Archive | 2017/12/13

Lamenty nie pomogą, pora zrobić bilans i wyciągnąć naukę z naszych błędów

Artykuł w saudyjskiej gazecie “Al-Sharq Al-Awsat”  w setną rocznicę Deklaracji Balfoura: Lamenty nie pomogą, pora zrobić bilans i wyciągnąć naukę z naszych błędów

MEMRI


Z okazji setnej rocznicy Deklaracji Balfoura 2 listopada 2017 r. sudański dziennikarz, Othman Mirgani, publicysta gazety “Al-Sharq Al-Awsat”, skrytykował arabskie i palestyńskie lamenty w sprawie tej deklaracji. Wezwał do rachunku sumienia, by zbadać, dlaczego Izrael zgarnia osiągnięcia, podczas gdy Palestyńczycy i Arabowie dotarli do swojej obecnej sytuacji. Napisał, że Palestyńczycy tracili okazje, błędnie zrozumieli rzeczywistość i popadli w sprzeczki wewnętrzne, a powinni zjednoczyć się i zdefiniować swoje cele, jak to zrobili Izraelczycy, by je osiągnąć.

Lord Arthur James Balfour i jego deklaracja (Zdjęcie: Aljazeera.net, 26 października 2017)

Poniżej podajemy fragmenty tego artykułu.

Po arabsku nigdy nie wymawia się słów “Deklaracja Balfoura” bez towarzyszącego przymiotnika “przeklęta”. Ta deklaracja, której setna rocznica przypada dzisiaj, z pewnością była przeklętym i katastrofalnym wydarzeniem dla Palestyńczyków, nieszczęściem dla Arabów i punktem zwrotnym historii regionu, który wkroczył w klęski, wojny i nakby. Historia deklaracji jest dobrze znana i kilka linijek brytyjskiego komunikatu, który zawierał obietnicę ich najlepszych starań, by ułatwić zrealizowanie syjonistycznego marzenia o założeniu ojczyzny dla Żydów w Palestynie, wielu na tym obszarze, szczególnie wśród Palestyńczyków, praktycznie rzecz biorąc pamięta słowo w słowo.

W setną rocznicę Deklaracji Balfoura można skomponować lament, który dołączy do długiej linii lamentów napisanych o tym przez lata, ale czy to właśnie jest wymagane? Czy zmieni to rzeczywistość?

Słychać było wiele głosów, żądających, by Wielka Brytania przeprosiła za tę deklarację[1] i za to, do czego doprowadziła Palestyńczyków i region, a tego rządy brytyjskie odmawiały zrobić do obecnego momentu. Tym razem tym żądaniom towarzyszy wylew wściekłości w następstwie decyzji brytyjskiej premier, Theresy May, by obchodzić setną rocznicę jako świąteczne wydarzenie, na które został zaproszony izraelski premier, Benjamin Netanjahu. W odpowiedzi na żądanie przeprosin May powiedziała, że będzie świętowała wydarzenie z pełną pompą i że jest dumna z roli odegranej przez Wielką Brytanię w ustanowieniu Izraela. Ten prowokacyjny krok spotkał się z burzą wściekłości wśród Palestyńczyków i z krytyką w Wielkiej Brytanii…

Być może obchody [urządzone przez] May mówią wiele o jej sposobie myślenia i jej stanowisku, ale mówią znacznie więcej o obecnej sytuacji Arabów, bowiem Wielka Brytania nie jest jedynym krajem, który jest świadomy tego, że Palestyńczycy zgubili drogę i że Arabowie są słabi, [jak też] rozumie równowagę sił w regionie. W kontekście jej realistycznego spojrzenia May nie uważa, że jest prawdopodobne, by zaszkodziło jej sławienie deklaracji [Balfoura] ani roli [Wielkiej Brytanii] w założeniu Izraela. Ponadto, nie widzi powodu do przepraszania. Gorzką i jeszcze straszliwszą prawda jest, że nawet gdyby Wielka Brytania raczyła [opublikować] przeproszenie, nie zmieniłoby to żadnej części gorzkiej rzeczywistości, ponieważ ta rzeczywistość nie zmieni się przez oznajmienia, ale przez [prawdziwą] wolę, jakiej nie ma dzisiaj.

Zamiast lamentowania istnieje potrzeba zastanowienia się i zrobienia bilansu, przeanalizowania sytuacji, do jakiej dotarliśmy w sto lat od Deklaracji Balfoura i poważnego zbadania przyczyn [tego] w nadziei wyciągnięcia nauki z przeszłości. Co osiągnął Izrael i gdzie jest teraz, i co osiągnęli Palestyńczycy i Arabowie w odniesieniu do sprawy [palestyńskiej], skoro nie ma ani [jednego] arabskiego oświadczenia, który nie opisywałby jej jako „brzemienna”, „centralna” lub jakimś innym wyrażeniem, które już stało się pozbawione rzeczywistej treści?

Są tacy, którzy mówią, że supermocarstwa popierają Izrael, co jest prawdą i jest bezdyskusyjne. Jednak Arabowie także mieli poparcie silnych sojuszników przez całą swoją historię i Palestyńczycy otrzymują szerokie poparcie na arenie międzynarodowej, większe niż ma Izrael. Według mojej oceny różnicą jest to, że Izraelczycy pozostają skupieni na swoich celach i koncentrują cały swój potencjał na osiągnięciu ich, podczas gdy Palestyńczycy i inni Arabowie są rozproszeni we wszystkich kierunkach i przytłoczeni wewnętrznymi sporami, o których nikt nie może powiedzieć, że spowodował je Izrael.

Bardziej niż inni, Palestyńczycy muszą dokonać rachunku sumienia w świetle długiej listy okazji, które przepuścili, błędnego odczytywania [rzeczywistości] i [wewnętrznych] podziałów, które osiągnęły poziom wojny, wyrównywania rachunków i zabójstw. Mimo wszystkich wypowiedzi i haseł słyszanych raz za razem [że sprawa palestyńska] jest „na samym szczycie priorytetów arabskich”, na długą metę sprawa pozostanie [wyłącznie] ich. A więc sposób, w jaki oni [Palestyńczycy] odnoszą się do sprawy, rola ich przywódców w sprawie i [rozmiary] ich gotowości do wspólnego działania, by osiągnąć ich cele, są tym, co stanowi katalizator lub przeszkodę dla nich lub dla tych wszystkich, którzy ich popierają i wyrażają solidarność z ich prawami. Nie ma tu dość miejsca, by zająć się omówieniem błędnych kroków [jakie były podejmowane] lub podjąć się wszechstronnego badania historycznego pełnych przemocy sporów i wielu podziałów, jakie zaszkodziły Palestyńczykom i ich sprawie, ale wystarczy wskazać, że to, co działo się od Umów z Oslo, lub spór między Autonomią Palestyńską a ruchem Hamasu w latach następujących po przejęciu przez Hamas [Strefy] Gazy, zaszkodziło Palestyńczykom. Palestyńczycy zapłacili ciężką cenę pod każdym względem w wyniku tego sporu, aż niedawno podpisali porozumienie o pojednaniu w Kairze w następstwie arabskich wysiłków mediacyjnych i nacisków wynikających z sytuacji w regionie. Wielu obawia się, że to porozumienie nie potrwa długo w oparciu o stanowiska i [sprzeczne] troski stron oraz o historię palestyńską, która jest pełna podziałów.

Rocznica Deklaracji Balfoura mogła być okazją do samokrytyki, analizy wszystkich błędów w przeszłości, które przyczyniły się to tego, gdzie znajdujemy się teraz. Palestyńczycy, bardziej niż ktokolwiek inny, muszą zatrzymać się i zrozumieć, że mają palącą potrzebę zjednoczenia szeregów i zdefiniowania swoich celów, szczególnie dlatego, że są tacy, którzy stawiają na pokój i nasilają się wezwania do tego, o czym mówi się jako „umowie stulecia!’”[2]


[1] See MEMRI Inquiry & Analysis No. 1329, Palestinian Campaign To Sue Britain, Demand Reparation For Balfour Declaration, March 21, 2017.
[2] Al-Sharq Al-Awsat (London), November 2, 2017.


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com

 


Israeli walk-and-fly Rooster robot aids disaster relief

Israel21cIsraeli walk-and-fly Rooster robot aids disaster relief

Brian Blum


RoboTiCan’s Rooster can help reach injured victims of natural disasters where it’s not safe to send a human rescue worker.

Rooster search-and-rescue robots by RoboTiCan can “walk” or fly. Photo: courtesy

Roosters are best known for waking people up at dawn as they announce the start of a new day. But when the Rooster is a robot, it can also save people’s lives.

The Rooster is a new robot from Israeli startup RoboTiCan that can help reach injured victims of natural disasters where it’s not safe to send a human rescue worker.

Rooster got its name from the fowl’s preference for walking but being able to fly when necessary, Ofir Bustan, RoboTiCan’s COO, tells ISRAEL21c. “Most of the time it walks, but when it runs into an obstacle, it can hover and fly.”

That makes Rooster different from most other search-and-rescue robots, which can either walk or fly but not both – meaning they can get stuck or are too high above the ground to search effectively for survivors.

RoboTiCan’s highly maneuverable Rooster is one tough bird. The 30-by-40-centimeter (11.8-by-15.7-inch) robot rolls inside a metal “cage,” which allows it “to take some pretty hard hits,” Bustan says. “It can crash from six meters high and keep on working.”

It’s the robot’s communications that really sets it apart, Bustan explains. A team of Roosters, which can be deployed simultaneously by a single operator, set up their own independent “wireless mesh network” so they can talk to each other and the operator over a distance of hundreds of meters. No need for a cellular connection, which may be offline anyway in a disaster situation.

The operator can also send out a single Rooster and, when it reaches as far into the disaster zone as its communications will carry, send a second Rooster out. The signals will be relayed back to the operator piggyback style.

The Rooster is not an artificially intelligent robot – SkyNet from the Terminator movies is not a reality yet. It is, however, an autonomous robot.

Bustan explains. The first robots were just dumb machines, he says. In an assembly line, there might be “a giant arm that knows it needs to move 30 degrees to the left and clamp down, without knowing what it’s gripping. If there’s a mistake, the robot just stops” and waits for an operator to tell it what to do next.

Autonomous robots, by contrast, can take small decisions on their own and solve problems. “Autonomous robots will become the standard for smart manufacturing in the next 20 years,” Bustan adds.

It started with a DIY robot

RoboTiCan launched in 2011 when three students at Ben-Gurion University of the Negev’s robotics lab wanted to work with the open-source programming language ROS – it stands for “robot operating system” – but couldn’t afford the robot on which to run the code.

Autonomous robots with four wheels and a full kit of sensors – 3D cameras, ultrasonic sensors for distance, pulsed laser LiDAR – can run up to $120,000 a piece, Bustan tells ISRAEL21c. “The price tags were ridiculous. So the company’s founders decided to build one of their own. They were able to get the price down to around $20,000.”

They sold their homemade robot to research units within Ben-Gurion and then to other universities that were also researching autonomous robotics.

The business grew and the founders decided to expand to the private sector. The Israeli Ministry of Defense is a client as are a few “big customers that want to deploy a fleet of service robots,” Bustan says, without naming names.

Rooster, the most recent addition to the RoboTiCan fleet, came out of stealth in October at the Nextech 2017 conference in Beersheva, where RoboTiCan happens to be based.

That announcement led to more demand than the company currently can deliver. “We have many countries asking about the product,” including Mexico, Israel and the UK, says Bustan.

The Israeli Army’s Home Front Command had the Rooster in their toolkit when they flew to Mexico to help with post-earthquake efforts in September, although Bustan doesn’t know if it was used.

RoboTiCan staffers with some of the company’s autonomous robots. Photo: courtesy

RoboTiCan’s other robots are deployed by the defense industry, academia, private sector and governments across the world.

Rooster’s “cousins” have similarly cutesy names, for example Komodo, ARMadillo, TurtleBot and KREMEBOt, the latter a sweet play on the chocolate-coated marshmallow treats loved by Israeli children (and presumably robot makers during late-night manufacturing sessions).

All of RoboTiCan’s robots start their autonomous lives in Israel where the prototypes are built. Actual manufacturing is outsourced, then the robot is sent back to Israel for final assembly.

Now, that’s something to crow about.


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com