Holocaust Memorial Berlin (Bartek Kuzia via flickr)
ONI NIGDY NAM NIE WYBACZĄ
Henryk Grynberg
W Niemczech żyje przeszło dwieście dwadzieścia tysięcy Żydów. Jedna trzecia tego, co przed Zagładą, ale jednak. Znów są żydowskie szkoły, synagogi, seminaria rabiniczne, muzea, festiwale, koszerne kawiarnie, restauracje i – antysemici. „W 1996 roku rząd niemiecki uczynił 27 stycznia (rocznicę wyzwolenia Auschwitz) oficjalnym Dniem Pamięci o Ofiarach Narodowego Socjalizmu” – przypomina Günther Jikeli” w obszernym artykule „Holocaust Remembrance and Antisemitism in Germany since 1945”, który ukazał się w kwartalniku „Israel Journal of Foreign Affairs (Vol. Fourteen 2020/5781 Number Three). Negowanie Holokaustu jest w Niemczech karalne, tysiące niemieckich studentów zwiedza byłe obozy koncentracyjne i Niemcy są uważane za wzór właściwego podejścia do trudnej przeszłości, skąd więc się biorą „nowe formy antysemityzmu”, które analizuje autor?
Między innymi z Zimnej wojny, która przerwała denazyfikację, bo obie strony potrzebowały niemieckiej pomocy i „ekspertyzy”. Zbrodnie pomijano milczeniem. W pamięci zbiorowej (polityce, filmie, literaturze) głównymi ofiarami wojny stawali się Niemcy wygnani ze Wschodu, a nie Żydzi czy inne prześladowane narodowości. Świadczą o tym chociażby odszkodowania, które cytuje autor: niemieccy wygnańcy z ziem wschodnich otrzymali prawie tyle, co ofiary nazizmu: 75 miliardów i 77,8 miliardów euro. Rzadko stawiano pod sąd bezpośrednich sprawców zbrodni. Z ponad tysiąca sądzonych tylko dwustu skazano za mord – z tego połowę za mordowanie nie-Żydów. Nawet z dwudziestu dwóch oskarżonych o zbrodnie popełnione w Auschwitz-Birkenau tylko siedmiu uznano za morderców. Starano się to „zostawić za sobą”, odciąć grubą kreską („Schlussstrich”), zrzucić całą odpowiedzialność na kilku głównych przywódców. Nazywa się to „eksternalizacją winy”. I udało się. Według sondażu z 2005 roku tylko trzy procent Niemców przyznawało, że ich krewni za Trzeciej Rzeszy byli „nastawieni antyżydowsko”, i tylko jeden procent, że mogli brać bezpośredni udział w zbrodniach, mało kto dopuszcza, że należeli do sprawców lub korzystali ze zbrodni. W roku 2020 trzy procent twierdziło, że członkowie ich rodzin popierali hitleryzm, a trzydzieści procent, że byli w opozycji.
Nie chcą być więcej bici „pałką moralną”, berliński pomnik Holokaustu nazywają „symbolem wstydu” -którym rzeczywiście jest – ale gorzej, gdy jeden z przywódców trzeciej co do wielkości partii politycznej głosi, że „Hitler i naziści byli tylko ptasim gówienkiem w ponad tysiącletniej historii niemieckich sukcesów”. Chcą, żeby przestano wreszcie mówić o Holokauście, uważają, że przypominanie hitlerowskiej przeszłości przeszkadza w rozwoju „zdrowej świadomości narodowej”. Co więcej, według sondaży czterdzieści obwinia za ten stan rzeczy – Żydów. „Za dużo mówią o tym, co ich spotkało” – twierdzą respondenci, zresztą nie tylko w Niemczech, dowodząc, że tak trzeba i że jednak jest jakaś kara.
Sposobem na zbiorową winę wobec Żydów jest od wieków zrzucanie jej na nich (bogobójstwo, dzieciobójstwo, epidemie, pandemie). Oczywiste spiski przeciwko Żydom usprawiedliwia się ich rzekomym spiskiem przeciwko światu. Dziś prawica zrzuca na Żydów odpowiedzialność za komunizm, a lewica oskarża nas o nacjonalizm a nawet rasizm, nas – klasyczne ofiary rasizmu i to nie tylko hitlerowskiego. Dlatego Izrael – jedna z nielicznych prawdziwych demokracji na świecie i jedyna na Bliskim Wschodzie – jest bezwstydnie oskarżany o zbrodnie wojenne, apartheid a nawet zbrodnie przeciwko ludzkości. „Izrael stanowi groźbę dla świata” twierdziło blisko dwie trzecie (65 procent) Niemców w sondażu z 2003 roku. Zatem noblista Günter Grass był wyrazicielem autentycznej opinii, gdy powiedział to samo w swoim obłudnym wierszu z 2012 roku „Was gesagt werden muss”. W latach 2019 i 2020 prawie czterdzieści procent Niemców doszło do wniosku, że „to, co Izrael robi z Palestyńczykami, niczym się właściwie nie różni od tego, co robili naziści z Żydami w Trzeciej Rzeszy” – cytuję za profesorem Jikelim i mam nadzieję, że zostanie to zapisane jako rekord bezczelności w księdze Guinessa. Co więcej, jedna czwarta niemieckiej opinii w tym stanie rzeczy nareszcie ”rozumie dlaczego można mieć coś przeciwko Żydom” – czyli być antysemitą. I nadal (życzeniowo) wierzyć, że Żydzi są – cytuję – „okrutni”.
Tłumione poczucie winy powoduje, że przewlekłe resentymenty ujawniają się w nowych formach – konkluduje badacz. Takich jak relatywizm, nowe teorie spiskowe, oraz inwersja Holokaustu czyli obwiniane Żydów o takie same zbrodnie, jakie popełnili hitlerowcy. Antysemityzm lewicy jest – jego zdaniem – mniej gwałtowny (less violent) od prawicowego, lecz bardziej wpływowy w mainstreamie i przypomina stalinowski ansyjonizm z lat pięćdziesiątych, Mnie zaś do złudzenia przypomina gwałtowny antysyjonizm post-stalinowski, króry wybuchł – zwłaszcza w Polsce – po zwycięstwie Izraela w wojnie czerwcowej 1967 roku. Biorąc po uwagę wyżej wskazane podłoże psychologiczne, nie jest przypadkiem, że „antysyjonizm nabrał popularności wśród niemieckich inteklualistów tamtych lat, często z silnym wydźwiękiem antysemickim, a następnie w niemieckich mediach i społeczeństwie” – twierdzi profesor Jikeli. W Polsce też w mediach i szrokich kręgach społeczeństwa, lecz prawdziwa inteligencja nie uległa trendowi i obłędowi, lecz przeciwnie, stawiła mu opór. Bo w Polsce – w przeciwieństwie do Niemiec – istniała autentyczna opozycja przeciw faszyzmowi i komunizmowi. „Około połowy mieszkańców Niemiec ma dziś negatywną opinię o Izraelu” – stwierdza badacz, dodając, że „dzisiejszy antysyjonizm implikuje likwidację żydowskiego państwa i fizyczne zniszczenie jego obywateli” bez wyjaśnienia, czy włącznie z dwudziesto-procentą mniejszością muzułmańską (lecz można założyć, że tak, skoro arabscy ekstremiści chętnie giną w samobójczych zamachach na Żydów).
polecił: Leon Rozenbaum
Tu autor wskazuje „inny znaczący nurt antysemicki w Niemczech, który nie ma stłumionego poczucia winy za Holokaust”. Chodzi o ludność muzułmańską, wśród której z różnych powodów „poglądy antysemickie są niekwestionowaną normą”, choć przeważnie brzmią jak echo antysemityzmu europejskiego. Na prykład, 66 procent mieszkańców Bliskiego Wschodu i północnej Afryki uważa, że „Żydzi są odpowiedzialni za większość wojen na świecie”. Co jest jeszcze jedną chucpą godną księgi Guinessa, jeśli obliczyć wojny nieustannie prowokowane i prowadzone przez muzułmanów. Jak klasyczni europejscy antysemici, aż 78 procent uważa, że Żydzi mają za duże wpływy w świecie biznesu. Egipskie Bractwo Muzułmańskie oraz radykalne organizacje z Turcji i Syrii sieją w Niemczech antysemicką i antyzachodnią propagandę w meczetach, muzułmańskich szkołach, księgarniach i wszelkich placówkach kulturalnych. Ponad czterdzieści procent niemieckich Żydów twierdzi, że najgoszych napaści doświadczyli z rąk Muzułmanów; dwadzieścia procent, że ze strony prawicy, a szesnaście procent ze strony lewicy. Żeby nie uchodzić za „rasistów”, Niemcy – w tym także uczeni – wolą przemilczać to, że sprawcami najczęstszych i najgorszych incydentów antysemickich są muzułmanie – twierdzi profesor Jikeli. Bowiem – to już mój wniosek – nawet w Niemczech lepiej być antysemitą niż uchodzić za islamofoba.
Niemiecki Dzień Pamięci o Ofiarach Narodowego Socjalizmu jest rodzajem uniku, bo nie wszystkie ofiary nazizmu były ofiarami Holokaustu i nie wszyscy mordercy Żydów byli nazistami. Rocznica „wyzwolenia Auschwitz” też jest nieścisłością, bo Auschwitz nikt nie wyzwolił. Gdy sowieckie wojsko po półrocznym staniu z bronią u nogi wreszcie tam weszło, nie było już kogo wyzwala, bo: żywych Niemcy zabrali ze sobą, a nielicznych półżywych sami od siebie uwolnili. Żydów wśród tych, co przeżyli, było niewielu. Mordercy Żydów byli bezsprzecznie antysemitami, lecz do dziś nie ma w Niemczech, ani w żadnym innym miejscu na świecie, Dnia Pamięci Ofiar Antysemityzmu. Wnikliwa analiza profesora Jikelego jest potwierdzeniem tego, co ktoś już dawno powiedział: że oni nigdy nam nie wybaczą Holokaustu.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com