Archive | 2018/09/24

Jan Tomasz Gross: W polskim społeczeństwie normą jest niewiedza na temat Zagłady

Jan Tomasz Gross: W polskim społeczeństwie normą jest niewiedza na temat Zagłady

Aleksandra Pawlicka


Jan Tomasz Gross

Polak, Żyd, badacz zbrodni Polaków na Żydach w trakcie Holokaustu. Prowokator stawiający ostre tezy, krytykowany nawet przez przyjaciół. Aleksandra Pawlicka zrobiła wywiad-rzekę z Janem Tomaszem Grossem. Człowiekiem, bez którego Polacy nadal by myśleli, że byli w II wojnie tylko ofiarami, a nie także oprawcami.

“POLAKOŻERCA BEZ MEDALU” – fragment książki “…bardzo dawno temu, mniej więcej w zeszły piątek” – wywiadu-rzeki Aleksandry Pawlickiej z Janem Tomaszem Grossem (wyd. WAB).

We wrześniu 2015 roku napisałeś tekst “Eastern Europe’s Crisis of Shame” (ang. Wstydliwy Kryzys Europy Wschodniej – red.) opublikowany przez niemiecką gazetę “Die Welt, który w Polsce wywołał burzę.

No właśnie, ty też mi dowalasz tym niemieckim obuchem. Napisałem ten tekst po angielsku dla Project Syndicate i każda gazeta mogła go przedrukować. Wydrukowało go przeszło 30 gazet na całym świecie. Perfidia nagle rozpętanej dyskusji w Polsce polegała na tym, że nikt tego tekstu po polsku nie wydrukował, kiedy o nim mówiono. Nawet “Gazeta Wyborcza”, w której pracują moi przyjaciele, cały czas odwoływała się do stereotypu, na którym Kaczyński robi swoje interesy, czyli antyniemieckości – “Die Welt” i Gross, Gross i “Die Welt”… […]

Źródło: Agencja Gazeta

Aleksander Smolar w jednym z wywiadów powiedział: “Jestem oburzony twoimi uogólnieniami, ty nie dyskutujesz, ty się mścisz”.

Nie pamiętam akurat tego sformułowania, ale słyszałem, jak występował w radiu u Moniki Olejnik – widziałem to potem w internecie – w której to audycji Olejnik poszła do niego takim tekstem: “Gross się zhańbił…”, po czym huzia na Józia. A Alik nic na to – nie wstał, nie wyszedł z redakcji, nie zaoponował…

Z wielu stron usłyszałem wówczas: “Zwariowałeś? Znowu o Żydach? Co mają Żydzi do uchodźców? Wszystko ci się kojarzy z d…ą”. Parę miesięcy wcześniej na sesji upamiętniającej stulecie urodzin Karskiego wygłosiłem referat, a potem zapropono­wałem jego publikację “Gazecie Wyborczej”. Wydrukowała go z komentarzem Adama Michnika mniej więcej takiej treści: mój bliski przyjaciel Janek Gross, którego bardzo lubię, ale on patrzy “przez żydowskie okulary” i chcę, żeby było wiadomo, że nie zgadzam się z tym, co mówi.

Ludzie nie muszą się ze sobą zgadzać i ja rzeczywiście noszę okulary. Ale one nie są żydowskie, tylko optyczne. Taki frazes w ustach Adama to było de facto przyzwolenie dla innych, aby walić we mnie jak w bęben. Skoro przyjaciele z “Gazety”…

Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski napisał wtedy na Twitterze: “Tekst nieprawdziwy historycznie, szkodliwy i obrażający PL”.

Pamiętam taki moment, gdy wracałem z Warszawy pociągiem do Berlina, […] kiedy pierwszy raz w życiu odczułem ulgę, wyjeżdżając z Polski, i miałem poczucie, że wracam do domu. I nagle myślę w tym pociągu: “Chyba zwariowałem. Jadę z Warszawy do Berlina i czuję się, jakbym wracał do siebie?”. Coś niedobrego musiało się stać. […]

W Polsce rabanu narobiło jedno zdanie z twojego tekstu. Twoje stwierdzenie, że Polacy zabili w czasie wojny więcej Żydów niż Niemców.

A nie zabili? Nie zabili?

W czasie wojny w Polsce pod okupacją zginęło jakieś 2000 Niemców. Dodaj do tego 17 000 Niemców zabitych w czasie kampanii wrześniowej w walkach z polską armią. Zaokrąglając, razem 20 000. Nieżydowscy Polacy zabili lub wydali na śmierć w czasie okupacji – wedle ostrożnych szacunków – 200 000 żydowskich Polaków. Nie trzeba mieć wyższych studiów z matematyki, żeby móc te dwie liczby porównać.

Ale po kolei. Ten tekst powstał w kulminacyjnym momencie kryzysu uchodźczego. Uważałem, że kraje Europy Wschodniej, z Polską włącznie, oblały test na solidarność i sprzeniewierzyły się pamięci o swoim własnym losie. Polska od stuleci jest krajem emigrantów, którzy uciekali z ojczyzny przed prześladowaniami albo nędzą. Wystarczy pomieszkać chwilę w Ameryce, żeby się o tym przekonać, albo zgoła w Londynie.

Pisałem o krajach Europy Wschodniej, że “okazały się nietolerancyjne, nieliberalne, ksenofobiczne i niezdolne do pamięci o duchu solidarności, który przyniósł im wolność ćwierć wieku temu (…). Korzenie postawy wschodniej Europy, która teraz pokazuje swoje ohydne oblicze, biorą się bezpośrednio z II wojny światowej i z czasów tuż po jej zakończeniu”.

Myślę, że to, co się wydarzyło później w Polsce, potwierdza tę moją diagnozę. W ciągu roku ksenofobiczna propaganda PiS podniosła liczbę Polaków przeciwnych wpuszczaniu do kraju jakichkolwiek uciekinierów z 25 do 75 procent.

A od kiedy Polacy mają zdecydowane poglądy na temat Syryjczyków? Co kogo w Polsce obchodzi islam? To w bajorze antysemityzmu PiS każe się nam taplać, strasząc uchodźcami roznoszącymi zarazki i uruchamiając w ten sposób zapasy nienawiści rasowej zmagazynowane w polskim społeczeństwie. Kiedy minister Patryk Jakipostanowił zrewidować historię Zagłady za pomocą nowelizacji ustawy o IPN-ie i odezwały się głosy protestu w Ameryce i w Izraelu, fala hejtu antysemickiego rozlała się w polskich mediach społecznościowych i w telewizji państwowej z dnia na dzień.

Źródło: Agencja Gazeta / Z lewej Adam Michnik, drugi od prawej Jan Tomasz Gross

Zdanie, o które stoczono bitwę, następowało po stwierdzeniu, że “Polacy, którzy zasłużenie są dumni z oporu ich społeczeństwa wobec nazistów, faktycznie zabili w czasie wojny więcej Żydów niż Niemców”.

No bo po prostu w Polsce, pod okupacją, tak było.

IPN napisał w odpowiedzi: “Dokładne liczby nie są znane. Nie wiemy, ilu Żydów zginęło z rąk Polaków, a ilu zostało zadenuncjowanych. Trudno też oszacować liczbę Niemców zabitych przez Polaków na frontach II wojny światowej oraz w okupowanym kraju. Cała nasza wiedza historyczna wskazuje jednak, że straty zadane przez Polaków Niemcom są zdecydowanie wyższe niż ofiary zbrodni na żydowskich współobywatelach”. Więc jak to jest z tymi liczbami?

Rzeczywiście, zniuansowana i subtelna odpowiedź: a więc według IPN Polak wzywający niemieckiego żandarma, żeby zabił Żyda, nie jest mordercą?

Moje porównanie dotyczy tego, co się działo na obszarze okupacji, a nie frontów II wojny światowej. To w Polsce pod okupacją Polacy zabijali Żydów i polskie społeczeństwo stawiało opór nazistom. W takim sensie użył tego porównania profesor Marcin Zaremba, od którego je zapożyczyłem, w recenzji ze Złotych żniw napisanej przez niego wiele lat temu w “Gazecie Wyborczej”. “Cała wiedza historyczna” dzisiejszego IPN-u na ten temat – za prezesury doktora Szarka, którego zdaniem nawet Żydów w Jedwabnem wymordowali Niemcy – jest funta kłaków nie warta. […]

Po debacie w “Krytyce Politycznej” poszliście ze Smolarem i z Sierakowskim na kolację.

I było miło. Rozmawialiśmy o dzieciach, wnukach, polityce, ale nie o powodzie tego spotkania. O tym, że moją intencją nie jest obrażanie narodu, ale uświadomienie, że ta straszna część historii jest polską historią i nie ma od tego ucieczki. Po prostu nie ma.

Polska historia to „kamienie rzucane na szaniec”, a ty mówisz, że myśmy tymi kamieniami rzucali w innych.

Świetnie to sformułowałaś!

Trzeba sobie wreszcie przyswoić tę prawdę historyczną, że byli w czasie okupacji bohaterowie na barykadach, ale był też tłum współobywateli, których zamordowano z pomocą naszych przodków. Powiedzmy to wreszcie głośno. Wpiszmy do podręczników historii. I żaden sufit się nam z tego powodu na głowę nie zawali.

Wszystko straszne, co się mogło wydarzyć w tej sprawie, już się wydarzyło; już nic na to nie poradzimy; niczego w tej koszmarnej przeszłości nie da się poprawić. I możemy teraz albo komplikować sobie życie bez końca i wystawiać na pośmiewisko, kłamiąc na temat własnej historii – vide reakcja na świecie na poprawki do ustawy o IPN-ie – albo otwarcie w przestrzeni publicznej mówić prawdę i się wreszcie, że tak powiem, uspokoić. Tym bardziej że z tą prawdą o okresie okupacji można się w Polsce łatwo zapoznać dzięki gronu wspaniałych historyków i humanistów, którzy te zaszłości dokładnie opisali!

Całe mnóstwo społeczeństw na świecie ma ciemne plamy we własnej historii i nie ma nic obraźliwego w przyjęciu do wiadomości, że Polacy są takimi samymi ludźmi jak inni. Dokładnie na odwrót. Dopiero pozowanie na anielskość – to, co robią panowie Jarosław Kaczyński, Maciej Świrski czy Antoni Macierewicz – przyprawia Polsce “gębę” na świecie. […]

Źródło: Agencja Gazeta

W 2015 PiS wygrywa wybory i po przejęciu władzy postanawia rozprawić się z Grossem. Pojawia się idea odebrania ci medalu – Krzyża Kawalerskiego Orderu Zasługi Rzeczpospolitej Polskiej przyznanego przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w 1996 roku.

Akcja z medalem to pomysł Macieja Świrskiego z Fundacji Reduty Dobrego Imienia – Polskiej Ligi przeciw Zniesławieniom (dzisiaj zawiaduje Polską Fundacją Narodową).

“Boże, chroń mnie od przyjaciół, od wrogów obronię się sam”, mówi znane porzekadło. Mając takich obrońców, Polska zaiste nie potrzebuje nieprzyjaciół.

Maciej Świrski argumentował: “Gross to oszczerca wyjątkowo szkodliwy, który pod pozorem uprawiania pracy naukowej prowadzi kampanię zniesławień i zniewag przeciwko Polsce”.

Daj spokój. Żadnych zniesławień i zniewag w moich książkach nie ma. Jest za to wysiłek opowiedzenia dramatycznej prawdy historycznej, bez zrozumienia i zaakceptowania której polskie społeczeństwo nie dojdzie ze sobą do ładu.

Wojna to mieszanina gestów heroicznych i głęboko nieetycznych. I nie ma w tym żadnej polskiej specyfiki. Takie rzeczy dzieją się wszędzie, gdzie dochodzi do ludobójstwa. Więc nie ma co pleść andronów, że Polacy są święci i tylko jeden Gross zły.

Dorzucę więc jeszcze opinię ówczesnego wiceministra spraw zagranicznych Jana Dziedziczaka, argumentującego konieczność odebrania ci państwowego odznaczenia: “Taki gest pokazałby opinii publicznej w kraju i za granicą, że Gross jest wrogiem Polski. Jako byłego polskiego obywatela należy go – w stylistyce XXI wieku – nazwać zdrajcą ojczyzny”.

PiS uznał, że wraz z wyborczym zwycięstwem, w którym 19 procent uprawnionych do głosowania poparło tę partię, stał się właścicielem Polski i wszystko mu wolno. Zawłaszcza dobra, które zupełnie do niego nie należą – zasady państwa demokratycznego, historię, dobre imię Polski w świecie. Medal Grossa w tej lawinie rujnującej kraj to naprawdę mało istotny kamyczek. […]

Gdy rozmawialiśmy wtedy, w środku awantury o medal, powiedziałeś mi: “Jeśli dostanę poważne pismo wystosowane na eleganckiej papeterii od pana prezydenta, że mam oddać odznaczenie, to oprawię je sobie w ramki, powieszę na ścianie i będzie to najbardziej intrygujący dokument wśród rozmaitych odznaczeń i dyplomów, które w życiu dostałem”.

No tak, bo to jednak byłoby dość kuriozalne posunięcie. W podobnym stylu co tytuł, którym mnie obdarzył inny prezes IPN-u z wcześniejszego PiS-owskiego nadania, Janusz Kurtyka, mówiąc, że jestem “wampirem historiografii”.

Wróg, zdrajca, donosiciel, oszczerca, anty-Polak, polakożerca, wampir – bolą cię takie określenia?

To język ignorancji. Polacy, co wiemy z badań opinii publicznej, są w większości przekonani, że ucierpieli w czasie wojny bardziej lub przynajmniej równie mocno, co Żydzi. Inaczej mówiąc, normą w polskim społeczeństwie jest po prostu niewiedza na temat tego, czym była Zagłada.

Pytałam, czy cię to boli?

Jak każdy człowiek, który wchodzi w obieg publiczny: polityk, artysta, twórca, dziennikarz – nie mogę mieć pretensji, że ludzie, choć nie mają zielonego pojęcia o tym, co napisałem, czują się uprawnieni do wypowiadania się na mój temat. Taka jest cena bycia osobą publiczną. W tym sensie mam to zracjonalizowane. Ale nie popadajmy w przesadną wiktymologię, bo znacznie częściej spotykam się z zupełnie inną reakcją otoczenia. Dochodzi do mnie mnóstwo bardzo wzruszających głosów z całego świata – bo moje książki zostały przetłumaczone na wiele języków – i w Polsce też mam duże grono oddanych czytelników, wdzięcznych za to, co napisałem.

Jest jeszcze inny, intymny wymiar tej całej sprawy, który się stąd bierze, że pisanie na temat Zagłady dotyka otchłani ludzkiego nieszczęścia. Więc jest się w ten temat głęboko zaangażowanym. I dlatego, gdy wali we mnie radio Rydzyka, to spływa po mnie jak woda po kaczce, ale kiedy robią coś podobnego przyjaciele, czuję się źle. Bo taka reakcja ze strony ludzi, z którymi łączy mnie długa tradycja odbioru zjawisk społecznych na tych samych falach, przywiązanie do tych samych wartości i do tych samych kryteriów w rozumieniu tego, co się wokół dzieje – wywołuje niepokój i smutek.

Źródło: mat. wyd. W.A.B. / Okładka książki Aleksandry Pawlickiej i Jana Tomasza Grossa


Jan Tomasz Gross. Socjolog i historyk urodzony w polsko-żydowskiej rodzinie. W 1968 r. wziął udział w protestach studenckich, za co trafił do więzienia na pięć miesięcy. Rok później wraz z rodzicami wyemigrował do USA, gdzie kontynuował karierę naukową. W 1975 r. obronił doktorat na Uniwersytecie Yale, a kilkanaście lat później został mianowany profesorem Wydziału Historii Uniwersytetu Princeton. W latach 90. Gross został odznaczony przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Specjalizuje się w historii XX wieku i historii Zagłady. Głoszone przez niego tezy spotykają się z dezaprobatą innych historyków i wywołują publiczne polemiki. Autor książki “Sąsiedzi” o mordzie w Jedwabnem, a także książki pt. “Strach”, która dotyczy problemu pogromu kieleckiego, krakowskiego i rzeszowskiego. Głoszone przez Grossa tezy o tym, że w trakcie II wojny światowej Polacy zabili więcej Żydów, niż Niemców, budzą ostre kontrowersje w środowisku naukowym.

Aleksandra Pawlicka. Dziennikarka Newsweeka, wcześniej pracowała we Wprost, Przekroju, polskiej sekcji BBC. Prywatnie podróżniczka. Napisała książki “Światoholicy” – o swoich podróżach do 60 krajów ze zdjęciami męża Jacka Pawlickiego, szefa działu zagranicznego “Newsweeka”, wywiad- rzekę z prof. Magdaleną Środą “Ta straszna Środa”, książkę o I Kongresie Kobiet “Czas na kobiety”, sagę rodzinną Jerzego Stuhra “Historie rodzinne” oraz wywiad-rzekę z Janem Tomaszem Grossem p.t. “…bardzo dawno temu, mniej więcej w zeszły piątek” (Wyd. W.A.B.)

WP Książki
Polub WP Książki


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Monitor your metabolism on the phone with a single breath

Israel21cMonitor your metabolism on the phone with a single breath

Abigail Klein Leichman


Lumen breath-analysis device and app hacks your metabolism to give you actionable insights on food choices for fitness or weight loss.

The Lumen device and app monitor your metabolism through breath. Photo: courtesy

Identical twins Michal and Merav Mor have more than looks in common: both earned PhDs in physiology at Ben-Gurion University, both compete in triathlons, both are health researchers and mothers.

Wanting to manage their nutrition scientifically, the Mor sisters came across a metric called respiratory quotient (RQ), the ratio of carbon dioxide (CO2) to oxygen (O2) in the breath. Measuring RQ after sleeping, eating or working out reveals whether the body is producing energy from fat or carbohydrates.

Hospitals and clinics worldwide offer RQ measurement to help athletes adjust diet and activity for peak levels of fitness. However, the process involves sophisticated equipment, professional analysis of results and an hour’s worth of time – not something that could be done at home or on a daily basis.

Lumen, the company cofounded by the Mor sisters and three partners in January 2014, is launching a neat little device that works with an app to analyze breath within seconds and provide a personalized RQ along with suggestions to help you lose weight and optimize workouts.

Users inhale and exhale into the Lumen device to set the analysis in motion. Photo: courtesy

When you wake up in the morning, you take Lumen out of its charging dock and remove its magnetic dust cap, open the app on your phone, and begin the two-step process guided by the app: Inhale a single breath with Lumen in your mouth, hold your breath until prompted and then exhale into the device.

In half a minute, you’ll know if you should plan a high-carb or low-carb day depending on your planned level of activity. Using machine learning, the device gets to know you better with repeated use, automatically. There’s no food tracking or guesswork involved.

 

“You may think you have a fast or slow metabolism, but it changes every day based on what you eat, how much you sleep and if you work out,” says Lumen cofounder and CPMO Dror Ceder.

“Your body is constantly producing energy from carbs or fat. Your fat storage can grow indefinitely, but your carbs storage – glycogen — which is mostly in your muscle tissue and liver, is quite small and can’t grow unless you work out and build muscle. When that storage is full your body prefers to use carbs, and when it’s depleted your body will burn fat.”

Because burning carbs produces more C02 than burning fat, the sensors inside Lumen measure the concentration of CO2 in your breath to reveal where your cells are sourcing their energy.

“Breath-analysis research is increasing hugely because there are a lot of biomarkers you can find through breath and it’s a noninvasive way to find out what’s going on in the body,” says Ceder. “But the technology is very complex.”

 

Lumen (the name signifies the way it illuminates what’s happening in your body) has several years of research, development and testing behind it.

The Mor sisters took their idea of a quick, at-home automated RQ test to Michal’s husband, Daniel Tal, and his business partners Dror Ceder and Avi Smila. The three entrepreneurs had worked together for 14 years. Their second startup, Wibiya, was sold to Conduit for $45 million in 2011. By the end of 2013 they were looking for their next challenge.

Ceder recalls with a laugh that they “naively jumped into” the Lumen project.

“We put in our own money and saw if we could crack it. What followed was a really tough year of blood, sweat and tears – literally, since we did so many finger pricks. But we did crack it. Then we brought in outside investors and filed the patents.”

Ceder says some other startups are testing a different breath biomarker to measure fat-burning but he does not see them as competitors. Firstly, Lumen researchers found issues with that particular biomarker, and secondly these companies don’t have the companion app with actionable insights, he claims.

Tweaked based on beta feedback

The Tel Aviv-based Lumen opened an office in New York and gave the beta device (designed by the Milan branch of industrial design house Frog) to more than 300 New Yorkers to try in September 2017, following initial validation studies completed at several prominent hospitals and universities.

Lumen was tweaked many times based on the beta users’ reactions. External validation studies at San Francisco State University and Tel Aviv Medical Center, among other places, proved Lumen reached results equivalent to current gold-standard RQ measurement.

“We are still iterating and will continue to do so for the life of the company,” Ceder tells ISRAEL21c.

Following an Indiegogo crowdfunding campaign whose $50,000 goal was far surpassed, breaking the $1 million mark, the company expects to start shipping Lumen in February (US) and March (international) 2019. Early adopters are getting Lumen for well below its $299 retail price.

Now that a tool will be available to the masses, how can users be encouraged to change their behavior based on the data it reveals?

“We took a lot of time and hundreds of beta users to see how to do that,” says Ceder. “The secret is not to change people’s lives completely but to create sustainable habit change that will last, discovering what is preventing them from reaching their goals and making it easy to follow the suggestions.”

“Everybody thinks their metabolism cannot be changed, but in fact it changes every day and you can control it. Once you know that, it really changes your life.”

For more information, click here


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Oczyścimy Palestynę z Żydów

Oczyścimy Palestynę z Żydów
Malgorzata Koraszewska


Wysoki dygnitarz Hamasu, wzywa do oczyszczenia Palestyny z Żydów. Hammad, który jest członkiem Biura Politycznego Hamasu i ministrem spraw wewnętrznych, na wiecu 12 lipca zapowiedział oczyszczenie Palestyny z brudu Żydów i zbudowanie kalifatu.
Powiedział, że Hamas cały czas produkuje broń i amunicję do bezpośredniego zbrojnego starcia z Izraelem.

 


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com