Archive | 2018/07/16

Granice wolności słowa

Granice wolności słowa

KATARZYNA ANDERSZ


Deborah Lipstadt podczas warszawskiej premiery filmu „Kłamstwo” w styczniu 2017 r. /Fot. Fundacja Centrum Taubego Odnowy Życia Żydowskiego w Polsce

CZY POWĄTPIEWANIE W ZBRODNIE W JEDWABNEM I KIELCACH POWINNO BYĆ KARALNE? CZY W PRZYPADKU SPALENIA KUKŁY ŻYDA ZŁOŻENIE ZAWIADOMIENIA DO PROKURATURY JEST JEDYNĄ SŁUSZNĄ REAKCJĄ?

To nie prawo powinno definiować granice tego, co dopuszczalne. Można więc palić kukły, flagi i negować Zagładę, dopóty, dopóki nie prowadzi to do rzeczywistej przemocy – oto opinia amerykańskiej historyk z Emory University Debory Lipstadt, zajmującej się Zagładą i jej negacją.

Choć w 2000 roku, oskarżona przez brytyjskiego pseudohistoryka Davida Irvinga, musiała bronić się przed londyńskim sądem, kilka lat później, kiedy Irving został skazany na karę więzienia przez austriacki wymiar sprawiedliwości za negowanie istnienia komór gazowych, opowiadała się za jego uwolnieniem. Mówiła wtedy, że czuje się niekomfortowo ze skazywaniem za jakiekolwiek wypowiedzi.

Głośny proces Irvinga przeciwko Lipstadt został niedawno pokazany w filmie „Kłamstwo” z Rachel Weisz w roli głównej.

Katarzyna Andersz: Wygrana z Irvingiem to zwycięstwo sprawiedliwości, ale nie koniec problemu negacji Zagłady.

Deborah Lipstadt: Wielu osobom wydaje się, że to ja wniosłam sprawę przeciwko Irvingowi, bo chciałam sprawić, aby wreszcie skończyło się negowanie Zagłady. To nieprawda, cała historia pokazana jest zresztą w filmie. To ja broniłam się przeciwko oskarżeniom Irvinga.

Co w takim razie zmieniło się od korzystnego dla pani wyroku z 2000 roku?

Na pewno nastąpiło wyraźne zmniejszenie twardego (hard-core) sposobu negowania, takiego w stylu Irvinga, który twierdzi, że Zagłada nie miała wcale miejsca, że nie było komór gazowych, że Hitler nie miał z tym nic wspólnego, a w sumie umarło może kilka tysięcy Żydów, jednak na pewno ich nie zamordowano. Tego typu argumenty pojawiają się o wiele rzadziej, choć oczywiście zawsze znajdą się ludzie, którzy taką narrację propagują. Nastąpił za to wzrost miękkiego (soft-core) sposobu negowania.

Czym różnią się te dwa terminy?

Wyjaśnię to na przykładzie pornografii. W języku angielskim rozróżniamy pornografię twardą, bardzo wulgarną, i miękką, która jest bardziej subtelna. Czym jest więc miękki sposób negowania? Na przykład zadawaniem z pozoru niewinnych pytań: „Ile można mówić o Zagładzie?”. Oczywiście, że odpowiedź brzmi: „Nie cały czas”, bo tożsamość żydowska bazuje też na innych komponentach, nie tylko na Zagładzie. Jestem Żydówką nie dlatego, że moi przodkowie zginęli, tylko takie jest moje pochodzenie, w takiej kulturze się wychowałam. Problem polega na tym, że przy okazji zadawania takiego pytania, nagle okazuje się, że Zagłada nie była aż tak straszna.

Kolejny przykład miękkiego sposobu negowania – poruszanie kwestii związanych ze współczesnym Izraelem. Oczywiście, że można się nie zgadzać z polityką państwa, krytykować je za stosunek do Palestyńczyków. Jednak, gdy używa się zwrotu „Zagłada Palestyńczyków” albo „nazistowskie zachowanie izraelskiej armii”, to jest nadużycie.

PRENUMERATA
Nazywanie rasisty nazistą to też nadużycie?

Bardzo nie lubię takich porównań, bo upraszczają i spłycają historię. Jestem zdecydowaną przeciwniczką nowego prezydenta USA i mówię o tym otwarcie, ale mimo to nie uważam, że powinno się go nazywać „nazistą”, tak jak robią to niektórzy. Może robić złe rzeczy, które nam się nie podobają, które nas przerażają, ale nie jest nazistą. W Stanach znana jest bajka Chicken Little, o kurczaczku, który ciągle opowiada, że spada na niego niebo. Kiedy niebo rzeczywiście na niego spada, nikt nie zwraca już uwagi na to, co mówi. Nie nadużywajmy więc zbyt mocnych słów w nieadekwatnych sytuacjach.


Wiele strasznych zbrodni i ludobójstw porównujemy do Zagłady.

Wystarczy spojrzeć na przykład konfliktu w Syrii, gdzie celowo zabija się ludność cywilną. Nie można jednak tego porównywać do eksterminacji Żydów. To inna zbrodnia – nie lżejsza ani nie cięższa, ale po prostu inna. Nie sugeruję, że to, co dzieje się w Syrii nie jest obrzydliwe, po prostu uważam, że nie powinno się stosować łatwych porównań. Porównywanie bólu przynosi efekt przeciwny od zamierzonego, w niczym nam nie pomaga. Jeśli mówię, że boli mnie ząb, a ktoś odpowiada mi, że jego bolą dwa zęby, wcale nie sprawia to, że mój ząb będzie mi mniej doskwierał. Podobnie z licytowaniem się na liczby: my straciliśmy sześć milionów ludzi, wy, na przykład, dwa miliony.

Który z rodzajów negacji jest groźniejszy?

Miękki jest znacznie bardziej podstępny. Jeśli mamy do czynienia z twardą negacją, z reguły łatwo podważyć nam absurdalne argumenty, mające świadczyć o tym, że nie było komór gazowych. Natomiast w przypadku miękkiej negacji, łatwo usprawiedliwić ją tym, że ktoś, kto ją dostrzega, przesadza, że jest zbyt wrażliwy. Trudniej jest więc ją zatrzymać, może rozprzestrzeniać się szybciej niż twarde kłamstwa.

Irving nie uosabiał więc najtrudniejszego do zwalczania rodzaju zła.

Sprawa była długa i wyczerpująca, wymagała żmudnych przygotowań. Z drugiej strony jednak była stosunkowo łatwa, bo nietrudno było odeprzeć argumenty Irvinga. Podążaliśmy śladem przypisów w jego książkach. Jeśli Irving twierdził, że w dokumencie źródłowym napisane jest to i to, sięgaliśmy po ten sam dokument i okazywało się, że jest tam coś zupełnie innego. Udowodnienie jego błędnego myślenia nie było więc trudne. To, co okazało się prawdziwym wyzwaniem, to wątpliwość, którą wyraził sędzia pod koniec procesu.

Zapytał, co w takim razie, jeśli Irving naprawdę wierzy w to, o czym pisze.

Czy Irving robił to nieumyślnie? Czy jego wnioski wynikały jedynie z błędnego rozumowania? My udowodniliśmy, że celowo zniekształcał obraz wynikający z dokumentów źródłowych.

Rachel Weisz i Deborah Lipstadt na planie filmu „Kłamstwo”. /Fot. Materiały dystrybutora

Zanim w ogóle zaczęła się ta sprawa, wcale nie było oczywiste, że do niej dojdzie. Społeczność żydowska w Londynie naciskała na przykład na to, żeby pójść z Irvingiem na ugodę.

Żydzi brytyjscy znacznie różnią się od Żydów amerykańskich. Przedstawiciele społeczności żydowskiej w Wielkiej Brytanii dbają o to, żeby dobrze dogadywać się ze wszystkimi. Przede wszystkim jednak bali się, że Anthony Julius [prawnik Lipstadt, znany m.in. z wygrania sprawy rozwodowej księżnej Diany – red.] będzie miał całkowitą kontrolę nad sprawą, nie licząc się ze zdaniem innych. Nie miało znaczenia, że też jest Żydem. Sądzili również, że sprawa przysporzy zbyt dużej sławy Irvingowi, który uwielbia brylować w świetle fleszy. Po wyroku przeprosili Anthonego i przyznali, że jego strategia była słuszna.

Irving wyszedł na idiotę.

Tego nie przewidzieli. Miał nagłówki w gazetach, ale co z tego? Teraz gdy pojawił się film, niektórzy także uważają, że niepotrzebnie zwróci uwagę na postać Irvinga. Przecież to kompletna bzdura. Pokazane są tam jego seksistowskie opinie, rasistowskie wierszyki, które pisze dla córki.

Rozważała pani kiedykolwiek opcję, żeby się z nim dogadać?

Nie, pójście na ugodę nigdy nie było przeze mnie rozpatrywane.

Mimo to jest pani przeciwniczką tego, żeby negowanie Zagłady było prawnie karane.

To zbyt proste zakazać konkretnych wypowiedzi. Gdzie będzie granica tego, co wolno powiedzieć? To niebezpieczne rewiry. Polska chce, aby karać za użycie zwrotu „polskie obozy koncentracyjne”. Co, jeśli powiem „niemieckie obozy koncentracyjne w Polsce”? O tym, co jest jeszcze w porządku, a co już nie, będą decydowali politycy. Gdyby chodziło o mój kraj i polityków z mojego kraju, nie chciałabym, żeby to do nich należała ta decyzja. Stany mają nowego prezydenta, który ma bardzo zdecydowaną wizję tego, co jest dopuszczalne w sferze publicznej. Cały świat zelektryzował jego wpis na Twitterze, w którym twierdził, że ludzie, którzy protestując, spalili amerykańską flagę, powinni być pozbawieni obywatelstwa. Oczywiście, że palenie flagi nie jest chwalebnym czynem, ja nigdy bym tego nie zrobiła, ale takie jest prawo tych ludzi do wyrażania swoich emocji. Bardziej niebezpieczne jest zabronienie im robienia tego. Byłabym pierwszą osobą, która próbowałaby im wytłumaczyć, że nie powinno się palić flagi, ale prawne regulacje tego typu są po prostu niebezpieczne.

Jak w takim razie jak reagować, jeśli czyjeś wypowiedzi zaprzeczają Zagładzie?

Możemy przeciwdziałać, edukując młodych ludzi. Zwalczać negatywne wypowiedzi jeszcze większą liczbą pozytywnych. Poza tym, jeśli istnieje prawo to regulujące, znajdą się ludzie, którzy pomyślą: „skoro jest takie prawo, to może jest jakiś powód, żeby uciszyć tych, którzy tak mówią”. W rękach antysemitów to też będzie argument na ich korzyść.

Polska premiera filmu „Kłamstwo”, styczeń 2017 r. / Fot. Fundacja Centrum Taubego Odnowy Życia Żydowskiego w Polsce

Przykład z naszego podwórka. Czołowy polityk mówi, że nie wiadomo, kto mordował w Jedwabnem, w Kielcach, że nie wiadomo, co tak naprawdę się tam stało.

„Nie wiadomo, jak to naprawdę było” to jedno z najbardziej wyświechtanych powiedzeń.

Może więc powinny istnieć granice tego, co można powiedzieć?

Nie. Nawoływanie do zbrodni powinno być karane, ale nie takie, negujące wypowiedzi. Wyobraźmy sobie, że ktoś mówi, że Żydzi zabierają za dużo głosu w sprawie Jedwabnego, że za dużo jest o tym pogromie w Muzeum Historii Żydów Polskich i że powinno się to ukrócić. Jeśli po usłyszeniu takiej wypowiedzi, ktoś inny rzeczywiście pójdzie do muzeum i zniszczy wystawę o Jedwabnem, powinniśmy postawić człowieka, który ten czyn swoją mową zainspirował, przed wymiarem sprawiedliwości. Jednak samo dywagowanie, na przykład, na temat liczby osób, które zginęły w Jedwabnem, nie powinno być jeszcze karane.

Jaka miałaby być w takim razie reakcja, jeśli polityk mówi, że Polacy nie mordowali Żydów w Jedwabnem, albo twierdzi, że może i mordowali, ale dlatego, że byli podżegani przez Niemców? Obie wypowiedzi są akceptowalne?

Oczywiście, że nie są i powinny być stanowczo zwalczane. Jednak nie powinny być prawnie zakazane.

W takim razie inny przykład. Kiedy na wrocławskim rynku ktoś pali kukłę Żyda i obwinia Żydów o całe zło na świecie – co wtedy?

Może jestem idealistką, ale najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby następnego dnia władze Wrocławia, znani i wpływowi mieszkańcy, nauczyciele i każdy, kto chce, przyłączyły się do marszu w proteście przeciwko temu, co się wydarzyło.

To też miało miejsce we Wrocławiu, ale osoba, która podpaliła kukłę, została również postawiona przed sądem.

I tu zaczyna się problem. Jeśli tuż po tym, jak została spalona kukła, doszłoby do tego, że Żydzi zostali zaatakowani, osoba odpowiedzialna za podpalenie powinna stanąć przed sądem. To oczywiście obrzydliwy czyn, nie mam co do tego wątpliwości, ale jeśli zaczyna się prawnie kontrolować to, co można albo nie można powiedzieć, wkracza się na niebezpieczny grunt. Mówię to jako Amerykanka. Rządy się zmieniają. Jeden zabroni jakiś konkretnych wypowiedzi, potem będą wybory i okaże się, że od teraz nie można na przykład krytykować prezydenta.

W tym przypadku dość powszechna była opinia, że należy złożyć na sprawcę doniesienie do prokuratury.

To błąd. Myślę, że rolą rządu lub lokalnych władz, gdziekolwiek w Polsce coś takiego by się wydarzyło, jest wyraźne oświadczenie, że taki czyn nie jest reprezentatywny dla polskiego społeczeństwa, że nie jesteście krajem antysemickim.

Sprawca dostał wyrok skazujący go na dziesięć miesięcy pozbawienia wolności.

Z więzienia wyjdzie jako męczennik, bohater. To będzie jak dodatkowy stopień na naramienniku.

Jest różnica pomiędzy mową nienawiści a podżeganiem do przestępstwa. W Ameryce jest bardzo głęboko zakorzeniona wiara w prawo do wolności słowa. Nie tylko jednak o moją wiarę chodzi. Bałabym się oddać w ręce rządu kontrolę nad tym, jakie wypowiedzi są uznawane za dozwolone, a jakie za zabronione.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Electronic eye to track fire kites and balloons from Gaza

Israel deploys electronic eye to track fire kites and balloons from Gaza

STUART WINER


Sky Spotter can identify incoming airborne incendiaries, enabling drones to try intercept them, and giving firefighters advance warning; laser system also being developed

Screen capture from video of the Sky Spotter system, which is being used to track fire kites and balloons launched into Israel from Gaza, June 2018. (Hadashot news screenshot)

Facing a wave of airborne incendiary attacks from the Gaza Strip, Israel has deployed a system that can spot fire-starting balloons and kites in the sky, track their progress, and then direct firefighters to their landing spots, enabling them to more rapidly extinguish the flames and reduce damage.

Since March 30, Palestinians in the Gaza Strip have launched hundreds of kites and helium balloons bearing flammable materials, and occasionally explosives, sparking near-daily fires that have burned thousands of acres of land in southern Israel.

Israeli officials are concerned that if the fire attacks don’t stop — or aren’t foiled — they could push an escalation in violence that would lead to a major military confrontation with terror groups in the Gaza Strip.

The Sky Spotter system, built by Rafael Advanced Defense Systems, has been in operation along the Gaza border for several days, Hadashot TV news reported Thursday.

Originally developed to counter small drones, Sky Spotter can track the balloons or kites and pinpoint their location, where they are heading, and where they are likely to land. The operators then notify firefighters, who can then try to reach the landing points to put out the flames before they spread.

A cluster of balloons with a small explosive device attached to them, which landed and got stuck on a trampoline in a backyard in the Eshkol region of southern Israel on June 20, 2018. (Eshkol Security)

Sky Spotter can also be used to direct defensive drones that collide in midair with the kites or balloons, bringing them down.

Until now such drones have been flown by army reservists, experts in drone operation, but the system will soon be able to control the drones automatically, directing them to the threats.

The Israeli military has also carried out multiple warning strikes in recent weeks at groups of Gazans preparing to launch incendiary devices toward Israel, as well as retaliatory airstrikes against Hamas targets. The army has said repeatedly that it will act to prevent the launch of the airborne incendiary devices and explosives.

The arson assaults, in which Palestinians launch kites or helium filled balloons carrying flaming material to be blown by the wind into Israeli territory, have devastated large areas. In total, approximately 17,500 dunams (4,300 acres, or nearly 7 square miles) of land have been burned in more than 250 fires over the past two months, more than half of it in nature reserves, according to initial assessments.

A masked Palestinian man launches a balloon loaded with flammable materials toward Israel from the southern Gaza town of Rafah on June 17, 2018. (AFP Photo/Said Khatib)

Israeli leaders have been split on how to respond to those responsible for the airborne arson attacks, with some calling for the IDF to shoot the kite flyers and balloon launchers on sight, while others argued that it would be a step too far.

As well as Sky Spotter, testing has continued on a laser system that could be used to shoot down the balloons or kites in flight. Development is advancing, Thursday’s report said, and this system is expected to soon be deployed around Gaza.

Another concept under development aims at dealing with the potential danger of mini-drones carrying explosives. The system employs a drone that locks on to the bomb-carrying device and then fires aluminum strips at it, entangling the rotor blades and bringing it down.

Shoshanna Solomon contributed to this report.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


TURKEY’S JERUSALEM INCURSION

KNOW COMMENT: THWART TURKEY’S JERUSALEM INCURSION

DAVID M. WEINBERG


TURKISH PRESIDENT Tayyip Erdogan delivers a speech during a protest against the recent killings of Palestinian protesters on the Gaza-Israel border and the US embassy move to Jerusalem, in Istanbul, Turkey on May 18.. (photo credit: REUTERS)

Over one year ago, the advisers on eastern Jerusalem for the Jerusalem Municipality, Dr. David Koren and Ben Avrahami, sounded the alarm about a Turkish invasion of Jerusalem.

First in the Hebrew intellectual journal Hashiloach (Vol. 4) and then on the website of the Jerusalem Institute for Strategic Studies (JISS), Koren described the nefarious intensifying involvement of Recep Tayyip Erdogan’s Turkey and other radical Islamist actors in Jerusalem political and social affairs. This includes troublemaking on the Temple Mount and other subversive activities.

I highlighted the developing danger from Turkey in this column immediately afterwards (June 2017).

This month, the Israeli media finally caught on, with a number of exposes just published on Turkish muckraking in Jerusalem. The question is: Are Israeli authorities ready to act precipitously and aggressively to quash the Turkish infiltration?

According to Koren there has been very significant erosion of the status of veteran mukhtars (Arab-village leaders) and secular Palestinian leaders in eastern Jerusalem. Into the vacuum have stepped elements identified with Hamas; the northern faction of the Islamic Movement in Israel; the Muslim Brotherhood in its wider context; and especially Turkey.

They are investing tens of millions of dollars per year in Islamic missionary (dawa) activities, renovation of Moslem institutions, holiday handouts and social networking which glorifies terrorists and explicitly calls for violent resistance to Israel.

The Turkish consulate in Jerusalem and two Turkish quasi-governmental agencies (Mirasimiz and TIKA) are directly implicated in this seditious activity – by their own admission, to the tune of over $40 million. Erdogan’s former chief of staff personally oversees much of this activity, which includes trips for youth to radical Islamic conferences in Turkey, and the busing to Jerusalem of posses of men and women (known as the Murabitun and Murabitat) who heatedly harass Jewish visitors to the Temple Mount.

As a result, Turkish flags today fly everywhere in eastern Jerusalem and prominently on the Mount, too. Photos of the fiercely anti-Israel and openly antisemitic Erdogan adorn shops throughout the Old City.

The Turkish purpose is not at all innocuous. It is, rather, to weaken Israel’s hold in the holy city, and to bolster Erdogan’s claim to leadership of the Moslem world on a path to a global Islamic sultanate.

While it is important not to exaggerate the Turkish threat, Erdogan’s interference in Jerusalem clearly needs to be checked. His incendiary activities in Israel’s capital touch the deepest chords of Israeli sovereignty in the eastern part of the city.

At a minimum, the flow of Turkish money into Jerusalem must be blocked. The National Security Council and other security agencies are reportedly looking into this. I hope they are doing so with sufficient alacrity.

MEANWHILE, Erdogan continues to lead anti-Israel campaigns at every opportunity, including the global assault on Israel regarding recent Gaza border riots – following which Erdogan expelled the Israeli ambassador and consul general.

His favorite accusation is Israeli “genocide” against the Palestinians, and his favorite Palestinians are Hamas leaders. At a recent summit that he called in Istanbul of the Organization for Islamic Cooperation, Erdogan libeled Israel, claiming it tortured Palestinian children “like the concentration camps during World War II, with methods that would put Nazis to shame.”

All the while, Turkey continues to considerably weaken the Western strategic alliance by problematic collaboration with Syria, Iran, China and Russia – despite Turkey’s NATO membership. (Unfortunately, there is no mechanism for turfing Turkey out of the alliance).

Erdogan has sided throughout with Iran on the nuclear issue, declaring Turkish support for Tehran’s “peaceful nuclear program” and voting repeatedly against American-initiated sanctions against Iran. Turkish banks openly cooperate with Iranian banks to circumvent Western sanctions. In 2012, Turkey blew the cover of an Israeli spy network in Iran. More recently the unhinged Erdogan threatened Israel with war over gas fields in the Mediterranean.

At home, Erdogan’s regime has jailed more journalists, judges, generals and academics than that of any other country in the world, including China. He is building 40,000 new jail cells to handle the overload. He is creating an authoritarian system to suit his imperial ambitions, especially after the suspiciously overwhelming AKP victory in last month’s Turkish presidential and parliamentary election.

Israel should go on the diplomatic offensive against Erdogan by pressuring Washington to halt the provision of F-35 jet fighters to Turkey. As Prof. Efraim Inbar of JISS has written, with Turkey pursuing policies that are inimical to the American interest, it makes no sense to strengthen Turkish military capabilities.

Erdogan could use his upgraded air force to establish himself as arbiter of developments in the eastern Mediterranean, or to interfere with Israel’s regional air supremacy. There is also the real danger of sensitive technical information about this front-line American weapons system leaking from Ankara to Tehran, Moscow and Beijing.

In sum, Erdogan needs to be cut down to size. Israel should be defending itself against Erdogan by blocking his Jerusalem incursion and taking the offensive against Erdogan by impeding his military build-up.


The author is vice president of the Jerusalem Institute for Strategic Studies, jiss.org.il. His personal site is davidmweinberg.com.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com