Archive | 2017/12/12

ANDRZEJ KORASZEWSKI: KOGO OBCHODZI IZRAEL?

ANDRZEJ KORASZEWSKI: KOGO OBCHODZI IZRAEL?

ANDRZEJ KORASZEWSKI


Postawione w tytule pytanie nie jest moje, sformułował je tajemniczy mr.off, który w komentarzu pod felietonem „Czy w Izraelu jest bezpiecznie” pisał:

„Kogo etycznego/moralnego i będącego w pełni władz umysłowych obchodzi Izrael, kolonialne, militarystyczne, rasistowskie państwo apartheidu oskarżone przez ŚWIAT o zbrodnie przeciw ludzkości?
Mordujace co 3 dni palestyńskie dziecko i trzymające w więzieniach tysiące palestyńskich dzieci oraz dziesiątki tysięcy ich rodziców walczących – rzucając kamieniami w terrorystów z IDF – o status CZŁOWIEKA!
Okupanci oskarżeni o zbrodnie przeciw ludzkości nie mogą czuć się bezpiecznie.”

Mr.off musi się dniami i nocami interesować Izraelem jeśli posiada tak rozległą wiedzę o maleńkim państwie odległym o tysiące kilometrów. Najwyraźniej śledzi uważnie informacje o tym kraju i chętnie dzieli się tym, co o nich myśli. Tych informacji jest zatrzęsienie. Jerozolima jest stolicą korespondentów zagranicznych (stolica żadnego innego kraju nie przyciąga takiej masy dziennikarzy, a wielu z nich podziela poglądy owego mr.off).

Izrael świętował kilka dni temu 69. rocznicę niepodległości, ale oni obchodzą ją według swojego kalendarza, a według naszego kalendarza przypada ona na 14 maja. Wybrany z ramienia Partii Demokratycznej prezydent Harry Truman był pierwszym mężem stanu, który uznał niepodległy Izrael, a wiadomość o uznaniu przez Stany Zjednoczone niepodległego Izraela została ogłoszona 11 minut po oficjalnym zakończeniu władzy Brytyjczyków w Palestynie.

Sprawa jest niezwykle ciekawa dla tych, których to interesuje, opowiem o tym więcej za chwilę, najpierw jednak współczesność, czyli spotkanie obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych z „prezydentem” „Palestyny”. Dlaczego opatrzyłem ostatnie dwa słowa cudzysłowem? Prezydent Abbas został dwanaście lat temu wybrany na czteroletnią kadencję i od tamtej pory dokłada starań, aby nie kłopotać wyborców chodzeniem do urn. (Według niektórych opinii jest to jego jedyna troska o Palestyńczyków.) Palestyna została uznana przez PRL wiele lat temu, ale chyba nadal nie ma takiego państwa, chociaż teoretycznie dawno temu mogło powstać, gdyby tylko palestyńscy władcy byli tym zainteresowani. Taką opinię wyraził m.in. prezydent Clinton mówiąc, że Arafat popełnił ogromny błąd odrzucając izraelską ofertę pokojową. Bill Clinton musi być gorzej poinformowany niż mr.off i kilku innych.

W dniu 3 maja obchodziliśmy w Polsce święto Królowej Korony Polskiej, zaś „prezydent” „Palestyny” rozmawiał w Białym Domu z prezydentem Trumpem. Wiemy o tym spotkaniu tyle, ile nam powiedziano, a to co powiedziano, jest powodem wielu domysłów i protestów. W Izraelu już sam fakt zaproszenia „prezydenta” „Palestyny” do Białego Domu wywołał niechętne pomruki, natomiast w Autonomii Palestyńskiej stanowcze protesty wywołały domysły, że prezydent Stanów Zjednoczonych mógł zażądać zaprzestania sowitego wynagradzania przez Autonomię ludzi, którzy zabili lub próbowali zabić Żyda.

Oficjalnie dowiedzieliśmy się, iż Trump naciskał, aby władze AP zaprzestały podżegania do przemocy oraz dano nam do zrozumienia, że podczas prywatnego spotkania nalegał na zaprzestanie wypłat dla morderców i ich rodzin.

W dzień po tym spotkaniu doradca Abbasa d/s polityki zagranicznej okupowanej Palestyny (to chyba jakaś żydowska okupacja, w której okupowani mają swój rząd, parlament, swoje więzienia, w których przetrzymują swoją opozycję i swoją prasę, w której piszą co chcą na temat okupanta i z której wyrzucają każdego dziennikarza, który chciałby pisać inaczej), Nabil Shaath, oświadczył, że palestyńscy więźniowie w izraelskich więzieniach są ofiarami „izraelskiej kontroli nad Zachodnim Brzegiem” dodając, że „To absurdalne żądanie, by przestać płacić rodzinom więźniów. To byłoby tak, jak żądać od Izraela, by przestał płacić swoim żołnierzom.”

Równocześnie palestyński polityk wypowiedział kilka ciepłych słów na temat prezydenta Trumpa, który powiedział kilka ciepłych słów na temat „prezydenta” Abbasa.

Co jest interesujące, prezydent Donald Trump wyraził nadzieję, że on szybko do tego pokoju między Palestyńczykami i Izraelczykami doprowadzi.

Ktoś obserwujący amerykańską politykę zagraniczną mógłby dojść do wniosku, że przynajmniej od czasów Jimmiego Cartera amerykańscy prezydenci obsesyjnie zajmują się załatwianiem pokoju między Palestyńczykami i Izraelczykami i może to zakrawać na jakieś syzyfowe prace. Trudno w tej sytuacji powiedzieć, czy optymizm Trumpa jest uzasadniony, czy też przekaże obowiązek szybkiego ustanowienia pokoju w tym zakątku świata swojemu następcy (lub następczyni).

Badacze sygnałów przekonują, że Donald Trump ma radykalnie inne podejście do tej kwestii niż Barack Obama, co wydaje się zgodne z prawdą, ale nie znaczy, że okaże się ono bardziej skuteczne. Żądanie zaprzestania zachęcania do terroru poparte argumentami finansowymi może mieć większy wpływ na władze okupowanej Autonomii niż praktykowane przez Baracka Obamę zapewnienia o solidarności i wiecznej przyjaźni z Palestyną. Problem w tym, że trwające od stu lat podżeganie czyni wszelkie władze Autonomii Palestyńskiej więźniami społeczeństwa, które o żadnym pokoju z Izraelem nie chce nawet słyszeć, gdyż wymagałoby to uznania prawa Izraela do istnienia, a to byłoby zaprzeczeniem wszystkiego, czego Palestyńczyków od pokoleń uczono.

Pesymiści obawiają się, że za kolejne 69 lat kolejny prezydent USA będzie obiecywał rychły pokój na tym skrawku ziemi, a kto wie, może również będzie naciskał na kolejnego palestyńskiego „prezydenta”, żeby przestał przetrzymywać Palestyńczyków w obozach dla uchodźców.

Tak czy inaczej Donald Trump w tym przypadku wyszedł na realistę stwierdzając, że jest gotów do współpracy z Izraelem i Palestyńczykami, by doprowadzić do porozumienia, dodając jednak, że „Jakiekolwiek porozumienie nie może być narzucone przez Stany Zjednoczone czy inny kraj. Palestyńczycy i Izraelczycy muszą współpracować, by osiągnąć takie porozumienie, które pozwali obydwu narodom żyć, modlić się i rozkwitać w pokoju.”

Co będzie dalej tego oczywiście nie wiemy, Abbas robi dobrą minę do złej gry, Trump okazał dobrą wolę rozmawiania z obydwoma stronami, ale ani przez moment nie udawał, że wierzy w dobre intencje Abbasa i jego drużyny, co od czasu uznania Arafata za gołębia pokoju i prawomocnego przedstawiciela Palestyńczyków jest intrygującą nowością.

Tymczasem minęła rocznica niepodległości Izraela obchodzona według żydowskiego kalendarza, którą pewni izraelscy Arabowie, mimo, iż ich żydowski kalendarz nie interesuje, celebrowali jako Dzień Nakby, czyli tragedii spowodowanej niespodziewanym niepowodzeniem masakry żydowskich mieszkańców Palestyny. (Ciekawe dlaczego Niemcy nie obchodzą swojej Nakby 8 maja.) Zbliża się 14 maja i (według naszego kalendarza) ci, których to interesuje, zauważą, że jest to 69 rocznica ogłoszenia niepodległości żydowskiego państwa.

Żydom obiecano własne państwo sto lat temu, co nam, Polakom, po odzyskaniu własnego państwa bardzo się podobało i okrzyk „Żydzi do Palestyny” był powszechnym zawołaniem różnych mr.off sprzed stu lat. „Kolonialny projekt” był deklaracją, że kara za przeciwstawianie się Rzymianom się skończyła i Żydzi mogą już wrócić do swojego kraju. Deklaracja była traktowana poważnie przez jej autora, lorda Balfoura, ale napotkała na poważny opór zdecydowanej większości zachodnich polityków, w tym mających tu najwięcej do powiedzenia Brytyjczyków. Kolonialne dobra tureckie zostały podzielone na mandaty, tworzono kolejne kraje arabskie, jednak zgoda na utworzenie państwa żydowskiego jakoś nie przechodziła przez gardło. Koszmar Holocaustu nie przekonał Brytyjczyków, żeby umożliwić Żydom europejskim ucieczkę przed nazistami, zaś arabskie zapowiedzi, że dokończą dzieła Hitlera, skłoniły ich wyłącznie do uzbrojenia Legionu Arabskiego w brytyjską broń i wsparcia go brytyjskimi oficerami.

Kiedy 15 maja 1948 roku pięć arabskich armii napadło na liczący sobie jeden dzień Izrael, Europa nie była pewna, czy ma coś przeciwko temu.

Obrona przed kolejnym aktem zagłady odbywała się na polach bitew na ziemi Izraela, ale wiele zależało również od uznania tego młodego państwa przez świat. Watykan oczywiście stanowczo odmówił, dając wcześniej do zrozumienia, że gotów jest takie uznanie rozważyć, jeśli żydzi nawrócą się na katolicyzm. Prezydent Harry Truman miał w tej kwestii inne zdanie.

Jeff Dunetz przypomniał dramatyczne okoliczności decyzji prezydenta Trumana.

„Żydowskie państwo – pisał – miałoby krótką historię, gdyby nie upór prezydenta Harry’ego Trumana, pierwszego światowego przywódcy, który uznał Izrael, a zrobił to mimo sprzeciwów swojego Sekretarza Stanu, Georga Marshalla, mającego wówczas większą popularność w Ameryce niż Truman.”

Podczas narady poprzedzającej decyzję o uznaniu Izraela przedstawiciel Departamentu Stanu, Robert Lovett, w przekonaniu, że stanowisko Trumana podyktowane jest wyłącznie zimną kalkulacją i pogonią za głosami wyborców, przekonywał, że ta decyzja nie przysporzy prezydentowi popularności. Kiedy to nie wpłynęło na postawę Trumana, poinformował, że do Palestyny przyjadą Żydzi z krajów komunistycznych i że będzie to kolejne państwo komunistyczne. George Marshall nie ukrywał swojego osobistego zaangażowania i podniesionym głosem powiedział, że w przypadku uznania Izraela wycofa swoje poparcie dla Trumana.

Truman uznał jednak, że w tej sprawie nie wolno mu ustąpić i nie ustąpił.

Tego samego dnia podpisał poniższy dokument.

Zapewne już wtedy toczyły się spory o przymiotnik „żydowskie”, i jak łatwo zauważyć, prezydent przekreślił słowo „Jewish” zastępując je określeniem „nowe państwo Izrael”.

W dzień później amerykańska prasa donosiła o wojnie. Pięć regularnych armii i dziesiątki tysięcy arabskich ochotników ruszyły w nadziei dokończenia nazistowskiej Zagłady.

Pomoc nie przyszła, pierwsza partia broni z Ameryki do Izraela dotarła dopiero w roku 1960 podczas prezydentury Kennedy’ego. Pomoc nie przyszła również z Europy. Biedni Europejczycy patrzyli na ciąg dalszy swojej długiej tradycji podchwyconej teraz przez świat arabski. (Jedynym krajem, który dostarczył Izraelowi trochę zdobycznej niemieckiej broni była Czechosłowacja. Do dziś nie natrafiłem na porządny opis tego, jak w Pradze zapadały decyzje w tej sprawie.)

A jednak to uznanie Izraela przez Trumana było ważne. Kiedy w 1961 roku Ben Gurion spotkał się z Trumanem w Nowym Jorku, po długiej i serdecznej rozmowie powiedział na pożegnanie, że jako cudzoziemiec nie może wiedzieć jakie miejsce Truman zajmie w historii Ameryki, ale jego decyzja i upór, żeby natychmiast po ogłoszeniu niepodległości uznać państwo Izrael, zapewniły mu na wieczność miejsce w historii Żydów.

Harry Truman wyszedł wyraźnie poruszony. Kiedy Ben Gurion w chwilę później wychodził z hotelowego pokoju jeden z korespondentów zapytał, dlaczego prezydent Truman miał łzy w oczach. Ben Gurion w swoich pamiętnikach napisał:

„Sądzę, że wiem, to były łzy człowieka, który był szkalowany i na którego posypały się kalumnie, który oparł się siłom we własnej administracji, które chciały go złamać. To były łzy człowieka, walczącego skutecznie o cel, co do którego słuszności był głęboko przekonany.”
Przez 69 lat Izrael nie zaznał ani jednego dnia pokoju, jego istnienie jest nieustającą wojną o przetrwanie. Bronił się przeciwko napaściom regularnych armii i broni się przeciw codziennym atakom terrorystów.

Czy w Izraelu jest bezpiecznie – pytała autorka felietonu, który sprowokował mr.off do napisania swojego komentarza? Jej refleksja była związana z podróżą jerozolimskim tramwajem na trasie, na której kilka dni wcześniej terrorysta pchnął nożem brytyjską turystkę raniąc ją śmiertelnie. Autorka o pisze, że Palestyńczyk był prawdopodobnie chory psychicznie. Nie informuje, czy uważa wszystkich Palestyńczyków za chorych psychicznie, czy tylko niektórych, ani jakie może być źródło tych psychicznych chorób. Ten chory psychicznie zamachowiec miał 57 lat. Większość palestyńskich zamachowców to ludzie młodzi, często wręcz dzieci.

„Prezydent” Abbas publicznie zapewnił prezydenta Stanów Zjednoczonych: „Panie prezydencie, zapewniam pana, że wychowujemy naszą młodzież, nasze dzieci, nasze wnuki w kulturze pokoju”. Prawdopodobnie był równie przekonany o swojej uczciwości, prawdomówności i moralności jak mr.off.

A kogo interesuje Izrael? Niestety wszystkich, nie wszystkich jednak w ten sam sposób.


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com

 


Silk micro-cocoons will transport proteins in food, drugs

Israel21cSilk micro-cocoons will transport proteins in food, drugs

ISRAEL21c Staff


Self-assembled silk protein capsules could be used in the cosmetics, food and pharmaceutical industries, particularly to deliver sensitive molecules.

Image of silkworm cocoons via Shutterstock.com

Scientists from Israel and abroad have designed microscopic silk capsules that can serve as a protective environment for the transport of fragile protein “cargo” for cosmetic, food and pharmaceutical applications — particularly the delivery of drugs within the body.

The collaborative research, performed by an international team of academics from the Weizmann Institute of Science in Israel; the Universities of Cambridge, Oxford and Sheffield in the UK; and the ETH in Switzerland, was reported in Nature Communications on July 19.

Their capsules mimic, on a very small scale, the structure of silkworm cocoons. Silkworms and spiders spin their elastic fibers from natural proteins that have many potential benefits, but these proteins have a tendency to clump together once extracted.

Researchers have had to resort to using chemically processed silk fibers, which have different mechanical properties and are relatively inert compared to the natural ones.

University of Cambridge postdoctoral fellow Ulyana Shimanovich – now head of a new lab in Weizmann’s Materials and Interfaces Department – decided to find out what keeps the natural silk proteins from clumping together in the animal prior to the spinning.

The silk proteins are stored in liquid form in the silkworm’s glands before they are spun into the threads used to construct the cocoons. To imitate the natural process of structuring silk protein into protective capsules, the researchers used the principles of microfluidics, a field that deals with the control of fluid flow parameters on the micron-scale level.

They placed proteins extracted directly from the glands of silkworms inside microscopic channels on a chip made of a silicon-derived polymer and caused the protein molecules to self-assemble into a gel-like material, exactly as in a silkworm. The gel formed microscopic capsules. Within these capsules the rest of the protein stayed protected as a solution, as it does in the animal’s gland.

“Such micrococoons can store internally the otherwise highly unstable liquid native silk for several months and without apparent effect on its functionality,” the scientists reported.

“We further demonstrate that these native silk micrococoons enable the effective encapsulation, storage and release of other aggregation-prone proteins, such as functional antibodies.”

Passing the blood-brain barrier

By controlling the viscosity of the silk protein solution and the forces acting upon it, the researchers have been able to control the capsules’ shape – round or elongated – and size: from 300 nanometers to more than 20 micrometers.

Shimanovich explained: “Making synthetic capsules is normally a complex and energy-intensive process. In contrast, silk capsules are easier to produce and require less energy to manufacture. Moreover, silk is biodegradable.”

The tough silk capsules may be used to protect sensitive molecules, such as antibodies and other proteins, preventing them from losing desired qualities.

The capsules can be employed, for example, to deliver drugs or vaccines intact to target organs. In particular, said Shimanovich, they may help develop future therapies for neurodegenerative diseases because the capsules can penetrate the blood-brain barrier.

And because the capsules are biodegradable, they might be employed in the food industry to incorporate healthful oil particles into bread or other products.

Other potential applications for natural silk proteins stored inside the new capsules include skin treatments for burns or cosmetic use, and strong elastic fibers for tissue-engineering items such as improved biological implants.

Shimanovich’s research is supported by the Benoziyo Fund for the Advancement of Science; the Peter and Patricia Gruber Awards; and Georges Lustgarten.


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com