Archive | 2024/02/26

Prawdziwa śmierć w kognitywnej wojnie

Prawdziwa śmierć w kognitywnej wojnie

Andrzej Koraszewski


Bardzo rozgniewało mnie pytanie pewnego europejskiego korespondenta następnego dnia po Twoim powrocie do Rosji. ‘Dlaczego wrócił? Wszyscy wiedzieliśmy, że zostanie aresztowany na lotnisku – czy on nie rozumie takich prostych rzeczy?’ Moja odpowiedź była dość niegrzeczna: „To ty czegoś nie rozumiesz. Jeśli myślisz, że jego celem jest przetrwanie – masz rację. Ale jego prawdziwą troską jest los jego narodu i mówi mu: ‘Ja się nie boję i wy też nie powinniście się bać’.”

To słowa Natana Szaranskiego w liście do Aleksieja Nawalnego z 3 kwietnia 2023r.

Nawalny miał zaledwie rok, kiedy Szaranski (jeszcze jako Анатолий Борисович Щаранский) w wieku 29 lat po raz pierwszy stanął przed sądem pod zarzutem zdrady i szpiegostwa na rzecz USA. Spędził w więzieniu 9 lat, a po dziesięcioleciach Aleksiej Nawalny więziony był w tych samych zakładach karnych, co on. W więzieniu Nawalny wymusił za pośrednictwem swoich prawników dostęp do książki Szaranskiego Nie bój się zła. Szaranski był więźniem Breżniewa, a potem Andropowa, Nawalny był więźniem Putina.        

Redakcja The Free Press publikuje (włącznie z faksimile listów w rosyjskim oryginale) ich korespondencję, którą rozpoczyna Nawalny:

„Szanowny Panie Natanie,
Tu Aleksiej Nawalny. Pozdrawiam z Obwodu Włodzimierskiego, chociaż nie jestem pewien, czy zachował Pan z niego ciepłe wspomnienia.
Jestem w kolonii karnej IK-6  ‘Melechowo’, ale z władimirskiego więzienia piszą, że przygotowują dla mnie celę. Zatem znajdę się w tym samym ośrodku, w którym Pan również był.”

Aleksiej Nawalny pisze, że właśnie przeczytał książkę Szaranskiego i że pisze ten list w celi karnej, gdzie spędził już 128 dni. Pisze, że śmiał się, kiedy czytał zdanie: „Zostałem ukarany serią 15 dni w izolatce, a potem jako przestępcę, który złamał regulamin więzienia, wysłano mnie do celi karnej na 6 miesięcy”. Okazuje się, że nie zmienił się ani system, ani sposób jego funkcjonowania.

Autor listu dziękuje Szaranskiemu za książkę, która mu bardzo pomogła, pisze, że czytając o 400 dniach spędzonych w izolatce na zmniejszonych racjach żywności, można zrozumieć, że są ludzie, którzy płacą znacznie wyższą cenę za swoje przekonania. 

„Najważniejsze jest wyciągnięcie właściwych wniosków, aby ten stan kłamstw i obłudy nie wszedł w nowy cykl. We wstępie do wydania z 1991 r. pisze Pan, że dysydenci w więzieniach wypuścili wirusa wolności 
i ważne jest, aby zapobiec wynalezieniu przez KGB szczepionki przeciwko niemu. Niestety, wymyślili ją. Ale w obecnej sytuacji to nie oni są winni, ale my, którzy naiwnie myśleliśmy, że nie ma już powrotu do starych nawyków. I dla dobra sprawy, tutaj można trochę sfałszować wybory, tam trochę wpłynąć na sądy, a tu trochę zdusić prasę.” 

Nawalny wyraża nadzieję, że wirus wolności nie da się już zatrzymać, że dziś to już nie dziesiątki czy setki, ale tysiące, a nawet setki tysięcy ludzi ma odwagę domagania się wolności. Wyraża nadzieję, że ludzie nie dadzą się złamać.

List został zapewne przesłany elektronicznie, bo odpowiedź Szaranskiego nosi tę samą datę. Też jest pisana ręcznie, na pięciu stronach. Szaranski pisze, że list Nawalnego był dla niego szokiem, że poruszył go fakt, iż był pisany w celi karnej.

Szanowny Panie Aleksieju,
Przeżyłem swego rodzaju szok, kiedy otrzymałem list od Ciebie. Już sama myśl, że wiadomość przyszła bezpośrednio z izolatki, gdzie spędziłeś już 128 dni, podnieca w sposób, w jaki ekscytowałby się starzec otrzymujący list ze swojej ‘alma mater’, uniwersytetu, na którym spędził wiele lat swojej młodości.”

Szaranski pisze, że odpowiada jak autor piszący do czytelnika, którego podziwia.  

„Kiedy pisałem książkę >Nie bój się zła< zaraz po moim zwolnieniu w lutym 1986 r., prawie wszyscy moi przyjaciele i towarzysze broni byli albo więzieni w gułagu, albo nadal walczyli. Wyobrażałem sobie tę książkę nie tyle jako pamiętnik, ale raczej swego rodzaju podręcznik lub poradnik, jak zachować się w konfrontacji z KGB. Ale zanim opublikowano ją po rosyjsku, ZSRR już się rozpadał. Dlatego z biegiem lat książkę coraz częściej interpretowano jak powieść historyczną o mrocznym średniowieczu. A teraz… ‘Sen idioty się spełnił!’”

Dalej Szaranski porzuca sztywny styl i pisze:

Aleksiej, nie jesteś tylko dysydentem – jesteś dysydentem ‘z klasą’! Moje przerażenie z powodu twojego otrucia zmieniło się w zdumienie i radość, kiedy rozpocząłeś własne niezależne śledztwo.”

[…]

W więzieniu odkryłem, że oprócz prawa powszechnego ciążenia cząstek istnieje również prawo powszechnego ciążenia dusz. Pozostając wolnym człowiekiem w więzieniu, Ty, Aleksiej, wpływasz na dusze milionów ludzi na całym świecie.”

Te słowa, dziś, po tragicznej śmierci Aleksieja Nawalnego, skłaniają do pytań, na które nie ma odpowiedzi. Czy Putin pozbywając się śmiertelnego wroga stworzył potężnie odziaływującą legendę, czy zgoła przeciwnie, zgasił płomień świecy, która płonęła zbyt jasnym światłem?   

11 kwietnia 2023r. Nawalny odpowiedział krótkim, pisanym najwyraźniej w pospiechu listem. Dziękował za odpowiedź, pisał o ukrywaniu łez przed współwięźniami. Donosił, że w piątek wypuścili go z izolatki, a od poniedziałku ma odsiedzieć w karnej celi kolejne 15 dni. Pisał z kpiną: „A przecież gdzie indziej spędzić Wielki Tydzień, jeśli nie w izolatce!”

Szaranski odpowiedział pisząc o cenie wolności za kratami. Nie krył swojego podziwu i szacunku dla Nawalnego, dodając:Sądząc po czasie spędzonym w karnej celi, wkrótce pobijesz wszystkie moje rekordy. Mam nadzieję, że Ci się to nie uda.”

Korespondencja urywa się 17 kwietnia 2023 r., prawdopodobnie władze więzienne postanowiły położyć temu kres.   

Kiedy w marcu 2021 roku „wspaniała” organizacja Amnesty International postanowiła odebrać Aleksiejowi Nawalnemu status więźnia sumienia, przypomniałem sobie historię początków walki o ludzi więzionych za słowa. Tę nazwę ukuł brytyjski adwokat Peter Benenson. Napisany przez niego w 1961 roku artykuł o zapomnianych więźniach gnijących w więzieniach za krytykę tyranów, za swoje wyznanie, czy tylko pochodzenie, będący ludźmi, którzy nigdy nie stosowali przemocy, ani nie wzywali do stosowania przemocy, poruszył kilka osób i skłonił je do założenia organizacji broniącej więźniów sumienia.             

Kiedy w kilka lat później biurokraci światowej dyplomacji wpadli na pomysł Porozumień Helsińskich (które potem nazwali Wielką Kartą Pokoju), różni zachodni dysydenci, a przede wszystkim ludzie tacy, jak założyciele Human Rights Watch, Robert Bernstein, Jen Laber i Aryeh Neier postanowili wykorzystać pustosłowie tzw. „trzeciego koszyka” jako narzędzie walki o więźniów sumienia w radzieckim bloku. W 2016 roku Natan Szaranski opisywał jak te działania zmobilizowały dysydentów w ZSRR. Fakt, że na Zachodzie znaleźli się ludzie oczekujący na dokumentację prześladowań dysydentów w ZSRR, skłonił ludzi w Moskwie do założenia „Grupy Helsińskiej”. To już był rok 1976 i Natan Szaranski był jednym z jej członków.

Jeśli chcemy pamiętać o lekcji, jaką daje nam czterdziesta rocznica utworzenia Moskiewskiej Grupy Helsińskiej, nie powinniśmy popadać w zachwyt z powodu porozumień obiecujących pokój z dyktaturami bez żądania zmian. Jeśli nie będziemy upominać się o dysydentów, z którymi dzielimy nasze wartości, wkrótce tak samo jak oni znajdziemy się na łasce ich prześladowców.” – pisał z okazji 40 rocznicy utworzenia tej grupy.   

Odebranie Nawalnemu statusu więźnia sumienia przez Amnesty International wywołało lawinę krytyk i kierująca dziś tą organizacją banda łajdaków doszła do wniosku, że koszty są zbyt wysokie i „po głębokim namyśle” przywróciła mu status więźnia sumienia.

Czym jednak kierowali się dygnitarze AI odbierając Nawalnemu status więźnia sumienia? Cóż, tym samym, czym kierują się przy pichceniu swoich raportów na temat Izraela –  dyskretnym ale intratnym sojuszem z tyranami. W 2021 roku rosyjskie farmy trolli pracowały pełną parą, żeby oczernić Aleksieja Nawalnego w oczach mieszkańców Zachodu. Amnesty International poszła za głosem „opinii publicznej”.

W polskim piśmiennictwie rzadko spotyka się określenie „wojna kognitywna”, czyli wojna o serca i umysły szerokiej publiczności. Dysydenci, którzy tak często zostają więźniami sumienia, płyną pod prąd, walczą o wolność ryzykując osobistą wolność i jeśli są gigantami takimi jak Natan Szaranski czy Aleksiej Nawalny, pozostają wolni nawet za kratami. Dla tyranów są najgroźniejszymi przeciwnikami. Nie wiemy, czy Aleksiej Nawalny został zabity, czy tylko zadręczony, Putin nigdy nie zdołał odebrać mu wolności. Nie wiemy jednak, ilu tą śmiercią odstraszył, ani jak wielu dalej pójdzie drogą Aleksieja Nawalnego.


Andrzej Koraszewski – Publicysta i pisarz ekonomiczno-społeczny. Ur. 26 marca 1940 w Szymbarku, były dziennikarz BBC, wiceszef polskiej sekcji BBC, i publicysta paryskiej „Kultury”. Więcej w Wikipedii. Facebook


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Replace UNRWA!

Replace UNRWA!

UN WATCH


UN SECRETARY-GENERAL GUTERRES, U.S. PRESIDENT BIDEN, BRITISH PM SUNAK, GERMAN CHANCELLOR SCHOLZ, EU HIGH REPRESENTATIVE BORRELL, FRENCH PRESIDENT MACRON

Enough is enough. UNRWA must be dissolved and replaced.

In the last few weeks, it has been revealed that:

  • 12 UNRWA staff took part in the October 7th massacre
  • 1,200 UNRWA staff in Gaza are members of terrorist groups
  • 3,000 UNRWA teachers were in a Telegram group that celebrated October 7th
  • Hamas built a terror tunnel directly below UNRWA Headquarters in Gaza, hiding a computer intelligence center that was powered by the agency’s electrical grid

The UN and its secretary-general Antonio Guterres cannot pretend they are “horrified” by this news.

Because for the last decade, UN Watch sent them countless warnings about UNRWA staff support for terrorism. The UN did nothing, except to attack the messenger.

That terrorism would find a haven in UNRWA is no surprise. The entire purpose of the agency is to perpetuate grievance, hatred, and war, by refusing to resettle Arab refugees from 1948 and their descendants.

Today, UNRWA absurdly deems 70% of Gaza’s population — who live in what they call Palestine — as “refugees.”

Since its creation in 1949, the agency has brainwashed Gazans into believing that their home is not Gaza, but rather on the other side of the fence, in Israel.

There is a direct line between this narrative, part of a radicalization process that took place over many years in UNRWA schools, and the invasion of Israel by thousands of Gazan terrorists breaking through the fence and massacring Israeli civilians on October 7th. For Hamas, they were merely exercising their UNRWA-promoted “right of return.”

The lie that UNRWA’s humanitarian work is “irreplaceable” is now being used to further entrench the agency’s poisonous ideology of Palestinian “return” to Israel.

Don’t let your government continue spending your money on the radicalization of Gaza. Humanitarian aid and UNRWA’s toxic mandate must be immediately decoupled.

Aid should flow through other agencies which already operate in Gaza, and which are experts at this task everywhere else in the world, such as the WHO, the World Food Programme, or UNICEF.

Enough is enough. It’s time to stop the perverse logic of an agency that perpetuates war. It’s time to replace UNRWA.

#ReplaceUNRWA

PETITION BY
UN Watch

Genève, Switzerland

To: UN Secretary-General Guterres, U.S. President Biden, British PM Sunak, German Chancellor Scholz, EU High Representative Borrell, French President Macron
From: [Your Name]

Enough is enough. UNRWA must be dissolved and replaced.

In the last few weeks, it has been revealed that:

• 12 UNRWA staff took part in the October 7th massacre
• 1,200 UNRWA staff in Gaza are members of terrorist groups
• 3,000 UNRWA teachers were in a Telegram group that celebrated October 7th
• Hamas built a terror tunnel directly below UNRWA Headquarters in Gaza, hiding a computer intelligence center that was powered by the agency’s electrical grid

The UN and its secretary-general Antonio Guterres cannot pretend they are “horrified” by this news.

Because for the last decade, UN Watch sent them countless warnings about UNRWA staff support for terrorism. The UN did nothing, except to attack the messenger.

That terrorism would find a haven in UNRWA is no surprise. The entire purpose of the agency is to perpetuate grievance, hatred, and war, by refusing to resettle Arab refugees from 1948 and their descendants.

Today, UNRWA absurdly deems 70% of Gaza’s population — who live in what they call Palestine — as “refugees.”

Since its creation in 1949, the agency has brainwashed Gazans into believing that their home is not Gaza, but rather on the other side of the fence, in Israel.

There is a direct line between this narrative, part of a radicalization process that took place over many years in UNRWA schools, and the invasion of Israel by thousands of Gazan terrorists breaking through the fence and massacring Israeli civilians on October 7th. For Hamas, they were merely exercising their UNRWA-promoted “right of return.”

The lie that UNRWA’s humanitarian work is “irreplaceable” is now being used to further entrench the agency’s poisonous ideology of Palestinian “return” to Israel.

Don’t let your government continue spending your money on the radicalization of Gaza. Humanitarian aid and UNRWA’s toxic mandate must be immediately decoupled.

Aid should flow through other agencies which already operate in Gaza, and which are experts at this task everywhere else in the world, such as the WHO, the World Food Programme, or UNICEF.

Enough is enough. It’s time to stop the perverse logic of an agency that perpetuates war. It’s time to replace UNRWA.

#ReplaceUNRWA


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Ireland’s hostility towards Israel must be stopped – opinion

Ireland’s hostility towards Israel must be stopped – opinion

AMOTZ ASA-EL


Fed by self-importance, ignorance, and malice, Ireland’s abuse of Israel has gone from tragedy to farce.

.

The march on O’Connell Street. Photograph: Dara Mac Dónaill/The Irish Times

Assassinated at age 32 in a roadside ambush, Michael Collins was an inspiration for underground fighters worldwide, including future prime minister Yitzhak Shamir, whose underground name – “Michael” – was borrowed from the Irish rebel.

The Jewish and Irish liberation movements had a lot in common – national traumas, dormant languages, intercontinental diasporas, and the British enemy – and initially respected each other.

Collins at one point hid among Dublin’s Jews disguised as an Orthodox Jew. An Irish Jew, Robert Briscoe, was the IRA’s arms purchaser and served as an adviser to Menachem Begin as the latter set out to turn his own anti-British militia into the political party it indeed became.

That’s how things were when the Jews were anti-British. But by the mid-1950s, as Britain and Israel became allies, Ireland became Israel’s foe. Last week that enmity got out of hand, making it plain that it’s time for Jews to stand up to Ireland’s abuse.

When did Ireland’s hostility start?

IRISH HOSTILITY toward Israel bubbled on two levels. Clandestinely, the IRA inspired and helped Palestinian terrorism. Officially, Ireland delayed its exchange of ambassadors with Israel until 1993.

Dublin’s explanation for this standoffishness was that Israel was violating United Nations resolutions. That claim alone, besides being debatable, was also hypocritical, as many of the countries Ireland did not shun were violating not only UN resolutions but the UN charter itself.

Still, fingering Israel – which included even a protestation of the 1981 bombing of Saddam Hussein’s nuclear reactor– was part of a self-important mindset, a version of the role Romania played those days within the Eastern bloc by making the occasional anti-Soviet statement.

Israel, for its part, had more urgent problems to deal with and saw the Irish position less as part of the Israeli situation and more as part of the Irish psyche. Ultimately, Israelis figured, Ireland is part of the West, if even a marginal part. In 1993, this “let them be” attitude seemed to have paid off when the Oslo Accords finally made Dublin accommodate an Israeli embassy.

Even so, Ireland never sought a middle ground between Israel and the Palestinians. Dublin took the Palestinian side. By far the most anti-Israeli country in Europe, Dublin actively incites other European countries against Israel, Israeli diplomats report. Deluding itself that it is still living in the days of Michael Collins, Dublin adopts and spreads the libel that Israel is part of what Ireland’s liberators fought.

Irish politicians and activists are campaigning for anti-Israeli boycotts. In 2018, for instance, Dublin’s city council passed resolutions supporting the Boycott, Divestment, and Sanctions movement, and also calling to expel Israel’s ambassador.

It was in that to-hell-with-Israel spirit that Irish Prime Minister Leo Varadkar, responding to the release of nine-year-old Irish-Israeli hostage Emily Hand, tweeted his delight that “an innocent child who was lost has now been found.”

Like a Flat-Earth believer watching the landing on the moon, the Irishman just couldn’t bring himself to admit that his Palestinian heroes’ victim was not “lost,” but abducted, and was not “found,” but released, and that her ordeal was not about some accident, as he insinuated, but about crime – the mass deployment of slaughterers, rapists, hijackers, and arsonists applauded by the very Palestinian leadership that Ireland has been hailing for decades as engines of freedom and crusaders for peace.

This, then, was the general atmosphere that last week made Ireland’s anti-Israel audacity climb another rung as its women’s basketball team, in a formal match, refused to shake the Israeli team’s hands. 

Yes, as with previous Irish bravadoes, this one also caught the Jewish state while it is busy with more urgent issues, but a few things do have to be said now from Jerusalem to Dublin, in very plain words.

THE FIRST thing is that we Israelis have nothing to apologize for. Palestinians are getting killed because they started a war and the Israelis are fighting back.

You care for the Palestinians’ civilian losses? So do we, but your Palestinian heroes deliberately hide among and under their population, along with the arms they clearly plan to use to massacre us. If you have a better method for saving civilian lives while fighting this, tell us what it is. Since you have no such advice, we conclude that what you are out to prevent is not Palestinian death, but Israeli victory.

The second thing you should know is that you are not the freedom fighters your ancestors were. You were all not even born when they fought bravely for the freedom you enjoy. Not one of you ever populated a battlefield, dodged a bullet, attended a fallen soldier’s funeral, or suffered war’s grief. We have, and still do.

There is nothing you can teach us about war’s morbidities, and in this writer’s case, there is also nothing you can teach about sacrificing for peace. And so, when you barge into our arena as self-appointed pontiffs who will say anything to our war’s one side and nothing to its other side, you only display your political bias and expose your moral demise.

Lastly, you may not recall this, but we Jews remember that during World War II Ireland declared neutrality, refusing to join the Allies despite Winston Churchill’s pleas. Snubbing Britain was more important than defending justice, freedom, and human dignity, not to mention the Jews.

Some Irish heroes, in fact, actively collaborated with Hitler, most notably IRA chief of staff Sean Russell, who spent three months training in Nazi Germany while shepherded by Edmund Veesenmayer, an SS officer who later was among the organizers of Hungarian Jewry’s extermination.

The Irish diplomats who just made their athletes shame ours are picking up from where Russell left off, waltzing with jihadism now the way they he did with Nazism then. Dublin’s conduct back then was a tragedy. Now it’s a farce.


www.MiddleIsrael.net
The writer, a Hartman Institute fellow, is the author of the bestselling Mitzad Ha’ivelet Ha’yehudi (The Jewish March of Folly, Yediot Sefarim, 2019), a revisionist history of the Jewish people’s political leadership.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com