Płonąca świeca na tle flagi izraelskiej w Jom Haszoah, Dniu Pamięci o Holokauście. Zdjęcie: Melnikov Dmitriy/Shutterstock
Jom Haszoah po 7 października: Jak zawiodła edukacja o Holokauście
Jonathan S. Tobin
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Pokolenie młodych Amerykanów uczono uniwersalizować nazistowską wojnę z Żydami, powodując, że łatwo było ich uwieść antysemityzmem i „przebudzonymi” kłamstwami na temat Izraela.
.
Było to konieczne, ponieważ nie bez powodu Żydzi obawiali się, że bez ceremonii, pomników i muzeów, które rozrosły się w ciągu ostatnich kilku dekad, pamięć o zagładzie europejskiego żydostwa przez niemieckich nazistów i ich kolaborantów zostanie utracona lub wymazana. Zachowanie tej pamięci będzie wymagało ciągłej pracy dzisiejszych Żydów i naszych następców.
Jednak po 7 października 2023 r. – i po wszystkim, co wydarzyło się od tego czasu – nie możemy dalej wykonywać tych samych rytuałów w taki sam sposób, jak wcześniej.
Zamiast tego musimy zacząć włączać nasze niezbędne upamiętnienia Holokaustu w szerszy kontekst żydowskiej historii i walki o przetrwanie Żydów na przestrzeni wieków oraz w obecną wojnę przeciwko Izraelowi.
Co równie ważne, musimy ponownie ocenić nasze podejście do edukacji o Holokauście w świetle przerażających reakcji na największą masową rzeź Żydów od czasu Holokaustu i gwałtowny wzrost antysemityzmu, który miał miejsce na całym świecie, a zwłaszcza na kampusach uniwersyteckich w Ameryce Północnej.
Już nie bezbronni
Przez ostatnich osiemdziesiąt lat od Holokaustu, a następnie narodzin współczesnego Izraela w 1948 r., świat pozostaje miejscem ogólnie niebezpiecznym dla Żydów. Jednak pokolenia, które dorastały po tych epokowych wydarzeniach, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, uważały antysemityzm i próby ludobójstwa Żydów za coś, co odeszło w odległą przeszłość. Jednak po horrorze Czarnego Szabatu i Simchat Tora – kiedy Hamas i jego palestyńscy sojusznicy zaatakowali mieszkańców 22 społeczności izraelskich i setki uczestników festiwalu muzycznego w orgii morderstw, gwałtów, tortur, porwań i bezmyślnych zniszczeń – to przekonanie nie jest już do utrzymania.
Choć wypowiedziano wiele frazesów o upamiętnianiu Holokaustu i składano obietnice, że nie będzie zapomniany, po 7 października zwykła rutyna wyciągania wniosków z wydarzeń z przeszłości już się nie nadaje. Mimo tego, że Żydzi doznali niewypowiedzianych okrucieństw ze strony zaciekłych wrogów, którzy po raz kolejny pragnęli ich eksterminacji, społeczność międzynarodowa zwróciła się przeciwko nim.
Podczas gdy większość świata patrzy z obojętnością i brakiem zainteresowania – a właściwie kibicuje mordercom – wydarzenia Holokaustu nie są już tak odległe od naszego współczesnego doświadczenia. Różnica polega oczywiście na tym, że naród żydowski nie jest już bezbronny. W okresie od 1939 do 1945 roku Żydzi mieli niewielkie lub żadne możliwości obrony lub znalezienia bezpiecznego schronienia przed ludobójczym wrogiem, gdzie byliby mile widziani. Teraz cała siła opinii międzynarodowej i moda intelektualna zwrócona jest przeciwko Państwu Izrael, którego istnienie jest jedynym prawdziwym pomnikiem 6 milionów mężczyzn, kobiet i dzieci zabitych przez nazistów. Samo to gwarantuje, że dwa tysiące lat bezkarnego prześladowania i/lub mordowania Żydów dobiegło końca.
Po doświadczeniu losu bezsilnych ofiar z rąk nazistów, w następstwie 7 października, Żydzi są teraz demonizowani przez tych, którzy myślą, że nie mają oni prawa bronić się przed Hamasem i innymi grupami terrorystycznymi, które chcą zniszczyć Izrael i wymordować ludność żydowską. Mimo tego, że Izrael został zaatakowany i że według obiektywnych obserwatorów wojskowych podczas prowadzenia walk miejskich zachowuje większą ostrożność w unikaniu ofiar cywilnych niż jakakolwiek inna współczesna armia, izraelska kampania wojskowa mająca na celu wyeliminowanie Hamasu jest rutynowo oczerniana jako „ludobójstwo”.
Rzeczywiście, cały aparat międzynarodowego wspierania praw człowieka i pomocy, który powstał w następstwie Holokaustu, jest obecnie używany jako broń przeciwko żydowskim ofiarom ataków islamistycznych.
Jak to możliwe?
O ile konflikt między Izraelem a jego wrogami zawsze był złożonym problemem, fala antysemityzmu po 7 października nie ma nic wspólnego z faktycznymi wydarzeniami obecnej wojny z Hamasem. Należy powtórzyć, że Gaza nie była okupowana 6 października i że niepowodzenie w utworzeniu palestyńskiego państwa arabskiego (poza tym, które istniało w Gazie, z wyjątkiem nazwy, od wycofania się Izraela w 2005 r.) jest wynikiem wielokrotnych odmów ze strony zarówno Autonomii Palestyńskiej, jak i Hamasu na propozycje zawarcia pokoju lub zaakceptowania prawomocności państwa żydowskiego, bez względu na to, gdzie wytyczone zostaną jego granice.
Stare/nowe obudziło propagandę antysemicką
Jeżeli Izrael jest obecnie rutynowo i fałszywie oskarżany o bycie „państwem apartheidu” lub o popełnianie „ludobójstwa”, dzieje się tak dzięki sukcesowi lewicowo-islamistycznej kampanii propagandowej, która przekonała znaczną część młodych Amerykanów i innych, że Izrael nie ma prawa istnieć. Ci, którzy skandują na rzecz jego zniszczenia lub wiwatują wobec perspektywy większego terroru wobec Żydów na kampusach uniwersyteckich, zostali zindoktrynowani toksycznymi mitami krytycznej teorii rasy i intersekcjonalności, które porównują wojnę mającą na celu zniszczenie jedynego państwa żydowskiego na planecie do walki o prawa obywatelskie w Stanach Zjednoczonych.
Podczas Holokaustu przesiąknięty rasizmem ruch nazistowski przekonał obywateli najbardziej wykształconego narodu na świecie do postrzegania Żydów jako podludzi. Obecnie wielu najbardziej wykształconych ludzi w amerykańskim społeczeństwie dało się uwieść ruchowi, który nazywa siebie „antyrasistowskim”, ale opiera się na założeniu, że wszyscy jesteśmy uwikłani w nieustanną wojnę rasową pomiędzy białymi prześladowcami a ofiarami, którymi są ludzie kolorowi. Jak wszystkie odmiany marksizmu, ta „przebudzona” ideologia wycelowana jest w Żydów i klasyfikuje ich jako „białych” ciemiężycieli, mimo że konflikt z Palestyńczykami nie ma nic wspólnego z rasą, a większość izraelskich Żydów to ludzie kolorowi, ponieważ swoje pochodzenie wywodzą z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.
Fala antysemityzmu po 7 października na jest wynikiem sukcesu, jaki odnieśli „postępowcy” w zaprowadzeniu tej nowej świeckiej religii jako ortodoksji panującej w środowisku akademickim i wielu innych sektorach amerykańskiego społeczeństwa. Jak zauważył historyk Niall Ferguson w swoim przełomowym eseju dla Free Press „The Treason of the Intellectuals” [Zdrada intelektualistów], podobnie jak klasy wykształcone umożliwiły demonizację Żydów przed Holokaustem, współczesne elity przyjęły tę starą/nową wiarę, która także legitymizuje nienawiść do Żydów.
„Przebudzone” kłamstwa nie pozostały bez odpowiedzi, a otwarte propagowanie przemocy wobec Żydów i ekscesy protestów studenckich zszokowały wielu Amerykanów. Jednak nadal są one powtarzane codziennie w większości mediów liberalnych i przez czołowe osobistości polityczne. Czołowe serwisy informacyjne, takie jak „New York Times” i „Washington Post”, oraz nadawcy, tacy jak MSNBC i CNN, uważają, że są to idee, które należy poddać debacie i co do których rozsądni ludzie powinni zgodzić się, że istnieją różne opinie, zamiast uznać je za antysemickie i rasistowskie kłamstwa, które należy potępiać.
Jak zatem powinniśmy pamiętać o Szoah w czasie, gdy Żydzi po raz kolejny są pod oblężeniem?
Niebezpieczeństwa uniwersalizacji Holokaustu
Musimy zacząć od tego, że nie próbujemy już izolować Holokaustu od reszty żydowskiej historii i współczesnych zmagań. Szoah było wyjątkowym wydarzeniem historycznym, którego nie należy traktować – jak to robi wielu Amerykanów, jako po prostu metaforę czegoś bardzo złego – jako jedynie szczególnie rażącego przykładu nieludzkości człowieka wobec człowieka. Musi to być część narracji o historii Żydów, która rozciąga się od zniszczenia wspólnoty żydowskiej przez Rzymian po dzień dzisiejszy.
Niestety, wielu, jeśli nie większość osób zajmujących się edukacją o Holokauście, starało się uniwersalizować tę lekcję, by była łatwiejsza do zrozumienia dla nie-Żydów. W rezultacie zamiast rozumieć antysemityzm jako przykład nienawiści wykorzystywanej do określonych celów politycznych, zaczęto go postrzegać jedynie jako wynik zwykłych uprzedzeń.
To było błędne samo w sobie. Ale zmniejszyło to również prawdopodobieństwo, że nawet ci, którzy przeszli jakąś elementarną edukację o Holokauście – co dotyczy wielu, jeśli nie większości dzisiejszych studentów – nie będą w stanie zrozumieć, w jaki sposób obecne „przebudzone” idee dają pozwolenie na antysemityzm. Istotnie, język edukacji o Holokauście jest obecnie używany przeciwko Izraelowi i Żydom, a ich wrogowie nie używają już wulgarnych, dehumanizujących określeń używanych przez nazistów, ale zamiast tego oszczerczo oskarżają Żydów o ludobójczy rasizm.
Oznacza to, że czcząc pamięć o Holokauście, musimy to teraz robić, nie zapominając nigdy, że Żydzi są dziś ponownie oblężeni. I musimy to zrobić, nie tracąc z pola widzenia krytycznego faktu, że jedyną różnicą między wtedy a teraz jest to, że naród żydowski nie jest tak bezbronny jak w świecie, który istniał bez żydowskiej suwerenności i siły militarnej.
Ciągle nam mówi się, że wielu z tych, którzy demonstrują na rzecz zakończenia obecnej wojny, co pozostawi Hamas przy życiu i zdrowiu – i będzie w stanie dotrzymać obietnic dotyczących powtarzania okropności z 7 października – mają dobrą wolę i po prostu współczują cierpiącym Palestyńczykom. Jednak celem ruchu, który wspierają ci rzekomo mający dobre intencje ludzie, jest pozbawienie Żydów w Izraelu – i Żydów na całym świecie – możliwości obrony przed islamistami, dla których 7 października jest tylko zwiastunem tego, co chcą zrobić każdemu Żydowi na tej planecie.
Mówiąc najprościej, jeśli demonstrujesz na rzecz przetrwania Hamasu, stoisz po stronie grupy, która pragnie powtórzyć Holokaust. Bez względu na to, na jak dobre intencje powołujesz się, nie różnisz się od tych, którzy ze spokojem patrzyli na nazistów i ich narrację żydowskiej winy.
Naród niemiecki straszliwie ucierpiał w wyniku rozpoczętej przez siebie wojny, jednak dzisiaj ci, którzy twierdzą, że opowiadają się za wartościami humanitarnymi, uważają, że nie może być żadnych konsekwencji dla tych, którzy dopuszczają się lub godzą się (co jest prawdą w przypadku przeważającej większości Palestyńczyków) na masowy mord Żydów oraz twierdzą, że Żydzi, którzy bronią się przed ludobójstwem, to naziści. Czy ci, którzy demonstrują przeciwko żydowskiej samoobronie, zastosowaliby tę samą naukę do aliantów, którzy w celu wyzwolenia nazistowskich obozów zagłady musieli zabić wielu ludzi, w tym cywilów?
Z tego samego powodu ci, którzy chcą, by uniwersytety i inne instytucje stosowały dyskryminujące praktyki handlowe i pozbyły się wszystkiego, co ma związek z Izraelem, nie krytykują polityki Izraela ani jego przywódców, ale popierają współczesną wersję nazistowskiego bojkotu Żydów.
Jest także równie jasne, że lewicowo-islamistyczny atak na Izrael jest również wymierzony w Zachód i Stany Zjednoczone. Ta debata na temat wojny z Hamasem nie dotyczy tego, czy Izrael, jego rząd i wojsko są doskonałe, ale walki o przyszłość Zachodu, podobnie jak było to prawdą w przypadku wojny z niemieckimi nazistami. Żydzi są, niczym podczas Holokaustu, kanarkami w kopalni, ostrzegającymi ludzkość przed niebezpieczeństwem tolerowania ludobójczej nienawiści.
Kiedy wspominamy Szoah, zamiast trzymać się naszej zwykłej rutyny upamiętniania, nadszedł czas, aby przyzwoici ludzie wszelkiego pochodzenia i wyznania zrozumieli, że wojna z Żydami nie zakończyła się wraz z porażką nazistów. Trwa do dziś pod nowymi hasłami, flagami i czymś gorszym, a wielu z tych, którzy twierdzą, że opowiadają się za oświeconą myślą, pozwala ludziom umożliwiającym nienawiść do Żydów udawać obrońców praw człowieka i osób uciskanych. Nie można pozwolić, aby te kłamstwa przetrwały.
Nie powinno być obchodów Dnia Pamięci o Holokauście bez wyjaśnienia, że nie można oddać należnego honoru sześciu milionom zabitych przez nazistów bez powiązania tej walki z walką przeciwko antysemitom naszych czasów. Nie możemy tolerować tych, którzy wylewają krokodyle łzy za Żydów zamordowanych w przeszłości, tolerując lub nawet wspierając politykę, która umożliwia antysemityzm w teraźniejszości, planując zniszczenie Izraela i ciągłą rzeź Żydów. Jeśli nie potrafimy tego zrozumieć, wówczas wezwania do pamiętania tego, co się wydarzyło lub zapewniania, że „nigdy więcej” nie będzie dozwolone na tym świecie, będą niczym innym jak bezsensownym i przynoszącym efekt przeciwny do zamierzonego sygnalizowaniem cnót.
Jonathan S. Tobin jest redaktorem naczelnym amerykańskiego magazynu JNS (Jewish News Syndicate).
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com