Archive | 2018/04/25

(dyskusje o Powstaniu) Żydowski Związek Wojskowy – Żołnierze Wyklęci?

Żydowski Związek Wojskowy – Żołnierze Wyklęci? 6/05/2008

leonard


Żydowski Związek Wojskowy – Żołnierze Wyklęci?

Jeżeli życie w okupowanej Polsce było piekłem, to życie w getcie było dnem tego piekła. Powstańcy bez względu na przynależność organizacyjną i poglądy polityczne zasługują na szacunek, podziw i uznanie. Warto jednak zastanowić się, dlaczego o niektórych z nich mówi się tak mało.

To nie jest drobiazg
Warto spojrzeć na historię ruchu oporu w getcie bardziej wnikliwie i odsłonić zapomniane, czy też przemilczane karty historii. Ale zacząć opowieść należy od wyważonej uchwały Sejmu RP. Fragment tej uchwały brzmi:

„Nieliczna grupa słabo uzbrojonych bojowców, reprezentujących głównie Żydowską Organizację Bojową i Żydowski Związek Wojskowy, pod flagami polską i żydowską stawiała dramatyczny opór niemieckim okupantom dokonującym całkowitej likwidacji Warszawskiego Getta. Warszawa po raz kolejny – tak jak w 1939 r. i później, w roku 1944 – była świadkiem bohaterstwa i ofiarności w heroicznej walce z dysponującym olbrzymią przewagą wrogiem.”

Taką też treść uchwały można znaleźć na stronie Onetu, czy Polskiego Radia. Jednak na stronie Gazety Wyborczej zacytowany został tekst Katolickiej Agencji Informacyjnej, którego fragment brzmi inaczej:

,,Nieliczna grupa słabo uzbrojonych bojowców, reprezentujących głównie Żydowską Organizację Bojową, pod flagami polską i żydowską stawiała dramatyczny opór niemieckim okupantom dokonującym całkowitej likwidacji Warszawskiego Getta”.

Jak widać zabrakło frazy „i Żydowski Związek Wojskowy“. Jest też dość zaskakujące, że Gazeta Wyborcza odwołuje się do KAI, a nie np. bezpośrednio do wystąpienia marszałka Komorowskiego, czy też do materiałów Sejmowych. Dlaczego KAI opuściła frazę o ŻZW? Czy była to pomyłka? Dlaczego GW zacytowała akurat tę agencję, i tę pomyloną wersję?

Sprawa wbrew pozorom nie jest błaha. Kto z nas słyszał o ŻZW? A kto o ŻOB? Dlaczego tak się dzieje? W tej wersji uchwała traci sens, ponieważ wspomina tylko o ŻOB, a jednocześnie wskazuje na fakt walki pod dwoma sztandarami, a to właśnie ŻZW wywiesił dwa sztandary, co wywołało furię Niemców i osobistą interwencję Himlera i to tych sztandarów ŻZW bronił. Był to symbol nie tylko dla Getta, ale też dla Warszawy (relacja Władysława Bartoszewskiego) ale też dla Niemców (kat Powstania w getcie Jurgen Stroop powiedział: „Sztandary i kolory narodowe są takim samym instrumentem walki jak szybkostrzelne działo, jak tysiąc takich dział”[Kazimierz Moczarski „Rozmowy z katem”]).

Żydowski Związek Wojskowy

Żydowski Związek Wojskowy, przemianowany w 1942 roku na Żydowski Związek Walki powstał już w grudniu 1939 roku. Do związku przystąpili głównie oficerowie wojska polskiego żydowskiego pochodzenia. ŻZW reprezentował w praktyce żydowski nurt prawicowy, tzw. syjonistów rewizjonistów, zwolenników walki zbrojnej, w skład ŻZW weszli m. in. członkowie organizacji młodzieżowej Betar. Do ważniejszych dowódców ŻZW należeli m. in.: Mieczysław Dawid Apfelbaum, Henryk Lipszyc, Szymon Białoskóra, Kałmen Mendelson, Leon Rodal. Wojnę przeżył tylko Kałmen Mendelson. Ze strony polskiej z ŻZW współpracowali m. in. Tadeusz Bednarczyk, Henryk Iwański.

ŻZW początkowo rekrutował głównie osoby wojskowe, przeszkolone, często pamiętające jeszcze I wojnę światową. Jak na ówczesne warunki był też stosunkowo dobrze uzbrojony. Nie był jednak organizacją masową, a raczej elitarną. Jedną z przyczyn mogła być niechęć przywódców getta do drażnienia Niemców. Trzeba pamiętać że Niemcy odnosili wówczas sukcesy wojenne, zagony hitlerowskie stały na przedpolach Moskwy i zagrażały Egiptowi, perspektywa szybkiego zakończenia wojny była odległa a sytuacja strategiczna i polityczna nieporównywalna do tej z czasów Powstania Warszawskiego.

Przed samym wybuchem powstania ŻZW stracił swój ściśle elitarny charakter, przyjmowani byli ludzie bez wojskowego doświadczenia, o różnych poglądach politycznych.

Przede wszystkim trzeba podkreślić ścisłą współpracę z podziemiem polskim (Organizacja Wojskowa, Korpus Bezpieczeństwa, włączone do Armii Krajowej powołanej w 1942 roku), od którego ŻZW otrzymywał wsparcie i uzbrojenie. Część broni zdobywał też na „wolnym rynku”.

ŻZW wykopał kilka tuneli dzięki którym odbywała się komunikacja z tzw. „stroną aryjską”. Wykorzystywano również kanały. Dzięki tym tunelom kilka tysięcy ludzi zostało przerzuconych na druga stronę muru, a do getta docierało zaopatrzenie. Jednym z takich tuneli do getta przedostał się Jan Karski, który spotkał się z żydowskimi przywódcami, obejrzał getto, a następnie zrelacjonował sytuację Żydów na Zachodzie (niestety bezskutecznie).

ŻZW rozpracowywał też żydowskich kolaborantów – gestapowskie komórki żydowskie (Leszno 13 i Leszno 14) czy organizację Żagiew, która nie tyko współpracowała z Niemcami ale rozpracowywała ruch oporu, denuncjowała Żydów ukrywających się po „aryjskiej” stronie, a wręcz parała się szmalcownictwem. Dzięki rozpracowaniu Żagwi udało się ją zlikwidować, chociaż ta się odradzała.

Żydowska Organizacja Bojowa

ŻOB powstała pod koniec roku 1942, w skład ŻOB weszły różne tradycyjne żydowskie organizacje lewicowe, jak też komuniści. Do przywódców ŻOB można zaliczyć m. in. Mordechaja Anielewicza, Icchaka Cukiermana, ostatnim dowódcą był Marek Edelman. ŻOB nie posiadała odpowiednio przeszkolonych kadr wojskowych i była słabo uzbrojona. Część uzbrojenia otrzymała od ŻZW, część od AK, część kupiła na wolnym rynku, jakąś ilość otrzymała też od partyzantki komunistycznej, chociaż ta akurat dopiero była we wstępnej fazie organizacji i nie mogła zbyt wiele pomóc. ŻOB dysponowała głównie mało przydatnymi pistoletami i pewną liczbą karabinów, również granatami i bronią własnego wyrobu. Cięższym uzbrojeniem dysponował w zasadzie tylko ŻZW. Do połączenia ŻZW i ŻOB nie doszło.

Powstanie

Pierwsze akty oporu miały miejsce w styczniu 1943 roku, uczestniczyli w nich bojowcy zarówno ŻOB jak też ŻZW. Tu pierwszy raz zakosztowali zwycięstwa, gdy przeszkodzili Niemcom w kolejnym etapie akcji wysiedleńczej.

Powstanie wybuchło 19 kwietnia. To właśnie ŻZW wywiesił dwa sztandary – biało-czerwony polski i biało-niebieski żydowski. Wywołało to furiacki atak Niemców i osobistą reakcję Himlera. Najbardziej zaciekłe walki toczyły się w okolicach Placu Muranowskiego, gdzie ŻZW miał swoją główną siedzibę. Rozegrały się dwie krwawe bitwy o Plac Muranowski. Regularne walki „frontowe” ŻZW toczył do ok. 27 kwietnia, a ŻOB do 22 kwietnia (ŻOB dysponował gorszym uzbrojeniem i słabiej przeszkolonymi kadrami). Dzięki tunelowi na „aryjską” stronę ŻZW mógł w początkowym okresie liczyć na jakieś dostawy zaopatrzenia i ewakuację rannych. Przez tunel do getta wnikały jednostki polskie (choć stosunkowo nieliczne). Od 23 kwietnia ŻOB, a od 28 ŻZW przeszły do walki partyzanckiej ukrywając się w przygotowanych bunkrach i stawiając zbrojny opór atakującym hitlerowcom. Walki trwały jeszcze przez jakiś czas, obrońcom dawał się we znaki głód, brak wody pitnej, brak amunicji. Sytuacja była tragiczna. Stopniowo Niemcy „oczyszczali” getto, odnajdywali bunkry i kryjówki, mordując na miejscu, bądź deportując przebywających tam Żydów. Walki dogasały. ŻZW i ŻOB były głównymi siłami powstańczymi, ale walczyły też różne inne grupy ukrywające się w getcie.

Dlaczego milczą?

Dlaczego więc tak mało mówi się o ŻZW? Dlaczego do dziś panuje zmowa milczenia? Czy to zadawnione, jeszcze przedwojenne konflikty ideowe między żydowskimi organizacjami? A może fakt, że AK po wojnie była „zaplutym karłem reakcji”, więc ŻZW jako współpracujący z AK był niewygodny? a ŻOB jako konglomerat lewicowych organizacji nadawał się dużo bardziej? Może ma znaczenie fakt, że zaraz po wojnie historią, również historią Żydów, zajmowali się w dużej mierze stalinowcy o takich właśnie poglądach? A może to, że część takich właśnie historyków niechętnych Armii Krajowej, a co za tym idzie przynajmniej nieufnych względem ŻZW wyemigrowało do Izraela i trafiło do Yad Vashem?

Może słusznie pytał Józef Dajczgewand na spotkaniu z okazji wydarzeń marcowych, dlaczego mówi się o tzw. „żydokomunie”, a nie mówi się o „żydoreakcji”, czy syjonistach (ale tych prawdziwych, a nie z gomułkowskiej propagandy) i ich losach?

Fragment rozmowy Anki Grupińskiej z Markiem Edelmanem („Ciągle po kole”)

– Marku, czy możemy zacząć od rozmowy o ŻZW?
– ŻZW? Co cię to obchodzi? Z faszystami chcesz mieć do czynienia?
– Marku, poważnie. Istnieje sporo wspomnień o powstaniu w getcie warszawskim spisanych przez syjonistów i nie syjonistów. I nikt nic nie mówi o ŻZW.
– Bo nie ma o czym mówić.
– Ty, w Polsce wiele razy opowiadałeś…
– … o ŻZW?
– Nie, no właśnie, opowiadałeś o powstaniu, zawsze milcząc o ŻZW. Warto może porozmawiać o faktach.
– O jakich faktach? Nie było faktów!

Poniżej cytuję fragment listu Stanisława Aronsona polskiego Żyda, żołnierza AK (ppor „Rysiek”), zamieszkałego w Tel-Avivie skierowanego do Adama Michnika. List ten został napisany po pamiętnym artykule Michała Cichego zarzucającego AK wytłukiwanie resztek Żydów, odnosi się więc do innych kwestii, ale podany fragment może mieć pewne znaczenie również w przypadku ŻZW

„Jak wiadomo, w 1955 powstał w Jerozolimie Instytut Pamięci Narodowej Yad Vashem i wkrótce przystąpił do zbierania relacji o losach Żydów podczas wojny. Niektórzy z zajmujących się tym młodych historyków byli to komuniści, wyszkoleni w stalinowskiej Polsce. Mieli oni wpojoną nienawiść do AK i uwielbienie do AL. i innych formacji komunistycznych. Stąd też wysoce prawdopodobne jest redakcyjne „modelowanie” uzyskiwanych relacji, często więc nie można mieć do nich pełnego zaufania.”

http://bernardo.salon24.pl/70334,index.html

ŻYDOWSKI ZWIĄZEK WOJSKOWY 

Appelbaum w cieniu Anielewicza

MACIEJ KLEDZIK

Plus Minus, Rzeczpospolita, 12 10 2002-10-11

Przez blisko 60 lat znaliśmy w Polsce jeden opis powstańczego zrywu warszawskich Żydów. Kiedy dziewiętnastego kwietnia 1943 r. oddziały niemieckie przekroczyły bramę getta, przywitały je butelkami z benzyną, granatami, strzałami z pistoletów i kilku karabinów 20-30-osobowe grupy bojowników Żydowskiej Organizacji Bojowej. Dowodził nimi Mordechaj Anielewicz. Słabo uzbrojeni powstańcy z ŻOB-u bronili się do 8 maja, kiedy to w bunkrze przy ul. Miłej 18 większość osób z dowództwa tej organizacji, w tym Anielewicz, popełniło samobójstwo. Ocalała garstka powstańców. Wyszli na aryjską stronę kanałami. Mieszkańcy Izraela znają inną historię.

Wkraczających Niemców zaskoczyły ogniem dobrze wyszkolone i uzbrojone w broń maszynową kompanie Żydowskiego Związku Wojskowego, wspierane przez dużo gorzej uzbrojone grupki bojowników ŻOB-u. Oddziały ŻZW dowodzone przez Żydów, przedwojennych oficerów Wojska Polskiego, zostały unicestwione w walkach. Ocalało zaledwie kilku żołnierzy ŻZW, którzy po zakończeniu wojny wyjechali do Izraela i w tamtejszych archiwach pozostawili świadectwa tego, co wydarzyło się w getcie. My tej historii nie znamy.

Historia według Edelmana

W listopadzie 1945 r. Marek Edelman ze sztabu ŻOB-u wręczył Zofii Nałkowskiej swoje wspomnienia z powstania w getcie. Po lekturze napisała: “Książeczkę tę, której maszynopis przyniósł mi nieznajomy, młody autor, jeden z przywódców żydowskiego Powstania, przeczytałam jednym tchem, nie odrywając się od niej ani na chwilę. (…) jego nieliterackie opowiadanie osiąga to, co udaje się nie wszystkim arcydziełom”.

Maszynopis Edelmana ukazał się drukiem pod tytułem “Ghetto walczy”, z dopiskiem: “udział Bundu w obronie ghetta”. Wznawiany był w stanie wojennym w 1983 r. w wydawnictwie podziemnym CDN i w 1987 r. (Solidarność Walcząca). Autor przypisał heroiczny bój w getcie jednej organizacji wojskowej, słabo uzbrojonej, o której powiedział: “… mój kolega Hennoch Rus przeważył decyzję utworzenia jednej organizacji bojowej w getcie (…) Podczas zebrania… podniósł rękę i zapadła decyzja o utworzeniu ŻOB-u”.

Również w świetnie napisanej przez Hannę Krall książce “Zdążyć przed Panem Bogiem” ŻOB występuje jako jedyna organizacja walcząca w getcie. Autorka ze swoim rozmówcą Edelmanem zastanawiają się: “Ludzie przecież będą oczekiwać od nas jakichś liczb, dat, danych o ilości wojsk i stanie uzbrojenia. Ludzie są bardzo przywiązani do powagi faktów historycznych i do chronologii. Na przykład: powstańców jest 220, Niemców – 2090. Niemcy mają lotnictwo, artylerię, pojazdy pancerne, miotacze min, 82 karabiny maszynowe, 135 pistoletów maszynowych i 1358 karabinów, na jednego powstańca przypada 1 rewolwer, 5 granatów i 5 butelek zapalających. Na każdy teren 3 karabiny. W całym getcie są dwie miny i jeden automatyczny pistolet”.

Stanowisko PZPR

Bardzo ogólnikowo wspominali o Żydowskim Związku Wojskowym w czasach PRL-u Bernard Mark, pracownik Żydowskiego Instytutu Historycznego (“Powstanie w Ghetcie Warszawskim”, 1963 r.) i Wacław Poterański, pracownik Zakładu Historii Partii przy KC PZPR (“Warszawskie getto”, 1983 r.). Mark podaje rodowód ŻZW i wymienia dwóch przywódców tej organizacji, Dawida Appelbauma (Apfelbauma?), ps. “Jabłoński”, “Kowal”, “Mietek” i Pawła Frenkla.

Poterański ocenił walczące siły żydowskie w getcie na około 1 tys. ludzi – “ŻOB liczyła 23 oddziały bojowe, w tym 5 oddziałów GL, a ŻZW – 3 plutony”, nie wyjaśniając, skąd wzięły się tam oddziały GL i jak liczebnie różnił się oddział od plutonu. Napisał, że: “Dowództwo warszawskiego Okręgu AK przekazało dla ŻOB kilkadziesiąt pistoletów, kilkaset granatów, 1 karabin maszynowy i wiele materiałów wybuchowych. Gwardia Ludowa dostarczyła również kilkadziesiąt pistoletów i znaczną ilość materiałów wybuchowych. Żydowski Związek Wojskowy miał 2 karabiny maszynowe, wiele granatów ręcznych i bomb. Grupa bojowa PLAN-u dostarczyła żołnierzom ŻZW granaty i broń krótką, a grupa KB mjr. Henryka Iwańskiego ČBystregoÇ trzy skrzynie granatów typu ČfilipinkaÇ. Resztę uzbrojenia produkowano na miejscu” (butelki zapalające i miny – przyp. M.K.).

Książka Poterańskiego była oficjalnym stanowiskiem władz komunistycznych wobec historii powstania w getcie. We wstępie Ryszard Nazarewicz napisał: “praca Poterańskiego przyczyni się do kształtowania racjonalnego spojrzenia na przeszłość, do upowszechnienia treści postępowych, patriotycznych i internacjonalistycznych”.

Kilkanaście lat wcześniej ukazały się w Nowym Jorku, Tel Awiwie i w Londynie trzy pozycje książkowe, inaczej przedstawiające powstanie w warszawskim getcie.

Historia według Wdowińskiego i Lazara

Nakładem Philosophical Library wyszła w Nowym Jorku w 1963 r. książka “And we are not saved” Dawida Wdowińskiego, przedstawionego przez wydawcę jako jeden z przywódców powstania w warszawskim getcie (wyd. 2 w 1985 r. z opisem działalności Żydowskiego Związku Wojskowego autorstwa Chaima Lazara). Wdowiński przed wybuchem II wojny światowej był prezesem Polskiej Partii Syjonistycznej Organizacji Rewizjonistów. Nazwisko jego nie pojawiło się nigdy w PRL-u w oficjalnej literaturze opisującej powstanie w getcie.

Kreśląc rodowód ŻZW, autor cytuje kapitana WP, Henryka Iwańskiego: “Pewnego dnia w listopadzie 1939 r. czterech młodych Żydów chciało zobaczyć się ze mną w szpitalu św. Stanisława przy ul. Wolskiej. Wszyscy byli oficerami polskiej armii: Dawid Moryc Appelbaum w stopniu porucznika; Henryk Lifszyc, podporucznik;

Białoskór, mgr prawa i Kalman Mendelson, wówczas podchorąży WP. Znałem Appelbauma, służył wraz ze mną w jednym pułku podczas obrony Warszawy, wykazał się odwagą i brawurą. Nie poszli do oficerskiego obozu jenieckiego. (…) Chcieli zorganizować młodzież żydowską. (…) W 1940 r. Mendelson zorganizował grupę 12 mężczyzn uzbrojonych w 4 pistolety. Przechowywali broń w piwnicach domu Karmelicka 5″.

Wdowiński pisze, że w październiku i w listopadzie 1939 r. spotkała się grupa Żydów, oficerów polskich, reprezentujących prawicowe organizacje polityczne Betar (Perec Laskier, Lowa Swerin, Paweł Frenkel, Merediks, Langleben i Rosenfeld), Hatzohar (m.in. Joel Białobrow, Dawid Wdowiński) oraz Rewizjonistów (Leib “Leon” Rodal i Meir Klingbeil). Oficerowie ci powołali Żydowski Związek Wojskowy. “Ja stałem na czele ŻZW – napisał Wdowiński. – Mieliśmy komitet polityczny złożony z trzech osób: dr Michał Strykowski, dawny członek Centralnego Komitetu Polskiej Partii Syjonistycznej Organizacji Rewizjonistów, Leon Rodal, dobrze znany polski dziennikarz rewizjonistyczny i ja, jako prezes. Fachowym komendantem wojskowym był Paweł Frenkel”.

Strukturę organizacyjną ŻZW tworzyły departamenty: Informacji, którym kierował Leon Rodal; Organizacyjny – Paweł Frenkel, Kwatermistrzowski – Leon Wajnsztok, Finansów (bez osoby kierującej), Komunikacji (kontakty ze stroną aryjską, Korpusem Bezpieczeństwa i Armią Krajową) – Dawid M. Appelbaum, Medyczny – dr Józef Celmajster (konspiracyjne nazwisko Niemirski), Prawny (osądzający i wydający wyroki na gestapowców żydowskich – Jewish Gestapo i zdrajców) – Dawid Szulman, Ratujący (przeprowadzanie dzieci żydowskich na stronę aryjską) – Kalman Mendelson, Techniki, Transportu i Dostaw (m.in. budowa dwóch podziemnych tuneli na stronę aryjską) – Hanoch Federbusz, Wojskowy, planujący i kierujący działaniami wojskowymi pod kierunkiem Frenkla i Appelbauma.

Z dziennika Emanuela Ringelbluma, który wizytował kwaterę ŻZW tuż przed wybuchem powstania: “… oglądałem arsenał broni ŻZW. Lokal mieścił się w domu niezamieszkanym, tzw. dzikim, przy ul. Muranowskiej nr 7, w sześciopokojowym lokalu na pierwszym piętrze.(…). W dużych salach były zawieszone na wieszakach rozmaite rodzaje broni, a więc karabiny maszynowe ręczne, karabiny, rewolwery najrozmaitszego gatunku, granaty ręczne, torby z amunicją, mundury niemieckie intensywnie wyzyskane podczas akcji kwietniowej itp.(…) W czasie mojej obecności dokonano u byłego oficera armii polskiej zakupu broni na ćwierć miliona złotych, na co dano zaliczkę w wysokości 50 000 zł. Zakupiono 2 karabiny maszynowe po 40 000 zł każdy, większą ilość granatów ręcznych i broni”.

Fotokopia tej strony dziennika Ringelbluma znajduje się w książce Chaima Lazara “Muranowska 7. The Warsaw Ghetto rising”, wydanej w Tel Awiwie w 1966 r. Lazar przy jej opracowywaniu sięgnął do wszystkich możliwych źródeł, ŻOB-u, Organizacji Wojskowej-Korpus Bezpieczeństwa, AK i świadków. Książka, nieprzetłumaczona na język polski, jest kompendium wiedzy o organizacji ŻZW.

6 kwietnia 1943 r. ŻZW otrzymała informacje o zaplanowanym wysiedleniu Żydów z getta 19 kwietnia. Wdowiński napisał, że ŻZW zmobilizował wszystkie swoje siły i poinformował ŻOB o sytuacji. Obie organizacje podzieliły między siebie stanowiska obronne na terytorium getta. ŻOB obsadzić miała domy przy ul. Zamenhoffa, Miłej, Gęsiej i Nalewkach, ŻZW pl. Muranowski, ul. Muranowską i Nalewki od domu pod nr 38, wzmacniając także pozycje zajęte przez słabo uzbrojone oddziały ŻOB. Paweł Frenkel uzgadniał te plany z Mordechajem Anielewiczem.

Muranowską obsadziły cztery kompanie ŻZW. Dowództwo nad obroną całej ulicy objął Frenkel. Kompania 5 pod dowództwem Dawida M. Appelbauma zajęła stanowiska w domu Miła 10. Kompania 6 dowodzona przez Heńka Federbusza obsadziła dom przy Zamenhoffa. Kompania 7 z Janem Piką zajęła stanowiska wokół ulicy Miłej. Kompania 8 Leizara Staniewicza kontrolowała Nalewki, Gęsią i Franciszkańską, a 9 z Dawidem Berlińskim część Nalewek. Kompania 10 zajęła pozycje wokół Franciszkańskiej, a 11 z Romanem Winsztokiem przy Muranowskiej. Razem kompanie liczyły około 400 żołnierzy, w skład kompanii wchodziło od kilkunastu do 50 żołnierzy. W porównaniu do oddziałów ŻOB-u (podawana liczba 700 bojowców wydaje się być zawyżoną, Marek Edelman mówił Hannie Krall o 220), były one dobrze uzbrojone w karabiny i pistolety maszynowe, karabiny, granaty i butelki zapalające. Kwatera główna mieściła się przy Muranowskiej 7/9.

Ocena Iranka Osmeckiego i Bednarczyka

Płk Kazimierz Iranek Osmecki, szef wywiadu Komendy Głównej AK w książce “Kto ratuje jedno życie… Polacy i Żydzi 1939-1945”, tak przedstawił pierwszy dzień walk: “- Wkraczające oddziały niemieckie ostrzelane zostały z trzech głównych punktów oporu, skrzyżowania Nalewek i Gęsiej oraz Miłej i Majzelsa obsadzonych przez ŻOB i skrzyżowania Muranowskiej i Nalewek zajmowanego przez ŻZW. W godzinach popołudniowych, około 16-tej, po opanowaniu punktu oporu przy ul. Gęsiej (bronionego przez ŻOB), Niemcy uderzyli na punkt oporu przy ul. Muranowskiej broniony przez ŻZW pod dowództwem Dawida Appelbauma, Pawła Frenkla i Leona Rodala. Kilkakrotnie ponawiane uderzenia rozbijały się o zdecydowany opór obrońców”.

Płk Iranek Osmecki opisuje udział w walkach 27 kwietnia na terenie getta u boku ŻZW oddziału Korpusu Bezpieczeństwa, dowodzonego przez mjr. Henryka Iwańskiego “Bystrego”, w skład którego wchodziła drużyna kpt. Władysława Zajdlera “Żarskiego” i sekcja Lejewskiego “Garbarza”. Oddział przedostał się przekopem na teren walk przy Muranowskiej i poniósł duże straty. Zginął m.in. syn mjr. “Bystrego”.

Prawie wszyscy dowódcy ŻZW polegli lub zmarli z odniesionych ran – Appelbaum (pośmiertnie awansowany do stopnia majora WP), Rodal, Białoskóra, Berman, Akerman, Likiernik i inni. Przeżył ciężko ranny Mendelson. Poległo około dziesięciu żołnierzy OW-KB. W kilka tygodni później, podczas wynoszenia z getta rannych powstańców żydowskich poległ drugi z synów majora “Bystrego”. Wspólną walkę w powstaniu oddziału Korpusu Bezpieczeństwa, podporządkowanego taktycznie Armii Krajowej, z ŻZW szczegółowo opisał uczestnik tych wydarzeń Tadeusz Bednarczyk “Bednarz”, “Tadeusz” w książkach “Życie codzienne warszawskiego getta” i “Rys historyczny Organizacji Wojskowej – Kadry Bezpieczeństwa – Armii Krajowej. OW KB – AK sikorszczycy w ruchu oporu…”. Zestawienie książek płk. Iranka Osmeckiego, Wdowińskiego, Lazara, Bednarczyka i Kaczyńskiej daje obraz pomocy finansowej i uzbrojenia udzielonej przez KG AK, szkolenia i przygotowania do powstania przez OW-KB, a także udziału żołnierzy akowskiego podziemia w walce w getcie. Nie było tam żadnych oddziałów Gwardii Ludowej, które wymyślili historycy komunistyczni.

Przez 60 lat żołnierze ŻOB-u nie podjęli dialogu z żołnierzani z ŻZW. Nie ustalono jednej, prawdziwej wersji działań powstańczych między 19 kwietnia a 8 maja (walki z osamotnionymi grupkami powstańców trwały jeszcze przez cały maj) ani nawet jednolitej pisowni nazwisk dowódców (Appelbaum – Apfelbaum, Frenkel – Frenkiel, Wajnsztok – Weinsztok itd.). Kiedy jednych wymazywano z historii, z drugich robiono patronów szkół, ulic i placów.

Testament Leiba Rodala

Rok temu dr Sara Ozacky-Lazar i Chaya Lazar opublikowały w języku hebrajskim w piśmie “Ha’UMA” (Naród) w Tel Awiwie artykuł “Nowe światło na ŻZW – Żydowski Związek Wojskowy w powstaniu getta warszawskiego”. Wykorzystały w nim nieznane lub mało nam znane źródła żydowskie, pokazując mechanizmy fałszowania i zacierania w Polsce udziału Żydowskiego Związku Wojskowego w powstaniu w getcie.

Autorki zacytowały fragment rozmowy w nocy z 18 na 19 kwietnia 1943 r. przeprowadzonej przez dr. Ryszarda Walewskiego, żydowskiego lekarza, który w czasie powstania w getcie walczył u boku ŻZW z Leibem Rodalem, jednym z przywódców ŻZW. Rodal mówił: “Wszyscy tu zginiemy. Niektórzy w walkach z bronią w ręku, a inni jako ofiary nadaremne. Lecz ważne jest, by pamięć o nas nie zginęła, by świat cały wiedział, jak beznadziejna była ta walka, trudna i krwawa “. (…)

http://www.polish-jewish-heritage.org/pol/…ad_zwiazek.html

 

wiecej o ZZW i powstaniu w GW

http://www.rzeczpospolita.pl/specjal_04061…ecjal_a_10.html
http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/rapor…aporty_a_9.html
http://newsgroups.derkeiler.com/Archive/So…4/msg03181.html
http://www.rp.pl/artykul/122686.htmlhttp:/…kul/122681.html


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


GERMAN CEO: ISRAEL SHOULD NO LONGER RELY ON GERMANY FOR ITS EXISTENCE

GERMAN CEO: ISRAEL SHOULD NO LONGER RELY ON GERMANY FOR ITS EXISTENCE

BENJAMIN WEINTHAL


‘Better to not rely on us,’ wrote Döpfner, regarding Germany providing military assistance to Israel, should she be in need.

Mathias Dopfner, CEO of Axel Springer SE, speaks at the 2017 Business Insider Ignition: Future of Media conference in New York, U.S., November 30, 2017. (photo credit: LUCAS JACKSON/REUTERS)

 

In an eye-popping commentary in the Die Welt newspaper last week, Mathias Döpfner, the pro-Israel CEO of the Axel Springer media conglomerate in Berlin, wrote that the Jewish state should no longer depend on Germany if it is attacked and its existence is on the line.

Döpfner wrote that in the past, he would answer “Yes” to the inevitable question while visiting Israel about whether Germany would send weapons and soldiers if the Jewish state faced attacks that threatened its survival. However, over the last few years, he has started to hesitate. “Today, I would say: ‘Better to not rely on us,’” wrote Döpfner.

The CEO of Europe’s largest media company listed a bill of particulars in his commentary outlining Germany’s failure to learn the important lessons from the Holocaust. He said for the 70th year anniversary of Israel’s founding, “Germany distinguishes itself as the world master of paying lip service. The solidarity to Israel and the fight against antisemitism take place on paper.”

The media giant took Germany to task for its pacifism in the face of Syrian children being gassed.

Döpfner said one frequently hears on the streets and in offices more criticism of US President Donald Trump, French President Emmanuel Macron and British Prime Minister Theresa May for their bombing of military sites and airports in Syria than they do of Syrian dictator Bashar Assad. The US, Britain and France accused Assad of using poison gas in April that murdered scores of Syrian in the city of Douma.

He summed up the practical effect of Germany’s Holocaust remembrance culture: “In remembrance we are giants. In action and help we are dwarfs.”

The Jerusalem Post reported in April that the Merkel administration continues to allow the Baden-Württemberg-based German company Krempel to conduct business with Iran, after it sold material to Iranian companies that later turned up in Iranian chemical rockets in the Damascus suburb of Eastern Ghouta, .

Merkel has rejected the US administration’s push over the last few months to get Germany outlaw Hezbollah, which the US classifies as terrorist organization.

According to German intelligence reports, there are 950 Hezbollah operatives in the Federal Republic.

Döpfner blasted the BDS (boycott, divestment and sanctions campaign) in Germany. He wrote “An international lobby organization calls for a boycott of Israeli products and no one gets upset in a country that 75 years ago scrawled ‘Don’t buy from Jews’ on the walls.”

The Post
 exposed the Cologne-based Bank for Social Economy’s vigorous defense of BDS accounts used by groups to undercut Israel’s existence.

Sammy Endzweig, the president of the pro-Israel group Keren Hayesod Germany, told the Post by email on Sunday that his organization is dissatisfied with the bank’s response to the BDS accounts it maintains.

Endzweig said he plans to send a new letter to the bank demanding clear answers about the bank’s alleged antisemitic activity.

Keren Hayesod Germany has an account with the Bank for Social Economy. On Friday, the German LGBT organization Magnus Hirschfeld Foundation pulled the plug on its account with the bank to protest the bank’s enabling of BDS. The Post sent media queries to the three members of the bank’s executive committee: Harald Schmitz, Oliver Luckner and Thomas Kahleis.

Döpfner’s criticism of German society’s failure to take action against BDS was mirrored in his criticism of anti-Israel politicians who are largely met with indifference. Tamer Sert, the chairman of the Free Democratic Party in the city of Delmenhorst, wrote on Facebook: “Terror-State Israel.”


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com