Archive | April 2018

Akcja “Wisła” – nieuzasadniona represja

Akcja “Wisła” – nieuzasadniona represja

Bogumiła Berdychowska, Grzegorz Motyka


Opuszczona i zniszczona cerkiew greckokatolicka w nieistniejącej już wsi Królik Wołoski
Wikimedia Commons (fot. APN-PL/CC BY-SA 4.0)

To, że ucierpiały tysiące niewinnych ludzi, dla władz powszechnie stosujących terror wobec całego społeczeństwa nie miało żadnego znaczenia. Przypominamy tekst archiwalny.

Wczesnym rankiem 28 kwietnia 1947 r. ok. 20 tysięcy żołnierzy Wojska Polskiego i Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego przystąpiło do przymusowego wysiedlania ludności ukraińskiej i rodzin mieszanych z południowo-wschodniej Polski. Zaskoczonym mieszkańcom dawano kilka godzin na spakowanie najbardziej potrzebnych rzeczy, po czym kierowano ich do punktów zbiorczych. Stąd, po selekcji prowadzonej przez funkcjonariuszy UB, byli wysyłani na ziemie zachodniej i północnej Polski, gdzie osiedlano ich w rozproszeniu. Od kwietnia do 31 lipca 1947 r. wysiedlono ponad 140 tysięcy Ukraińców. Część inteligencji ukraińskiej bez wyroku sądu została skierowana do obozu w Jaworznie. Spośród 3873 więzionych tam do początku 1948 r. zmarło ok. 160 osób. Jednocześnie z wysiedleniami prowadzono akcję przeciwko oddziałom Ukraińskiej Powstańczej Armii, które wykrwawiono i zmuszono do przebicia się na Ukrainę lub do zachodnich Niemiec.
Akcja “Wisła”, taki bowiem kryptonim nadano operacji wysiedleńczej, mimo upływu lat wciąż budzi emocje. W okresie PRL mówiono o niej dobrze lub nie mówiono wcale. Według władz była to ewakuacja ludności zagrożonej działalnością “ukraińskich band”, a więc niemal akcja humanitarna, więcej mająca wspólnego z misjami ONZ niż stalinowską polityką narodowościową. Odmienne poglądy można było przedstawiać jedynie w prasie drugiego obiegu lub na emigracji. Dopiero w 1990 r. wybrany w wolnych wyborach Senat RP w specjalnej uchwale potępił akcję “Wisła”, uznając, że w jej trakcie “zastosowano właściwą dla systemów totalitarnych zasadę odpowiedzialności zbiorowej”.

Wydawałoby się, że w słowach tych nie ma nic kontrowersyjnego, ale uchwała Senatu do dziś jest przedmiotem ostrego ataku nie tylko ze strony środowisk postkomunistycznych (prym wiodą tutaj “Przegląd” i “Trybuna”), ale i ultranarodowych (na czele z “Myślą Polską”), a sama akcja “Wisła” znajduje licznych obrońców. Ich zdaniem wysiedlenie Ukraińców było nie tylko usprawiedliwione, ale wręcz konieczne. Jednym z najczęstszych argumentów na rzecz takiego stanowiska jest twierdzenie, iż operacja “Wisła” była “decyzją obronną chroniącą terytorium Polski” przed UPA, której nie można było zlikwidować inaczej niż przez przymusowe wysiedlenia ludności. Ponadto akcja “Wisła” miała zahamować rozlew krwi, a przeprowadzający ją polscy komuniści reprezentowali polską rację stanu. Niektórzy zwolennicy wysiedleń twierdzą nawet, że były one dla polskich Ukraińców błogosławieństwem, ponieważ za biedne chałupy otrzymywali dobre poniemieckie gospodarstwa (sic!).

Trudno się zgodzić z tak sformułowanymi opiniami. Jeśli bowiem komuniści uważali ukraińskie podziemie za tak niebezpieczne dla integralności terytorialnej państwa, dlaczego rozprawili się z nim na szarym końcu, dopiero po rozgromieniu polskiej partyzantki i PSL Stanisława Mikołajczyka? Odpowiedź jest oczywista: dla polskich komunistów głównym wrogiem nie była UPA, ale polskie podziemie i opozycja. W specjalnym raporcie sporządzonym wiosną 1946 r. w Naczelnym Dowództwie Wojska Polskiego oddziały UPA określono jako mające “charakter raczej przejściowy”. “Więcej stały charakter – czytamy dalej – ma działalność band reakcyjnych NSZ i AK. Tworzą one największe zagęszczenie band i stanowią główne niebezpieczeństwo”. Minister bezpieczeństwa publicznego Stanisław Radkiewicz w 1946 r. w odpowiedzi na wniosek PSL, by powołać komisję poselską dla zbadania sytuacji na terenach objętych działalnością UPA, wprost stwierdził: “Dla nas, dla obozu demokratycznego, ważne jest oczyszczenie terenu z band wszelkiego rodzaju reakcji, niezależnie czy ukraińskiej, czy polskiej”.

Akcję “Wisła” przeprowadzało łącznie 21 tysięcy żołnierzy i milicjantów. Tymczasem do fałszowania wyników referendum w 1946 r. użyto 36 tys. żołnierzy WP i prawie 8 tys. KBW, nie licząc MO, ORMO i UB. Przeciwko polskiej opozycji kierowano bardzo często także teoddziały, które miały za zadanie zwalczać UPA. Tak było np. z 9. Dywizją Piechoty, którą wykorzystano do “zabezpieczania” wyborów do Sejmu w styczniu 1947 r. W wyniku działalności tej jednostki 51 kół PSL Mikołajczyka “rozwiązało się”, a 2092 członków tej partii opuściło jej szeregi. To tragiczne, że dowództwo WP nie miało sił na stworzenie garnizonów w miejscowościach narażonych na ataki UPA, natomiast zawsze je znajdowało na prowadzenie operacji mających na celu umocnienie totalitarnej władzy.

W argumentacji obrońców akcji “Wisła” uderza utożsamianie z UPA całej ludności ukraińskiej. Według nich każda grupa Ukraińców pozostawiona w tym regionie byłaby dalej “bazą dla podziemia” i źródłem “niekończących się terrorystycznych działań”. Stąd już tylko krok do stwierdzenia, że cała ludność ukraińska współpracowała z podziemiem. Nic bardziej błędnego. Na przykład wśród Łemków zamieszkujących Beskid Niski poparcie dla UPA było minimalne. Wyraźnie silniejsze były tam sympatie lewicowe, w dodatku duża część z nich nie uważała się za Ukraińców. Bardzo często Łemkowie uważali za swój obowiązek informowanie władzy o pojawiających się u nich “ludziach z lasu”. W sprawozdaniu UPA pisano: “Ludność nie zwraca uwagi na nasz ruch. Nie wierzy w nasz sukces i […] odnosi się do nas z lekceważeniem”. Mimo takiego stosunku do UPA ludność tę wysiedlono! Dodatkowe wysiedlenia miały miejsce wśród Łemków jeszcze w 1950 r., trzy lata po likwidacji oddziałów UPA, nie miało to więc nic wspólnego ze zwalczaniem ukraińskiego podziemia.

Już na początku akcji “Wisła”, planując dalsze wysiedlenia na jesień, władze nie ukrywały, że należy nimi objąć także tych Ukraińców, którzy “wykazali swoją lojalność wobec Polski Demokratycznej”. Takie osoby zalecano wysiedlać “starannie [czytaj? uprzejmie – B.B. i G.M.]” i pozwalać im zabrać większość dobytku. A byłych żołnierzy Wojska Polskiego zalecano wywozić “osobnymi transportami na najlepsze działki na Śląsku”.

Niewątpliwie UPA dążyła do okrojenia terytorium Polski i władze musiały ją zwalczać, ale nie może to usprawiedliwiać zastosowania odpowiedzialności zbiorowej. Partyzantka ukraińska w Polsce działała w dość wąskim pasie granicznym rozciągniętym od Włodawy po Krynicę i nie miała szans w walce z silnymi jednostkami wojska. Skoncentrowanie odpowiednich sił mogło doprowadzić do likwidacji oddziałów UPA. Przymusowe wysiedlenia przeprowadzono nie dlatego, że były koniecznym sposobem zwalczenia UPA, ale najprostszym i najłatwiejszym. To, że w tej operacji ucierpiały tysiące niewinnych ludzi dla władz powszechnie stosujących terror wobec całego społeczeństwa nie miało żadnego znaczenia.

Rzeczywistym problemem utrudniającym wielu osobom uznanie akcji “Wisła” za niemoralną i niekonieczną jest kwestia zbrodni popełnionych przez UPA w latach 1943 – 1945 na Wołyniu, Podolu i w Galicji. W wyniku okrutnych akcji ukraińskiej partyzantki tylko na Wołyniu padło 40 – 60 tys. ofiar. Przez całe lata o losach polskiej ludności na wschodzie milczano (swoistym substytutem rzezi wołyńskiej w propagandzie PRL były “Łuny w Bieszczadach” Jana Gerharda, które stały się kanwą popularnego filmu Ewy i Czesława Petelskich “Ogniomistrz Kaleń”). Komunistyczne władze nie pozwalały nawet na policzenie pomordowanych ani tym bardziej ich jakiekolwiek upamiętnienie. Trudno się w tym kontekście dziwić osobom, które obawiają się, że potępienie akcji “Wisła” przysłoni cierpienia Polaków. Czy jednak rzeczywiście w imię pamięci o tragedii Polaków na Kresach należy zaprzeczać dramatowi wysiedlanych Ukraińców? W naszym przekonaniu nie. Inna rzecz, że nie może to oznaczać stawiania znaku równości między eksterminacją Polaków na Wołyniu i w Galicji a przymusowymi wysiedleniami Ukraińców z południowo-wschodniej Polski.

Za początek akcji “Wisła” należy uznać nie uchwałę Prezydium Rady Ministrów z 24 kwietnia 1947 r., ale o miesiąc wcześniejszą decyzję Biura Politycznego Polskiej Partii Robotniczej. 29 marca 1947 r. (dzień po śmierci gen. Karola Świerczewskiego) Biuro Polityczne PPR postanowiło “w ramach akcji represyjnej wobec ludności ukraińskiej […] w szybkim tempie przesiedlić Ukraińców i rodziny mieszane”. W posiedzeniu Biura Politycznego uczestniczyli m.in. Bolesław Bierut, Stanisław Radkiewicz, Jakub Berman i Władysław Gomułka. Wszyscy konsekwentnie i brutalnie działali na rzecz stalinizacji Polski. W tym kontekście widać, że uchwała Senatu i wszystkie wypowiedzi potępiające akcję “Wisła” służą zerwaniu z peerelowską przeszłością. I odwrotnie – ci, którzy dziś próbują usprawiedliwiać przymusowe wysiedlenia z 1947 r., niebezpiecznie zbliżają się do granicy relatywizacji komunistycznych zbrodni.

 


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Nazi symbols, salutes on display at Ukrainian nationalist march

Nazi symbols, salutes on display at Ukrainian nationalist march

JTA


Jewish community slams ‘scandalous event’ honoring the 14th Waffen Grenadier Division of the SS

 

Hundreds of people in the Ukrainian city of Lviv attended a nationalist march featuring Nazi symbols that commemorated a Waffen SS unit with many local volunteers.

Eduard Dolinsky, director of the Ukrainian Jewish Committee, condemned the march Saturday honoring the 14th Waffen Grenadier Division of the SS, or the 1st Galician, as “a scandalous event that should not be allowed to happen in Ukraine in which murderers of Jews and others are glorified.”

And Andrew Srulevitch, the director of European affairs at the Anti-Defamation League, on Twitter wrote on Sunday that “Ukrainian leaders need to condemn such marches, where Ukrainian extremists celebrate Ukrainian Nazi SS divisions (1st Galician), giving Nazi salutes in uniform in the middle of a major Ukrainian city.”
The march was held on the 75th anniversary of the 1st Galician’s establishment under Nazi auspices. It was organized by an umbrella of nationalist organizations known as the National Corps of Lviv Region, the Zaxid news site reported. In addition to the Waffen SS symbols, dozens of participants at the march carried posters featuring the 1st Galician’s symbol.

The march was held on the 75th anniversary of the 1st Galician’s establishment under Nazi auspices. It was organized by an umbrella of nationalist organizations known as the National Corps of Lviv Region, the Zaxid news site reported. In addition to the Waffen SS symbols, dozens of participants at the march carried posters featuring the 1st Galician’s symbol.

The event followed a string of vandalism targeting Jewish sites.

In the city of Ternopil, situated 70 miles east of Lviv, a monument commemorating the Holocaust was set on fire Thursday. It stands where thousand Jews were brutally murdered by Nazis and local police. Footage from a security camera shows a man approaching rapidly, hurling a firebomb at the monument and running away as the object burns. The same monument had been targeted three times since 2017

Also last week, in the town of Poltava, in eastern Ukraine, a swastika and the words “heil Hitler” were spray-painted on a monument for Holocaust victims of the Holocaust. The vandals, who have not been identified, also wrote “Death to the kikes.”

Some 70 miles northeast of Ternopil, in Ostroh, Jewish pilgrims on Friday found the gravesite of Rabbi Shmuel Eliezer Eideles, a 17th century luminary, had been vandalized, according to Hamodia.

In Odessa, a large graffiti reading “Jews into the sea” was written on the beachfront wall of a hotel.

These incidents and the march coincide with reports in the Ukrainian media of a letter signed by 57 US congressmen condemning what they called Ukrainian legislation that “glorifies Nazi collaborators.” The letter, the harshest public rebuke in years of Ukraine’s anti-Semitism by US elected officials, also says that that is seeing a “rise of this hateful ideology.”

In Ukraine, a revolution in 2013 that ended the rule of a key Kremlin ally ushered in a wave of nationalism that coincided with what Israeli researchers of anti-Semitism in January called a massive increase in anti-Semitic incidents amid government inaction.

The glorification of fighters who allied with the Nazis against Russian domination increased considerably in volume after 2013. In 2015, the Ukrainian parliament passed a law that criminalizes denying the “heroism” of some of these allies of Nazi Germany, which oversaw the near annihilation of the region’s Jews.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


26TH TORONTO JEWISH FILM FESTIVAL MAY 3-13, 2018


26TH TORONTO JEWISH FILM FESTIVAL MAY 3-13, 2018

*****


 

Could Auschwitz lose its true meaning and risk disappearing altogether? Visited by over two million people each year, Auschwitz-Birkenau is the Nazi extermination camp most closely associated with the Shoah. This revealing documentary traces the camp’s history since its liberation, chronicling various attempts to exploit or rewrite its past. Declared a site of Polish martyrdom when the museum opened there in 1947, the film explores the efforts by the Jewish community to ensure that Auschwitz remains a Jewish memorial. As the number of living survivors decreases, new challenges emerge including desensitization through mass tourism.

Co-presented With 


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


O latawcach i Natalie Portman

O latawcach i Natalie Portman

Liat Collins
tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Laureatka Nagrody Genesis Natalie Portman. (zdjęcie: GENESIS PRIZE FOUNDATION)

“Chodźmy puszczać latawce!” Piosenka z filmu Disney’a, Mary Poppins, powoduje, że dusza wznosi się tak jak ta dziecinna zabawka. Proszę sobie więc wyobrazić: Dzieciaki na polu i wysoko latające latawce, niezwiązane fizycznymi granicami. Pójdźmy o krok dalej: latawce są ozdobione – jedne mają kolory palestyńskiej flagi, inne mają wymalowaną swastykę. Nadal macie pozytywne uczucia? A teraz wyobraźcie sobie, że do latawców doczepione są bomby zapalające. Wiem, że macie problem z tym wyobrażeniem, bo nie jest normalne doczepianie urządzeń zapalających do latawców. To jednak nie jest normalna sytuacja. Wreszcie, wyobraźcie sobie, że trzymający te latawce puszczają sznurki w nadziei, że latawce przelecą nad pobliską granicą i podpalą pole farmera w sąsiednim kraju. Czy właśnie z hukiem wylądowaliście z powrotem na ziemi? Witajcie w naszym świecie.

Co piątkowe protesty w Gazie wzdłuż granicy z Izraelem przedstawia się jako niewinne wiece bez przemocy, mimo że ich wypowiedziany cel nie mógłby być jaśniejszy – ich hasłem jest Marsz Powrotu.

Jako sztuczka PR jest to niezmiernie pomysłowe. Niezależnie od tego, co się stanie, Hamas wygrywa, a Izrael przegrywa. Umieść dzieci puszczające latawce i rodziny na pikniku na otwartej przestrzeni wzdłuż granicy jako ludzką tarczę. Pal opony, by utrudnić żołnierzom z drugiej strony granicy dostrzeżenie prób infiltracji. Jeśli protestujący zostaje postrzelony, to jest wina Izraela i zdjęcie-trofeum; jeśli Izraelowi nie uda się zapobiec infiltracji, można przedstawić Izrael jako słaby kraj.

Pokojowi demonstranci z nożycami do przecinania granicznego płotu.

Tak czy inaczej, dostarcza to paliwa dla przyszłych protestów, promując przemoc, która tak dobrze służy terroryzmowi Hamasu i islamistów.

Oczekuje się, że demonstracje i przemoc nasilą się w przyszłym miesiącu, kiedy Izraelczycy obchodzą Dzień Jerozolimy, zjednoczenie stolicy; Palestyńczycy obchodzą Nakbę (“katastrofę” stworzenia Izraela); USA ma otworzyć ambasadę w Jerozolimie; i jest to początek ramadanu, najświętszego okresu w muzułmańskim kalendarzu, tragicznie oszpeconego atakami terrorystycznymi w okresie ramadanu.

W tę skomplikowaną sytuację wskoczyła Natalie Portman z całym wdziękiem jednego z tych płonących latawców, które losowo i na oślep podpalają pola farmerów z Negewu.

Wydaje się niemożliwe, by Portman, aktorka, która zdobyła Oscara i ma ambicje reżyserskie, miała prawdziwy obraz tego, co dzieje się wzdłuż granicy z Gazą. Mimo tego, że urodziła się w Jerozolimie, od wielu lat mieszka poza Izraelem. Spędzając czas w Paryżu i Hollywood jest fizycznie oddalona od surowych realiów Bliskiego Wschodu. Stworzenie filmowej wersji Opowieści o miłości i mroku Amosa Oza nie czyni z Portman eksperta trudności, z jakimi dzisiaj boryka się Izrael.

Może powinna porozmawiać z członkami kibuców, którzy żyją wzdłuż granicy z Gazą.

Nie są oni znani jako radykalni prawicowcy – w rzeczywistości większość jest związana z lewicą – ale lata ataków rakietowych i moździerzowych, wojen oraz zagrożenia tunelami terroru na własnych podwórkach dały im perspektywę, jakiej Portman nie może mieć poruszając się w pozłoconym środowisku liberalnych znakomitości za granicą.

W zeszłym tygodniu Portman wywołała szum medialny, bez którego zarówno ona, jak Izrael mogliby się obejść, kiedy oznajmiła, że nie przyjedzie do Izraela w czerwcu, by otrzymać 2 miliony dolarów Nagrody Genesis podczas bardzo okrzyczanej ceremonii.

Powód, dla którego wycofała się, nadal nie jest jasny. 20 kwietnia Genesis Prize Foundation podała, że Portman wyraziła niepokój wobec “niedawnych wydarzeń w Izraelu”.

Krążą rozmaite interpretacje jej decyzji: niemal każda lewicowa cause celebre w Izraelu była w stanie zamienić Portman w rzeczniczkę protestu w jakiejś sprawie.Reakcja Izraela na protesty Hamasu w Gazie? Odfajkowane. Polityka Izraela wobec migrantów? Odfajkowane. Wybrany w wolnych wyborach premier Izraela, Benjamin Netanjahu? Nie tylko odfajkowane, ale postawiony wielki czarny znak.

Po wybuchu kontrowersji w poście na Instagram Portman zaprzeczyła temu, że stała się zwolenniczką ruchu Bojkot, Dywestycje i Sankcje.

„Podobnie jak wielu Izraelczyków i Żydów na całym świecie mogę być krytyczna wobec przywódców Izraela bez tego, bym chciała bojkotować cały naród” – napisała Portman.

Minister bezpieczeństwa publicznego i spraw strategicznych, Gilad Erdan, który kieruje walką rządu z BDS, wezwał ją, by rozważyła swoją decyzję. Nawiązując do jednego z głośnych filmów Portman, Erdan napisał: „Anakin Skywalker, postać, którą dobrze znasz z Wojen Gwiezdnych, przeszedł przez podobny proces. Zaczął wierzyć, że rycerze Jedi są źli i że siły Ciemnej Strony są obrońcami demokracji. Wzywam Cię, byś nie pozwoliła na zwycięstwo Ciemnej Strony”.

Portman zarobiła na dalszy gniew wielu Izraelczyków wypowiedzią: “Izrael został stworzony 70 lat temu jako schronienie dla uchodźców z Holocaustu… Ponieważ obchodzi mnie Izrael, muszę sprzeciwić się przemocy, korupcji, nierówności i nadużyciom władzy”.

Pragnienie Żydów powrotu do ojczyzny zaczęło się wraz z ich wygnaniem po zniszczeniu Pierwszej i Drugiej Świątyni. Syjonizm jako ruch narodowy nabrał siły w latach 1880.

Jeśli Izrael narodził się z powodu Holocaust, a nie mimo Holocaustu, to dlaczego stworzono tak wiele innych krajów po rozpadzie Imperium Brytyjskiego w okresie po II Wojnie Światowej, włącznie z Indiami, Pakistanem, Cejlonem (Sri Lanką) i Birmą (Mianmą)? Portman nie została przeniesiona na Ciemna Stronę Mocy; nie stała się nagle brzydka lub mniej utalentowana jako aktorka. Okazała się jednak być odwrotnością tego, jak chciała być widziana: jako dumna Żydówka, kosmopolitka, intelektualny opiniotwórca.

Mogła nie zamierzać udzielenia swojego nazwiska ruchowi BDS, ale to tylko dowodzi jej naiwności.

Oczywiście, mogła odmówić przyjęcia nagrody, kiedy jej ją po raz pierwszy zaoferowano. Lub, ponieważ pieniądze są przekazywane organizacji dobroczynnej, wybieranej przez laureata, mogła wybrać odbiorcę, który najbardziej odpowiada jej ideałom. Mogła przyjechać i skorzystać z okazji, by publicznie przedstawić swoje poglądy. Jeśli nie chciała mieć zdjęcia z demokratycznie wybranym premierem, mogła ostrzec organizatorów, którzy by jej to zapewnili.

Małostkową próbę Portman uczynienia politycznego gestu można porównać z innymi. Izraelska aktorka Gal Gadot nie ukrywa faktu, że służyła w IDF; zamieniła to w atut. W 2014r. aktorka Scarlett Johansson zakończyła ośmioletni kontrakt jako ambasadorka Oxfamu, po tym, kiedy Oxfam zażądał, by nie brała udziału w reklamie dla SodaStream, ponieważ w owym czasie jego fabryka mieściła się za Zieloną Linią. W odróżnieniu od Portman, Johansson stanęła po stronie pokojowej koegzystencji zamiast dzielącej polityki.

Szczególnie zaś zachowanie Portman różni się znacząco od wojowniczo lewicowego pisarza izraelskiego, Davida Grossmana, laureata tegorocznej Nagrody Izraela.

Zaakceptował on nagrodę od Netanjahu w tradycyjnej, pokazywanej w telewizji ceremonii w Dzień Niepodległości, oznajmiając wieczór wcześniej, że przekaże pieniądze na “Forum Rodzin”, organizacji osieroconych rodzin izraelskich i palestyńskich i na organizację, która opiekuje się dziećmi ludzi starających się o azyl.

Grossman jest wystarczająco dojrzały i mądry, by odróżniać kraj, który kocha, od premiera, którego nie lubi.

Prawdziwe życie wychodzi poza codzienną politykę. To nie jest scena z Mary Poppins. Można mieć nadzieję, że wykształcona na Uniwersytecie Hebrajskim i na Harwardzie Portman zrozumie, że dalsze istnienie i rozwój Izraela zależą od wielu czynników. Niezmienianie polityki, by odpowiadała przemijającym kaprysom gwiazdy Hollywoodu, jest jednym z nich.

A nade wszystko Portman powinna zrozumieć, że w jeszcze większym stopniu niż przyczyniła się do delegitymizacji Izraela, zaszkodziła własnej pozycji jako silnej, samodzielnie myślącej intelektualistki. Nie zasługuje na nagrodę, po odbiór której nie chce przyjechać do Izraela.

“Pokojowy” Palestyńczyk na granicy Gazy z Izraelem
dziękuje Natalie Portman za jej “moralną” postawę.


Liat Collins
Urodzona w Wielkiej Brytanii, osiadła w Izraelu w 1979 roku i hebrajskiego uczyła się już w mundurze IDF, studiowała sinologię i stosunki międzynarodowe. Pracuje w redakcji “Jerusalem Post” od 1988 roku. Obecnie kieruje The International Jerusalem Post.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


APRIL 29, 2018: MS. PORTMAN AGAIN

APRIL 29, 2018: MS. PORTMAN AGAIN

LETTERS TO THE EDITOR


Letters. (photo credit: REUTERS)

Ms. Portman again 

In response to Seth J. Frantzman’s long comments regarding Natalie Portman and the Genesis Prize (“Power, politics and the Natalie Portman Rorschach test,” Analysis, April 23), I am surprised that Ms. Portman was offered this prestigious accolade. What has she achieved to warrant getting this? A few mediocre films?

I am also surprised that her naïve motives for rejecting this are taken so seriously.

In my opinion, the fact that she was born in Israel certainly does not excuse her inability to see the forest for the trees. She has spent most of her life as an American Jewess who most probably voted for Hillary Clinton – of course she would not like either the Likud or Benjamin Netanyahu! But to refuse an Israeli award by pretending she does not endorse Mr. Netanyahu is insulting and ungrateful.

I totally disagree with Mr. Frantzman. Ms. Portman does not deserve to be listened to. Although she discounts it, she has definitely fallen for the floriferous Hamas propaganda that is based on fallacies.

Stop giving her a platform.

EDNA ANZARUT-TURNER 
Montreal

Hen Mazzig (“Open letter to Natalie Portman from an Israeli progressive,” Comment & Features, April 23) correctly defines the reasons why the way her non-acceptance of this prestigious award has been interpreted and latched onto by others as outright criticism of Israel, and not just certain political policies and individuals.

I would, however, not appear to be chasing her to change her mind, as she has clearly made her decision. Now she and we must live with it. Perhaps it will be a learning curve, as “for every action, there is a reaction.” Such is life.

STEPHEN VISHNICK 
Tel Aviv

Kol hakavod to Hen Mazzig for his open letter to Natalie Portman. Very impressive! He said it all.

DENISE DUVAL 
Jerusalem

Kudos to Hen Mazzig for his important article. I would just like to add some more thoughts.

Natalie Portman should by now have realized that words have impact. They are like feathers: Once released, they cannot be returned.

Where are her words praising Israel’s medical care for wounded Syrian refugees or establishing successful field hospitals for disaster-torn countries or caring for ill family members of our enemies? These acts of Israeli humanity do not often reach the news outlets of America and the world.

ANN ROSMAN 
Jerusalem

I want to commend Hen Mazzig for his words.

I am an English teacher living and teaching in Gush Etzion, and although he and I might not see eye to eye on several topics, I am thankful to be living in a place that allows us to express our divergent opinions.

Natalie Portman missed that message and I applaud Mr. Mazzig for reminding her. I wish him health and continued success in expressing his views in our beautiful country.

KAREN GUTH 
Efrat

A more careful reading 

Rafael Medoff’s “The US Holocaust Museum vs. Elie Wiesel” (Comment & Features, April 22) quotes an interview I gave to the Times of Israel about my book Rescue Board, which was published on April 10 by Doubleday and is a comprehensive history of the US War Refugee Board.

In the interview, I said “I’m extremely cautious about saying that bombing the gas chambers would have saved a lot of lives” and that “if the [US] had carpet-bombed the camp, most of the camp would have died.” These statements are true and I stand by them. Careful historians do not presume to know the outcome of events that did not occur.

At the same time, logic dictates that any long-range, non-precision bombing of Auschwitz- Birkenau, where tens of thousands of prisoners were crammed together, would likely have resulted in many prisoner deaths. I did not comment on the possible effects of a targeted bombing raid, which has long been debated by historians.

Medoff misrepresents my words to claim that I think the US government was correct in its decision not to target the extermination facilities at Birkenau – which I do not believe and would not ever say. He and I agree that bombing Auschwitz never became a military priority for the United States even though the 15th US Air Force was flying bombing missions over the area in the summer of 1944. We also agree that if the US War Department conducted a study on the feasibility of targeted bombing of the gas chambers, crematoria or rail lines leading to Auschwitz, this study has never been found by historians.

Medoff then tries to pit me against the late Elie Wiesel, who remembered wishing for the American bombs to fall while he was imprisoned in Auschwitz, arguing that Wiesel and I have opposing views on the matter. Yet in his book Night, Wiesel, when describing an American attack on the Buna factories near Birkenau, wrote: “[I]f a bomb had fallen on the blocks, it alone would have claimed hundreds of victims on the spot.”

There is no conflict between my statements and those of Wiesel. Medoff needs to read my words, and those of Wiesel, more carefully.

REBECCA ERBELDING
Washington

Not ready for primetime
I am sure that I am not the only reader to be sickened by the publicity – more than half a page – that you gave to a club for self-declared perverts (“When this paper became a safe word,” Arts & Entertainment, April 22). Even more, you proudly allowed “Jerusalem Post” to be used as a “safe word” when the torture became unbearable.

How low have we sunk?

This is how Israel, striving to be “a light unto the nations,” wants to show itself to the world? Bondage, whipping, public sex? This is what is considered suitable for the Arts & Entertainment section?

DVORA WAYSMAN
Jerusalem

What on earth were you thinking when publishing this piece of garbage? This might be entertainment for adults, but do children really have to see the photos?

People who find pleasure in places like this know where to find them. Shame on you!

RUTH SCHUELER
Jerusalem

‘Jewish’ writer?
With regard to “Thousands attend Israeli-Palestinian ceremony” (April 20), Israeli author David Grossman, in his speech at the Alternative Memorial Day event, stated that “when Israeli snipers kill dozens of Palestinian protesters, most of them civilians, Israel is less of a home.”

A sniper, by definition, has perfect vision enabling pinpoint accuracy. It is therefore hard to believe that the Israeli army, made up of our own sons and daughters ,would willingly target and shoot civilians. It is more conceivable that these “civilians” are rather gun-toting Hamasniks presenting a dangerous threat.

When Grossman accuses Israeli soldiers of shooting unarmed civilians, is he not aware that he is aligning himself with the very worst of Jew-haters? In my opinion, he forfeited the right to be called a “Jewish writer.”

In the words of the late author Aharon Appelfeld, “There are no longer Jewish writers – only writers of Jewish descent. They no longer represent the tribe; they only represent themselves. They remain on the margin of society, observers, but they can never represent the tribe. They are outsiders.”

From being an Israeli icon, Grossman, by his own hand, has demoted himself to a writer of little credibility.

DAVID S. ADDLEMAN 
Mevaseret Zion


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com