Archive | July 2018

Boat trying to break Gaza blockade seized by Israeli navy

Boat trying to break Gaza blockade seized by Israeli navy

TOI STAFF


Organizers says vessel ‘hijacked’ and towed to Ashdod; IDF confirms it intercepted the boat, says it was in violation of blockade

The ‘Freedom,’ one of the boats headed to the Gaza Strip in a flotilla defying Israel’s blockade, July 2018 (screen capture: Press TV/Twitter)

The Israeli Navy on Sunday stopped a boat that was trying to break the maritime blockade of the Gaza Strip and started to tow the vessel to the port in Ashdod.

The “Freedom Flotilla” group said that the boat had been “seized” and that the ship had received a warning from the navy prior to the interception.

According to the group, the navy said it would “take all necessary measures” if the vessel did not adjust its course.

The IDF confirmed that it had intercepted the boat and was towing it to the nearby Ashdod port.

“The forces made it clear to the boat that it was violating the blockade and that any humanitarian supplies [it is carrying] can be delivered to Gaza through the port of Ashdod,” the military said in a statement. “The activity ended without any unusual incidents. The boat is being towed to the port of Ashdod at this time.”


View image on Twitter

The “Return” (al-Awda) is one of two vessels making up the flotilla, alongside “Freedom.”

The flotilla was organized by the Freedom Flotilla Coalition, an umbrella of organizations aiming to end the closure of Gaza, and set sail from the Danish port of Copenhagen.

Those on board the ships include Prof. Ismail Nazari, chairman of Malaysia’s boycott Israel campaign; Charlie Andreason of Sweden, who spent time in Israeli detention for his role on the Marianne, a Swedish-flagged trawler leading a flotilla of boats in June 2015; Spanish Jewish activist Zohar Shamir Chamberlain; and Heather Milton-Lightening, an activist for indigenous Canadians.

The flotilla’s two-month journey saw the ships stopping off at several European ports to take part in activities supporting the Palestinians’ so-called “March of Return.”

It is under the “March of Return” banner that more than 100 Palestinians and one Israeli have been killed in violent clashes with Israeli security forces along the border fence since March 30.

Most of the Palestinians killed were members of the Hamas terror group, according to the group itself.

Teargas canisters fired by Israeli troops fall over Palestinians during a protest at the Gaza Strip’s border with Israel, Friday, July 13, 2018 (Wissam Nassar/Flash90)

Hamas has promised Gazans that they will “return” to homes in what is now Israeli territory. The Palestinians claim that tens of thousands of original refugees, displaced at the time of Israel’s creation in 1948, and their millions of descendants, have a “right of return.”

Israel will not agree to such a “return,” which would see a Palestinian majority outnumbering Jews and effectively bringing an end to the Jewish state.

Israel has imposed a blockade on Gaza since Hamas, which is sworn to Israel’s destruction, seized the territory from the internationally backed Palestinian Authority in 2007. It says the blockade is in place in order to prevent weapons and other military equipment from entering the Strip.

Critics point to worsening humanitarian conditions in Gaza and say the blockade amounts to collective punishment of the two million Palestinians living there. There have been many reports that the coastal strip is “on the verge of collapsing,” and could plunge into a new round of fighting with Israel if conditions do not improve.

A picture taken on June 13, 2017, shows Palestinian children at home reading books by candle light due to electricity shortages in Gaza City. (AFP/ THOMAS COEX)

Egypt, too, has kept its Gaza border crossing largely closed during several years of sour relations with the Islamist group ruling Gaza.

Many attempts have been made to draw attention to the Palestinian cause using blockade-busting flotillas.

Two years ago, 13 women, including Nobel Peace Prize winner Mairead Maguire of Northern Ireland, were detained and then deported after their sailboat, “Women’s Boat to Gaza,” was stopped around 35 nautical miles off the coast of Gaza on its way to break the blockade.

The Israel Navy said at the time that it had stopped the boat to prevent a “breach of the lawful maritime blockade” of the Palestinian enclave and after advising it “numerous times to change course prior to the action.”

The most notorious flotilla sailed in 2010 and involved the Turkish flag-bearing Mavi Marmara, the biggest ship in a six-vessel convoy. IDF commandos who boarded the ship were violently attacked by those on board. Nine Turkish citizens, including one with American citizenship, were killed in the ensuing melee, and a tenth died of his wounds years later. A number of Israeli soldiers were injured in the raid.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Do premiera Morawieckiego. Porozmawiajmy jak historycy

Do premiera Morawieckiego. Porozmawiajmy jak historycy

Marcin Kula


O poprawce nowelizacji ustawy o IPN powiedziano już mnóstwo. Spróbuję się jednak zająć nią raz jeszcze – jako historyk. Premier jest historykiem, więc porozmawiajmy jak historycy.

Interesuje mnie operacja na historii dokonana kilka miesięcy temu i kontynuowana 27 czerwca. Wyrażają się w niej zarówno założenia ogólne podejścia do naszej dyscypliny, jak i konkrety.

Pierwszym założeniem jest to, że wizja przeszłości jest sprawą państwa, które powinno prowadzić „politykę historyczną”. Z mojego punktu widzenia, historyk, który włącza się w „politykę historyczną” inaczej niż poprzez wyniki swoich badań, prostytuuje się zawodowo. Dla mnie historia jest przedmiotem badania, refleksji i dyskusji. Tworzenie czy poparcie jednej wizji przez państwo wszystko to utrudnia – nawet jeśli usuwa się groźbę penalizacji wypowiedzianych poglądów. Państwo nie może się odwrócić od historii (program szkolny, uroczystości, upamiętnienia…), ale raczej powinno minimalizować własną rolę. Padły słowa o tym, że różne kraje, a zwłaszcza Izrael, praktykują politykę historyczną dla własnego bezpieczeństwa, co – jak mówiono – krytycy takiej polityki powinni dostrzec. No więc, zachęcony, dostrzegam. Pytam tylko, czy propagatorzy tej polityki dostrzegają kilka różnic w najnowszych dziejach Żydów oraz Izraela i Polaków – różnic, które tam podkreślają wagę historii oraz pewnej jej wizji. W Izraelu zresztą też pojawiły się elementy różnorakich rewizji historii.

Z mojego punktu widzenia, historyk, który włącza się w „politykę historyczną” inaczej niż poprzez wyniki swoich badań, prostytuuje się zawodowo.

Marcin Kula

Marcin Kula

Według środowiska rządzącego istnieje tylko jedna historia prawdziwa. Otóż, w moim przekonaniu, znacznie łatwiej dogadamy się co do fałszu w historii niż co do prawdy w historii. Łatwiej można powiedzieć, co jest niewątpliwie zafałszowaniem obrazu dziejów, niż zgodzić się, co jest obrazem prawdziwym. Trudno, nie jesteśmy jedną z nauk przyrodniczych – choć i przyrodnicy podobno nie traktują wyników swoich badań jako tak jednoznacznych, jak byśmy podejrzewali. Tymczasem władze, nawet wycofując się z zagrożenia penalizacją, podtrzymują istotę sensu nowelizacji sprzed kilku miesięcy, są z niej dumne, najpewniej oczekują podniesienia spraw wizji historii na polu cywilno-prawnym, nie zmieniają nieprecyzyjnych punktów nowelizacji (co znaczy: dyskredytacja narodu? Od jakiego procentu członków narodu zaczyna się? Kto jest narodem?).

W obrazie obecnego stosunku świata do Polski, przedstawianego przez obóz rządzący, jest mnóstwo elementów, które zaskakują. Sam przynajmniej nie widzę istotnego pomawiania „narodu” polskiego o kolaborację w Holokauście, nie widzę „hejtu” wobec Polski, nie widzę masowego „antypolonizmu” – i to jeszcze porównywalnego w swej naturze z antysemityzmem. Nie widzę potrzeby „obrony dobrego imienia Polski”, walki o szacunek dla Polski, bronienia honoru Polski i honoru przodków – gdyż nie widzę ataku w tym kierunku. Na całym świecie i wobec pewno wszystkich narodów istnieją różne, w tym negatywne stereotypy. Nie wszyscy ludzie wszystkich narodowości są wszędzie lubiani. O Francuzach nieraz mówi się „żabojady”, o Włochach „makaroniarze” itd. Sam nie chcę takiego mówienia i unikam go, ale też nie wyobrażam sobie premierów tych krajów podnoszących larum z powodu pojawienia się złych czy głupich stereotypów i pomówień. Czy takie podnoszenie sprawy, jak obserwujemy, nie zdradza jakichś kompleksów? Skądinąd takie negatywne opinie mają cechy istotnie odmienne od antysemityzmu. Na skutek nowelizacji ustawy o IPN mogły się zresztą tylko wzmocnić w odniesieniu do Polski i Polaków.

Nie jest prawdą, że Zachód, a zwłaszcza Niemcy, przemilcza momenty historii nie przynoszące im chwały. Nie jest prawdą, jakoby dopiero pod wpływem nowelizacji ustawy o IPN autorytety niemieckie uznały odpowiedzialność Niemców za Holokaust. Od szeregu lat ma miejsce rewizja historii w krajach zachodnich. Prawda, że przez pewien czas po wojnie preferowano milczenie. To się jednak od dawna zmieniło – przede wszystkim wraz z przemianą pokoleniową. Prawda, że zarówno we Francji, jak w Niemczech debata została rozniecona przez historyków z zewnątrz. Nie słyszałem jednak, by prokuratura w którymkolwiek kraju zachodnioeuropejskim, w Ameryce Północnej i Południowej czy w Australii i Nowej Zelandii (bo wszędzie dokonuje się rewizja historii!) podjęła śledztwo przeciwko takiemu badaczowi – o czym w Polsce już niestety słyszałem.

Co nie najmniej ważne, warto pamiętać, że niektóre sprawy są „po prostu” bardzo skomplikowane i wieloznaczne. Znam oczywiście mało chwalebną karierę von Stauffenberga, którego nazwisko padło w tych dniach jako przykład nieuzasadnionego rozdmuchiwania przez Niemców chwały własnej opozycji antyhitlerowskiej. Wiem, że konspirujący oficerowie zwrócili się przeciw Hitlerowi, gdy zobaczyli, czym to wszystko za chwilę zagrozi, a przygotowane przez nich do ogłoszenia teksty też nie były sympatyczne. Chyba jednak lepiej, że zwrócili się przeciw? Chyba ich śmierć coś jednak odkupiła, a w każdym razie zmniejszyła naszą legitymację do ich negatywnego osądu? Chyba lepiej, że Niemcy podnoszą pamięć opozycji antyhitlerowskiej, niżby czyniły odwrotnie? Nie wszystko w historii jest proste jak drut.

Nie jest prawdą, że Zachód, a zwłaszcza Niemcy, przemilcza momenty historii nieprzynoszące im chwały. Nie jest prawdą, jakoby dopiero pod wpływem nowelizacji ustawy o IPN autorytety niemieckie uznały odpowiedzialność Niemców za Holokaust.

Marcin Kula

Sprawa stosunku polskich chrześcijan do polskich Żydów musi być przedmiotem głębokich badań. Nie obejdzie się w nich zarówno bez refleksji nad czasem okupacji, jak poszukiwań sięgających znacznie dalej wstecz, także porównawczych z sytuacją w innych krajach. Sprawy trzeba też rzucić na tło różnorodnych stosunków międzygrupowych. Bardzo ważną kwestią byłaby zadawniona kwestia dystansu grupy chrześcijańskiej i żydowskiej. Nie jest prawdą lansowana obecnie teza o współżyciu obu grup. One żyły nie tyle razem, ile obok siebie – przynajmniej w okresie międzywojennym. Stereotyp Żyda w społeczności chrześcijańskiej był fatalny, działania wobec Żydów też często negatywne – podobnie jak wobec innych mniejszości (choć w wypadku każdej z nich były też akcenty specyficzne).

Łatwo na to odpowiedzieć, że mniejszości też często nie lubiły polskich chrześcijan. Mniejszość jest jednak na ogół słabsza społecznie i bardziej odczuwa negatywy. Otóż dystans i negatywny obraz Żyda sprzed wojny miał bardzo złe skutki w okresie okupacji, nawet tam, gdzie nie wchodziło w grę szmalcownictwo. Nie są to sprawy łatwe do badania, bowiem, poza oczywistymi skrajnościami, nawet takie pojęcia jak „prześladowanie” i „pomoc” nie są tak jasne, jak mogłoby się wydawać.

W staraniach o tytuł „Sprawiedliwych” zdarzył się już podobno wypadek, gdy kandydat zapytany, w czym pomógł Żydom, odpowiedział: „a bo ja wiedziałem i nie doniosłem”. Zagrożenie z powodu istnienia szmalcowników i donosicieli było znacznie większe, niżby to wynikało z ich liczby. Istniała cała gama zachowań pośrednich (ukrywanie za pieniądze, przechowywanie do czasu, gdy ktoś mógł się opłacić…).

Dla oceny zachowania społeczności ważne są proporcje postaw – ale w konkretnych warunkach nie można było oczekiwać masowej pomocy dla Żydów. Pytanie natomiast, jak liczne były zachowania negatywne. Jest oczywiście prawdą, że ci Żydzi, którzy przetrwali w okupowanym kraju, przetrwali dzięki pomocy polskich chrześcijan; nie jest natomiast prawdą, że Polacy sprawdzili się, broniąc swoich współobywateli (taka opinia też padła w masie słów). Ci z polskich chrześcijan, którzy się sprawdzili – sprawdzili się; a ci, którzy nie – to nie. Przedstawiany ostatnio wspaniały obraz nie ma uzasadnienia choćby we wspomnieniach Ireny Sendlerowej, która sama, jak wiadomo, miała ogromne zasługi na rozważanym polu.

rekomendował: Leon Rozenbaum

Tak czy inaczej, to wszystko są sprawy do studiowania. Doceniam, że nowelizacja ustawy o IPN dopuszcza badania, a deklaracja obu premierów podkreśla, że nie będą wygaszane – aczkolwiek mój niepokój budzi naturalna nieprecyzyjność takich terminów jak działania „naukowe” i „artystyczne”. Także to, że nie widzę entuzjazmu władz wobec badań prowadzonych przez – najaktywniejszy w tej chwili w Polsce na tym polu, bardzo mocny zawodowo – zespół profesor Barbary Engelking i profesora Jana Grabowskiego. Prawda, że ich wyniki nie przynoszą obrazu korzystnego z punktu widzenia „polityki historycznej” – i to nie tylko w kwestii nieudzielania pomocy w konkretnych warunkach, co trzeba mierzyć inną miarą, lecz w zakresie znacznie gorszym. Więc może zostanie ogłoszone, że są sprzeczne z prawdą historyczną? W odniesieniu do Muzeum „Polin”, znakomicie prowadzonego przez mojego wybitnego ucznia, profesora Dariusza Stolę, już słychać echa krytyk, które mogą przynieść złe konsekwencje. Droga jest przetarta. Już raz władze uznały, że trzeba poprawić obraz historii w muzeum (w Muzeum II Wojny w Gdańsku!).

Napisałem kiedyś, przyznaję, książeczkę o dziejach Polski pod tytułem „Zupełnie normalna historia”. Myślę, że taki powinien być kierunek działania historyków.
prof. Marcin Kula

prof. Marcin Kula

Zdumiewa mnie ciągłe podnoszenie wspaniałości historii Polski. Ciągle mówi się o bohaterskiej Polsce i bohaterskich Polakach. W historii każdego narodu można i należy wskazywać bohaterów. Nie ma jednak sensu stać jako naród przed lustrem i powtarzać – przede wszystkim sobie: „jaki jestem piękny”. Taka postawa byłaby zrozumiała w okresie – powiedzmy – zaborów. W obecnej sytuacji zdradza jakieś niezrozumiałe kompleksy. Napisałem kiedyś, przyznaję, książeczkę o dziejach Polski pod tytułem „Zupełnie normalna historia”. Myślę, że taki powinien być kierunek działania historyków. Określanie przypominania faktów mało chwalebnych mianem „pedagogiki wstydu” zakłada trzymanie się z góry ustalonej jako „prawdziwa”, chwalebnej wizji historii. To nie jest podejście badawcze.

Nie jest prawdą, jakoby w III RP przemilczano bądź zakłamywano historię. Przeciwnie, wykonano bardzo dużą pracę w kierunku lepszego jej poznania. Prawda, że nie deklamowano na okrągło o bohaterstwie Polski i Polaków. Sam jednak nie mam o to pretensji. Za właściwe uważam analityczne, a nie hagiograficzne podejście do dziejów.

 


Marcin Kulaemerytowany profesor historii Uniwersytetu Warszawskiego, obecnie profesor Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Argentina freezes assets of suspected Hezbollah fundraising network

Argentina freezes assets of suspected Hezbollah fundraising network

JTA


Barakat Group targeted for funding terror group linked to 1992 attack on Israeli embassy and 1994 AMIA attack, both in Buenos Aires

Lebanese citizen Assad Ahmad Barakat, (c), arrives at a courthouse in Asuncion, Paraguay, November 17, 2003. (AP Photo/Jorge Saenz)

BUENOS AIRES, Argentina — In a first, Argentina’s government has targeted a Hezbollah fundraising network in the northern Triple Frontier with Brazil and Paraguay.

The Financial Information Unit of the Argentine Republic investigated possible criminal actions by Lebanese citizens living in Argentina who could be involved in money laundering and financing terrorist acts.

Hezbollah has been linked to the 1992 attack on the Israeli embassy in Buenos Aires, which killed 29. A Hezbollah suicide bomber carried out the 1994 attack, orchestrated by Iran, on the AMIA Jewish center in Buenos Aires that killed 85.

The unit investigated the Barakat Group, also known as the Barakat Clan, a criminal organization linked to Hezbollah, which operates in the area known as the “Triple border” made up of Argentina, Brazil and Paraguay, led by Assad Ahmad Barakat.

The Buenos Aires AMIA Jewish center after it was attacked, July 1994 (Cambalachero/Wikimedia commons)

As a result, Argentina’s government issued an administrative order freezing the assets and money of the group’s members, allowed by an article of the national Criminal Code related to financing terrorism.

Barakat, along with other people who operate at the tri-border area, has been designated a terrorist by the Office of Foreign Assets Control, or OFAC, of the Treasury Department of the United States, which means that his assets are frozen and he is unable to operate financially in the US.

The Triple Frontier between Argentina, Brazil and Paraguay is often mentioned as a place linked to Hezbollah and the Barakat group, and has been investigated over the last two decades as a source of money for Hezbollah and for other groups’ activities related to terrorism.

This is the first time that one of the three governments has frozen assets and funds from a Hezbollah-linked organization based in the Triple Frontier.

Tancredo Neves International Bridge between Brazil and Argentina. (CC BY Albasmalko, Wikimedia Commons)

The Financial Information Unit identified at least 14 people linked to the Barakat Clan who registered multiple crossings to Argentina, mainly through the Tancredo Neves International Bridge, located in the Province of Misiones. Once in Argentina, the members of the clan would make, in a casino in Iguazú, charges for supposed prizes that together would exceed $10 million, without declaring either the income nor the discharge of funds when crossing the border.

The “strong hypothesis” of the unit is that once out of the country the money is transferred to Hezbollah.

According to a Financial Information Unit statement issued on Friday, the Barakat clan is involved in crimes of smuggling, falsification of money and documents, extortion, drug trafficking, arms trafficking, money laundering and terrorist financing. “In relation to this illegal act, it is suspected that it would raise funds for the Lebanese Hezbollah organization,” wrote the government agency. The accounts were frozen on Wednesday, according to the statement.

Argentina is home to a large Lebanese expat community and US authorities suspect groups in that community of raising funds through organized crime to support the Iranian-backed terror organization.

In 2006, the US Treasury targeted the same fundraising network.

Earlier this year, the US and Argentina agreed to work together to cut off Hezbollah funding networks and money laundering financing terrorism across Latin America.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


The BBC Flew a Drone Over Auschwitz — And the Result Is Haunting

The BBC Flew a Drone Over Auschwitz — And the Result Is Haunting

Seventy years after the liberation of the Auschwitz-Birkenau concentration camp, the pre-eminent symbol of the Holocaust’s horrors, the BBC is giving the world a chance to see the haunting ruins as they’ve never seen it before.

The BBC deployed a camera-equipped drone over site, offering a chilling tour of where as many as 1.1 million people died at the hands of Nazis between 1940 and 1945. Located in southern Poland, it was the largest death camp under Adolf Hitler’s “final solution.”

While images of Auschwitz have permeated popular culture, the under three-minute video gives a sense of the scale of the Nazi regime’s systematic murder. The footage shows the railroad tracks that brought people in, the red roofs of the prison blocks where “inmates” were forced to do slave labor and the Birkenau wooden huts where the Nazis executed prisoners. Perhaps the most daunting part, however, were the camp’s entrance gates that displayed the German phrase “Arbeit macht frei,” or “Work sets you free.”


 

The release of the footage coincides with Tuesday’s official memorial service making the 70th anniversary since Auschwitz was freed by the Soviets. Steven Spielberg spoke in the ceremony in Poland on Monday night, which was attended by 100 survivors, warning the attendees of the “anti-Semites, radical extremists and religious fanatics” who are reigniting terror threats, like the attack of the kosher supermarket in Paris earlier this month. Spielberg said the most effective way to stamp out this type of vitriol is to “remember and to never forget” — a mission that encompasses new endeavors, like the BBC’s drone video.

“It means preserving places like Auschwitz so people can always see for themselves how hateful ideologies can become tangible acts of murder,” Spielberg said. “It means sharing and sustaining the testimonies of witnesses so that they can endure for teachers and students around the world their testimonies give to each survivor everlasting life and give to all of us everlasting value.”

Correction: Jan. 27, 2015

An earlier version of this article implied that Auschwitz was liberated from the Soviet Union. Troops from the Soviet Union were the first to liberate the camp.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Palestyńczycy: Ofiary arabskiego apartheidu

Palestyńczycy: Ofiary arabskiego apartheidu

Khaled Abu Toameh
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Liban jest jednym z kilku krajów arabskich, gdzie istnieją dyskryminujące prawa i regulacje apartheidu w stosunku do Palestyńczyków. Los Palestyńczyków w krajach arabskich nie jest jednak przedmiotem zainteresowania społeczności międzynarodowej ani pro-palestyńskich aktywistów i grup na całym świecie.

Niedawno władze libańskie umieściły bramki elektroniczne przy wszystkich wejściach do Ain Al-Hilweh, największego palestyńskiego obozu dla uchodźców w Libanie. Posunięcie to wywołało falę protestów w Ain Al-Hilweh i wśród Palestyńczyków żyjących w innych obozach dla uchodźców w Libanie, którzy opisują zainstalowanie elektronicznych bramek jako kolektywna karę.

Jeszcze kilka lat temu populacja Ain Al-Hilweh wynosiła 75 tysięcy. Jednak, wraz z napływem uchodźców z Syrii, który zaczął się w 2011 r., obecnie ocenia się, że populacja obozu wynosi 160 tysięcy.

Mniej więcej dwa lata temu armia libańska rozpoczęła budowę płotu bezpieczeństwa wokół Ain Al-Hilweh jako część wysiłków w walce z dżihadystycznymi grupami terrorystycznymi, które podobno przeniknęły do obozu. Po zakończeniu budowy płotu władze libańskie postanowiły zainstalować elektroniczne bramki do sprawdzania, kto wchodzi i wychodzi z obozu, czym zaskoczyły Palestyńczyków. Władze libańskie mówią, że bramki są niezbędne dla odkrywania materiałów wybuchowych i innych rodzajów broni.

Świętowanie uliczne w obozie libańskim Ain al-Hilweh, lipiec 2015. (Zdjęcie: Geneva Call/Flickr)

Zainstalowanie elektronicznych bramek odbyło się podczas świętego miesiąca ramadan – co jeszcze zwiększyło napięcia w Ain Al-Hilweh i wywołało ostre potępienie ze strony mieszkańców obozu i innych Palestyńczyków.

Przywódcy kilku palestyńskich frakcji w Libanie, którzy na początku tygodnia zwołali spotkanie nadzwyczajne, by omówić zainstalowanie elektronicznych bramek, wezwali rząd libański, by złagodził restrykcje nałożone na mieszkańców obozu. Kilku przywódców twierdziło, że nowe bramki są częścią kierowanego przez USA “spisku” przeciwko palestyńskim obozom uchodźców w Libanie. “Obawiamy się, że niedawne kroki libańskie są wynikiem nacisków USA na rząd libański, by narzucić kary na palestyńskie obozy [w Libanie]” – powiedział palestyński funkcjonariusz, który brał udział w spotkaniu nadzwyczajnym. Twierdził on, że większość terrorystów poszukiwanych przez władze libańskie opuściła Ain Al-Hilweh mimo ostrych środków bezpieczeństwa otaczających obóz, a więc nie ma uzasadnienia dla elektronicznych bramek.

Mieszkańcy Ain Al-Hilweh mówią, że elektroniczne bramki zamieniły ich życie w pasmo udręki, powodując długie kolejki i opóźnienia, kiedy libańscy żołnierze przeprowadzają dokładne rewizje Palestyńczyków wchodzących i wychodzących z obozu. Twierdzą, że bramki umieszczono we wszystkich wejściach, ale dopiero po tym, jak sytuacja bezpieczeństwa w obozie poprawiła się i ostatnio panował spokój. “Takie środki bezpieczeństwa są nieuzasadnione i służą tylko do wywołania gniewu i frustracji” – mówił Jasser Ali, funkcjonariusz z grupy reprezentującej palestyńskich uchodźców w Libanie. “Dlaczego traktują Ain Al-Hilweh jakby była to wyspa pełna chorób?”

W ciągu ostatnich kilku dni mieszkańcy obozu zorganizowali szereg protestówprzeciwko elektronicznym bramkom i żądali zakończenia brutalnego traktowania Palestyńczyków w Ain Al-Hilweh w szczególności, a ogólnie w całym Libanie. “Wolimy umrzeć niż być poniżani” i “Ludzie w obozie stawiają wyzwanie bramkom” – skandowali.

Palestyńska organizacja praw człowieka potępiła decyzję armii libańskiej umieszczenia elektronicznych bramek u wejść do obozu. Jej przedstawiciel powiedział, że zamieniło to wszystkich mieszkańców Ain Al-Hilweh w podejrzanych terrorystów. “Ten krok jest obrazą i poniżeniem mieszkańców obozu i napaścią na ich godność” – stwierdziła organizacja w swoim oświadczeniu.

“Takich elektronicznych bramek używa się na lotniskach i międzynarodowych granicach i trudno zrozumieć, dlaczego są one używane do sprawdzania mieszkańców obozu. Jest to wyraźnie kolektywna kara, która dotyka dziesiątki tysięcy ludzi. Środki bezpieczeństwa, włącznie z elektronicznymi bramkami i ogrodzeniem z betonu, zamieniły obóz w prawdziwe więzienie. Mieszkańcy stali się więźniami, którym wolno wchodzić i wychodzić tylko za zezwoleniem armii stojącej u wejść”.

Niektórzy Palestyńczycy zarzucali przywódcom Libanu hipokryzję. “W czyim interesie jest poniżanie Palestyńczyków w Libanie” – zapytał palestyński komentator polityczny, Ahmed Al-Hadż Ali. “Jakiej schizofrenii muszą doświadczać władze libańskie, kiedy mówią o wyzwoleniu Palestyny, narzucając równocześnie ostre ograniczenia na Palestyńczyków?”

13 czerwca delegacja reprezentująca palestyńskie frakcje spotkała się z Bahią Hariri, posłanką do libańskiego parlamentu, która jest równocześnie ciotką libańskiego premiera, Saada Haririego, i zaapelowała do niej o interwencję w sprawie usunięcia bramek z wejść do Ain Al-Hilweh. Delegacja skarżyła się jej, że bramki mają negatywny wpływ na życie mieszkańców obozu i prosiła ją, by użyła swoich wpływów we władzach libańskich dla złagodzenia restrykcji narzuconych na Palestyńczyków w Libanie.

Warto w tym miejscu zauważyć, że 450 tysięcy Palestyńczyków w Libanie od dawna cierpi z powodu polityki systematycznej dyskryminacji i marginalizacji przez władze libańskie w każdej dziedzinie życia.

Do 2005 r. Palestyńczycy mieli zakaz wykonywania 70 kategorii wysoko kwalifikowanych zawodów, takich jak medycyna, prawo i inżynieria. Chociaż w 2005 r. libański minister pracy wydał notę pozwalającą Palestyńczykom na legalną pracę w zawodach fizycznych i urzędniczych, zakaz starania się o zatrudnienie w wysoko kwalifikowanych zawodach pozostał w mocy. W 2001 r. parlament libański uchwalił prawo zabraniające Palestyńczykom posiadania i dziedziczenia nieruchomości. W dodatku uchodźcy palestyńscy nie mają dostępu do rządowych szpitali w Libanie. Jak wskazał pewien Palestyńczyk:

“Palestyńczycy w Libanie i innych krajach arabskich są traktowani jakby nie byli ludźmi. Arabowie trzymają nas w gettach i odmawiają nam podstawowych praw człowieka. W Libanie obozy uchodźców palestyńskich są jak zoo albo więzienie. Jest haniebne, że Arabowie traktują innych Arabów w tej sposób. Jeszcze bardziej haniebne jest milczenie społeczności międzynarodowej i ONZ”.

A jakby tego było mało, w 2007 r. armia libańska dokonała dużej operacji militarnej przeciwko innemu obozowi uchodźców, Nahr Al-Bared, zabijając setki ludzi i niszcząc większość domów. Większość z 32 tysięcy mieszkańców obozu musiała uciekać. Według UNRWA “skutki tego wysiedlenia pogorszyły już bardzo trudne warunki społeczno-ekonomiczne tych uchodźców i stworzyły chroniczny kryzys humanitarny”.

Mieszkańcy Ain Al-Hilweh obawiają się teraz, że ostre środki bezpieczeństwa wokół obozu, włącznie z umieszczeniem bramek elektronicznych, oznaczają, że czeka ich ten sam los.

Dlatego planują nasilenie protestów w nadchodzących dniach i tygodniach. Jednak Palestyńczycy w Libanie pomylą się, jeśli wiążą nadzieje ze społecznością międzynarodową i palestyńskimi przywódcami.

Społeczność międzynarodowa zwraca uwagę na Palestyńczyków tylko wtedy, kiedy można winić Izrael. Jedynymi Palestyńczykami, którzy zdobywają uwagę społeczności międzynarodowej i mediów, są ci, którzy żyją na Zachodnim Brzegu i w Gazie i którzy są w bezpośrednim konflikcie z Izraelem. Palestyńczycy żyjący w gettach w świecie arabskim i ci, którzy są zabijani i wysiedlani przez armie arabskie, nie zdobywają żadnej uwagi społeczności międzynarodowej i mediów.

Nikogo nie obchodzi, kiedy kraj arabski źle traktuje, dyskryminuje i zabija Palestyńczyków. Kiedy jednak cokolwiek dzieje się na Zachodnim Brzegu lub w Gazie, międzynarodowe media i społeczność nagle budzą się. Dlaczego? Bo nie chcą stracić okazji do potępienia Izraela.

Mieszkańcy Ain Al-Hilweh mieliby szczęście, gdyby to Izrael umieścił elektroniczne bramki u wejść do ich obozu. Wówczas dziesiątki zagranicznych dziennikarzy i aktywistów praw człowieka zebrałoby się w obozie, by dokumentować izraelskie “łamanie praw człowieka Palestyńczyków”. Można sobie tylko wyobrazić szum i oburzenie na świecie, gdyby Izrael uchwalił prawo odmawiające Arabom prawa do pracy lub prawa dziedziczenia nieruchomości.

Dziesiątki tysięcy Palestyńczyków żyją teraz w getcie zwanym Ain Al-Hilweh i światu to zupełnie nie przeszkadza. W rzeczywistości większość Palestyńczyków w Libanie od dawna żyje w gettach otoczonych przez armię libańską.

Nie ma protestów na ulicach Londynu lub Paryża. Rada Bezpieczeństwa ONZ nie zwołała – i nie zwoła – sesji nadzwyczajnej, by potępić Liban. Oczywiście, media głównego nurtu na Zachodzie nie poinformują o arabskim apartheidzie i o represyjnych środkach stosowanych wobec Palestyńczyków. Jeśli chodzi o przywódców Palestyńczyków z Zachodniego Brzegu i Gazy, nie mają oni czasu zajmować się problemami mieszkańców obozów. Autonomia Palestyńska i Hamas są zbyt zajęci walką wzajem ze sobą i ostatnią rzeczą, jak ich interesuje, są interesy i dobro ich ludzi.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com