Archive | 2017/07/23

Mieli być przyszłością Izraela

Mieli być przyszłością Izraela

KATARZYNA ANDERSZ, MICHAŁ BOJANOWSKI


Kadr z filmu “Children of the Sun”

RODZINY SPOTYKAŁY SIĘ O DOKŁADNIE WYZNACZONYCH PORACH W CIĄGU TYGODNIA. NIEKTÓRE DZIECI WOŁAŁY: „MAMO, TATO!”, NIEKTÓRE ZWRACAŁY SIĘ DO RODZICÓW PO IMIENIU, INNE DO TEJ PORY MÓWIĄ O NICH „BIOLOGICZNI RODZICE”. DO DZIŚ WIELE EMOCJI WZBUDZA TRADYCYJNY, KIBUCOWY SYSTEM WYCHOWANIA, W KTÓRYM DZIECI I DOROŚLI MIESZKALI OSOBNO. O TYM, JAK ŻYŁO SIĘ W KIBUCU OPOWIADA JAEL NEEMAN, AUTORKA WYDANEJ KILKA LAT TEMU W JĘZYKU POLSKIM KSIĄŻKI „BYLIŚMY PRZYSZŁOŚCIĄ”, ORAZ RAN TAL, TWÓRCA PORUSZAJĄCEGO DOKUMENTU „CHILDREN OF THE SUN”.

„Żyliśmy we wszechświatach równoległych, my w społeczności dziecięcej, rodzice wśród starszych.

Przemieszczaliśmy się w masie jak klucze ptaków, jak stada zebr, zawsze w dwóch dużych grupach. Na codzienne spotkania o siedemnastej trzydzieści my, dzieci, szłyśmy wszystkie razem, odprowadzając się nawzajem pod drzwi domu rodziców biologicznych, a po upływie godziny i pięćdziesięciu minut, o dziewiętnastej dwadzieścia, wracałyśmy tą samą ścieżką do domu dzieci, odprowadzane przez rodziców.

My jedliśmy kolację w domu dzieci, oni w stołówce. Przedtem, tuż po naszym urodzeniu, matki zawiozły nas ze szpitala prosto do domu niemowląt, gdzie czekała już na nas opiekunka. Potem przychodziły nas karmić, zawsze razem, w tych samych godzinach. Karmiły jedna przy drugiej. Synchronizacja miała zagwarantować, że żadne dziecko nie dostanie więcej. Ni mniej, ni więcej. Także na układanie nas do snu rodzice przychodzili grupkami. Wolno im było spędzić z nami kwadrans. Nie każdy przychodził, ponieważ większość z nas miała jeszcze rodzeństwo, a we wszystkich domach kładło się dzieci spać o tej samej porze, poza tym wielu rodziców zajętych było budową kibucu i pracą w komisjach”.

Jael Neeman „Byliśmy przyszłością”

Michał Bojanowski: Wychowywałeś swoje dzieci inaczej?

Ran Tal: Dom, który stworzyłem ze swoją żoną, był zupełnie inny od tego, w którym dorastałem. Normalna mieszczańska rodzina z Tel Awiwu.

Lepszy niż ten w kibucu?

RT: Jak każdy rodzic zastanawiałem się, jak wychowywać dzieci. Każde pokolenie robi to, w co wierzy, że jest najlepsze dla ich dzieci, a mimo to po świecie chodzi wielu nieszczęśliwych ludzi. Twórcy kibuców uwierzyli, że mogą stworzyć szczęśliwych i produktywnych obywateli. Nie sposób to osiągnąć w taki sposób, choć nie dziwi mnie, że kogoś ta idea mogła pociągać.

Wierzyłeś, że wychowujesz swoje dzieci we właściwy sposób?

RT: Nie ma czegoś takiego jak właściwy sposób, a jednak czuję, że to, jak ja zostałem wychowany, nie było właściwe. Jeśli rodzina wspiera cię emocjonalnie, daje podstawy do tego, żebyś był gotowy do funkcjonowania w świecie, prawdopodobnie będziesz w miarę szczęśliwym człowiekiem, choć i to nie zawsze działa. Mam nadzieję, że dałem swoim dzieciom dobre podstawy – wsparcie, miłość, zrozumienie.

Tego brakowało wam najbardziej w kibucu?

Yael Neeman: Czasami, kiedy patrzyłam na to, jak jacyś rodzice opiekują się swoim chorym dzieckiem, robiło mi się przykro.

„Tylko raz widzieliśmy węgierską dziewczynkę w naszym wieku. Była to kuzynka Idit, która niespodziewanie przyjechała latem w odwiedziny. Nosiła białą haftowaną bluzkę, dokładnie taką jak te, które przysyłano nam w paczkach z zagranicy. Wyjmowaliśmy je z kartonów i od razu zanosiliśmy do magazynu ubrań, by stały się galowym strojem należącym do wszystkich dzieci i wróciły do nas, gdy przyjdzie nasza kolej, żeby raz do roku pojechać z rodziną biologiczną do kibucowego mieszkania przy ulicy Szejnkina w Tel Awiwie”.

Jael Neeman „Byliśmy przyszłością”

Nie mogło to być szczęśliwe dzieciństwo.

YN: Nie mam dzieci, ale i ja, i moi znajomi wychowani w kibucu dostrzegamy tutaj paradoks. Mieliśmy bardzo szczęśliwe dzieciństwo, ale żadne z nas nie chciałoby wychowywać swoich dzieci w kibucu. Jaki w tym sens?

Dlatego wszyscy wyjechaliście.

YN: Oprócz jednego mojego brata, który został. Jednak kibuc teraz nie przypomina miejsca, w którym dorastaliśmy. Dzieci mieszkają z rodzicami. Opuściliśmy kibuc, ale przestał on w międzyczasie istnieć.

„To właśnie odchodzenie młodzieży, a nie kwestia wspólnego nocowania, spowodowało rozłam w kibucach. Rodzice załamywali się, nie mogąc pomóc.”

Jael Neeman „Byliśmy przyszłością”

Dlaczego w swojej książce posługujesz się zwrotem „rodzina biologiczna”, „biologiczni rodzice”?

YN: W kibucu nie znajdziesz na drzwiach tabliczki: „tu mieszka taka a taka rodzina”. Rodzin nie ma. Są rodzice – osobno, i dzieci – także osobno. Zależało mi na tym, żeby to podkreślić.

Zwracaliście się do rodziców po imieniu?

RT: Nie, zwracałem się do nich mamo i tato. Kibuce należały do różnych ruchów, były tam różne zwyczaje. U nas mówiło się po staremu.

Po skończeniu szóstej klasy przenoszono was do innej szkoły i do domu wracaliście tylko na weekendy. Piszesz, że nawet nie miałaś potrzeby odwiedzać swoich rodziców, nie tęskniłaś za nimi. To normalne w pewnym wieku, ale chyba nie w tak młodym?

YN: Od wczesnego dzieciństwa byliśmy bardziej samodzielni i niezależni.

„Teraz w naszych pokojach panował nieład, żadne ubranie nie trafiało do szafy. Przez okrągły rok chodziliśmy wyłącznie w kapciach, jedliśmy tosty opiekane na krajowych piecykach naftowych marki Fireside.

Kiedyś jedna z opiekunek powiedziała:

– Dość, to zaczyna być niebezpieczne!

Wylała dwadzieścia wiader wody na podłogę w pokoju mojego brata Jaira, starszego ode mnie o pięć lat, i zostawiła go z trzema współlokatorami, żeby to posprzątali.

– Teraz nie macie wyjścia! – wrzeszczała. – To was nauczy porządku!

Mój brat z kolegami udali się jednak do warsztatu mechanicznego, gdzie przez bite dwanaście godzin konstruowali system drewnianych mostów. Następnie zamontowali go nad lustrem wody. Łączył ich pokój na końcu korytarza z klasą, przechodził wysoko nad betonowym placykiem między budynkiem mieszkalnym a lekcyjnym i nad rozległym trawnikiem. Wieczorami schodziliśmy się wszyscy podziwiać tę imponującą konstrukcję podświetloną kolorowo przez inny zespół z ich grupy, złożony z matematyczno-fizycznych geniuszów. Kiedy po tygodniu woda wyparowała, mosty zdemontowano, a drewno wzięliśmy na ognisko”.

Jael Neeman „Byliśmy przyszłością”

Kadr z filmu “Children of the Sun”

czytaj dalej tu: Mieli być przyszłością Izraela


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com

 


Anti-Semitism Is Creeping Into Progressivism

Anti-Semitism Is Creeping Into Progressivism

Jonathan A. Greenblatt


Getty Images

Organizers of a gay pride parade in Chicago ejected three people carrying pride flags emblazoned with a Jewish Star of David. Subsequent bizarre statements attempting to rationalize their action, claiming that Zionism is “an inherently white supremacist ideology” only exacerbated the sense that the organizers were deaf to the concerns of the Jewish community and engaged in anti-Semitism — denying Jews the same rights that were extended to other participants, basically to celebrate their identities as Jewish queer women.

While this incident could be dismissed as one fringe group in one city, the fact is that it does represent a wider school of thought that is fueling a trend of creeping anti-Semitism among some segments of the political left.

Over the past year, we have seen other examples that have raised eyebrows as intersectional intolerance has sprung up among the progressive community. Similar stories to the one in Chicago were reported at the Celebrate Israel Parade in New York City earlier this month.

Last summer, a plank in the platform of the Movement for Black Lives bizarrely accused Israel of genocide.

Linda Sarsour, a leader of the women’s rights movement, has lambasted Zionism as incompatible with feminism and advocates for the exclusion of pro-Israel Jews from activist groups. And some in the anti-Israel movement have accused Israel of “pink-washing,” claiming that Israel and its supporters celebrate freedoms enjoyed by the LGBTQ community in Israel to divert attention from Israel’s treatment of the Palestinians.

For an organization like the Anti-Defamation League, which was founded both to combat anti-Semitism and protect the Jewish people but also to secure justice and fair treatment to all Americans, these manifestations are upsetting. Frustration with particular Israeli policies does not excuse an irrational hatred of Jewish people who support its existence. But this occurs all too frequently, which provides an opportunity to make clear certain moral and practical distinctions.

For starters, the agenda of the civil rights community is the agenda of ADL. We are committed to this work because it is core to our mission.

For example, we do not agree with every tenet in the Black Lives Matter platform. We were outraged by the baseless accusations made against Israel in the M4BL platform released last summer. However, we find common cause with many in the BLM movement around the quest to achieve educational equity, end the school-to-prison pipeline and stop the use of excessive force and the killing of unarmed African Americans by some in law enforcement.

In the case of the Muslim community, we work to combat discriminatory laws such as the Muslim Ban, to call out Islamophobia whenever it happens, such as the recent use of scare tactics to stoke fear that Sharia law is taking over this country and to promote greater understanding of their faith through intergroup work.

And regarding the LGBTQ community, we were proud to stand against discrimination of HIV/AIDS patients decades ago and, more recently, to champion marriage equality. We continue to fight housing and workplace discrimination targeting people based on who they love or how they self-identify their gender. And while great progress has been made in recent years, we continue to resist efforts to turn back the clock under the guise of religious freedom.
On the other hand, when hatred comes from individuals in those very communities or organizations for whom we advocate, we are duty bound to raise our voice. In recent times, anger over specific policies of the Israeli government has been used by some activists to excuse broad anti-Semitism directed at members of the Jewish community. In some cases, we have seen painful rhetoric unfold on college campuses or outright exclusion of self-identified Jews from progressive circles simply because of their faith. All of it is inexcusable.

At ADL, we work with various communities not only because it is the moral thing to do but also because our freedoms are bound to theirs. That said, even as we fight alongside other groups on issues of mutual concern, we should not sacrifice our principles, and we will forcefully denounce those who would slander our community and resort to stereotypes.This does not mean we need absolute ideological alignment with every prospective partner. But it does mean that we need to draw lines in a clear manner — and demand that our allies observe those fundamental values that we also seek to live by: equality, fairness and respect for all.


Greenblatt is CEO and National Director of the Anti-Defamation League


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com

 


The Wall? Israel’s response to Palestinian terror

The Wall? Israel’s response to Palestinian terror

Jerusalem Institute of Justice מכון ירושלים לצדק



Is it a wall? Is it a fence? Is it a barrier of ethnic separation?Calev Myers with the Jerusalem Institute of Justice looks into why the barrier was built, what it actually is, and addresses some of the biggest myths surrounding this topic.

 


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com