Archive | 2023/01/22

Harvard poddaje się antysemickiej bandzie

Ówczesny dyrektor Human Rights Watch, Kenneth Roth, na konferencji Media Security w Monachium, 19 lutego 2017. Zdjęcie: Kuhlmann/MSC via Wikimedia Commons.


Harvard poddaje się antysemickiej bandzie

Jonathan S. Tobin

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Przez kilka dni Kennedy School of Government na Uniwersytecie Harvarda zachowywała się tak, jakby była instytucją z kompasem moralnym. Ale dziekan Douglas Elmendorf szybko zdał sobie sprawę, że przeciwstawianie się antysemityzmowi wbrew „przebudzonej” intelektualnej modzie, nie jest dobrym wyborem zawodowym.

W obliczu burzy krytyki ze strony wykładowców, studentów i liberalnych mediów korporacyjnych, takich jak „Boston Globe”, oraz wpływowych skrajnie lewicowych szmat, takich jak „The Nation”, Elmendorf odwołał swoją decyzję o odmowie przyjęcia na stanowisko nauczyciela akademickiego Kennetha Rotha, byłego szefa Human Rights Watch.

Podobnie jak „wróg klasowy” postawiony przed „sądem ludowym” komunistycznej Czerwonej Gwardii podczas chińskiej rewolucji kulturalnej, list Elmendorfa z przeprosinami był, jak można było przewidzieć, tchórzliwy. Elmendorf napisał, że od czasu podjęcia decyzji „konsultował się” z wykładowcami, a teraz przyznał się do „błędu”, dodając, że prosi Rotha, aby mimo wszystko przyjechał na Harvard.

Roth entuzjastycznie odpowiedział na Twitterze, przyjmując ofertę i wyrażając wdzięczność znacznym siłom, które zmusiły Elmendorfa do poddania się. Ale nie chciał odpuścić bez  zemsty na swoich wrogach. Zażądał poznania tożsamości tych, którzy doradzali dziekanowi podjęcie decyzji o odrzuceniu jego podania, i powiedział, że chce pracować nad zapewnieniem, aby inni antyizraelscy działacze byli podobnie bronieni przed krytyką, by zapewnić, jak to ujął, „wolność akademicką. ”

Pogląd, że jest to zwycięstwo wolności akademickiej lub wolności słowa, jak twierdzą obrońcy Rotha, to chory żart. Jak powiedział jeden z proizraelskich studentów Harvardu dziennikarzowi „New York Timesa”: „na Harvardzie jest tak wielu ludzi, którzy opowiadają się za antyizraelskimi poglądami, że naprawdę nie potrzebujemy kolejnego”.

Rzeczywiście, ci, którzy sprzeciwiają się istnieniu jedynego państwa żydowskiego na planecie, dominują w środowisku akademickim. Ci, którzy je popierają, są rzadkością i muszą, jeśli cenią sobie swoją przyszłość zawodową, zachować swoje poglądy dla siebie, chyba że już mają stały etat i nie muszą martwić się o bezpieczeństwo pracy.

Więc w tym sensie nie ma tu nic nowego. To, że Roth, pomimo swojej długiej historii obsesyjnego antysemickiego podżegania przeciwko Izraelowi, otrzyma jeszcze jeden akademicki zaszczyt – oprócz istniejącego stanowiska na Uniwersytecie Pensylwanii – było oczywiste. Jednak krótki atak moralności uniwersytetu, gdy Elmendorf słusznie uznał, że honorowanie osoby z taką historią zawodową nie jest dobrym pomysłem, oraz lewicowa burza, którą wywołała jego decyzja, były głęboko pouczające.

Incydent służy jako przydatne przypomnienie dla darczyńców z Harvardu i fundatorów innych elitarnych instytucji. Mogą zastanowić się, czy prestiż, jaki zyskują, dając miliony w zamian za umieszczanie swoich nazwisk na budynkach i w salach wykładowych, jest tego wart.

To, co wspierają, nie jest szkolnictwem wyższym. Płacą za indoktrynację studentów przebudzonymi lewicowymi ideologiami, które dają przyzwolenie na nienawiść do Żydów i demonizację Izraela.

Kontrowersje wokół Rotha należy traktować jako dzwonek alarmowy. Darczyńcy działający w dobrej wierze muszą zdać sobie sprawę, że ich filantropijne dary wyrządzają wielką szkodę społeczeństwu amerykańskiemu, a także Żydom i Izraelowi. Jeśli mają choć odrobinę empatii dla państwa żydowskiego, a choćby poczucia moralności, muszą wycofać swoje datki i znaleźć lepsze miejsca do wspierania.

Choć Roth jest fetowany w kręgach intelektualistów jako odważny obrońca prawdy i praw człowieka, w żadnym razie nim nie jest. Jako weteran nienawiści do Izraela, Roth przejął organizację, która kiedyś była szanowana jako bezstronny przeciwnik tyrańskich reżimów na całym świecie. Pod jego przywództwem stała się częścią międzynarodowego ruchu lewicowego, który zamienił koncepcję praw człowieka w coś, co było przede wszystkim eufemizmem na rzecz islamistycznej wojny przeciwko istnieniu państwa Izrael.

Choć nie w pełni milczy na temat innych krajów łamiących prawa człowieka, HRW stała się apologetą tych, którzy dążą do zniszczenia Izraela, którego stworzenie HRW traktuje jako przestępstwo. Fałszywie nazwał Izrael „państwem apartheidu” i stał się częścią międzynarodowej kampanii „wojny prawnej” prowadzonej na forach takich jak Rada Praw Człowieka ONZ.

Roth otrzymał 100 milionów dolarów od lewicowego miliardera George’a Sorosa na sfinansowanie antyizraelskiej kampanii HRW, jest także potwornym hipokrytą, który wziął 470 tysięcy dolarów od saudyjskiego miliardera, obiecując, że nie będzie opowiadał się za prawami LGBTQ w świecie muzułmańskim. Ale problem tutaj jest większy niż parodia postaci takiej jak Roth, która otrzymała tak prestiżowe wyróżnienia przez uniwersytety postrzegane jako złoty standard nauczania.

Jak nałogowy antysemita udawał obrońcę praw człowieka? Tylko w 2021 roku potępił Izrael 65 razy, kraje takie jak Turcja czy Iran zaledwie raz zwróciły jego uwagę, Rosję i Chiny uznał za nieskazitelne. Czego będzie uczył studentów?

Równie przygnębiająca jest gotowość „Boston Globe”, „New York Times” i innych liberalnych mediów do wypaczania swoich relacji medialnych w tej sprawie poprzez fałszywe opisywanie Rotha jako „krytyka” Izraela. Rząd Izraela, podobnie jak rząd każdego innego kraju, może być krytykowany za taką czy inną politykę. Ale ci, którzy nazywają go „państwem apartheidu” i starają się postawić Izrael przed międzynarodowymi sądami kapturowymi, nie są „krytykami”.

Ponieważ dążą do odmówienia Żydom tego, czego nie odmówiliby nikomu innemu – prawa do samostanowienia, suwerenności w ich starożytnej ojczyźnie i samoobrony przed terrorystami nastawionymi na jej unicestwienie – praktykują rodzaj dyskryminacji, który jest słusznie zdefiniowany jako antysemityzm. To, że główne publikacje uważają, że takie antysyjonistyczne podżeganie stanowi uzasadnioną krytykę, jest oznaką tego, jak daleko zaszło dziennikarstwo głównego nurtu w normalizowaniu nienawiści do Żydów. Jest to funkcja akceptacji fałszywych mitów intersekcjonalności, uznających Izrael za „białe” państwo kolonialne, które prześladuje „czarnych” Palestyńczyków.

Równie niepokojący jest sposób, w jaki Roth i jego zwolennicy byli w stanie uczynić problem z darczyńców dla Harvardu, którzy mieli zrozumiałe zastrzeżenia co do jego nominacji. W godnym pochwały, ale rzadkim przypadku piętnowania lewicowych antysemitów, dyrektor generalny Anti-Defamation League, Jonathan Greenblatt, słusznie oskarżył wypaczone relacje i artykuły redakcyjne o to, że są zakorzenienie w antysemickich teoriach spiskowych o wpływie kupowanym pieniędzmi przez Żydów i uciszaniu obiektywnych naukowców. American Jewish Committee również sprzeciwił się tej nominacji. Jednak, ku swojemu wstydowi, Boston Jewish Community Relations Council postanowiła milczeć w obliczu tego haniebnego działania.

Niemniej wniosek, jaki należy wyciągnąć z tego przygnębiającego incydentu, jest taki, że nadszedł czas, by grupy żydowskie i indywidualni darczyńcy żydowscy przestali wspierać szkoły i instytucje, w których antysemici tacy jak Roth są honorowani i mogą szerzyć swój jad, okryci godnością i legitymacją, które są związane ze stanowiskiem wykładowcy Harvardu lub University of Pennsylvania.

Wszelkie pieniądze przekazane tym szkołom, czy to z powodu niewłaściwie ulokowanej lojalności absolwentów, czy też głupiej wiary w ich dawną doskonałość edukacyjną, nie są po prostu marnowane. Przyczyniają się do uczynienia świata miejscem mniej bezpiecznym dla Żydów, a także takim, w którym naukę zastępuje przebudzona indoktrynacja.

Kontrowersje wokół Kennetha Rotha powinny wywołać w społeczności żydowskiej oburzenie i powinna zacząć traktować miejsca takie jak Harvard jako beznadziejnie skompromitowane przez modną ideologiczną nienawiść. Większość amerykańskich Żydów – albo zbyt zaabsorbowanych chęcią, by ich dzieci chodziły do tych szkół, albo tak przywiązanych do kultury głównego nurtu lub liberalnej polityki, że uważają, że nie ma nic złego w popieraniu lewicowej polityki i antyizraelskiego podżegania – raczej tego nie zrobi.

Jednak nominacja Rotha powinna zmienić nasz dyskurs na temat środowiska akademickiego. Czas udawania, że kluby Ivy League są warte naszego szacunku i wsparcia finansowego, już dawno minął.


*Jonathan S. Tobin – Amerykański dziennikarz, redaktor naczelny JNS.org, (Jewish News Syndicate). Komentuje również na łamach National Review, New York Post, The Federalist, w prasie izraelskiej m. in. na łamach Haaretz.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Zionists, pro-Israelis are honest about what they want, just listen – opinionZionists, pro-Israelis are honest about what they want, just listen – opinion

Zionists, pro-Israelis are honest about what they want, just listen – opinion

URI PILICHOWSKI


If you believe in a strong state of Israel and think America should support it, then getting involved with pro-Israel political activism is for you.

.
THE CURRENT US Senate Republican Leader Mitch McConnell arrives to speak at the AIPAC Policy Conference in Washington, in 2020. / (photo credit: KEVIN LAMARQUE/REUTERS)

In his work Power, Faith and Fantasy – America in the Middle East from 1776 to the Present, historian, scholar and statesman Dr. Michael Oren wrote of the long history of Zionism in America. His thesis is that the American desire to restore the Jewish people to their homeland predates Herzl’s modern Zionist political movement by a century. Today’s strong American Zionist community is a manifestation of the long American tradition of Zionism.

Folklore tells of two questions politically minded American Jews asked each other to measure their motivation to help Israel: First, do you believe in a strong state of Israel and second, should America support it? As the tale goes, if your answer to these questions is yes, then getting involved with pro-Israel political activism is for you. While many people get distracted by the petty partisanship of today’s politics in both Israel and America, it behooves the pro-Israel community to remember that we can’t lose sight of the fact that there’s only one Israel.

The American pro-Israel community is learning that supporting Israel in 2023 looks different than it ever has before, in their lifetimes. America is Israel’s most important ally and solid supporter. America just experienced a major transition of power: a new speaker and Democratic leader. This change in leadership can present challenges to the traditional support Israel has enjoyed from America. Thanks to the American pro-Israel community, our community has relationships with both parties and can ensure support for Israel remains strong and bipartisan.

There is a six-decade-long tradition of strong bipartisan Zionist activism in America, especially its elected leaders. That relationship is robust but it is beginning to be put at risk. For the first time, Israel and America are watching as voices without strong support for Zionism get louder, gain support through social media and run for Congress at an increasing rate. The American pro-Israel community cannot sit by and watch this group gain a foothold in Congress and adversely affect America’s long history of Zionism.

We recently saw how a small group of representatives can upend the entire Congress. This isn’t the first time a small group has been able to stop the majority of representatives from passing bills. In recent years America and Israel watched as a small group held up Iron Dome funding and then as a Senator did the same.

.
Whether in support or increasingly through criticism, Israel is what connects most American Jews to their Judaism. (credit: REUTERS)

It’s not hard to imagine a small group of representatives who oppose Zionism stopping the significant majority of those who vote for American security aid for Israel. It’s not tenable for Israel or the benefits America receives from the relationship. In an America that is more concerned with internal affairs and a Congress where 75% of its members weren’t in office just 12 years ago, ensuring Congress’s longstanding support of Israel and Zionism is harder than it has ever been.

The greatest concern facing Zionists and the pro-Israel community today is Iran’s race to develop a nuclear weapon and its terror proxies, Hezbollah and Hamas. These nefarious enemies of Israel don’t care about whether Israel’s prime minister is Benjamin Netanyahu or Yair Lapid and neither should those who support Israel.

Zionism and Israel must survive past the politics of the day and constantly remind us that Israel is our home and that we must commit to protecting it. With an Iran that is aligning itself with Russia, peace has to come through strength. The American and Israeli partnership ensures the strength necessary to stop Iran’s plans.

Pro-Israel community cannot take anything for granted

THE PRO-ISRAEL community can’t take anything for granted. The American Zionist community has to be positioned to fight for what they believe and that means embracing those we may not agree with on all issues, as long as they will support Israel. It all returns to keeping your eye on the prize and driving American policy to be supportive of a strong US-Israel relationship.

In a changing world, Zionists can’t insist on sticking to the same model and assume it will continue to work just because it was effective in the past. There are new strategies being employed by the American pro-Israel community. These new strategies were once eschewed by the pro-Israel establishment but are now being embraced in light of the new atmosphere.

At the same time, the relationship-building and activism of the past are still important. Relationship building as a vehicle for explaining Zionism’s values has always been key to the movement’s success.

Twenty years ago, I was drawn to AIPAC by its message that any American Zionist can turn their passion into concrete support of Israel. Jew, Gentile, wealthy or poor, it made no difference as long as they were willing to put the time and effort into forming relationships with their elected officials and explaining Zionism to them. I am not a man of means but this opportunity to help Israel in a concrete way spoke to me.

I could call a member of Congress’s office, make an appointment with a staffer, speak to them about Zionism and Israel, and by following up (lobbying once is an oxymoron), I could have an influence on that member of Congress’s position on Israel.

The more information I shared, the more grateful the staffer was for keeping them informed. At first, I made an appointment with members of the congressional staff and eventually, I had meetings with members of Congress, the Senate and even White House staff.

Of course, I donated to pro-Israel organizations, like AIPAC, and to political campaigns. I didn’t have the means to give as other people gave but I gave what I could afford and to the elected officials I felt it was important to support because I appreciated their pro-Israel positions. As things change in the world and the pro-Israel community faces challenges they’ve never faced before, I commit to continue to give of myself, my resources and most of all, my energy.

It’s an entirely new world out there in the pro-Israel sphere. Helping Israel out concretely requires giving of ourselves and our resources more than ever. I consider it my responsibility and I hope you do, too. But never forget, at the foundation of all support of Israel is the decision to get involved and form the relationships that matter.

Zionism’s opponents love beating up Zionists by accusing them of all sorts of evil activities and motives. Zionists believe that the Jewish people have the right to self-determination in their historic homeland, Israel. There is nothing nefarious about their objectives.

Seventy-five years after the establishment of Israel, Zionists and the pro-Israel community have taken on the responsibility to make sure Israel is strong and secure. Zionists and the pro-Israel community have always been honest about what they are, the world just has to listen.


The writer is a senior educator at numerous educational institutions. He is the author of three books and teaches Torah, Zionism and Israeli studies around the world.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Protesty w Izraelu przeciwko reformie sądownictwa premiera Netanjahu

Binjamin Netanjahu / Shutterstock


Protesty w Izraelu przeciwko reformie sądownictwa premiera Netanjahu

wr/ mal/


Dziesiątki tysięcy Izraelczyków demonstrowały w sobotę przeciwko planom reformy sądownictwa premiera Benjamina Netanjahu. Demonstranci oskarżali go o podważanie rządów demokratycznych. Doszło do tego w kilka tygodni po jego powrocie do władzy.

.
Plan Netanjahu zakłada m.in. zwiększenie kontroli rządu nad procesem wyborów sędziów sądu najwyższego, a także możliwość uchylania orzeczeń tego sądu większością 61 głosów w 120-osobowym Knesecie (parlamencie).

Krytycy twierdzą, że proponowane reformy Sądu Najwyższego sparaliżują niezawisłość sądownictwa, będą sprzyjać korupcji, ograniczą prawa mniejszości i pozbawią izraelski system sądowy wiarygodności, która pomaga odpierać oskarżenia o zbrodnie wojenne za granicą. Wśród sprzeciwiających się reformom są prezes Sądu Najwyższego i prokurator generalny kraju.

W demonstracjach w Tel Awiwie, Jerozolimie i Hajfie wzięło udział około 80 tys. ludzi – informują izraelskie media.

73-letni premier w piątek zasygnalizował elastyczność planu reform, mówiąc, że zostanie on wdrożony „ze starannością i rozwagą po wysłuchaniu wszystkich stanowisk”.

Sondaże społeczne różnią się w opiniach na temat proponowanych reform. Telewizja Channel 13 w zeszłym tygodniu stwierdziła, że 53 proc. Izraelczyków jest przeciwnych zmianie procedury nominacji w sądach, podczas gdy 35 proc. było za. Ale telewizja Channel 14 w czwartek znalazła 61 proc. głosów za, a 35 proc. przeciwko reformie Netanjahu.

„Dziesiątki tysięcy ludzi uczestniczyły w dzisiejszych demonstracjach. W wyborach, które odbyły się dwa i pół miesiąca temu, brały udział miliony” — napisał na Twitterze Miki Zohar z konserwatywnej partii Likud Netanjahu. „Obiecaliśmy ludziom zmianę, obiecaliśmy rządy, obiecaliśmy reformy – i zrobimy to dobrze” – dodał.(PAP)


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com