Archive | 2023/11/11

Skąd biorą się zaprzeczenia potwornościom 7 października?

Skutki zniszczeń dokonanych przez terrorystów Hamasu 7 października w kibucu Kissufim w południowym Izraelu, w pobliżu granicy ze Strefą Gazy, 1 listopada 2023 r. Zdjęcie: Erik Marmor/Flash90.


Skąd biorą się zaprzeczenia potwornościom 7 października?

Caroline B. Glick
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Jeśli Żydzi są złoczyńcami, moralne jest nienawidzenie ich. Moralne jest stanie po stronie Hamasu. A wspieranie Żydów i państwa Izrael jest niemoralne.

Na pierwszy rzut oka negowanie Holokaustu nie ma sensu. Istnieją fizyczne dowody ludobójstwa. Istnieją świadectwa ocalałych oraz nazistów i ich kolaborantów. I wszystkie są niepodważalne.

Poza tym naziści byli dumni z faktu, że zamordowali 6 milionów Żydów. Zaprzeczając Holokaustowi, współcześni naziści i fani nazizmu zdają się poniżać swoich bohaterów. Dlaczego mieliby to robić?

Tajemnica negowania Holokaustu nie jest jedynie zagadką z odległej przeszłości. Zrozumienie jego celu jest niezbędne, gdy zmagamy się z naszą obecną sytuacją. Natychmiast po tym, jak rozeszła się wieść o sadystycznej rzezi dokonanej przez Hamas 7 października ponad 1400 izraelskich mężczyzn, kobiet i dzieci, zwolennicy Hamasu na całym świecie podjęli wspólne wysiłki, aby zaprzeczyć, że cokolwiek się wydarzyło.

Tak jak neonaziści zarówno celebrują Holokaust, jak i mu zaprzeczają, tak samo ci, którzy z entuzjazmem witali historie o zamordowanych i pozbawionych głów żydowskich dzieciach i mężczyznach oraz zgwałconych i poćwiartowanych żydowskich kobietach i dziewczętach, upierają się, że Hamas nie popełnił żadnej z tych zbrodni.

Godnym uwagi aspektem tych okrucieństw jest to, że masowi mordercy z Hamasu nie próbowali ich ukrywać. Przeciwnie, rozpowszechniali je na całym świecie już w trakcie ich dokonywania. Uzbrojeni w kamery Go Pro i telefony komórkowe swoich ofiar, palestyńscy terroryści w południowym Izraelu filmowali gwałty, ćwiartowanie, tortury i egzekucje swoich ofiar na telefonach swoich ofiar, publikując je na żywo w rodzinnych grupach ofiar na WhatsApp i na stronach Facebooka. To samo zrobili na własnych platformach społecznościowych. Nikt nie potrzebował badaczy do przeczesywania archiwów Hamasu. Instrukcje, jak dokonywać rzezi, znaleziono w dokumentach, które terroryści zabrali ze sobą do Izraela.

Dlaczego więc zwolennicy Hamasu zrywają plakaty przedstawiające porwane izraelskie dzieci, kobiety i mężczyzn przetrzymywanych jako zakładnicy w Strefie Gazy? W swoich postach w mediach społecznościowych świętują wzięcie zakładników. Dlaczego twierdzą  swoim kolegom na kampusach lub pasażerom metra w Nowym Jorku i Johannesburgu, że w Gazie nie ma zakładników i że to wszystko jest spiskiem syjonistycznym, manipulacją?

Dla zrozumienia, co się dzieje i co to zaprzeczanie reprezentuje, musimy przyjrzeć się obecnie najpopularniejszej i najpotężniejszej formie negowania Holokaustu. Jak skrupulatnie wykazała Izabella Tabarovsky w styczniu ubiegłego roku w (przełożonym na język polski) artykule magazynu Tablet, ta forma negowania Holokaustu została wymyślona przez Sowietów. Została spopularyzowana przez palestyńskiego terrorystę cieszącego się pewną reputacją: przewodniczącego Autonomii Palestyńskiej i szefa Organizacji Wyzwolenia Palestyny Mahmuda Abbasa.

W 1982 roku Abbas napisał rozprawę doktorską w Instytucie Studiów Orientalnych KGB, która później stała się bestsellerem. Jego praca zatytułowana „Relacje między syjonistami i nazistami, 1933-1945” stanowi podstawę edukacji o Holokauście w szkołach palestyńskich.

Abbas oznajmił, że syjoniści byli nazistami. Twierdził, że tak jak naziści określali siebie jako aryjskich zwolenników supremacji rasowej, tak syjoniści określali siebie jako żydowskich zwolenników supremacji rasowej. Abbas twierdził, że Holokaust był wspólnym dziełem nazistów i przywódców syjonistycznych w ziemi Izraela. Pisał, że Dawid Ben-Gurion miał w Europie agentów, którzy współpracowali z nazistami. Ich celem, pisał Abbas, było wspieranie ludobójstwa europejskiego żydostwa, aby zdobyć międzynarodową sympatię dla syjonistycznych wysiłków na rzecz ustanowienia żydowskiego supremacyjnego państwa na ziemi Izraela, znanej jako „Palestyna”.

Jak wyjaśniła Tabarovsky, urok twierdzeń Abbasa dla palestyńskich żydożerców i dla Sowietów jest jasny. Po pierwsze, pozwala im uniknąć rozliczania się z roli, jaką odegrali w zamordowaniu 6 milionów Żydów. To palestyński przywódca arabski Hadż Amin al-Husseini – nie Ben-Gurion czy jakikolwiek inny Żyd, syjonista czy nie – współpracował z Hitlerem w celu unicestwienia Żydów w Europie i na całym świecie. I to Związek Radziecki – a nie przywódcy syjonistyczni – podpisał pakt o nieagresji z nazistami. Upierając się, że to Żydzi współpracowali przy ich własnej zagładzie, zarówno Sowieci, jak i Palestyńczycy byli w stanie zrzucić swoją winę na swojego wroga: Żydów. Mogli także odmówić Żydom moralnej legitymacji jako ofiar.

Przecież jeśli Żydzi sami to zrobili, to nikt inny nie miał powodu przyznawać się do czegokolwiek. A co ważniejsze, rzekoma sprzedajność Żydów oznaczała, że naziści mieli rację. Żydzi są źli i zasługują na wymazanie ich i ich kraju z mapy.


Przesiewanie popiołów

To samo złowrogie, wspierające ludobójstwo rozumowanie kieruje dziś zwolennikami Hamasu na całym świecie.

W ciągu ostatnich kilku dni na światło dzienne wychodzi coraz więcej informacji o tym, jak ofiary okrucieństw Hamasu były mordowane i torturowane z sadyzmem, który był nie do pomyślenia aż do 7 października. W miarę rozpowszechniania tych informacji wysiłki zwolenników Hamasu mające na celu demonizowanie osób rozpowszechniających informacje rozszerzyły się wykładniczo.

Rozważmy tylko jeden przykład. W weekend Eli Beer, szef organizacji ratunkowej United Hatzalah, opowiedział amerykańskiej publiczności żydowskiej historię dziecka z Kfar Aza. Powiedział, że dziecko włożono do pieca i spalono żywcem. Później doniesiono, że ojciec dziecka został postrzelony i pozostawiony, aby wykrwawiał się na śmierć, podczas gdy jego żonę gwałcono a potem zabito, a jego dziecko palono żywcem.

Opublikowałam tę historię na moim koncie na platformie X (dawnym Twitterze). W ciągu kilku godzin post rozszedł się jak ogień po prerii. Do środowego poranka obejrzało to ponad 2,5 miliona osób. Tysiące osób przesłało posty dalej, a tysiące kolejnych odpowiedziało.

W poniedziałkowe popołudnie zdałam sobie sprawę, że większość przekazań i komentarzy wspierała Hamas. Wielu żartowało z tego okrucieństwa. Jednak większość przekazujących wybrała całkowite zaprzeczenie, twierdzenie, że do przestępstwa w ogóle doszło. Plakaty demonizowały mnie jako „syjonistyczną nazistkę”, która propaguje kłamstwa. Niektóre plakaty popierające Hamas stworzyły memy uznające mnie za oszustkę.

Kiedy zrozumiałam, co się dzieje, poprosiłam wiele osób o potwierdzenia, które otrzymałam bezpośrednio i pośrednio od Sił Obronnych Izraela, rządu izraelskiego, rządu amerykańskiego, ZAKA (stowarzyszenie zajmujące się odzyskiwaniem ciał, w tym przypadku części ciał) i innych źródeł. Dowiedziałam się też, że sprawa ujawniona przez Beera nie była odosobnionym wydarzeniem. Znaleziono ciała kilku dzieci ze śladami grilla, co wskazuje, że zostały spalone żywcem w piecach.

Profesor Chen Kugel, dyrektor Izraelskiego Narodowego Instytutu Medycyny Sądowej, nadzoruje proces identyfikacji ciał ofiar. W mediach od 7 października Kugel wielokrotnie opisywał zwłoki spalonych żywcem ofiar. Można je odróżnić od ofiar, których ciała spalono po egzekucji, na podstawie obecności sadzy w płucach. Sadza wskazuje, że oddychali podczas spalania.

Proces identyfikacji ofiar jest długotrwały, ponieważ Hamas nakazał swoim mordercom spalić ciała swoich ofiar. Kugel i inni opisali pozostałości wielu ciał jako podobne, do tych, które można zobaczyć w krematorium. Avigail Gimpel, wolontariuszka żydowskiego stowarzyszenia pogrzebowego Chewra Kadisha, która przygotowała do pochówku dziesiątki ciał ofiar, powiedziała, że kilka ciał, które ona i jej koledzy otrzymali, to zwłoki spalone na węgiel. Sprowadzono archeologów z Izraelskiego Urzędu ds. Starożytności, żeby przesiali popiół ze spalonych domów i oddzielili ludzkie szczątki od spalonych mebli i ścian.

Mimo rosnącej liczby dowodów kryminalistycznych i zeznań, zaprzeczenia są nadal kontynuowane i rozszerzane. Jeśli spojrzeć na nie w kontekście zaprzeczania Holokaustowi przez Palestynę, można je rozumieć jako służące trzem powiązanym celom.

Po pierwsze, zaprzeczenia pozwalają ludziom przyzwyczajonym do wspierania Palestyńczyków, którzy lubią być postrzegani jako prawdomówni, czuć się komfortowo podając w wątpliwość prawdę. Na przykład, postępowy autor pisma „New York”Eric Levitzopublikował 22 października w X następujące słowa:

„Wczoraj wieczorem stwierdziłem, że ten raport [dotyczący rzezi z 7 października] wskazuje, że dzieciom ścinano głowy. To była przesada. Powinienem był powiedzieć, że w raporcie stwierdzono, że dzieci znaleziono bez głowy, co uwiarygodnia twierdzenia o ścięciu głowy, ale ich nie potwierdza”.

W tym tygodniu w „Daily News” z Yale  opublikowano podobnie zdeprawowane sprostowanie felietonu, który dotyczył faktu, że terroryści Hamasu obcinali głowy i gwałcili swoje ofiary. Gazeta studencka Yale upierała się, że zarzuty nie zostały udowodnione.

Drugim celem zaprzeczania zbrodni przez zwolenników Hamasu jest kryminalizacja Izraela. Jeśli Hamas nie jest winny, to oczywiście Izrael jest winny. Abbas oskarżył Żydów o odpowiedzialność za Holokaust, aby odrzucić moralną legitymację państwa Izrael. Zrobił to również, aby uniknąć zmagania się z palestyńską odpowiedzialnością za ludobójstwo, mimo roli Husseiniego w blokowaniu żydowskiej emigracji przed ustanowieniem Izraela i jego bezpośredniej roli w dokonaniu Holokaustu. Właśnie dlatego zwolennicy Hamasu oskarżają teraz Izrael o zabijanie własnych ludzi lub sfabrykowanie historii o masakrze dokonanej przez organizację terrorystyczną, aby potwierdzić pogląd, że to Izrael jest złoczyńcą w tej historii. Dzięki temu osoby nienawidzące Żydów na całym świecie mogą czuć się komfortowo wyrażając odrazę do Żydów. Jeśli Żydzi są złoczyńcami, moralne jest ich nienawidzić. Moralne jest stać po stronie Hamasu. A wspieranie Żydów i państwa Izrael jest niemoralne.

Wreszcie, kiedy prawda zostanie poddana w wątpliwość i Izrael zostanie potępiony jako złoczyńca, zaprzeczanie zbrodniom Hamasu ułatwia kontynuację i ekspansję tych zbrodni. Deklarowanym celem Hamasu, podobnie jak partii Fatah Abbasa, jest eliminacja państwa żydowskiego. Oznacza to, że jego celem jest przeprowadzenie kolejnego Holokaustu. Kiedy Izrael zostanie potępiony jako kłamca i złoczyńca, następnym krokiem będzie jego unicestwienie.

Żydom i ich zwolennikom apologeci Hamasu terroryzujący obecnie Żydów na kampusach uniwersyteckich i w miastach w całych Stanach Zjednoczonych i Europie oraz ludzie piszący kłamstwa na platformach mediów społecznościowych wydają się szaleni. Jak mogą zaprzeczać niezaprzeczalnemu faktowi winy Hamasu?

Jednak pomocnicy Hamasu nie mają urojeń. Oni dokładnie wiedzą, co robią.

Prowadzą wojnę psychologiczną przeciwko zachodnim rządom i społeczeństwu. Ich celem jest zamydlenie oczu setkom milionów ludzi, spowodowanie, że zakwestionują własne rozumienie rzeczywistości i zastraszenie ich, by milczeli. Jednocześnie starają się ośmielić swoich sojuszników i towarzyszy podróży, aby otwarcie stanęli po stronie Hamasu, pokazując, że nie mają na tym nic do stracenia.

Jeśli odniosą sukces, ich wysiłki stworzą międzynarodowy klimat sprzyjający osiągnięciu ich wspólnego celu, jakim jest zlikwidowanie narodu żydowskiego i państwa żydowskiego. Jeśli odniosą częściowy sukces, wysiłek wojenny Izraela zostanie osłabiony, a ataki na Żydów na całym świecie wzrosną.


Caroline Glick – Znana dziennikarka izraelska. Urodzona w Stanach Zjednoczonych, gdzie ukończyła studia z nauk społecznych. Emigrowała do Izraela w 1991 roku, wstępując natychmiast do IDF, w 1996 roku zakończyła karierę w wojsku w stopniu kapitana. Występuje często w izraelskiej telewizji, jest również zapraszana przez różne stacje telewizyjne w USA.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Journalists who aid terrorists help mainstream Jew-hatred

Journalists who aid terrorists help mainstream Jew-hatred


JONATHAN S. TOBIN


Documentation that freelance photographers working for mainstream outlets helped facilitate the Oct. 7 Hamas massacre shows why coverage of Israel has always been skewed.
.

A cousin of Shani Louk, who was first thought abducted by Hamas terrorists in the attacks on Oct. 7 but later revealed to have been one of 1,400 people murdered that Saturday morning in southern Israel, speaks to the media outside the Home Front Command base in Ramla on Oct. 15, 2023. Photo by Avshalom Sassoni/Flash90.

Anyone who knew how Palestinian journalism works probably could have predicted that it would happen. And, yet, like all of the other horrifying details about the Oct. 7 murderous attacks on Israel, most of the world prefers to look the other way. The fact that the Hamas terrorists were—as a report published by HonestReporting documented—accompanied during their pogroms carried out in Jewish communities in southern Israel by photographers who work for CNNReuters, the Associated Press and The New York Times still ought to shock the people who watch and read these outlets.

The Times is denying that it had any advance knowledge of the atrocities, though no one is saying it did. Indeed, Hamas operatives didn’t even know the date of the assault in advance. The issue is that people who work for these outlets became part of the terrorist attack—embedded with those who actually carried out the murders, rapes and torture—in much the same way that Western journalists cover armies during wars.

The point those dismissing this story refuse to acknowledge is that legitimate journalists don’t tag along with criminals in the commission of their crimes and take pictures of them as if they were paid to record a wedding for posterity. It’s not good enough to say that these people were merely doing their jobs reporting the news when they worked to help facilitate the barbaric assault on innocent people. Those who do so—and in some cases posted since-deleted pictures of themselves waving grenades or being kissed by a terrorist leader—are, as Israel has rightly noted, not just complicit but no different from the terrorists themselves, and can and should face the same justice meted out to the killers and rapists.

Declining credibility of journalists everywhere

The credibility of corporate mainstream journalism couldn’t be much lower, with Gallup showing in its last yearly survey that only 34% of respondents fully trust the national media. Indeed, a subsequent study from Gallup and the Knight Foundation published earlier this year showed that a full 50% of respondents said they thought that national news organizations intentionally deceived them. The reason for this is that many journalists have discarded even the pretense of objectivity for partisan cheerleading.

Yet it’s still likely that most of their readers and viewers believe that the people who work for the brand names noted in the HonestReporting story are legitimate journalists, rather than fellow travelers actively aiding and abetting the mass slaughter of Jews. But for most of what is published and broadcast from Hamas-controlled Gaza, the assumption that terror groups are not in control of what mainstream outlets report as the truth has always been a myth.

As former AP journalist Matti Friedman noted in an article published in The Atlantic in 2014, the Western media has always been pursuing an agenda in its coverage of Israel.

Part of the problem is the one demonstrated by the way the photographers who work for mainstream American outlets in Gaza tagged along with the terrorists on Oct. 7. Those who report about Palestinian life in Gaza and the territories are in thrall to terror groups.

Since Israel is a democracy with a lively and largely adversarial press corps—most of which, as is the case in the United States, leans hard to the left—there is no shortage of critical coverage of the Jewish state from its own outlets. Foreign journalists have no problem echoing the most hostile Israeli reporting about the country’s government.

How Palestinian journalism works

But independent journalists simply don’t exist in the Fatah kleptocracy of the West Bank that autonomously governs the Arab population of Judea and Samaria. Reporting or photographing anything that the Palestinian Authority doesn’t want to be known can result in grave danger for the individual in question via its brutal security services.

That peril is even more acute in Gaza, which Hamas has governed as an independent Palestinian state in all but name since it took it over in a bloody coup in 2007. Their Islamist tyranny is absolute. Journalists based there would be forfeiting their lives if they allowed the Western outlets that employ them to publish material that didn’t reinforce their preferred narrative of Israeli villainy and plucky Palestinian “resistance.”

To the extent that Western journalists operate in Arab areas, they are dependent on local “fixers” who guide them around, as well as act as translators for those who don’t know Arabic (which is most of them). The fixers themselves operate only with the permission of the terror groups or the slightly more moderate “Fatah.” And that is why, as Friedman explained, their reporting generally helps boost the Palestinian victimhood narrative and portrays Israelis as almost always being in the wrong.

Yet that isn’t the whole answer. These journalists are eager to bolster the Palestinian cause and are reporting about it solely from their perspective, which emphasizes Israel’s illegitimacy.

That trend has been reinforced by the ideological sea change within journalism that has already overtaken most American newsrooms. In the 21st century, young journalists don’t aspire to objectivity or even pretend to do so. Instead, they see journalism as a form of activism. Since most are now the products of elite institutions where toxic left-wing ideologies like intersectionality and critical race theory, which falsely label Israel as a “white” oppressor of people of color, have become commonplace, they readily accept the myth that the Palestinian war to destroy Israel is the moral equivalent of the struggle for civil rights in the United States.

In this way, the mainstreaming of an antisemitic frame of reference about the Middle East that demonizes Israel and any measures of self-defense it might take has spread from academia to the media.

Combining all these factors—from the way Hamas controls reporting from Gaza to the willingness of reporters and editors to both embrace a point of view that sees the Palestinians as the underdog—results in a toxic brew of bias that distorts coverage even of events like the Oct. 7 attacks. Under these circumstances, is it any wonder that editors at The New York Times, for example, were willing to believe the lies Hamas told about Israel attacking a hospital in the early days of the current war without checking first? They still have not fully accepted the truth that it was an errant Palestinian rocket that hit it, even weeks after it was verified by the United States and documented by Israel.

What is most frustrating about all of this is the unwillingness of these outlets to admit the truth about their coverage.

In 2021, the AP said they had no idea that they—along with Al Jazeera—were sharing a building with Hamas operatives for years. This only came to light when in the aftermath of Hamas firing hundreds of rockets at Israel, the Israel Defense Forces demolished the building, though it first informed those working in it to leave. It came out that AP reporters were threatened by Hamas. That’s why their journalists wouldn’t report a missile launch against Israel, even if it took place under their noses, which it often did. What is outrageous is that their editors and employers in the West knew this and were equally complicit in covering up stories the terrorists didn’t want published while pushing ahead with those “scoops” they liked.

Advocacy for anti-Israel bias

What is interesting about Oct. 7 is that in this case, Hamas operatives were eager for coverage of their depredations, including gang rape and torture. They wanted the world to see what they were doing as they infiltrated the border fence and murdered 1,400 Israelis, including entire families, in addition to wounding thousands and dragging 240 hostages of all ages back to captivity in Gaza. These modern-day Nazis correctly concluded that rather than helping Israel’s cause, publicizing the worst mass slaughter of Jews during the Holocaust would generate a wave of antisemitic activity and violence in the West.

As a result, outlets like the Times did report the facts about the massacres. But as the war progressed, they were also forced to admit that everything that comes out of Gaza, including casualty figures and claims about bombed hospitals, comes from terrorists and not objective sources. Curiously, however, their supporters in the West seem to be unhappy about any reporting about Palestinian crimes.

Hundreds of journalists, including many from mainstream outlets, signed a petition condemning mainstream media coverage of the war as too pro-Israel. The petition mentioned Oct. 7 but didn’t condemn it, merely calling it “an attack,” and mentioned that Israelis, including the elderly and children, were “captured” and not kidnapped. What they want the media to do is only report Hamas’s lies about alleged Israeli “atrocities” and “genocide” of the Palestinians. Others are canceling their connection with the Times because it isn’t anti-Israel enough. What they want is not just coverage of Palestinian victims but the erasure of the mass murder of Jews.

Like the ideologues in the newsrooms, those who support Hamas prefer their media to validate their intersectional mythology about an apartheid state committing genocide against oppressed Palestinians. That’s why a mob of leftists chanting, among other things, for Israel’s destruction (and consequently, the genocide of Jews) stormed the Times’s offices this week. And still, the Times’ own account portrayed it as an idealistic romp by a group of well-meaning demonstrators eager to show “solidarity” with Palestinian victims.

While leftists claim that Israel is committing outrages, including the targeting of Palestinian “journalists,” what they are conveniently leaving out of their grievances is that some of them, including those who work for mainstream American outlets, actively collude with the terrorists, both in covering atrocities and in getting their message out.

With so much biased coverage of the conflict, it’s easy to understand why many Americans have bought into false notions about Israel that motivate them to call for its destruction and to exhibit indifference to the lives of its people, including those kidnapping victims whose pictures on posters continue to be torn down.

Part of the reason for the surge in antisemitism and violence against Jews on American streets and college campuses is the skewed coverage that has enabled the demonization of the Jewish state and its supporters. In this context, the story about Palestinian photographers who joined in the horrors of Oct. 7 is an important piece of the puzzle that helps explain the complicity of American journalism in the mainstreaming of Jew-hatred.


Jonathan S. Tobin is editor-in-chief of JNS (Jewish News Syndicate). Follow him: @jonathans_tobin.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


How Hamas Missile Barrage Broke The Iron Dome And Rained Rockets In Israel

How Hamas Missile Barrage Broke The Iron Dome And Rained Rockets In Israel

TIMES NOW



Israel War Coverage Live | As per the latest news on Times Now, Israel has formally declared war on the militant group Hamas, which launched a surprise attack on the Jewish state on Saturday. As the conflict enters Day 6, over 1300 Israelis and nearly 1000 Palestinians in Gaza and the occupied West Bank have been killed in what has been seen as the worst escalation in the history of Israel and Palestine’s conflict. Meanwhile, Israeli PM Benjamin Netanyahu spoke to US President Joe Biden amid the ongoing situation in Israel. Watch the full LIVE to know more. Stay tuned to Times Now for all the latest updates.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com