Archive | August 2023

Israel Daily News – August 29, 2023

Israel Daily News – August 29, 2023

ILTV Israel News



Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


STÓŁ, KTÓREGO TU NIE MA


STÓŁ, KTÓREGO TU NIE MA

JAKUB MAJMUREK


13 września 1993 roku przed Białym Domem w Waszyngtonie podpisane zostało porozumienie, które, jak się wtedy wydawało, stanowiło pierwszy krok do pokoju na Bliskim Wschodzie i zakończenia ciągnącego się od prawie pół wieku konfliktu izraelsko-palestyńskiego. W obecności młodego, zaprzysiężonego w styczniu 1993 roku prezydenta Billa Clintona, premier Izraela Icchak Rabin i lider Organizacji Wyzwolenia Palestyny Jasir Arafat uścisnęli sobie dłonie. Ich gest to jeden z obrazów-symboli „długich lat 90.” – epoki między upadkiem komunizmu w Europie Wschodniej a atakami z 11 września 2001 roku – obok plakatu wzorowanego na filmie „W samo południe” z pierwszych polskich, częściowo wolnych wyborów w 1989 roku czy materiałów filmowych z wyburzania muru berlińskiego. Wszystkie te obrazy wyrażały obietnicę nowej ery praw człowieka i demokracji, gdy wielkie ideologiczne konflikty „krótkiego wieku XX” (1914–1989) – Wschód kontra Zachód, Północ kontra Południe – miały się w końcu roztopić w dobrostanie wolnego rynku i liberalnej demokracji, fukuyamowskiego końca historii.

Dostępny na HBO film „Oslo” rekonstruuje wydarzenia, które doprowadziły do słynnego gestu przed Białym Domem. Izraelsko-palestyńskie porozumienie zaczęło się bowiem w Norwegii. Z inicjatywy norweskiego małżeństwa, urzędniczki tamtejszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Mony Juul i jej męża, socjologa pracującego dla trzeciego sektora, Terje Rød-Larsena w położonym pośrodku mroźnego niczego starym pałacu spotkali się przedstawiciele OWP i Izraela. Na początku nieoficjalnie, na najniższym szczeblu – prawo Izraela zabraniało jego urzędnikom kontaktów z działaczami OWP, Tel Awiw wysyła więc profesora uniwersytetu. Stopniowo norweskie negocjacje zyskują coraz wyższą rangę, aż w ich ramach udaje się wypracować porozumienie, które we wrześniu zostanie podpisane w Waszyngtonie.

Telewizja i polityka

„Oslo”, adaptacja sztuki J.T. Rogersa z 2016 roku, należy do popularnego na Zachodzie, zwłaszcza w krajach anglosaskich, gatunku dramatu politycznego, gdzie faktyczne wydarzenia często z bardzo niedawnej przeszłości zostają zrekonstruowane w medium filmowej fikcji. Aktorzy wcielają się w rzeczywistych polityków, niejednokrotnie wciąż aktywnych. W „Brexicie” (2019) zaglądaliśmy za kulisy kampanii, która wyprowadziła Zjednoczone Królestwo z Unii Europejskiej, w „Dorosłych w pokoju” (2019) przyglądaliśmy się, jak idealizm greckiego rządu Syrizy rozbija się o upór przywódców Unii Europejskiej, przywiązanych do polityki gospodarczej, która wedle wszelkich dostępnych danych po prostu nie działała i wpędzała Grecję w bankructwo. „Nominacja” (2016) pokazywała sprawę konserwatywnego sędziego Clarence’a Thomasa – nominowanego do Sądu Najwyższego przez George’a H. Busha – który w trakcie przesłuchania przed Senatem został oskarżony przez swoją dawną podwładną z Departamentu Edukacji, Anitę Hill, o molestowanie seksualne. Zanim zasłynął jako showrunner „The Crown”, Brytyjczyk Peter Morgan napisał dla kina i telewizji trylogię poświęconą postaci Tony’ego Blaira. „Królowa” (2006) przedstawiała polityka zaraz po wyborze, zmuszonego zmierzyć się ze śmiercią księżnej Diany i obojętnością rodziny królewskiej wobec emocji społecznych, „The Deal” (2003) dokumentował konflikt Blaira z jego głównym rywalem o przywództwo w partii i kanclerzem skarbu Gordonem Brownem, wreszcie „Special Relationship” (2009) – relacje z Bushem.

.


.
„Nominacje”, „Dorośli w pokoju”, „Brexit”

W polskim kinie i telewizji ostatnich lat podobne produkcje są w zasadzie nieobecne, poza bardzo specyficznym przypadkiem, jakim jest „Smoleńsk” (2016). Polscy politycy pojawiają się na ekranie niemal wyłącznie w kabarecie. Choć takie historie jak wielki konflikt Kaczyńskiego z Tuskiem albo rywalizacja mediów braci Kurskich wydają się gotowym materiałem na scenariusz fascynującego politycznego dramatu.

Wielka pasjonująca polityka nie zawsze tworzy jednak wielkie filmowe widowisko – i „Oslo” niestety jest tego przykładem. Nie widziałem nigdy na scenie sztuki Rogersa i nie wiem, jak się tam sprawdza. Jej filmowa adaptacja ma niestety wszelkie słabości „zbyt teatralnego” kina. Jest statyczna, przegadana, brakuje jej rytmu i dynamiki. Choć operatorem jest stały współpracownik Stevena Spielberga Janusz Kamiński, nie udało mu się nadać temu, co widzimy na ekranie, epickiego, filmowego oddechu. Całość strasznie się dłuży – choć film trwa godzinę krócej niż sztuka – między kolejnymi rundami negocjacji łatwo stracić uwagę i skupienie. Znakomici aktorzy – odtwarzający norweskie małżeństwo Ruth Wilson i Andrew Scott, wcielający się w palestyńskiego ministra finansów Ahmeda Querei Salim Dau – nie są w stanie tchnąć w to wszystko życia.

Pamiątka z przeszłości

Co jednak najważniejsze, w „Oslo” nie do końca udało się to, co w dramacie politycznym najistotniejsze: wytworzenie w widzach wrażenia, że to, co dzieje się na ekranie, niesie ze sobą fundamentalne, ciągle istotne stawki. „Oslo” ogląda się jak dzieło historyczne w złym tego słowa znaczeniu: nie tylko odnoszące się do wydarzeń z przeszłości, ale też niezdolne nadać historii współczesne znaczenie, użyć jej dla oświetlenia naszych współczesnych dylematów.

Na tak rozumianą „historyczność” „Oslo” krytycy zwracali uwagę już w 2017 roku, gdy sztuka Rogersa święciła triumfy na Broadwayu. Jonathan Freedland pisał wtedy w „Guardianie”, że cały polityczny układ odniesienia, który umożliwił zakończone przynajmniej częściowym sukcesem norweskie negocjacje, przestał istnieć już jakiś czas temu. Film sygnalizuje to zresztą w kilku archiwalnych scenach tuż przed napisami końcowymi. Widzimy zabójstwo Icchaka Rabina przez izraelskiego nacjonalistę w 1995 roku, klęskę konferencji w Camp David, wreszcie wybuch drugiej intifady – wymierzonego w Izrael palestyńskiego powstania – we wrześniu 2000 roku. Porozumienie uroczyście podpisane w Waszyngtonie przetrwało siedem lat.

Film nie pokazuje, jakie konsekwencje miało jego załamanie się. Druga intifada osłabiła pozycję obozu pokojowego w Izraelu, wytrąciła mu z ręki czołowy argument: porozumienie „ziemia za pokój” będzie w stanie zapewnić Izraelowi długoterminowe bezpieczeństwo. Terror i przemoc Palestyńczyków, rakiety spadające na cywilne obiekty i zamachy samobójcze okazały się doskonałym paliwem dla silnie prawicowej, nacjonalistycznej polityki w Izraelu, którą przez ostatnią dekadę zdominował prawicowy populista Banjamin Netanjahu.

Ostatnie dwadzieścia jeden lat to okres militaryzacji izraelskiej polityki wobec Palestyńczyków, dalszej ekspansji nielegalnych osiedli na terytoriach okupowanych, działań niejednokrotnie naruszających prawa ludności palestyńskiej. Taka polityka Izraela wzmacnia skrajne, gotowe sięgać po przemoc środowiska po drugiej, palestyńskiej stronie. Dostarcza argumentów tym głosom, które przekonują, że porozumienie z Oslo od początku było pomyłką – dało bowiem Palestyńczykom, jak argumentują jego krytycy, namiastkę niepodległego państwa, przesłaniającą całkowitą militarną i gospodarczą dominację Izraela nad całą Palestyną.

Rozwiązanie, które w epoce Oslo upatrywano jako oczywiste wyjście z bliskowschodniego impasu – wynegocjowanie państwa palestyńskiego w granicach pozwalających mu na normalne gospodarcze i społeczne funkcjonowanie obok i w pokoju z Izraelem – dziś wydaje się coraz mniej prawdopodobne, coraz trudniej o jego wyraźnych zwolenników po obu stronach konfliktu. Coraz częściej pojawiają się głosy, że dziś właściwie Izrael sprawuje efektywną kontrolę nad całym terytorium Palestyny i że w tej sytuacji najsensowniejszym rozwiązaniem dla ludności palestyńskiej jest walka o równe prawa obywatelskie, na wzór walki czarnej ludności RPA z czasów apartheidu.

Zmieniło się także radykalnie otoczenie międzynarodowe, w jakim możliwe było porozumienie z 1993 roku. W jednej z pierwszych scen Mona Juul naciska na Quereiego, by spotkał się z Izraelczykami w Norwegii, przypominając mu, że po poparciu przez OWP Saddama Husajna w trakcie pierwszej wojny w Zatoce od Palestyńczyków odwróciła się większość ich sponsorów z zamożnych sunnickich państw muzułmańskich. To prawda, ale jednocześnie na początku lat 90. kwestia palestyńska wciąż pozostaje czołowym politycznym problemem podnoszonym przez kraje arabskie w ich polityce zagranicznej. Dziś, mimo takiej, a nie innej polityki Izraela wobec Palestyńczyków, coraz więcej państw arabskich i muzułmańskim normalizuje relacje z Izraelem – ostatnio, w 2020 roku zrobiły to Maroko i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Te, które oficjalnie nie utrzymują stosunków na najwyższym dyplomatycznym szczeblu – jak Arabia Saudyjska – dogadują się z Izraelem po cichu. Za większy problem w regionie postrzegają bowiem politykę Turcji i Iranu, nie kwestię palestyńską.

„Oslo”„Oslo”, reż. Bartlett Sher. USA 2021, na HBO od czerwca 2021 Jednocześnie Izrael ma coraz większy problem ze swoim wizerunkiem wśród zachodniej opinii publicznej, zwłaszcza osób o lewicowych poglądach z pokolenia millenialsów i młodszych. Niegdyś marginalny pogląd, że Izrael to ostatnie europejskie państwo kolonialne okupujące palestyńską ziemię i uciskające tamtejszą ludność – twór, który w swojej obecnej formie nie ma racji bytu, podobnie jak nie miał biały reżim w RPA – nie stał się jeszcze mainstreamem w Europie i Stanach, ale coraz częściej wybrzmiewa w dyskusjach o sytuacji na Bliskim Wschodzie.

W trakcie ostatniej odsłony konfliktu izraelsko-palestyńskiego mogliśmy zobaczyć, jak kwestia bliskowschodnia dzieli establishment Demokratów – na czele z prezydentem Bidenem – z ich lewym skrzydłem i aktywistyczną bazą partii. Jak skomentował to „New York Times”, ostatnie wydarzenia na Bliskim Wschodzie były dla Bidena kryzysem dyplomatycznym z udziałem bliskiego sojusznika – Izraela. Młoda lewica, reprezentowana w Kongresie przez takie polityczki jak Alexandria Ocasio-Cortez, Corrie Bush czy pochodząca z rodziny palestyńskich emigrantów Rashida Tlaib, widziała to zupełnie inaczej. Dla lewicy sytuacja w Izraelu to przede wszystkim kryzys praw człowieka, przykład „rasowej niesprawiedliwości”, porównywalny z tym, co dzieje się na granicy Stanów z Meksykiem czy z sytuacją poddanej systemowemu wykluczeniu i policyjnej przemocy czarnej ludności w Stanach. Jest kwestią otwartą, na ile i w jaki sposób podobne poglądy będą mogły nie tylko wybrzmieć w amerykańskim Kongresie – gdzie jeszcze niedawno znajdowały się poza granicami dopuszczalnej debaty politycznej – ale także realnie kształtować amerykańską politykę.

Czy Norwegia istnieje?

Jeśli weźmiemy to wszystko pod uwagę, wyraźnie obecne w „Oslo” pragnienie, by zwaśnione strony w końcu usiadły do stołu i wypracowały pokój, wydaje się tyleż zrozumiałe i szlachetne, ile naiwne, oderwane od tego, jak konflikt na Bliskim Wschodzie i jego polityka wyglądają dziś.

„Oslo”, reż. Bartlett Sher„Oslo”, reż. Bartlett Sher

Ta naiwność wychodzi zresztą w filmie w kilku miejscach. Trzeba zgodzić się z krytyczką „Los Angeles Timesa”, która napisała, że „Oslo” niemal zupełnie pomija polityczny kontekst konfliktu na Bliskim Wschodzie. Skomplikowana, często dramatyczna historia, generująca traumy, lęki i uprzedzenia po obu stronach, zostaje tu zredukowana do kilku haseł, jakie raz izraelska, raz palestyńska delegacja wygłaszają w chwilach uniesienia w trakcie negocjacji. Bez zagłębienia się w logikę konfliktu trudno zaś zrozumieć, czemu pozornie tak dobre porozumienie, jakie wynegocjowano w Oslo, okazało się w końcu klęską, czemu nie przetrwało nawet dekady i nie doprowadziło do trwałego pokoju.

Czasem spojrzenie na Bliski Wschód w „Oslo” drażni wręcz orientalistycznymi kliszami. Szczególnie irytująca jest wracająca w filmie jak refren scena, wspomnienie nawiedzające Monę i Terjego, którzy kilka lat przed wydarzeniami przedstawionymi w filmie trafili przypadkiem w środek izraelsko-palestyńskiej wymiany ognia. Małżeństwo widzi, jak naprzeciw siebie stają palestyński i izraelski chłopak, równie przerażeni całą sytuacją. Wtedy decydują się działać.

W dobie skrajnie spolaryzowanej polityki, nie tylko na Bliskim Wschodzie, tęsknota za tym, by z dala od kamer czy wzywających do nieprzejednania pohukiwań tej czy innej twitterowej bańki siąść z przeciwnikiem do jednego stołu i wypracować porozumienie, które obu stronom pozwoli po prostu żyć, udziela się nam wszystkim. Gdy jednak patrzyłem na to, jak wyraża się ona w „Oslo”, przypomniał mi się jeden z tekstów Žižka, napisany w trakcie kryzysu uchodźczego. Słoweński filozof przekonywał w nim, że wyobrażona Norwegia, do której uciekają uchodźcy – przestrzeń stereotypowego europejskiego bezpieczeństwa, pokoju, dobrobytu – tak naprawdę nie istnieje, nawet w Norwegii, nawet tam społeczeństwo zmaga się z całą serią wyzwań i kryzysów. Podobnie mam wątpliwości czy stół, do którego w „Oslo” proponuje się dziś zasiąść różnym zwaśnionym stronom, w ogóle jeszcze stoi. Czy bez radykalnego przesilenia w jedną lub drugą stronę jest możliwy powrót do opartej na deliberacji i kompromisie polityki. Na razie film pozostaje raczej pamiątką przeszłości, może lepszej, szlachetniejszej, ale coraz bardziej oddzielonej od naszej teraźniejszości.


JAKUB MAJMUREK– Filmoznawca, eseista, publicysta. Aktywny jako krytyk filmowy, pisuje także o literaturze i sztukach wizualnych. Publikuje m. in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Gazecie Wyborczej”, Oko.press, „Aspen Review”. Współautor i redaktor wielu książek filmowych, ostatnio (wspólnie z Łukaszem Rondudą) „Kino-sztuka. Zwrot kinematograficzny w polskiej sztuce współczesnej”. Stale wspópracuje z dwutygodnik.com


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Once Again, BBC Hides Facts About Palestinian Terrorists and Terror Groups

Once Again, BBC Hides Facts About Palestinian Terrorists and Terror Groups

Hadar Sela


Militants stand during the funeral of two Palestinian Islamic Jihad gunmen who were killed in an Israeli raid, in Jenin refugee camp, in the West Bank on May 10, 2023. Photo: REUTERS/Raneen Sawafta

On the afternoon of August 22, the BBC News website published an article by the BBC Jerusalem bureau’s Tom Bateman under the headline “Palestinian militant, 17, killed during Israeli West Bank raid.

The report opens with a five-paragraph account of that headline’s subject matter: the death of Palestinian Islamic Jihad fighter Othman Abu Kharj during a counter-terrorism operation earlier the same day.

Bateman also mentions recent incidents in Beita, Silwan and Qalqilya — all of which had already been reported the previous day by his colleague David Gritten — as well as the latest terror attacks in Huwara and at Beit Hagai junction, which of course are not described as such.

Later in the report readers are told that:

Meanwhile, Hamas praised Monday’s attack near Hebron, calling it a “natural response” to Israeli settlement construction in the West Bank and linked it to “threats” on the al-Aqsa mosque in Jerusalem. The militant group Islamic Jihad said it sent a warning “that what is coming will be more severe and harsh.”

Bateman does not provide his readers with any explanation of those alleged “threats,” and their connection to Palestinian incitement and rioting.

As was also the case in Gritten’s report from a day earlier, Bateman chose to note a statement from Israel’s prime minister:

Israel’s Prime Minister, Benjamin Netanyahu, pledged to “settle the score with the murderers and those who send them, near and far.” He ultimately blamed the killings on Iran, which backs Islamic Jihad and the largest Palestinian militant group, Hamas.

Once again BBC audiences were given no further information on the topic of Iran’s contributions to the current wave of terrorism: a topic repeatedly avoided by BBC journalists.

Bateman’s portrayal of the background to topic of his article is particularly notable.

The West Bank is in the grip of the worst violence in two decades amid the absence of any political solution to the conflict, while Israel’s military occupation is now into its 57th year.

Israel has the most ultranationalist government in its history in which politicians now routinely call for more strident military operations and further Israeli settlement expansion.

Meanwhile, internecine divisions have seen Palestinian political rivalries deepen and its official leadership lose control of key West Bank cities to militant groups.

The framing of the rise in violence that began over two years ago as being the outcome of “the absence of any political solution to the conflict” is of course by no means novel in BBC reporting. However, in order to promote that narrative, BBC journalists have to avoid the inconvenient fact that neither Hamas nor the Palestinian Islamic Jihad — two of the main proponents of the current violence in Judea & Samaria — are remotely interested in any “political solution” because their openly-stated aim is to wipe Israel off the map. Interestingly, those parties do not earn the description “ultranationalist” from Bateman.

Towards the end of the article readers are told that:

In July, the army carried out its biggest military assault in years on Jenin refugee camp, in which 12 Palestinians, including militants and children, were killed.

Bateman’s chosen phrasing fails to clarify that 10 of the 12 Palestinians killed during that counter-terror operation were claimed by terror groups, including at least three “children.”

Bateman closes his report with the following statement: “At least 219 Palestinians in the West Bank and Gaza, and 31 Israelis have been killed this year.”

Bateman refrains from clarifying to his readers that the majority of the Palestinians killed this year were affiliated with terrorist organizations, that a significant proportion were killed while carrying out terror attacks or shortly afterwards, and that the majority of Israelis murdered in Palestinian terror attacks were civilians.


Hadar Sela is the co-editor of CAMERA UK – an affiliate of the Committee for Accuracy in Middle East Reporting and Analysis (CAMERA), where a version of this article first appeared.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Libyan PM Fires Foreign Minister as Row Over Israel Meeting Grows

Libyan PM Fires Foreign Minister as Row Over Israel Meeting Grows

TOVAH LAZAROFF


Following Foreign Minister Eli Cohen’s diplomatic uproar, Netanyahu will need to approve all secret diplomatic meetings ahead of time.
.

Prime Minister Benjamin Netanyahu with Foreign Minister Eli Cohen assembly hall of the Knesset, the Israeli parliament in Jerusalem, on March 13, 2023 / (photo credit: YONATAN SINDEL/FLASH90)

Prime Minister Benjamin Netanyahu seized control of Israel’s back-channel diplomacy after the incident with Tripoli in which Foreign Minister Eli Cohen prematurely published information about a secret meeting with his Libyan counterpart.

News of the meeting set off a wave of violent protests in Libya and threatened to destroy behind-the-scenes endeavors to normalize ties between Jerusalem and Tripoli which currently do not have full diplomatic relations.

On Tuesday, Netanyahu declared that all secret diplomatic meetings by any government ministry must be approved by his office in advance. 

His office stated that “the publication of any secret meeting will require the personal approval of ..Netanyahu.”

Cohen has been accused of “burning down the house” in search of a headline.

Is Israel destroying diplomatic relationships for a headline?

“It was a disaster,” former Israeli consul general to New York Asaf Zamir told Israel Radio. He himself was fired by Cohen for statements he made against the government’s judicial reform plan, and he is now running in the Tel Aviv Mayoral election.

He continued, adding that what is “happening today in the Foreign Ministry is very sad. Yesterday all of Israel saw how one can destroy diplomatic relations for a headline.. but the Israeli people should know that this happens on a daily basis in places where most people are not paying attention.”

He mentioned specifically comments by Finance Minister Bezalel Smotrich and National Security Minister Itamar Ben Gvir.

“Day-to-day these fiascos” are costing Israel on the global stage, he said.

Former foreign minister Avigdor Liberman (Yisrael Beytenu) told Radio 103. FM that this is what happens when one “turns the Foreign Ministry into a public relations ministry.”

Liberman charged that Cohen has been busy in the last year advancing himself rather than the promotion of foreign relations so that he can make his mark before he is replaced by Yisrael Katz, who is now the minister of energy and infrastructure.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


W Łodzi odkryto grób uznanej artystki. Za granicą znano ją jako Polin, czyli Polskę

Zabytki w Łodzi. Cmentarz żydowski przy ul. Brackiej


W Łodzi odkryto grób uznanej artystki. Za granicą znano ją jako Polin, czyli Polskę

Małgorzata Szlachetka


Wczasie spaceru po cmentarzu żydowskim w Łodzi przewodniczka wspomniała o Poli Lindenfeld, uznanej artystce, która nie ma swojego grobu. Zaczęliśmy szukać – mówi Paweł Kulig ze stowarzyszenia Strażnicy Pamięci. Guardians of Remembrance.
Cmentarz żydowski przy ul. Brackiej w Łodzi. Przy głównej alei znajdują się najbardziej wystawne grobowce, na czele z mauzoleum Izraela Poznańskiego wyróżniającym się sklepieniem wyłożonym mozaiką w kolorze złota. Przy jednej z bocznych uliczek nie na wszystkich kwaterach są macewy, bluszcz porasta nie tylko pnie drzew, ale i ziemię. Uwagę zwraca stosunkowo nowa tabliczka: Pola Lindenfeld 1894-1942.

Pola Lindenfeld była rzeźbiarką i graficzką związaną z łódzką grupą Jung-Idysz. Ważne odkrycie na cmentarzu żydowskim

Odkrycie na cmentarzu żydowskim w Łodzi

Pola Lindenfeld była rzeźbiarką i graficzką związaną z łódzką grupą Jung-Idysz. Urodziła się w Łodzi. Jej rodzina mieszkała przy ul. Piotrkowskiej 189. Ojciec Poli był dosyć zamożnym przemysłowcem.

W 1939 roku Pola Lindenfeld przyjechała do Łodzi w odwiedziny, w tym czasie mieszkała już za granicą. W czasie II wojny światowej została uwięziona w łódzkim getcie. Nie wiemy, czy nie była już w stanie wyjechać z Łodzi, czy też zdecydowała, że zostaje z bliskimi. Nie przeżyła wojny.

W 2019 roku Muzeum Miasta Łodzi prezentowało na wystawie “Ekspresje Wolności. Bunt i Jung Idysz – wystawa, której nie było…” jedną rzeźbę autorstwa Poli Lindenfeld. Odlew brązowy według oryginału gipsowego, własność prywatna. Tytuł pracy: “Głowa kobiety”, datowana na ok. 1922 r.

To osobom związanym ze Stowarzyszeniem Strażnicy Pamięci. Guardians of Remembrance i ich kwerendom zawdzięczamy, że tabliczką z imieniem i nazwiskiem została oznaczona kwatera, w której najprawdopodobniej spoczywa Pola Lindenfeld. Sprawa była konsultowana również z Komisją Rabiniczną do spraw Cmentarzy.

– W czasie jednego z naszych spacerów po cmentarzu żydowskim w Łodzi, to było w tamtym roku, przewodniczka Milena Wicepolska-Góralczyk wspomniała o Poli Lindenfeld, uznanej artystce, która nie ma swojego grobu. Od tego czasu m.in. z dr Irminą Gadowską zaczęliśmy szukać – opowiada Paweł Kulig ze stowarzyszenia Strażnicy Pamięci. Guardians of Remembrance.

I dodaje: – Ustalenie miejsca było dosyć trudne. Zaczęliśmy od grzebania w archiwach, analizowaliśmy mapy cmentarza. Udało się odnaleźć kartę pochówkową Poli, została w niej wpisana jako Pelagia Lindenfeld. Dokładna data jej śmierci to 6 kwietnia 1942 roku. Umarła w szpitalu im. Heleny Wolf przy ul. Łagiewnickiej, mając 48 lat. W karcie nie zostało podane, co było powodem jej śmierci.

Łódzka rodzina, która nie przeżyła wojny

Za granicą używała pseudonimu artystycznego – Polin, co oznacza Polskę w języku jidysz, a po hebrajsku tłumaczone jest jako „tutaj spocznij”.

“W 1922 r. jako jedyna rzeźbiarka z Polski, wzięła udział w I Międzynarodowej Wystawie Nowej Sztuki w Düsseldorfie. (…) W latach 1924 – 1926 odbyła podróże do Włoch, Egiptu i Palestyny, następnie zamieszkała w Paryżu. Do wybuchu II wojny światowej kilkakrotnie przyjeżdżała do Polski by odwiedzić rodzinę.

W marcu 1925 r. dwie prace Lindenfeld pokazano w Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi, a na początku 1930 roku jej dorobek zaprezentowano na wystawie Żydowskiego Towarzystwa Krzewienia Sztuk Pięknych w Warszawie (razem z Symchą Trachterem) i w Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi (podczas zbiorowej wystawy obok dzieł Mieczysława Siemińskiego, Eustachego Pietkiewicza, Mariana Strońskiego Zenobiusz Poduszko, Marka Szapiro i Gustawa Szulca).

Za granicą rzeźby Lindenfeld prezentowano m.in. w Salonie Niezależnych w Paryżu, w Berlinie, Wiesbaden, Elberfeld” – to fragment biogramu łódzkiej artystki, którego autorką jest związana ze stowarzyszeniem Strażnicy Pamięci. Guardians of Remembrance dr Irmina Gadowska z Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Łódzkiego, autorka książki “Żydowscy malarze w Łodzi w latach 1880-1919”.

Pytania czekające na odpowiedź

– Wielu rzeczy o Poli Lindenfeld ciągle nie wiemy. Nie wiemy, czym dokładnie zajmowała się za granicą. Nieliczne jej prace znamy ze zdjęć w przedwojennych gazetach, to poza rzeźbami ekspresjonistyczne linoryty. Cała łódzka rodzina artystki zginęła w czasie Holokaustu. Jej ojciec zmarł w getcie w Łodzi w 1940 roku. Pola w 1942 roku. Nie przeżył brat – inżynier Wolf Lindenfeld i siostra – malarka Eugenia Lindenfeld – mówi dr Irmina Gadowska.

Czy nazwisko Poli Lindenfeld pojawia się się w relacjach i dokumentach związanych z gettem w Łodzi?

Dr Irmina Gadowska: – Jedynym zapisem potwierdzającym jej pobyt w getcie, poza nazwiskiem w księdze meldunkowej, jest notatka o śmierci.

I dodaje: – Analizowaliśmy m.in. zachowane karty pochówkowe. Grób, który kończy kwaterę, gdzie została pochowana Pola, jest grobem przedwojennym. Najprawdopodobniej spoczywa tu matka Poli –  Ruchla (Rozalia). W tym samym rzędzie są pochowane kolejne osoby z rodziny Lindenfeldów, po skosie mamy kogoś z rodziny Kwaśnerów, a to panieńskie nazwisko matki Poli. To pochówki głównie z dwudziestolecia międzywojennego.

Stowarzyszenie Strażnicy Pamięci. Guardians of Remembrance planuje wystawić macewę na grobie Poli Lindenfeld.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com