Archive | 2024/08/12

Imperializm i irredentyzm islamski i arabski napędzają konflikt między rzeką a morzem


Imperializm i irredentyzm islamski i arabski napędzają konflikt między rzeką a morzem

Richard Landes
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Wprowadzenie: Nowe spojrzenie na imperializm na Bliskim Wschodzie

Przeważający paradygmat dotyczący konfliktu o ziemię od Jordanu do Morza Śródziemnego przebiega mniej więcej następująco: Izrael jest ostatnim przejawem zachodniego imperializmu i kolonializmu, najbardziej zgubnego i wszechobecnego imperializmu, jaki świat kiedykolwiek znał, czegoś, czego zachodnie demokracje się wyrzekły po II wojnie światowej. Przybyli w XX wieku, wysiedlili tubylców i ukradli ich ziemię. Palestyńska przemoc wobec Izraelczyków jest w pełni uzasadniona w odpowiedzi na tę straszną zbrodnię.

Michael Merriman-Lotze jasno to ujmuje, porównując przemoc ze strony Izraela i Arabów:

krótko mówiąc, moim zdaniem izraelska przemoc jest przemocą, która musi być stosowana, aby utrzymać neokolonialną okupację wojskową i nierówności przypominające apartheid. Palestyńska przemoc jest nieuniknioną odpowiedzią na tę okupację i nierówności przypominające apartheid. Przemoc zatem skończy się dopiero, gdy okupacja i izraelski apartheid się skończą.

Chociaż uważam, że ta narracja i uzasadnienie, jakie daje niektórym skądinąd niewyobrażalnym zachowaniom, są błędne, zarówno empirycznie, jak i moralnie, uważam, że publiczne jej wyrażanie oraz poważne traktowanie jest w pełni uprawnione. Nie uważam jednak za właściwe wymaganie od odbiorców tego punktu widzenia, by nie zapoznawali się z alternatywnymi analizami. Oto moja poważna odpowiedź.

Rozważmy paradygmat imperialno-kolonialny i wgląd, jaki nam oferuje w zrozumienie, w jaki sposób impulsy imperialne i kolonialne przyczyniły się do tego długotrwałego konfliktu. Nie ma wątpliwości, że pragnienie panowania i supremacji odgrywa kluczową rolę w wielu wojnach, zwykle rozstrzyganych przez bitwę, w której jedna strona niszczy armię drugiej i ustanawia swoje panowanie. Wzór zatwardziałych wojowników pochodzących z marginesów społeczeństwa, oddanych ponadmoralnej solidarności (stoję po mojej stronie czy ma rację, czy nie), pokonujących imperium zmiękczone sukcesem, mięknącymi z kolei w ciągu kilku pokoleń, by stać się ofiarami kolejnego głodnego plemienia, zainspirował historyka społecznego Ibn Chalduna do uznania tego za prawo zachowania politycznego.

Imperia nie są jednak po prostu militarnie lepsze, mają siłę kulturową, którą najlepiej widać w kolonialnym aspekcie ich działań, ich codziennej wyższości nad podbitymi narodami. Kiedy zachodni postępowcy sprzeciwiają się „imperializmowi kolonialnemu”, sprzeciwiają się kulturom, których poczucie wyższości nad innymi jest tak wielkie, że mają prawo je podporządkować i wykorzystywać pod groźbą zniszczenia. I jak może powiedzieć każdy postępowiec, są to rzeczy, które kategorycznie odrzucamy.

Ale gdyby postępowi antyimperialiści przyznali, że ich („zachodnia”) kultura jest – jak dotąd – jedyną kulturą imperialną, która wyrzeka się prawa do dominacji, i rozważyli implikacje tej obserwacji, zdaliby sobie sprawę z podstawowego błędu koncepcyjnego: wyrzekając się dominacji, Zachód (u szczytu swojej hegemonii militarnej) odrzucił międzynarodową normę, która rządziła kulturą międzynarodową na całym świecie przez tysiąclecia. Tak więc egzotyczni „inni”, tacy jak populacje i kultury Orientu, zawsze grali i nadal grają według zasady la raison du plus fort est toujours la meilleure. Rządź albo bądź rządzony. Rób to innym, zanim oni zrobią to tobie.

Arabsko-muzułmański imperialny kolonializm

Jednakże, myśląc, że Zachód jest jedyną siłą imperialną wartą dyskusji (i potępienia), postępowi historycy mają wyraźną tendencję do ignorowania półtora tysiącletniej historii islamskiego i arabskiego imperializmu. A jednak to właśnie ta droga myśli i analizy prowadzi do postępowego rozwiązania głębokiego konfliktu.

Ze wszystkich starożytnych imperiów, które powstawały i upadały, najtrwalsze było ostatnie, monoteistyczne imperium islamu. Za czasów Mahometa Arabowie byli plemionami wojowników, głównie z Półwyspu Arabskiego. A jednak w ciągu stulecia od jego nauk islam rozprzestrzenił się i pokrył obszar od Iranu do Hiszpanii. Zarówno pod względem zasięgu, jak i trwałości, był to najbardziej oszałamiający podbój imperialny w historii świata.

Jednym z najważniejszych wskaźników penetracji podboju jest jego wpływ na język. Weźmy Anglię. Kiedy Anglowie i Sasi dokonali inwazji w VI i VII wieku, wygnali celtyckich mieszkańców i zastąpili ich język językiem germańskim (anglosaskim). Kiedy Skandynawowie dokonali inwazji w IX  XI wieku, ich wpływ na język angielski był ograniczony. Kiedy w 1066 roku inwazji dokonali postmillenaryjni, zeuropeizowani Normanowie, wojna językowa między ich arystokratycznym francuskim a rodzimym, angielskim pospólstwa trwała przez stulecia, ostatecznie doprowadzając do mariażu języków, który uczynił angielski jednym z najbogatszych znanych języków.

W przypadku dwóch skrajnych punktów podboju muzułmańskiego arabski nie dominował. Szyicki Iran zachował swój język i znaczną część swojej kultury; a w Hiszpanii podbój został odwrócony począwszy od XI wieku, pozostawiając ograniczony ślad na języku tubylców. Ale od Iraku do Maroka wydarzyło się coś o wiele bardziej kolonialnego i inwazyjnego. Arabowie przybyli jako zwycięscy muzułmanie i tak gruntownie zdominowali każdy aspekt tego rozległego pasma kultur i języków, że ich język (i wiele obyczajów) dominował wszędzie, w dużej mierze tłumiąc i zastępując niemal wszystkie języki lokalne (por. Berberowie).

Zwracam na to uwagę, ponieważ ważne jest zrozumienie niezwykłej ciągłości między tym podbojem a dzisiejszym światem arabskim. Rzeczywiście, podobieństwo między postawami Arabów w czasach nowożytnych i we wczesnym średniowieczu jest niezwykłe w kluczowych kwestiach:

  1. Lojalność plemienna : struktura klanowa wykazała się dużą trwałością w kulturze arabskiej: lojalność „my-oni” ( moja strona, czy ma rację, czy nie), samodzielne wymierzanie sprawiedliwości, zemsta.
  2. Znaczenie honoru wojownika: nie jest się człowiekiem, jeśli się nie zabije innego człowieka; zadawanie upokorzeń jest źródłem honoru, hańba jest śmiercią społeczną, a zhańbiony honor jest wybielany krwią.
  3. Dominacja samca alfa: role płciowe są rządzone przez męską potrzebę potwierdzenia honoru poprzez kontrolowanie seksualności swoich kobiet. Według niektórych lektur Mahomet sprzeciwiał się zabójstwom honorowym, a mimo to są one dzisiaj powszechne w większości kultur arabskich i muzułmańskich (Pakistan, Afganistan).
  4. Polityka silnego konia: władza i zdolność do wzbudzania strachu i inspirowania lojalności przemocą są monetą królestwa. Relacje władzy są stale zakłócane przez wyzwania wobec władzy i przez zemsty.
  5. Religijność triumfalistyczna: forma wierzeń religijnych, która nalega na publiczne okazywanie swojej wyższości, swojego honoru, nad wszystkimi innymi religiami. Triumfaliści odczuwają potrzebę publicznych oznak szacunku dla swojej wyższości nad innymi. Aż do Westfalii (1648) triumfalizm chrześcijański legitymizował wojny, w tym wojny z cywilami. Konstytucja USA stanowi pierwszy wypadek w historii chrześcijaństwa, kiedy zwycięzcy wybrali tolerancję.
  6. Imperializm monoteistyczny: Religijność triumfalistyczna jest powszechnym zjawiskiem wśród narodów. Grecy z pewnością nie mieli wątpliwości co do swojej wyższości kulturowej i oczekiwali, że wszyscy ją uznają w podbitych przez siebie miejscach. Jednak monoteizm wynosi imperializm na nowe wyżyny dzięki swojej formule politycznej „Jeden Bóg, jeden władca, jedna wiara” i doktrynalnym roszczeniom do monopolu na zbawienie całej ludzkości.

Niewyobrażalny sukces ekspansji imperialnej w pierwszym wieku islamu podsycił ten triumfalistyczny nurt wśród wyznawców Proroka. Doprowadziło to do podziału świata na dar al Islam i dar al Harb: tam, gdzie rządzą muzułmanie, panuje królestwo poddaństwa, tam, gdzie nie panują, panuje królestwo miecza, gdzie niewierni, którzy jeszcze nie poddali się islamowi, są harbi – przeznaczeni pod miecz.

Rola arabsko-muzułmańskiego imperializmu-kolonializmu w obecnym konflikcie z Żydami

Powód, dla którego świat arabski, a w szczególności świat muzułmańsko-arabski, uważa Izrael za kategorycznie nie do przyjęcia, sięga doktryny Dar al Harb, Dar al Islam. Ziemia między rzeką a morzem stała się kluczową częścią eksplodującego imperium arabsko-muzułmańskiego – Dar al Islam – w VII wieku. Przeskoczmy około 14 wieków do przodu, kiedy rozpad kalifatu w 1924 roku (pierwsza „Nakba”) formalnie położył kres Dar al Islam. W oczach Zachodu islam, wróg od tysiącleci, został osadzony na miejscu.

Ale ta triumfalistyczna wizja świata ostatecznie całkowicie poddanego Allahowi (poprzez islam) przetrwała, przybierając nowocześniejszą formę, potężniejszą i skuteczniejszą niż beznadziejny przypadek osmański. Hassan al-Banna założył Bractwo Muzułmańskie (w 1927 r.), wielopokoleniowy plan wskrzeszenia prawdziwego islamu, walki z siłami świeckiej nowoczesności, które wdzierały się do świata arabskiego, którego postęp al-Banna postrzegał jako regres do „Dżahalijji”, tj. „Ignorancji” przedislamskiego świata arabskiego. Dążył do długoterminowego, wielopokoleniowego celu nowego zbawczego i ostatecznie globalnego kalifatu, w którym muzułmanie rządziliby zgodnie z szariatem: gdzie jest Dar al Harb, tam będzie Dar al Islam.

Dla al-Banny, jego triumfalistycznych zwolenników i sympatyków, degradacja islamu w oczach narodów, która nastąpiła dzięki sukcesowi militarnemu i kulturalnemu zachodnich imperialistów-kolonialistów, zagrażała samej religii, była „deklaracją wojny z wszelkimi formami islamu”. Dla nich islam musi dominować. Niewiele sił, które dziś dążą do globalnej hegemonii, mówi tak otwarcie o swoich imperialnych ambicjach.

W umysłach suprematystów, takich jak Al Banna, powstanie Izraela było kolejną katastrofą w tej długiej wojnie z islamem, utratą terytorium w sercu tego, co było i powinno być dar al-Islam, i zaprzeczeniem muzułmańskich roszczeń imperialnych. Rdzeń arabsko-muzułmańskiego irredentystycznego żądania zniszczenia Izraela jest bezpośrednim wyrazem tego imperialistycznego islamu z pierwszego stulecia. Wolni niewierni są anatemą dla triumfalistycznej suwerenności islamu. „Nie możemy przyznać Żydom ani jednego ziarnka piasku”. Jak wyjaśnił Abul A’la al-Maududi, najbardziej systematyczny myśliciel współczesnego islamu, Żydzi muszą istnieć w stanie poddaństwa. „Celem, dla którego muzułmanie są zobowiązani walczyć, jest… położenie kresu ich suwerenności i supremacji”. [1] Rozwiązanie kalifatu, po którym dwie dekady później powstało państwo żydowskie w sercu tego, co powinno być Dar al-Islam, było kontynuacją tej samej wojny „przeciwko wszelkim formom islamu”. Dla triumfalistycznych muzułmanów, takich jak al-Banna, islam wymagał dominacji. Jego degradacja na arenie światowej stanowiła zagrożenie egzystencjalne. Stąd przegrana w bitwie z Żydami groziła całkowitą katastrofą, całkowitym upokorzeniem na skalę globalną, w odpowiedzi na którą Liga Arabska, w całkowitej pewności o swoim nadchodzącym zwycięstwie, obiecała historyczne masakry. Przegrana śmiertelnie zraniłaby potrzebę widocznego panowania triumfalistycznego islamu. Dla takich muzułmanów Izrael był bluźnierstwem przeciwko Prorokowi (PBUH). Poniżeniem nie do zniesienia. Kolejną nakbą. Rzeczywiście, Bractwo Muzułmańskie, początkowo słaby ruch, nabrało siły dopiero w walce z syjonizmem. [2]

Nakba

Ta sztywna mentalność gry o sumie zerowej – jeśli wygrywasz (cokolwiek), ja przegrywam; abym wygrał, musisz przegrać (wszystko) – charakteryzuje jeden z dominujących nurtów w postawach Arabów wobec Żydów w okresie nowożytnym. Nie chodzi o to, że nie istniały bardziej egalitarne, wzajemnie pełne szacunku relacje. Duży napływ Żydów i Arabów w pierwszej połowie XX wieku z dużo większym wzrostem tam, gdzie Żydzi i Arabowie żyli razem (Hajfa), niż tam, gdzie Arabowie żyli sami (i dominowali), świadczy o możliwości spokojnych, dobrowolnych relacji między tymi dwiema populacjami. [3] Obecna sytuacja w izraelskich szpitalach jest rzadkim przypadkiem dużej muzułmańskiej mniejszości zintegrowanej z funkcjonowaniem profesjonalnych instytucji demokratycznych. Izrael ma obecnie lepsze relacje ze swoimi arabsko-muzułmańskimi obywatelami niż jakikolwiek inny kraj europejski, pomimo posiadania dwukrotnie większej populacji niż jakakolwiek inna demokracja.

Syjoniści przywiązywali wielką wagę do tej wzajemności i w przeciwieństwie do europejskiego imperializmu (który sami wyraźnie odrzucali), kupowali i uprawiali ziemię, i grali według panujących zasad, zamiast podbijać i zasiedlać ziemię przesiedlonej ludności. Rozumieli, że ich zdolność do życia w (dawnym) Dar al Islam (tj. wśród narodów o muzułmańskiej większości) zależała od panującego kulturalnego, demotycznego modelu nie przymusowych, kontraktowych stosunków. Ich deklaracja niepodległości jasno pokazuje, że działali w liberalno-postępowej tradycji egalitaryzmu i samostanowienia, a nie autorytarnego imperializmu.

Wielka Arabska Rewolta z lat 1936-39, w której Bractwo Muzułmańskie odegrało ważną rolę, manifestowała sztywną, triumfalną pozycję gry o sumie zerowej. Ludzie, którzy brali udział w ataku na brytyjskich imperialistów i syjonistów, zrobili to, by przywrócić arabski honor. Komisja Peela zadała arabskim buntownikom pytanie, dlaczego, skoro sytuacja tak dramatycznie się poprawiła od czasu przybycia syjonistów, atakują Żydów? Jeden z buntowników odpowiedział: „Mówisz, że jest nam lepiej: mówisz, że mój dom wzbogacił się dzięki obcym, którzy do niego weszli. Ale to mój dom i nie zapraszałem obcych ani nie prosiłem ich, aby go wzbogacili. Lepiej mieć własną matę niż dzielić dom”. Innymi słowy, „Wolę ubóstwo jako członek dominującej grupy, niż dzielenie się bogactwem”. Można to nazwać sytuacją przegrania obu stron: mogę „wygrać” (żyć w ubóstwie) tylko wtedy, gdy ty przegrasz.

Tutaj mamy dobry przykład tego, co, mutatis mutandis, stało się duchem muzułmańskiego imperialnego kolonializmu na przestrzeni wielu stuleci na ziemi między rzeką a morzem. W późniejszym okresie osmańskim był to klasyczny przypadek wielu głęboko podzielonych społeczeństw, w których rządzące elity dominują nad zdecydowaną większością zwykłych ludzi żyjących w ubóstwie i zacofaniu upadającego systemu: muzułmańscy chłopi – fellahowie – i inni zwykli ludzie byli w opłakanym stanie, zubożeni przez warunki naturalne, najazdy Beduinów, wyzyskujących właścicieli ziemskich i wysokie podatki państwowe, żyjąc na granicy przetrwania.

Ich stan był daleki od chwalebnego triumfalizmu ich przodków, ale najwyraźniej nie oznaczało to, że wyrzekli się dumnego poczucia wyższości właściwego podbojowi, ale teraz już wyblakłego… Mata moja własna. Kiedy Bractwo Muzułmańskie i nacjonaliści arabscy potępili zachodnią agresję imperialno-kolonialną, zrobili to trafnie: obie strony były zaangażowane w la raison du plus fort. Ale temu, co przeciwstawiali tej agresji, był ich własny, silny, trwający tysiąclecia imperialny kolonializm, tak zwany „opór” był imperialną rywalizacją o panowanie.

Te ramy wyjaśniają muzułmańskie stawki w powstaniu Izraela. Nic nie mogłoby być bardziej katastrofalne niż Żydzi, historycznie najsłabsi i najbardziej tchórzliwi spośród dhimmi, ustanawiający autonomiczne państwo w sercu (tego, co powinno być) Dar al Islam. (Uczeni kultur hańby-honoru zauważają, że dopóki upokarzający fakt [np. niewierność żony] nie zostanie ujawniony publicznie, jest znośny). Państwo żydowskie w Palestynie było właśnie takim publicznym ogłoszeniem muzułmańskiej impotencji.

A jednak dokładnie to się wydarzyło. A odpowiedzią na katastrofę było uwięzienie uchodźców z Palestyny w „obozach dla uchodźców” (gdzie większość nadal żyje) i przysięganie wiecznej wrogości „tworowi syjonistycznemu”. Tutaj można znaleźć kluczową triumfalistyczną odpowiedź Arabów na niewytłumaczalny i bluźnierczy sukces Izraela, odpowiedź, która zdominowała arabskich przywódców z niewieloma wyjątkami: spraw, aby twój własny naród cierpiał jako sposób na promowanie wojny, której przegrania przez ciebie nie chcesz przyznaćHamas wyjaśnia :

W dniu, w którym wrogowie podbiją część ziemi muzułmańskiej, dżihad staje się osobistym obowiązkiem każdego muzułmanina. W obliczu żydowskiej okupacji Palestyny konieczne jest podniesienie sztandaru dżihadu. Wymaga to propagowania świadomości islamskiej wśród mas, lokalnie [w Palestynie], w świecie arabskim i w świecie islamskim. Konieczne jest zaszczepienie ducha dżihadu w narodzie, pójście na wrogów i dołączenie do szeregów bojowników dżihadu.

islamski i arabski Irredentyzm, zachodnia naiwność

Jeśli to wszystko nie ma sensu dla ludzi Zachodu (którzy czują się zobowiązani do tłumaczenia tego jako oporu wobec żydowskiego imperializmu i pragnienia wolności i godności), to ma to sens dla arabskich muzułmanów. Były jordański poseł Muhammad Tu’mah Al-Kudah ogłosił 30 października 2019 r.:

Prorok Mahomet ostrzegał nas przed tymi ludźmi. Koran (5:82) mówi: „Znajdziesz, że ludzie najbardziej zawzięci w swojej wrogości wobec tych, którzy uwierzyli – to  Żydzi…”. Każdy muzułmanin powinien przeczytać ten werset. Każdy muzułmanin powinien go zapamiętać i wyryć w swoim umyśle i sercu… (Nasza) wrogość wobec Żydów nigdy się nie skończy. Będzie trwała, aż przybędzie Dadżdżal i Żydzi zostaną unicestwieni w Wielkiej Bitwie, która odbędzie się w Lewancie, na naszej ziemi, przeciwko Żydom. Wrogość między nami a Żydami nigdy się nie skończy, ponieważ jest ideologiczna… Reżimy świata mogą podpisywać porozumienia i układy pokojowe z Żydami, ale ludzie przeklinają Żydów, kiedykolwiek recytują (otwierający) rozdział Al-Fatiha (tj. 7 werset, 1:7) w Koranie.

W tym właśnie tkwi irredentyzm, który sprawia, że konflikt jest tak długotrwały.

***

Dopiero gdy obserwatorzy zdadzą sobie sprawę, że zarówno chrześcijańskie/postchrześcijańskie, jak i muzułmańskie dążenia do kolonialnego imperium grają według tych samych zasad gry o sumie zerowej, które wymagają wojny, mogą zacząć doceniać, do jakiego stopnia Żydzi, ci przeklęci ludzie, promowali właśnie ten rodzaj postępowej kultury, która wyrzeka się dominacji. (Czy istnieje na świecie jakaś władza okupacyjna, której własny naród się sprzeciwia? A w Izraelu sprzeciw ten występuje pomimo niebezpieczeństw związanych z jej zakończeniem). Rozpoczęli najbardziej udany eksperyment wolności i tolerancji na Bliskim Wschodzie od czasu swoich poprzednich wysiłków w pierwszym tysiącleciu p.n.e. Kiedy Sadat twierdził, że Egipt jest jedynym narodem arabskim, a wszystkie inne to plemiona z flagami, podkreślił stopień, w jakim Izrael reprezentuje o wiele bardziej rozwinięty etap demokratycznego państwa niż którykolwiek z jego sąsiadów, w tym Egipt. A jednak ludzie Zachodu, którzy promują rozwiązanie w postaci dwóch państw, chętnie wierzą, że gdyby istniało państwo palestyńskie, byłoby ono demokratyczne, świadome praw mniejszości i żyło w pokoju ze swoim sąsiadem.

Pogląd, że Izrael jest tworem imperialno-kolonialnym, ostatnim i najgorszym wcieleniem zachodniego imperializmu, a Palestyńczycy walczą z nim o wolność i godność, jest prawdopodobnie najbardziej rażącym błędem popełnianym obecnie przez „wojowników społecznych” wspierających Hamas. Hamas i całe spektrum partii palestyńskich otwarcie walczą o odebranie Żydom wolności i godności, których Żydzi bronią z wyjątkową powściągliwością. Antyimperialny, antysyjonistyczny chór głupców powtarza dżihadystyczny imperialny, irredentystyczny slogan: „Min el – maiyeh lel mayieh, Falasteen Arabiya” (Od wody do wody Palestyna będzie arabska), wyobrażając sobie, że biorą udział w globalnej walce o wolność i godność, a na pewno nie – nie daj Boże! – wzmacniają najbardziej bezwzględny, religijny imperializm na planecie, który ma ich na liście swoich celów.

Wróćmy do Merriman-Lotze. Oto parafraza jego twierdzenia:

krótko mówiąc, moim zdaniem przemoc palestyńska jest przemocą, która musi zostać zastosowana, aby ustanowić kolonialną okupację wojskową, która trwa ponad tysiąc lat, i nierówność apartheidu, w której kobiety i niewierni są nierówni wobec prawa. Przemoc izraelska jest nieuniknioną odpowiedzią na ten trwający muzułmański imperializm. Przemoc zatem zakończy się dopiero wtedy, gdy muzułmanie wyrzekną się swojego triumfalizmu i supremacji.

Wszystko to byłoby zabawne, gdyby nie było zadziwiająco głupie i autodestrukcyjne. Postępowcy oskarżający Izrael o ludobójstwo są, podobnie jak geje i feministki w Palestynie, prawdziwymi, realnymi przypadkami parodii imitującej życie…  to jest jak kolejny, jeszcze bardziej absurdalny rozdział Prawdziwego Wyznawcy Erica Hoffera.

Społeczeństwa, w których mówi się takie absurdy, mogą przetrwać. Ale nie społeczeństwa, w których taka głupota staje się polityką.

Wniosek

Ta analiza może wydawać się przygnębiająca. W końcu, chęć ludzi Zachodu, aby odrzucić/zignorować te dowody i tak mocno nalegać na sprawę świeckości, nacjonalizmu i praw człowieka w tym konflikcie, odzwierciedla w najlepszym razie nieświadomą potrzebę wiary, że istnieje „rozwiązanie”. W najgorszym jest to dogmatyczne zaprzeczenie rzeczywistości. Kiedy Benny Morris ukończył swoje studium 1948, wydawca odrzucił je, ponieważ przedstawiało muzułmańską wojnę z Izraelem jako dżihad. [4] Nasi polityczni „naukowcy” mają ograniczone doświadczenie w rozumieniu, jak radzić sobie z ruchami i motywacjami religijnymi, więc zamiast zająć się luką w swojej wiedzy, wolą iść z fikcją palestyńskiego „nacjonalizmu” stworzonego przez sowiecką propagandę. Taka była logika rozwiązania w postaci dwóch państw: ziemia za pokój. Jednak gdy twój przeciwnik gra zgodnie z logiką gry o sumie zerowej, ustępstwa są zaproszeniem do dalszej agresji: ziemia za wojnę. A niektóre kluczowe postacie, w tym członkowie izraelskiego wywiadu, nadal wierzą w tę fikcję, bez względu na to, jak bardzo jest ona skompromitowana. [5]

Tym, co musimy zbadać jako kultura, jest tajemnica tego, jak wierzący może wyrzec się triumfalizmu w teraźniejszości (to, co wyobraża sobie w u kresu czasów, ma znaczenie tylko wtedy, gdy uważa, że nadszedł czas) i przyjąć religijność demotyczną. To o wiele mniej „męska” forma tożsamości religijnej, ale przynosi korzyści wszystkim, nie tylko dążącym do dominacji. Gdyby zachodni „postępowcy” poważnie traktowali swoje wartości, nie zachęcaliby do tego palestyńskiego irredentyzmu, udając, że jest to „walka o wolność” słabszych, a nie wściekłość sfrustrowanego imperialisty, zwłaszcza gdy imperializm ten atakuje również postępowców.

Nie jest tak, że islam nie ma tradycji demotycznej. (Można by twierdzić, że charakteryzowała ona pierwszy okres mekkański.) Jest formą humanitarnego rasizmu wiara, że muzułmanie nie są zdolni do wzajemnego szacunku, jakiego wymagają demokracje dla rozdziału kościoła od państwa, wzajemności, którą umożliwia demotyczna religijność. Jest formą głupoty nie przeciwstawianie się światu muzułmańskiemu i nie żądanie, by przezwyciężył triumfalistyczne przywiązanie do honoru i dołączył do reszty ludzkości. Jest niemądrą wiarą, że żądanie tego jest jakąś formą zachodniego (postępowego) imperializmu.

Dżihadyści jasno dali do zrozumienia, o co chodzi w tej wojnie: „Kochamy śmierć bardziej niż wy kochacie życie, dlatego was pokonamy”. Ich wniosek jest prawdziwy tylko wtedy, gdy wy, którzy uważacie się za biernych obserwatorów, staniecie po stronie kultu śmierci. Wygramy, gdy wy – niewierni i wierzący – dołączycie do nas w kochaniu życia. Kto by pomyślał, że kochanie życia jest takie trudne?


[1] Glosa Maududiego do Koranu, 9:29 z jego Towards Understanding the Qur’an, vol. 3, s. 201-202; reprodukowana w Bostom, The Legacy of Islamic Antisemitism: From Sacred Texts to Solemn History (AndrewBostom.org), 2020, s. 42. Patrz także, Hillel Cohen, Army of Shadows: Palestinian Collaboration with Zionism, 1917–1948 (University of California, 2009).

[2] Ioana Emy Matesan, The Violence Pendulum: Tactical Change in Islamist Groups in Egypt and Indonesia (NY: Oxford UP, 2020), rozdz. 2.

[3] Walter Block i Alan Futerman, The Liberal Case for Israel (Springer, 2021), s. 66, tabela 3.3 i s. 78f, tabele 3.5-6. Zobacz także zdumiewające statystyki dotyczące płaconych podatków. Chociaż Żydzi posiadali mniej ziemi, płacili w latach 1944/45 ponad trzy razy więcej podatków niż Arabowie: s. 334, tabela 7.10.

[4] Redaktorka w Metropolitan Books (Holt) odmówiła przyjęcia tego częściowo dlatego, że w swoim podsumowaniu Morris napisał, że Arabowie są motywowani antysemityzmem i dżihadyzmem. Krytyka Arabów przez Morrisa za korupcję i brak jedności została uznana za „rasistowską”. (Benny Morris email, 20 października 2014)

[5] Na temat uporczywego liberalnego egocentryzmu poznawczego Ami Ayalona patrz Landes, Can „The Whole World” Be Wrong?, s. 406–408.


Richard Allen Landes – Amerykański historyk, wykładowca na Boston University, dyrektor bostońskiego Center for Millennial Studies. Autor szeregu książek o średniowieczu i ruchach apokaliptycznych. Obserwator konfliktu na Bliskim Wschodzie (to on ukuł pojęcie „Pallywood” na wyprodukowane ze statystami filmy mające być „dowodami” przeciwko Izraelowi). Jest również autorem dwuczęściowej druzgoczącej analizy tzw. „Raportu Goldstone’a”.

  1. “Goldstone’s Gaza Report, Part I: A Failure of Intelligence”, Middle East Review of International Affairs (MERIA), January 2010.
  2. “Goldstone’s Gaza Report, Part II: A Miscarriage of Human Rights,” Middle East Review of International Affairs (MERIA), January 2010.
    W lutym 2023 r. ukazała się jego nowa książka pod tytułem Can the Whole World Be Wrong?

Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


It was a terrorist command center, stupid!

It was a terrorist command center, stupid!

Ruthie Blum


The precision strike on Hamas and Islamic Jihad officers embedded in a mosque within a school compound is being falsely depicted as a mass-casualty incident.

.
An infographic of terrorists eliminated in the strike on the Al-Taba’een school compound in Daraj Tuffah, Gaza, Aug. 10, 2024. Credit: IDF.

Following the strike on Saturday in Gaza that eliminated 19 Hamas and Islamic Jihad terrorists, international media outlets promptly published the lie told to them by residents of the Strip about the number and identity of the casualties. Nothing novel about that.

Since the start of the war on Oct. 7, the press has cited Gaza Health Ministry figures—and the global bodies that gleefully buy them—to bolster false accusations of crimes committed by the Israel Defense Forces against civilians in the Hamas-run enclave. Nor has factual evidence caused the claims to dissipate.

This is partly the fault of the IDF, which is often very late in refuting the rumors. Worse, its spokesman’s unit rarely seems to prepare in advance for the anti-Israel propaganda onslaught that always comes on the heels of military moves that provide photos of rubble—whether or not the images even depict the areas under discussion. Indeed, sometimes, the pictures are taken from other countries and conflicts.

What makes this failure of preemption especially disturbing is that IDF Spokesman Daniel Hagari is always quick to announce the launch of investigations relating to the potentially inappropriate behavior of soldiers in and beyond the battlefield. The phenomenon is part of Israel’s obsession with having the “most moral,” rather than fiercest, army in the world.

Since Israel’s ethics are intact, it shouldn’t be necessary to prove it at every juncture, especially not to those who wish it ill or never give it the benefit of the doubt. Still, playing catch-up with sensationalist reports is both exhausting and ultimately pointless.

After all, once a piece of juicy slander is out there, it’s hard to reverse its damage. The current deception is a perfect case in point.

Take CNN’s headline on the incident, for example, which reads: “Israeli strike on mosque and school in Gaza kills scores, sparking international outrage.”

Then there’s the post on X by chief European Union Israel-basher Josep Borrell, who hastened to write: “Horrified by images from a sheltering school in Gaza hit by an Israeli strike, w/ reportedly dozens of Palestinian victims. At least 10 schools were targeted in the last weeks. There’s no justification for these massacres.”

The predictable list goes on.

But here’s what actually happened. The IDF and Israel Security Agency carried out a pinpoint attack on a Hamas command-and-control center that was embedded in a mosque inside a school compound. As Hagari’s office explained, albeit with customary tardiness, “The strike was carried out using three precise munitions, which … cannot cause the amount of damage that is being reported by the Hamas-run Government Information Office in Gaza.”


Ruthie Blum – , a former adviser at the office of Israeli Prime Minister Benjamin Netanyahu, is an award-winning columnist and a senior contributing editor at JNS. She is also co-host, with Ambassador Mark Regev, of the JNS-TV podcast “Israel Undiplomatic.” She writes and lectures on Israeli politics, culture and U.S.-Israel relations. Originally from New York City, she moved to Israel in 1977 and is based in Tel Aviv. She is a regular guest on TV and radio, appearing on Newsmax, LiveNOW from Fox, i24News, ILTV, WION, NTD TV, TheDove TV, Scripps TV, Main Street Radio, Joe Paggs, Rob Schilling News Radio and others.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


One Killed, One Wounded in Jordan Valley Shooting Attack


One Killed, One Wounded in Jordan Valley Shooting Attack

JNS.org


Israeli security and rescue forces at the site of a shooting attack in the northern Jordan Valley, Aug. 11, 2024. Photo: Magen David Adom.

One Israeli was killed and another moderately wounded when terrorists opened fire at their vehicles near the Mehola Junction in the northern Jordan Valley on Sunday, the Israel Defense Forces confirmed.

“Terrorists fired from a passing vehicle at several cars in the area of the Mehola Junction on Route 90 in the [sector of the Judea and Samaria Division’s 417th] Bekaa and Emekim Brigade,” the IDF stated.

Magen David Adom medics, working alongside IDF soldiers, pronounced the death of a man in his 20s and evacuated the moderately wounded victim—a 33-year-old male with gunshot wounds to his lower body— to a hospital by helicopter, the emergency service said in a statement.

IDF troops made their way to the scene and opened a manhunt for the terrorists.



Last week, Palestinian terrorists twice tried to ambush IDF troops with remotely detonated roadside bombs near the Jordan Valley town of Beka’ot, located some 9 miles south-southwest of Mehola.

In the first six months of 2024, medical authorities recorded 3,272 terror attacks in Judea, Samaria and the Jordan Valley, including 1,868 cases of rock-throwing, 456 fire-bombings, 299 IED charges and 109 shootings.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com