Z propalestyńskiego protestu w Warszawie 21 października 2023 r. Pokazana tu norweska studentka została surowo skrytykowana (przez Uniwersytet, przez publiczną opinię, przez cały szereg publicznych osobistości). Zdjęcie: Visegrád 24 via twitter at https://twitter.com/visegrad24/status/17157928602413
„Wyżeraj ich czaszki”: przyjemności antysemityzmu ponownie rozpatrzone po 7 października
Eve Garrard
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
To wyjaśnienie przez „odpychanie” nigdy nie było zbyt prawdopodobne, częściowo dlatego, że skargi przeciwko Żydom lub Izraelowi, które miały stanowić ten czynnik odpychający, były często mocno przesadzone, a w najgorszym przypadku były jawnymi kłamstwami (i dlatego same wymagały wyjaśnienia). Kolejnym powodem, dla którego uważa się wyjaśnienie odpychania za nieprawdopodobne, jest fakt, że ci, którzy są bardzo niechętni wobec Izraela, rzadko, jeśli w ogóle, wykazują podobny stopień wrogości wobec innych państw lub narodów, których historia w zakresie wykroczeń jest wyraźnie gorsza, czasami o całe rzędy wielkości, niż historia samego Izraela. [2] Zatem niektórym z nas, w tamtym czasie, wydawało się bardziej prawdopodobne, że odpowiednie wyjaśnienie antysemityzmu, szczególnie w jego obecnej antysyjonistycznej formie, leżało przynajmniej częściowo w tym, co moglibyśmy uznać za czynnik przyciągający: nie coś budzącego sprzeciw, odpychającego ludzi od solidarności i wsparcia, ale raczej jakiś wysoce atrakcyjny czynnik ciągnący ich w stronę odrzucenia i wrogości – jakaś głęboka przyjemność lub satysfakcja, którą można znaleźć w doświadczaniu i wyrażaniu niechęci i wrogości wobec Żydów i jedynego państwa żydowskiego. Jak pisałam w 2013 r., wyjaśnienie natury tej przyjemności mogłoby wiarygodnie odwoływać się do trzech możliwych jej źródeł: przyjemności czerpanej z nienawiści, z tradycji i z rzekomej czystości moralnej. [3]
Ale oto jesteśmy teraz, jakieś dziesięć lat później, i warto zapytać, czy ta opowieść o antysemityzmie, zwłaszcza w jego antysyjonistycznym odmianie, wydaje się oddawać to, co dzieje się dzisiaj w cieniu 7 października, kiedy około 1200 Izraelczyków, głównie cywilów, zostało zamordowanych – zamordowanych, zgwałconych, torturowanych – przez członków Hamasu, a około 240 zakładników, w tym wiele dzieci, zostało porwanych i wywiezionych do Gazy. Był to najgorszy atak na Żydów od czasów Holokaustu i był to ewidentnie straszny akt morderczej wrogości. Aby zrozumieć sytuację, musimy jednak również rozważyć, jakiego rodzaju było to mordercze działanie: w szczególności fakt, że celowo spowodowało, poprzez wielokrotne gwałty i tortury, to, co moglibyśmy uznać za koszmarną przesadę, nadmiar cierpienia, znacznie większy niż było to potrzebne do ustanowienia oporu lub poważnego ataku na izraelską potęgę i determinację. W rzeczywistości wiele szczegółów z 7 października, po ich ujawnieniu, okazało się zbyt trudnych nawet dla najbardziej wytrzymałych przedstawicieli świata międzynarodowego dziennikarstwa. W tym miejscu wystarczy zauważyć, że szczegóły te w dużej mierze dotyczyły gwałtów, sadystycznych tortur seksualnych i morderstw, czasami przez spalenie żywcem, zarówno dorosłych, jak i dzieci.
PrzyjemnośĆ nienawiści – ponowne spojrzenie
A zatem, przechodząc teraz do odpowiedzi na te wydarzenia, czy pierwotna analiza nadal wydaje się mieć zastosowanie – po pierwsze, czy możemy dostrzec przyjemność i satysfakcję, wynikające z nienawiści i pogardy, u sprawców wydarzeń z 7 października? Niestety, możemy, najwyraźniej w osławionej rozmowie telefonicznej wykonanej przez jednego z nich, który podekscytowany powiedział swojej matce: „Spójrz, ilu zabiłem własnymi rękami! Twój syn zabił Żydów! … Mamo, twój syn jest bohaterem!” To coś więcej niż ulga z powodu możliwości zwrócenia się przeciwko domniemanemu ciemiężcy, lub nawet więcej niż ponura zemsta za domniemany ucisk: jest tu jakość młodzieńczego podniecenia, która byłaby niemal wzruszająca, gdyby nie odrażająca natura powodów, dla których chłopiec jest tak dumny. Nie ma wątpliwości, że odczuwa przyjemność z powodu własnych czynów i własnej nienawiści do Żydów, których tak ochoczo mordował – przyjemność, którą oczekuje, że podzieli się z rodziną, a która z pewnością pomaga wyjaśnić jego gotowość do popełniania takich czynów.
Jeśli przyjrzymy się teraz reakcjom niektórych osób na wydarzenia z 7 października, możemy dostrzec coś z tej samej ekscytującej przyjemności w tym, co mówią. Niektóre uniwersytety, zwłaszcza w USA, są niestety znanym miejscem tego rodzaju postawy: profesor Joseph Massad (Columbia University) mówi o radości i podziwie; o wielkim osiągnięciu; o oszałamiającym zwycięstwie palestyńskiego oporu. Profesor Russell Rockford z Cornell University uważa to za ekscytujące i dodające energii i twierdzi, że nie byłbyś człowiekiem, gdybyś czuł inaczej; profesor Gilbert Achcar (SOAS) uważa to za niesamowite i bardzo odważne; profesor Lara Sheehi (Uniwersytet George’a Washingtona) uważa, że nie powinniśmy wahać się zapłacić makabrycznej ceny wolności; a profesor Stephen Sheehi (William and Mary College) narzeka, że Palestyńczykom nie wolno cieszyć się z ucieczki z więzienia. Biorąc pod uwagę, że tym, co ta konkretna grupa Palestyńczyków postanowiła zrobić, kiedy wydostali się z rzekomego więzienia w Gazie, było popełnianiem zbrodni wojennych w postaci gwałtu, tortur, porwań i mordowania cywilów, w tym wielu dzieci i niemowląt, nie jest zupełnie zaskakujące, że inni ludzie nie zawsze zachęcają do odczuwania szczęścia z takich czynów. Pogląd, że ofiary są usprawiedliwione w robieniu wszystkiego, co im się podoba, aby zadać cierpienie tym, których uważają za sprawców (lub tym, którzy są sojusznikami domniemanych sprawców, lub tym, którzy są dziećmi domniemanych sprawców) nie jest ani wiarygodnym nakazem moralnym, ani żadną prawdą moralną.
I coś też ujawnia się na temat natury pragnień, które ci ludzie żywią wobec swoich wrogów: tym, co pragną robić, co ich uszczęśliwia, jest zadawanie maksymalnego bólu, cierpienia i upokorzenia tym, wobec których są wrogo nastawieni. Szczęście, które powstaje w wyniku celowego maksymalizowania cierpienia innych, jest czymś, do czego wszyscy powinniśmy mieć moralne wątpliwości. Ale Sheehi i inni nie wydają się mieć żadnych takich zastrzeżeń co do tych działań; oni również uważają je za całkowicie uzasadnione. I nie sądzę, by można było mieć wiele wątpliwości co do przyjemności, jaką ci akademiccy obserwatorzy czerpią ze spektaklu, który tak entuzjastycznie chwalą. [4]
W Libanie odbyły się uroczystości i rozdawanie słodyczy po 7 października. W Wielkiej Brytanii, według Centrum Badań nad Antysemityzmem, po masakrze w Izraelu szybko nastąpił rozległy wybuch wrogości wobec Żydów. Częstotliwość występowania wydarzeń antysemickich gwałtownie wzrosła o ponad 500 procent, a wzrost ten rozpoczął się jeszcze przed jakimkolwiek izraelskim odwetem w Gazie, który mógłby wywołać dalszą wrogość. Jak powiedział jeden z komentatorów, „To było prawie tak, jakby początkową reakcją na zbrodnię przeciwko ludzkości było świętowanie masakry Żydów”. I znowu, przyjemność czerpana przez różnych świętujących z drwienia, grożenia, malowania graffiti, atakowania jest oczywista.
Centrum Badań nad Antysemityzmem stwierdziło, że „w żadnej poprzedniej fazie eskalacji konfliktu arabsko-izraelskiego dominującą reakcją antysemicką nie była otwarta radość i uniesienie z powodu śmierci izraelskich Żydów” [5].
PrzyjemnośĆ tradycji – ponowne spojrzenie
Po drugie, jak powinniśmy postrzegać rolę tradycji w tym złowrogim rozkwicie wrogości wobec państwa żydowskiego i tych, którzy je popierają? Bez wątpienia istnieje długotrwała tradycja wrogości wobec Żydów i działań żydowskich w Wielkiej Brytanii i gdzie indziej – jaką rolę odgrywa ta tradycja w generowaniu satysfakcji i przyjemności z działań antyżydowskich? Związek Studentów na Cambridge University w Wielkiej Brytanii wezwał do masowego powstania Palestyńczyków przeciwko Izraelowi. W USA studenci z ponad 100 uczelni wezwali do zakończenia pomocy USA dla Izraela. Wielu wezwało do wykluczenia syjonistów z życia publicznego na kampusie. Na Harvard University część grup studenckich oświadczyła, że Izrael jest odpowiedzialny za całą przemoc. (Jak wiadomo, prezydentka Harvardu nie była w stanie potwierdzić, że wezwania do ludobójstwa przeciwko Żydom jest zawsze sprzeczne z zasadami Harvardu). [6] Ale ci, którzy obecnie są najgłośniejsi w kwestii ostatecznej winy Izraela za przemoc wobec zarówno wobec Palestyńczyków, jak i Żydów, w przeszłości byli na ogół dziwnie cisi w sprawie powszechnej i przerażającej przemocy wobec Palestyńczyków ze strony Syrii (przynajmniej 120 tysięcy przesiedlonych uchodźców palestyńskich z Syrii i kilka tysięcy zabitych); w sprawie ponad 24 tysięcy Rohingya zabitych w Mjanmie; w sprawie muzułmanów ujgurskich w obozach koncentracyjnych w Chinach i uczennic porwanych przez Boko Haram w Nigerii; w sprawie setek tysięcy ludzi z Darfuru zabitych i zgwałconych w Sudanie; i wszystkich innych okropności tego nieszczęśliwego świata. Odbyło się bardzo niewiele marszów w związku z tymi wydarzeniami, a praktycznie żadne związki studenckie nie wzywały do wrogich działań przeciwko komukolwiek jako lekarstwa na te okrucieństwa. Tylko jeden kraj wywołuje natychmiastowe oskarżenia i wezwania do działania, a ze źródeł wymienionych powyżej pojawiło się wyjątkowo mało protestów, jeśli w ogóle, przeciwko wypowiedziom Ghaziego Hamada (wysokiego rangą członka Hamasu), gdy powiedział, że 7 października musi być powtarzany raz po raz; że istnienie Izraela jest nielogiczne i że on – cały kraj – musi zostać zniszczony. [7] (To on twierdził, że Palestyńczycy są ofiarami okupacji i że w związku z tym wszystko, co robią, jest uzasadnione.)
Podobny przykład pochodzi od Ahed Tamimi (palestyńskiej aktywistki, ulubienicy Amnesty International) [8], która powiedziała, że Palestyńczycy piją żydowską krew i wyżerają ich czaszki [9] (jej matka później zaprzeczyła, że córka wygłosiła takie uwagi). Trudno pomyśleć o jakimkolwiek innym kontekście, w którym ci, którzy głośno twierdzą, że są całkowicie usprawiedliwieni w popełnianiu gwałtów, tortur i morderstw, otrzymaliby wolną przepustkę od ludzi z lewicy, nie mówiąc już o szerokim poparciu. Nadzwyczajne podwójne standardy, które były i są tak wyraźnie widoczne, wydają się odzwierciedlać wielowiekową tradycję antysemityzmu, zarówno w jego zachodniej, jak i w jego (nieco innej) islamistycznej formie. Ta tradycja jest bardzo długotrwała, na Zachodzie, w Rosji i na Bliskim Wschodzie, chociaż przez kilka dekad po drugiej wojnie światowej wydawało się możliwe, że wygasa. Ale konflikt na Bliskim Wschodzie z pewnością ją ożywia: zaraz po 7 października rozradowani ludzie przejeżdżali obok synagog krzycząc „Zabić Żydów!” [10] Żydów, nie Izraelczyków, ani nawet syjonistów.
Czy gotowość do przyjmowania oszczerstw i założeń tradycyjnego antysemityzmu można wytłumaczyć, przynajmniej częściowo, przyjemnością, jaką daje tym, którzy je popierają? Uczestnictwo w tradycjach, z których wiele jest pięknych i wartościowych, jest często bardzo przyjemne i satysfakcjonujące, o czym świadczy trwałość rytuałów religijnych nawet wśród agnostyków i niewierzących, a także rytuałów politycznych, takich jak (bardzo wyśmiewane, ale wciąż chętnie podtrzymywane) śpiewanie „Czerwonego sztandaru” w Partii Pracy. Wiele tradycji, niezależnie od ich związku z prawdą, takich jak powszechne, łatwe, beztroskie pomniejszanie wartości kobiet, często wydaje się naturalne, a nawet oczywiście poprawne dla ich uczestników i wielu obserwatorów. A tam, gdzie tradycje są bardziej ewidentnie szkodliwe i okrutne, takie jak tradycja postrzegania Żydów jako nieproporcjonalnie i niebezpiecznie potężnych, a jednak moralnie gorszych, pełnych mrocznej złośliwości, są one mimo wszystko dla wielu osób łatwe i przyjemne do przyjęcia i wyrażania. Żydzi stanowią wygodnie znajomy cel do obwiniania; ci spoza grupy rzekomo godnej nagany mogą się zgodzić, że ta grupa jest właściwym obiektem krytyki i niechęci. Daje to okazję do ciepłej i przyjemnej zgody wśród tych, którzy dokonują obwiniania. I przyjemnie jest być częścią grupy obwiniającej innych, jak większość z nas zdaje sobie sprawę świadomie, raczej ku naszemu wstydowi i zmartwieniu, gdy dorastamy. (Jeśli nie czujemy choć odrobiny wstydu i zmartwienia, oddając się tej szczególnej przyjemności, to jesteśmy narażeni na poważne ryzyko przyłączenia się do polowań na czarownice, które są powszechne w naszych społecznościach. A społeczności, jak wiemy, bo niemało je to kosztowało, mogą poważnie błędnie interpretować swoje procesy identyfikacji czarownic.) Rażąco podwójne standardy stosowane przez wielu antysyjonistów i antysemitów oraz ich powszechna obojętność wobec oczywistych zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości popełnionych przez nieżydowskich sprawców zarówno na Bliskim Wschodzie, jak i poza nim, są po cichu tuszowane przez ich sympatyków, podczas gdy tradycyjna rola Żydów jako celu krytyki ułatwia i przytłacza skupianie się na ich często zmyślonych wadach i występkach.
Istnieje charakterystyczna gałąź w tej niemiłej tradycji, która kiedyś miała szczególny wpływ na lewicę w Wielkiej Brytanii, a mianowicie długotrwały antysemityzm, który można znaleźć w Rosji, a potem w ZSRR, kraju, z którego reżimem wielu (choć w żadnym wypadku nie wszyscy) na lewicy czuli szczególny związek: byli zadowoleni, gdy mogli się z nim zgodzić. ZSRR prowadził potężną i zaciekłą antysemicką kampanię propagandową w latach 60., 70. i 80., utożsamiał syjonizm z apartheidem, imperializmem, kolonializmem osadniczym i ostatecznie nazizmem, co może kształtować postawy na lewicy nawet teraz, 40 i więcej lat później. [11]
Kolejnym aspektem tradycji antysemityzmu jest to, jak łatwo poddaje się ona przesadzie. Przesada jest bardzo satysfakcjonująca dla jej użytkowników; szczególną przyjemność sprawia wysuwanie ogromnych oskarżeń, które zarzucają danej osobie lub grupie o, praktycznie, tańczenie z diabłem. Takie oskarżenia wywołują przyjemny melodramatyczny efekt, który zwiększa pozorne znaczenie krytyki. A większość z nas lubi odrobinę (lub nawet dużo) przesady, kiedy krytykujemy tych, których nie pochwalamy; jesteśmy gotowi przekonać siebie i innych, że obiekt naszej krytyki jest naprawdę szokująco niemoralny, stanowi zagrożenie dla społeczności i być może jest wręcz niecny. (Dyskurs polityczny jest często w ten sposób przesadny).
W przypadku antysemityzmu najbardziej znaczącym przykładem tej przesady jest tak często wysuwane oskarżenie Izraela o ludobójstwo. To poważnie podnosi stawkę w debacie, przedstawiając Izrael i jego zwolenników jako współwinnych jednej z najgorszych zbrodni, jakie można popełnić (a zatem przedstawiając osobę wysuwającą oskarżenie o ludobójstwo jako dokonującą szczególnie ważnych i szeroko zakrojonych osądów moralnych). Jednak to oskarżenie Izraela, które jest wysuwane od dziesięcioleci, jest ewidentnie fałszywe, biorąc pod uwagę stały wzrost liczebności populacji palestyńskiej w tych dekadach, z około 1 miliona w 1955 r. do ponad 5 milionów w 2023 r. Tutaj podwójne standardy, o których mowa powyżej, są również przejrzyście eksponowane przez krytyków Izraela. Republika Południowej Afryki oskarża obecnie Izrael o ludobójstwo w Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości, chociaż zachowuje całkowite milczenie na temat jawnego twierdzenia Hamasu, że zamierza on popełnić ludobójstwo na Izraelu, a w zasadzie na wszystkich Żydach. I Południowa Afryka milczy na temat Sudanu, a nawet jest wobec niego bardzo przyjazna, mimo że ludobójcze ataki na Darfur doprowadziły do śmierci około 200 tysięcy Afrykanów. Odmówiła aresztowania jego przywódcy, Omara Al-Baszira, i zagroziła opuszczeniem Międzynarodowego Trybunału Karnego, jeśli zostanie ukarana za tę odmowę. (Przynajmniej w sprawie Hamasu można powiedzieć, że nie jest hipokrytą w kwestii aprobaty ludobójstwa.)
Warto zauważyć, jak wiele tradycyjnych oszczerstw i założeń antysemityzmu odnosi się do krzywdzenia innych na naprawdę ogromną skalę. Być może nic nie może przewyższyć średniowiecznego zarzutu zabicia Boga, ale obawy dotyczące integralności rasowej i rasowej wyższości z XIX wieku zostały przełożone w XX wieku na wrogość wobec tych, którzy rzekomo zagrażali czystości rasowej i dominacji Niemiec, a pierwszymi wśród tych rzekomych zagrożeń byli oczywiście Żydzi, ze skutkami, które wszyscy znamy. To, co wówczas uważano za naukę o rasie, zostało od tego czasu wszechstronnie obalone, a wrogość wobec Żydów przybrała teraz nieco inną formę, koncentrując się głównie na zarzutach dotyczących naruszania praw człowieka, ale przesada z pewnością pozostała. Przykładem tego może być list protestacyjny rozesłany przez pracowników naukowych jednego z naszych uniwersytetów, w którym oświadczono, że Izrael jest nie tylko ludobójczym, osadniczo-kolonialnym państwem apartheidu, ale że „jego działania w Strefie Gazy są wydarzeniem tak potwornym, że przez wieki będą wspominane jako jeden z najbardziej nieludzkich aktów naszych czasów”. Pomijając oczywiste i palące kwestie dotyczące fałszu w tym twierdzeniu, ta przesada jest nadal zadziwiająca w swojej skali, jako że odnosi się do stulecia obejmującego konflikt w Darfurze (setki tysięcy ofiar śmiertelnych) i w Kongo (miliony ofiar śmiertelnych) oraz wiele innych mniejszych, ale nadal przerażających okrucieństw. (Podczas gdy to piszę, Huti w Jemenie postanowili zabijać homoseksualistów przez ukamienowanie lub ukrzyżowanie – okrucieństwo, które chociaż na stosunkowo niewielką skalę, jest nadal pod każdym względem przerażające). Godne uwagi jest to, że bardzo trudno przypomnieć sobie jakiekolwiek listy protestacyjne przeciwko tym okrucieństwom krążące na uniwersytecie, którego pracownicy naukowi opracowali list w sprawie Palestyny, lub na jakimkolwiek innym uniwersytecie. (Okrzyk „Jemen, Jemen, uczyń nas dumnymi, zawróć kolejny statek!” słychać bez sprzeciwu podczas cotygodniowych sobotnich marszów w Londynie.) Okrucieństwa, za które nie można winić Żydów, po prostu nie wydają się wystarczająco interesujące. Autorzy listu nie mogli oprzeć się samouwielbieniu, jakie wzbudza ogromna przesada dotycząca Izraela. Na tym froncie w ciągu ostatnich kilku lat nastąpiła niewielka poprawa; jeśli już, to sytuacja znacznie się pogorszyła – tradycja wrogości jest stale wzmacniana.
PrzyjemnośĆ czystości moralnej – ponowne spojrzenie
Po trzecie, powinniśmy rozważyć przyjemność, jaką daje silne przekonanie o czystości moralnej. Myślenie, że jesteś moralnie czysty, oczywiście nie gwarantuje obecności prawdziwej moralności – możemy się poważnie mylić co do własnych cnót. A to, co ludzie uważają za czystość moralną, jest różne i nie będzie takie samo dla radykalnego lewicowca, jak dla radykalnego islamisty. Ale gdy czystość moralna jest naprawdę obecna, jest ogólnie dobra. Jednak silnym elementem w dążeniu do czystości może być coś, co wcale nie jest szczególnie dobre: samozadowolenie, któremu oddają się niektórzy puryści, z osiągnięcia tego, co uważają za wysoki standard moralny, i bardzo często dalsze samozadowolenie wywołane kontemplacją moralnej niedoskonałości i niższości ich adwersarzy. W rzeczywistości ta pogarda często rozprzestrzenia się poza adwersarzy, aby skupić się na każdym, kto nie potępia tych adwersarzy z wystarczającą siłą i jadem. Ten rodzaj satysfakcji nie jest bynajmniej specyficzny dla kwestii antysemityzmu; być może jednym z jego najczystszych przejawów byli łowcy czarownic z XVII wieku. Ale z pewnością możemy to dostrzec w aspektach dzisiejszego antysyjonizmu – gotowości do bojkotu każdej organizacji, która mogłaby mieć jakikolwiek związek z Izraelem, lub każdej osoby, która odmawia odrzucenia jakiejkolwiek sympatii z nim, do tego stopnia, że „syjonizm” i „syjonista” stają się brzydkimi słowami, używanymi do automatycznego odrzucenia prawowitości takich ludzi i ich poglądów.
Tę dyskryminację ludzi, którzy nie odrzucają każdego aspektu sympatii dla Izraela, można zobaczyć w niedawnej awanturze w teatrze w Soho, gdzie komik Paul Currie zaprosił publiczność do owacji na stojąco na cześć palestyńskiej flagi. Kiedy jeden mężczyzna nie wstał, komik krzyknął do niego, używając zwykłych wulgaryzmów typu „wypierdalaj, skurwysynu”, a publiczność zaczęła skandować, aż mężczyzna (Izraelczyk) i kilku innych opuściło teatr pod gradem okrzyków „wypierdalaj” i „uwolnić Palestynę”. Kierownictwo teatru przeprosiło, ale komik tego nie zrobił i zamiast tego opublikował pochwały dla swojego działania wygłoszone przez innego komika. Wygląda na to, że on i jego skandująca publiczność odczuwają zadowolenie z prześladowania Żydów w przestrzeni publicznej.
Dążenie do czystości jest dążeniem do moralnej prawości i regularnie pojawia się w szerokiej gamie politycznych sporów. Jest to szczególnie widoczne teraz, gdy tysiące ludzi w Wielkiej Brytanii maszeruje w rytm okrzyku „Od rzeki do morza, Palestyna będzie wolna”. Jest to twierdzenie, że Palestyńczykom nie wystarczy posiadanie własnego państwa; konieczne jest zlikwidowanie państwa żydowskiego. Ci, którzy wzywają do zniszczenia państwa Izrael, często milczą na temat tego, co to oznacza dla rzeczywistych ludzi w Izraelu, ponieważ oczywiste implikacje śmierci i zniszczenia mogą podważyć moralną prawość tych, którzy wzywają do tej likwidacji. Istnieje jednak spektakularny wyjątek Hamasu i jego głośnych zwolenników, którzy otwarcie deklarują, że Palestyna zostanie wyzwolona poprzez zabicie wszystkich Żydów. Stąd mamy koszmarny przykład małych palestyńskich dzieci, które deklarują, że chcą strzelać rakietami do Żydów i zostać zamęczone jak ich ojciec. Wyglądają na szczęśliwe, gdy to mówią. [12] (Oczywiście nie można winić dzieci, ale tych, którzy ich uczyli i tych, którzy pozwalali, aby były nauczane w ten sposób.) Przywódca Hamasu Ismail Hanijja mówił 26 października, dwa tygodnie po ataku na Izrael, o „krwi kobiet, dzieci i starców… to my potrzebujemy tej krwi, bowiem budzi ona w nas ducha rewolucyjnego” [13]. Nie powinniśmy wątpić, że Hanijja czuł się moralnie czysty i poza wszelką moralną krytyką.
Dążenie do czystości, z ukrytym założeniem wysokiego statusu moralnego purysty, jest również ilustrowane przez niektóre hasła używane w marszach pro-palestyńskich, takie jak twierdzenie, że „nie możemy stać i patrzeć, na to, co się dzieje”, ciągłe odwoływanie się do „oporu” (z echem wojny z nazistami) jako określenia na tortury, morderstwa i porwania z 7 października oraz hasła takie jak „zniszcz izraelskie państwo terrorystyczne”, z ich implikacjami pilnej potrzeby i chęci użycia ekstremalnej siły fizycznej. Wiąże się to również, niemal nieuchronnie, z dalszą przesadą. Podobne problemy do tych, które widzieliśmy w związku z oskarżeniem o ludobójstwo, pojawiają się również w przypadku oskarżenia o bycie państwem kolonialnym apartheidu – służy to zwiększeniu pozornego zrozumienia politycznego i znaczenia osoby wysuwającej oskarżenie, bez konieczności trzymania się prawdy o historii Izraela i jego obecnym stanie. Nie istnieje kolonizujący kraj macierzysty dla Izraela, pełnego ludzi, którzy uciekli przed dyskryminacją i prześladowaniami w Europie, Rosji i większości krajów arabskich Bliskiego Wschodu. Pomimo fałszywości hiperbolicznych twierdzeń, są one wyraźnie bardzo satysfakcjonujące, ponieważ ustanawiają mówcę jako godnego podziwu wroga kolonializmu, a wielu po lewej stronie (i niektórzy po prawej) pragnie, by tak ich postrzegano.
Innym purystycznym twierdzeniem, które czasami pojawia się, jest to, że propalestyńskość i wrogość wobec Izraela stawia mówcę „po właściwej stronie historii”. [14] Biorąc pod uwagę historię ludzkości, nie jest tak jasne, czy jest to całkowicie pożądany stan, ale w każdym razie każdemu, kto widział film Kabaret, nieubłaganie przywołuje to obraz pięknego młodego chłopca śpiewającego anielskim głosem „Jutro należy do mnie”. Ale on był faszystą, a częścią celu umieszczenia piosenki w filmie było podkreślenie, że w momencie historycznym, w którym chłopiec śpiewał, i przez jakiś czas później, istniały szanse, że miał rację. Spektakl obecnego stanu Syrii, Libii czy Sudanu nie sugeruje, że łuk historii zawsze wygina się w stronę dobra. Wyniosłe i całkowicie nie do udowodnienia twierdzenia o werdykcie historii są sposobami potwierdzania moralnej wagi i czystości postawy antysyjonistycznej, co zawsze jest satysfakcjonujące. A wzmacnia tę satysfakcję inna, raczej mroczniejsza motywacja: jeśli Izrael, państwo żydowskie, można postrzegać jako całkowicie niemoralne, naruszające nasze obecnie główne troski moralne, to nikt, kto jest mu wrogi, nie musi czuć się winny z powodu trwającego antysemityzmu lub wcześniejszego zaniedbania lub propagowania rasistowskich postaw lub uczestnictwa we wrogich zachowaniach wobec Żydów. Żydzi retrospektywnie zasługują na złe rzeczy, które im się przytrafiły, a ten szczęśliwy wynik bezpiecznie izoluje antysyjonistę od niepożądanej krytyki jego poglądów. [15] To jest kolejne źródło satysfakcji dostarczane przez antysyjonistyczny antysemityzm.
Ogólnie rzecz biorąc, wygląda na to, że teoria „przyciągania” szeroko rozpowszechnionego i obecnie rosnącego antysemityzmu, zgodnie z którą znaczącym powodem jego rozpowszechnienia jest przyjemność i satysfakcja, jakie zapewnia antysemityzm, jest teraz co najmniej tak samo przekonująca, jak była w przeszłości. Nie oznacza to, że czysto poznawcze błędy nie odgrywają żadnej roli w generowaniu tych postaw: istnieje oczywiście wiele poznawczych błędów w rozumowaniu, które przyczyniają się do wyjaśnienia wszechobecnej i intensywnej wrogości do Izraela i popierających go Żydów w częściach zarówno lewicy, jak i prawicy. Ale ponieważ wiele z tych błędnych poglądów, takich jak często powtarzane twierdzenie, że Izrael jest białym kolonialnym, ludobójczym państwem apartheidu, jest ewidentnie fałszywych i łatwych do skorygowania, to rzeczywiście nasuwa się pytanie, dlaczego są tak powszechne i ludzie tak powszechnie kurczowo się ich trzymają, zamiast je zmienić. Wydaje się całkiem prawdopodobne, że odpowiedź leży w fakcie, iż antysemityzm i często towarzyszący mu uprzedzony antysyjonizm dostarczają głębokiej satysfakcji emocjonalnej tym, którzy z lubością przyjmują te nieuczciwe i często zabójcze poglądy.
Przypisy:
[1] https://m.jpost.com/international/british-film-director-rise-in-anti-semitism-understandable
[2] Aby zapoznać się z dalszą dyskusją na temat odwołania się do czynnika odpychania w wyjaśnianiu antysemityzmu, zobacz Norman Geras, Alibi Antisemitism w „Fathom”, wiosna 2013, a także w Alan Johnson (red.) Mapping the New Left Antisemitism: The Fathom Essays , Routledge 2023.
[3] Zob. Eve Garrard, The Pleasures of Antisemitism, w “Fathom”, lato 2013, i w Alan Johnson (red.), tamże.
[4] Te i inne przykłady można znaleźć w publikacji „Fathom”, „The Universities in Crisis”, listopad 2023 r.
[5] Zob. „Decoding Antisemitism”, Szósty raport dyskursywny na temat antysemityzmu (w następstwie 7 października 2023 r.): Centrum Badań nad Antysemityzmem (ZfA, TU Berlin).
[6] https://www.bbc.co.uk/news/world-us-canada-67869624
[10] Zob. Nick Cohen i Dave Rich, w nickcohen.substack.com, 9/10/23
[11] Zob. Izabella Tabarovsky, „Soviet Antizionism and Contemporary Left Antisemitism” , w: Johnson (red.), ibid.
[14] Patrz, na przykład, for example, https://www.thejc.com/lets-talk/owen-jones-isnt-a-journalist-hes-a-propagandist-cxz8vm93
[15] Zob. Philip Spencer, The Holocaust, Genocide, and October 7th, w przygotowaniu.
Eve Garrard była przez wiele lat wykładowcą filozofii i bioetyki na Keele University, a obecnie jest pracownikiem naukowym na Wydziale Filozofii na Manchester University. Jej zainteresowania badawcze obejmują teorię moralności, koncepcję zła, naturę przebaczenia i kwestie końca życia w bioetyce.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com