Archive | 2018/04/22

…PRZESTAĆ SIĘ BRONIĆ, USPRAWIEDLIWIAĆ, TARGOWAĆ…

…PRZESTAĆ SIĘ BRONIĆ, USPRAWIEDLIWIAĆ, TARGOWAĆ…

   Ewa Koźmińska-Frejlak


Jan Błoński / fot. Danuta Węgiel/Tygodnik Powszechny

Błoński pisał o polskiej współ-winie za Zagładę. Jego zdaniem miała ona wynikać w pierwszym rzędzie z „naszego” postępowania w przeszłości – szeroko rozpowszechnionych działań i postaw o charakterze antysemickim, których przykłady wymienił (choć żadnego z nich nie określił słowem antysemityzm). Przekonywał, że Gdybyśmy […] w przeszłości – postępowali mądrzej, szlachetniej, bardziej po chrześcijańsku… ludobójstwo byłoby zapewne „mniej do pomyślenia“, byłoby prawdopodobnie utrudnione, a już niewątpliwie spotkałoby się ze znaczniejszym oporem. Mówił też o współ-winie przez zaniechanie czy przeciwdziałanie niedostateczne. Zaznaczał przy tym, że współ-udział i współ-wina to nie jest to samo, że można – tak, jak to według niego miało miejsce w przypadku Polaków, być współ-winnym, nie biorąc udziału w zbrodni. W konkluzji jednak podkreślał: Kiedy czyta się to, co o Żydach wypisywano przed wojną, kiedy się odkrywa, ile było w polskim społeczeństwie nienawiści – można się nieraz zdziwić, że za słowami nie poszły czyny. Ale nie poszły (albo szły rzadko). Bóg tę rękę zatrzymał. Tak, Bóg, bo jeśli nie wzięliśmy udziału w tej zbrodni, to dlatego, że byliśmy jeszcze trochę chrześcijanami, że w ostatniej chwili pojęliśmy, jak szatańskie to było przedsięwzięcie…

Tekst Błońskiego wzbudził ogromne emocje. Do redakcji „Tygodnika Powszechnego” nadeszło prawie 200 listów nawiązujących do treści “Biednych Polaków…“, w przeważającej większości wrogo, a w każdym razie — co najmniej niechętnie, ewentualnie – sceptycznie nastawionych do twierdzeń zawartych w eseju. W ciągu następnych kilku miesięcy „Tygodnik” opublikował kilkanaście wypowiedzi [1]. Ich autorzy dzielili się własnymi refleksjami, komentowali, dopowiadali, spierali się z poszczególnymi tezami Błońskiego. Pośród wydrukowanych w „Tygodniku” głosów polemicznych, najmocniej wybrzmiał tekst Władysława Siły-Nowickiego [2], w czasie wojny żołnierza AK, później członka WiN, więźnia w okresie stalinowskim, działacza opozycji demokratycznej, mecenasa i obrońcy w procesach politycznych. W “Janowi Błońskiemu w odpowiedziSiła-Nowicki całkowicie odrzucał rozważania Błońskiego (Artykuł podpisany przez Błońskiego, może być — niestety zrozumiany jako […] aprobata i kwintesencja — niezamierzona oczywiście — zajadłej antypolskiej propagandy, prowadzonej nieustannie od dziesiątków lat przez wrogów, już nie rządu, ustroju czy systemu, ale po prostu narodu polskiego). Mecenas negował przesłanki wywodu autora “Biednych Polaków…” (przede wszystkim – przekonywał — ani w Polsce przedwojennej, ani w okresie okupacji, ani po wojnie i wówczas, w 1987 r. — „aktualnie” — o antysemityzmie nie może być mowy), kwestionował jego tok rozumowania (Błoński nie orientując się z autopsji z oglądania tamtego okresu oczami dorosłego człowieka, w realiach okupacyjnych […] nie orientuje się również dobrze w realiach całej złożoności i trudności problemu żydowskiego w Polsce w latach 1918–1939, wreszcie — odmawiał uznania wniosków Błońskiego. Pisał: Ja z postawy mojego narodu, całościowo w okresie okupacji, włączając w tę całość również stosunek do tragedii narodu żydowskiego jestem dumny. Oczywiście nie jest szczególnym tytułem do dumy stosunek do Żydów w okresie okupacji. Ale nie jest to również w żadnej mierze tytułem do wstydu, a tym mniej do hańby. Po prostu stosunkowo bardzo niewiele mogliśmy zrobić więcej od tego, co zostało zrobione. I jeszcze: I niech nie pisze autor w zakończeniu […] żeśmy sami byli bliscy zbrodni ludobójstwa i tylko w ostatniej chwili Bóg ludobójczą rękę polską zatrzymał. Nawet ci, zresztą nieliczni, którzy na fali przedwojennego nacjonalizmu krzyczeli „Żydy na Madagaskar!” nigdy, nawet przez jedną chwilę nie myśleli o ludobójstwie. A na „szmalcowników”, którzy denuncjowali Żydów przed władzami niemieckimi, to się wydawało wyroki śmierci i wyroki te wykonywało, narażając się na śmierć samemu.

Siła-Nowicki wypowiadał się z pozycji obrońcy polskiego honoru (zarzucał Błońskiemu, m.in., że ten przemawiał językiem śmiertelnych wrogów i oszczerców społeczności, w imieniu której występowałWielokrotnie też autor “Odpowiedzi…” odwoływał się do argumentów mocno osadzonych w ideologii antysemickiej (wykazywał np., że żądania „numerus clausus”, czy postulaty getta ławkowego w Polsce przedwojennej były zupełnie „naturalne”: społeczeństwo broni się przed zmajoryzowaniem własnej inteligencji – […] — przez inteligencję odrębną. — tłumaczył; pisał, że Bierność — szukanie ocalenia w przetrwaniu w gromadzie i poddaniu się rozkazom władz niemieckich, była pierwszą i zasadniczą przeszkodą w możliwości udzielenia pomocy Żydom. Współczesnego czytelnika zdumiewać może uporczywa trwałość i powtarzalność skrótowo tu jedynie odtworzonej retoryki – te same struktury argumentacyjne z łatwością rozpozna obserwator bieżącego dyskursu publicznego. Siła-Nowicki – jak zauważył Michał Głowiński komentując po latach jego wypowiedź – był naturalnym użytkownikiem języka ukształtowanego przez narodową prawicę, języka, który od końca XIX wieku cieszy się niegasnącą popularnością w polskim społeczeństwie [3]. Figura Żyda pełni w nim rolę szczególną.

Kategorie, którymi w eseju operował Błoński – pojęcie „bierności”, „winy przez zaniechanie” i „współ-winy bez współ-udziału” — na długie lata zdominowały sposób myślenia o stosunku nie-żydowskich Polaków do ich żydowskich współobywateli w czasie Zagłady. Dopiero zapoczątkowana wydaniem książki “Sąsiedzi” Jana Tomasza Grossa dyskusja o dokonanej przez Polaków zbrodni w Jedwabnem i studia nad trzecią fazą Zagłady zainicjowane w kręgu badaczy skupionych w Centrum Badań nad Zagładą IFiS PAN wykazały ich małą tylko przydatność do opisu rzeczywistych relacji między Polakami a Żydami (osobami, które w świetle ustaw norymberskich uznane zostały za Żydów) w okresie wojny. Nie unieważnia to jednak niezaprzeczalnych zasług autora “Biednych Polaków…”. Błoński nie tylko ponownie włączył problem polskiej odpowiedzialności i współ-winy za Zagładę (obecny już wcześniej w polskiej publicystyce lewicowej lat 40. XX w.) w zakres kwestii rozważanych przy okazji polsko-żydowskich rozrachunków wojennych. Przede wszystkim jednak, co było w powojennym piśmiennictwie unikalne, wykazał, że refleksja nad Zagładą nie jest tylko „sprawą” żydowską, ale w sposób zasadniczy dotyczy polskiego społeczeństwa i wciąż – twierdzenie to w 2018 roku nie straciło na aktualności — stanowi dla Polaków „problem” domagający się wyjaśnień i zbiorowego przepracowania.

Tekst „Biednych Polaków…”, podobnie jak wypowiedzi Siły-Nowickiego i innych uczestników dyskusji, bez wątpienia traktować dziś należy jako świadectwa. Analiza strategii narracyjnych, po jakie sięgnęli, struktury ich wywodów, argumentacji, pozwala zrozumieć stawki, jakie, uczestnicząc we wspólnocie kulturowej, wszyscy oni – chcąc nie chcąc – rozgrywali. Zarazem umożliwia ona wgląd w świadomość społeczną Polaków — w szczególności wskazuje miejsce i rolę, jakie w jej konstrukcji zajmowali i wciąż zajmują Żydzi i Zagłada [4].


Wszystkie cytaty z tekstu J. Błońskiego, Biedni Polacy patrzą na getto, pochodzą z: „Tygodnik Powszechny” 1987 nr 2.

[1] Tekst komentowano szeroko także na łamach innych tytułów prasowych, m.in. w „Trybunie Ludu”, „Życiu Literackim”, „Stolicy” i „Gazecie Krakowskiej”; także poza Polską.

[2] Zob. Janowi Błońskiemu w odpowiedzi, „Tygodnik Powszechny” 1987 nr 8. Redakcja zdystansowała się od tej publikacji opatrując ją komentarzem „Szereg tez tego artykułu jest co najmniej dyskusyjnych, sądzimy też, że autor zbyt jednostronnie odczytał artykuł Biedni Polacy patrzą na getto.”, zob. tamże.

[3] Zob. M. Głowiński, Esej Błońskiego po latach, „Zagłada Żydów Studia i Materiały” 2006 nr 2, s. 18 i 19.

[4] Zob. T. Żukowski, Wytwarzanie „winy obojętności” oraz kategorii „obojętnego świadka” na przykładzie artykułu Jana Błońskiego Biedni Polacy patrzą na getto, „Studia Litteraria et Historica” 2013 nr 2.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


When it comes to creation, there are no boundaries

Israel21cWhen it comes to creation, there are no boundaries

Rebecca Stadlen Amir


Ron Arad’s “All and Nothing” exhibition at Gordon Gallery in Tel Aviv. Photo by Rebecca Stadlen Amir

Award-winning Israeli architect and designer Ron Arad does not like to be defined. Between his London-based architecture studio, furniture collaborations with Moroso, prestigious gallery shows at the Pompidou Centre in Paris and the MoMA in New York, it’s become clear that there are no boundaries for Arad when it comes to creation. “It doesn’t help me to define. I do what I’m interested in, what excites me, and hopefully it excites other people. Is it art? Is it design? Who cares?” Arad told ISRAEL21c at a preview of his newest gallery exhibition, “All and Nothing.”

Despite having designed many well-known projects around Israel, including the Design Museum Holon, “All and Nothing” is Arad’s first-ever gallery show in his native country.

The site-specific exhibition is taking place from March 22 to May 5 at Gordon Gallery in South Tel Aviv, an area that has become a growing center for the contemporary Israeli art scene in recent years.

32 mirror polished stainless steel tables arrived in crates from Holland for Ron Arad’s show in Tel Aviv. Photo by Rebecca Stadlen Amir

The exhibition is centered on 32 irregularly shaped, stainless steel tables arranged throughout the gallery space. Some of the mirror-polished tables stand on four legs while others are carefully curved around corners and mounted to the wall, allowing gallery-goers to weave through the space and catch reflections from every angle.

Also of note are the empty spaces between the tables, which Arad says helped inspire the exhibition’s name, “All and Nothing.”

“It has to do with the reflections that reflect the world and the gaps between them – the nothing – that play a part as well,” said Arad. “It’s a name; you give something a name and the name begins to work.”

One wall-mounted table features perforated holes which, when looked at from afar, reveal a hidden message – klum (the Hebrew word for “nothing”).

“All and Nothing,” Table no. 14, 2018, mirror-polished stainless steel and patinated mild steel. Photo courtesy of Gordon Gallery

Arad left Israel for London in 1973 but remained connected to his Israeli roots, frequently flying back and forth for design projects and family visits. Although most of his work was created outside of Israel, Arad says that growing up in Israel influenced his work.

“I grew up here [in Tel Aviv] and that’s where I learned about the world and about art,” Arad told ISRAEL21c. “Also for the last 45 years I have not lived here, so being an outsider has its own quality. It gives you freedom to do what you want. You don’t owe anything to your old neighbors and aunt.”

After training as an architect at the Architectural Association in London, Arad transitioned into industrial design in the early 1980s after stumbling upon a Rover car seat in a local scrapyard and transforming it into the iconic Rover Chair. Since then, Arad has designed bestselling chairs, tables and bookshelves whose commercial success has landed them in homes around the world.

Ron Arad’s Rover Chair, 1981. Photo courtesy of Ron Arad Associates

 

 

Arad returned to architecture in 2008, when he established a separate studio, Ron Arad Architects, to focus on a wide range of projects including designing restaurants, residences, hotels and large-scale public projects.

Among the spaces he has designed are the technology floor at Selfridge’s in London, a Yohji Yamamoto boutique in Tokyo and the Watergate Hotel in Washington, DC.

The ToHA office towers in Tel Aviv. Photo courtesy of Ron Arad Associates

His most recent architecture project in Tel Aviv, the ToHa office tower, made headlines when it became known as the tallest building in Israel. The office development, located at the junction of Hashalom and Yigal Alon streets, consists of two towers (28 and 64 stories) and is set for completion this year. The angles of the towers’ iceberg shape are intended to maximize solar shading for the occupants and reduce the structure’s carbon footprint.

Another Israel-based project in the works is the Beit Shulamit cancer treatment center at Emek Medical Center in Afula, a regional hospital in the north. The facility will serve a diverse ethnic population including Jewish, Christian, Muslim and Druze communities from a wide spectrum of socioeconomic backgrounds.

“The thing is, even when you do a museum, do you save the world? No, you don’t,” Arad told ISRAEL21c. “There [at Beit Shulamit] it’s a no-brainer that we’re doing a good thing. The building is more to do with how we are improving the patients’ lives, the families, the people that work there; it’s not about what the building looks like as you drive past.”

For more information on Ron Arad’s “All and Nothing” gallery show, click here.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com