Archive | 2018/02/06

Psychoza oblężonej twierdzy

Psychoza oblężonej twierdzy

Łukasz Pawłowski


Radosław Sikorski – polski polityk, politolog oraz dziennikarz. W latach 2005–2007 minister obrony narodowej i senator VI kadencji, w latach 2007–2015 poseł na Sejm VI i VII kadencji, w latach 2007–2014 minister spraw zagranicznych, w latach 2010–2014 przewodniczący Komitetu do Spraw Europejskich, w latach 2010–2016 wiceprzewodniczący PO, w latach 2014–2015 marszałek Sejmu VII kadencji. / foto: Krzysztof Dubiel

„Wypaliły się emocje smoleńskie, więc Jarosław Kaczyński potrzebuje nowego paliwa do budowania psychozy oblężonej twierdzy. I właśnie znalazł”, mówi Radosław Sikorski.

Łukasz Pawłowski: Jak jest?

Radosław Sikorski: Od samego patrzenia aż zęby bolą.

To znaczy? Na jakim etapie jesteśmy po kilku dniach kryzysu, jaki wywołała nowelizacja ustawy o IPN-ie?

Badamy kolejne dna katastrofy wizerunkowej.

Tak mówią wyłącznie antyrządowe media i dyplomaci przyzwyczajeni do tego, że Polska prowadzi politykę na kolanach. W rzeczywistości nic się nie stało, mówią zwolennicy działań PiS-u.

W rzeczywistości stało się to, że zamiast zgasić temat i nawyk słowny do mówienia za granicą o „polskich obozach”, zwielokrotniliśmy jego popularność. Jeśli celem było zadbanie o dobre imię Polski, to osiągnęliśmy efekt zdecydowanie odwrotny do zamierzonego.

I znów nieprawda, słyszymy. Ważne jest to, że wreszcie podjęto temat historycznych przekłamań i jakieś działania dla ich ukrócenia.

Nawet jeśli intencje były szlachetne, to efekt jest opłakany. Klasyczny polski sposób działania. Autorzy decyzji o powstaniu warszawskim czy listopadowym też mieli dobre intencje. Ale mnie bardziej interesują skutki, a te są fatalne.

Być może teraz musimy stawić czoła burzy, ale ona w końcu minie, ustawa „zaskoczy” i wtedy przyjdzie czas na pozytywne skutki.

Jakie skutki? Jeżeli poseł Knesetu Jair Lapid ponownie skłamie, że Polacy zabili jego babcię, to ktoś doniesie do IPN-u, IPN zgłosi sprawę do sądu, sąd wyda wyrok i co? Wyślemy do Izraela jednostkę GROM, żeby sprowadziła Lapida do polskiego więzienia?

Fot. MaxPixel.com, [CC0]

Po co w takim razie ustawa, której nie da się egzekwować?

Ustawa leżała w zamrażarce przez kilkanaście miesięcy i została wyciągnięta, kiedy trzeba było przykryć sprawę polskich hitlerowców oraz ich związków z partiami rządzącymi.

Naprawdę pan sądzi, że wywołano tak wielką burzę i międzynarodowy kryzys dyplomatyczny po to, żeby przykryć jeden materiał TVN-u?

Chciano pokazać środowiskom skrajnie prawicowym, że rząd jest z nimi, a burza wyszła z braku wyobraźni. Przypominam, że poprzednie rządy także zastanawiały się, jak propagować wiedzę o polskiej historii. I zamiast uważać, że jest się pierwszym i ostatnim patriotycznym polskim rządem, lepiej było się zaznajomić ze stanem dotychczasowych prac.

Odpowiadałem za promocję Polski za granicą jeszcze w rządzie AWS–Unia Wolności w latach 1997–2001, gdy ministrami spraw zagranicznych byli Bronisław Geremek i Władysław Bartoszewski. Wtedy też mieliśmy różne śmiałe pomysły, aby ludzi naruszających dobre imię Polski pozywać do sądu w różnych krajach. Ale przez wiele lat i po staraniach setek ludzi te plany musiały zostać zweryfikowane. Okazało się, że składanie takich zawiadomień do sądu jest możliwe w niektórych jurysdykcjach, ale w większości nie. Na przykład w Stanach Zjednoczonych nie tylko nie można za coś takiego pozwać, ale państwo polskie nie mogłoby być stroną procesu.

Ale problemu polegającego na stosowaniu terminu „polskie obozy śmierci” nie udało się wyeliminować.

Gdy byłem szefem Ministerstwa Spraw Zagranicznych, podjęliśmy około tysiąca interwencji na całym świecie i to przynosiło efekty. Jeśli agencja Associated Press czy tygodnik „The Economist” wpisują sobie do oficjalnych wytycznych dla dziennikarzy, że należy pisać „niemieckie, nazistowskie obozy w okupowanej Polsce”, to znaczy, że wszyscy dziennikarze tych ważnych mediów, a także ci, dla których są one wiarygodne, zyskują tę wiedzę.

Przypomnę też, że to nie krasnoludki, ale starania polskich patriotów doprowadziły do tego, że UNESCO z poparciem Izraela i środowisk żydowskich uznało oficjalną nazwę obozu w Auschwitz jako „niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady”. To, że w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie czy Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie są rzetelne ekspozycje dotyczące historii Polski, jest wynikiem dziesiątek lat pracy tysięcy ludzi dobrej woli. A nie dwóch chłystków z obecnego Ministerstwa Sprawiedliwości, którzy myślą, że wszystko zmienią głosowaniem o północy.

Co jeszcze można zrobić?

W części krajów istnieją rady do spraw rzetelności mediów. W Australii udało nam się doprowadzić do tego, żeby taka rada wydała specjalne oświadczenie o tym, jak pisać na temat niemieckich nazistowskich obozów na terenie Polski.

Z kolei badanie, które zamówiłem jako szef MSZ-u na temat obecności Polski w podręcznikach historii na całym świecie, pokazało, że największym problemem nie jest dezinformacja na nasz temat, ale kompletna niewiedza. I że fakty są bardzo rzetelnie przedstawiane w Niemczech, ale – zgodnie z imperialistyczną doktryną – bardzo zakłamane w Rosji. Co zaskakujące, bardzo wiele pozytywnych odniesień do historii Polski jest w podręcznikach japońskich. Ale już na przykład w Wielkiej Brytanii Polska wyłania się z mroku dziejów dopiero przy okazji zaborów, a potem II wojny światowej.

Wiceminister z mojej ekipy, Janusz Cisek, odkrył, że co kilka lat odbywa się kongres historyków zajmujących się pisaniem podręczników. Wystarczy ten kongres zaprosić do Polski, przekazać im solidną dawkę wiedzy o Polsce i sprawić, żeby te skojarzenia z Polską były jak najlepsze. Przez kolejne lata takie podejście przynosiło dywidendy.

Radosław Sikorski: W naszym interesie jest przekonanie amerykańskich Żydów – z których 80 proc. pochodzi z terenów Rzeczpospolitej – że w gruncie rzeczy są częścią polskiej diaspory. Musimy mówić amerykańskim Żydom, że są trochę Polakami.

Ale ja pytam, co należy robić, kiedy ktoś konkretny w kraju takim jak Stany Zjednoczone publikuje słowa krzywdzące dla Polski? Jeśli nie można go pozwać, jak się zachować?

W moim exposé na temat Polonii, które wygłosiłem w Senacie w roku 2014, proponowałem dość rewolucyjne rozwiązanie, które spotkało się z natychmiastowym odporem senatorów PiS-u. Ale nadal uważam tę propozycję za zgodną z polskim interesem narodowym. Przekonywałem, że koncept Polonii powinien zostać znacząco rozszerzony, a symbolem tej zmiany może być zmiana nazwy na „diaspora polska”. Chodzi o to, żeby naszą solidarnością objąć wszystkie narody, które wywodzą się z ziem dawnej Rzeczpospolitej. W naszym interesie jest przekonanie amerykańskich Żydów – z których 80 proc. pochodzi z terenów I Rzeczpospolitej – że w gruncie rzeczy są częścią polskiej diaspory. I że polskość i żydowskość nie są pojęciami sprzecznymi, a kilkaset lat mieszkania obok siebie stworzyło między społecznościami unikalne więzi. Musimy mówić amerykańskim Żydom, że są trochę Polakami.

Wyobraża pan sobie, że taka polityka byłaby skuteczna?

Nie była bez szans. Amerykański Komitet Żydowski [ang. American Jewish Comittee] konsekwentnie popierał starania Polski o przyjęcie do NATO. Tysiące amerykańskich Żydów stara się dziś o polskie paszporty, bo są to paszporty unijne. Na przykład pan Daniel Pipes, syn Richarda Pipesa, słynnego sowietologa. Pipes paszport dostał i odkrył, że coś, co miało być tylko biurokratycznym ułatwieniem, dla jego córek stało się impulsem do szukania swoich korzeni. Polska w społeczności żydowskiej wywołuje emocje i od nas zależy, jaka będzie w tych emocjach proporcja dobrych, a jaka złych.

PiS twierdzi, że za całą aferą dotyczącą ustawy o IPN-ie stoją nie emocje, ale nagi interes dotyczący zwrotu majątków.

W Polsce komunalna własność żydowska – jak synagogi czy cmentarze – została już oddana. A Stany Zjednoczone mają wyjątkowo słabą podstawę do upominania się o mienie w Polsce. Roszczenia obywateli amerykańskich zostały spłacone jeszcze w latach 60. Umowa, którą wówczas podpisano, mówi wyraźnie, że od tej pory wszystkie roszczenia obywateli amerykańskich powinny być kierowane pod adresem Departamentu Stanu.

Kiedy dyplomaci amerykańscy zaczęli ponownie tę sprawę podnosić, powiedziałem publicznie, że jeśli Stany Zjednoczone chciały zrobić coś dla polskich Żydów, to właściwym momentem były lata 1943–1944, kiedy znaczna ich część wciąż jeszcze żyła i gdy Polska ustami Jana Karskiego o to błagała. Dziś te interwencje są cokolwiek spóźnione.

Jak wyjść z obecnego kryzysu? Widzimy, że politycy w Izraelu wykorzystują sytuację dla własnych celów politycznych, a ich reakcje i wypowiedzi są – delikatnie mówiąc – niesprawiedliwe.

Likud, czyli partia premiera Benjamina Netanjahu, to izraelski odpowiednik PiS-u. Obydwa ugrupowania uwielbiają używać historii do bieżących celów politycznych. Premier Netanjahu zasłynął swego czasu tym, że za Holokaust próbował obwiniać Palestyńczyków, twierdząc, że Hitlera do wymordowania Żydów namawiał mufti Jerozolimy. Teraz ścieżki Likudu i PiS-u się skrzyżowały.

Naciski na Polskę płyną nie tylko z Izraela. Amerykański Departament Stanu czy niektórzy kongresmani również wzywają do przemyślenia tej ustawy.

Szkody, jakie już zostały wyrządzone, będą trwały przez lata. Chodzi przecież nie tylko o działania polskich władz, lecz także o emocje, jakie wywołały one w części radykalnego elektoratu. Nie sposób zaprzeczyć, że w Polsce po raz kolejny wybiło antysemickie szambo. I to przy bierności nie tylko polityków partii rządzącej, ale i Kościoła katolickiego, który uwielbia wypowiadać się o in vitro, ale o tym, skąd pochodzili założyciele jego religii, milczy.

Radosław Sikorski: Jeśli Stany Zjednoczone chciały zrobić coś dla polskich Żydów, to właściwym momentem były lata 1943–1944, kiedy znaczna ich część wciąż jeszcze żyła i gdy Polska ustami Jana Karskiego o to błagała.

Co mogą zrobić polscy dyplomaci? Pan chwalił nominację Jacka Czaputowicza na szefa MSZ-u, a przynajmniej wypowiadał się o niej z nadzieją.

Jacek Czaputowicz nie ma na to żadnego wpływu, bo podstawowa decyzja należy dla prezydenta – czy podpisze ustawę i czy wejdzie ona w życie. Przypomnijmy raz jeszcze, że nie byłoby żadnego problemu, gdyby prawo zostało zaprojektowane zgodnie z deklaracjami – czyli było napiętnowaniem stosowania frazy „polskie obozy śmierci”. Gdybyśmy napisali prawo karzące za używanie tego konkretnego zwrotu, nikt nie miałby do polskiego rządu pretensji. Ale jego nawet w ustawie nie ma.

Mleko już się rozlało. Co można zrobić w warunkach, w jakich się znaleźliśmy?

Po pierwsze, nie podpisywać. Jeśli doszliśmy do wniosku, że coś nam szkodzi, bo jest nieprofesjonalne, niemożliwe do wyegzekwowania i głupie, to po pierwsze należy ten proces zatrzymać.

A potem odkręcać?

Niedawno dostaliśmy z żoną maila od syna znajomych z Kalifornii, któremu nagle na facebookowym profilu pojawiła się informacja od KPRM ze zdaniem z orędzia premiera Morawieckiego o tym, że obozy zagłady były niemieckie. Napisał do nas, pytając, co chodzi? Po pierwsze, twierdził, przecież wszyscy wiedzą, że były niemieckie, a po drugie, kiedy polski rząd wysyła takie informacje, to odnosi skutek odwrotny do zamierzonego – wywołuje wątpliwości. Niewykluczone więc, że polskie władze uruchomiły kolejną akcję marketingową i to na skalę globalną, która jednak może przynieść skutki odwrotne do zamierzonych.

Premier Morawiecki mówi o powoływaniu specjalnych zespołów badawczych…

Przecież ta sprawa nie jest kwestią akademicką, ale czysto polityczną! To próba mobilizacji części elektoratu. Wypaliły się emocje smoleńskie, więc Jarosław Kaczyński potrzebuje nowego paliwa do budowania psychozy oblężonej twierdzy. I właśnie znalazł. Bo chyba nie ma pan wątpliwości, że to Kaczyński wydał politykom PiS-u polecenie „ani kroku wstecz!”.

Stanowisko Jarosława Kaczyńskiego jest jasne – udzielił nawet wywiadu, w którym mówił, że liczy na podpis prezydenta.

To nie jest nic nowego. Podobną dyskusję mieliśmy po Marszu Niepodległości. Najwyższe władze PiS-u wyznają wiarę w niepokalaną niewinność historii polskiego narodu. Premier Szydło powiedziała kiedyś, że antysemityzm w Polsce nie występuje. To znaczy, że chcą budować naszą tożsamość na kłamstwie i jeszcze to kłamstwo kodyfikować.

Radosław Sikorski: Wypaliły się emocje smoleńskie, więc Jarosław Kaczyński potrzebuje nowego paliwa do budowania psychozy oblężonej twierdzy. I właśnie znalazł.

Rząd odpowiada, że chce bronić dobrego imienia. Słyszymy, że wśród Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata najwięcej jest Polaków, a Żydom pomagano, mimo że groziła za to kara śmierci. To prawda.

Na arenie międzynarodowej możemy i powinniśmy przypominać, że byliśmy pierwszym krajem, który walczył z Hitlerem; że Holokaust wydarzył się nie dlatego, że o tym zdecydowali jacyś Polacy, ale dlatego, że Polska była za słaba i nie obroniła się przed Niemcami; i że na tyle, na ile pozwalał na to terror okupacyjny, wielu Polaków starało się pomóc, choć między Polakami zdarzały się też kanalie. To wszystko możemy międzynarodowej publiczności wytłumaczyć. Ale robienie z siebie narodu czystych jak łza bohaterów bez skazy nie przejdzie.

W rezultacie kontrowersji ostatnich dni, dowiedziałem się, nawet zbrodnia w Markowej, gdzie Niemcy zabili pomagającą Żydom rodzinę Ulmów, jest zarówno dowodem naszego poświęcenia, jak i kolaboracji. Na Ulmów donos złożył polski policjant, a niemiecką masakrę osłaniało kolejnych czterech polskich policjantów. Podziemie następnie wydało i wykonało wyrok na tym donosicielu, ale sam fakt, że musiało to zrobić, jest dowodem na to, że część Polaków kolaborowała. Konfrontowanie się z własną przeszłością jest przejawem elementarnej dojrzałości.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


How many Polish PR specialists does it take to defuse outrage

How many Polish PR specialists does it take
to defuse outrage over a Holocaust law?

MICHAŁ BRONIATOWSKI


Shocked by the reaction from Israel and the US, Warsaw seeks to set the record straight.

Polish Prime Minister Mateusz Morawiecki delivers a speech during the main ceremony marking the 73rd anniversary of the liberation of the Auschwitz concentration camp | Stanislaw Rozpedzik/EPA

WARSAW — Poland’s public relations counteroffensive against criticism of its new Holocaust law is becoming a bit of a PR joke.

Keen to restore calm after a wave of attacks on a controversial law that makes it a criminal offense to tie Poland to the wartime crimes of Nazi Germany, Prime Minister Mateusz Morawiecki last week delivered a solemn prime-time speech in which he stressed that Poland does indeed respect the memory of those who died in the Holocaust.

Alas, when the speech was uploaded to YouTube and translated into English, the following appeared onscreen: “Camps where millions of Jews were murdered were Polish.”

The law makes it a crime to say concentration camps were Polish, not German.

The government had to issue a correction that there was a missing word — “not” — in that sentence in the PM’s speech.

But then when Morawiecki recorded an English version of the address, with the “not” now included, he said that Germans were responsible for all World War II crimes, including the murder of thousands of Polish officers at the Katyń. This atrocity, in fact, was committed by the Soviet Union, though Poland’s communist-era government did blame the Germans for it.

By week’s end, the prime minister’s office organized a press tour for foreign correspondents that was intended to show how difficult and risky it was for Poles to save Jews during the war (POLITICO wasn’t invited). The reporters were taken to the southeastern village of Markowa, where he showed them a new museum devoted to a Polish family who were executed — adults and children alike — for sheltering Jews.

Some of the reporters found out that the family was shopped to the Gestapo by their Polish neighbor and the firing squad included Polish officers — exactly the kind of events that the new Polish law would forbid speaking about.

The journalists were fed omelette with Kiełbasa, a Polish sausage made with pork (a curious choice on a trip the purpose of which was to make clear that the government has nothing against Jews). There were some Jewish reporters on the trip.

The purpose of the legislation, which was adopted by the Polish Senate early Thursday morning, is to counter accusations of Polish anti-Semitism during the war, which the government sees as an unfair slur.

But the international furor over the law, including by Israeli Prime Minister Benjamin Netanyahu, has ended up projecting a different impression.

Beata Mazurek, spokesperson of the ruling Law and Justice party, retweeted a comment about the Israeli ambassador’s critical reaction to the law, saying that: “What the Israeli ambassador did makes it difficult for me to look at Jews with kindness and sympathy.”

 

A prominent pro-government journalist called Israeli parliamentarians “greedy scabs” while another state TV journalist called on Polish Jews who don’t like the law to move to Israel. Neither has apologized.

Speaking to reporters in Markowa, Morawiecki was unrepentant: “It is our government that made more efforts than any previous government to mend Polish-Israeli relations,” he said, according to a journalist on the trip.

Polish President Andrzej Duda has until February 21 to decide whether to sign the Holocaust bill into law.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Senior Polish Politicians Step Up Anti-Jewish Rhetoric

Senior Polish Politicians Step Up Anti-Jewish Rhetoric

Ben Cohen


Senior Polish Politicians Step Up Anti-Jewish Rhetoric, as Dispute Over Widely-Condemned ‘Holocaust Law’ Continues to Rage

Polish neo-fascists gathering for an Independence Day march, Nov. 12, 2017. Photo: Reuters / Agencja Gazeta / Adam Stepien.

Accusations that American Jews are conspiring to squeeze billions of dollars out of Poland in Holocaust reparations, along with wild claims that Polish Jews were behind the Soviet deportations of Polish citizens during World War II, have spread like wildfire across the Polish media in recent days, after the country’s Senate approved widely-condemned legislation prohibiting discussion of Polish collusion with the Nazi genocide of the Jews.

One observer in Warsaw compared the present atmosphere in Poland to 1968 — when thousands of Jews were purged and driven into exile by an antisemitic campaign targeting “Zionists” that was led by the ruling Communist Party. The observer pointed to an unsigned editorial on the website of the pro-government TV Republika on Monday that accused the “Jewish community in Poland and its representative institutions” of “too rarely and too weakly defending Poland and the Poles in the international arena.”

The current conflict over the Holocaust legislation — which is scheduled to be signed into law by President Andrzej Duda later this month — “is a big test of loyalty for the Polish Jews whose organizations are linked personally and institutionally with American Jews,” the editorial said.

A number of recent cases of the use of antisemitic rhetoric in Poland were reported by the anti-fascist NGO “Nigdy Wiecej” (“Never Again”), which described them as “deeply alarming.”

Speaking on national television on Saturday night, Ryszard Czarnecki — the Polish vice president of the European Parliament — denounced “the circles of American Jews,” and claimed that Jews in the US “have often been even more aggressive” toward Poland “than the Jewish circles in Israel.”

Czarnecki, who represents the ruling Law and Justice (PiS) Party, approvingly quoted a maxim of Roman Dmowski — a violently antisemitic nationalist leader prominent in Poland during the inter-war years — declaring, “I am a Polish politician and I have Polish duties.”

Conventionally regarded as a mainstream conservative politician, Czarnecki even traveled to Israel in 2007, writing admiringly of his visit to the Knesset under the headline “Shalom Israel!” But his invocation of an organized Jewish campaign against Poland was strongly echoed by other leading PiS politicians. Many of them asserted that the concerns expressed by Jewish leaders about the possible censorship of Holocaust studies in Poland were a convenient mask for an offensive to secure unpaid compensation for Holocaust-era crimes.

“This is not about freedom, but about money, as always,” Sen. Jerzy Czerwinski of the PiS stated in a speech to the Polish parliament on Feb. 2. Speaking on national radio, his PiS colleague Artur Warzoch claimed that official US criticism of the Polish legislation was the result of “the activity of large lobby groups which directly influence congressmen ‎in the US and are linked with big money.”

Another PiS legislator, Sen. Jan Zaryn, warned darkly on TV Republika that “all kinds of instruments will be used, because it’s a struggle for real money … There are secret moves (against us,) we are the only country that has not passed a restitution law.” (Current Polish legislative proposals for restitution have been strongly criticized by Jewish organizations for leaving the vast majority of Holocaust survivors and heirs ineligible for compensation.)

Writing in the nationalist weekly Mysl Polska, Janusz Sanocki, a far-right parliamentarian, asked openly, “What kind of order will Uncle Sam’s army install, and what are the crimes attributed to us by ‘the older brothers in faith’ — the Jews?”

Sanocki continued : “It’s simple. It’s about the post-Jewish property worth billions of dollars left behind by the Holocaust victims, the Jews who left no heirs … The Poles have to give them billions for the heirless property left by Jews. Thus they need to be softened and accused of Nazism. Thus the talk of ‘Polish death camps’ and the tales about Polish crimes against Jews.”

These claims of a current Jewish conspiracy against Poland were matched with comments from other nationalist politicians alleging a historical conspiracy as well.

“The Holocaust against the Poles continued after World War 2,” PiS MP Krystyna Pawłowicz wrote on Facebook.

She continued, “ISRAEL, are these JEWS guilty of crimes against the Poles?” before providing a list of Soviet security officials supposedly of Jewish origin.

Almost 1.5 million Poles were deported by the Soviet occupation authorities to gulags in Siberia during the early period of the war. According to the eminent historian of Poland, Prof. Norman Davies of University College, London, these victims also “included 100,000 Polish Jews, headed by the Chief Rabbi of Warsaw, Moses Schorr.” Nonetheless, the assertion that the Jews encouraged and organized Soviet repression of Poles is a common one in right-wing groups.

Speaking on Polish radio, Marek Jakubiak, another far-right MP, claimed that “the Jews welcomed them (the Soviet Red Army) with flowers.”

“I’m asking, where were the Jews when 500,000 Poles were murdered in front of their eyes, and 2 million Poles were put on the trains of death to Siberia,” Jakubiak raged. “I’m asking if there was even a single Pole saved by Jews in a situation like that.”

In a separate interview, Jakubiak took aim at the museum at the site of the Auschwitz death camp in Poland, where nearly one million Jews — the largest group by far — were murdered by the Nazis.

“Perhaps we should only allow Poles to guide the tours in Auschwitz,” Jakubiak said, claiming he had been told “there is little about the Polish people there.” According to the United States Holocaust Memorial Museum, 147,000 Poles were deported to Auschwitz, of whom 74,000 perished in the camp.

Pawel Kukiz — a former candidate for the Polish presidency who received 21 percent of the national vote in the 2015 election — told national TV that any discussion of Polish collusion with the Nazis amounted to a “moral, ethical Holocaust against the Poles.”

“My mother helped Jews in Warsaw, she told me about it,” Kukiz said. “I have many Jewish friends. And I would not call the communist system ‘Jewish,’ despite the fact all the senior personnel in the security service, the NKVD, the judiciary were people with (Jewish) names like Szechter, Michnik, Morel, Swiatlo, Rozanski, Goldberg.”

For some legislators, meanwhile, the Holocaust bill as currently worded does not go far enough.

“We may have gone too far in softening the law,” PiS parliamentarian Stanislaw Pieta said on national radio, in a reference to the law’s exemptions for “academic” and “artistic” activity related to the Holocaust.

“If there is, for example, a theater play that twists history, the law is toothless,” Pieta complained.

“Perhaps the law will be amended soon to counteract such phenomena,” he added.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com