Archive | 2021/04/23

ONI NIGDY NAM NIE WYBACZĄ

Holocaust Memorial Berlin (Bartek Kuzia via flickr)


ONI NIGDY NAM NIE WYBACZĄ

Henryk Grynberg


W Niemczech żyje przeszło dwieście dwadzieścia tysięcy Żydów. Jedna trzecia tego, co przed Zagładą, ale jednak. Znów są żydowskie szkoły, synagogi, seminaria rabiniczne, muzea, festiwale, koszerne kawiarnie, restauracje i – antysemici. „W 1996 roku rząd niemiecki uczynił 27 stycznia (rocznicę wyzwolenia Auschwitz) oficjalnym Dniem Pamięci o Ofiarach Narodowego Socjalizmu” –  przypomina Günther Jikeli” w obszernym artykule „Holocaust Remembrance and Antisemitism in Germany since 1945”, który ukazał się w kwartalniku „Israel Journal of Foreign Affairs (Vol. Fourteen 2020/5781 Number Three). Negowanie Holokaustu jest w Niemczech karalne, tysiące niemieckich studentów zwiedza byłe obozy koncentracyjne i Niemcy są uważane za wzór właściwego podejścia do trudnej przeszłości, skąd więc się biorą „nowe formy antysemityzmu”, które analizuje autor? 

Między innymi z Zimnej wojny, która przerwała denazyfikację, bo obie strony potrzebowały niemieckiej pomocy i „ekspertyzy”. Zbrodnie pomijano milczeniem. W pamięci zbiorowej (polityce, filmie, literaturze) głównymi ofiarami wojny stawali się Niemcy wygnani ze Wschodu, a nie Żydzi czy inne prześladowane narodowości. Świadczą o tym chociażby odszkodowania, które cytuje autor: niemieccy wygnańcy z ziem wschodnich otrzymali prawie tyle, co ofiary nazizmu: 75 miliardów i 77,8 miliardów euro. Rzadko stawiano pod sąd bezpośrednich sprawców zbrodni. Z ponad tysiąca sądzonych tylko dwustu skazano za mord – z tego połowę za mordowanie nie-Żydów. Nawet z dwudziestu dwóch oskarżonych o zbrodnie popełnione w Auschwitz-Birkenau tylko siedmiu uznano za morderców. Starano się to „zostawić za sobą”, odciąć grubą kreską („Schlussstrich”), zrzucić całą odpowiedzialność na kilku głównych przywódców. Nazywa się to „eksternalizacją winy”. I udało się. Według sondażu z 2005 roku tylko trzy procent Niemców przyznawało, że ich krewni za Trzeciej Rzeszy byli „nastawieni antyżydowsko”, i tylko jeden procent, że mogli brać bezpośredni udział w zbrodniach, mało kto dopuszcza, że należeli do sprawców lub korzystali ze zbrodni. W roku 2020 trzy procent twierdziło, że członkowie ich rodzin popierali hitleryzm, a trzydzieści procent, że byli w opozycji.

Nie chcą być więcej bici „pałką moralną”, berliński pomnik Holokaustu nazywają „symbolem wstydu” -którym rzeczywiście jest – ale gorzej, gdy jeden z przywódców trzeciej co do wielkości partii politycznej głosi, że „Hitler i naziści byli tylko ptasim gówienkiem w ponad tysiącletniej historii niemieckich sukcesów”. Chcą, żeby przestano wreszcie mówić o Holokauście,  uważają, że przypominanie hitlerowskiej przeszłości przeszkadza w rozwoju „zdrowej świadomości narodowej”. Co więcej, według sondaży czterdzieści obwinia za ten stan rzeczy – Żydów. „Za dużo mówią o tym, co ich spotkało” – twierdzą respondenci, zresztą nie tylko w Niemczech, dowodząc, że tak trzeba i że jednak jest jakaś kara.

Sposobem na zbiorową winę wobec Żydów jest od wieków zrzucanie jej na nich (bogobójstwo, dzieciobójstwo, epidemie, pandemie). Oczywiste spiski przeciwko Żydom usprawiedliwia się ich rzekomym spiskiem przeciwko światu. Dziś prawica zrzuca na Żydów odpowiedzialność za komunizm, a lewica oskarża nas o nacjonalizm a nawet rasizm, nas – klasyczne ofiary rasizmu i to nie tylko hitlerowskiego. Dlatego Izrael – jedna z nielicznych prawdziwych demokracji na świecie i jedyna na Bliskim Wschodzie – jest bezwstydnie oskarżany o zbrodnie wojenne, apartheid a nawet zbrodnie przeciwko ludzkości. „Izrael stanowi groźbę dla świata” twierdziło blisko dwie trzecie (65 procent) Niemców w sondażu z 2003 roku. Zatem noblista Günter Grass był wyrazicielem autentycznej opinii, gdy powiedział to samo w swoim obłudnym wierszu z 2012 roku „Was gesagt werden muss”. W latach 2019 i 2020 prawie czterdzieści procent Niemców doszło do wniosku, że „to, co Izrael robi z Palestyńczykami, niczym się właściwie nie różni od tego, co robili naziści z Żydami w Trzeciej Rzeszy” – cytuję za profesorem Jikelim i mam nadzieję, że zostanie to zapisane jako rekord bezczelności w księdze Guinessa. Co więcej, jedna czwarta niemieckiej opinii w tym stanie rzeczy nareszcie ”rozumie dlaczego można mieć coś przeciwko Żydom” – czyli być antysemitą. I nadal (życzeniowo) wierzyć, że Żydzi są – cytuję – „okrutni”.

Tłumione poczucie winy  powoduje, że przewlekłe resentymenty ujawniają się w nowych formach – konkluduje badacz. Takich jak relatywizm, nowe teorie spiskowe, oraz inwersja Holokaustu czyli obwiniane Żydów o takie same zbrodnie, jakie popełnili hitlerowcy. Antysemityzm lewicy jest – jego zdaniem – mniej gwałtowny (less violent) od prawicowego, lecz bardziej wpływowy w mainstreamie i przypomina stalinowski ansyjonizm z lat pięćdziesiątych, Mnie zaś do złudzenia przypomina gwałtowny antysyjonizm post-stalinowski, króry wybuchł – zwłaszcza w Polsce – po zwycięstwie Izraela w wojnie czerwcowej 1967 roku. Biorąc po uwagę wyżej wskazane podłoże psychologiczne, nie jest przypadkiem, że „antysyjonizm nabrał popularności wśród niemieckich inteklualistów tamtych lat, często z silnym wydźwiękiem antysemickim, a następnie w niemieckich mediach i społeczeństwie” – twierdzi profesor Jikeli. W Polsce też w mediach i szrokich kręgach społeczeństwa, lecz prawdziwa inteligencja nie uległa trendowi i obłędowi, lecz przeciwnie, stawiła mu opór. Bo w Polsce – w przeciwieństwie do Niemiec – istniała autentyczna opozycja przeciw faszyzmowi i komunizmowi. „Około połowy mieszkańców Niemiec ma dziś negatywną opinię o Izraelu” – stwierdza badacz, dodając, że „dzisiejszy antysyjonizm implikuje likwidację żydowskiego państwa i fizyczne zniszczenie jego obywateli” bez wyjaśnienia, czy włącznie z dwudziesto-procentą mniejszością muzułmańską (lecz można założyć, że tak, skoro arabscy ekstremiści chętnie giną w samobójczych zamachach na Żydów).

polecił: Leon Rozenbaum
Tu autor wskazuje „inny znaczący nurt antysemicki w Niemczech, który nie ma stłumionego poczucia winy za Holokaust”. Chodzi o ludność muzułmańską, wśród której z różnych powodów „poglądy antysemickie są niekwestionowaną normą”, choć przeważnie brzmią jak echo antysemityzmu europejskiego. Na prykład, 66 procent mieszkańców Bliskiego Wschodu i północnej Afryki uważa, że „Żydzi są odpowiedzialni za większość wojen na świecie”. Co jest jeszcze jedną chucpą godną księgi Guinessa, jeśli obliczyć wojny nieustannie prowokowane i prowadzone przez muzułmanów. Jak klasyczni europejscy antysemici, aż 78 procent uważa, że Żydzi mają za duże wpływy w świecie biznesu. Egipskie Bractwo Muzułmańskie oraz radykalne organizacje z Turcji i Syrii sieją w Niemczech antysemicką i antyzachodnią propagandę w meczetach, muzułmańskich szkołach, księgarniach i wszelkich placówkach kulturalnych. Ponad czterdzieści procent niemieckich Żydów twierdzi, że najgoszych napaści doświadczyli z rąk Muzułmanów; dwadzieścia procent, że ze strony prawicy, a szesnaście procent ze strony lewicy. Żeby nie uchodzić za „rasistów”, Niemcy – w tym także uczeni – wolą przemilczać to, że sprawcami najczęstszych i najgorszych incydentów antysemickich są muzułmanie – twierdzi profesor Jikeli. Bowiem – to już mój wniosek – nawet w Niemczech lepiej być antysemitą niż uchodzić za islamofoba.

Niemiecki Dzień Pamięci o Ofiarach Narodowego Socjalizmu jest rodzajem uniku, bo nie wszystkie ofiary nazizmu były ofiarami Holokaustu i nie wszyscy mordercy Żydów byli nazistami. Rocznica „wyzwolenia Auschwitz” też jest nieścisłością, bo Auschwitz nikt nie wyzwolił. Gdy sowieckie wojsko po półrocznym staniu z bronią u nogi wreszcie tam weszło, nie było już kogo wyzwala, bo: żywych Niemcy zabrali ze sobą, a nielicznych półżywych sami od siebie uwolnili. Żydów wśród tych, co przeżyli, było niewielu. Mordercy Żydów byli bezsprzecznie antysemitami, lecz do dziś nie ma w Niemczech, ani w żadnym innym miejscu na świecie, Dnia Pamięci Ofiar Antysemityzmu. Wnikliwa analiza profesora Jikelego jest potwierdzeniem tego, co ktoś już dawno powiedział: że oni nigdy nam nie wybaczą Holokaustu.

Henryk Grynberg

21t april 2021


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Sarah Halimi’s Law

Sarah Halimi’s Law

BERNARD-HENRI LÉVY Translated from the French by Steven B. Kennedy.


A man who savagely beat and murdered an old Jewish woman while screaming ‘Allahu akbar’ is set free because he was high. Another man in France recently received a prison sentence for killing a dog.

FRED VIELCANET/GAMMA-RAPHO VIA GETTY IMAGES / March for Sarah Halimi in Paris, Jan. 5, 2019

Everything about this case is heartbreaking.

The fate of a retired kindergarten teacher, beaten and then thrown from a window.

The evasiveness about whether a murder committed to cries of “I’ve killed the devil!” was or was not an anti-Semitic act.

The silence of the feminist groups that typically do such remarkable work in support of battered women and victims of domestic abuse, but who had nothing to say about this case.

The December 2020 decision of the court of appeals, confirmed by the high court on April 17, that Kobili Traoré, the killer, whose criminal record contains 20-odd convictions, was, in this instance, overcome with a delirious episode and thus could not be held criminally responsible.

Not to mention the good souls who, clearly perceiving that the courts have spoken but justice not done, keep repeating that they “understand the feelings of the Jewish community,” as if it were the latter alone, and not the French nation as a whole, that had reason to feel cheated by a trial that was whisked away, making it impossible to reach closure.

In the face of this legal and moral defeat, I offer three observations.

First, since judges are ordinary mortals, subject to prejudice, errors of judgment, and even emotion, it is not inappropriate, contrary to ubiquitous assertions to the contrary, to “comment on a court decision.”

Indeed, the derailment inflicted by the high court is revolting.

Indeed, we live in a country, France, where a man who throws his dog from his fourth floor is sentenced to a year in prison, whereas if he murders an old Jewish woman, he may face no consequences whatsoever.

Indeed, it is worrisome to know that the murderer, who had no history of psychiatric problems, who suffered and suffers from no pathology, and who, since his hospitalization, has received no medication, will soon regain his freedom.

And, no, it is not inappropriate to worry about the state of a legal system that is too often the prisoner of the culture of excuses: In Sarcelles, we witnessed the inability to call by its proper name the act of an individual armed with a knife who attacked three people leaving a synagogue wearing yarmulkes.

Second, it is true that the high court is charged with judging not the substance but the legal form of the cases that come before it.

But this does not mean that the court is made up of robots.

It is not true, as has been repeated endlessly in an act of bewildering masochism, that its role must be limited to verifying the conformity of a legal decision with the present state of the law.

The high court could have perfectly done here what it does all year round and gone beyond a narrow interpretation of the statutes. It had the right to comment on the silence of a statute that fails to distinguish between a “delirious episode” and “insanity.” In other words, it could have raised the question of the vagueness of the law and, keen to avoid confusing legal irresponsibility with moral impunity, decided as follows:

“We certainly do not pass judgment on mental patients, for it is understood that someone whose judgment is impaired by insanity is not legally responsible, but what of someone who is not insane? What of a jihadist who takes Captagon, an amphetamine to summon up the courage to carry out a terrorist act? What of a subject who, by ingesting a substance known to lower inhibitions, himself contributes to his neuropsychological disturbance?”

In so doing, the high court would have sent the accused back to a new examining magistrate who probably would have recommended a new trial.

And in so doing, I repeat, it would have done what it does all the time, something known as “jurisprudence.” It does it when it intervenes, through its opinions, in labor law; it does it when it recommends the amendment of the terms of self-employment of Uber drivers; it is a creative source of law when it looks into major financial infractions such as money laundering. Why should it fail to take the initiative in the face of the clear risk of legal confusion—and, thus, of injustice—present in this case?

Third, when a statute is flawed or unsuitable, or when it no longer leads to wise decisions, it is the mark of a democracy’s greatness to take on the task of reworking it.

And that is why, confronted with the increase in anti-Semitic acts that everyone agrees are often nothing more, by definition, than “deliriums,” the fruit of “delirious episodes” and “impaired judgment,” it is the place of the legislature to begin debate toward giving the judiciary—and the sovereign people—what they need so they no longer have to pass the buck to psychiatrists.

That is what President Macron has proposed.

That is what the government spokesman, Gabriel Attal, is suggesting when he declares that drug consumption should not be a license to kill.

And that is what certain representatives and senators have in mind in proposing a clarification of Article 122­1 of the criminal code to draw distinctions among the various causes of impaired judgment that lead to a crime.

To achieve this, do we need the statutory amendment sought by France’s attorney general to “restore confidence in the legal system”?

Or do the seriousness of the stakes, the pressing need to respond to the acts of anti-Semitic and racist killers, even those intoxicated by drugs, or identitarian cult leaders, or Salafist imams, call for specific new legislation?

I am inclined toward the second solution.

And, even if the new legislation will not make it possible to render retrospective justice to the victim of this latest hate crime, I suggest calling it Sarah Halimi’s Law.


Bernard-Henri Lévy is a philosopher, activist, filmmaker and author of more than 30 books including The Genius of Judaism, American Vertigo, Barbarism with a Human Face, Who Killed Daniel Pearl?, and The Empire and the Five Kings. His latest book is The Virus in the Age of Madness.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Upamiętnienie Archiwum Ringelbluma

Upamiętnienie Archiwum Ringelbluma

Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny w Polsce


19 kwietnia, w 78 rocznicę powstania w getcie warszawskim, oddajemy warszawiakom Upamiętnienie Archiwum Ringelbluma przy ul. Nowolipki 28, składając tym samym hołd bohaterom grupy Oneg Szabat, twórcom Podziemnego Archiwum Getta Warszawy, jednego z największych świadectw cywilnego i intelektualnego oporu podczas II wojny światowej.

Pierwszą część Archiwum odnaleziono w ruinach budynku przy Nowolipki w 1946 r., drugą w 1950 r. Od tego czasu Archiwum, zawierające ponad 35,000 stron dokumentów, znajduje się pod opieką Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny w Polsce w depozycie Żydowskiego Instytutu Historycznego im. Emanuela Ringelbluma. W 1999 r. Archiwum zostało wpisane przez UNESCO na Listę “Pamięć Świata” jako zabytek światowego dziedzictwa.

Upamiętnienie Archiwum Ringelbluma, autorstwa Łukasza Mieszkowskiego i Marcina Urbanka, pojawia się na mapie Warszawy dzięki partnerstwu Stacji Muranów, Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny w Polsce, Społecznego Komitetu Upamiętnienia Archiwum Ringelbluma, ponad 40 darczyńców z Polski i świata oraz wielu innych ludzi, którzy dołożyli wszelkich starań, aby godnie upamiętnić bohaterów grupy Oneg Szabat.

Stowarzyszenie Inicjatyw Społeczno-Kulturalnych „Stacja Muranów” razem z Komitetem Upamiętnienia Archiwum Ringelbluma przeprowadziły działania administracyjne w Urzędzie Dzielnicy Wola, umożliwiające realizację Upamiętnienia. Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny w Polsce odpowiadało za zebranie środków na budowę Upamiętnienia oraz za cały proces realizacji.

Zapraszamy na Nowolipki 28!

———————–

Inicjatorzy Upamiętnienia:
Społeczny Komitet Upamiętnienia Archiwum Ringelbluma

Partnerzy:
Stowarzyszenie Inicjatyw Społeczno-Kulturalnych “Stacja Muranów”, Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny w Polsce

Projekt Upamiętnienia:
Marcin Urbanek, Łukasz Mieszkowski

Darczyńcy-Mecenasi:
Oscar Kazanelson, Neocity Polska, Zygmunt Rolat, Ronson Development, Piotr Wiślicki

Darczyńcy-Współtwórcy:
Bracia Alster, Sigrid i Borno Janekovic, Mark Katzenelson, Keemple Polska Sp. z. o. o., Marek i Agnieszka Nowakowscy, Rick Parasol, Andrzej Rojek, Juliusz Windorbski, White Stone Development, Krzysztof Zorde

Dziękujemy także pozostałym darczyńcom z Polski i zagranicy, którzy wsparli projekt

Patronat:
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, Żydowski Instytut Historyczny im. Emanuela Ringelbluma, Urząd Dzielnicy Wola M. St. Warszawy

Realizacja Projektu:
Społeczny Komitet Upamiętnienia Archiwum Ringelbluma: Aleksandra Engler-Malinowska, Tomasz Kapliński, Jacek Leociak, Łukasz Mieszkowski, Łukasz Prokop, Marcin Urbanek

oraz osoby wspierające prace Społecznego Komitetu Upamiętnienia Archiwum Ringelbluma:
Eleonora Bergman, Katarzyna Górska, Paulina Kieszkowska-Knapik, Alicja Mroczkowska, Aleksandra Sajdak, Paulina Sobieszuk

Fundraising:
Agnieszka Dulęba, Bartosz Dymarek, Aleksandra Maj, Anna Miszewska, Anna Szcześniak

Koordynacja:
Beata Chomątowska, Michał Majewski

Administracja:
Anna Moniewska

Opieka prawna:
mec. Magdalena Małocha z “DMS Kancelaria prawnicza”, Kancelaria prawna TK Legal

Tłumaczenia i redakcja:
Nili Amit, Havi Dreifuss, Dominika Gajewska, Aleksandra Król, Alan Lockwood, Dominik Wódz

Inspektor nadzoru:
Konrad Gawrysiak

Kierownik budowy:
Łukasz Matulaniec

Generalny wykonawca:
Gemard Sp. z o.o.

Projektant konstrukcji:
Piotr Szczepański

Prace szklarskie:
Archa Inženiring d.o.o., Studiostopa

Projekt graficzny tablic:
to/studio

Prace kamieniarskie:
Imag Sp. z o. o.

Wykonanie kopii dokumentu:
Musea Łukasz Smutek

Nadzór archeologiczny:
Ryszard Cędrowski

Produkcja materiału filmowego:
Jakub Gryżewski, Ivo Krankowski, Dominik Śmiałowski

Specjalne podziękowania za wsparcie dla:
American Friends of POLIN Museum, Beit Lohamei HaGeta’ot, Alex Carnegie, Sam Kassow, Rafał Kowalczyk, Michał Krasucki, Katarzyna Madoń-Mitzner, Mateusz Matejewski, Avraham Novershtern, Anna Osińska-Cocker, Grażyna Orzechowska-Mikulska, Agnieszka Reszka, Adam Siwek, Krzysztof Strzałkowski, Grzegorz Tomczewski, Marian Turski, Tomasz Urzykowski, Marcin Wojdat, Małgorzata Wosińska, Michał Zadrzyński, Zarząd Gospodarowania Nieruchomościami Dzielnicy Wola, Ludwik Żmijewski

oraz Mieszkańcy Muranowa.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com