Archive | 2018/07/07

“deal stulecia” – Biały Dom szykuje nowy plan pokojowy dla Bliskiego Wschodu.

Biały Dom szykuje nowy plan pokojowy dla Bliskiego Wschodu. Według Donalda Trumpa – “deal stulecia”

Robert Stefanicki


Fot. Sebastian Scheiner / AP Photo

Czy USA i Izrael dogadają się z Hamasem? Zięć Trumpa Jared Kushner do Palestyńczyków: – Nie pozwólcie waszemu kierownictwu odrzucić planu, którego nawet nie widzieli.

Dwaj najważniejsi ludzie Trumpa od tego regionu – zięć i doradca Jared Kushner oraz wysłannik Jason Greenblatt – w czerwcu odwiedzili arabskie stolice i Izrael, sondując poparcie. Spotkania odmówiły władze Autonomii Palestyńskiej. Bojkotują one amerykańskich dyplomatów odkąd Trump przeniósł ambasadę z Tel Awiwu do Jerozolimy, czyli uznał suwerenność państwa żydowskiego nad miastem, którego część miała być palestyńską stolicą.

Plan na podstawie poszlak

Fatah, partia rządząca na Zachodnim Brzegu, ruszyła z kampanią mającą zdyskredytować plan Trumpa – uznaje go za próbę „odseparowania Strefy Gazy od Zachodniego Brzegu”. Na czym miałoby polegać owo zagrożenie, skoro oba kawałki Autonomii od lat rządzą się samodzielnie i standardowo okazują sobie wrogość?

Plan Trumpa nie został ujawniony, można się go domyślać na podstawie poszlak. Wiadomo, że Amerykanie prosili arabskie rządy o wyłożenie pieniędzy na poprawę warunków życia w Gazie. Enklawa jest izolowana przez Izrael i Egipt, brakuje tam pracy, prądu, funduszy na odbudowę infrastruktury zniszczonej podczas wojen. Do tej pory rządzący tam Hamas, z racji swojej ostrej antyizraelskiej polityki i rozmaitych wojskowo-partyzancko-terrorystycznych operacji przeciwko Izraelowi, był bojkotowany przez Zachód. „Dobrym Palestyńczykiem” stał się prezydent Autonomii (a w praktyce – Zachodniego Brzegu) Mahmud Abbas, który dogadywał się z Izraelem i zgarniał gros funduszy pomocowych dla Palestyny.

Kushner zwraca się do Palestyńczyków

Abbas obawia się, że to się może zmienić. Postawił na ryzykowną taktykę: nie negocjować z Amerykanami i nie brać jeńców. „Każdy, kto w jakikolwiek sposób uczestniczy w amerykańskim porozumieniu [pokojowym], współtworzy je lub promuje, będzie uznawany za zdrajcę. Milczenie i neutralność wobec zagrożeń z niego wynikających to zbrodnia przeciw narodowi” – głosi oświadczenie Fatahu.

Kushner w wywiadzie dla arabskiej gazety „Al Kuds” rzucił Abbasowi wyzwanie, zwracając się bezpośrednio do narodu palestyńskiego: „Przez lata popełniono liczne błędy, nie wykorzystywano okazji, a wy, Palestyńczycy, płaciliście za to cenę. Nie pozwólcie waszemu kierownictwu odrzucić planu, którego nawet nie widzieli”.

Naczelny negocjator palestyński Saeb Erekat odparował, że „rząd amerykański próbuje zniszczyć obóz umiarkowany, wepchnąć nas w chaos i anarchię”. A rzecznik Abbasa przypomniał, że „droga do pokoju jest jasna”: państwo palestyńskie w granicach z 1967 r. ze stolicą w Jerozolimie, do czego muszą prowadzić negocjacje.

Nie ma szans na powrót do negocjacji

Jest to paradygmat obowiązujący od porozumień z Oslo. Jednak przez ćwierć wieku jego założeń nie udało się osiągnąć. Przyczyny są wielorakie: rosnące wpływy prawicy w Izraelu, niechętnej ustępstwom wobec Palestyńczyków i promującej osadnictwo na terenach okupowanych; błędy polityczne Jasira Arafata, lidera OWP i pierwszego prezydenta Autonomii, który licytował za wysoko; rozbicie ruchu palestyńskiego na dwa zaciekle rywalizujące ośrodki; radykalna polityka Hamasu, dająca Izraelowi wygodny pretekst do odmowy dialogu…

Obecnie nie ma szans na powrót do negocjacji. Przede wszystkim brakuje woli po stronie rządu Izraela, zachwyconego wsparciem udzielanym przez USA. Trump przeniósł ambasadę do Jerozolimy, odmówił wpłat dla UNWRA, oenzetowskiej agencji zajmującej się uchodźcami palestyńskimi, a z innych (Komisja Praw Człowieka, UNESCO) wycofał się z powodu ich „antyizraelskiego stanowiska”. Chodzą słuchy, że USA zamierzają uznać okupowane Wzgórza Golan za własność Izraela – byłby to brzemienny w skutki odwrót od powojennej tradycji dyplomatycznej nieuznawania podbojów.

Trump dla Netanjahu

Trudno więc od Trumpa oczekiwać innego planu pokojowego niż korzystny dla Izraela, a raczej dla premiera Benjamina Netanjahu.

Są przecieki, że państwo palestyńskie miałoby zostać ustanowione w Strefie Gazy i na mniej niż połowie Zachodniego Brzegu. Stolicę stworzono by z wiosek otaczających Jerozolimę, dodając korytarze do świętych miejsc islamu. Izraelska armia utrzymałaby kontrolę nad Doliną Jordanu i komunikacją między Gazą i Zachodnim Brzegiem. Palestyńczycy musieliby zrezygnować z żądania powrotu uchodźców, natomiast ostateczna granica i przyszłość osiedli żydowskich zostałaby odłożona na później.

Biały Dom zdaje się liczyć na to, że państwa arabskie przymuszą Palestyńczyków do przyjęcia takiego „dealu”. W świecie Trumpa najbliższymi sojusznikami USA są Izrael i Arabia Saudyjska, połączone pragnieniem ukrócenia mocarstwowych ambicji Iranu.

Tyle że Saudyjczycy nie mają większego wpływu na Abbasa; arabskie wsparcie dla sprawy palestyńskiej od dawna ogranicza się do pustych deklaracji. Według źródła palestyńskiego cytowanego w „Haarecu”, Kushner i Greenblatt z każdej z odwiedzonych stolic arabskich wyjechali z prośbą, żeby plan odłożyć ad acta. Kraje regionu boją się nowej wojny w Palestynie.

Prawdziwy plan Trumpa może być chytrzejszy

Wolno zapytać, po co Trumpowi plan skazany na porażkę. Bo Palestyńczycy go nie przyjmą. Ale przyjmie Izrael.

Jeden z możliwych scenariuszy jest taki, że Netanjahu ogłosi, iż nie ma partnera po stronie palestyńskiej i poleci anektować duże fragmenty Zachodniego Brzegu (takie rozwiązanie zaleca część polityków prawicy), co pogrzebie „rozwiązanie dwupaństwowe”. Warto odnotować też niedawną wizytę przedstawiciela Hamasu w Moskwie, po której ogłosił, że Rosja nie popiera planu Trumpa – to dobra okazja dla Putina do przeciwstawienia się USA i zyskania punktów w regionie.

Ale – spekulujmy dalej – prawdziwy plan Trumpa może być chytrzejszy. Skoro mógł uścisnąć dłoń Kim Dzong Una, to dlaczego nie dogadać się z Hamasem? Możliwe zresztą, że nie jest to plan Trumpa, tylko Netanjahu. Według wysłannika Kataru do Strefy Gazy Muhammada al-Amadiego, „toczą się pośrednie rozmowy między Hamasem i Izraelem mające zmniejszyć napięcie i rozwiązać kryzys humanitarny w blokowanej enklawie”. Przedstawiciele Hamasu wyjawiają, że chcieliby m.in. aby Izrael wypłacał pensje urzędnikom w Strefie bezpośrednio, z pominięciem władz na Zachodnim Brzegu. Abbas wstrzymuje transfery, chcąc przymusić Hamas do ustępstw. Jest też mowa o zwolnieniu więźniów i otwarciu korytarza wodnego (np. z Cypru), którym do Gazy mogłyby płynąć towary. Choć Hamas „nie ufa Izraelowi”, to jest „elastyczny” i chętny do dialogu.

Hamas się zmienia

Przypomnijmy, że to islamistyczna organizacja, która regularnie atakuje Izrael przy użyciu wymyślnych środków – ostatnio puszczając przez granicę płonące latawce wywołujące pożary. Ale Hamas się zmienia. W 2017 r. uchwalił nowy statut: wrogiem już nie są Żydzi, tylko „agresywny syjonizm”. Dopuszczono powstanie państwa palestyńskiego na drodze negocjacji na terenach okupowanych przez Izrael od 1967 r., a nie w całej historycznej Palestynie.

Słychać, że Egipt przygotowuje propozycję rozejmu między Hamasem i Izraelem. Hamas przestałby budować tunele, którymi wysyła terrorystów do Izraela, i nie pozwalałby na wystrzeliwanie rakiet. W zamian Izrael zniósłby blokadę Strefy, która zyskałaby lotnisko i port.

Dla Hamasu to historyczna okazja, by wygrać rywalizację z Fatahem. Trump może w tym pomóc, obiecując inwestycje w Gazie, za które zapłaciłaby Zatoka Perska.

Teraz Abbas rzutem na taśmę podjął kolejną próbę montowania rządu jedności z Hamasem (rękami byłego premiera Salama Fajada) i znów obiecał wybory, opóźnione już o osiem lat. Raczej nic nie wskóra. Hamas mógł uznać, że Abbas jest dla niego większym wrogiem niż Netanjahu. Byłaby to historyczna zmiana. Mogłaby doprowadzić do długo oczekiwanego przejęcia sterów władzy w Palestynie przez młodsze pokolenie.

Ale najpoważniejszą konsekwencją byłoby zniweczenie szans na prawdziwe, niekadłubowe państwo palestyńskie. I o to może chodzić w tym „pokojowym” planie.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Expose the Palestinian ‘Refugee’ Scam

Expose the Palestinian ‘Refugee’ Scam

Richard Goldberg and Jonathan Schanzer


Obama concealed a myth-smashing report. Trump can reveal it to the world.

Commissioner-General of the UN Relief and Works Agency Pierre Krahenbuhl speaks during a press conference in Gaza City, May 22.

Commissioner-General of the UN Relief and Works Agency Pierre Krahenbuhl speaks during a press conference in Gaza City, May 22. Photo: Mahmoud Ajour/Zuma Press

If President Trump wants to promote peace in the Middle East, his first step should be to declassify a key State Department report that would end the myth of Palestinian “refugees.”

The United Nations Relief and Works Agency is singularly devoted to the Palestinian refugee issue. Unrwa labels more than five million Palestinians “refugees”—an impossible figure. The first Arab-Israeli war, in 1948, yielded roughly 800,000 Palestinian Arab refugees. Perhaps 30,000 remain alive today, but Unrwa has kept the refugee issue alive by labeling their descendants—in some cases great-great-grandchildren—as “refugees,” who insist on the “right of return” to their ancestors’ homes. Israel categorically rejects this demand.

Unrwa’s operations run counter to the broader mission of the U.N. High Commissioner for Refugees, which is to resettle those displaced by war. Unrwa’s mission, on the other hand, keeps the conflict’s embers glowing by refusing to resettle Palestinians in neighboring countries or even in the Palestinian territories.

If Mr. Trump wants his peace plan to have a chance, he has to challenge false Palestinian narratives. He did this by recognizing Jerusalem as the capital of Israel and moving the U.S. Embassy there. For decades, Palestinian leaders issued maximalist claims on Jerusalem. Mr. Trump’s move sent the message that making peace requires accepting reality.

Mr. Trump can send the same message by declassifying one document. In 2012 Congress ordered the State Department to disclose how many Palestinians currently served by Unrwa fled the 1948 Arab-Israeli war and how many are merely their descendants. The Obama administration classified the report, citing national security—as if revealing foreign census data were a threat to America.

A year and half into office, Mr. Trump hasn’t reversed this policy, but momentum is building against it. In April more than 50 House members urged State to declassify the report. Florida Sen. Marco Rubio has done the same.

Removing the label of “refugee” from millions of Palestinians wouldn’t hurt them. Instead, it would unlock their economic potential and create an opportunity for lasting peace. Perhaps that’s why the Palestinian leadership is fighting it. Once the refugee issue is exposed as a scam, Palestinian leaders would have to learn how to govern, not merely stir up antagonism with Israel.

The inability of Palestinian leaders to detach from this 70-year-old story raises real concerns about whether peace is possible. But if Mr. Trump is committed, he can send a clear message to the millions living in Unrwa camps: Your leaders want to keep you in squalor, while America wants you to prosper. It’s the most pro-Palestinian step an American president could take.


Mr. Goldberg is a senior adviser and Mr. Schanzer senior vice president at the Foundation for Defense of Democracies.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Polish priest set for sainthood criticized for anti-Semitism

Polish priest set for sainthood criticized for anti-Semitism

Associated Press and Israel Hayom Staff


Making Cardinal August Hlond, head of Poland’s Catholic Church during World War II, a saint would “further embolden” Polish government in its “headlong efforts to selectively rewrite Polish activities from that tragic era,” says Simon Wiesenthal Center.

The tomb of Cardinal August Hlond, the World War II-era head of Poland’s Catholic Church, in St. John’s Cathedral in Warsaw | Photo: AP

Pope Francis’ decision to move the cardinal who headed Poland’s Catholic Church during World War II a step closer to possible sainthood has hit a stumbling block after two leading Jewish organizations and a Polish Catholic publication called out his anti-Semitic views.

It is not clear if the protests will derail the path to sainthood for Cardinal August Hlond, but in the past, the Vatican has taken such protests seriously and at the very least submitted the cases to closer review.

In May, Francis approved a decree recognizing Hlond’s “heroic virtues.” For him to be beatified, the Vatican must confirm a miracle attributed to Hlond’s intercession. It must confirm a second one for him to be made a saint.

Born in Poland on July 5, 1881, Hlond was the highest-ranking church official in the overwhelmingly Catholic country from 1926 until his death in 1948. He is highly respected in Poland for rejecting Nazi Germany’s proposals for a collaborative government, and for protecting the church’s independence during the first years of communism after the war.

In its protest, the American Jewish Committee pointed to a passage in a 1936 pastoral letter by Hlond, then the primate of Poland, that revealed his attitude toward Jews as a “corruptive influence,” echoing the general line of the Catholic Church of the time.

The group also criticized Hlond’s failure to condemn the killings of at least 40 Jews by a mob in the 1946 Kielce pogrom. It said moving forward with the canonization process will be seen as an “expression of approval of Cardinal Hlond’s extremely negative approach toward the Jewish community.”

“It’s very difficult to see how you can still claim that the man was a paragon [of saintliness] when the data is so explicit,” AJC’s director of interreligious affairs, Rabbi David Rosen, told The Associated Press.

The Simon Wiesenthal Center said making Hlond a saint would “further embolden” Poland’s right-wing government in its “headlong efforts to selectively rewrite Polish activities from that tragic era.”

Most recently, Poland passed a controversial Holocaust speech law, presented as an attempt to defend the country’s “good name.” The law was scaled back Wednesday, scrapping the penalty of ‎imprisonment for people who attribute Nazi crimes to the ‎Polish nation, but leaving the possibility of fines ‎in place.

One passage in Hlond’s letter, which priests read out in churches at Lent in 1936, reads: “It is a fact that the Jews are fighting against the Catholic Church, persisting in free thinking, and are the vanguard of godlessness, Bolshevism and subversion.”

It has frequently been cited as evidence of the Catholic Church’s institutional anti-Semitism prior to the modernizing reforms of the Second Vatican Council in the 1960s.

But Hlond also wrote that there are many “ethically outstanding, noble and respectable” Jews, and that all Jews should be “respected and loved as persons and as neighbors.”

In what appeared to be a condemnation of German Nazi laws, the letter warned against anti-Semitism that is “imported from abroad” and is “incompatible with Catholic ethics.”

“It is not allowed to attack Jews, beat them, injure them or slander them,” Hlond wrote.

He said it was “good” to support Polish businesses and avoid Jewish ones, but it was “forbidden” to “ravage Jewish shops, destroy the goods of the Jews, break windows [or] throw firecrackers at their homes.”

Rosen, who has decades of experience in Catholic-Jewish relations, said the process of making Hlond a saint should be halted.

But the Polish priest promoting Hlond’s case before the Vatican’s Congregations for the Causes of Saints, Monsignor Boguslaw Koziol, said the criticism is “unfounded” because Hlond’s words had been taken out of context. Koziol has discussed all the documents with Vatican experts and insists Hlond preached love regardless of nation or religion.

Koziol believes that the whole passage, titled “From our Sins,” was progressive for its time and aimed to protect Jews from violence. But he admits it also included questionable ideas.

Hlond’s critics “have focused on this negative part of the letter, but are not quoting any other part,” he said.

Catholic weekly Tygodnik Powszechny argued that the letter failed to protect Jews from the attacks of Polish nationalists.

It said Hlond did not “suggest any way out of the ‘Jewish problem,’ or any good plan for a dignified and peaceful coexistence in one country. One could protest: These were not yet the times of dialogue. But one may also reply: Shouldn’t we expect candidates for sainthood to be larger than the routine thinking of their times?”

Referring to the July 4, 1946 pogrom in the town of Kielce – where a mob and secret security forces killed at least 40 Jews and two Poles who were defending them – Rosen said that Hlond “did not condemn the pogrom nor urge Poles to stop murdering Jews. Rather, he pointed out that the Jews were all communists or supporters of communism and that the pogrom was their own fault.”

However, Koziol blames Poland’s post-war communist rule for Hlond’s reticence. Any direct condemnation would have meant a confrontation with the regime and repercussions for the church.

In 2005, the Vatican shelved the planned beatification of French priest Rev. Leon Dehon and launched an inquiry after complaints about his anti-Semitic views.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com