Archive | 2017/12/10

Janusz Morgenstern

Janusz Morgenstern

Ewa Nawój i Jan Strękowski


Janusz Morgenstern, fot. Bartek Kosiński/East NewsJanusz Morgenstern, fot. Bartek Kosiński/East Ne

Reżyser, scenarzysta i producent filmowy urodzony 16 listopada 1922 roku w Mikulińcach koło Tarnopola na Podolu (obecnie Ukraina), zmarł 6 września 2011 roku.

W czasie II wojny światowej cudem uniknął holokaustu. Wojnę przeżył w rodzinnych stronach, w najtrudniejszym okresie ukrywając się. Pod wkroczeniu Rosjan na te tereny wiosną 1944 roku, po wyjściu z ukrycia, Janusz Morgenstern został wcielony do II Armii Wojska Polskiego.
Po wojnie zapisał się początkowo na studia na Wydziale Leśnictwa we Wrocławiu, ale gdy dowiedział się o istnieniu szkoły filmowej, postanowił studiować reżyserię. W 1954 roku ukończył wydział reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi (dyplom 1969). Współpracował z Andrzejem Wajdą przy filmach: “Kanał”, “Lotna”, “Popiół i diament”.

Janusz Morgenstern debiutował pełnometrażowym filmem fabularnym “Do widzenia, do jutra” w 1960 roku. W późniejszych latach dał się poznać jako reżyser współczesnych dramatów psychologicznych i filmów wojennych. Z ogromnym powodzeniem reżyserował seriale telewizyjne.
Od roku 1978 był szefem Studia Filmowego Perspektywa.

Janusz Morgenstern miał niemały udział w powstawaniu filmów tzw. szkoły polskiej. Związany szczególnie z Andrzejem Wajdą – był m.in. pomysłodawcą obsadzenia Zbigniewa Cybulskiego w roli Maćka Chełmickiego w “Popiele i diamencie”. Pracując jako drugi reżyser, wymyślał też sceny, które przeszły do historii kina – m.in. był pomysłodawcą słynnej sceny z płonącą wódką w kieliszkach, znaną z “Popiołu…”. Trudno się dziwić, że Morgenstern czuł się emocjonalnie mocno związany z tym nurtem.

Jako samodzielny twórca sięgał kilkakrotnie po temat II wojny światowej, tak charakterystyczny dla szkoły polskiej. Uczynił to jednak znacznie później, kręcąc takie filmy jak: “Potem nastąpi cisza” (1965), “Kolumbowie” (1970), “Godzina ‘W'” (1979) i “Życie raz jeszcze” (1964). Wcześniej, w połowie lat 50. planował zrealizowanie filmu o tematyce wojennej, nie zatwierdzono mu jednak proponowanych scenariuszy. Była wśród nich m.in. adaptacja opowiadania Jana Józefa Szczepańskiego “Buty”. O tych wczesnych projektach mówił po latach:

“Gdybym je zrealizował, wpisałbym się w nurt szkoły polskiej, który cenię najwyżej w całej historii naszego kina. Potem zrobiłem dwa duże obrazy, które były nieco spóźnionymi tytułami tego nurtu – ‘Godzinę W’ i serial ‘Kolumbowie’. To były dla mnie bardzo ważne filmy” (w rozmowie z Barabarą Hollender, “Rzeczpospolita”, 17.11.2007).

Debiutował jako – bez mała – czterdziestolatek w 1960 roku filmem o całkowicie odmiennej tematyce.

“Film ‘Do widzenia, do jutra’ był na początku lat 60. czymś niezwykłym, wnosił do kina świeżość, przełamywał nurt rozliczeniowy, wracał do najprostszych spraw, miłości, odpowiedzialności, dojrzałości” – pisała Barbara Hollender w cytowanym już tekście.

Film toczył się w kręgu twórców legendarnego teatrzyku Bim Bom. Scenariusz do niego napisali Zbigniew Cybulski i Bogumił Kobiela. Trzeci ze scenarzystów podpisanych pod filmem, Wilhelm Mach, był – według dzisiejszej relacji reżysera – jedynie figurantem. Dopisanie jego nazwiska, dobrze widzianego w kręgach władzy, miało scenariuszowi utorować drogę do realizacji. Ta opowiedziana przez reżysera (“Rzeczpospolita” 17.11.2007) sytuacja w bardzo jaskrawy sposób świadczy o silnych, pozaartystycznych uwarunkowaniach ówczesnego polskiego kina. Wciąż w roku 1960 wyraźnych, mimo że rzecz cała miała miejsce już po politycznej odwilży 1956.

Film Morgensterna jest opowieścią o miłości polskiego studenta do córki francuskiego konsula. Akcja toczy się w atmosferze charakterystycznej dla kabaretu Bim Bom. W debiucie reżysera dopatrywano się pokrewieństw ze stylistyką francuskiej Nowej Fali. Kiedy film wszedł na ekrany, nie zawsze spotykał się entuzjastycznymi recenzjami.

“Scenariusz jest tak pusty i przy tym sentymentalno-patetyczny, że nie powstydziłaby go się czternastolatka, wypisująca wiersze pod ławką na lekcjach matematyki” – pisał Marian Bielecki (“Film” 20/1960).

Oskar Sobański, już po latach (“Film” 28/1978), wspomina swój odbiór filmu wyłącznie jako rodzaj ewenementu towarzyskiego, zabawy w kręgu wtajemniczonych. Jednak wraz z upływem czasu zmienił zdanie:

” ‘Do widzenia, do jutra’ jest chyba jedynym wartościowym zapisem filmowym tej epoki, jakim dysponujemy. Teraz widać, że nie ma w nim fascynacji zewnętrznością, formami bycia, jakimi to pokolenie zaznaczało swoją obecność w życiu, ale przede wszystkim jest fascynacją tym, co w tym życiu było istotnie ważne.”

Nie była to opinia odosobniona. Opinie też nie były jednoznaczne. Maciej Maniewski pisał, że “Do widzenia, do jutra” “ocierał się o pretensjonalność”, ale dziś jest zapisem niepowtarzalnej epoki (“Film” 22/1987).

Próbując zdefiniować urok tego filmu, kilka lat temu Tadeusz Sobolewski pisał w felietonie:

“(Film) oscyluje między wielkim i małym, między liryzmem i kabotyństwem, powagą i ironią. (…) Przy całej lekkości jest w tej komedii zanotowana świadomość nieprzekraczalnych barier, nostalgia za wielkim światem. Na tej niewyrażonej wprost tęsknocie za wolnością opierał się, jak sądzę, trudny do przekazania urok peerelowskiego życia. Sztuka stawała się sublimacją tej tęsknoty. Żaden polski film nie pokazuje tego tak lekko i dobitnie, jak ‘Do widzenia do jutra’ – no i to właśnie już dziś jest dla młodszych kompletnie nieczytelne.” (“Kino” 5/2002)

Film Morgensterna oddaje klimat tamtej epoki. Córka konsula, polski student – to dwa światy, to film tyleż o miłości, co – w gruncie rzeczy – o Żelaznej kurtynie.

Rok później, w 1961 roku, Janusz Morgenstern zrealizował według pomysłu i scenariusza Tadeusza Łomnickego krótki, dziewięciominutowy fabularyzowany dokument “Ambulans”, o zagładzie żydowskich dzieci w czasie II wojny światowej. Był to jedyny raz, kiedy Morgenstern poruszył temat Holokaustu, stanowiący dla niego – o czym świadczą liczne wypowiedzi – nieusuwalną traumę. Temat ten wiąże się z najboleśniejszym okresem życia, o którym reżyser chciał zapomnieć. W późniejszym okresie Janusz Morgenstern wielokrotnie sięgał po tematykę wojenną, jednak filmy te nie dotyczyły Holokaustu.

Pełnometrażowy debiut “Do widzenia do jutra” dał początek współczesnemu nurtowi w twórczości Morgensterna. W latach 60. i później, w 70., powstały kolejne filmy, takie jak komedie “Jutro premiera” (1961) czy “Dwa żebra Adama” (1963). Po tych próbach, choć spotkały się z pewną życzliwością, Morgenstern nie odnalazł się w roli reżysera komedii. Sięgnął wreszcie po dramat wojenny, realizując “Życie raz jeszcze” w 1964 roku, a rok później “Potem nastąpi cisza”, dając tym samym początek drugiemu nurtowi swojej twórczości, jaki stanowią filmy o latach wojny i okresie tuż po wojnie. Sięgnął po tematykę, z której wcześniej zrezygnował, nie znajdując politycznej atmosfery sprzyjającej tego typu projektom.
W kilka lat po odwilży 1956 roku sytuacja była odmienna, ale i tak reżyser musiał się liczyć z wieloma ograniczeniami. Ważne były osoby scenarzystów i utwory literackie, które posłużyły za podstawę filmów Morgensterna. Scenarzyści, z którymi współpracował, to przede wszystkim Roman Bratny i Zbigniew Safjan. Bratny, pisarz z AK-owską przeszłością, prezentował postawę akceptacji wobec powojennych realiów. A Safjan, zaufany prozaik władzy, działacz partyjny wysokiego szczebla, był autorem powieści politycznych, w których uwypuklał ścieranie się odmiennych postaw ideologicznych, zgodnie jednak z obowiązującym schematem.

Mimo to, jak mówił w wywiadzie Janusz Morgenstern, film według powieści “Życie raz jeszcze”, którego scenarzystą był Bratny, miał “kolosalne problemy i to na szczeblu KC” (rozmowa Katarzyny Bielas i Jacka Szczerby, “Gazeta Wyborcza” 21.11.2002).

“Sprawę nadzorował osobiście towarzysz Zenon Kliszko, prawa ręka Gomułki. Przekonywano mnie, że przecież opowiadam o roku ’56: przełom, dużo ludzi wyszło z wiezienia. ‘A u pana jest tak smutno’ – mówiono. Długo się broniłem, ale mnie przekonali.”

Po naciskach politycznych zakończenie filmu zostało zmienione na bardziej optymistyczne. Mimo to warto podkreślić, jak pisze Tadeusz Sobolewski, że właśnie Morgenstern w tym filmie jako pierwszy pokazał stalinowskie więzienie i przesłuchanie.

W tej samej rozmowie z Katarzyną Bielas i Jackiem Szczerbą Morgenstern opowiada o atmosferze towarzyszącej powstawaniu serialu “Kolumbowie”, także na podstawie powieści Bratnego.

“Nie przypominam sobie żadnych ingerencji. Pomogło pewnie to, że Roman Bratny był dobrze widziany w ówczesnych kręgach politycznych. Nie na tyle jednak, by pozwolono mi sfilmować trzeci tom książki. W dwóch pierwszych sytuacja była jasna – bohaterami byli akowcy, przeciwnikami Niemcy. Trzeci rozgrywa się już po wkroczeniu wojsk radzieckich.”

Inne filmy wojenne reżysera to: “Potem nastąpi cisza” (1965) o II Armii Wojska Polskiego, na podstawie scenariusza Safjana, ale tyczący także losów samego reżysera, który też walczył w szeregach tej formacji, czy Godzina “W” (1979), tym razem ze scenariuszem Jerzego Stefana Stawińskiego. Oba obrazy również musiały mieć odpowiednio wyważone akcenty ideologiczne.

Morgenstern jest też reżyserem wojennego serialu “Polskie drogi” z 1977 roku (scenariusz Jerzego Janickego).

” ‘Zrobił pan serial o AK, a my chcielibyśmy zaznaczyć też trochę udział Armii Ludowej.’ Zgodziłem się, bo chciałem kręcić jak najwięcej. Praca na planie była moją pasją” – tak swoim rozmówcom z “Gazety Wyborczej” przedstawia Morgenstern motywację, która legła u powstania serialu “Polskie drogi”.

“W ‘Polskich drogach’ nie chciałem się powtarzać – najlepiej jest rozpatrywać je łącznie z ‘Kolumbami’. Dopiero razem dają pełny obraz okupacji. Wiele fragmentów ‘Polskich dróg’ jest jakby z ducha ‘Kolumbów’. Bohater grany przez Karola Strasburgera mógłby być akowcem, ale los pokierował jego życiem inaczej – trafił do Gwardii Ludowej.”

Polityczne uwarunkowania sprawiły, że przy całej rzemieślniczej sprawności scenarzystów i reżysera, w tym nurcie mogły powstawać jedynie dzieła mówiące półprawdy o rzeczywistości wojennej i powojennej, a twórcy podejmujący te tematy skazani byli na kompromisy. Filmy Janusza Morgensterna miały, mimo to, liczną i wierną widownię.

Największym jednak sukcesem okazał się serial wojenny niezbyt dbający – i to z samego założenia – o wierność realiom, zrealizowany wspólnie z Andrzejem Konicem przebój telewizyjny “Stawka większa niż życie” o kapitanie Klossie.

Bezprecedensowy sukces tego serialu miał swoje źródło w mistrzowskim, z niezwykłą intuicją wykorzystaniu stereotypów i mitów, a nawet w zagraniu na skrywanych kompleksach Polaków.

“Fenomen Klossa to najciekawsza zagadka kultury masowej PRL-u: jakim cudem naród, który tyle wycierpiał z rąk oprawców radzieckich i hitlerowskich, uznał za swojego idola właśnie radzieckiego agenta w hitlerowskim mundurze?” (Wojciech Orliński, “Film” 7/1999)

Obok sensacyjnej akcji przedstawiającej przygody agenta równie ważne było także pewne przymrużenie oka, widoczne już w chwili, gdy serial pierwszy raz zagościł na ekranach telewizorów. Ten produkt telewizyjny, będący mieszanką filmu wojennego i kina sensacji rodem z telewizyjnego Teatru Kobra, okazał się strzałem w dziesiątkę. Dziś to przymrużenie oka jest jeszcze bardziej widoczne i sprawia, że Hans Kloss bawi jako swego rodzaju supermen minionej epoki.

Równolegle z nurtem wojennym, który dopełniały filmy o moralnych i politycznych wyborach okresu powojennego, rozwijał się w twórczości Morgensterna nurt współczesny. Powstały takie filmy, jak “Jowita” (1967) według powieści Stanisława Dygata i przede wszystkim “Trzeba zabić tę miłość” (1972). A także serial kryminalny “S.O.S.” (1974).

“Jowita” nie należy do najbardziej udanych filmów reżysera, ale ze względu na to, że scenariusz powstał na podstawie znanej powieści Dygata (“Disneyland”), zasługuje na uwagę. “Trzeba zabić tę miłość” ze scenariuszem Janusza Głowackiego zasługuje na wyjątkową uwagę. Skromny budżetowo dramat psychologiczny w zadziwiająco skondensowany sposób pokazywał miłość dwojga młodych na tle społecznym ówczesnej Polski.

“To Morgenstern w 1972 roku zapoczątkował nurt krytyczny, nazwany później kinem moralnego niepokoju” – pisze Tadeusz Sobolewski, widząc w Morgensternie prekursora tego nurtu. – “Powstał jeden z najmocniejszych filmów tamtych lat – ‘Trzeba zabić tę miłość’ (scenariusz napisał Janusz Głowacki). Do roli głównej wybrał nieznaną, młodziutką, ostrzyżoną na chłopca antygwiazdę – Jadwigę Jankowską-Cieślak. Film wchodził w sam środek wydarzeń, podgrzewał obraz rzeczywistości, odzierał go z warstwy ochronnej i zagęszczał w podobny sposób, jak robili to Forman, Coppola, Scorsese.” (“Gazeta Wyborcza”, 16.11.2007)

Kolejny, porównywalny pod względem artystycznym, współczesny dramat “Mniejsze niebo” Janusz Morgenstern zrealizował dopiero w roku 1980. Na podstawie powieści Johna Waina, przeniesiony w polskie realia film podejmuje uniwersalny problem sensu ludzkiej egzystencji, mówi o potrzebie wolności jednostki i ograniczeniach, jakie stawia człowiekowi funkcjonowanie w społeczeństwie. Dramat Morgensterna ze swoimi rozterkami egzystencjalnymi trafił na zły okres w polskiej rzeczywistości, na gorący politycznie rok 1980, co sprawiło, że przeszedł niemal bez echa.

Przez długie Morgenstern nie zrealizował żadnego filmu. Dopiero w roku 2000, w cyklu “Święta polskie” realizowanym w kierowanym przez Morgensterna Studiu Perspektywa, powstał “Żółty szalik”, film o bezradności wobec nałogu alkoholizmu.

W 2009 roku reżyser ukończył ostatni swój obraz “Mniejsze zło” ze scenariuszem napisanym wspólnie z Januszem Andermanem, autorem powieści “Cały czas”, na podstawie której powstał film (premiera odbyła się w październiku 2009 – przyp. red). Tym razem udało się Morgensternowi nakręcić komedię z bohaterem współczesnym, osadzonym w historii, a przypominającym charakterem dobrze znanego Piszczyka z komedii Andrzeja Munka. W tle zaś galeria innych ciekawych, zręcznie i celowo przerysowanych postaci, zaludniających polską rzeczywistość przełomu lat 70. i 80. ubiegłego stulecia, co w sumie złożyło się na gorzki, choć zabawny obraz fragmentu polskiej historii. Film kończy się na tym okresie; nie kontynuuje losów bohatera po roku 1989. Reżyser każe nam wierzyć, że bohater doznaje przemiany i pozbywa się na koniec cynizmu. Jego pierwowzór literacki pozostał niezmiennie cynikiem i lawirantem także w nowym ustroju.

W 2010 roku Morgenstern wystąpił w filmie “Uwikłanie” w reżyserii Jacka Bromskiego w roli ojca głównej bohaterki.

Ważniejsze nagrody:

  • 1971 – “Złoty Ekran”
  • 2002 – statuetka “Gwiazda Telewizji Polskiej” wręczona z okazji 50-lecia TVP “za filmy telewizyjne i spektakle teatru telewizji” (2002)
  • 2006 – wyróżniony odciśnięciem dłoni na Promenadzie Gwiazd w Gdańsku (jako jeden z trzech artystów)
  • 2008- Nagroda Filmowa “Orzeł”, przyznaną za całokształt twórczości filmowej.

 

Filmografia

Etiudy filmowe:

  • 1950 – Wczasy akademickie, reż. Jerzy Kaden, współpraca reżyserska;
  • 1954 – Rzodkiewki, reżyseria i scenariusz.

czytaj dalej tu: Janusz Morgenstern


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com

 


Former Israeli envoy to US decries Kerry’s ‘obsession’ with Israel

Former Israeli envoy to US decries Kerry’s ‘obsession’ with Israel

Jack Ben-David


Michael Oren. (Tomer Neuberg/Flash90)

After former US secretary of state John Kerry claimed Israel sought US military action prior to the Iran nuclear deal, MK Michael Oren responded that Kerry reserves an “acrid and sometimes obsessive place for us and [Netanyahu].”

Israel’s former ambassador to the US, MK Michael Oren, slammed former US Secretary of State John Kerry Wednesday for comments he made this week claiming that Prime Minister Benjamin Netanyahu “agitated” for the US to bomb Iran prior to the signing of the nuclear agreement.

Oren described Kerry as having an “acrid and obsessive” attitude toward the Israeli prime minister, who found himself falling out of favor with Kerry more than once under the Obama administration.

Kerry irked many in Israel when he told a forum in Washington that Netanyahu, along with then-Egyptian President Hosni Mubarak and Saudi King Abdullah, individually told him that the US had to bomb Iran.

“Each of them said to me, ‘you have to bomb Iran, it’s the only thing they are going to understand,’” Kerry claimed, describing their exhortations as “a trap.”

“More importantly,” Kerry continued, “Prime Minister Netanyahu was genuinely agitating toward action.”

Despite Kerry’s claims, Oren insisted that “Israel, along with other like-minded governments in the Middle East, understood that a credible American military option was the only way to resolve the Iranian nuclear threat, whether militarily or diplomatically.”

The Kulanu MK echoed the line repeatedly espoused by Netanyahu, positing that the primary goal was never a military adventure against Iran, but rather to achieve “a better deal.”

“And one of the ways you could get a better deal was to have a credible military threat,” Oren said, adding that a credible military threat would have decreased the chances of it ever being implemented.

“The irony was that the more credible the military threat, the less likely you would have to use it,” he argued.

Addressing Kerry’s latest jab at Netanyahu, which he said was indicative of his “acrimonious and sometimes obsessive place for us, and for the prime minister,” Oren also reiterated his disagreement with the former US official, who “thinks that the Iran nuclear deal was a historic diplomatic achievement.” Oren, however, disagreed with the notion, insisting that it endangered future generations.

“I personally feel that it was the collapse of American credibility in the Middle East and a significant danger to our future and the future of our children. That is a huge difference.”

Oren’s assertion that Kerry harbors acrimonious predisposition toward Israel was also partially formed at the end of 2016 when the US administration refused to veto UN Resolution 2334, demanding an end to Israeli construction in Judea and Samaria, and declaring all existing communities in the region as illegal.

“The truth is that trends on the ground—violence, terrorism, incitement, settlement expansion and the seemingly endless occupation—are destroying hopes for peace on both sides and increasingly cementing an irreversible one-state reality that most people do not actually want,” Kerry said in a speech defending the US’ decision to abstain from the vote.


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com

 


Tchaikovsky’s Sleeping Beauty Flash Mob in Jerusalem

Tchaikovsky’s Sleeping Beauty Flash Mob in Jerusalem

האקדמיה למוסיקה ולמחול בירושלים



Fifty students from the Jerusalem Academy of Music and Dance, together with children from Sderot’s Perach Tutorial Project, gathered at Jerusalem’s first railway station for a surprise Purim concert. They were joined by Jerusalem Mayor Nir Barkat and philanthropist Shari Arison.

The performance was part of Good Deeds Day, an annual event that originated in Israel in 2007 and now takes place in over 50 countries worldwide. On this day, volunteers reach out to the less fortunate and the vulnerable.

This event was made possible thanks to generous support of the Planning and Budgeting Committee of the Council for Higher Education.

Project manager & initiator
Anna Shapira

Musical production
Maayan Heymann, Boaz Dorot, Daniel Pagis, Lily Solomonov, Lilach Krakauer

Conductor
Gaddiel Dombrowner

1st Violin:
Gili Rivkin
Yeshayahu Ginzburg
Leikie Glick
Sophie Fradkin
Daniel Lorenzen
Inbal Sella
Avital Mazor
Dana Barazan*
Daniel Zin*

2nd violin:
Anat Pagis
Julien Gioria
Francisca Rocca Arbelaez
Maayan Avital
Elyasaf Cohen
Noam Gal*

Viola:
Anna Shapira
Noa Deckel
Itai Ben Shalom
Sofa Spielberg
Michal Berkovich*

Cello:
Maytal Kuchar
Nadine Shanine
Natalie Martin
Yael Sheizaf
Amit Bugdassi

Bass:
Liad Mor
Soof Nikritin
Irene Shraibman

Flute:
Maria Dragonov
Leylee Chazan
Omri Cohen*

Oboe:
Avner Baumfeld
Lior Halili
Gabriele Bukowski*
Miguel Angel
Medina Monsalves *

Trumpet:
Tal Klemperer
Revital Kaner

Horn:
Shlomi Eini
Adrian Arroyo Solis
Omer Abadi
Assaf Chen
Yotam Geller*
Nadav Cohen*

Clarinet:
Adva Hadida
Tomer Amikam
Nitzan Elazar*
Ofek Turgeman*

Bassoon:
Tamar Barzilay
Alexander Fine *
Felipe Luis Gomez *

Trombone:
Ariel Leikin
Maayan Heymann
Or Keller

Tuba:
Hadar Ben Aharon
Peter Lengyel*

Glockenspiel:
Omri Blau

Dancers
JAMD – Bar Shidlo,Shai Eisenberg,Talia Elbaz,Yeela Keshet,Soly Levi,Linoy Faragi, Shahar Cnen, Avigail liss Hadad,Tair zawoznik, Shlomit Betito, Nataly Auerbach, Maayan gerassi, Ortal nayman

Sderot Community Center – Friends for the Community – Avgi Shilat, Edri Naama, Edri Shilat, Eltahan Lee, Zisno Noam, Timsit Tslil, Cohen Shahaf, Malca Osher, Suissa Lior, Peretz Yarin, Nicole Iskov, Peretz Lihi, Peretz Se’el, Shabat Noa, Dabosh Amit, Abitbol Bar, Biton Shila, Biton Toel, Vaknin Kesem, Cohen Opal, Amoial Stav, Ezra Soham, Eltachan Raz, Chai Rimon, Cohen Sufa

Filming by Point Of You

Cameramen:
Yigal Elimelch
Boaz Oppenhim
Shachar Yerushalmi
Edan Hellmann
Amir Zilber

Sound:
Avi Elbaz
Yatzkan Rami

 


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com