Archive | 2025/02/14

Ultimatum Trumpa dla Hamasu: Macie czas do soboty, a potem “piekło”

Izraelski zakładnik Or Levy zwolniony przez Hamas (Fot. REUTERS/Hatem Khaled)


Ultimatum Trumpa dla Hamasu: Macie czas do soboty, a potem “piekło”

Maciej Czarnecki


Losy trzytygodniowego rozejmu między Izraelem a Hamasem coraz bardziej niepewne, rodziny obawiają się o bezpieczeństwo zakładników.

W serii uwag wygłoszonych w poniedziałek wieczorem do reporterów zgromadzonych w Gabinecie Owalnym Donald Trump wypalił, że jeśli Hamas nie uwolni zakładników więzionych od pamiętnego rajdu na terytorium Izraela z 7 października 2023 r., to on byłby za tym, żeby “rozpętać piekło”.

Kilka godzin wcześniej przedstawiciele Hamasu ogłosili, że bezterminowo opóźniają wypuszczenie kolejnej grupy przetrzymywanych z powodu “pogwałceń” warunków rozejmu przez stronę izraelską.

Trump zasygnalizował też, że może wstrzymać pomoc sojusznikom USA na Bliskim Wschodzie – Jordanii i Egiptowi – jeśli ci nie zgodzą się przyjąć do siebie Palestyńczyków.

Amerykański prezydent trzyma się swojego przedstawionego tydzień temu pomysłu – karkołomnego i sprzecznego z prawem międzynarodowym – by wysiedlić z Gazy 2 mln mieszkańców i zbudować tam “riwierę Bliskiego Wschodu”. 

Egipt i Jordania: Pomysł Trumpa zdestabilizuje region

Ten plan po raz kolejny odrzucili w poniedziałek Egipcjanie po spotkaniu w Waszyngtonie ich szefa MSZ Badra Abdelatty’ego z amerykańskim sekretarzem stanu Marco Rubio. Egipt obawia się destabilizacji kraju. Palestyńczycy mogliby dołączyć do rebelii islamskiej na Synaju albo atakować Izrael z egipskiego terytorium, prowokując odwet.

We wtorek Trump podejmuje w Białym Domu króla Jordanii Abdullaha II. Zdaniem komentatorów jordański władca również nie może przystać na żądania republikanina. Palestyńczycy już obecnie stanowią ponad połowę populacji jego kraju, co powoduje spore napięcia społeczne.

Trump położył jednak na szali pomoc zapewnianą obu krajom przez Waszyngton.

Jeśli się nie zgodzą, niewykluczone, że ją wstrzymam

– oświadczył.

Przed wizytą w Białym Domu jordański król będzie rozmawiał o tym z Rubio, specjalnym wysłannikiem USA na Bliskim Wschodzie Stevem Witkoffem oraz doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego Michaelem Waltzem.

Ultimatum Trumpa dla Hamasu

Amerykański prezydent zastrzegł, że w kwestii Hamasu pozostawia decyzje w rękach Izraela.

– Jednak jeśli o mnie chodzi, to jeśli do soboty w południe wszyscy zakładnicy nie zostaną wypuszczeni – myślę, że to dobry termin – powiedziałbym: kończymy to [rozejm] i wszystko może się zdarzyć, niech rozpęta się piekło – stwierdził.

Dodał, że należy skończyć z wypuszczaniem tylko kilku osób naraz.

– Chcemy ich wszystkich z powrotem. Mówię za siebie. Izrael może sam postanowić inaczej, ale jeśli chodzi o mnie, to sobota o godz. 12 – i jeśli wtedy ich nie ma, to niech rozpęta się piekło

– powtórzył Trump.

Zapytany, co to konkretnie oznacza, odparł tylko:

– Przekonacie się. I oni też się przekonają. Hamas przekona się, co mam na myśli. To chorzy ludzie.

Wypracowane trzy tygodnie temu zawieszenie broni doprowadziło dotąd do uwolnienia w turach 16 izraelskich zakładników (a przy okazji także pięciu obywateli Tajlandii) w zamian za setki Palestyńczyków wypuszczanych w izraelskich więzień oraz początek wycofywania ze strefy izraelskich oddziałów i powrotów Palestyńczyków do zrujnowanych domów, a także dostawy pomocy.

Druga faza rozejmu przewidywałaby powrót do domu wszystkich zakładników i całkowite wycofanie izraelskich wojsk. Jest jednak pod dużym znakiem zapytania.

Rozejm z Izraelem. W co gra Hamas

Izraelski minister obrony nakazał wojsku pozostawanie w gotowości i przygotowanie się na “każdy scenariusz w Gazie”.

Hamas zastrzegł w swoim oświadczeniu, że pozostawia “otwarte drzwi” do kolejnej wymiany więzionych i dlatego informuje o wstrzymaniu jej już w poniedziałek, pięć dni przed planowaną datą.

O co tak naprawdę Hamasowi chodzi? Narzeka na opóźnianie przez izraelską armię powrotów Palestyńczyków do domów, otwieranie ognia i niewpuszczanie do Gazy części ciężarówek z pomocą.

Jednak patrząc szerzej, jest też coraz bardziej zaniepokojony wizjami Trumpa oraz usztywniającym się stanowiskiem wspieranego przezeń Izraela. W tej sytuacji może postrzegać przetrzymywanie zakładników jako jedną ze swoich nielicznych pozostałych kart przetargowych. Problemy Palestyńczyków w powrocie na zrujnowane terytoria budzą obawy przed wysiedleniem na dobre.

Poza tym możliwe, że hamasowcy po prostu boją się pokazać światu pozostałych przy życiu zakładników. Ci uwolnieni w sobotę byli w kiepskim stanie.

Według doniesień izraelskiego dziennika “Haarec” Katarczycy, którzy byli kluczowymi mediatorami rozejmu, w weekend ostrzegli Izrael, że “prowokacyjne” stwierdzenia premiera Beniamina Netanjahu i skrajnie prawicowych członków jego rządu na temat przyszłości Gazy podkopują szanse na przejście do drugiej fazy. W podobnym duchu krytykuje rząd część rodzin zakładników.

Hamas sam skorzystał z okazji i z uwalniania zakładników uczynił pokazy siły, podczas których ukrywający się dotąd w tunelach mężczyźni z bronią wychodzili na powierzchnię, paradując z karabinami po ulicach.

Czystki etniczne opakowane w biznes

W ostatnich dniach Rubio i inni współpracownicy Trumpa próbowali odkręcać i łagodzić sensacyjną propozycję dla Gazy, którą prezydent przedstawił na konferencji prasowej z premierem Netanjahu, jak mówią nieoficjalnie źródła – bez konsultacji z Pentagonem czy Departamentem Stanu.

Zastrzegano np., że chodzi tylko o tymczasowe przesiedlenia mieszkańców Gazy na czas odbudowy oraz że nie zostaną tam posłani amerykańscy żołnierze. Ameryka po prostu pomoże w odgruzowywaniu i odbudowie strefy.

Jednak w poniedziałkowym wywiadzie dla stacji Fox News Trump trzymał się swojej pierwotnej wizji. Zdaniem wielu ekspertów zakłada ona wręcz czystki etniczne w opakowaniu projektu biznesowego, bo przecież wielu Palestyńczyków odrzuca ten pomysł i deklaruje, że nie opuści strefy dobrowolnie.

W rozmowie z Bretem Baierem z Foxa prezydent potwierdził, że strefa ma należeć do USA (nie wiadomo na jakiej podstawie prawnej) i w przyszłości stanie się “projektem deweloperskim”. Dodał, że to “piękny kawałek ziemi”.

W odpowiedzi na pytanie, czy Palestyńczycy będą mogli tam wrócić, Trump odparł:

– Nie, bo będą mieli znacznie lepsze domy.

– Zbudujemy bezpieczne społeczności, trochę dalej od miejsca, w którym są teraz, gdzie jest to całe niebezpieczeństwo

– powiedział Trump.

Podkreślił, że myśli o “budowie stałego miejsca dla nich, bo jeśli wrócą teraz, miną lata, nim będą mogli… to się nie nadaje do życia”.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Burza piaskowa na Bliskim Wschodzie

Burza piaskowa na Bliskim Wschodzie


Andrzej Koraszewski


Sekretarz generalny Ligi Arabskiej Ahmed Aboul Gheit 11 lutego 23 r. odrzucił jakąkolwiek możliwość pozwolenia Palestyńczykom na opuszczanie Strefy Gazy. Zaminowane przez Hamas ruiny mają być arabskim więzieniem palestyńskich braci. (Zdjęcie arabskiego dostojnika: Wikipedia)

„Jak dotąd Trump jest jedynym przywódcą politycznym, który publicznie wskazał podstawowy problem i jego możliwe rozwiązanie” pisze izraelski historyk Benny Morris o „planie Trumpa” dla Gazy. Brytyjski dziennikarz Brendan O’Neill pisze dla odmiany, że „Trump wydaje się uważać, że Gazańczycy tak naprawdę nie należą do Gazy, a to nie sprzyja budowie tam wolnego państwa po upadku Hamasu.”

Egzegezy tego, co Trump powiedział, to już nie setki, a tysiące stron. Problem w tym, że tak naprawdę nie bardzo wiadomo, co Tramp ma na myśli. Powiedział, że Ameryka przejmie Gazę, ale nie wyśle tam wojska, że obecnie to kupa zaminowanych gruzów, która nie nadaje się do zamieszkania, że to miejsce po oczyszczeniu z min, odgruzowaniu i odbudowie nadaje się na wspaniały resort turystyczny i że plany zostaną opracowane w ciągu kilku tygodni. Zapewnił również, że Egipt i Jordania mimo oporów będą przyjmować mieszkańców Gazy.

Krótko mówiąc, Trump ma pomysł, ale jeszcze nie wie jaki. Wszyscy mają teraz o czym mówić. Wiemy, że wielu mieszkańców Strefy bardzo chciałoby wyjechać z Gazy (nie wiemy jak wielu), Hamas nadal jest, i nie widać, żeby był gotowy do złożenia broni, ale już grozi śmiercią tym, którzy zgodzą się na „plan Trumpa”. Kraje arabskie za żadne skarby nie chcą przyjmować mieszkańców Gazy (prawdę mówiąc, nie cierpią Palestyńczyków i bardzo się ich boją), idea wolnego państwa Gaza jest na tym etapie kompletną utopią, palestyńskiego Adenauera nie widać, a nawet trudno go sobie wyobrazić.

Brendan O’Neill jest w pełni świadomy złożoności problemu. Siedemdziesiąt procent mieszkańców Gazy to „uchodźcy” z wojny 1948 roku (większość trzeciego i czwartego pokolenia). Według ONZ jest to 1,4 miliona ludzi, którzy są pod opieką UNRWA i „oczekują” na możliwość powrotu do „swoich” domów w Izraelu.

Z pozostałych 30 procent nieliczni to odwieczni mieszkańcy Gazy, inni to Egipcjanie, którzy tam osiedli, kiedy Gaza była w rękach Egiptu. Status uchodźcy zapewnia trwałą tymczasowość życia, skazuje na mieszkanie w obozach i daje „przywilej” życia pod opieką ONZ.

Czy zatem Trump proponuje ostatecznie zakończenie instytucji „palestyńskich uchodźców” przez umieszczenie ich wśród arabskich braci i wysuszenie bagna pod wdzięczną nazwą UNRWA? Na to troszkę wygląda, ale dokładnie nie wiadomo. To, co jest pewne, to że Ameryka drastycznie ogranicza finansowanie UNRWA i proponuje czasową lub trwałą relokację mieszkańców Gazy, która w obecnym stanie nie nadaje się do zamieszkania. Obszar 370 kilometrów kwadratowych może być placem budowy, pod warunkiem, że inwestorzy będą mieli nadzieję, że inwestycja jest sensowna.

Chętnych do inwestowania pieniędzy w budowę nowej Gazy jeszcze nie widać. Widzimy natomiast, jak zauważa Brendan O’Neill, orgię świętego oburzenia na szalone propozycje Donalda Trumpa. O „dzień po” wielcy i mali dopytują od ponad roku, ale nadal nie wiemy, kiedy i czy w ogóle, doczekamy dnia, w którym ostatni komendant Hamasu podpisze akt bezwarunkowej kapitulacji. A jeśli nie bezwarunkowa kapitulacja, to co? Zawieszenie broni na czas nieokreślony? To zmieniałoby całkowicie skład chętnych do inwestowania w ten interes.

Chwilowo jednak dziennikarze serfują na fali oburzenia. Czy jesteśmy zdziwieni, że ludzie którzy przez 16 miesięcy kibicowali zgrajom krzyczącym „od rzeki do morza” i „Palestyna będzie wolna”, którzy powtarzali wiadomości Hamasu, bredzili o żydowskim ludobójstwie, teraz krzyczą, że Trump, szukając jakiegoś rozwiązania dla ludzi, którzy wywołali wojnę, którą zaczęli ludobójczym najazdem, a teraz nie mają gdzie mieszkać, planuje czystkę etniczną? O’Neill nazywa to nową odmianą hucpy. Pisze, że „jest to klasa aktywistów, którą pochłania paląca nienawiść do samej idei żydowskiej ojczyzny, myśląc, że może pouczać swoich przeciwników o znaczeniu szacunku dla ojczyzny innych ludzi.” Human Rights Watch i ONZ zapewniają zgodnie, że Trump planuje „czystki etniczne”, lewica mamrocze o wysiedlaniu ocalałych i twierdzi, że prezydent ma ludobójcze ambicje. Brendan O’Neill patrzy na studentów Columbia University, którzy tak niedawno proponowali Izraelczykom, żeby „wracali do Polski”, teraz kipią świętym oburzeniem, że Trump “opowiada się za czystkami etnicznymi”.

„Najbardziej irytujące w tym wszystkim jest to, że właśnie przeszliśmy przez 16 miesięcy bezwstydnej agitacji na rzecz likwidacji państwa żydowskiego. Współczesny antyizraelski aktywizm jest w swej istocie marzeniem o czystkach etnicznych” – pisze O’Neill.

Prawdę mówiąc występowanie pod flagami Hamasu i Hezbollahu nie było niczym jak pochwałą planów eksterminacji ludności Izraela, a hasła takie jak „globalizuj intifadę” planami orgii mordów na całym świecie. Brytyjski dziennikarz zatrzymuje się na dłużej przy studenckich aktywistach, którzy tak niedawno nazywali wszystkich Izraelczyków “świniami Ziemi”, którzy przekonywali, że nie chcą żadnych dwóch państw, że żądają powrotu do sytuacji sprzed 1948 roku, że chcą końca syjonizmu. W Wielkiej Brytanii niedawny sondaż pokazał, że “Większość młodych ludzi uważa, że Izrael nie powinien istnieć”. Czy to efekt pobranych na uczelniach nauk, korzystania z mediów głównego nurtu, czy jak chcą niektórzy, efekt mediów społecznościowych? Jak grubo ponad pół wieku temu żartobliwie wyjaśniał warszawskim studentom socjologii nauczyciel statystyki: „widzimy tu klaster skorelowanych paternów”.

Dwadzieścia lat temu Izraelczycy zabierali swoich mieszkańców Gazy siłą, tu, jak na razie nikt o wyrzucaniu siłą nie mówi, kraje arabskie odmawiają otwarcia swoich granic, zaś pytanie, czy gdyby otworzyli te granice, czy kontynuowali by tak długą już praktykę pielęgnowania statusu palestyńskiego „narodu uchodźców”, pozostaje bez odpowiedzi.

Podobno dyktator Autonomii Palestyńskiej tzw. „prezydent” Abbas, postanowił zerwać z wynagrodzeniami za terroryzm. Gdyby przypadkiem okazało się, że to nie tylko taktyczny wybieg i oszustwo, byłby to krok równie ważny, jak likwidacja Agencji ONZ UNRWA i przyznanie palestyńskim „uchodźcom” praw obywatelskich. Czy Palestyńczycy mogą mieć prawa do normalnego życia?

Sympatyków „palestyńskiej sprawy” taka propozycja oburza. Palestyńskich przywódców, opierających legitymację swojej władzy na karabinach, oburza może nawet jeszcze bardziej niż niektórych posłów do Europejskiego Parlamentu. Palestyński dysydent  Madżdi Abd Al-Wahhab, ma w tej sprawie inne zdanie i prezentuje je nie w „Gazecie Wyborczej”, czy w innym „Guardianie”, a na łamach saudyjskiej witryny „Elaph”. Al-Wahhab pisze:

„Dziś po raz kolejny popieram go [prezydenta Trumpa] i jego pomysły na rozwiązanie problemu Strefy Gazy po wojnie, która wybuchła po ataku Hamasu na społeczności sąsiadujące z Gazą 7 października i po zniszczeniach, jakie wyrządzono Strefie Gazy…”

Pisze, że jest palestyńskim uchodźcą. Jednym z tych, których umieszczono w obozach na terenie Zachodniego Brzegu, Gazy, Jordanii, Syrii, Libanu i innych. Pisze, że certyfikat „uchodźcy” dał mu szansę na czekanie na trochę oleju i mąki i na brak perspektyw dla własnych dzieci. Pisze, że ten los zgotowali mu właśni przywódcy, żyjący w luksusach, którzy chcą, aby Palestyńczycy zostali uwięzieni w tym statusie na zawsze. On jednak nie chce już być narzędziem w ich rękach i chce się pozbyć kaftanu uchodźcy.

„Jeśli pierwszym krokiem [w tym kierunku] jest zatrzymanie pomocy dla UNRWA, to zatrzymajcie ją. Ja, Palestyńczyk, dziękuję Trumpowi i mam nadzieję, że zrealizuje swój plan zniszczenia wszystkich obozów dla uchodźców wszędzie. Moja ojczyzna, jako Palestyńczyka, jest wszędzie tam, gdzie mogę mieszkać. Moja ojczyzna jest tam, gdzie moje dzieci mogą cieszyć się godnym życiem i bezpieczną przyszłością, a nie tam, gdzie jest śmierć, przesiedlenia i zabijanie i gdzie [my] taplamy się w nędzy i w błotnistych zaułkach obozów dla uchodźców.

Prezydencie Trump, zachęcam pana i żądam, aby pan kontynuował. Jestem Palestyńczykiem i popieram pana!”

Jak wielu Palestyńczyków podziela podobne przekonania? Tego dowiemy się po bezwarunkowej kapitulacji Hamasu i rozbrojeniu ostatnich terrorystów. Chwilowo mglista propozycja Trumpa wywołała burzę piaskową wśród przerażonych mas „humanistów” obawiających się, że tyran zamierza odebrać Palestyńczykom ich status uchodźcy, ich „prawo powrotu”: ich opór przeciw życiu w pokoju z sąsiadem.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Donald Trump nakłada sankcje na Międzynarodowy Trybunał Karny

Donald Trump nakłada sankcje na Międzynarodowy Trybunał Karny

Marta Urzędowska


Premier Izraela Benjamin Netanjahu i prezydent USA Donald Trump (Fot. REUTERS/Elizabeth Frantz)

To kara za nakaz aresztowania izraelskiego premiera i byłego ministra obrony.

„Nielegalne i bezpodstawne działania wymierzone w Stany Zjednoczone i ich bliskiego sojusznika, Izrael” – to powód, dla którego prezydent USA Donald Trump podpisał rozporządzenie nakładające sankcje na Międzynarodowy Trybunał Karny. Oznacza ono finansowe i wizowe ograniczenia wobec pracowników trybunału zajmujących się śledztwami dotyczącymi obywateli Ameryki lub jej sojuszników, a także ich rodzin.

Rozporządzenie wydane 6 lutego zawiera załącznik, w którym zapisano, kogo dokładnie dotyczą sankcje, jednak lista nazwisk nie została podana do publicznej wiadomości.

Kary dla pracowników MTK. Powód? Tropią Amerykanów i ich sojuszników

„Ameryka zastosuje odczuwalne i znaczne środki wobec osób odpowiedzialnych za dokonywane przez MTK naruszenia” – zapowiada Trump w rozporządzeniu. Środki, o których wspomina to głównie zamrażanie pieniędzy w amerykańskich bankach i zawieszanie prawa wjazdu do Ameryki.

Trump ogłosił, że nakłada sankcje na pracowników MTK tuż po tym, jak Waszyngton odwiedził Benjamin Netanjahu. Izraelski premier nie może dziś podróżować do wielu krajów, bo trybunał ściga go listem gończym. Sędziowie trybunału wydali nakaz jego aresztowania w listopadzie ub. roku, bo uważają, że premier, a także jego były minister obrony, Joaw Gallant, mogą być odpowiedzialni za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości w Strefie Gazy. MTK jednocześnie wydał też nakaz aresztowania jednego z ważniejszych terrorystów Hamasu, Muhammada Dejfa, jednak hamasowiec najpewniej nie żyje.

Nakazy wydane przez trybunał związane są z wojną, jaką izraelska armia prowadziła w Strefie Gazy przez ostatnich kilkanaście miesięcy, aż do zakończenia jej trzy tygodnie temu rozejmem. Konflikt rozpętali palestyńscy terroryści z Hamasu, którzy jesienią 2023 r. zaatakowali Izrael, zabijając 1,2 tys. osób, a 250 porywając do Gazy.

W odpowiedzi Izraelczycy prowadzili w enklawie naloty i operacje lądowe, w których – według Hamasu – zginęło ponad 47 tys. osób. Jednocześnie strefa została zrujnowana – szacuje się, że średnio 70 proc., a na północy enklawy nawet 90 prob. budynków jest zniszczonych, a odbudowa, jak szacuje ONZ, może zająć kilkanaście lat.

Trump: Zrównywanie Izraela z Hamasem moralnie haniebne. Izrael wojuje zgodnie z prawem

Trump od początku wyrażał oburzenie nakazami aresztowania, wydanymi przez MTK przekonując, że oznacza on zrównanie państwa Izrael z bandą terrorystów z Hamasu. Także ogłaszając decyzję o nałożeniu sankcji, Amerykanin powtórzył, że to „moralnie haniebne zrównywanie” i podkreślał, że „kwitnąca demokracja”, jaką jest Izrael, prowadzi wojnę, ściśle przestrzegając prawa międzynarodowego. Trump przekonywał też, że wydając nakaz aresztowania izraelskich polityków trybunał „nadużył swojej władzy” i „stworzył niebezpieczny precedens”, który może narażać amerykańskich obywateli i personel wojskowy.

„To szkodliwe postępowanie grozi naruszeniem suwerenności USA i podważaniem najważniejszych działań administracji Stanów Zjednoczonych i jej sojuszników, w tym Izraela, w kwestiach bezpieczeństwa narodowego i polityki zagranicznej” – napisał w rozporządzeniu.

Trybunał potwierdza, że sankcje nie wpłyną na jego pracę. „MTK potępia rozporządzenie wydane przez USA, którego celem jest nałożenie sankcji na jego urzędników i zaszkodzenie jego niezależnej i bezstronnej pracy sądowej – czytamy w oświadczeniu. – Wspieramy nasz personel i zamierzamy kontynuować dawanie sprawiedliwości i nadziei milionom niewinnych ofiar okrucieństwa na całym świecie”.

Dekret Trumpa to nie zaskoczenie, Amerykanin już wcześniej zapowiadał, że ukarze MTK, zresztą ma w tym wprawę. Kiedy pierwszy raz był prezydentem, również nałożył sankcje na trybunał, bo nie spodobało mu się, że MTK sprawdza, czy amerykańscy żołnierze mogli dopuścić się zbrodni wojennych w Afganistanie. Sankcje zniósł następca Trumpa, Joe Biden.

Amnesty International: To mściwy, agresywny krok. Izrael: Dziękujemy!

Izraelczykom podoba się decyzja Waszyngtonu. „Dziękujemy, panie prezydencie za odważne rozporządzenie w sprawie MTK – napisał Netanjahu w mediach społecznościowych. – Pomoże ono bronić Ameryki i Izraela przed antyamerykańskim i antysemickim skorumpowanym trybunałem, który nie ma podstaw, ani jurysdykcji do angażowania się w wymierzone przeciwko nam działania”.

Oburzenie decyzją Trumpa wyraża ONZ. „Głęboko żałujemy ogłoszenia wczoraj indywidualnych sankcji wymierzonych w personel sądu, wzywamy do cofnięcia tego środka” – brzmi oświadczenie przekazane przez rzeczniczkę biura ONZ ds. praw człowieka Raviny, Shamdasani agencji AFP.

Nałożenie kar na MTK oburza też obrońców praw człowieka. – To sygnał, że Izrael stoi ponad prawem i uniwersalnymi zasadami międzynarodowej sprawiedliwości – alarmuje w oświadczeniu Agnès Callamard, szefowa Amnesty International. – To mściwe, agresywne rozporządzenie, brutalny krok, którego celem jest podważanie i zniszczenie tego, co społeczność międzynarodowa z trudem zbudowała na przestrzeni dekad, jeśli nie wieków: globalnych reguł, które dotyczą wszystkich i których celem jest powszechna sprawiedliwość – dodaje.

Ameryka i Izrael nie uznają jurysdykcji trybunału i tym samym jej nie podlegają.

Nałożenie sankcji na MTK to kolejny efekt spotkania Trumpa z premierem Izraela (4.02). W trakcie wizyty Netanjahu w Waszyngtonie, Amerykanin obwieścił, że USA przejmą kontrolę nad enklawą, wypędzą z niej dwa miliony palestyńskich mieszkańców, zrównają ją z ziemią, po czym stworzą na miejscu “riwierę Bliskiego Wschodu”.

Choć administracja Trumpa próbuje niuansować jego słowa, świat zareagował oburzeniem. Zarówno przeciwnicy, jak i sojusznicy Ameryki także w świecie arabskim, jeden przez drugiego przypominają amerykańskiemu prezydentowi, że zajmując Gazę złamałby prawo międzynarodowe, a wyrzucenie z niej Palestyńczyków stanowiłoby czystki etniczne.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com