Sklep w Iraku. Źródło: Nioh Berg
Nieświęty sojusz lewicy z faszyzmem
Andrzej Koraszewski
Kiedy próbowałem otwarcie przedstawić swoje poglądy na temat elementów faszystowskich w islamie i obecnego w nim antysemityzmu, nie tylko wielu nie chciało tego słuchać, ale byłem uważany za kogoś, kto albo nie należy do lewicy (często uważano mnie za prawicowego ekstremistę), albo kogoś, kto nie rozumie islamu. Oczywiste było, że nie na miejscu jest mówienie o islamofaszyzmie. Ale nadszedł najwyższy czas, aby mówić o tej sprawie otwarcie i jednoznacznie.
Kurdyjski badacz przypomina, że radykalni intelektualiści muzułmańscy byli zafascynowani faszyzmem co najmniej od 1935 roku, kiedy Hasan Al Bana, założyciel Bractwa Muzułmańskiego, zapoznał się z pismami Benito Mussoliniego. Co ciekawe, ta fascynacja była wzajemna.
Julius Evola, włoski filozof, poeta i malarz, teoretyk faszyzmu, fetowany przez Himmlera, który do śmierci w 1974 roku nie zmienił swoich poglądów, po wojnie sześciodniowej w 1967 roku pisał:
„Arabowie są niewątpliwie ważnym narodem. Obecnie znajdują się w opłakanym stanie. Arabski socjalizm im nie odpowiada. Globalny postęp islamu nie został jeszcze zatrzymany. Kiedy nadejdzie czas — a jestem pewien, że wkrótce — będą mogli przywrócić kalifat”
Nawiasem mówiąc (o czym Peshraw Mohammed nie wspomina), ponad dziesięć lat wcześniej, w 1956 roku Adolf Eichmann na emigracji w Argentynie, kierował swoje nadzieje raczej do muzułmanów niż do mieszkańców Zachodu. Uważał, że to muzułmanie ocenią go sprawiedliwie i uznają szlachetność jego planów ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej. Jak pisał:
„Wy, 360 milionów mahometan, z którymi mam silny związek wewnętrzny od dni mojej więzi z waszym Wielkim Muftim Jerozolimy. Wy, którzy macie większą prawdę w surach waszego Koranu, wzywam was, byście mnie osądzili.”
W Islamskiej Republice Iranu intelektualiści również dziś uważają Evolę za ważnego filozofa. Skazany we Francji terrorysta Hezbollahu, Fouad Ali Saleh, który w połowie lat 80., był odpowiedzialny za serię ataków na terenie Francji, podczas swojego procesu również cytował fragmenty dzieła Evoli Revolt Against the Modern World.
Na Zachodzie jest kilku badaczy, którzy zajmują się elementami faszystowskimi przeniesionymi do ideologii islamistycznej analizując polityczny islam jako nowoczesną formę faszyzmu. Amerykański politolog Manfred Halpern był jednym z pierwszych, który opisał upolityczniony islam jako ruch faszystowski; w swoich przełomowych badaniach z 1963 r. The Politics of Social Change in the Middle East and North Africa pisał o „neo-islamskim totalitaryzmie”. Peshraw Mohammed wylicza tu również francuskiego marksistę Maxime Rodinsona, który opisał ruchy islamskie, takie jak Bractwo Muzułmańskie, jako „pewien rodzaj archaicznego faszyzmu”, którego celem jest ustanowienie „państwa totalitarnego”, w którym „policja polityczna” brutalnie egzekwuje porządek moralny i społeczny.
Biorąc pod uwagę to tło, obecne zjawiska, takie jak ISIS, zdecydowanie zasługują na miano faszystowskich. Flagi talibów i terrorystów ISIS można było również zobaczyć pod koniec 2023 r. na rzekomo propalestyńskich demonstracjach w Essen i Hamburgu. Świeccy, liberalni i lewicowi emigranci z muzułmańskiego świata od dawna ostrzegają niemieckie społeczeństwo przed niebezpieczeństwami wzrostu islamizmu, ale są ignorowani. Kiedy zwróciłem uwagę na ten problem moim niemieckim lewicowym przyjaciołom, szybko zostałem nazwany „islamofobem”, a w niektórych przypadkach rasistą, występującym przeciwko muzułmanom.
Kurdyjski socjaldemokrata zastanawia się nad paradoksem zaprzeczania przez znaczną część zachodniej lewicy istnienia islamskiego faszyzmu i wszechobecnego w islamie antyjudaizmu.
„Doniesienia o antysemickich hasłach na ‘pro-palestyńskich’ demonstracjach w Europie nie są zaskakujące z dwóch powodów: po pierwsze, ze względu na stygmatyzację Żydów w Koranie, przekazywaną od 1400 lat, a po drugie, ze względu na wpływ współczesnych ideologii na myślicieli islamskich i świat islamski.”
Peshraw Mohammed pisze, że za najważniejszego nowożytnego antyżydowskiego islamistę uważa się powszechnie Egipcjanina Sajjida Kutba (1906–1966), autora wpływowego eseju z lat 50. zatytułowanego „Nasza walka z Żydami”.
Qutb jest uważany za swego rodzaju głównego ideologa Bractwa Muzułmańskiego. Wydestylował specyficznie islamski antysemityzm z tradycji religijnej i zachodnich teorii spiskowych.
Żydzi, jak pisał Kutb, rekrutują „sługusów”, czyli wykształconych na Zachodzie i zwesternizowanych muzułmanów lub „muzułmanów pod wpływem Żydów”, aby podkopać islam i ducha walki muzułmanów.
Dlatego też nalegał, aby muzułmanie zawsze pamiętali o nauce Koranu, że „najgorszymi wrogami muzułmanów są Żydzi” i że „Bóg ich przeklął”. Przez stulecia Bóg wysyłał „swoje sługi”, aby ukarać Żydów, więc „sprawił, że Hitler będzie nad nimi rządził”. Kutb wierzył, że ich plan rozpoczęcia „wojny krzyżowców-syjonistów” doprowadzi do tego, że Allah ponownie ich ukarze, niszcząc Izrael.
Kurdyjski autor nie porusza wpływów nazizmu na islam szyicki. Wszystkie milicje tworzone przez Islamską Republikę Iranu systematycznie posługują się nazistowskim salutem, odwołania do Adolfa Hitlera spotykamy na każdym kroku, Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej utworzony został na wzór SS. O jego początkach opowiadał niedawno w wywiadzie dla „Jerusalem Post” jego założyciel Mohsen Sazegara, który popadł w niełaskę i od 20 lat przebywa na emigracji w USA.
Sazegara mówi: „Chociaż wszystkie rewolucje są złożone, tę w Iranie z 1979 r. często przedstawia się jako pewnego rodzaju rewolucję klasy robotniczej – powstanie biednych przeciwko szachowi lub powstanie religijnych islamistów przeciwko modernizacji i westernizacji.”
Chomeiniego popierała skrajna lewica (po zwycięstwie wymordowana) i skrajna prawica, pobożna wieś i miejski proletariat. Przeciwna była klasa średnia. Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej powstał jako przeciwwaga regularnej armii, bo nie ufano kadrze oficerskiej. Pierwszym zadaniem był rozbrojenie ludu. Wszyscy musieli zdać broń. Jak mówi Sazegara – IRGC było „armią ludu”.
W rzeczywistością było potężnie uzbrojoną żandarmerią złożoną z fanatycznie oddanych rewolucji młodych ludzi indoktrynowanych do bezlitosnej walki z „wrogami ludu i Allaha”.
Sazegara daje do zrozumienia, że nadal jest wierny pierwotnym hasłom islamskiej rewolucji. Podkreśla, że „Nasza idea Gwardii Rewolucyjnej nie była ideą obecną”. Kandydował na stanowisko prezydenta, a potem został aresztowany. Trudno mieć do niego cień zaufania, ale nadal to, co mówi, jest interesujące:
„To jest teraz potwór. IRGC nie jest zjednoczoną organizacją. Jest jak smok z siedmioma różnymi głowami, które są niezależne od siebie. To jest armia, grupa terrorystyczna, machina tłumienia [wszelkiego oporu], z wywiadem takim jak KGB, a jednocześnie jest jak zachodni kartel obejmujący setki firm i jak mafia, jest zamieszany w przemyt narkotyków, prowadzenie burdeli i domów hazardu. To zasadniczo różni się od pierwotnego pomysłu”.
Zdaniem Sazegary obecne przywództwo Iranu „jest teokracją, reżimem totalitarnym, dyktaturą, ale główną naturą tego reżimu jest dziś kleptokracja”. Szacuje, że nawet połowa irańskiej gospodarki może być w jakiś sposób powiązana z osobistym majątkiem obecnego Najwyższego Przywódcy Alego Chameneiego, czy to poprzez defraudację, czy przywłaszczenie.
Sazegara nie mówi o obecności nazistowskiej ideologii w Iranie, ta jest jednak widoczna na każdym kroku. Mein Kampf Hitlera widzimy w witrynach księgarń, nazistowskie saluty są obecne na defiladach, pochwały nazizmu znajdujemy w tysiącach wpisów w mediach społecznościowych, stylistyka karykatur w oczywisty sposób nawiązuje do nazistowskiej tradycji, a eksterminacja Żydów w Izraelu i wszędzie indziej jest otwarcie prezentowanym, centralnym filarem irańskiej propagandy.
Wróćmy jednak do kurdyjskiego badacza, dla którego szokiem był nie tylko fakt sojuszu zachodniej lewicy z islamofaszyzmem, ale również stanowcza odmowa zauważenia islamskiego imperializmu.
„Bardziej niż kiedykolwiek lewicowcy, islam polityczny i intelektualiści postkolonialni połączyli siły w nieświętym sojuszu. Nie rozumiejąc historii ekspansjonizmu islamskiego, kolonializmu arabskiego i islamskiego antysemityzmu, części zachodniej lewicy zaczęły postrzegać każdy ruch kontrujący Zachód jako walkę z amerykańskim imperializmem” – pisze Peshraw Mohammed.
Postrzeganie Islamskiej Republiki Iranu, Hezbollahu, Huti, Hamasu jako części lewicy może szokować, ale jeśli wrogiem jest zachodnia demokracja, a przede wszystkim Ameryka, to wszystko staje się zrozumiałe. Nawet kiedy Islamskie Państwo Iraku i Syrii atakowało kurdyjskie miasto Kobane, znaleźli się zachodni lewicowcy żądający, aby amerykańskie i brytyjskie lotnictwo przestało bombardować pozycje ISIS. Zachodnia lewica jest bardzo niechętna dążeniu Kurdów do niepodległości.
Pochodzący z Iranu historyk kultury (profesor zwyczajny na Columbia University), Hamid Dabashi porównuje Kurdów do Żydów i widzi perspektywę ustanowienia niepodległego Kurdystanu jako „drugiego osadniczo-kolonialnego Izraela”.
„Koncentracja dużej części lewicy na Stanach Zjednoczonych przy jednoczesnej obojętności na imperializm rosyjski, chiński, irański lub turecki doprowadziła do poważnych błędnych osądów politycznych. Obejmuje to ideę, że każda forma zachodniej myśli, sztuki lub literatury jest częścią projektu kolonialnego – komentuje Peshraw Mohammed. […]
Dlaczego europejska lewica bezwarunkowo popiera palestyński ruch islamistyczny, ale znacznie mniej Kurdów, mimo że ruch kurdyjski jest świecki, lewicowy, liberalny, feministyczny i socjaldemokratyczny, a także wykazuje najmniejszy wpływ islamizmu? Trochę czasu zajęło mi zrozumienie odpowiedzi: selektywność lewicy i antysemityzm są nierozerwalnie ze sobą powiązane.”
Dabashi postrzega ustanowienie niepodległego Kurdystanu jako katastrofę dla Bliskiego Wschodu, równocześnie widzi ustanowienie państwa palestyńskiego i rozpad Izraela jako drogę do pokoju. Takie stanowisko podziela dziś również bardzo wielu lewicowców, którzy nie pochodzą z muzułmańskiego świata. Ci ludzie niesłychanie wzmocnili polityczny islam i wsparli imperialne ambicje islamistów.
Kończąc swój artykuł Peshraw Mohammed stwierdza, że stanowisko w „kwestii żydowskiej”, choć samo w sobie nie ma pierwszorzędnego znaczenia, stało się wskaźnikiem przynależności do większego ruchu politycznego, przekonań politycznych i ogólnych wyborów kulturowych.
Kurdyjski autor chciałby, żeby zachodnia lewica wreszcie się otrząsnęła. Chwilowo nic takiego przebudzenia nie zapowiada. Wręcz przeciwnie.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com