Archive | 2022/04/10

Stalin wyznaczył termin III wojny światowej

Józef Stalin na tle mapy Związku Radzieckiego. W 1951 r. wyznaczył termin III wojny światowej (Heritage Art)


Stalin wyznaczył termin III wojny światowej

Aleksandr Gogun
Tłum. Sergiusz Kowalski 


Życiowym celem Stalina była nie tyle władza na świecie, ile władza nad światem. Wyznawał zasadę: “Jak możesz, uderzaj. A jak nie, to nie stawaj do walki”. I cały czas przygotowywał atak na Stany Zjednoczone i Europę Zachodnią, czyli III wojnę światową.

.

Wojna Rosji z Ukrainą, której towarzyszy wyrachowana apokaliptyczna histeria propagandzistów Putina, przywodzi na myśl poprzedników obecnego neoradzieckiego reżimu. Po zwycięstwie nad Niemcami Stalin szykował się na „ostatni bój”, oczywiście nie z myślą o jakimś samopoświęceniu. Przez dziesięciolecia jego życiowym celem była nie tyle władza na świecie, ile władza nad światem.

Jeszcze podczas wojny domowej, kiedy Armia Czerwona parła na Warszawę, na forum Kominternu Stalin radził Leninowi „postawić kwestię zorganizowania powstania we Włoszech i w nieokrzepłych jeszcze państwach jak Węgry i Czechy (Rumunię przyjdzie rozbić)”. Konkretny plan zajęcia kilku krajów był ewidentnie wstępem do dalszych podbojów – nie europejska, ale globalna „dyktatura proletariatu” była w latach 1917-20 na ustach całego bolszewickiego kierownictwa, w tym Ludowego Komisariatu do spraw Narodowości.

Józef Stalin, marzec 1935Józef Stalin, marzec 1935 Fot. domena publiczna

W latach 20. i 30. już jako jedynowładca Stalin raz po raz zapowiadał światową rewolucję, a nawet „nieuchronną” wojnę z kapitalistycznym światem. W rozmowie 9 września 1927 r. z delegacją amerykańskich robotników zrobił czytelną aluzję do przyszłego starcia ze Stanami Zjednoczonymi: „(…) w toku dalszego rozwoju rewolucji międzynarodowej i reakcji międzynarodowej będą się kształtować dwa ośrodki w skali światowej: ośrodek socjalistyczny skupiający kraje ciążące ku socjalizmowi i ośrodek kapitalistyczny skupiający kraje ciążące ku kapitalizmowi. Walka tych dwóch obozów rozstrzygnie o losach kapitalizmu i socjalizmu na całym świecie”.

Sowiecka sieć światowa

W połowie lat 30. uruchomiono szeroki program budowy floty oceanicznej wstrzymany na początku II wojny światowej, kiedy siły i środki przekierowano na produkcję broni i amunicji dla sił lądowych. Ale nawet w obliczu rychłego starcia z nazizmem, faszyzmem i japońską juntą horyzonty Stalina nie ograniczały się do Eurazji. W sierpniu 1940 r. wywiad marynarki wojennej ZSRR przygotował „Perspektywiczny plan budowy światowej sieci nadawczo-odbiorczej na lata 1940-1943″. Przewidywał on instalację tajnych odbiorników i nadajników m.in. w strefie Kanału Panamskiego, w Nowym Jorku, San Francisco, Argentynie, Brazylii i Afryce. Plan budowy tak wielkiej sieci musiał być uzgodniony ze Stalinem.

Wojna z Niemcami nie poszła po myśli radzieckiego kierownictwa, ale gdy tylko zamajaczył w oddali kres zmagań z III Rzeszą, na konferencji w Teheranie Stalin próbował skłonić aliantów do eksterminacji pojmanego dowództwa Wehrmachtu. Zaproponował egzekucję 50-100 tys. oficerów i sierżantów, co Roosevelt próbował obrócić w żart, a przerażony Churchill kategorycznie odrzucił. Nasuwa się jedyne możliwe wyjaśnienie tej inicjatywy wodza – chęć zapobieżenia szybkiej odbudowie armii niemieckiej przez aliantów. Stalin zdawał sobie sprawę z tego, jak trudną byłaby przeszkodą podczas marszu na Lizbonę.

Podbój Europy jest realny

Pod koniec stycznia 1945 r., kiedy Armia Czerwona kontynuowała operację wiślańsko-odrzańską, były szef Kominternu Gieorgij Dymitrow opisał w dzienniku przyjęcie na daczy Stalina. Obecnych było wielu czołowych komunistów jugosłowiańskich i bułgarskich i wielu radzieckich popleczników wodza, który w jednym z toastów zdobył się na szczerość: „Kryzys kapitalizmu przejawił się podziałem kapitalistów na dwie frakcje – faszystowską i demokratyczną. Zawarliśmy sojusz z demokratyczną frakcją kapitalistów, bo mieli interes w zapobieżeniu dominacji Hitlera, jako że to brutalne państwo doprowadziłoby klasę robotniczą do skrajności i do obalenia samego kapitalizmu. Teraz mamy sojusz z jedną frakcją przeciw drugiej, ale w przyszłości zwrócimy się też przeciw tej pierwszej frakcji kapitalistów”.

O podobnych nastrojach w armii przypomniał walczący na froncie poeta i pisarz Dawid Samojłow: „Wariant dalszego pochodu przez Europę – wojna z obecnymi sojusznikami – nie wydawała się niemożliwa ani mi, ani wielu moim braciom żołnierzom. Sukces militarny, smak zwycięstwa i niezwyciężoności, jeszcze niewygasły ofensywny zapał – wszystko to rodziło myśl, że podbój Europy jest możliwy i realny. Z takimi nastrojami w wojsku można było nie zatrzymać się w Berlinie”.

Winston Churchill, Harry Truman i Józef Stalin w Poczdamie, lipiec 1945 r.Winston Churchill, Harry Truman i Józef Stalin w Poczdamie, lipiec 1945 r. Fot. domena publiczna

Ale Stalin był wyrachowany i daleki od hurraoptymizmu. Rozumiał, że najpierw trzeba lizać rany i przygotować kraj i armię do wojny z nowym przeciwnikiem. O tej perspektywie mówił ezopowym językiem 9 lutego 1946 r. na zebraniu stołecznego okręgu wyborczego. Opublikowane nazajutrz w „Prawdzie” przemówienie obfitowało w wojowniczą retorykę, ale najszczerszy był wstęp: „Wojna była nieuchronnym skutkiem rozwoju światowych sił ekonomiczno-politycznych na bazie współczesnego monopolistycznego kapitalizmu. (…) Światowy kapitalistyczny system gospodarczy niesie w sobie elementy powszechnego kryzysu i militarnych konfliktów. (…) Wojennej katastrofy dałoby się może uniknąć, gdyby możliwa była okresowa redystrybucja surowców i rynków zbytu między krajami zgodnie z ich ekonomicznym potencjałem drogą uzgodnionych pokojowych decyzji. Uniemożliwiają to obecne kapitalistyczne warunki rozwoju światowej gospodarki”.

Odpowiedzią na mowę Stalina było przemówienie Churchilla w Fulton, 5 marca 1946 r., gdzie padły słowa opadnięciu żelaznej kurtyny.

Gdzie dwóch się bije…

W 1948 r. Stalin przedstawił jasno komunistycznym przywódcom Bułgarii i Jugosławii perspektywy rozwoju sytuacji międzynarodowej i konieczność wsparcia bojowników wojny domowej w Grecji: „Nie bójcie się jakiegoś »imperatywu kategorycznego« w kwestii obowiązku moralnego. My nie mamy takich imperatywów. Cały problem sprowadza się do równowagi sił. Jak możesz, uderzaj. A jak nie, to nie stawaj do walki. Walczymy nie wtedy, kiedy chce wróg, tylko kiedy to jest w naszym interesie”.

Stalin, kiedy uruchomił produkcję broni chemicznej i biologicznej i miał własną bombę jądrową, już w 1950 r. nie wykluczał przystąpienia do ostatniego boju. Ściślej mówiąc, zrozumiał, że wojna, którą wszczął w Korei, może przerodzić się w masakrę globalną. Pisał o tym szczerze do Mao Zedonga na początku października 1950 r.: „Ze względów prestiżowych USA mogą wdać się w wielką wojnę, (…) potem wciągnąć w nią Chiny, a wtedy do wojny przystąpi ZSRR. (…) Czy mamy się tego bać? Według mnie nie, bo razem będziemy silniejsi niż USA i Anglia. (…) Jeśli wojna jest nieunikniona, niech będzie teraz”.

Po ataku Korei Północnej na Koreę Południową dowództwo sił powietrznych USA zasugerowało kontratak nie na Phenian, tylko na zakłady zbrojeniowe na Uralu i Syberii.

Ale ostrożni politycy odrzucili ten pomysł. Przecież na początku 1950 r. ZSRR i ChRL podpisały układ o wzajemnej pomocy i z końcem 1950 r., wraz z pojawieniem się „ochotników” Mao, konflikt na Dalekim Wschodzie przerodził się w wojnę chińsko-amerykańską. Tego właśnie chciał Stalin, który zręcznie przeciwstawił najliczniejszy naród świata najbogatszemu. Podobną metodę testował już w latach 1939 i 1941, kiedy paktami o nieagresji z Niemcami i Japonią sprowokował globalną jatkę.

Stalin, Ulbricht i Mao Zedong, 1949 rokStalin, Ulbricht i Mao Zedong, 1949 rok domena publiczna

W 1950 r. ponownie postawił się w roli trzeciego, który cieszy się, gdy dwóch się bije. Co więcej, według doniesień, które miał na biurku w grudniu, odrzutowce MiG-15 okazały się skuteczne przeciwko „latającym superfortecom”, a także eskortującym je myśliwcom. Amerykański odwet jądrowy stał się mniej straszny. Wkrótce kontyngent amerykański w Korei przewyższył liczebność oddziałów USA stacjonujących w Europie. ZSRR zwiększył też dostawy broni dla wietnamskich powstańców – zarówno rękami Mao, jak i bezpośrednio – żeby odciągnąć część wojsk francuskich z Europy, której pragnął.

Stalin wyznaczył termin III wojny światowej

Związek Radziecki zyskał kolejną „pięciolatkę” na prace nad bombą termojądrową i przygotowywanie uderzenia, w którym dużą rolę miały odegrać siły satelitarne. Późnym wieczorem 9 stycznia 1951 r. na Kremlu rozpoczęła się odprawa wojskowo-politycznego kierownictwa ZSRR i pięciu środkowoeuropejskich krajów „demokracji ludowej”. Jak zanotował minister obrony Rumunii Emil Bodnaras, Stalin wyznaczył termin III wojny światowej: „To, że przez najbliższe dwa-trzy lata USA będą związane w Azji, jest okolicznością bardzo sprzyjającą dla nas, światowego ruchu rewolucyjnego. Musimy te dwa-trzy lata dobrze wykorzystać”. Potem wódz wydał „młodszym braciom” wiele poleceń sprowadzających się do tego, że mają zmienić swoje kraje w koszary i zakłady zbrojeniowe. Jak wspominał w rozmowie z Teresą Torańską uczestnik spotkania Edward Ochab: „Z ciężkim sercem przyjmowaliśmy te »sugestie« i wynikające z nich perspektywy”.

Swietłana Allilujewa, córka Stalina, wspominała, że podówczas wódz „(…) zawziął się na cały świat. (…) Zimą z 1952 na 1953 r. zapadły najmroczniejsze ciemności. (…) Do całego szaleństwa doszedł szczęk oręża. Z byle powodu z Moskwy wydalony został ambasador USA George Kennan. Jeden pułkownik, artylerzysta, towarzysz moich braci [zapewne adoptowany syn Stalina Artiom Siergiejew], rzekł mi wtedy poufnie:

»Och, teraz czas zacząć, żeby się odegrać, dopóki żyje twój ojciec. Teraz jesteśmy niezwyciężeni!«.

Trudno było myśleć o tym serio, ale takie faktycznie były nastroje w kierownictwie. Ludzie bali się mówić, to było jak cisza przed burzą”.

Nagły koniec dyktatora

Józef StalinJózef Stalin Fot. Domena publiczna

Ale 1 marca 1953 r. piorun trafił Stalina. Atak apopleksji, wylew, wezwani przez ochronę przerażeni towarzysze zwlekali z wezwaniem lekarza. Czego bali się bardziej – tego, że generalissimus ozdrowieje i urządzi im sądny dzień, czy że odzyskawszy przytomność, uzna przywołanie medyka za próbę odsunięcia go od władzy? Z czasem wyłoniła się obawa, że wszystkim grozi śmierć – wódz mógł dojść do siebie i rozgniewać się na tych, którzy nie udzielili mu pomocy. W końcu wezwano lekarzy, ale nie umieli już uratować despoty. Blisko pięć dni cierpiał straszne męki łącznie z krwawymi wymiotami.

Niemniej według świadectwa córki nawet na łożu śmierci próbował pracować: „Oddychał coraz szybciej. Od 12 godzin było jasne, że narasta niedotlenienie organizmu. Twarz mu pociemniała i zmieniła się, rysy stawały się trudne do rozpoznania, usta poczerniały. Przez ostatnią godzinę-dwie powoli się dusił. Agonia była straszna. Udusił się na oczach wszystkich. W pewnym momencie – nie wiem, czy naprawdę tak było, ale tak się wydawało – w ostatniej chwili nagle otworzył oczy i omiótł wzrokiem stojących wokół. To było straszne spojrzenie, jakby obłąkane lub wściekłe, pełne strachu przed śmiercią i przed pochylonymi nad nim obcymi twarzami lekarzy. Patrzył na nich przez niecałą minutę. I nagle – to było niepojęte i straszne, nadal tego nie rozumiem, ale nie umiem zapomnieć – nagle podniósł lewą rękę, tę, którą mógł poruszać, i jakby wskazał coś w górze albo pogroził nam wszystkim. Gest był niezrozumiały, ale straszny”.

Psychologowie zauważyli, że w objęciach Morfeusza człowiek najczęściej widzi to, co chciałby wyprzeć z pamięci, o czym na jawie usilnie stara się zapomnieć. Pewnie z tego powodu, odpowiadając na pytanie dziennikarza Feliksa Czujewa, czy Stalin nawiedza go w nocy, Wiaczesław Mołotow opisał scenę z Armagedonu: „Czasami śnię. W jakichś całkiem dziwacznych okolicznościach. Jakieś zrujnowane miasto. Nie mogę się wydostać. A potem spotykam jego”.


Aleksander Gogun – (ur. w 1980 r.) rosyjski historyk, pracuje w Instytucie im. Friedricha Meineckego na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie. Zajmuje się II wojną światową i historią ZSRR okresu stalinowskiego. Patrz też: www.gogun.org


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Media should have been more responsible in covering Tel Aviv terror attack – editorial

Media should have been more responsible in covering Tel Aviv terror attack – editorial

JPOST EDITORIAL


This was about ratings and drama and there was nothing like it before on Israeli TV.

Members of Israeli ZAKA team clean blood from the site after a shooting terror attack on Dizengoff street on April 8, 2022 in Tel Aviv / (photo credit: Amir Levy/Getty Images)

Many people who watched the live TV news broadcasts from Dizengoff Street in Tel Aviv on Thursday night came away with an uneasy feeling. 

First was the suspense and drama playing out live on television, reminiscent of shows like “24” or Miami Heat. Here was a live chase for a terrorist on the streets of the State of Israel’s main commercial and entertainment hub. 

There were the initial images from the scene of the attack, at the Ilka Bar where three people were murdered and half a dozen more were wounded and then the live feed from Dizengoff 176 where dozens of policemen and IDF soldiers stood with their guns and assault rifles pointed upwards due to a suspicion that the gunman – later found near a mosque in Jaffa – was holed up inside. 

What they were thinking exactly, was unclear. Had the terrorist been inside the building and opened a window and started spraying the street below he would have hit many of those same security officers. Should the street have not been cleared and then only a select group sent to the building?

And this is only one of the many questions that came out of that evening. In general, what was obvious from the scene was that chaos reigned in Tel Aviv on Thursday night and no one was able to control what was happening.

Security forces take aim at a building where the gunman who opened fire on Dizengoff Street was suspected of hiding last night. At least two people were killed and another eight were wounded in the terrorist attack in the heart of Tel Aviv. (credit: JACK GUEZ/AFP VIA GETTY IMAGES)

The reason was that the terrorist was still on the run and was not neutralized right after the attack as mostly happens. As a result, with a terrorist on the run, the city went wild – and with it the country. 

Approximately 1,000 policemen and soldiers – including elite units like Sayeret Matkal and Shaldag – descended on the city and began going door-to-door searching for the terrorist. What also happened was that the media – there in larger numbers than usual since it was after all Tel Aviv – decided to follow the security forces on their house-to-house hunt. 

Reporters were running – mostly out of breath – after the soldiers and policemen as they went into apartment buildings, backyards and narrow alleyways in search of the shooter. That they were broadcasting police and army tactics on live TV meant nothing. That they were showing the soldier’s and policemen’s faces – some banned from being publicized- also meant very little. 

This was about ratings and drama and there was nothing like it before on Israeli TV. 

This does not mean that just the media is to blame. Reporters cannot necessarily be criticized for being caught up in the moment and doing their job even if that means chasing policemen and soldiers as they try to do their job. 

On the other hand, it can be expected of news directors and editors to understand that some situations are not meant to be covered in that way. A gunman on the loose, still armed and dangerous is a job for the security forces. 

For this to happen there needs to be someone who takes responsibility. During the evening pursuit on Thursday night, Communications Minister Yoaz Hendel (New Hope) tried to appeal to the media to follow the event from the main command post set up near the Ilka Bar, where the attack took place. No one really listened. 

What also needs to happen is for someone in the government to set rules of engagement with the media and not simply expect a situation to evolve a certain way. 

The Prime Minister’s Office has a National Information Directorate and the IDF has one of the biggest spokesperson’s offices in the country. The police PR apparatus has also grown tremendously over the years. Where were all these people? Why wasn’t there a clear flow of information? Why were Tel Aviv residents being asked to lock their doors and stay home but given very little additional information? 

Both sides need to learn lessons from what happened on Thursday night. The chaos that the entire country and world watched is not a long-term strategy. Israel needs to get its act together. 


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Artifact on Display at German Museum to Return to Jewish Heirs, Decades After Seizure by Nazis

Artifact on Display at German Museum to Return to Jewish Heirs, Decades After Seizure by Nazis

Shiryn Ghermezian


A general view shows part of an exhibition at the Yad Vashem World Holocaust Remembrance Center in Jerusalem, before beginning of Israel’s annual Holocaust Remembrance Day, as the centre is closed following the coronavirus disease (COVID-19) restrictions around the country, April 20, 2020 REUTERS/ Ronen Zvulun

The descendants of a German Jewish woman will be given restitution for silverware forcibly taken from her by the Nazis in Munich, after intervention by the magazine of B’nai B’rith International, the Jewish organization said on Thursday.

Hermine Bernheimer —who was born and raised in Göppingen, Germany, and later moved to Munich — was adhering to a 1939 Nazi order that Jews must turn over precious metal objects to their local pawn shops when she reliquished a silver cup she owned, according to B’nai B’rith Magazine. She was later deported to the Theresienstadt concentration camp and murdered.

Her great-niece Naomi Karp first learned about the silver cup in January 2020 from Dr. Matthias Weniger, head of provenance research at the Bavarian National Museum in Munich, which had the item held in storage for decades. Karp proved her relationship to Bernheimer, but she and her extended family had been waiting since April 2021 for the Bavarian Ministry of Science and the Arts to sign paperwork releasing the item to Bernheimer’s family.

After B’nai B’rith Magazine’s Dina Gold reached out to the ministry, asking why the objects were still being held by the national museum, the ministry signed the paperwork last month. Bernheimer’s family has decided to give the cup to the Jewish Museum in Goppingen.

“I’m thrilled that the logjam has been broken and grateful for Dina’s help,” Karp said.

Weniger commented, “There can never be a truly happy ending after all that’s happened. But I look forward to handing the cup, at Naomi and her family’s request, to the Jewish Museum in Göppingen, to be a permanent memory of Hermine’s terrible fate and that of so many others.”

B’nai B’rith said more details about Bernheimer’s silver cup and its history will be featured in magazine’s winter edition.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com