Archive | 2017/07/24

Autorytet i władza [Parsza Pinchas]

Autorytet i władza [Parsza Pinchas]

RABIN JONATHAN SACKS

Tłumaczenie: Wioleta Urbańska


Polski Sejm. Fot. Wikipedia

PINCHAS – 15 LIPCA 2017/ 21 TAMUZ 5777

Mojżesz, wiedząc, że zbliża się dzień jego śmierci, zwrócił się do Boga i poprosił go o naznaczenie swojego następcy: „I rzekł Mojżesz do Wiekuistego, i powiedział: »Niechaj ustanowi Wiekuisty, Bóg duchów wszelkiego ciała, nad zborem tym – męża, któryby wychodził przed nimi, i któryby wchodził przed nimi; któryby ich wywodził i któryby ich przywodził; a niechaj nie zostanie zbór Wiekuistego jako owce, które nie mają pasterza!«” (Be-midbar 27:15-17).

Gest ten pokazał dalekowzroczność Mojżesza, jak również jego postawę, w której własne ja nie było tym, co liczy się najbardziej. Jak pisze Raszi: „Po tym rozpoznasz sprawiedliwego – kiedy ma opuścić ten świat, na bok odsuwa swoje potrzeby, a ponad nie stawia wspólne sprawy społeczności”. Wielcy przywódcy myślą o przyszłości w odległej perspektywie, zastanawiają się nad kwestią dziedziczenia, pragną podtrzymania ciągłości. Takie właśnie zachowanie cechowało Mojżesza. Bóg powiedział mu, aby naznaczył Jozuego – męża obdarzonego duchem – oraz dał mu dokładne wytyczne dotyczące tego, jak powinno wyglądać przekazanie władzy:

„Weź sobie Jehoszuę, syna Nuna, męża obdarzonego duchem, a połóż rękę twoję nań. I postaw go przed oblicze Eleazara, kapłana, i przed oblicze całego zboru, a ustanów go przed oczyma ich. I złożysz nań część godności twojej, aby słuchał go cały zbór synów Israela […] według orzeczenia jego im wychodzić, i według orzeczenia jego im wchodzić” (Be-midbar 27:18-21).

Powyższy fragment opisuje trzy czynności. Po pierwsze Mojżesz ma położyć dłoń na Jozuego, po drugie postawić go przed Eleazarem i całym zgromadzeniem, aby na koniec przekazać mu „część swojej godności” [me-hodecha]. Co jest wyjątkowego w tym trójstopniowym procesie? Czego dowiadujemy się z tego fragmentu o naturze przywództwa w judaizmie?

Jeden z midraszy w fascynujący sposób opisuje czynności, które wykonał Mojżesz. „Połóż rękę twoję nań” – to jak odpalanie jednej świecy od drugiej. „I złożysz nań część godności swojej” – przypomina z kolei przelewanie z jednego naczynia do drugiego (Be-midbar Raba 21:15). Te enigmatyczne słowa kryją w sobie podstawową prawdę o naturze przywództwa.

W traktacie „O duchu praw” z 1748 roku Monteskiusz – jeden z największych filozofów politycznych okresu oświecenia – opisał swoją teorię dotyczącą podziału władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Kierował się przy tym troską o wolność w sytuacji, kiedy cała władza skupiona byłaby w jednym miejscu:

„Wolność prosperuje nie dlatego, że ludzie mają naturalne prawa, lub dlatego, że buntują się, kiedy przywódcy uciskają ich zbyt mocno. Wolność rozwija się, ponieważ władza jest rozdzielona i zorganizowana tak, że ktokolwiek próbuje jej nadużywać, napotyka prawne ograniczenia”.

Monteskiusz nie inspirował się Biblią, jednak w Księdze Izajasza odnajdziemy wers, który opisuje uderzająco podobną koncepcję:

„Gdyż Wiekuisty sędzią naszym, Wiekuisty prawodawcą naszym, Wiekuisty królem naszym – On dopomoże nam” (Księga Izajasza 33:22).

Podobną ideę odnajdziemy również w Księdze Dwarim w rozdziałach 17-18, w których opisane są różne role przywódcze w starożytnym Izraelu: królewska, kapłańska i prorocza. Później mędrcy mówili o trzech koronach: koronie Tory, koronie kapłaństwa i koronie królewskiej. Stuart Cohen, w książce „The Three Crowns” zauważa, że pojęcie, które wyłania się z tekstu biblijnego, to nie „demokracja w odniesieniu do systemu politycznego, a zupełnie odrębna myśl dotycząca podziału władzy na najwyższych stanowiskach. Zarówno Biblia, jak i wczesna literatura rabiniczna, nie pochwalają systemu rządów, w którym pojedyncza osoba lub grupa mają monopol na sprawowanie władzy”.

Trzystopniowy proces, poprzez który Jozue miał być wprowadzony do odegrania swojej roli, powiązany jest więc z trzema rodzajami przywództwa. Szczególnie widoczne jest to w opisie drugiej czynności, którą miał wykonać Mojżesz („I postaw go przed oblicze Eleazara, kapłana, i przed oblicze całego zboru, a ustanów go przed oczyma ich”), bo sam nie był kapłanem. Jego następca musiał zostać formalnie uznany przez przedstawiciela kapłaństwa – arcykapłana Eleazara.

Władza jest często utożsamiana z autorytetem: ten, kto ma władzę, ma też autorytet i na odwrót. W rzeczywistości jednak należy rozróżnić te dwa pojęcia. Jeśli mam pełnię władzy i podzielę się nią z dziewięcioma innymi osobami, pozostaje mi jedynie jedna dziesiąta wpływów, jakie miałem wcześniej. Jeśli jednak mam autorytet i decyduję podzielić się nim z dziewięcioma innymi osobami, mój autorytet nie maleje, lecz rośnie. W ten sposób, zamiast jednej osoby, autorytet może mieć w społeczności aż dziesięć. Władza działa, kiedy się nią dzielimy, autorytet zaś, kiedy rozszerzamy go na innych.

Mojżesz sprawował dwie funkcje. Pierwszą z nich była ta, która czyniła go kimś w rodzaju władcy. Podejmował kluczowe decyzje dotyczące swego ludu: w jaki sposób powinien być zorganizowany, jaką drogą powinien podążać podczas wędrówki przez pustynię, kiedy i z kim walczyć. Był także największym z proroków. Przemawiał słowami Boga.

Królowie mieli władzę. Rządzili, podejmowali militarne, ekonomiczne i polityczne decyzje. Za ich znieważenie groziła kara śmierci. Prorok natomiast nie miał władzy. Nie dowodził żadną armią, nie miał narzędzi służących do tego, aby egzekwować od innych zachowania, które uważał za słuszne. Miał jednak znaczący autorytet. Dziś z trudem możemy sobie przypomnieć imiona większości królów Izraela i Judy, jednak słowa proroków nadal nas inspirują siłą reprezentowanych wizji i ideałów. Parafrazując słowa Kierkegaarda: „gdy umiera król, kończy się jego panowanie; władza proroka zaczyna się w momencie jego śmierci”.

PRENUMERATA
Mojżesz miał przekazać Jozuemu, jako swojemu następcy, zarówno funkcję króla, jak i proroka. „Połóż rękę twoję nań” oznacza: przekaż mu funkcję proroka – pośrednika, który słowa Boga przekazuje ludowi Izraela. Do dzisiaj używamy tego samego słowa – smicha (nałożenie rąk) – aby opisać sposób, w jaki rabin dokonuje ordynacji swoich uczniów. „I złożysz nań część godności twojej” [me-hodecha] odnosi się do pierwszej funkcji, jaką pełnił Mojżesz. Oznacza to: oddaj Jozuemu władzę, którą masz jako król. Teraz możemy w pełni zrozumieć midrasz. Autorytet jest jak świeca odpalana od innej świecy. Dzielenie autorytetu z drugą osobą nie oznacza zmniejszenia go, wręcz przeciwnie – umacnia go. Płomień nie maleje, kiedy odpalamy od niego kolejną świecę. Sprawia, że zostajemy z większą ilością światła.

Przekazywanie władzy jest natomiast jak przelewanie z jednego naczynia do drugiego. Im więcej władzy oddasz, tym mniej będziesz jej miał. Władza Mojżesza zakończyła się wraz z jego śmiercią, jednak jego autorytet oddziałuje do dziś.

Judaizm ma ambiwalentny stosunek do władzy. Z jednej strony jest ona konieczna. Jak twierdził Hanina bar Hama, zastępca arcykapłana, bez niej „ludzie by się nawzajem pożarli” (Pirkej Awot 3:2). Judaizm od dawna wyznaje maksymę, którą sformułował John Acton, mówiącą o tym, że władza deprawuje, natomiast władza absolutna deprawuje absolutnie. Autorytet – relacja pomiędzy prorokiem i ludem, nauczycielem i uczniem – jest inny. Jest to gra o sumie niezerowej – nikt nie przegrywa. Zarówno nauczyciel, jak i uczeń zyskują. Obydwaj się umacniają.

Mojżesz przekazał Jozuemu swoją władzę i autorytet. Jego władza miała znaczenie ze względu na polityczne i militarne zadania, jakie przed nim stały. Jednak to autorytet uczynił z Jozuego jedną z najznamienitszych postaci w naszej tradycji. Autorytet jest trwalszy niż władza.

©CHIDUSZ 2017


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com

 


The Iranians are at the borders

The Iranians are at the borders

AVI ISSACHAROFF


In this Wednesday, Aug. 16, 2006 file photo, a Hezbollah fighter, who refused to be identified, uses binoculars to scan for Israeli forces’ positions, in the outskirts of the southern village of Aitaroun, close to the town of Bint Jbeil. (AP Photo / Mohammed Zaatari, File)

Eleven years have gone by since the outbreak of the Second Lebanon War, which began with the kidnapping of two Israeli soldiers, Ehud Goldwasser and Eldad Regev. It ended 34 days later with a trumpet blast from Hezbollah, which had lost approximately 700 of its troops.

But those losses were a small thing in light of the deaths of 164 Israelis, which constituted part of “the God-given victory” — at least according to the enormous billboards that were placed throughout Lebanon to establish the narrative that many people there, and throughout the Middle East, believed.

Those were the glory days of Hezbollah leader Hassan Nasrallah, who portrayed himself as having faced down the strongest army in the region, striking the State of Israel. Nasrallah was the most admired Arab leader at the time, both within Lebanon and outside, and among Sunnis and Shi’ites alike.

He remains one of the most prominent leaders in the Middle East, but his status among the various Arab countries has declined drastically. Many people, including in Lebanon (except for his Shi’ite supporters), see Nasrallah as a puppet of Iran, rushing to obey the orders of his masters in Tehran. The Arab television networks that were so quick to embrace him following his “victory” over the Israelis, now excoriate him and accuse him and his associates of nothing less than crimes against humanity.

Nasrallah is the main reason for Hezbollah’s participation in the Syrian civil war. While there are quite a few benefits to this, there are disadvantages as well.

After the Islamic State terror group’s defeat in Iraq and the American military’s admission that it is operating in Raqqa, IS’s capital in Syria, Nasrallah has become a critically important part of the victors’ camp, and as such, he gets a share of the spoils.

Hezbollah leader Hassan Nasrallah addresses supporters in Beirut, Lebanon, on November 3, 2014. (AFP/STR)

Although Hezbollah and Syrian President Bashar Assad’s army have retaken large parts of Syria (with help from the Russians), the former is in no hurry to bring its troops back to Lebanon. This has broad significance. Hezbollah’s transitory military positions throughout Syria have become temporary, and the temporary outposts are in the process of becoming permanent, with soldiers’ barracks, prefabricated structures, and everything that indicates an established position or a transition to a permanent presence on the ground.

Nasrallah and his organization are turning Syria into Hezbollah’s backyard as part of Iran’s campaign to create a Shi’ite crescent between Tehran and the Mediterranean Sea. For Israel, this means that Hezbollah, together with Iran, will be able to set up a local Shi’ite army in Syria or on the Syrian Golan Heights — an army that will operate against Israeli targets without making Lebanon pay the price.

Even as decision-makers in Israel proclaim a policy that “Lebanon will pay” for any escalation by Hezbollah, the organization itself could try to draw the fire away from Lebanon and use Syria as the preparation ground for its terror attacks, allowing Hezbollah to have it both ways. The advantages do not end there, though: Hezbollah will have access to, and acquire ownership of, advanced weapons and intelligence formerly in the possession of the Syrian army. It will gain technological equipment, weapons that “violate the balance of power,” and pretty much everything else.

Still, belonging to the winning camp carries with it a heavy, and even a very heavy, price. This has to do not only with the loss of public popularity, but also with the fact that its public, the Shi’ites, must pay so dearly in blood for the saving of Assad. The number of fallen Hezbollah troops is estimated at 1,800 to 2,000. A Syrian journalist published photographs this week of two Lebanese teenagers, about 15 years old, who were killed in battle in Syria as they fought in Hezbollah’s ranks. Approximately 6,000 Hezbollah troops have been wounded.

Fighters of the Shiite Hezbollah terror group attend the funeral of a comrade who died in combat in Syria in the southern Lebanese town of Kfar Hatta on March 18, 2017. (AFP Photo/Mahmoud Zayyat)

read more: The Iranians are at the borders


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com