Archive | 2015/10/09

Teraz Żydzi mają już dokąd wracać…

Teraz Żydzi mają już dokąd wracać…

Karina Bonowicz


Teraz Żydzi mają już dokąd wracać...

Irit Amiel: – Kiedy czekałam na moich rodziców, a oni nie wrócili, przestałam wierzyć w Boga ©fot. Karina Bonowicz


– Po wojnie uciekłam z Polski. Ale zabrałam ze sobą na całe życie język. Rozmowa z Irit Amiel pisarką, poetką i tłumaczką.

– Dziś lot z Warszawy do Tel Awiwu trwa 4 godziny. Kiedy po wojnie przedostawała się pani do Palestyny, trwało to dwa i pół roku. Myśli pani o tym, kiedy leci samolotem z Polski do Izraela?

– Na początku myślałam za każdym razem, kiedy leciałam, teraz coraz mniej. Im jestem starsza, tym ważniejsze jest dla mnie podczas lotu, żeby mi było wygodnie (śmiech). Ale oczywiście, to zawsze wraca

Kiedy jedzie się pociągiem, to się myśli, jak jechali inni na śmierć i co widzieli, kiedy skakali z pędzącego pociągu. Razem z nimi widzi się te przepiękne żółte pola rzepakowe. Bo to zostaje.

Z człowiekiem jest tak, że ma 77 lat i może być równocześnie 7-letnią dziewczynką i 17-letnią zakochaną dziewczyną. Mamy taką możliwość, a kiedy się pisze to się tę możliwość mobilizuje. Woła się tę 7-letnią dziewczynkę i ona zawsze przychodzi.

– Kiedy wraca pani do Polski, mówi pani, że Polska boli. Co to za ból?

– Boli mnie to, że chodzę po Warszawie, w której kiedyś, co trzeci człowiek był Żydem, a teraz nie ma w ogóle Żydów. I boli mnie to, że Polska świetnie sobie daje radę bez Żydów. Niewiele osób zauważa ten brak, pozostali uważają, że to bardzo dobrze. Nie ma chałatów, nie ma pejsów, nie ma tego, co uznano za obce. I to boli.

– Czy teraz wróciłaby pani do Polski?

– Nie, nigdy. Przyjeżdżam tu ze względu na książki. I muszę przyznać, że najlepszych czytelników mam właśnie w Polsce. Wiem, dlaczego tak się dzieje. To zasługa języka polskiego. Kiedy mówię “obława”, to Polak wie od razu, o co chodzi. Bo historia, którą opowiadam, to tutejsza historia. To nie jest historia Jordanii, to jest historia Polski.

– Ale zaczęła pani pisać dopiero wtedy, kiedy nauczyła się pani hebrajskiego.

– Nie było sensu pisać po polsku. Nie było dla kogo. Zaczęłam pisać dopiero wtedy, kiedy przyszła do mnie wnuczka i powiedziała: “Mam egzamin z Zagłady, a ty tam byłaś, więc mi pomożesz”. Wtedy zrozumiałam, że przyszedł taki moment, że jeśli tego nie opiszę, to umrze to razem ze mną. Pomyślałam, że nie mam prawa umierać razem z tym. A potem już samo się potoczyło to moje pisarstwo.

– Pisze pani po polsku i hebrajsku. A w jakim języku pani myśli?

– Raz myślę po hebrajsku, raz po polsku. Mam taki dar, że kiedy mówię po angielsku, którym nieźle władam, to myślę po angielsku. Kiedy mówię po polsku, myślę po polsku. Im jestem starsza, tym bardziej myślę po polsku. To chyba naturalne, że człowiek im jest starszy, tym lepiej pamięta to, co było dawniej. A tego, co było wczoraj albo gdzie są okulary, już nie (śmiech). Doskonale pamiętam, co było kilkadziesiąt lat temu. Wracają piosenki, wiersze. Mogę deklamować Tuwima, Asnyka i Mickiewicza, bo ich wierszy uczyłam się jako dziecko. Nie w szkole. Szkołę w Polsce zawsze oglądałam od zewnątrz. Przecież 6 lat trwała wojna, byli Niemcy, którzy uważali, że żydowskie dzieci nie tylko nie powinny się uczyć, ale też nie powinny żyć. A po wojnie uciekłam z Polski. Ale zabrałam ze sobą na całe życie język.

– Zbiór “Osmaleni”, podobnie jak najnowszy “Podwójny krajobraz” mówi jednak nie o przeszłości, ale teraźniejszości. Takiej perspektywy Zagłady jeszcze nie było w polskiej literaturze.

– Piszę o teraźniejszości, bo bohaterowie tych zbiorów to ludzie, którzy żyją. Byli w ogniu, ale w ostatniej chwili udało im się uratować. Są “osmaleni”. Michał Głowiński i Henryk Grynberg powiedzieli, że tego słowa brakowało w języku polskim.

– Ale w przypadku osmalonych po piekle wojny przyszło kolejne – piekło życia.

– Tym, którzy przeżyli było bardzo ciężko. Przede wszystkim pojawiło się pytanie, dlaczego przeżyłem? Pojawiło się poczucie winy. Nie radość, ale poczucie winy. Bo pozostali nie wrócili. Tak jak moi rodzice. Kiedy czekałam na moich rodziców, a oni nie wrócili, przestałam wierzyć w Boga. Przecież mój ojciec nie zrobił nikomu nic złego, muchy nie skrzywdził. Dlaczego więc ktoś zrobił to jemu?

– W jednym z opowiadań pada zdanie: “Już nigdy nie poczuła się w życiu jak w domu”. To chyba dotyczy wszystkich bohaterów. Pani też?

– Coś w tym jest. Ja również wszędzie gdzie jestem, czuję trochę obcości. Dlatego mogę się skupiać bardziej na innych, niż na sobie. Nie jestem w domu, więc mogę pełnić rolę obserwatora. Oczywiście, mam swój dom, mówię przecież: wróciłam do domu. Ale w życiu nie jestem w domu. Czuję tak do dzisiejszego dnia, choć dziś czuję się już dobrze. Tylko czy naprawdę? Naprawdę to ja czuję się dumna, że miałam szansę dodać swoją cegiełkę do budowy mojej ojczyzny – Izraela. W końcu nie każdy człowiek na świecie może tak o sobie powiedzieć. Jeśli Żydom gdzieś w świecie jest źle, to mają dokąd pojechać. A myśmy nie mieli. Nas nikt nie chciał.


* Irit Amiel – wybitna izraelska poetka, pisarka i tłumaczka. Przeżyła zagładę częstochowskiego getta. Po wojnie przyłączyła się do organizacji Bricha i wraz z grupą młodzieży nielegalnie przedostała się do Palestyny. Zadebiutowała w 1994 r. tomikiem wierszy po hebrajsku “Egzamin z Zagłady”. W tym samym roku ukazał się tomik w języku polskim. Oprócz niego w Polsce ukazały się zbiory wierszy: “Nie zdążyłam” i “Wdychać głęboko”. W 1999 r. wydany został zbiór opowiadań “Osmaleni”, który w 2000 r, był nominowany do nagrody “Nike”, a tym roku tom prozy “Podwójny krajobraz”. We wszystkich utworach dominuje temat Zagłady, a także wpływ doświadczenia Holocaustu na życie ocalonych. Irit Amiel jest także tłumaczką. Z hebrajskiego na polski przełożyła wiersze współczesnych poetów izraelskich, a z polskiego na hebrajski utwory m.in. Hanny Krall, Henryka Grynberga, Marka Hłaski i Wisławy Szymborskiej. Obecnie mieszka w Tel Awiwie.


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com

 


Palestyńczycy: Jesteśmy nowymi nazistami

Palestyńczycy: Jesteśmy nowymi nazistami

Bassam Tawil
Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski


Palestyńscy aktywiści “anty-normalizacji” zakłócają nieoficjalną
izraelsko-palestyńską konferencję pokojową w hotelu
„Ambasador” w Jerozolimie (2014)

Palestyńscy aktywiści “anty-normalizacji” zakłócają nieoficjalną izraelsko-palestyńską konferencję pokojową w hotelu „Ambasador” w Jerozolimie (2014)Przez lata uczyliśmy nasze społeczeństwo nienawiści nie tylko do Izraela, ale i do Żydów. Ta nienawiść do Żydów jest również zakotwiczona w karcie Hamasu. Dokonaliśmy tego przez podżeganie w meczetach, w mediach i w wystąpieniach polityków. Osiągnęliśmy dziś ten sam poziom nienawiści, jaki widzieliśmy w nazistowskich Niemczech – coś, o co kłamliwie oskarżamy Żydów – podczas gdy to nasze społeczeństwo uważa wystąpienie Żyda w palestyńskiej telewizji za „zdradę” i „zbrodnię”. W rzeczywistości to my jesteśmy nowymi nazistami.

Palestyńskiego dziennikarza telewizyjnego spotkała fala potępień i gróźb za to, że pokazał w swoim programie izraelskiego (żydowskiego) piosenkarza, niesłychanie popularnego wśród palestyńskiej młodzieży.

Te potępienia ujawniły obrzydliwą gębę antyizraelskiego ruchu Bojkotu, Dywestycji i Sankcji (BDS), którego sympatycy przeciwstawiają się wszelkim formom „normalizacji” stosunków między Palestyńczykami i Izraelczykami.

Aktywiści BDS domagają się ukarania ludzi, którzy dopuścili do pojawienia się piosenkarza Zviego Yehezkela w programie telewizyjnym w Ramallah. Ci „działacze” nie uważają, aby fakt, że izraelski piosenkarz występuje na rzecz pokoju miedzy Izraelem i Palestyńczykami, miał jakiekolwiek znaczenie.

To co ich boli, to fakt, że palestyńska stacja telewizyjna odważyła się zaprosić i przeprowadzić wywiad z Żydem. Aktywiści BDS nie byli w najmniejszym stopniu zażenowani obnażając swój antysemityzm, kiedy kipieli z oburzenia na fakt, że Yehezkel jest praktykującym żydem i nosi jarmułkę.

Patrząc na ich reakcje na ten wywiad, można wyłącznie dojść do wniosku, że członkowie ruchu BDS to głęboko przekonani antysemiccy rasiści, którzy nienawidzą Żydów za ich religię i wygląd.

Dziesiątki Palestyńczyków zabrało głos w mediach społecznościowych, żeby wyrzucić z siebie stek przekleństw pod adresem palestyńskiej stacji telewizyjnej i jej dziennikarzy, nazywając ich „zdrajcami”, szpiegami” „psami” i „świniami”.

Palestyńska artystka Faten Kabha napisała, że odwołuje swój planowany wywiad w programie tej stacji telewizyjnej “po tym jak ta stacja gościła żydowskiego syjonistę w samym sercu Ramallah”.

Palestyński Związek Dziennikarzy, organizacja zdominowana przez aktywistów Fatahu z Zachodniego Brzegu, podobnie jak i kilka innych grup zrzeszających aktywistów politycznych, dołączył do chóru potępiających pojawienie się żydowskiego piosenkarza w palestyńskim programie, ponadto bojownicy „antynormalizacji” skierowali również swoją krytykę na pięciogwiazdkowy Grand Park Hotel w Ramallah, za to, że udzielił żydowskiemu piosenkarzowi gościny.

Jeden z przywódców kampanii przeciw normalizacji, Fadi Arouri, zażądał, żeby kierownictwo hotelu odcięło się od tego programu telewizyjnego (który był nagrywany w jednej z jego sal) gdyż w przypadku odmowy, wszyscy się dowiedzą, że są zwolennikami „normalizacji” stosunków z Izraelem. Mogło by się wydawać, że to raczej on powinien obawiać się, iż przylgnie do niego nalepka rasisty.

Arouri, na swojej stronie Facebooka, chłostał Państwową Telewizję Palestyńską oraz kierownictwo hotelu za sprowadzenie żydowskiego piosenkarza do Ramallah. Zagroził wpisaniem hotelu na listę obrońców „normalizacji” stosunków z Izraelem pisząc: “Będziemy walczyć z wami w taki sam sposób w jaki walczymy z okupacją i jej instytucjami.”

Arouri i jego przyjaciele zarzucają gospodarzowi programu używanie podczas wywiadu z Yehezkelem, który mieszka w Aszkelonie, hebrajskich nazw miast izraelskich, mówiąc, że palestyński prezenter powinien używać arabskich nazw, a więc zamiast Aszkelon powinien mówić Majdal.

Żydowski piosenkarz ma szczęście, że Arouri i jego przyjaciele nie wiedzieli w rzeczywistym czasie o jego obecności w Ramallah, gdyż wówczas zaatakowaliby hotel i studio jak to mają w zwyczaju w ostatnich latach, rozbijając różne spotkania Izraelczyków i Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu i we Wschodniej Jerozolimie, stosując taktykę terroru i zastraszania. Ci ludzie zachowują się w sposób nie zasługujący na żadne nagrody, a już w najmniejszym stopniu na własne państwo. Przypominają oni raczej znanych z historii oprychów, których celem jest tyranizowanie innych, by zmusić ich do podporządkowania przez stosowanie gróźb i przemocy, by zastraszyć każdego, kto się z nimi nie zgadza. Jest ponurą rzeczywistością, że w naszym arabskim i muzułmańskim świecie mamy tego typu działań zdecydowanie zbyt wiele, jak często o tym mówi o tym patrzący w przyszłość prezydent Egiptu Abdel Fattah el-Sisi.

Te głośne protesty wobec pojawienia się żydowskiego piosenkarza w palestyńskiej telewizji są jeszcze jednym przypomnieniem tego, jak my, Palestyńczycy, zdołaliśmy zniechęcić do siebie Izraelczyków, nawet tych, którzy mają sympatię do naszej sprawy i wierzą w możliwość pokoju i koegzystencji.

Ta kampania w mediach społecznościowych przeciw piosenkarzowi występującemu w programie telewizyjnym jest jeszcze jednym dowodem nasilania się postaw rasistowskich w naszym społeczeństwie. Automatycznie odrzucamy każdego człowieka w jarmułce, zakładając, że to osadnik, który nienawidzi Arabów i muzułmanów. Jest żenujące czytanie wielu komentarzy zamieszczanych przez palestyńskich aktywistów na temat piosenkarza, religii i jarmułki.

Przy takich postawach jak moglibyśmy zawrzeć pokój z Izraelem? Jeśli pokazanie żydowskiego piosenkarza w telewizji wywołuje tak gwałtowny sprzeciw i krytykę, co będzie się działo jeśli któregoś dnia którykolwiek z przywódców palestyńskich zdecyduje się na podpisanie traktatu pokojowego z naszymi żydowskimi sąsiadami?

Jak wiele razy Palestyńczycy występowali w izraelskiej telewizji na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci? Czy ktokolwiek kiedykolwiek słyszał o jakichś protestach ze strony izraelskich Żydów? Izraelskie media przeprowadzały wywiady nawet z najgorszymi wrogami Izraela, włącznie z ludźmi, którzy dokonywali bezlitosnych aktów terroru wobec niewinnych Żydów, a jednak nigdy nie widzieliśmy tak oczywiście rasistowskich reakcji jak te, które widzimy po wywiadzie z żydowskim piosenkarzem.

Przez lata uczyliśmy nasze społeczeństwo nienawiści nie tylko do Izraela, ale i do Żydów, jest ta nienawiść również zakotwiczona w karcie Hamasu. Dokonaliśmy tego przez podżeganie w meczetach, w mediach i w wystąpieniach polityków. Osiągnęliśmy dziś ten sam poziom nienawiści, jaki widzieliśmy w nazistowskich Niemczech – coś, o co kłamliwie oskarżamy Żydów – podczas gdy to nasze społeczeństwo uważa wystąpienie Żyda w palestyńskiej telewizji za „zdradę” i „zbrodnię”. W rzeczywistości to my jesteśmy nowymi nazistami.

Ta sprawa żydowskiego piosenkarza pokazuje, że ruch BDS i banda aktywistów “antynormalizacji” to nic innego jak rasistowskie brunatne koszule pracujące na rzecz zniszczenia szansy na pokój i koegzystencję między Palestyńczykami i Izraelem. Histeryczna reakcja na telewizyjny wywiad z Yehezkelem dowodzi, że nasze społeczeństwo kontynuuje swój marsz na drodze do coraz głębszego ekstremizmu, rasizmu i nazizmu.


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com

 


Pisarz iracki: Tylko społeczeństwa arabskie mogą położyć kres epoce fałszywego dżihadu

Pisarz iracki: Tylko społeczeństwa arabskie mogą położyć kres epoce fałszywego dżihadu

Farouk Jousef


Farouk Jousef (Zdjęcie: Middle-east-online.com, 11 lipca 2015)
11 lipca 2015 r. w dzienniku online “Bliski Wschód Online” pisarz iracki Farouk Jousef krytykował wojowników dżihadu, którzy, jak powiedział, uświęcają śmierć i uważają każdego, kto pragnie żyć, za wroga, którego trzeba zabić. Twierdząc, że dżihad jest absurdalną wojną i że wszędzie, gdzie podniesiono flagę dżihadu, pogwałcona jest godność ludzka i odebrana wolność, napisał, że wojownicy dżihadu walczą z samą wartością życia. Dlatego też, jego zdaniem, społeczeństwa arabskie będą zagrożone, jak długo one – i tylko one – nie położą kresu kłamstwu dżihadu.

Poniżej podajemy tłumaczenie fragmentów jego artykułu [1]:

Wraz z wojną w Afganistanie przeciwko Rosjanom wojownicy dżihadu zaczęli otaczać nas ze wszystkich stron. Mnożą się i odnawiają; ich twarze zmieniają się, ale raz za razem [mówią] elokwentnie o okazji dostania się do raju…

Ponieważ wojownicy dżihadu walczą, by zginąć jako męczennicy, wojna dla wojny staje się ich celem.

Wojna [dżihadu, która zaczęła się] w Afganistanie, w efekcie jeszcze nie skończyła się i nie może skończyć się z powodu swojej absurdalności, i z powodu tego, że straciła cele, i z powodu ślepych iluzji jej uczestników, którzy stanowią jej stały dopływ mięsa armatniego. Ci wojownicy dżihadu są w różnym wieku i żaden nie osiąga wieku emerytalnego; nie porzucają areny bitwy aż do śmierci…

Dżihad, którego głos podnosi się teraz w wielu rejonach świata arabskiego, jest rodzajem wojny samobójczej, prowadzonej nie w obronie godności i wolności ludzkiej, dla wyzwolenia kraju, dla zachowania honoru kobiet, dla ochrony zasobów naturalnych lub dla walki z korupcją. Wręcz przeciwnie: to, co robią wojownicy dżihadu maluje całkowicie przeciwstawny obraz. W rzeczywistości, gdzie tylko wojownicy dżihadu podnoszą swój sztandar ozdobiony imieniem Allaha, pogwałcona jest godność człowieka; jego wolność jest odebrana; jego zasoby naturalne rozgrabione; honor jego kobiet pogwałcony, a jego ziemia ukradziona.

Wojownicy dżihadu nie buntują się przeciwko skorumpowanemu reżimowi. Wręcz przeciwnie: sami są esencją korupcji stworzonej przez reżim, który szuka ucieczki w dżihadzie. Jest to [dżihad] narzędzie do deifikowania zwykłych ludzi poprzez ideę wojny przeciwko apostatom, skierowaną na zdobycie nagrody na następnym świecie – która jest bardziej pożądana niż myślenie o tak przyziemnych sprawach jak ojczyzna, zasoby naturalne, wolność i inne idee importowane z Zachodu…

Wojna dżihadu przeciwko Rosjanom w Afganistanie zrodziła wojny dżihadu przeciwko muzułmanom, szczególnie przeciwko Arabom… Czy wojownicy dżihadu mieli porzucić swoją profesję dżihadu tylko dlatego, że pierwsza wojna afgańska skończyła się porażką rosyjską?… Zgodnie z poglądem wojowników dżihadu, którzy poświęcili swoje życie śmierci, zrezygnowanie z marzenia [o śmierci] jest zdradą nakazu prowadzenia dżihadu. Być może ta idea nie może rozprzestrzeniać się w społeczeństwach, które starają się zintegrować z obecną epoką, ponieważ ta epoka faworyzuje ideę, że życie dostarcza okazji do wolności, równości, konstruktywnego postępu; [jest to] świat, w którym człowiek jest ukoronowaniem stworzenia z powodu swojego umysłu i wyobraźni i swojej konstruktywnej woli.

[Idei] śmierci bez powodu, co jest częścią koncepcji dżihadu, nie ma w leksykonie tych [nowoczesnych] społeczeństw. Jak widzą to wojownicy dżihadu, czyni to z nich wroga. Wojna Bractwa Muzułmańskiego przeciwko narodowi egipskiemu, wojna Hezbollahu i Dżabhat Al-Nusra przeciwko narodowi syryjskiemu i wojna ISIS i Al-Haszd Al-Szaabi [szyickie Jednostki Mobilizacji Ludowej] przeciwko narodowi irackiemu są przewidywalnym wynikiem tego historycznego zderzenia, które stało się nieuniknionym dekretem.

Istotnie, wojownicy dżihadu, którzy nie wierzą, że ich epoka dżihadu może zakończyć się bez śmierci, odmawiają zaakceptowania kogokolwiek, kto woli żyć niż umierać. Jeśli o nich chodzi, takiego zboczenia z poprawnej drogi nie można pominąć milczeniem.

Wojownicy dżihadu zwalczają życie. Widzą je jako zboczenie z poprawnej drogi. Dlatego też śmierć będzie groziła naszym społeczeństwom – jak długo same nie położą kresu epoce fałszywego dżihadu.


Przypis:

[ 1 ] Middle-east-online.com, 11 lipca 2015.

twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com