Archive | 2021/10/18

Od czegoś trzeba zacząć…


Od czegoś trzeba zacząć…

Andrzej Koraszewski


Znakomity polski dziennikarz (i naprawdę przesympatyczny człowiek), zadał mi pytanie, czy izraelska gazeta „Haaretz” jest antysemicka. Towarzysząca pytaniu uśmiechnięta ikonka wydawała się informować, że twierdzącą odpowiedź uznałby za jakąś aberrację.

Być może warto przyjrzeć się tej sprawie bliżej, ponieważ wiele wskazuje na to, że jest to stanowisko znacznej części polskich opiniotwórców. Nie wiem, czy mój rozmówca zgodziłby się ze mną, że pierwszą i najważniejszą umiejętnością człowieka zarabiającego na życie przekazywaniem informacji jest ich sprawdzanie. (Dziennikarz powinien również pamiętać, że jak wszyscy inni ma tendencję do szybszego akceptowania informacji, które potwierdzają jego wcześniejsze poglądy.) Kto zatem twierdzi, że ta izraelska gazeta jest antyizraelska, że wchodzi w systematyczne sojusze z oczywistymi antysemitami, że systematycznie przekłamuje obraz Izraela?

Zacznijmy od artykułu w „The New York Times” (w dziale opinii) z 2017 roku. Tytuł artykułu The People vs. Haaretz.  Autor, Shmuel Rosner, jest dziennikarzem izraelskim (i kierownikiem działu literatury faktu w dużym wydawnictwie). Rosner pisze:

„Haaretz” jest izraelską gazetą. Podziwianą przez wielu cudzoziemców i znienawidzoną przez wielu, głównie Izraelczyków. Czytana przez niewielu krytykowana często, jest w wysokim stopniu ideologicznym organem, z dużymi aspiracjami. W przeszłości była znakomita. Była niezależna. Punktowała błędy i złe zachowania Izraela. Działa Izraelowi na nerwy.

Renoma “Haaretz” wiąże się z odległą przeszłością. Możemy się zastanawiać, na ile izraelski dziennikarz ma rację, że zmiana stosunku izraelskiej publiczności do tej gazety związana jest z ewolucją lewicy (szczególnie tej skrajnej), od politycznego stanowiska, do pewnego rodzaju stanu psychicznego.

Rosner przywołuje świeży (wówczas) artykuł z „Haaretz”, który wywołał bardzo silne reakcje, a w którym gazeta twierdziła, że izraelscy religijni syjoniści są groźniejsi od terrorystów z Hezbollahu. Jakby na sprawę nie patrzeć, Hezbollah konsekwentnie deklaruje zamiar dokończenia dzieła Adolfa Hitlera, dysponuje 160 tysiącami rakiet rozlokowanymi na granicy, jest zbrojnym ramieniem Islamskiej Republiki Iranu i jest dla Izraela nieustającym egzystencjalnym zagrożeniem. Nic dziwnego, że zareagował nie tylko rząd i prawica, ale również bardzo wielu ludzi związanych z lewicą. Jak pisze autor – kraj był praktycznie zjednoczony w potępieniach, a z wielu stron padał pod adresem „Haaretz” zarzut antysemityzmu.

Izraelski dziennikarz zwraca uwagę, że nie był to jakiś odosobniony wypadek, pokazuje inny tekst z „Haaretz”, którego autor (w Dzień Pamięci o Holokauście), pisał że nie może dłużej wywieszać izraelskiej flagi. Ta gazeta, czytamy dalej, w ostatnich latach świadomie i z premedytacją posługuje się nieustannie prowokacjami. Co jest związane z promowaniem ideologii, która jest coraz mniej popularna w społeczeństwie, a to skłania do radykalizmu.

Wymieniając powody, dla których tak wielu ludzi w Izraelu uważa „Haaretz” za gazetę antyizraelską, obok spadku zainteresowania lewicową ideologią, Rosner wymienia powszechne poczucie oblężenia nie tylko przez terrorystyczne organizacje mające swoje bazy na granicach kraju, takie jak Hamas, Hezbollach i OWP, ale również przez niesprawiedliwe i pełne hipokryzji międzynarodowe organizacje takie jak ONZ, HRW, AI, czy zachodnia prasa głównego nurtu. Izraelskie społeczeństwo nie może wybaczyć tego, że Izraelczycy dostarczają wrogom Izraela amunicji. Badania pokazują, że większość Izraelczyków uważa, iż lewica w najmniejszym stopniu przyczynia się do gospodarczego sukcesu Izraela, a w największym do podsycania antagonizmów.

Na ile „Haaretz” jest gazetą antyizraelską? Redaktor strony internetowej „Honest Reporting” postawił to pytanie inaczej, zastanawiając się, gdzie są granice wrogich wobec Izraela działań „Haaretz”? Jego zdaniem szczytem, a zarazem koronnym dowodem antyizraelskich intencji tej gazety jest publikowanie płatnych ogłoszeń ruchu BDS, ruchu, który nie ukrywa, że jego  celem jest likwidacja Izraela.

Lewicowy historyk i prawnik izraelski, Ben-Dror Yemini pisał na łamach „Jerusalem Post”, że „Haaretz” nie mógłby być bardziej w błędzie lub bardziej świadomie wprowadzać w błąd. W tym przypadku chodziło o oskarżenie żołnierzy IDF o popełnianie zbrodni wojennych. Tytuł krytykowanego artykułu w „Haaretz” brzmiał: „Szef sztabu i kierownictwo IDF autoryzowało zabicie poszukiwanego i niewinnego mężczyzny”. Wykradziony dokument, który był podstawą tego artykułu, traktował o konieczności aresztowania lub likwidacji członków grupy terrorystycznej związanej z Islamskim Dżihadem, która już popełniła morderstwo i planowała dalsze ataki.

Gazeta, jak pisze Ben-Dror Yemini, pomija rozkaz generała, w którym stwierdza się, że należy raczej aresztować niż likwidować, wyjaśniając, że terroryści powinni być zabici tylko w przypadku wyjścia z założonymi pasami samobójczymi lub z bronią i w sytuacji, która wyklucza inne działanie. Późniejszy rozkaz uzupełniający mówi, że jeśli w pobliżu znajdują się dzieci lub kobiety akcja musi być odwołana. Ben-Dror Yemini porównuje przepisy armii amerykańskiej i izraelskiej, gdzie w pierwszym przypadku nie precyzuje się przy ataku na terrorystę liczby znajdujących się w pobliżu niezidentyfikowanych osób, podczas gdy armia izraelska precyzuje, że w takiej sytuacji może być najwyżej jedna osoba niezidentyfikowana.

W akcji opisywanej przez „Haaretz” dwóch terrorystów zostało zastrzelonych. Obaj, jak informuje nie tylko dowództwo IDF, ale i oświadczenie Islamskiego Dżihadu, nie pozwolili się aresztować, byli uzbrojeni i odpowiedzieli ogniem. Islamski Dżihad uznał ich za poległych w walce. „Haaretz” jednak uznał ich za niewinnych (tego określenia użył w artykule dwudziestokrotnie). Gazeta odwołała się do trzech swoich ekspertów, pominęła jednak wynik formalnej ekspertyzy prawnej.

Jak konkluduje Ben-Dror Yemini “demonizacja i delegitymizacja Izraela otrzymała dziś wsparcie dzięki ‘Haaretz’. Gazeta ma prawo do posiadania swoich poglądów i prezentowania swoich opowieści jak jej się podoba. Jednakże ta ostatnia afera winna być nazwana po imieniu: kłamstwo wyprodukowane przez ‘Haaretz’.”

Warto się dokładnie przyjrzeć jak częste są przypadki świadomego deformowania obrazu Izraela w „Haaretz”. Sporo o tym mówią sytuacje, kiedy redakcja jest zmuszona do sprostowania, a czasem nawet przeprasza. To mogą być sprawy z pozoru drobne. „Haaretz” nie ukrywa swojej głębokiej niechęci do „osadników” (czytaj Żydów mieszkających za zieloną linią, bo izraelskich obywateli Arabów mieszkających za zieloną linią ignoruje, a już z pewnością nie nazywa ich osadnikami). Podczas niedawnych pożarów wokół Jerozolimy złapano podpalaczkę, „Haaretz” w tytule poinformowała, że to osadniczka, mieszkająca na Zachodnim Brzegu, a „zapomniała” poinformować, że to uciekinierka ze szpitala dla umysłowo chorych. (Redakcja zareagowała na interwencję i wprowadziła zmianę w wersji cyfrowej).

Przemilczanie kluczowych elementów informacji to stała praktyka tej gazety. W sierpniu 2021 gazeta informowała o zastrzeleniu przez IDF Palestyńczyka podczas co piątkowych zamieszek na granicy. Gazeta nie poinformowała, że użyto ostrej amunicji w odpowiedzi na przerzucanie przez płot graniczny materiałów wybuchowych, jak również tego, że 32-letni mężczyzna, który został zastrzelony był członkiem militarnego skrzydła Hamasu. Po protestach, w internetowym wydaniu, pod artykułem  gazeta dodała:

Radykalna grupa Hamas zidentyfikowała tę osobę jako Osamę Dueji (32 lata), członka zbrojnego skrzydła, którego określono jako “bohaterskiego męczennika” Zamaskowani bojownicy Hamasu uczestniczyli w pogrzebie w obozie Dżabaliya w Gazie. Opublikowano jego zdjęcie w mundurze, przepasce na czole i z karabinem.

Ciekawe są również różnice w edycji angielskiej i hebrajskiej. Drobny przykład: w obydwu edycjach opublikowano zdjęcie izraelskiego żołnierza idącego (w znacznej odległości i za barierką) wzdłuż kolejki mężczyzn.

Po angielsku „Haaretz” informowała: „Żołnierz idący koło Palestyńczyków oczekujących na szczepienie przeciw Covidowi w Jerozolimie.” Czytelnicy hebrajskiego wydania tej gazety dowiedzieli się, że punkt szczepień jest przy grobie Racheli (a więc między Jerozolimą Betlejem, a podpis brzmiał „Palestyńscy pracownicy oczekujący na szczepienie na przejściu koło Betlejem.” (Wiadomość z marca 2021, władze izraelskie planowały wówczas szybkie zaszczepienie 120 tysięcy palestyńskich pracowników.)

Tych przypadków mamy setki. „’Haaretz’ prostuje: Izrael nie odmówił wjazdu gazańskiej rodzinie, której córka zmarła na raka; Haaretz prostuje: traktor wojskowy nie wjechał w demonstrantów w Kfar Quaddium; ‘Haaretz’ prostuje: przechodzenie z Gazy do Egiptu nie wymaga pozwolenia Izraela; ‘Haaretz’ prostuje: trzech porwanych ‘żołnierzy’ to trzech zamordowanych cywilnych izraelskich nastolatków”.

Zarówno saper jak i dziennikarz są ludźmi omylnymi, ale dziennikarz w odróżnieniu od sapera może powtarzać swoje błędy bez końca i z lubością.

Możemy się zastanawiać nad pytaniem, dlaczego dobrzy ludzie z całego świata kochają rzekome zbrodnie Izraela i jak gazeta „Haaretz” zaspakaja ich psychiczne potrzeby.

Wspomniany tu Ben-Dror Yemini jest autorem znakomicie udokumentowanej książki Industry of Lies, pisze w niej o efekcie szklanego ekranu, o kłamstwach powtarzanych w nieskończoność, o przemilczaniu terroru wobec Izraelczyków i nieustannym przedstawianiu obrony jako agresji. Yemini jest najdalszy od chronienia Izraela przed krytyką, zastanawia się jednak, czy wolno bronić Izraela przed kłamstwem.

Jerozolima jest stolicą korespondentów zagranicznych, żadna inna stolica, ani Moskwa, ani Pekin (nie wspominając nawet o takich miejscach jak Teheran, Kair czy Delhi) nie może się pochwalić taką ilością zagranicznych korespondentów na kilometr kwadratowy jak Jerozolima. Większość z nich namiętnie korzysta z usług kolegów z „Haaretz” i każdego, kto tylko zechce powiedzieć coś okropnego o Izraelu.

Dlaczego świat na to czeka? Być może dobrzy ludzie odczuwają głęboką potrzebę potępienia zła. Nasza przyjaciółka, niezwykle inteligentna i bez wątpienia dobry człowiek, odmawia sprawdzenia informacji o Izraelu, które dostarcza jej Szwedzki Kościół Protestancki. Wierzy w każde kłamstwo o Izraelu dostarczane jej przez jej Kościół, a na pytanie, dlaczego ten jej Kościół koncentruje się wyłącznie na Izraelu, odpowiada z rozbrajającą szczerością, że nie można zajmować się wszystkim, a gdzieś tę walkę ze złem trzeba zacząć. Przy tym stanowisku wysiłki „Haaretz” są nieocenione, przecież kto jak kto, ale oni nie mogą być antysemitami.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Archaeologists find 2,700-year-old toilet in luxurious palace in Jerusalem

Archaeologists find 2,700-year-old toilet in luxurious palace in Jerusalem

ROSSELLA TERCATIN


The extraordinary find sheds light on life under the kings of Judah: “Only the rich could afford toilets.”

The rare stone toilet is 2700 years old. Most likely used by one of the dignitaries of Jerusalem. / (photo credit: YOLI SCHWARTZ/IAA)

Who lived in the superb palace and enjoyed its spectacular view over the Temple Mount of Jerusalem some 2,700 years ago? Perhaps it was one of the biblical kings of Judah, possibly Hezekiah or Josiah, or other members of the royal families. Or maybe it was just a wealthy individual, a member of the elite.

Whoever the residents of the beautiful structures uncovered by the archaeologists in the neighborhood of Armon Hanatziv were, they enjoyed a unique privilege: a luxurious private toilet.

The facility was recently discovered in an excavation by the Antiquities Authority (IAA) and the City of David, which opened prior to the construction of a new tourist complex on the promenade, the IAA revealed on Tuesday.

“At the time, a private toilet in a house was extremely rare,” said archaeologist Yaakov Billig, director of the excavation on behalf of the IAA. “Most people were just forced to find someplace private to relieve themselves. Around 1,000 years later, a group of rabbis in the Talmud discuss who is to be considered rich. Different rabbis suggest different answers, and one of them, Rabbi Yossi, says, ‘One who has a toilet next to his table’.”

The excavation of the royal estate discovered in Jerusalem. In the background is the City of David and the Temple Mount. (credit: YOLI SCHWARTZ/IAA)

According to Billig, only a handful of toilet remains from the First Temple Period have been found in Israel.

“In many cases, they were not complete toilets, but just toilet seats,” he said.

In the palace of Armon Hanatziv, the cubicle was a rectangular cabin hewn in stone. The toilet seat, with a hole in the center, was designed to be very comfortable. Under the toilet, a tank stood, where remains of pottery, animal bones and soils were collected.

The Director of the excavation, Yaakov Billig, with the capitals. (credit: YOLI SCHWARTZ/IAA)

“At the time, such pits were also used as garbage cans,” Billig noted. “The vast majority of the vessels found were bowls. It could be that they were some kind of disposable dishes, but also that they were used as containers for aromatic oil and were put in the toilet to improve the smell. We hope that some further analysis on the residues will provide answers.”

In addition, the bones will offer information on dietary habits, while the examination of the soil could shed light on parasites and diseases among ancient Judeans.

Only limited ruins of the palace survived, but during the excavations, the archaeologists encountered several artifacts offering an idea of the high status of the building, including remains of decorated stone capitals and small columns. A lush garden was planted around the toilet.

“Unfortunately, Jerusalem was destroyed and rebuilt many times and materials were reused,” said Billig. “However, from the magnificent architectural fragments we found, we can see a structure whose beauty is not matched by anything else from that period found in the country.”

During that period, Jerusalem reached its maximum size, also due to the influx from the neighboring kingdom of Israel after the Assyrian conquest.
“It is fascinating to see how something that is obvious to us today, such as toilets, was a luxury item during the reign of the kings of Judah,” said IAA Director Eli Eskosido. “Jerusalem never ceases to amaze.”

“I am convinced that the glorious past of the city will continue to be revealed to us in the future and will allow us to experience and learn about our past,” he added.

The details of the discovery will be illustrated during the conference “Innovations in the Archaeology of Jerusalem and its Surroundings,” which will take place on Wednesday and Thursday in Jerusalem and online.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Syrian Agent Allegedly Killed by Israeli Sniper Fire Was Tehran’s ‘Man in the Golan’: Report

Syrian Agent Allegedly Killed by Israeli Sniper Fire Was Tehran’s ‘Man in the Golan’: Report

Sharon Wrobel


A general view shows the town of Majdal Shams near the ceasefire line between Israel and Syria in the Golan Heights March 25, 2019. REUTERS/Ammar Awad

Syrian official Medhat Al-Saleh was allegedly killed on Saturday by Israeli sniper fire, outside his home situated just a few hundred yards from the shared border between the two countries.

The former Israeli security prisoner is believed to have been recruited by Iranian forces to plot terrorist activities with Iranian senior officials along the border against Israel, according to a report by Israel’s Walla news.

Saleh, who spent 12 years in an Israeli prison on terrorism charges before being released in 1997, was allegedly assassinated in the town of Ein al-Tina, near the border with Israel along the slopes of Mount Hermon. The town is located across the border from Majdal Shams, a Druze village in the Israeli-controlled Golan Heights in which Saleh was born and raised, and where most of his family still lives.

“Saleh is known to us as a prominent activist. He may have worked to carry out a terrorist attack in collaboration with one of the Shiite axis units,” tweeted Maj. (res.) Tal Beeri, head of the research department at the Alma Center.

The former security prisoner’s proximity to Israel and his home’s short distance from Majdal Shams opened up the possibility of shooting and killing him using a sniper, Walla reported, citing unidentified sources.

Following his release from Israeli prison in the late 1990s, Saleh decided to cross the border and flee to Syria, where he continued his involvement in in anti-Israel terror activities while maintaining contact with the Druze community in Israel. A few years later, he was voted into the Syrian parliament representing Golan Heights affairs.

Over the years Saleh was reported to communicate with his family from the so-called shouting hill, where Syrian civilians stand and send shouting messages to the Israeli side, and which is located near a two-story house he built. According to sources cited by Walla, “whoever wanted to take him out didn’t need too many identifying details, as he was almost two meters tall and fat.”


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com