Archive | December 2021

Jerusalem is ready for Christmas – a journey in the Christian quarter of the City. Merry Christmas

Jerusalem is ready for Christmas – a journey in the Christian quarter of the City. Merry Christmas


Zahi Shaked. Israeli tour guide צחי שקד. מורה דרך


Unfortunately, I have not been able to work as a tour guide as from Feb 2020
Should you wish to support me and my videos please subscribe to my channel and let me guide you through the Holy Land via my videos. In this way, I will be able to continue to do my work of uploading to YouTube. Upon your request and in return I am very much happy to pray for you at the Western Wall and/or light a candle in your name at the Church of the Holy Sepulchre or anywhere else in the Holy Land of Israel.

Should you have a personal request I will be more than happy to respond and even film it in a personal video.
Donations: https://www.buymeacoffee.com/zahishaked
Kindly share this site with your other friends/family that are interested in the rich and sacred history of Israel.

Thank you so much
Your tour guide
Zahi Shaked

 


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Boże Narodzenie. Dlaczego bolszewicy walczyli z choinką?

Boże Narodzenie. Dlaczego bolszewicy walczyli z choinką?

Marta Panas-Goworska, Andrzej Goworski


Ilustracja z ‘Bezbożnika na Stanowisku’ do artykułu N. Amosowa Przeciw bożonarodzeniowej choince, 1930 rok (Bog ‘Jołka kak zierkało russkoj riewolucii’)

Jak to się stało, że niegdysiejsza ozdoba pogrzebowa stanęła na carskich salonach i kiedy tak naprawdę w Imperium Rosyjskim obchodzono Boże Narodzenie? Czy aby na pewno Wigilia była 6 stycznia? I last but not least – dlaczego we współczesnej Rosji są aż dwie choinki: na gwiazdkę i Nowy Rok? Oto tradycja, którą Stalin naznaczył krwawą ironią.

.

Od niepamiętnych czasów na wschód od Bugu gałęzie świerku wykorzystywano podczas obrzędów pogrzebowych, zaś samo drzewko – jak twierdzą etnolodzy – symbolizowało nie tylko trwanie i nieśmiertelność, ale i kobiecą bezpłodność.

Ruska jołka

Trudno się więc dziwić, że w XIX wieku germański zwyczaj stawiania choinek przyjęto na Rusi z oporami. Co ciekawe gałęzie świerku jako ozdobę próbowano wprowadzić znacznie wcześniej. Pod koniec XVII wieku Piotr I przeniósł nowy rok z 1 września na 1 stycznia i nakazał czcić ten dzień kolorowymi ogniami, organizować palby, a obejścia ozdabiać świerczyną. W polecenie cara wsłuchali się duchowni z Moskwy i budowanego Peteresburga, zaś reszta imperium zaaprobowała reformę kalendarza i fajerwerki, ale odrzuciła choinkę. I bodaj jedynymi, którzy jak Rosja długa i szeroka przystrajali iglastymi gałązkami wierzeje, byli właściciele wyszynków zwanych kabakami. Zwyczaj ten stał się na tyle popularny, że w XVIII wieku pijaków określano jołkinami, od rosyjskiego słowa jołka, czyli choinka.

'Targ choinkowy', obraz Genricha Manizera z drugiej połowy XIX wieku‘Targ choinkowy’, obraz Genricha Manizera z drugiej połowy XIX wieku Ze zbiorów Omskiego Regionalnego Muzeum Sztuk Pięknych im. M.A. Wrubela

Od chłopa zwalonego pod świerczyną do rodziny zgromadzonej przy choince była jeszcze daleka droga i tworzący w pierwszej połowie XIX wieku genialni portreciści rosyjskich salonów – Puszkin i Lermontow – słowem nie zająknęli się o zdobnym drzewku. Skądinąd wiadomo jednak, że przyszła żona cara Mikołaja I, księżna Aleksandra Fiodorowna, z domu Hohenzollern, 24 grudnia 1817 roku zorganizowała w Petersburgu wigilijne przyjęcie dla dzieci, które uświetniła choinką właśnie. Data tego wydarzenia może zastanawiać, gdyż wiadomo, że Kościół Prawosławny obchodzi gwiazdkę wtedy, gdy katolicy świętują Trzech Króli, czyli 6 stycznia.

Nie zawsze jednak tak było.

W carskiej Rosji, jak w całym chrześcijańskim świecie, ustalono, że Wigilia wypada siedem dni przed końcem roku. Szkopuł w tym, że wschodni chrześcijanie nie przyjęli kalendarza gregoriańskiego i w 1582 roku ich 24 grudnia stał się dla mieszkańców Zachodu 3 stycznia. Co 128 lat różnica między starym a nowym stylem zwiększa się o jeden dzień i obecnie wynosi dwa tygodnie.

Rozdźwięk ten postanowili zniwelować bolszewicy, ale duchowieństwo, przeczuwając trudne dni, dochowało wierności tradycji. I od tego czasu w wielu cerkiewnych kalendarzach kartkę z 24 grudnia zrywa się 6 stycznia.

Nie oznacza to jednak, że święta zostały przesunięte, ale zmianie uległo ich zorientowanie w stosunku do Nowego Roku. W imperium carów świętowano go po Bożym Narodzeniu, zaś od rewolucji prawosławne święta były tydzień po naszym Sylwestrze, zwanym na Wschodzie Kanunem Nowogo Goda.

Imperialne Rożdżestwo

Wracając jednak do choinki zainicjowanej przez Aleksandrę Fiodorownę, musiało minąć ćwierć wieku, żeby zwyczaj ten przyjął się w stolicy imperium. Pod koniec lat 40. XIX stulecia świerczek stawiany na Wigilię, ozdabiany łańcuchami, bombkami i iluminowany świeczkami, opisał już Fiodor Dostojewski w opowiadaniu Choinka i ślub (z tomu Uczciwy złodziej i inne opowiadania). Od początku lat 50. w Petersburgu i Moskwie czymś normalnym były zaś targi, na których w przededniu świąt handlowano przywiezionymi z prowincji drzewkami.

Kartka pocztowa 'W domu i na wojnie', wydrukowana między 1914 a 1917 w Piotrogrodzie w drukarni M. F. AndriejewaKartka pocztowa ‘W domu i na wojnie’, wydrukowana między 1914 a 1917 w Piotrogrodzie w drukarni M. F. Andriejewa portal Rosyjskie Boże Narodzenie i Nowy Rok na Pocztówkach

Z czasem choinka stała się nie tylko modna, ale i wskazywała na status materialny rodziny, która ją wystawiała. Wokół niej narosło także wiele zwyczajów, zgodnie z którymi miała być ubierana w Wigilię i wówczas pierwszy raz zapalano świeczki. Iluminacje rozbłyskały po raz drugi i ostatni w pierwszy dzień Bożego Narodzenia, po czym drzewko wraz z ozdobami zwykło się oddawać służbie. To, co się na nim znalazło – czyli nie tylko cukierki, suszone owoce czy zdobne pierniki, ale i drobne upominki – stanowiło dar od kasty posiadającej. Od tej reguły były odstępstwa i jedno z nich, z roku 1911 opisał Borys Pasternak w nagrodzonym Noblem Doktorze Żywago:

Od niepamiętnych czasów choinkowe przyjęcia u Swientickich urządzano zawsze tak samo. O dziesiątej, kiedy się rozjeżdżała dzieciarnia, zapalano druga? choinkę dla dorosłych i hulano do rana.

Blask bożonarodzeniowego drzewka cieszył oczy mieszkańców wielkich miast, a prowincja obchodziła te dni po swojemu. W Wigilię peregrynowano tam od chaty do chaty ze śpiewami, a od 25 do 27 grudnia zasiadano do stołów i uczestniczono w tradycyjnych przedstawieniach, między innymi organizując spektakle. Obrzędy te najbarwniej opisał Nikołaj Gogol w Nocy wigilijnej.

Wszystko to stanowiło połączenie duchowości prawosławnej z elementami wpływów między innymi polskich (np. szopki) oraz tradycjami pogańskimi.

Świerczek zaś niezmiennie bardziej kojarzył się z rytuałami pogrzebowymi niż narodzinami Boga. Niezależnie jednak od podziałów na centrum i prowincję, ruskie Rożdżestwo, czyli święta Bożego Narodzenia, czekała największa próba. Zbliżała się wielka wojna i u jej końca – rewolucja!

Boże Narodzenie. Bezbożnicy w akcji

Bolszewicy, którzy postanowili przewrócić świat na nice, zamierzali także rozprawić się z Kościołem Prawosławnym. Nieoczekiwanie zadanie to przerosło ich możliwości. Trwała wojna domowa i w celu zachowania władzy zrezygnowali z najradykalniejszym postulatów, w tym antyreligijnych. Rychłe pokonanie białych stało się asumptem do kontynuowania rozpoczętych kampanii. W 1922 roku wśród członków Komsomołu, czyli komunistycznej organizacji radzieckiej młodzieży, narodziła się idea zastąpienia Bożego Narodzenia tak zwanym Komsomołskim RożdżestwemKomświątki, bo tak w skrócie ochrzczono to wydarzenie, rozpoczynały się 25 grudnia, czyli według nowego kalendarza, i trwały do 27 grudnia.

Podczas pierwszego dnia organizowano wykłady i prelekcje, drugiego – uliczne parady, których ważnym elementem było publiczne palenie ikon, a na trzeci dzień tańczono wokół… choinki, zwanej teraz komsomołskiej jołki.

Nowe święta nie przyjęły się jednak z co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze propagowane zachowania były zbyt radykalne i poza wielkimi ośrodkami miejskimi wydały się niezrozumiałe, a po drugie – prawosławni niezmiennie obchodzili Boże Narodzenie według starego stylu, czyli dwa tygodnie po komświątkach.

Karta z Adres-Kalendarza Permskiej Guberni na 1917 rok. Na stronie 13. - miesiąc grudzień (diekabr') i pod datą 25 grudnia zapisano dużymi literami 'Narodziny Pana Naszego Jezusa Chrystusa'Karta z Adres-Kalendarza Permskiej Guberni na 1917 rok. Na stronie 13. – miesiąc grudzień (diekabr’) i pod datą 25 grudnia zapisano dużymi literami ‘Narodziny Pana Naszego Jezusa Chrystusa’ Ze zbiorów Archiwum Państwowego Kraju Permskiego

Z propozycji lansowanej przez bolszewicką młodzież wycofano się w 1925 roku i rozpoczęto akcję znacznie bardziej przemyślaną.

Powołano Związek Wojujących Bezbożników, który rozpoczął realizację szeregu zmasowanych działań mających na celu gruntowną ateizację kraju.

Jednym z nich była aktywność wydawnicza i sztandarowym periodykiem organizacji stało się wychodzące od 1922 roku czasopismo „Bezbożnik na Stanowisku”. Z atakiem na choinkę wciąż jednak zwlekano i dopiero w numerze z grudnia 1927 roku pojawił się artykuł Siła przesądów, w którym zapisano:

Bożonarodzeniowa choinka to fetysz. Wyrzuciwszy ikony, schowaliśmy boga za choinką [zapis, rzecz jasna z małej litery – przyp. aut.]. Należy koniecznie skończyć z tym haniebnym zjawiskiem. Oczywiście nie ma i nie może być miejsca na choinkę ani bożonarodzeniowe prezenty.

Okładka 'Bezbożnika na Stanowisku' (numer 22 z 1932 roku)Okładka ‘Bezbożnika na Stanowisku’ (numer 22 z 1932 roku) Wikipedia Commons

W kolejnym roku z „Bezbożnika…” aż wylewały się antychoinkowe teksty. Osoby stawiające drzewko określano „sektantami”, sługami księży prawosławnych czy też niszczycielami lasu. Wątek ekologiczny podjął też miesięcznik dziecięcy „Iskiereczka”, zamieszczając w numerze 12 z 1928 roku wywiad z młodymi pracownikami stacji przyrodniczej. Oświadczyli oni:

Na „boże narodzenie” [pisownia oryginału – przyp. aut.] wszyscy chcą mieć choinkę. A nas dzieci jest tak wiele i z powodu tego złego święta ścina się całe miliony młodych świerczków i jodełek. Czyż to dobrze?

Choinka. Nowa stara tradycja

Kampania wymierzona przeciw zdobnemu drzewku nabierała tempa i w kolejnych latach wydawany w półmilionowym nakładzie „Bezbożnik” nie tylko wyśmiewał zwyczaj stawiania choinki, ale i nawoływał do formowania grup ochotników. Jednostki te 6 stycznia jak Kraj Rad długi i szeroki zaglądały obywatelom do okien i zapisywały, kto ośmielił się hołdować zgniłej tradycji. Dostać się do kajetu bezbożników niewątpliwie musiało oznaczać problemy, choć – jak zaświadcza pisarka Marija Czudakowa – tradycja wciąż była w kraju obecna i matka literatki, jako wychowawca w przedszkolu, zawsze stawiała swym podopiecznym choinkę.

Dzieci podczas mitingu, 1929 rok, Transparenty głoszą 'Rodzice nie zbijacie nas z pantałyku. Nie wyprawiajcie Bożego Narodzenia i choinki' oraz 'Wychowuj dzieci z pomocą pedagoga a nie Boga'Dzieci podczas mitingu, 1929 rok, Transparenty głoszą ‘Rodzice nie zbijacie nas z pantałyku. Nie wyprawiajcie Bożego Narodzenia i choinki’ oraz ‘Wychowuj dzieci z pomocą pedagoga a nie Boga’ Portal Istoria Nowogo Goda

Druga kampania przeciw bożonarodzeniowemu świerczkowi, mimo zasięgu i nakładu środków, również okazała się nieskuteczna. Znaleziono więc nowe rozwiązanie. Plan musiał być przygotowany już jesienią 1935 roku. Podczas pierwszego zjazdu stachanowców 17 listopada Stalin wypowiedział pamiętna frazę: „Żyje się lepiej, towarzysze. Żyje się weselej!”, a po miesiącu wysoki funkcjonariusz partyjny, Pawieł Postyszew, opublikował na łamach „Prawdy” artykuł, w którym nawoływał:

Chodźcie, zorganizujmy dzieciom na Nowy Rok dobrą choinkę! […] W szkołach, domach dziecka, pałacach pionierów, w klubach młodzieżowych, kinach i teatrach – wszędzie powinna być choinka!

Karykatura - Postyszew jako Dziadek Mróz, autorstwa rysownika Borisa Jefimowa, grudzień 1935 r.Karykatura – Postyszew jako Dziadek Mróz, autorstwa rysownika Borisa Jefimowa, grudzień 1935 r. Archiwum

Pomysł, aby obedrzeć choinkę z chrześcijańskiej tradycji i stawiać ją z okazji kończącego się roku, przyjął się błyskawicznie i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki dzień po publikacji Postyszewa w sklepach pojawiły się ozdoby z radzieckimi emblematami.

Na oficjalnych, by tak rzec pobłogosławionych przez partię drzewkach, zawisły więc bombki ze sterowcami, samolotami czy fabrykami.

Nie mogło również zabraknąć szklanych baniek z podobiznami wodzów rewolucji. A zamiast betlejemskich gwiazd – gwiazdy bolszewickie.

By żyło się weselej…

Z roku na rok noworoczne drzewko stawało się coraz popularniejsze. Prasa, radio i kino od początku grudnia epatowały informacjami o balach choinkowych, na których bawiła się zarówno partyjna wierchuszka, jak i zwykli obywatele Związku Radzieckiego.

Od lewej: Łazar Kaganowicz, Józef Stalin, Pawieł Postyszew, Kliment Woroszyłow, zdjęcie z 1934 rokuuOd lewej: Łazar Kaganowicz, Józef Stalin, Pawieł Postyszew, Kliment Woroszyłow, zdjęcie z 1934 rokuu Archiwum

Miasta zdobiły afisze z Leninem i Stalinem oraz dziećmi zgromadzonymi przy świerczku.

Tryumfy święcili także Dziadek Mróz i Śnieżynka, którzy znów zaczęli przynosić prezenty, choć tym razem z okazji Nowego Roku a nie gwiazdki. I w tej formie sowiecka choinka przetrwała nawet rozpad ZSRR.

Stworzona, lub by tak rzec, wykorzystana, przez Stalina w przededniu najokrutniejszej fali wielkiego terroru. Zaś Postyszew, który stał się tubą nowej tradycji, jako zdrajca narodu zginął 26 lutego 1939 roku. Pochowano go na niesławnej Komunarce, gdzie nikt nie przyozdabiał grobów gałązkami z igliwia.

Zdjęcie noworocznej choinki ustawionej na Palcu Maneżowym, zima 1937 roku, napis głosi 'Wielkiemu Stalinowi za szczęśliwe [dzieciństwo]'Zdjęcie noworocznej choinki ustawionej na Palcu Maneżowym, zima 1937 roku, napis głosi ‘Wielkiemu Stalinowi za szczęśliwe [dzieciństwo]’ Archiwum


Artykuł opublikowany 31 grudnia 2017 r.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Israel’s Iran question: To strike or not to strike? – opinion

Israel’s Iran question: To strike or not to strike? – opinion

YAAKOV KATZ


Will an overt airstrike on Iran really achieve so much more for Israel in terms of a delay than continued covert operations?

An Israeli F-15 fighter jet is seen from behind at Uvda Airbase in southern Israel. / (photo credit: AMIR COHEN/REUTERS)

The targets in Iran would vary.

The first would be Natanz, Iran’s main uranium enrichment facility. The complex consists of two large halls, roughly 300,000 square feet each dug somewhere between eight and 23 feet below ground and covered by several layers of concrete and metal. The walls of each hall are estimated to be approximately two feet thick. The facility is also surrounded by surface-to-air missiles.

The next facility would be the heavy-water plant under construction near the town of Arak, which could be used one day to produce plutonium. Iranians say the material will be used for medical and research isotope production, but in reality could have the ability to produce plutonium for nuclear weapons.

Iranian flag flies in front of the UN office building, housing IAEA headquarters, amid the coronavirus disease (COVID-19) pandemic, in Vienna, Austria, May 24, 2021. (credit: LISI NIESNER/ REUTERS)

Military planners would also likely feel compelled to attack Iran’s centrifuge fabrication sites, since their destruction would make it extremely difficult for Iran to reestablish its program – although the destruction of Natanz, Arak and Isfahan on their own would be enough to set back the ayatollah’s dream of obtaining the bomb.
In addition to these key targets, the attacker would also want to bomb Iranian radar stations, missile bases, silos and launchers as well as air bases, with the aim of knocking out Iran’s ability to strike back with its long-range missiles or combat aircraft.

* * *

This plan on how Israel might attack Iran was published in 2012, in a book entitled Israel vs. Iran – The Shadow War, authored by Yoaz Hendel, at the time a columnist with Yediot Aharonot, and me, at the time this paper’s defense analyst.

Back then, some Israeli officials also called for bombing Iran’s oil fields and energy infrastructure. Such strikes, they believed, could have a demoralizing effect on Iran and influence the regime’s decision-making process. Oil revenues provide a significant portion of Tehran’s government income. The oil facilities are also vulnerable and lack surface-to-air missile protection.

One former IDF general claimed at the time that in total, Israel would have to strike close to 100 primary targets, possibly in sorties lasting two days.

But, we asked then, can Israel do it?

The main problem Israel would encounter in attacking Iran’s nuclear facilities, we pointed out, is the physical distance that is over 700 miles from Israel, with the main targets even further at distances ranging between 1,000 and 1,500 miles from Israel.

According to most estimates, Israel is capable of unilaterally attacking Iran’s nuclear facilities with its F-16 and F-15 aircraft. Israel’s vaunted 25 F-15Is – Ra’am (Thunder) in Hebrew – that are based in the Negev are believed to be capable of striking Iran in a non-stop operation like Operation Opera against Iraq in 1981, with a combat range of over 2,000 miles. Israel in 2010 also finished receiving 102 F-16Is – Sufa (Storm) in Hebrew – that it procured in the late 1990s. These too are capable of long-range missions, with a combat radius of over 1,000 miles.

There were three possible routes that we outlined in 2012 for Israel to fly to Iran. The northern route, which skirts along the Turkish-Syrian border into Iran; the central route, which is the most direct but entails serious diplomatic obstacles; and the southern route, which would take Israeli planes over Saudi Arabia and into Iran.

Back then, the IAF had some of the munitions needed to destroy the Iranian facilities and penetrate the fortified bunker in Natanz, either developed domestically or purchased over the years from the United States, such as the GBU-27 and GBU-28 that can carry anywhere from 1,000 to 3,000 pounds of explosives. While Natanz is one of the most difficult targets, even if the missiles on their own will not succeed in penetrating, Israeli pilots could glide them in.

Former Israeli Air Force commander Maj.-Gen. Eitan Ben-Eliyahu, who participated in the strike on Osirak in 1981, explained how this would happen. Even if one bomb would not suffice to penetrate a target, he explained in 2005, Israel could guide other bombs into the area of where it has attacked to eventually destroy the target.

Israel, according to foreign reports, could also – we noted at the time – potentially utilize its Jericho road-mobile, two-stage solid-propellant missile, which has a range varying from 1,200 to over 3,000 miles, and is capable of carrying a one-ton conventional or non-conventional warhead. The latest version of the missile called Jericho III and tested in early 2008 has enhanced accuracy, and puts every Arab capital, including Tehran, within striking distance of Israel.

NEEDLESS TO say, a lot has changed since that was written 10 years ago.

  1. Israel has upgraded its weapons and platforms, like the F-35 that is capable of covertly flying into Iranian airspace and taking out radar stations, which would then enable non-stealth aircraft to enter with a fuselage loaded with bombs without risk.
  2. There are new munitions the IAF has acquired, and as illustrated by recent covert operations, the country’s intelligence on Iran is deep and extensive.
  3. The route possibilities themselves have completely changed. Flying over Syria today is not like it was in 2012, when Bashar Assad still had an advanced military, and Israel rarely entered his airspace; America is no longer deployed in Iraq the way it was then; and the Abraham Accords have changed the dynamic between Israel and Saudi Arabia. El Al planes today openly fly over Saudi Arabia. Does that mean Riyadh would let IAF fighter jets do the same? Maybe.
  4. But what has also changed is Iran, and the progress it has made in its nuclear program. What people often overlook when considering whether Jerusalem can go it alone against Tehran is that the technical know-how is Iranian. It is not from a foreign source, like was the case of the Syrian reactor destroyed by Israel in 2007 (North Korea), or the Iraq reactor destroyed by Israel in 1981 (French).
  5. What this means is that even if Israel attacks and succeeds in causing extensive damage, Iran will not need help to rebuild it – Tehran will be able to do it all over again on its own. Now one could argue that due to domestic and international pressure, Iran might be slow to rebuild its nuclear infrastructure after a strike, but there is another case to make as well: that the ayatollahs will be emboldened by the Israeli strike as the world instead cracks down on Israel for acting unilaterally.

The other main difference is that in 2012, Israel’s option was viable and real. The Air Force was sharp, and the pilots were trained and knew their targets. But they were never given the green light, and that capability instead fell to the side; and Israel missed its window of opportunity to act.

Is it too late now? I don’t know. In the IDF, the generals are confident – as illustrated by the arrogance the incoming commander of the IAF exhibited in the media this week – that they can get the job done. And they are, God willing, probably right.

Israel’s military is powerful, and could definitely deal Iran a blow that would set back and delay its nuclear progress. But there are questions that need to be asked: will an overt airstrike really achieve so much more in terms of a delay than continued covert operations? Is the war that will ensue worth just a few years delay? And is the diplomatic fallout something Israel can sustain for an undefined achievement?

Ten years have passed since Hendel and I wrote that plan. Parts of it are still relevant. Others are not. What is for certain is that in the time that has passed since then, Iran has not been stopped. It has grown stronger, more audacious, more advanced – and Israel failed to prevent that from happening.

How much longer?


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Israeli drone defense saves Pope Francis from rogue threat

Israel21cIsraeli drone defense saves Pope Francis from rogue threat

Abigail Klein Leichman


EnforceAir anti-drone solution from Israel’s D-Fend neutralized a suspicious UAV flying over a large public Mass in Slovakia, without any disruption.

D-Fend’s EnforceAir anti-drone ground-level tactical solution. Photo courtesy of D-Fend Solutions

When a rogue drone appeared over a large public Mass led by Pope Francis in Slovakia on September 15, the threat was neutralized — without any disruption to the worshipers — by the EnforceAir anti-drone ground-level tactical solution from Israel’s D-Fend.

According to newly available information reported by the Jerusalem Post, the suspicious drone flew over the religious ceremony attended by 90 bishops, 500 priests and 60,000 Catholics in Šaštín, site of the National Marian Shrine.

“EnforceAir fended off the rogue drone, sending it back to its original takeoff position, far away from the large crowd,” a D-Fend spokesman told the Jerusalem Post.

Working in coordination with the Slovakian Interior Ministry, D-Fend deployed its technology at several outdoor appearances by the pope in Slovakia from September 12 to 15.

“Our system, in either autonomous or manual mode, detects, locates and identifies rogue drones in your airspace and then neutralizes the threat by allowing you to take full control over the drone and land it safely in a predefined zone,” the company explains.

“Since the system does not rely upon jammers or kinetic technology, EnforceAir avoids collateral damage, interference, disruption and disturbance. Continuity prevails as communications, commerce, transportation, and everyday life smoothly proceed.”

A representative of the pope’s security team said that the EnforceAir solution “took control of the rogue drone that threatened the potential safety of the pope, the crowd and the VIPs in attendance, quickly and easily.”

One day before that incident, the Ra’anana-based D-Fend Solutions announced that its Multi-Sensor Command & Control (MSC2) system won Security Today’s “New Product of the Year” award in the unmanned aerial vehicle (drone) category.

Organizers of the G7 Summit held last June in Cornwall, England, also chose D-Fend’s technology to protect the visiting world leaders.

The video below shows how EnforceAir was used in a joint three-day exercise led by INTERPOL and the Norwegian Police.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Prezenty dla tradycjonalistów, łakomych i eleganckich? Na początek coś klasycznego – złoto

Prezenty dla tradycjonalistów, łakomych i eleganckich? Na początek coś klasycznego – złoto

Marta Panas-Goworska


Św. Mikołaj na kartce na Boże Narodzenie, 1909 r. (Wikimedia Commons)

Boże Narodzenie. Prezenty a la Biały Dom, prezenty średniowieczne i prezenty dla jedzących ciastka. Prezentownik historyczny. Poniżej garść historycznych inspiracji

.

Prezenty dla tradycjonalistów

Na początek coś klasycznego – złoto. Wedle legendy św. Mikołaj, biskup Miry, człowiek zamożny, ale dobry i wrażliwy na krzywdę, usłyszał kiedyś o niedoli trzech dziewcząt. Ich rodzina popadła w długi i aby je spłacić, córki miały zostać albo wydane za mąż, jak głosi wersja łagodniejsza, albo oddane jako nierządnice, w wersji nieocenzurowanej. Chcąc temu zapobiec, szlachetny Mikołaj zostawił na oknie dziewcząt trzy złote kule, które uratowały im życie. Dla potomnych pojawiło się zaś uzasadnienie rozdawania podarków 6 grudnia, czyli w rocznicę śmierci prawdziwego św. Mikołaja.

Prezenty dla eleganckich

Jeśli do obdarowania jest elegancka kobieta, można pójść za przykładem poety Władimira Majakowskiego, który ukochanej Lili Brik ofiarował prosto z Paryża „walizeczkę – wspaniałą”, „kostium robiony na drutach nr 44 ciemnoniebieski nie przez głowę”. Do tego wełniany szal na szyję, jumper do noszenia z krawatem, pończochy „bardzo cienkie, nie za bardzo jasne”. Ponadto: perfumy, chusteczki do nosa, kredki do makijażu i dwa opakowania pudru. Wśród tej wyliczanki pojawiło się też jako podarek auto.

Na zdjęciu od lewej Osip i Lila Brikowie oraz Majakowski w 1928 r.Na zdjęciu od lewej Osip i Lila Brikowie oraz Majakowski w 1928 r. Fot. Archiwum

Podobne sprawunki czynił też Aleksander Puszkin, który kupował żonie różne akcesoria, skwapliwie odnotowując ich ceny. I tak mamy tu: kapelusz z batystową wstążką za 60 rubli, jedwabny materiał w cenie 100 rubli, angielski słomiany kapelusz za 75 rubli czy jasny kapelusik z kwiatami za 100 rubli, pióra marabuta w cenie 75 rubli i strusia – białe droższe, czarne tańsze.

Prezenty dla łakomych

To kategoria, którą można by nazwać ekologiczną, bo cały podarunek powinien zostać skonsumowany. Najlepszym przykładem jest Jan III Sobieski, który w listach do Marii Kazimiery de La Grange d’Arquien, znanej jako Marysieńka, pisał nie tylko o miłości, ale też o rozkoszach podniebienia. Schlebiając królewskim gustom, możemy sprezentować naszej drugiej połowie przysmaki, o które prosił monarcha: „cytryny, pomarańcze, kasztany, jeżeliby były” oraz beczkę wina reńskiego, bo „wino żółkiewskie tak główne tak mi go zepsowali, że go w gębę wziąć niepodobna”, mogą być też leguminy i koniecznie „Ciokolatę jeśli Wć masz, moja duszo, przyślij mi Wć”. A do czekolady – specjalny garnuszek, na wzór francuski. Sobieskiego cieszyły także porzeczki i wiśnie. Rad też był przyjąć całe drzewko pomarańczowe.

Prezenty a la Biały Dom

Pewne sprawy nie mogą czekać, choćby omawianie strategii wojennych. Tak było też pod koniec grudnia 1941 r. Zgodnie z zarządzeniem Londyn miał być możliwie wygaszony, nie tylko oświetlenie uliczne, ale też lampki świąteczne, aby nie ułatwiać Niemcom nalotów. W takich okolicznościach Winston Churchill poleciał do USA na naradę. Oprócz rozmów z Rooseveltem czekały na niego świąteczne akcenty. W wigilijne popołudnie amerykański prezydent i pierwsza dama osobiście rozdali prezenty 206 pracownikom Białego Domu. Na koniec w Gabinecie Owalnym, wyściskawszy Churchilla, wręczyli mu, podobnie jak pozostałym, własne zdjęcie przedstawiające ich na werandzie w Hyde Parku. Na fotografii Franklin siedzi w koszuli z podwiniętymi rękawami, a Eleonor robi na drutach. U dołu napis: „Boże Narodzenie 1941 r.”. Co było angielską odpowiedzią na ten podarunek, nie wiemy.

*Prezenty wielkiej wagi. Jednym z największych prezentów w historii jest podarowana Amerykanom przez Francuzów Statua Wolności, współprodukowana przez Gustave’a Eiffela. Te 229 ton żelastwa nowojorczycy otrzymali w stulecie uchwalenia Deklaracji Niepodległości.

Prezenty dla jedzących ciastka

Słynne zdanie „S’ils n’ont pas de pain, qu’ils mangent de la brioche!” (Nie mają chleba? To niech jedzą ciastka!) przypisuje się Marii Antoninie. Choć źródła wskazują raczej, że miała je wypowiedzieć nie ona, ale nasza rodaczka Maria Leszczyńska. Pozostając przy tradycyjnej atrybucji, gdyby ktoś miał ochotę na podarek w stylu francuskiej królowej, to do domu aukcyjnego Christie’s trafiła nie lada gratka. Na sprzedaż wystawiono ponaddwustuletnią, podwójną, złoto-srebrną bransoletę Marii Antoniny ze 112 diamentami. Jej cena końcowa to ok. 7,2 mln euro. Na tej samej licytacji można było też nabyć klejnoty należące do Wallis Simpson, dla której Edward VIII zrzekł się brytyjskiej korony. Simpson słynęła ze świetnego gustu, stąd i proponowana za ponad milion dolarów bransoletka od Cartiera zachwyca i formą w stylu art deco, i pięknymi, połyskującymi fioletowo kamieniami.

Prezenty średniowieczne

W średniowieczu panowało przekonanie, że warto obdarowywać innych, jeśli oni mogą dać nam coś w zamian. Przy czym nie zapominajmy, że był to okres w dziejach, by tak rzec, transcendentalny, i uważano, że obdarowując żebraka, zapewnia się sobie miejsce w niebie, a przekazując pośmiertnie swój majątek na Kościół, można ustrzec się losu biblijnego bogacza, który nie mógł przejść przez „ucho igielne”. Wieki średnie to nie tylko prezenty metafizyczne, ale też intelektualne. Wymieniano się przepięknie zdobionymi modlitewnikami albo iluminowanymi dokumentami – aktami ślubu czy zakupu mienia. Piętnastowieczny uczony Vasco de Lucena Karolowi Śmiałemu, księciu Burgundii, nie tyle podarował, co zadedykował biografię Aleksandra Wielkiego w swym tłumaczeniu.

Prezenty w służbie Jej Królewskiej Mości

Wśród oczekujących na gwiazdkę jest wielu tzw. gadżeciarzy. Kilkadziesiąt lat przed powstaniem słynnego Agenta 007, pozostającego, jak pamiętamy, w służbie Jej Królewskiej Mości, na angielskim dworze także ekscytowano się nowinkami technologicznymi.

Na liście prezentów dworskich z 1908 r. odnotowano, że królowa Aleksandra, żona Edwarda VII, znalazła pod choinką niewielki aparat fotograficzny, mieszczący się w zegarku na łańcuszku.

Zachowało się nawet kilka zrobionych nim zdjęć, m.in. ze statku, na którym Edward VII ubrany w marynarski mundur stoi na pokładzie z synami, Jerzym VI i Edwardem VIII.

Prezenty z pierwszej linii frontu

W 1914 r. w wigilijny wieczór w okolicach belgijskiego miasteczka Ieper zawarto tymczasowy rozejm pomiędzy wojskami niemieckimi a alianckimi. Weihnachtsfrieden, bo tak nazwano to wydarzenie, przeszło do historii jako czas, kiedy żołnierze z dwóch przeciwnych stron frontu,podali sobie dłonie i nad grobami zmarłych towarzyszy odśpiewali psalm „Pan jest moim pasterzem”. Była też zwyczajowa wymiana podarunków. Ich zawartości nie znamy, wiemy jednak, że Anglicy mieli przy sobie otrzymane w darze od rodziny królewskiej metalowe puszki z wygrawerowanym wizerunkiem królowej, zawierające papierosy, tytoń i słodycze. Dołożono do nich okolicznościowe kartki od króla Jerzego V ze słowami „Niech Bóg cię chroni i sprowadza bezpiecznie do domu”. Wiadomo, że takich puszeczek dostarczono na front ponad 355 tys. Ci jednak, którzy ich nie otrzymali, a tak zdarzyło się np. szeregowemu Williamowi Bowyerowi, musieli się zadowolić „kawałkiem świątecznego puddingu” i odśpiewaną naprędce kolędą przed wymarszem „w noc, wśród dudniącej artylerii”.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com