Archive | 2019/06/12

„Pogrom”? Mecz to nie wojna, więc go tak nie opisujmy

„Pogrom”? Mecz to nie wojna, więc go tak nie opisujmy


MATEUSZ MAZZINI


Kibice podczas meczu Polska–Izrael / Kamil Piklikiewicz / EAST NEWS

Z trudnego do wytłumaczenia powodu wydarzenia sportowe, dzisiaj często mające więcej wspólnego z show biznesem niż współzawodnictwem za wszelką cenę, doczekały się w dziennikarstwie terminologii militarnej. Czas z tym skończyć.

Wczorajszy mecz reprezentacji Polski i Izraela, rozgrywany w Warszawie w ramach eliminacji do Mistrzostw Europy, od początku miał potencjał na wzbudzenie kontrowersji. Samo skojarzenie w jednej grupie Polski i Izraela było gotowym podtekstem do komentarzy na temat najnowszej historii obu krajów – tak jakby spotkanie 22 zawodowych piłkarzy miało jakikolwiek związek np. z debatą wokół kwestii odszkodowań za mienie żydowskie utracone po II wojnie światowej.

Mecz Polska–Izrael, wygodny pretekst

Czym bliżej samego wydarzenia, tym nastrój gęstniał, zwłaszcza w internecie. Nie było chyba ani jednego portalu o tematyce sportowej, ani jednego tekstu zapowiadającego oba składy, pod którym nie znalazłyby się komentarze o „wystrzelaniu Żydów raz a dobrze” czy zamianie Stadionu Narodowego w „sportowy obóz zagłady”. Uwadze pozornie dowcipnych internautów nie uszedł też fakt, że sędzią meczu był Niemiec, a trenerem kadry Izreala – Austriak o inicjałach A.H. Idealny materiał na memy.

Moim osobistym faworytem była mimo wszystko kopiowana w niesamowitym tempie kalka o Polakach, którzy na mecz powinni wyjść „w ustawieniu 4-4-7”, nawiązującym do słynnej amerykańskiej ustawy 447, dotykającej właśnie kwestii żydowskiego mienia powojennego. Formacja 4-4-7, choć piłkarsko nierealna (zakładałaby o pięciu zawodników więcej, niż pozwalają przepisy), miała być symbolem bojowego nastawienia podopiecznych Jerzego Brzęczka przeciwko – a jakże! – „drużynie Żydów”.

Bank rozbił Polski Związek Piłki Nożnej, który jeszcze w trakcie meczu, po strzelonej przez Damiana Kądziora bramce na 4:0 dla Polski, na swoim oficjalnym profilu na Facebooku zdarzenie to opisał słowami „to już jest pogrom”, dodając symbol płomienia. Wokół wpisu rozpętała się debata – dla jednych był otwarcie antysemicki, inni nie widzieli w nim nic złego. W dodatku ci drudzy krytyków Związku oskarżają o nadmierną poprawność polityczną i cenzurę.

Na szczególne wyróżnienie w całej tej awanturze zasługuje rzecznik Związku Jakub Kwiatkowski. W nazwaniu wygranej 4:0 z Izraelem „pogromem” nie znajduje żadnych niestosowności. W wypowiedzi dla PAP stwierdził nawet, że słowo to „jest nierozerwalnie związane ze sportem i piłką nożną”.

„Pogrom”, „czystka”, „rozstrzelanie” – czy taki musi być język sportu?

Zwrot „pogrom”, zilustrowany jeszcze ogniem, jest w tym przypadku co najmniej nie na miejscu. Podobnie jak pójście na Stadion Narodowy w koszulce z numerem 88 na plecach, co z dumą uczynił i czym pochwalił się na Twitterze Samuel Perreira, szef portalu TVP Info.

„Pogrom” w ogóle jest problematyczny w kontekście wydarzeń sportowych – niezależnie od dyscypliny. Z trudnego do wytłumaczenia powodu sport w polskich mediach opisywany jest praktycznie tylko za pomocą terminologii militarnej. Mecze piłkarskie opowiada się jako „wojny”, w których jeden przeciwnik drugiego „rozgramia”, „niszczy”, „zrównuje z ziemią”. Przegrani zaś zostają „rozstrzelani”, ich mecze kończą się „klęską”, „tragedią”, „rzezią”, po których „w wyniku czystek” wymienia się pół składu. Leo Messi, Cristiano Ronaldo czy inni wybitni sportowcy to dla dziennikarzy „maszyny oblężnicze”, „ziejące ogniem potwory”, „machiny wojenne” dokonujące „egzekucji” na rywalach.

Wyobraźmy sobie teraz, że nie mówimy o sporcie i język ten aplikujemy np. do wydarzeń politycznych. Moglibyśmy powiedzieć, że zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego w pierwszej turze wyborów prezydenckich w Warszawie to „pogrom” Patryka Jakiego. Osiągając najlepszy eurowyborczy wynik w Polsce, Beata Szydło „rozstrzelała” swoich politycznych rywali niczym „bezwzględny egzekutor”, istna „machina wojenna”. W skali kraju z kolei PiS „rozgromił” opozycję, która – „pozbawiona instynktu zabójcy” – nie wykorzystała przedwyborczych wpadek partii rządzącej.

Gdyby tak właśnie opisywać rzeczywistość polityczną, na alarm biłyby wszystkie strony sporu. Dopiero co chóralnie zgodziliśmy się, że jest w naszym języku codziennym zbyt wiele otwartej mowy nienawiści, ale i zwykłej agresji, przemocy i antagonizowania przeciwników. Po zabójstwie Pawła Adamowicza zewsząd padały głosy, że nam, Polakom, potrzeba redefinicji sposobu komunikowania się, bo obecny, nienawistny, prowadzi w przepaść.

Kult agresji i fizycznej konfrontacji

Jednocześnie dajemy sobie przyzwolenie na to, by w sporcie tej werbalnej agresji i militaryzacji było coraz więcej. Wiadomo, że to się dobrze klika i sprzedaje – jak każdy konflikt. Rozumiem też, że wiele z tych określeń powstaje na kanwie licencji artystycznej. Prawa do jej stosowania nie odbieram nikomu z piszących o sporcie, w końcu metafora jest jednym z najpiękniejszych środków stylistycznych. Przestaje jednak nim być, gdy jest stosowana bezrefleksyjnie.

Wiem też, że sport – nawet w dzisiejszym wydaniu, skomercjalizowany, czasami ustawiony, daleki od ideałów pierwszego olimpizmu – niejako z definicji zawiera w sobie element agresji. Po to jednak istnieją zasady, by agresję tę sankcjonować i karać za jej nadużywanie. Czerwone kartki za militaryzm przydałyby się też w dziennikarstwie sportowym.

Wreszcie wiem, jakie argumenty pojawią się od krytyków tego tekstu. Istnieje bowiem w sporcie kult fizycznej konfrontacji, a jeśli ktoś go neguje, to „z pewnością nigdy sportu nie uprawiał”, „nie ma pojęcia, o czym mówi”. Agresja w sporcie jest zdaniem wielu dobra, bo jest „zdrowa”, „naturalna”, wyzwala silne emocje, pokazuje, „co w człowieku siedzi”. I jest różnicująca. Tylko ci, co ją w sobie mają, są w stanie w sporcie odnosić sukcesy, reszta jest na to genetycznie zbyt miękka.

Otóż nie. Agresja w żadnym wydaniu nie jest emocją pożądaną. Nie tylko fizycznie, ale i w warstwie językowej.

Język ludzkich tragedii pozostawmy tragediom

Kiedy reprezentacja Polski w piłce ręcznej szykowała się do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 r., jej ówczesny trener Talant Dujszebajew udzielił dość nietypowego wywiadu. Zapytany o presję ze strony oczekujących medalu kibiców, powiedział portalowi Interia.pl, że „presję mogą odczuwać ludzie żyjący w Iraku i Syrii, gdzie toczy się wojna. Dla nas to jest marzenie”. W ten sposób trafnie oddzielił realia zawodowego sportu od prawdziwych ludzkich tragedii. To dla takich właśnie sytuacji powinna być zarezerwowana terminologia „czystki”, „pogromu”, „rozstrzelania” czy „egzekucji”. Sport z prawdziwym znaczeniem tych słów nie ma nic wspólnego. Pamiętajmy o tym.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Syria accuses Israel of firing missiles at a border town in its south

Syria accuses Israel of firing missiles at a border town in its south

TOI STAFF


State media says some incoming projectiles intercepted; no reports of injuries and no comment from IDF; reported strike comes days after rockets fired at Israel

Illustrative: This frame grab from a video provided by the Syrian official news agency SANA shows missiles flying into the sky near Damascus, Syria, Tuesday, December 25, 2018. (SANA via AP)

Syrian state media reported early Wednesday that Israel had fired several missiles toward the town of al-Harra just across the Golan Heights border and claimed air defenses intercepted several of the projectiles.

There were no immediate reports of injuries and no Israeli response to the claims.

The report also claimed that Israel was jamming Syrian air defense radars in the area.

While Israel has carried out hundreds of strikes in Syria, they have usually targeted bases linked with Iran. In the rare occasions that Israel has targeted villages and towns along the Golan Heights border, it has been after identifying Iranian and Hezbollah attempts to set up cells in the area.

On Saturday, two rockets were fired from Syria toward Israel’s Mount Hermon in the Golan Heights. There were no reports of injuries or damage

An Israeli military position, right, is seen on the top of Mount Hermon in the Golan Heights, where the borders between Israel, Syria and Lebanon meet. April 9, 2019. (AP Photo/Hussein Malla)

The launches came less than a week after a limited clash between Israel and Syria.

Toward the start of the Syrian civil war, the Israeli military established a number of “red lines” that if violated would result in a retaliatory strike, including any attacks — intentional or otherwise — against Israel.

They also included Iranian efforts to establish a permanent military presence in Syria and attempts to transfer advanced munitions to the Lebanon-based Hezbollah terrorist group.

In recent years, Israel has acknowledged conducting hundreds of airstrikes in Syria in response to these “red line” violations.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Australian Muslim Doctor Subjected to Hate Campaign by Islamists

Australian Muslim Doctor Subjected to Hate Campaign by Islamists Over Charity Work With Jews

Algemeiner Staff


Project Rozana says its aim is build bridges between Israelis and Palestinians through medicine. Photo: Project Rozana.

A Muslim doctor in Sydney, Australia, has become the target of an antisemitic, anti-Zionist hate campaign because of his work helping sick Palestinian children obtain treatment in Israeli hospitals.

Dr. Jamal Rifi’s support for Project Rozana has led to him being branded an “enemy” by pro-Iranian and pro-Hezbollah activists in his local community because the charity has Jewish members, Australian news outlets reported on Friday.

Project Rozana was originally set up six years ago by the Jewish women’s group Hadassah Australia, which has strong links with Jerusalem’s Hadassah Hospital. The group’s goal as stated on its website is to “build better understanding between Israelis and Palestinians through health.”

The charity was named after Rozana Salawhi, a Palestinian girl who was saved by doctors at Hadassah after falling from an apartment block in the Palestinian city of Ramallah in the West Bank.

Rifi is a prominent figure in Sydney’s Lebanese Muslim community and has been recognized for his work to prevent the radicalization of young people by Islamic State (IS).

The doctor said that he feared that he had been referred to Lebanon’s Military Court for possible prosecution — which means he cannot visit his ailing mother in the country for fear of being arrested.

Rifi also turned to NSW Police to investigate threats against him and his family.

“While the investigation remains with local police, appropriate referrals have been made to the Engagement and Intervention Unit and Bias Crime Unit within the Counter Terrorism and Special Tactics Command,” a police spokesman told journalists on Friday.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com