Archive | 2021/04/11

Historia kaliskiej społeczności żydowskiej

KALISZ. MAŁŻONKOWIE JAKUB I SARA SZER WRAZ Z RODZEŃSTWEM JAKUBA (1933)


Historia kaliskiej społeczności żydowskiej

Wirtualny Sztetl


GALERIA

Pierwsi Żydzi przybyli do Kalisza w połowie XII w. za panowania księcia Mieszka Starego, chroniąc się przed prześladowaniami w Czechach i Niemczech. Już w XIII w. zorganizowana była tu gmina żydowska (kahał), jedna z najznaczniejszych w Wielkopolsce i na ziemiach polskich. Żydzi zarządzali królewską mennicą, o czym świadczą monety, tzw. brakteaty (wybijane jednostronnie na cienkiej blaszce, typowe dla średniowiecza), z napisami w języku hebrajskim, niewątpliwie bite przez żydowskich mincerzy.

Jednym z najważniejszych wydarzeń w dziedzinie początków żydowskiego osadnictwa w Polsce było nadanie w 1264 r. przez księcia Bolesława Pobożnego tzw. Statutu Kaliskiego, t.j. przywileju określającego w punktach kwestie dla Żydów szczególnie istotne. Statut był szczególnym dokumentem, który zapewniał pełne bezpieczeństwo Żydom, ich wspólnotom i majątkom. Tekst, składający się z wielu paragrafów i klauzul, odzwierciedlał wrażliwość władcy na potrzeby małej grupy poddanych. Określił ich status prawny jako ludzi wolnych, bezpośrednio podległych księciu i przez niego sądzonych. Gwarantował ochronę życia i mienia oraz prawo do posiadania synagog i cmentarzy. Unormował działalność zawodową – handlową i kredytowo-pieniężną oraz zabezpieczał przed samowolą chrześcijańskich sąsiadów. Bolesław Pobożny zabronił posądzać Żydów o używanie krwi chrześcijańskich dzieci do celów rytualnych, ponieważ judaizm zakazuje używania jakiejkolwiek krwi. Co więcej, orzekł, iż każdy chrześcijanin, który fałszywie oskarży Żyda o tę zbrodnię, ma ponieść taką samą karę, jaką otrzymałby ów Żyd, gdyby wysunięte pod jego adresem zarzuty okazały się prawdziwe. W 1364 r. na ręce kaliskiego Żyda, Falkena, król Kazimierz Wielki złożył potwierdzenie praw dla wszystkich Żydów zamieszkujących ziemie polskie. Na podkreślenie zasługuje fakt, że Statut był najbardziej znaczącym dokumentem wydanym dla Żydów w dawnej Polsce, świadczącym o poszanowaniu odmienności religijnej i wyznaniowej. Wraz z wprowadzonymi później uzupełnieniami, normował stan publiczno-prawny tej społeczności do końca istnienia I Rzeczypospolitej.

Po przeniesieniu centrum osadniczego Kalisza na obecne miejsce i lokacji miasta dokonanej ok. 1257 r. przez księcia Bolesława Pobożnego, Żydzi zamieszkali w jego południowo-zachodniej części, pomiędzy bramą Piskorzewską a Końskim Targiem. W roku 1285 r. Przemysł II zatwierdził sprzedaż części gruntu na Rypinku z przeznaczeniem na założenie cmentarza żydowskiego. W 1287 r. kaliski kahał wziął w dzierżawę od rycerza Rufina teren na wzgórzu, na granicy wsi Dobrzec i Rypinek, aby poszerzyć obszar nekropolii. Czynsz za cmentarz opłacany był pieprzem, szafranem i korzeniami. Przez całe wieki miejsce to służyło wyznawcom religii mojżeszowej. W połowie XIV w. istniała w Kaliszu dzielnica żydowska, której centralnym punktem była synagoga. Zezwolenie na jej budowę wydał król Kazimierz Wielki w 1358 r. Najstarsza świątynia była zapewne drewniana, ale jej dokładana lokalizacja nie jest znana. Gmina dopiero w 1659 r. wykupiła plac na tzw. Rozmarku, gdzie postawiono synagogę murowaną. Działała przy niej szkoła żydowska. Wychodząca z narożnika rynku ulica Żydowska była główną arterią dzielnicy (obecnie nosi nazwę ul. Złotej). W 1555 r. król Zygmunt August zagwarantował kaliskim Żydom prawo prowadzenia swobodnego handlu, zaś w 1676 r. Jan III Sobieski w obecności władz administracyjnych potwierdził ważność Statutu Kaliskiego.

Po okresie handlowej prosperity położenie kaliskiej gminy uległo znacznemu pogorszeniu, zwłaszcza w XVI w., kiedy to kahał popadł w duże zadłużenie – w owym czasie Żydzi mogli zajmować w Kaliszu jedynie 6 domów, a za każdy dom ponad tę liczbę mieli płacić na rzecz miasta po grzywnie. W 1565 r. posiadali oni 18 domów, a w 1579 r. 170 Żydów opłacało pogłówne w wysokości 130 złotych polskich. W XVI i XVII w. wyznawcy religii mojżeszowej zajmowali się powszechnie handlem, udzielaniem pożyczek oraz rzemiosłami – np. rzeźnictwem, krawiectwem, piekarstwem, tkactwem i złotnictwem.

Dzielnicę żydowską ze względu na jej ciasną zabudowę trawiły częste pożary. Do najtragiczniejszych należała pożoga, która w 1792 r. spustoszyła całe miasto. Spłonęła wówczas bożnica oraz wszystkie domy w żydowskiej części miasta. Według spisu dokonanego z 1793 r. Żydzi zamieszkujący w obrębie ulic Złotej i Garbarskiej z zaułkami żyli w 91 domach, a gmina posiadała mykwę, synagogę, cmentarz, przytułek i koszerne jatki. W 1804 r. mieszkało w Kaliszu 2113 Żydów (30% ludności miasta).

Od 1828 r. wyznawcy religii mojżeszowej mogli mieszkać jedynie w obrębie wydzielonej części miasta. Jednak na mocy specjalnych zezwoleń 23 domy poza obszarem dzielnicy były własnością żydowską. W 1836 r. otwarto żydowski szpital, a w 1875 r. – szkołę z językiem rosyjskim. Tragicznie zapisał się w dziejach miasta rok 1852, kiedy to okrutne żniwo zebrała epidemia cholery. Tego samego roku wybuchł także pożar. Spłonęło 157 domów należących do Żydów. Zniszczeniu uległa również stara synagoga. Odbudowana bożnica nie dorównała kształtem architektonicznym poprzedniczce.

W 1876 r. władze miejskie podjęły decyzję o przebudowie obszaru miasta zamieszkiwanego przez Żydów. Część mieszkańców przesiedlono za przecinającą go odnogę Prosny. Tutaj też zaczęły powstawać małe żydowskie fabryczki, głównie koronkarskie. Wraz z postępującym uprzemysłowieniem Żydzi zasilali też szeregi robotników.

Możliwość zamieszkiwania na obszarze całego miasta spowodowała w II połowie XIX w. wzrost liczebności Żydów w Kaliszu – w 1875 r. stanowili 45% ogółu mieszkańców. Zamożniejsi nabywali oni parcele i wznosili reprezentacyjne kamienice w różnych punktach miasta, również przy Głównym Rynku, nieopodal ratusza. Kolejne lata przyniosły jednak emigrację wielu młodych ludzi. W 1908 r., według oficjalnych danych, 14 318 osób, t.j. 36% ogółu ludności, stanowili wyznawcy judaizmu.

W drugiej połowie XIX w. kaliscy Żydzi przejawiali na ogół sympatie niepodległościowe. Przykładem takiej postawy może być uroczysta modlitwa w intencji arcybiskupa Antoniego Fijałkowskiego, metropolity warszawskiego, wykazującego się zdecydowaną postawą wobec władz rosyjskich w czasie manifestacji patriotycznych, która miała miejsce 14 października 1861 r. w synagodze. Na uroczystość licznie przybyli Żydzi oraz chrześcijanie. Następnego dnia nabożeństwo w tej intencji odprawione zostało w kościele katolickim. W 1863 r. Żydówki kaliskie wyhaftowały chorągiew bojową dla powstańców walczących na tym terenie, z napisem „Walecznym braciom Polakom od Polek-Izraelitek z Kalisza”.

Po upadku powstania styczniowego sytuacja społeczna i ekonomiczna była trudna. Nasiliły się represje zaborcy. Dopiero przywrócenie miastu rangi stolicy guberni (1866) i budowa kolei żelaznej (1902), dały impuls do rozwoju Kalisza oraz poprawy warunków życia społecznego.

Czarnym dniem dla kaliskich wyznawców judaizmu był 26 czerwca 1878 r. Wówczas w czasie procesji Bożego Ciała wybuchły gwałtowne zamieszki, których powodem było posądzenie Żydów o zniszczenie ołtarzy, przygotowanych na to święto na Nowym Rynku. Ktoś miał także krzyczeć, że „z domu rabina Żydzi rzucali kamieniami w ludzi”. Tłum uzbrojony w kije i kamienie rozpoczął demolowanie dzielnicy żydowskiej, domów i sklepów, zniszczył synagogę. Zamieszki trwały do zmierzchu przy bierności władz rosyjskich. Późniejsze śledztwo prowadzone w tej sprawie wykazało, że pomówienie było całkowicie niesłuszne, a podżegacze zostali ukarani więzieniem.

W czasie pierwszej wojny światowej, w sierpniu 1914 r., w wyniku ostrzału artyleryjskiego, burzenia i palenia bezbronnego miasta przez oddziały niemieckie, staromiejskie centrum oraz większa część zabudowań dzielnicy żydowskiej legły w gruzach. Do odbudowy miasta przyczynił się znany i ceniony rabin Jechaskiel Lipszyc, który zebrał w Stanach Zjednoczonych znaczną kwotę pieniędzy przeznaczoną na ten cel.

Okres II Rzeczpospolitej był czasem intensywnej odbudowy wojennych zniszczeń i rozwoju Kalisza. W dwudziestoleciu międzywojennym handel i rzemiosło żydowskie rozwijały się prężnie. W mieście działała także spółdzielczość żydowska, która nabrała rozmachu w czasie kryzysu gospodarczego, w latach 1929–1932, ale czas jej największego rozwoju przypadał na lata 1935–1939. W Kaliszu istniało 6 spółdzielni kredytowych (m.in. Spółdzielczy Bank Handlowo-Kredytowy, Spółdzielcza Kasa Drobnego Kupiectwa), 1 konsumencka (Żydowska Kooperatywa Spożywców) i 1 wytwórczo-rzemieślnicza (Spółdzielnia Czapników i Kapeluszników), z czego połowa przetrwała do 1939 roku.

 W okresie międzywojennym społeczność żydowska aktywnie uczestniczyła w życiu publicznym. Powstało wiele żydowskich instytucji i stowarzyszeń, działały liczne partie polityczne. Na 34 mandaty w radzie miejskiej 11 przypadło przedstawicielom różnych żydowskich partii. Życie polityczne Żydów w Kaliszu dzieliło się, ogólnie rzecz biorąc, na trzy nurty: religijno-ortodoksyjny (który tworzyła partia Aguda wraz z organizacją kobiecą Bnos Agudas Isroel – Córki Związku Izraela oraz nieformalne grupy chasydzkie), narodowo-mieszczański (Organizacja Syjonistyczna, Mizrachi, prawicowy Związek Syjonistów-Rewizjonistów, organizacje młodzieżowe i kobiece) oraz robotniczy, skupiający ugrupowania zdecydowanie socjalistyczne (w tym syjonistyczne: Poalej Syjon-Prawica, Poalej Syjon-Lewica, młodzieżówki syjonistyczne typu Ha-Szomer ha-Cair i He-Chaluc ha-Merkazi, antysyjonistyczny Bund z młodzieżówką Cukunft oraz nieliczna grupa członków KPP).

W Gminie Wyznaniowej Żydowskiej przez lata dominowała partia ortodoksów – Aguda. W wyborach do rady miejskiej w 1920 r. Aguda nie zdobyła żadnego mandatu, jednak w 1927 r. – już 5. W latach poprzedzających II wojnę światową nastąpił jednak znaczący spadek popularności tej partii. Z ortodoksami zaciekle walczyły ugrupowania syjonistyczne. W 1927 r. radny syjonistyczny Leon Dancygier został wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej i przewodniczącym komisji finansowo-budżetowej. Niewielkim poparciem cieszyli się w mieście syjoniści-rewizjoniści. Spośród ugrupowań socjalistycznych wyróżniał się Bund – najstarsza partia robotnicza w mieście, która miała na swoim koncie tradycję walki z caratem – w czasie rewolucji 1905 r. zorganizowała dwa wiece protestacyjne, a nawet atak na więzienie w celu uwolnienia więźniów politycznych. Partia organizowała związki zawodowe oraz spółdzielnię spożywców, a w 1925 r. – szkołę żydowską z jidysz jako językiem wykładowym. W 1930 r. utworzyła pierwsze żydowskie przedszkole. Bundowcy okazjonalnie współpracowali z PPS. W 1934 r. Bund wystąpił z tą partią we wspólnym bloku wyborczym w wyborach do Rady Miejskiej, uzyskując 2 mandaty. Względnie wrogi stosunek do Bundu miała Poalej Syjon-Lewica, również aktywna na polu działalności społecznej. W 1920 r. otworzyła Dom Dziecięcy (przedszkole dla najbiedniejszych dzieci). Ugrupowanie zbudowało również silne wpływy w związkach zawodowych, organizowało strajki. Działacze koncentrowali się na walce z ortodoksyjną Agudą, sprzeciwiając się jej dominacji we władzach gminy. W lutym 1933 r. działacze Poalej Syjon-Lewicy w geście protestu zajęli kaliską synagogę. Jedną z najaktywniejszych robotniczych organizacji młodzieżowych w mieście była młodzieżówka Poalej Syjon-Lewicy nosząca nazwę Jugent.

19 kwietnia 1933 r., w reakcji na dojście do władzy Hitlera, powstał Komitet do Walki z Prześladowaniami Żydów w Niemczech, który zorganizował bojkot niemieckich towarów i publikował nazwiska kupców, którzy się od niego uchylali. W skład Komitetu weszło 20 osób, przedstawicieli partii politycznych oraz środowisk dziennikarskich.

W Kaliszu w okresie międzywojennym działały liczne organizacje społeczne, kulturalne oraz charytatywne. Do tych ostatnich należały stowarzyszenia wspierające najbiedniejszych: Linas ha-Cedek („Uczciwy nocleg”);  Towarzystwo Ochrony Zdrowia  TOZ,  organizujące m.in. kolonie letnie; ORT (międzynarodowa organizacja propagująca naukę rzemiosła); Jesojmim Hojz (Dom Sierot); Moszaw Zkenim (Dom Starców); Chesed Szel Emes („Łaska Prawdy”, stowarzyszenie pogrzebowe) czy Bejs Lechem („Dom Chleba”).

Aktywne były w Kaliszu towarzystwa sportowe: ŻRKS „Gwiazda”, RKS „Jutrznia” przy Bundzie, Ha-Poel przy Poalej Syjon-Prawicy oraz Żydowskie Towarzystwo Gimnastyczno-Sportowe – jedno z najstarszych żydowskich organizacji sportowych w Polsce, urządzające pokazy gimnastyczne, posiadające aktywną sekcję kobiecą i własną orkiestrę. W 1932 r. to ostatnie przekształciło się w klub Makabi Kalisz.

Do organizacji kulturalno-oświatowych należały: Towarzystwo Żydowskich Szkół Średnich, prowadzące koedukacyjne gimnazjum i od 1934 r. 7-klasową szkołę powszechną; Stowarzyszenie Pomocy Akademikom Żydowskim; Towarzystwo Przyjaciół JIWO (Żydowskiego Instytutu Naukowego w Wilnie); stowarzyszenie Talmud Tora, kierujące szkołą religijną; Biblioteka im. Szaloma Alejchema; Żydowskie Towarzystwo Kulturalne; Żydowskie Towarzystwo Krajoznawcze i inne. W mieście funkcjonowały żydowskie teatry amatorskie (m.in. teatr miniaturowy „Komety”), orkiestry dęte, mandolinowe i symfoniczne, chór miejski. W Kaliszu tworzyli także literaci żydowscy: Szymon Horończyk – robotnik piszący opowiadania i szkice w jidysz, opisujące życie codzienne niższych klas społecznych; Herszel Solnik – redaktor gazety „Kaliszer Lebn”, autor wierszy i felietonów; pochodząca z zamożnej burżuazji poetka Roza Jakubowicz, która zginęła w 1943 r. w Treblince.

Prasa żydowska w okresie międzywojennym rozwijała się w Kaliszu powoli. Do 1927 r. społeczność nie posiadała własnego organu prasowego. W tym roku zaczął wychodzić bezpartyjny tygodnik w języku jidysz „Kaliszer Lebn”. Od 1930 r. pod redakcją Jakuba Jareckiego zaczął ukazywać się konkurencyjny wobec pierwszego tytułu, krytyczny wobec większości ortodoksyjnej w gminie tygodnik „Kaliszer Woch”. Obie gazety posiadały kilku korespondentów zagranicznych. Oprócz tego w mieście ukazywało się kilka mniejszych tytułów prasowych, którym jednak nie udało się zaistnieć na dłużej.

Różne organizacje prowadziły w Kaliszu placówki oświatowe. W mieście funkcjonowała żydowska Szkoła Rzemiosł, szkoła dla dziewcząt i przedszkole “Bejs Jakow” oraz dwie jesziwy (prowadzone przez Agudę), prywatna koedukacyjna szkoła powszechna prowadzona przez partię Mizrachi, szkoła powszechna im. B. Borochowa oraz przedszkole pod auspicjami Poalej Syjon-Lewicy, szkoła powszechna im L. Pereca i przedszkole Bundu oraz kilka prywatnych, komercyjnych szkół powszechnych, religijnych i innych placówek edukacyjnych.

Powojenna odbudowa miasta, planowane poszerzenie jego obszaru oraz dynamiczny wzrost ludności spowodowały, iż koniecznym stało się wytyczenie nowych terenów pod cmentarze. Również istniejący od połowy XIII w. cmentarz żydowski zapełnił się i nie mógł pomieścić kolejnych pochówków. W 1920 r. Zarząd Żydowskiej Gminy Wyznaniowej w Kaliszu zakupił teren pomiędzy dzisiejszymi ulicami Widok i Podmiejską. Na tym cmentarzu zgodnie z ostatnią wolą spoczął rabin Jechaskiel Lipszyc, wybitny przywódca kaliskiej społeczności żydowskiej w latach 1906–1932, uczony i społecznik; jego ohel zachował się do dziś. Do 1939 r. na nekropolii pochowano około 3 tys. osób.

Żydowska społeczność miasta była dynamiczna i różnorodna. Większość stanowili przedstawiciele ortodoksyjnego, tradycyjnego judaizmu, jednak znaczącą i stale powiększającą się warstwę tworzyli zasymilowani Żydzi, wywodzący się ze środowisk inteligenckich, bogatych kupców i przemysłowców. Jak pisze Pakentreger, „W Kaliszu istniała grupa przeważnie zamożnych, zasymilowanych Żydów, zwolenników współpracy z mieszczaństwem polskim na polu gospodarczym, kulturalnym, społecznym i sportowym. Część z nich uważała się za Polaków wyznania mojżeszowego i w latach trzydziestych skupiała się wokół własnego klubu wioślarskiego KW-30, odżegnując się od nazwy «Żydowski». Dopiero w 1935 r. klub ten wstąpił do ogólnopolskiego związku «Makabi».

Postępowi Żydzi zbudowali w pocz. XX w. synagogę reformowaną (tzw. niemiecką) przy ul. Krótkiej. Pomimo różnic Żydzi kaliscy razem działali na rzecz wspólnej tradycji, utrzymując  instytucje dobroczynne, szpital, domy starców. W 1939 r. miasto liczyło 81 052 mieszkańców, w tym około 27 tys. Żydów.

Po wybuchu II wojny światowej część ludności żydowskiej Kalisza ruszyła pieszo do pobliskich miast – Błaszek, Warty, Sieradza. Zamożniejsi udali się do Łodzi i Warszawy. W pierwszych dniach wojny co najmniej 20% żydowskich mieszkańców Kalisza opuściło miasto. W drugiej połowie września większość uchodźców żydowskich powróciła do domów. Lepiej sytuowani Żydzi, którzy na początku wojny uciekli w popłochu do Łodzi i Warszawy, już nie powrócili. Części żydowskiej młodzieży udało się wyjechać do Związku Radzieckiego, wykorzystując istniejące jeszcze wówczas możliwości oraz pomoc polskich kolegów, którzy kupowali im bilety kolejowe[1.1].

Przemoc niemiecka w stosunku do Żydów zamieszkujących Kalisz rozpoczęła się z chwilą wkroczenia oddziałów Wehrmachtu do miasta. Bezkarne bicie Żydów, bezczeszczenie miejsc kultu religijnego, grabieże, szykany i upokorzenia stanowiły codzienność ludności żydowskiej we wrześniowych dniach 1939 roku. Rozpoczęły się łapanki, a schwytanych ludzi kierowano do ciężkich i brudnych robót, w czasie których maltretowano ich fizycznie i psychicznie. Dla uciechy gawiedzi żołnierze niemieccy rozpoczęli „zabawy” z Żydami, zmuszając ich do odprawiania modłów na ulicy, tańczenia i śpiewania. Ulubionym zajęciem żołnierzy Wehrmachtu było zatrzymywanie ortodoksyjnych Żydów i obcinanie, podpalanie lub wyrywanie im bród i pejsów oraz nakaz dokonywania ablucji w Prośnie. Zatrzymywano także kobiety, kierowano je do mycia podłóg (często musiały to robić własną odzieżą) i obierania kartofli. Był to jedynie tylko wstęp do tego, co już wkrótce miało spotkać tych ludzi – wysiedlenie i Zagłada.

Już w pierwszych tygodniach okupacji pojawiły się pierwsze zarządzenia dyskryminujące Żydów. Wszelkie instytucje i organizacje żydowskie otrzymały zakaz jakiegokolwiek działania, zakazano Żydom życia religijnego, zamknięto synagogi i bożnice, zagrabiono cenniejsze przedmioty kultu religijnego i sprofanowano zwoje Tory. Miasto coraz bardziej zaczęło nabierać charakteru niemieckiego. Usunięto wszystkie polskie napisy i zastąpiono je niemieckimi, ulice otrzymały niemieckie nazwy, w oknach wystawowych pokazały się podobizny Hitlera.

Z początkiem października wprowadzono szereg zarządzeń ograniczających prawa Żydów. Pierwszym takim zarządzeniem był zakaz uboju rytualnego, a 9 października 1939 r. okupacyjny burmistrz Walther Grabowski zakazał dokonywania aktów kupna i sprzedaży czynnych i zamkniętych przedsiębiorstw handlowych. Dnia 10 października landrat (starosta) Herman Marggraf wezwał do siebie kantora synagogi reformowanej przy ul. Krótkiej, Gerszona Hahna, i nakazał mu utworzenie 25-osobowego Judenratu. Do Rady weszli: Gerszon Hahn, adw. Józef Perkal, inż. Stefan Cukier — fabrykant, Mosze Zajdel — kupiec, Abe Lewkowicz — prezes kupieckiego banku żydowskiego, adw. Moryc Kacynel, dr med. Juda Płocki, dr Mosze Szlumper — członek zarządu miasta i działacz Bundu, Leon Siemiatycki — kupiec, prezes zarządu kupieckiego banku żydowskiego, Boruch Rzepkowicz — kupiec, członek zarządu rady banku, dr med. Beatus, Izydor Wiśniewski — fabrykant, Ben-Cijon Arkusz — sekretarz żydowskiego związku rzemieślników, dr med. Rafał Lubelski, dr med. Dawid Seid, Dawid Herman — urzędnik, Lajzer Mic — kupiec, Ajzyk Fiszer — inżynier, Aleksander Poznański — kupiec, Stefan Frenkel — fabrykant, Michał Ajzenberg — fabrykant, Leon Rynek — kupiec oraz Szyja Kott — fabrykant. Sekretarzem Rady został Dawid Herman, a po jego wyjeździe z Kalisza Ben-Cijon Arkusz. Mimo że przełożonym Rady władze niemieckie mianowały Hahna, to faktycznie kierował nią adwokat Perkal.

Biura Judenratu znajdowały się w gmachu gminy żydowskiej przy ul. Kanonickiej. Jednym z pierwszych nakazów władzy niemieckiej było przeprowadzenie spisu pozostałych w mieście Żydów. Spis oprócz nazwisk zawierał również dokładne dane dotyczące wieku, liczby dzieci, posiadanych nieruchomości, sklepów i magazynów, mebli, odzieży, bielizny, biżuterii, dewiz i sum pieniężnych ponad 2000 zł. Oszacowano, iż w mieście pozostało 18 tys. Żydów. Władze okupacyjne bardzo szybko zorientowały się, iż Żydzi mogą stać się doskonałym źródłem dochodu. Zaczęto domagać się dostarczenia przez Radę większych sum pieniężnych oraz kosztowności. W tej sytuacji, wobec braku środków, Rada nałożyła podatek na zamożnych kaliskich Żydów. Ponadto Niemcy zobowiązali Radę do codziennego wysyłania robotników do prac na potrzeby wojska i gestapo, czyniąc jednocześnie odpowiedzialną za punktualne przysyłanie „zamówionych” robotników. Do pracy codziennie kierowano 150—200 robotników, a w przypadkach szczególnych do 400 osób (np. na początku listopada Żydzi chowali na terenie cmentarza żydowskiego przy ul. Podmiejskiej rozstrzelanych tam kilkudziesięciu Polaków). Zamożniejsi Żydzi, którzy nie chcieli pracować u Niemców (obawiając się szykan i bicia), płacili po 3 złote za dzień roboczy. Za zebrane w ten sposób pieniądze wynajmowano połowę robotników, płacąc im po 2 złote dziennie. Brygady żydowskie wykonywały różne roboty fizyczne (nierzadko najbrudniejsze), ponadto Żydzi pracowali w koszarach przy ul. Piskorzewskiej, w szpitalu Św. Trójcy, w gmachu Landrata, policji pomocniczej i w gestapo przy ul. Jasnej. Niemcy nie płacili zatrudnionym Żydom. Czasami dawano im chleb i trochę zupy, nie oszczędzano jednak razów i poniżania godności osobistej.

Nadchodzące dni oznaczały zakazy. Dnia 12 października 1939 r. zakazano żydowskim właścicielom młynów skupu zboża i ograniczono wielkość przemiału, zmniejszono ponadto liczbę żydowskich piekarzy do 3 właścicieli piekarni. Dnia 23 października władze wydały zarządzenie o obowiązkowej sprzedaży posiadanych dewiz niemieckim kasom kredytowym. Tego samego dnia ukazało się obwieszczenie, nakazujące Polakom i Żydom Kalisza i powiatu natychmiastowe złożenie władzom policyjnym aparatów radiowych.

Początek listopada 1939 r. przyniósł zaostrzenie represji antyżydowskich w Kaliszu. Dnia 2 listopada burmistrz wydał zakaz uczęszczania do lokali publicznych, który obejmował również Żydów ochrzczonych. 8 listopada ukazało się zarządzenie, zobowiązujące ludność polską i żydowską Kalisza i powiatu do przebywania w swoich mieszkaniach po godz. 17.00. Rozwinęły się także szykany religijne – z małych bóżnic przy ul. Ciasnej Niemcy wyjęli zwoje Tory i spalili na podwórzu, zmuszając żydowskie dziewczęta do tańca wokół stosu. Żołnierze niemieccy zdemolowali wielką bożnicę przy ul. Złotej i wrzucili do kanału Prosny zwoje Tory i inne przedmioty rytualne. W połowie listopada wprowadzono obowiązek znakowania ludności żydowskiej. Żydzi mieli nosić (bez względu na wiek i płeć), 10-centymetrowej szerokości żółtą opaskę na prawym ramieniu. Ponadto rozporządzenie przewidywało zakaz opuszczania przez Żydów mieszkań od godz. 17.00 do godz. 8.00 rano. Za nieprzestrzeganie postanowień groziła kara śmierci. Dnia 18 listopada zniesiono prawo swobodnego poruszania się Żydów i Polaków.

Listopad był także miesiącem, w którym miały się rozstrzygnąć ostatecznie losy społeczności żydowskiej tego miasta. W dniu 7 listopada 1939 r. Niemcy zawiadomili Radę Starszeństwa, iż w Kaliszu zostanie zorganizowane getto. Był to jedynie wybieg zmierzający do wprowadzenia w błąd ludności żydowskiej – chodziło o to, aby Żydzi mieszkający poza „granicami” nieistniejącego jeszcze getta dobrowolnie opuścili swoje mieszkania i przenieśli się do rodzin mieszkających na zachód od ul. Babina (proponowana dzielnica żydowska).

Hitlerowski plan „oczyszczenia” ziem wcielonych do Rzeszy przewidywał usunięcie w okresie od listopada 1939 r. do lutego 1940 r. wszystkich Żydów do Generalnego Gubernatorstwa. Od 10 listopada nastąpiły masowe wysiedlenia Żydów z zamożniejszych ulic – w mieszkaniach tych Niemcy lokowali przybyłych do Kalisza Niemców bałtyckich. Na zapakowanie rzeczy Żydom dawano 10 minut, można było zabrać jedynie podstawowe przedmioty, a sam bagaż nie mógł przekraczać 15 kg. Żydów czasowo umieszczono w klasztorze oo. Bernardynów, skąd niektórym z nich udało się uciec.

Dnia 20 listopada 1939 r. władze niemieckie przystąpiły do wzmożonej akcji wypędzania Żydów z miasta. Wyrzuconych z mieszkań zamknięto w budynku hali targowej braci Szrajer, gdzie panowała ogromna ciasnota i fatalne warunki sanitarne. Żywność dostarczono dopiero po kilku dniach, zakazano udzielać Polakom, którzy początkowo przynosili żywność, jakiejkolwiek pomocy. Przed wprowadzeniem do hali wszyscy Żydzi poddani zostali rewizji osobistej, podczas której zabierano im wartościowe przedmioty i pieniądze. Dnia 20 listopada Niemcy aresztowali i osadzili w hali targowej także pozostałych w mieście członków Rady Starszych.

 Akcja wysiedleńcza Żydów zgromadzonych w hali targowej trwała do 14 grudnia. Wysyłano ich pociągami do miast Generalnego Gubernatorstwa, głównie Lubelszczyzny i Podlasia. Część pozostałych wywieziono do Koźminka do obozu pracy. Podróż wysiedlonych odbywała się w w bydlęcych, nieopalanych wagonach, podczas ponad dwudziestostopniowego mrozu, bez jedzenia, wody i możliwości załatwiania potrzeb fizjologicznych. Wielu zmarło z zimna i wycieńczenia. Kaliscy Żydzi zostali wcieleni do miejscowych gett i podzielili los tamtejszych społeczności żydowskiej – ginęli w obozie zagłady w Bełżcu, część w Sobiborze.

W Warszawie w 1940 r. znalazło się około 6830 kaliskich Żydów – większość zginęła w komorach gazowych niemieckich nazistowskich obozów zagłady Treblinka i Birkenau.

W samym Kaliszu na wiosnę 1940 r. pozostałych w mieście Żydów przeniesiono do fabryki Lustiga i innych budynków fabrycznych przy ul. Złotej. Szacuje się, że w Kaliszu przebywało wtedy 612 Żydów, zaś w rok później zaledwie 430. Ludność getta pracowała w warsztatach rzemieślniczych, miejscowych przedsiębiorstwach i przy porządkowaniu miasta.

W listopadzie 1940r. wielu chorych ze szpitala żydowskiego zostało zabranych do zapieczętowanych, czarnych ciężarówek. Uśmiercono w nich przez zagazowanie 270 starców i chorych. W listopadzie 1941 r. czarne ciężarówki pojawiły się jeszcze raz. Zamordowano wtedy około 290 osób. Zagazowanych chowano w lasach wokół Kalisza.

Na początku maja 1942 r. w getcie Niemcy więzili już tylko 150 osób. Jego likwidację przeprowadzono w dniach 4–8 lipca 1942 r., wywożąc pozostałych przy życiu do getta w Łodzi.

W Kaliszu latem 1945 r. powołano Komitet Żydowski. Do 1946 r. zarejestrowało się w nim 2225 osób. W latach 1946–1947 w ramach repatriacji ze Związku Radzieckiego przyjechało jeszcze około 150 osób, którym udało się tam przeżyć wojnę. Jednak większość ocalałych przybywała do Kalisza tylko po to, aby sprawdzić, kto z rodziny i przyjaciół przeżył Zagładę, załatwiano sprawy majątkowe i wyruszano dalej w Polskę lub w świat, w poszukiwaniu miejsca na nowy dom.

W listopadzie 1945 r. z inicjatywy Komitetu Żydowskiego przeprowadzono ekshumację zamordowanych przez Niemców w autach-komorach gazowych 1,5 tys. ciał kaliskich Żydów. Zamordowanych wykopano z masowych mogił znajdujących się w pod kaliskich lasach, byli to mężczyźni, kobiety, a nawet niemowlęta (znajdowano butelki ze smoczkami). Ekshumowane ciała pochowano na cmentarzu żydowskim.

Po prawie czterdziestu latach odnaleziono w Kaliszu karty ewidencyjne Komitetu Żydowskiego. Zawierają one informacje dotyczące 2132 osób (karty kończą się na numerze 2270, brak jest 138 kart), które po wojnie zarejestrowały się w tutejszym komitecie. Przechowała je kaliszanka, zamieszkała w lokalu po Michale Kohnie, ostatnim urzędniku kaliskiego komitetu. Oryginały dokumentów znajdują się w Muzeum Okręgowym Ziemi Kaliskiej. Odnalezione dokumenty to jedyne w swoim rodzaju zapiski, pozwalające odtworzyć powojenne dzieje kaliskich Żydów. Znajdziemy w nich pełną informację o losach ludzi, a często całych rodzin, którym udało się przeżyć wojnę. Dokumenty te mają ogromną wartość historyczną i genealogiczną. Karty ewidencyjne częściowo sporządzone zostały na specjalnych drukach; inne zapisane są na kwadratowych tekturkach, jednak i w tych przypadkach starano się zachować systematykę wpisów. Prócz imienia, nazwiska i numeru ewidencyjnego karty zawierają adnotację o dacie i miejscu urodzenia, imionach rodziców (w tym także nazwisku panieńskim matki), wykonywanym zawodzie, stanie rodzinnym, adresie zamieszkania przed 1 września 1939 r., obecnym adresie zamieszkania oraz miejscu pobytu przed oswobodzeniem. Wiele kart zawiera także informację o dalszych wyjazdach zarejestrowanych osób.

Komitet Żydowski w Kaliszu (dalej KŻ) rozpoczął działalność wkrótce po zajęciu miasta przez Armię Radziecką. Jego siedziba mieściła się w kamienicy przy pl. 11 Listopada 15 (dziś Rynek Główny 15). Pierwsze osoby zarejestrowały się w KŻ w marcu 1945 r. W kartach ewidencyjnych pod numerem pierwszym figuruje Estera Łaja Pregerowa, przedwojenna pielęgniarka i akuszerka z Kalisza, która wojnę przeżyła w Warszawie. W sierpniu 1945 r. zarejestrowano tu już 344 ocalonych Żydów, do 11 listopada 1945 r. liczba ta wzrosła do 479 osób. W 1946 r. zarejestrowało się 1818 osób (w tym wielu repatriantów z ZSRR oraz zdemobilizowanych żołnierzy).

W początkowym okresie działania KŻ najwięcej przybywało więźniów obozów koncentracyjnych: KL Auschwitz-Birkenau – 47 osób, KL Częstochowa – 40 osób, KL Teresin – 14 osób, KL Buchenwald – 8 osób, KL Stutthof – 7 osób, KL Mauthausen – 6 osób, KL Bergen-Belsen – 5 osób, KL Lublin (Majdanek) – 5 osób, KL Ravensbrück – 5 osób, Dachau – 4 osoby, KL Gross-Rosen – 3 osoby, KL Sachsenhausen – 2 osoby, KL Blechhammer (Jaworzno) – 1 osoba, inne obozy koncentracyjne – 188 osób. Ogółem z obozów śmierci powróciło wówczas do Kalisza 337 Żydów. Z wojska zgłosiło się 66 Żydów, z partyzantki – 19 osób. W Generalnym Gubernatorstwie przeżyło wojnę 68 osób. W późniejszym okresie przybywali głównie repatrianci z ZSRR, których zarejestrowano (w zachowanych kartach) w latach 1945–1950 łącznie 1278.

Ogółem zarejestrowało się w KŻ w Kaliszu 2270 osób (w zachowanych kartach odnajdziemy 996 osób płci żeńskiej i 1136 mężczyzn). W większości były to osoby dorosłe, choć zarejestrowano także sporą grupę dzieci, zarówno urodzonych podczas wojny, jak i po jej zakończeniu. Jak wynika z tej ewidencji, podczas wojny 116 dzieci kaliszan urodziło się na terenach ZSRR, 19 – w innych miejscach. Po 1945 r. przyszło na świat 117 dzieci: 59 w ZSRR, 24 w Kaliszu, 34 – w innych miastach Polski. Część zarejestrowanych w Kaliszu znalazła się tu w czasie wojny tylko przejazdem. Większość jednak (1277 osób) jako miejsce zamieszkania przed wybuchem wojny podawała Kalisz oraz okoliczne miejscowości, w których przed wojną istniały samodzielne gminy żydowskie lub silne skupiska Żydów. Wśród powracających najliczniejszą grupę zawodową stanowili rzemieślnicy: krawcy, szewcy, a także elektrycy, mechanicy i kupcy. Niewiele wróciło inteligencji (lekarzy, adwokatów, nauczycieli). Do Kalisza przyjechało także dwóch aktorów i jeden reżyser.

Teren działania kaliskiego Komitetu obejmował – poza samym Kaliszem – także Błaszki, Koźminek, Opatówek, Ostrów Wielkopolski, Szczytniki i inne okoliczne miejscowości. W Kaliszu rejestrowali się także przedwojenni mieszkańcy Sieradza, Zduńskiej Woli, Turku, Konina czy Łodzi. Wielu ocalonych przebywało tu tylko tymczasowo. Inni decydowali się pozostać w Kaliszu. Zdarzało się jednak, że nie mogąc znaleźć tu dla siebie miejsca, ruszali w dalszą drogę w poszukiwaniu lepszych warunków życia. Dosyć powszechną praktyką było rejestrowanie się tej samej osoby w kilku Komitetach Żydowskich, które starały się objąć swą działalnością całą ludność żydowską. Komitety były często traktowane jako biura pośrednictwa w znalezieniu pracy, mieszkania, krewnych czy przyjaciół. Nie można wykluczyć, że część ocalałych kaliszan zarejestrowała się w innych miastach lub też nie rejestrowała się w ogóle, opuszczając szybko Polskę.

W maju 1945 r. odbyło się walne zebranie ludności żydowskiej, na którym wybrano Zarząd KŻ w składzie: Aleksander Nagórski – przewodniczący, Józef (Icchak) Sieradzki – zastępca przewodniczącego, Moszek (Mojse) Błaszkowski – sekretarz; Abram Jakub Friedman, Bolesław Hamburger, Estera Łaja Pragerowa-Bolkowska – członkowie zarządu. Ponadto w komitecie pracowali: Franciszka Zaksowa – referat oświaty i kultury, Arje Heber – urzędnik komitetu, Hanna Skowrońska – kierownik kuchni, Bronisław Paryzenberg – magazynier, Feliks Lesman – woźny, Jetta Grynwald Frankiel – pomocnik kuchenny, Filip Białek – pomocnik kuchenny. W 1946 r. przewodniczącym KŻ został Lejb Diament.

W pierwszym okresie swojej działalności kaliski KŻ koncentrował się na zapewnieniu wszystkim przybyłym noclegów oraz wyżywienia. Pierwsze posiłki wydawano już w kwietniu 1945 r. Żywność pochodziła z Wojewódzkiego KŻ w Łodzi oraz z zasobów miejskich. Komitet zajmował się także pomocą dla osób podróżujących transportami kolejowymi, a na dworcu kolejowym w Kaliszu zorganizował punkt wydawania żywności, materiałów opatrunkowych oraz lekarstw. Jednym z najbardziej istotnych zadań było jednak prowadzenie ewidencji ocalonych Żydów nie tylko w formie kart rejestrowych. Na pomalowanej na biało ścianie w biurze KŻ rejestrujący wpisywali swoje personalia i podawali adresy, pod które się udawali. Przyklejano tam także kartki z notatkami typu: „Chaim Markowicz syn Lajzera, ur. w 1913 r. w Kaliszu ul. Ciasna No. 6. Obecny adres – Saut curson Los Angeles California USA”.

Powracający do Kalisza Żydzi otrzymywali od Komitetu wsparcie finansowe i rzeczowe. Więźniowie obozów koncentracyjnych otrzymywali jednorazową zapomogę w wysokości do 20 tys. zł, repatrianci z ZSRR od 2 do 10 tys. zł. Przyznawano także pomoc rzeczową w postaci odzieży i żywności. Rozdzielano paczki, napływające od kaliszan mieszkających w Palestynie, którzy utworzyli tam własny Kaliski Komitet Pomocy, a także dary organizacji UNRRA (na jedną osobę przypadała połowa paczki).

Bardzo istotną sprawą było stworzenie ludności żydowskiej warunków do rozwijania działalności religijnej. W maju 1945 r. odbyło się zebranie, na którym wyłoniono władze Zrzeszenia Religijnego w Kaliszu. Przewodniczącym został Frydman, rzezakiem – Hersz Traube, a chazanem – Chil Froman, przedwojenny kantor ze Lwowa. Działalność żydowskich zrzeszeń religijnych zalegalizowało Ministerstwo Administracji Publicznej okólnikiem z 6 lutego 1945 r., który jako główny obowiązek żydowskich zrzeszeń religijnych przedstawiał „umożliwienie obywatelom wyznania mojżeszowego swobodnego wykonywania ich praktyk religijnych, zgodnie z art. 111 konstytucji”. Rok później nastąpiła zmiana nazwy zrzeszeń religijnych na żydowskie kongregacje wyznaniowe. Ponieważ na terenie miasta nie zachowała się żadna synagoga, salę modlitw urządzono w prywatnym mieszkaniu przy pl. 11 Listopada 15. Kongregacja sprawowała także nadzór nad cmentarzem żydowskim przy ul. Podmiejskiej. Miała też rozbudowany wydział opieki społecznej, zapewniający opiekę ludziom starym i chorym. Liczby członków kongregacji nie można ustalić, gdyż stawał się nim każdy Żyd biorący udział w modlitwach. W związku z tym nie prowadzono ich rejestracji.

Sytuację społeczności żydowskiej w mieście dobrze oddaje fragment listu z listopada 1945 r., skierowanego przez KŻ w Kaliszu do Żydów mieszkających w Palestynie: „Po powrocie do Kalisza pojedynczy człowiek nikogo z rodziny nie zastaje ma wrażenie, że mieszka na cmentarzu a na cmentarz zawsze szło się raz do roku. Ci ludzie pragną ciepła, serca i swego środowiska. Obie synagogi są zlikwidowane, stary cmentarz nie istnieje – zrównany jest z ziemią, a pomnikami obłożono brzegi rzeki Prosny, drugi cmentarz istnieje częściowo. Szpital i mykwa nie istnieją. Cmentarz jest bez parkanu. Każden Żyd, który wraca do Kalisza otrzymuje pomieszczenie oraz 300 zł. jednorazowo. Prowadzimy stołówkę. Obiady z 2-ch dań. Chorych otacza się specjalną opieką. Zrzeszenie Religijne istnieje przy Komitecie Żydowskim (…). Przy komitecie istnieje dom noclegowy”.

Wzorem innych miast utworzono w Kaliszu Organizację Rozwoju Twórczości (ORT) oraz Towarzystwo Ochrony Zdrowia (TOZ). W ramach TOZ uruchomiono w budynku przy pl. 11 Listopada 15 przychodnię lekarską, działającą do 1950 r. W tym samym budynku 1 maja 1946 r. powstało także żydowskie przedszkole, do którego uczęszczało 13 dzieci. Żydowskie dzieci, które w czasie okupacji straciły swych najbliższych, umieszczono w kaliskim domu dziecka. W 1946 r. znajdowało się tam 26 żydowskich sierot. W ramach kursów organizowanych przez ORT ludność żydowska zdobywała uprawnienia do pracy w zawodach szewca, krawca, szklarza, mechanika samochodowego i innych. ORT istniał i działał do 1950 r.

Żydzi, którzy zdecydowali się pozostać w mieście, w większości podejmowali pracę w żydowskich spółdzielniach. W 1947 roku na terenie Kalisza działały cztery takie przedsiębiorstwa („Przełom” i „Arnold” – odzieżowe, „Jedność” – obuwniczo-skórzana, „Skup” – skup i sprzedaż puchu), zatrudniając ogółem 86 osób. Według sprawozdania Komitetu Żydowskiego w Kaliszu, w maju 1946 r. w państwowych fabrykach pracowało – 9 osób, w prywatnych fabryczkach i warsztatach – 5, chałupnictwem trudniły się – 3; w urzędach pracowało 15 osób, w tym 3 w Komitecie Żydowskim; do kategorii młodzieży pracującej zaliczono 3 osoby.

Część Żydów aktywnie uczestniczyła w życiu politycznym Kalisza. Działały tu niemal wszystkie istniejące po wojnie żydowskie partie polityczne: Zjednoczenie Syjonistów Demokratów w Polsce „Ichud”, Poalej-Syjon, Socjalistyczna Partia Pracy Hitachdut i Bund. Liczba żydowskich partii czy ich członków nie świadczyły jednak o faktycznej roli i wpływie tych partii na lokalną politykę.

Ocalali cudem z Zagłady Żydzi w większości nie chcieli jednak mieszkać w kraju, który był miejscem, gdzie wymordowano ich rodziny i gdzie miał zginąć cały naród. Ponadto, mimo tych tragicznych doświadczeń, w Polsce panował klimat mało przyjazny Żydom, budziły się nastroje antysemickie, które skumulowały się w antyżydowskich zajściach w Kielcach i Krakowie. Pogłoski o podobnych incydentach docierały do Kalisza także z bliższych okolic: Warty, Wielunia i Wieruszowa, budząc uzasadnione niepokoje. Niewykluczone, że w samym Kaliszu też próbowano sprowokować podobne reakcje. Na ten temat istnieją co najmniej dwie wiarygodne relacje; jedna opowiedziana przez naocznego świadka, druga przez osobę przebywającą wówczas w mieście. W obydwu pojawiają się dość podobne okoliczności. Do incydentu miało dojść latem (najprawdopodobniej w sierpniu) 1946 r., kiedy w budynku przy pl. 11 Listopada 15 mieszkało jeszcze wielu bezdomnych Żydów. W środku dnia do drzwi wejściowych, okutych dla bezpieczeństwa żelazną blachę, dobijała się grupa ludzi, podających się za milicjantów. Kiedy dostali się do środka, z krzykiem i poszturchiwaniami zaczęli ustawiać Żydów pod ścianami. Sytuację uratowała, niezauważona przez intruzów, kobieta leżąca w łóżku sąsiednim pomieszczeniu, która przez okno (lub balkon) zaczęła wzywać pomocy. Rosyjscy żołnierze, którzy znajdowali się w pobliżu, początkowo nie reagowali. Do interwencji zmobilizował ich dopiero oficer, lekarz wojskowy, Żyd z Błaszek o nazwisku Zajf. Dzięki niemu złapano chuliganów, którzy zdążyli jednak pobić kilku Żydów, a jednego zranili. Czy był to tylko chuligański wybryk czy też próba wywołania pogromu? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi.


BIBLIOGRAFIA

  • Marcinkowska H., Historia kaliskiej społeczności żydowskiej, kalisz.pl [online:] http://www.kalisz.pl/pl/q/o-miescie/historia-kaliskiej-spolecznosci-zydowskiej [dostęp: 28.05.2014; niedostępne 17.08.2020].]].
  • Pakentreger A., Żydzi w Kaliszu w latach 19181939, Warszawa 1988.
  • Statut Kaliski, [w:] Polski słownik judaistyczny. Dzieje, kultura, religia, ludzie, red. Z. Borzymińska, R. Żebrowski, tom 2, Warszawa 2003, s. 572.
  • Tabaka A., Błachowicz M., ŻydziPolacy, jak było naprawdę? [online] http://www.fzp.net.pl/historia/zydzi-polacy-jak-bylo-naprawde [dostęp: 28.05.2014; niedostępne: 17.08.2020].

Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Contact Lessons from the Middle East

Contact
Lessons from the Middle East

Pierre Rehov


  • If appointing Antony Blinken as Secretary of State was enough to reassure Israelis and Saudis, the designation of Robert Malley as special envoy to Iran only rekindled their concerns. Malley was not only involved in the conception of the JCPOA, he was “kicked off of Obama’s first presidential campaign after reports emerged he had met with members of the Hamas terror group,” and has reportedly asked that Hamas be included in talks in the future. Senator Tom Cotton tweeted that the appointment was “deeply troubling… Malley has a long track record of sympathy for the Iranian regime & animus towards Israel. The ayatollahs wouldn’t believe their luck if he is selected.”
  • The Israeli government, whose secret service has managed to demonstrate Iran’s willingness to acquire nuclear weapons, also warned: “The deal gave Iran a highway paved with gold to build the critical infrastructure for an entire arsenal of nuclear bombs. That deal gave Iran the resources to significantly escalate its aggression and terror across the Middle East.”

The Biden administration’s designation of Robert Malley as special representative for Iran has rekindled the concerns of Israelis and Saudis. Malley was not only involved in the conception of the JCPOA, he was “kicked off of Obama’s first presidential campaign after reports emerged he had met with members of the Hamas terror group.” Pictured: Malley (right), then Secretary of Energy Ernest Moniz (center) and then Secretary of State John Kerry during a negotiation session over Iran’s nuclear program in Lausanne, Switzerland on March 20, 2015. (Photo by Brian Snyder/AFP via Getty Images)

Far from the memory of the too numerous wars that have marked the Middle East, the temptation is strong to think that diplomacy should replace force, and that a good negotiation, even if it means coming out a loser, is better than a conflict. This is more or less the philosophy that seems to inspire the “not so new” American administration, such as that for former US President Barack Obama.

Former President Donald J. Trump, for his part, had no doubt learned some lessons from British Prime Minister Winston Churchill and more from the miserable double-cross offered by Hitler to British Prime Minister Neville Chamberlain and the French Prime Minister Édouard Daladier, which would lead, a year later, to the Second World War. Daladier and Chamberlain were so opposed to the use of force that they preferred to sacrifice Czechoslovakia to Nazi appetites rather than stand firm while there was still time. The rest, unfortunately, is well known.

Other have been inspired by the Roman general, Publius Flavius Vegetius Renatus: “Si vis pacem, para bellum” — If you want peace, prepare for war.

President Trump, after seeing decades of stagnation in the seemingly hopeless Israeli-Palestinian conflict, adopted a similar philosophy by deciding to turn the problem upside down and listen to an alternate version of the facts. He saw that Israel had made diplomatic concessions, by withdrawing from every inch of Egypt that had been overrun in the 1967 War, and Gaza in 2005, only to win in exchange, three wars, tens of thousands of rockets aimed at its civilian population, and a terrorist group, Hamas, elected by a landslide to Gaza. It did not take long for members of Hamas to throw Palestinian Authority loyalists from the top floors of tall buildings, and expel the rest.

Previous administrations, such as that of President Obama, were clinging to the idea that the conflicts can only be resolved through negotiation. Trump and his advisers preferred to turn to the Arab world, worried about Iranian hegemonic expansion, and to try to reach a comprehensive agreement, that would ultimately include the Palestinians.

These consultations swiftly led to the Abraham Accords — a peace between Israel and four countries, the United Arab Emirates, Bahrain, Sudan and Morocco. It was a spectacular breakthrough never before seen in the region.

For four years, it looked as if President Trump were rewarding only one side, Israel. Although his administration’s decisions provoked an outcry from Mahmoud Abbas, his entourage, European governments and the United Nations, curiously enough, there was hardly any objection from the Arab world. Instead, they stated they were weary of the unproductive Palestinian “cause” and alarmed by the Iranian threat. It was also a period during which Palestinian terrorism reached one of its lowest levels.

The international media were on fire to warn Trump of the catastrophic outcome that would result from recognizing Jerusalem as the capital of Israel and relocating the US embassy there.

The European Union and the United Nations rose to the brink of panic when the American president recognized the Golan Heights — taken in 1967 after years of being attacked from there by Syria — as part of Israel.

Other gestures, as important, punctuated Trump’s vision: stopping financial aid to the Palestinian Authority as long as it continued to incite terrorism and distribute salaries to criminals imprisoned in Israel; reducing American funding to UNRWA, a United Nations organization seemingly designed to perpetuate the refugee status — as well as the conflict — for descendants of Palestinian Arabs who fled during wars to destroy Israel in 1948 and again 1967; closing the PLO office in Washington; but, above all, establishing a realistic peace plan, taking into account the interests of two peoples and not their leaders. Trump’s plan offered the Palestinians a state in the areas populated by them, an administrative capital to be defined, and $50 billion in aid to develop their economy. The plan was rejected by the Palestinian Authority before it was even drawn up.

All this in no way prevented the Abraham Accords from seeing the light of day. According to Jared Kushner, Saudi Arabia was also considering recognizing Israel if the Trump administration had been elected to a second term.

The same Saudis are now worrying about a possible return to the JCPOA, the “Iran nuclear deal” promoted by members of the Obama administration — John Kerry, Wendy Sherman and then-Vice President Joe Biden – that would enable the Ayatollahs to obtain nuclear bombs. The JCPOA agreement, sometimes compared to “Swiss cheese” for its many flaws, among which were a “sunset clause” authorizing the Iranian government to enrich uranium and obtain nuclear bombs after a few years, as well as that it has no obligation to submit to “anywhere and anytime” inspections by the International Atomic Energy Agency (IAEA).

Unfortunately, President Biden’s initial announcements concerning Iran and Saudi Arabia are not likely to reassure the Saudis or America’s other allies in the Gulf. In spite of Iran’s malign activity abroad — aid to terrorist movements such as the Lebanese Hezbollah and the Houthis in Yemen; its accelerated enrichment of uranium; developing intercontinental ballistic missiles to carry nuclear warheads, and the difficulties encountered by IAEA inspectors in trying to inspect Iran’s nuclear sites — Biden said of the JCPOA: “It was working. It was being held tightly. There was no movement on the part of the Iranian government to get closer to a nuclear weapon.”

Unfortunately, that is not true. In 2017, a team of Israelis broke into an Iranian warehouse and left with “tens of thousands of secret files” that document significant cheating.

Confronted with President Trump’s decision to withdraw from the agreement as long as Iran did not behave less aggressively, Biden replied, again incorrectly:

“The historic Iran nuclear deal we negotiated blocked Iran from gaining nuclear weapons… Yet Trump cast it aside, prompting Iran to restart its nuclear program…”

Unfortunately, on the contrary, the JCPOA permits Iran to make as many nuclear bombs as it wishes in a few years.

If appointing Antony Blinken as Secretary of State was enough to reassure Israelis and Saudis, the designation of Robert Malley as special representative for Iran only rekindled their concerns. Malley was not only involved in the conception of JCPOA, he was “kicked off of Obama’s first presidential campaign after reports emerged he had met with members of the Hamas terror group,” and has reportedly asked that Hamas be included in talks in the future. Senator Tom Cotton tweeted:

“It’s deeply troubling that President Biden would consider appointing Rob Malley to direct Iran policy. Malley has a long track record of sympathy for the Iranian regime & animus towards Israel. The ayatollahs wouldn’t believe their luck if he is selected.”

Reuel Marc Gerecht wrote in 2018:

“At the moment, the clerical regime may have a clandestine centrifuge site in Mashhad, in northeastern Iran, and we wouldn’t know about it… There is nothing in the JCPOA that could help us discover this or any other possible secret facility.”

The Israeli government, whose secret service has managed to demonstrate Iran’s willingness to acquire nuclear weapons, also warned:

“The deal gave Iran a highway paved with gold to build the critical infrastructure for an entire arsenal of nuclear bombs. That deal gave Iran the resources to significantly escalate its aggression and terror across the Middle East.”

Biden’s statements about peace with the Palestinians are also not likely to reassure America’s allies in the Middle East. His vision seems not far from that of Obama and Kerry.

Biden summarized his position last fall:

“A two-state solution is the only way to ensure Israel’s long-term security while sustaining its Jewish and democratic identity. I don’t know how they do it without a two-state solution. And it’s also the only way to ensure Palestinian rights to a state of their own.”

What he seems to be forgetting is that these attempts at engagement never led to any result, apart from refueling the conflict.

The question is, what will President Biden do if it turns out that once again the Palestinian Authority decides that it must obtain all possible concessions before it even begins negotiations?


Pierre Rehov, born and raised in North Africa, is a reporter, author and the director of “Hostages of Hatred” and “Silent Exodus”, documentary films about Palestinian and Jewish refugees.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Jewish actress Maia Morgenstern received death threats on Passover

Jewish actress Maia Morgenstern received death threats on Passover

REUTERS


In an email, the author threatens to violently kill Morgenstern and her children, as well as set fire to the Jewish theater and its staff.

Actress Maia Morgenstern attending the Fifth Seattle Romanian Film Festival, SIFF Cinema Uptown, Seattle, Washington, US. / (photo credit: JOE MABEL/WIKIMEDIA COMMONS)

BUCHAREST – Romanian police were investigating on Sunday death threats made against award-winning film and theater star Maia Morgenstern and her children at the start of Passover celebrations.

Morgenstern, who played the figure of Mary in Mel Gibson’s The Passion of the Christ and runs the Jewish State Theatre in Bucharest, published an email she received in which the author threatens to violently kill Morgenstern and her children, as well as set fire to the Jewish theater and its staff.

The email was signed “on behalf of the far right Alliance for Uniting Romanians (AUR),” although its leader George Simion condemned the threat, saying it was not issued by the party, and urged authorities to quickly find and punish its author.

Police said they were tracking the IP address of the email sender.
The ultra-nationalist party AUR was formed a year ago and surprised in a December general election to become the fourth-largest party in parliament.
Unlike some of its central and European peers, Romania did not have a mainstream party supporting far-right ideas until December’s parliamentary election, although these had surfaced in well-established parties too.

Romania was an ally of Nazi Germany until August 1944, when it changed sides, and hundreds of thousands of Romanian and Ukrainian Jews and Roma were killed in areas it controlled.

The European Union state has only in recent years begun to come to terms with its role in the Holocaust, admitting for the first time in 2003 that it took part. Sensitivity towards the Holocaust and knowledge of it remain patchy.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com