Archive | September 2023

‘Take Away This Jew Food!’ New Documentary Exposes Roger Waters’ Antisemitic Barbs

‘Take Away This Jew Food!’ New Documentary Exposes Roger Waters’ Antisemitic Barbs

Ben Cohen


Roger Waters called Pink Floyd agent a ‘f***ing Jew’, producer claims

Former Pink Floyd vocalist Roger Waters’ stringent denials that he is personally antisemitic suffered a major blow on Thursday with the release of a new documentary in which fellow musicians detailed his long record of anti-Jewish barbs.

Fronted by the British investigative journalist John Ware and produced by the Campaign Against Antisemitism (CAA), a UK-based advocacy organization, the film — titled “The Dark Side of Roger Waters” — features extensive interviews with legendary producer Bob Ezrin and saxophonist Norbert Statchel, both of whom are Jewish, in which they recalled several occasions when Waters uttered antisemitic remarks. A vocal supporter of the so-called “Boycott, Divestment, and Sanctions” (BDS) movement targeting the State of Israel who has depicted the media and music industries as slavishly following “Zionist” imperatives, Waters has always taken offense at the suggestion that his stridently anti-Zionist views are rooted in a personal antipathy towards Jews.

Ezrin — the producer of Pink Floyd’s classic 1979 album “The Wall” who has worked with artists from Alice Cooper to Taylor Swift — offered a nuanced view of Waters’ psyche, depicting him as an intelligent person and highly gifted musician with strongly narcissistic tendencies.

“Not only were Roger and I partners in the music, we were also friends,” Ezrin said with a wry smile. “Roger’s a really complicated guy. He is exquisitely sensitive and insensitive at the same time.”

Among the several anecdotes related by Ezrin was one concerning an impromptu song that Waters wrote about Bryan Morrison, Pink Floyd’s Jewish agent. “I can’t remember the exact circumstance, but something like, you know … the last line of the couplet was ‘cos Morrie is a f–king Jew,’” Ezrin said. “It was my first inclination that there may be some antisemitism under the surface.”

Asked how he responded, Ezrin replied, “You know, I’m embarrassed to say that I was so shocked, I didn’t say anything.” He added that the remark had been made early on in their relationship. “I chalked it up to stupidity on his part and also what I understood to be a kind of nascent antisemitism that existed in England and many places around the world,” said Ezrin.

Statchel meanwhile outlined his ordeal as a saxophonist performing with Waters’ backing band on tour, emphasizing that challenging the singer over his antisemitic comments would have cost him his job.

Statchel said that when he told Waters that his family were Ashkenazi Jews and that most of his father’s relatives had been murdered during the Holocaust, the singer offered to introduce him to “your dead grandmother,” launching into a hackneyed imitation of how he imagined a Polish Jewish woman might speak.

“He put on an impression of an old hag,” Statchel remembered. “It was kind of like a slapstick, insulting way that someone would think a person of no education and low class, and maybe not real smart, would speak.”

On another occasion, Statchel joined Waters and other band members for dinner at a Lebanese restaurant. Waters and other members of the party became angry when they realized that all the dishes carried out by the wait staff were vegetarian, and contained no meat. “Finally the 12th or 13th dish came out, and the waiter seemed intimidated already by the loudness, and the personalities, and the arrogance,” he said. “Roger kind of pushes it with his arm, and he goes, ‘That’s it! Where’s the meat? This is Jew food, what’s with this Jew food? Take away the Jew food!’”

The film also revealed a series of emails that Waters sent to colleagues producing his live show, proposing in one communication that the inflatable flying pig which is a prominent feature of his concerts be embossed with the words “dirty k-ke” — a particularly offensive antisemitic slur. It also pointed to Waters’ most recent tour in which he mounted a graphic display that compared the killing of Palestinian journalist Shireen Abu Akleh, allegedly by an Israeli soldier, with the fate of Anne Frank, the young Jewish girl who perished during the Holocaust and whose wartime diary of life in hiding in Amsterdam was published posthumously.

“Do I think he considers himself to be an antisemite? I’ll bet you dollars for doughnuts he does not and he will be the first person to say: ‘I’m not anti anything, I am in favor of everyone,’” Ezrin observed. “But as a person with a powerful public platform, he has a responsibility to understand that what he does affects other people, and so he may not be one, but he walks like one, he quacks like one, he swims like one, so from my point of view he’s functionally a duck.”

The documentary’s release coincides with the latest scandal involving Waters, who claimed he was prevented from speaking at a pro-Palestinian event at the University of Pennsylvania last weekend. The university authorities countered that their understanding was that Waters would appear virtually, and that security arrangements to accommodate his physical presence had not been made.

Earlier this year, a five-city tour by Waters in Germany was met with protests and demands for the cancellation of the concerts.

“A valuable asset such as freedom of expression and freedom of art must never be misused as a license for antisemitism,” Senator Joe Chialo of the center-right CDU Party in Berlin declared prior to Waters’ concert in the German capital in May. Referring to the Star of David that appeared on the inflatable pig used by the singer, Chialo added: “These actions — like the BDS campaign he is associated with — are nothing but antisemitic.”


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


145 lat temu uroczyście otwarto Wielką Synagogę w Warszawie. Dziś stoi tam Błękitny Wieżowiec

fot. Copyrighted free use, domena publiczna / Bartłomiej Międzyborski


145 lat temu uroczyście otwarto Wielką Synagogę w Warszawie. Dziś stoi tam Błękitny Wieżowiec

Redakcja Warszawa


Galeria

Dzisiaj, 26 września 2023 roku obchodzimy 145 rocznicę uroczystego otwarcia Wielkiej Synagogi w Warszawie. Uznawana była za jedną z najwspanialszych polskich budowli XIX wieku, ale dziś jest wyłącznie wspomnieniem. Obecnie w jej miejscu stoi charakterystyczny Błękitny Wieżowiec, jednak duch synagogi wpisał się na stałe również i w jego historię – nie tylko za sprawą tablicy pamiątkowej umieszczonej na elewacji drapacza chmur, a z powodu klątwy, jaką rzucić miał jeden z rabinów po wyburzeniu synagogi przez nazistów w trakcie Niemieckiej inwazji na Polskę.

145 lat temu ukończono budowę Wielkiej Synagogi w Warszawie

26 września 1878 roku – w żydowski Nowy Rok – uroczyście otwarto Wielką Synagogę w Warszawie. Zbudowana według projektu wybitnego architekta Leandra Marconiego uchodziła za jedną z najwspanialszych polskich budowli. Wielka Synagoga w była wielka nie tylko z nazwy. W rzeczywistości świątynia składała się z 3 tysięcy miejsc modlitewnych (2200 siedzących, w tym 1050 na galerii dla kobiet). Do jej wnętrza prowadziła klasycystyczna fasada z kolumnowym portykiem, a nad główną nawą trzynawowej świątyni z krużgankami, umieszczono kopułę otoczoną koroną. W centralnie umieszczonej absydzie znajdowała się bima – podwyższenie do czytania Tory – i szafa do jej przechowywania. Nad Arką Przymierza umiejscowiono chór dla śpiewaków, którzy słynęli z mistrzowskich wykonań pieśni. Śpiewów kantorów przychodzili słuchać warszawiacy różnych wyznań, także Ignacy Jan Paderewski.

Trzeba pamiętać, że Wielka Synagoga była symbolem judaizmu reformowanego (Żydzi ortodoksyjni uczęszczali do synagogi Nożyków przy placu Grzybowskim). Wśród postępowych Żydów byli prawnicy, lekarze, drukarze, wydawcy… Świątynia zaś służyła nie tylko za dom modlitwy, ale także jako miejsce kulturalno-edukacyjne. Tu obchodzono polskie święta państwowe (ruszał stąd pochód rzemieślników do Zamku Królewskiego w rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja), tu odprawiono nabożeństwo żałobne w dniu śmierci Józefa Piłsudskiego.

Podczas II wojny światowej synagoga była stopniowo okradana i niszczona. 16 maja 1943 roku, w ostatecznym akcie zniszczenia dzielnicy żydowskiej przez Niemców Wielka Synagoga została wysadzona w powietrze. Wybuchu osobiście dokonał Jürgen Stroop, odpowiedzialny za likwidację całego getta warszawskiego.

Błękitny Wieżowiec ofiarą klątwy rabina?

Po wojnie pojawiały się plany odbudowy synagogi, ale ostatecznie z nich zrezygnowano. Po wielu perypetiach w miejscu, gdzie kiedyś stała, wybudowano Błękitny Wieżowiec. Warszawiacy mówili wówczas o “klątwie rabinów”, bo w judaizmie, miejsce sacrum może być przeznaczone tylko na świątynię. Decyzja o budowie drapacza chmur okazała się pechowa. Przygotowanie inwestycji ciągnęło się przez prawie dwa dziesięciolecia, a sama budowa trwała przez 23 lata. Niektórzy twierdzili, że miało to związek ze wspomnianą klątwą, rzuconą przez jednego z rabinów. Według opowieści, działka miała być przeklęta, a postawienie nowej konstrukcji w tym miejscu miało być wybitnie trudne. Jest w tym sporo prawdy, bo prace nad wieżowcem trwały wyjątkowo długo, jednak za wstrzymanie budowy w roku 1978 odpowiadają organizacje żydowskie. Gdy pod koniec lat 80. ekipa budowlana z powrotem weszła do biurowca okazało się, że wiele elementów jest już do wymiany. W efekcie po raz kolejny przedłużano termin oddania budynku.



‘They cannot cancel elections’: Coalition rails against High Court hearing

‘They cannot cancel elections’: Coalition rails against High Court hearing

ARIELLA MARSDEN


“The hearing being held today in the court is in practice a hearing to cancel the results of the elections,” accused Justice Minister Yariv Levin.
.

JUSTICE MINISTER Yariv Levin presents the reasonableness clause to the Knesset in July. / (photo credit: MARC ISRAEL SELLEM/THE JERUSALEM POST)

The coalition accused the High Court of Justice of cancelling the elections and destroying democracy on Thursday as the court held a hearing on whether or not to strike down the Incapacitation Law.

“THe hearing being held today in the court is in practice a hearing to cancel the results of the elections,” accused Justice Minister Yariv Levin. “The meaning of postponing the applicability of the Incapacitation Law is that an official, no matter how senior, can take for themself the authority, which was never given to them, to debate the ridiculous possibility of declaring a prime minister incapacitated in complete opposition to the results of the elections.

“The petitioners are basically requesting to eliminate Prime Minister [Benjamin] Netanyahu to put an end to the right-wing rule. They failed at the ballots and are now requesting to cancel the results of the election.

“The result is that there will no longer be democracy in Israel but a rule of people who put themselves above the people and above the voters’ decision at the ballots.”

Finance Minister Bezalel Smotrich added that the hearing was, to his mind, illegitimate.
Finance Minister Bezalel Smotrich is seen addressing a Knesset committee meeting in Jerusalem, on July 19, 2023. (credit: YONATAN SINDEL/FLASH90)

“The people had their say in the election, and officials cannot cancel the choice of the people,” he said. “Judges cannot cancel basic laws, and they definitely cannot invent for themselves or for the attorney-general the authority to dismiss an elected prime minister. This is the truth, and the rest is a terrible and invalid show.”

“If Netanyahu is incapacitated, Israel is incapacitated”

Women’s Advancement Minister May Golan said that if the High Court declared Netanyahu incapacitated, it would be declaring the Israeli public incapacitated.

“Incapacitation is ‘an inability to fulfill a role’,” she said. “And anyone who saw the prime minister deliver his speech to the UN understands how extreme the notion is that is being considered in the High Court. The only people who need to be declared incapacitated are a handful of anarchists who are instilling fear and terror on the frightened and trembling opposition leaders.”

Yisrael Beytenu leader Avigdor Liberman attended the hearing as his party is one of the petitioners.

“This is a highly unreasonable law that enables declaring a prime minister incapacitated only after a funeral,” he said. “The legislation process was handled under personal pressure that stemmed from the prime minister’s paranoia, and the Knesset cannot be the answer to his paranoia.

“The law is a personal law that is meant to change the rules of the game in the middle of the game, and this is something we will not allow. The whole legislation passed by the government is an expression of the system’s insanity. This is really the most failing government in the history of Israel.”

Liberman urged the court to strike down the law, or in the worst case scenario, to make it applicable only from the next government and added that his party would respect whatever ruling the court makes.

The hearing is being held after the Movement for the Quality of Government and Yisrael Beytenu petitioned the High Court to strike down the Incapacitation Law which was legislated by this government at the beginning of its term.

The law in question is an amendment to the Basic Law: Government and dictates that a prime minister could only be declared incapacitated in cases of mental or physical health issues that leave them unable to serve.

If the court rules to strike down the law, this wouldn’t mean that Netanyahu would be declared incapacitated. It would make the circumstances under which a prime minister could be declared incapacitated less strict. 


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Israel Daily News – September 27, 2023

Israel Daily News – September 27, 2023

ILTV Israel News


Israel sends Hamas a message following recent Gaza border violence. Tourism Minister Haim Katz becomes the first minister to visit Saudi Arabia, and Prime Minister Netanyahu shares lessons from the Yom Kippur war. And much more.

 


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Zanim Wowa Cynamon winiarzem bez winnicy został, do Izraela z Polski wyjechał

Fot. Władysław Czulak / Agencja Wyborcza.pl


Zanim Wowa Cynamon winiarzem bez winnicy został, do Izraela z Polski wyjechał

Izabela Budakowska


Według mojej filozofii całe życie to jest przypadek. Przypadkiem pracowałem na Uniwersytecie Jerozolimskim na fakultecie rolniczym, gdzie odbywał się kurs chemii wina. Zapisałem się – mówi Zeev Cynamon, który zahaczył o zielonogórskie winobranie. – A teraz wam powiem, jak się nie robi wina.

.

Zielona Góra, czas wrześniowego winobrania. Piwnica winiarska na ulicy Wodnej. Zeev Cynamon siedzi na jednym z plastikowych krzeseł. Na głowie kaszkiet, do jeansów i sportowych butów dobrał marynarkę.

Fot. Władysław Czulak / Agencja Wyborcza.pl

Wowa ma posturę człowieka, który wiele przeszedł, delikatnie pochyloną do przodu. Wzrokiem omiata piwnicę, ale wygląda, jakby spoglądał w rzeczywistość niedostępną dla obecnych. Jest winiarzem. Za chwilę opowie swoja historię. Widzowie się powoli zbierają. Z każdym wita się mocnym uściskiem ręki. Mówi ze śpiewnym, przedwojennym akcentem.

W Zielonej Górze – mówi – znalazł się przypadkiem.

Lechaim, czyli za życie

– Moja historia jest mikrohistorią żydowskiego narodu po wybuchu drugiej wojny światowej. To nie tylko ja, to tysiące innych przeszło tę samą włóczęgę, którą przeszli moi rodzice. Urodzili się na Mazowszu, w miejscowości Zieluń, to jest gdzieś w okolicy Mławy. I tatuś i mamusia to roczniki 1909. Kiedy Niemcy wkroczyli do Polski, część tamtejszych Żydów wyczuła, że idzie coś złego. Mieli jedno wyjście, przebrnąć się przez granicę, która już wtedy była radziecka. Za pozostałymi albo Niemcy, albo Ukraina, albo morze. Zostali ci, którzy myśleli „co oni nam zrobią?”. Znamy ich los. Zagadką jest, jak ci wszyscy ludzie dostali się do Kirgistanu, do Kazachstanu. Moja żona urodziła się w dzisiejszym Uzbekistanie. Jak oni się tam dostali? A dostali się, bo władza radziecka wywiozła ich od frontu wagonami. Z przyczyn jakich? Nie wiadomo. Może zobaczyli młodych ludzi, którzy przydaliby im się do pracy? Myśmy na Uralu nie mieli kolonii, ale też nie było obozu pracy. Po prostu tam się żyło, pracowało. Tam myśmy, pokolenie drugiej wojny światowej, się urodzili.

Cynamon na chwilę zawiesił głos.

– Na wiele pytań nie będę mógł odpowiedzieć, bo mój dom był jak klasztor milczków. Moi rodzice byli zamknięci, nie opowiadali, nie mówili. Ja się mogę tylko domyślać, co robili tam, jak pracowali. Tam było dużo jeńców niemieckich, może tatuś tam z nimi chodził? Mama może pracowała w kopalni niklu, nie mam żadnych dokumentów, nie wiem o tym nic.

Powroty

Do Polski wrócili w 1946 roku, do Pietrolesia, dzisiejszych Pieszyc.

– Pierwsze spotkania i wspomnienia mam jednak z Dzierżoniowa. To było miasto, gdzie większa część, to byli ludzie, którzy wrócili ze Związku Radzieckiego. I większa część była Żydami. Myśmy jeszcze znaleźli ciepłe łóżka i kredensy, tamci ludzie odeszli, wysiedlali ich. Długo tam jednak nie zabawiliśmy. Najważniejsza przyczyna to była praca dla rodziców, bo oni nie mieli specjalnych zawodów. W Dzierżoniowie pewnie pracy dla nich nie było. Mama miała brata z Wrocławia i pomyślała, że lepiej będzie, jak tam się zbliżymy. Tam myśmy mieszkali od 1948 do 1957 roku i było nam bardzo dobrze.

Opowieść przerywa pytanie o religijność rodziców. Zeev Cynamon zamyśla się.

Fot. Władysław Czulak / Agencja Wyborcza.pl

– To wszystko należy do gałęzi, co nie bardzo ja wiem. Co ja wiem, to że dziadek miał bardzo dużą brodę, babcia perukę. Mogli być ortodoksi. Tata zdaje się, próbował być chazarem, czyli modlić się śpiewem. Po wojnie u nas nie było Boga. Jest sądny dzień, raz na rok w Izraelu, kiedy większa część bije się w pierś „Mea culpa, mea culpa, mea culpa” i proszą wybaczenia od Boga. U mnie na drzwiach jest napisane, że niech Bóg prosi wybaczenia ode mnie. Za co wziął sześć milionów – łamie mu się głos. – Wtedy może ja się do niego odezwę.

 „Żałowali my, że opuścili Polskę”

We Wrocławiu mama Cynamona pracowała w spółdzielni, tkała firanki. Pamięta z tego okresu haftki wyszywane w domu na rozległych firankach. O tacie mówi, że nie miał wielu zawodów, w tamtym czasie pracował w skupie metali.

– Z tego żeśmy żyli. I jeszcze z Joint, organizacji żydowskiej z Ameryki, która przesyłała nam paczki. Pamiętam z tych paczek Chesterfieldy.

W Polsce skończył ósmą klasę. Wtedy z kraju wyjechali jego krewni i rodzina. Z rodzicami zdecydowali się na taki sam krok.

– Żałowali, że opuścili Polskę. To był 9 czerwca 1957 roku, kiedy wyjechaliśmy do Izraela. Nie chciałem wyjeżdżać, miałem 16 lat, więc zaczynało się życie. Były dziewczyny, obozy, zabawy, papierosy w ubikacjach i się piło jakieś luje. Cała klasa mnie wtedy przyszła pożegnać. Do mieszkania przyszli mnie odwiedzić, na dworcu machali. Mnie było żal, im było żal. Mam wciąż listy, które wysyłali. Pisali – jak tam palmy, wyślij nam trochę pomarańczy, my ci wyślemy kiełbasy. Potem dostałem zdjęcie. No, nie można tego ciągnąć w nieskończoność, każdy ma swoje rodziny, każdy ma swoje problemy. Ale do dzisiaj mam kontakt z koleżanką z Wrocławia – oboje mamy swoje lata, nie bardzo słyszymy, nie bardzo widzimy, ale w porządku, dajemy sobie radę jeszcze.

W Izraelu zaczęli wszystko od początku. Dostali, tak jak inni przydział żywności w paczkach, ich nowy dom był pokryty blachą. Jedyne meble, jakie mieli, to były trzy łóżka. Do Izraela zjeżdżali wtedy wszyscy. Wszyscy zaczynali od zera.

– Brat mój, już nie żyje, do końca żył Polską. Do końca jej nie odżałował.

Całe życie jest przypadkiem

Po przyjeździe do Izraela chodził z bratem do kibucu. Musieli zrezygnować, wtedy Zeev poszedł do wojska.

– Służyłem tam dwa i pół roku. Potem pojawiła się żona i dzieci. Ale po wojsku szukałem pracy i tak trafiłem na taki kurs, żeby pracować z młodzieżą w internatach. Ja pracowałem w takiej wiosce dzieci, gdzie trafiały dzieci, których rodzice nie mogli utrzymywać. To było socjalne. Tam potem biologii uczyła moja żona, wychowały się nasze dzieci. Nade mną mieszkał sąsiad, który powiedział kiedyś do mnie: „Wowa (zdrobnienie od Włodzimierza, jak miał na imię w Polsce), zobacz, dostałem jakąś receptę, jak się robi wino”. Według mojej filozofii całe życie to jest przypadek. Przypadkiem pracowałem na Uniwersytecie Jerozolimskim na fakultecie rolniczym, między innymi odbywał się tam kurs chemii wina. Pracowałem w ten czas w akademiku, a że miałem mało pracy, kiedy każdy student miał łóżko i poduszkę, zapisałem się na kurs chemii wina.

– A teraz ja wam powiem, jak się nie robi wina – mówi, a w piwnicy słychać śmiech. – Winogrona potrzeba, siarkę potrzeba. Sąsiad miał winogrona, mieliśmy stary zlew, a dzieciarnia wskoczyła do środka i wycisnęliśmy sok. A tacy zadowoleni z życia, żeś nas takich nie widział! No i siarkę żeśmy wsadzili, korek i taka rurka jednokierunkowa, żeby dwutlenek węgla wyskakiwał. Postawiliśmy to pod drzewem i poszliśmy spać, z nadzieją, że jak wstaniemy, zacznie się fermentacja. Wstajemy, nie ma bąbelków. No i co się stało? No nic nadzwyczajnego, bo wina nie robi się z byle jakich winogron ani nie robi się go w 40 stopniach na zewnątrz.

Każdy ma swoją szramę

– Każdy ma jakiegoś bzika na sobie, szramę się mówi. Próbowałem kiedyś śpiewać w chórze. I panie tam zawsze chwaliły się wypiekami, a jeden kolega przyniósł wino. Ja zauważyłem, że on winem nie gardzi i kiedyś mnie tam do siebie zaprosił. Miał taką oborę na podwórzu, oglądnęliśmy ją i powiedziałem mu, że my tu będziemy robić wino.

Cynamon do dzisiaj nie ma winnicy. Winogrona skupuje i z nich tłoczy wino. Pierwsze zabutelkowane ma 26 lat.

– Pierwsze nasze wino, że mogliśmy powiedzieć, że robimy wino to był 2001, z pierwszych trzech lat, to się nawet nie opłacało tego soku pić.

Uśmiecha się pod nosem.

– Wino ma swoją tajemnicę, którą ja wam powiem, a której nikomu nie opowiadajcie. Tu jest 85 proc. wody, dodamy 14 proc. alkoholu, dodamy 0,5 proc. kwasów i kolorów. I jak nie zajmiemy się tym 0,5 proc., to mamy sok, a nie wino, bo te ostatnie 0,5 proc. to czysta magia. Magia zawarta w skórkach winogron. To jest ekspresja ziemi. Z prochu wino wychodzi i tych najbardziej jałowych zim.

Zeev Cynamon kończy opowieść. Mówi, że już więcej się nie da pociągnąć za język. Trochę w ten sposób żartuje, a trochę mówi poważnie. Wychodzi z piwnicy na Wodnej, goście powoli wychodzą za nim. Niektórzy łapią go na zewnątrz, pytają o rodzinę, o dzieci, o więcej wspomnień.

Są go ciekawi, on – zmęczony. Z boku obserwuję jego wzrok. Znów patrzy tam, gdzie ludzie obok nie mają wstępu.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com