Archive | 2018/02/24

Winie Europe

Winie Europe

Henryk Grynberg [August 2002]


Henryk Grynberg

W zydowskiej szkole uczono mnie, ze powinienem byc dumny z tego, ze jestem Zydem. Wydawalo mi sie to nielogiczne. Z czego mam byc dumny? Z wrogosci i pogardy?

Chrzescijanska Europa wypiera sie swoich zloczynców i morderców. Nazywa ich neopoganami, Hunami, Azjatami. Natomiast bogobójcy, krwiopijcy, krwawi bolszewicy, przemozni bogacze to w jej jezyku bez zastrzezen Zydzi.

“Jezeli ze spuscizny europejskiej wymazalibysmy wiare, milosc i chrzescijanska wrazliwosc sumienia, Europy w ogóle by nie bylo” – powiedzial kardynal Lustiger (w wywiadzie dla “Biuletynu Prasowego KAI” 51). I on, i ja przezylismy Holokaust jako dzieci i jako chrzescijanie, ale ja sie nawrócilem i w te spuscizne nie wierze. Przezylem (stracilem) w Europie pól zycia i widzialem bardzo malo wiary, jeszcze mniej milosci, a najmniej sumienia, które notabene jest zydowskiego pochodzenia. Dlaczego arcybiskup Paryza tak bardzo wierzy w Europe? Szolem Alejchem odpowiedzialby przypowiescia o robaku, który zyje w chrzanie i jest przekonany, ze nie ma nic slodszego na swiecie.

Niewiele brakowalo, zebym i ja pozostal chrzescijaninem, tez nie tylko ze strachu i tez widziano we mnie przyszlego ksiedza, ale ciesze sie, ze wrócilem do Zydów. Pomordowanych w Europie przez Europejczyków. Chrzescijanie protestuja, gdy sie mówi, ze przez chrzescijan, wedlug nich mordercy nie mogli byc “prawdziwymi chrzescijanami”, ale dziecmi chrzescijanstwa byli niewatpliwie. Przez europejska kulture, powie Aron Appelfeld, cudem ocalaly rówiesnik Lustigera. Na jednym ze zjazdów dzieci Holokaustu ktos powiedzial, ze kazdy naród jest zdolny do takiej zbrodni. I tak, i nie. Niezbedne sa pewne warunki i okreslona kultura – jak europejska.

Matka przywiozla mi z Izraela doskonalosc geometryczna, zydowska gwiazde elegancko wyrzezbiona ze zlota. Byl to ostatni jej prezent i nosilem ja na szyi na jej czesc. W Ameryce nikt nawet nie spojrzal. Tylko raz, w klubie korpusu dyplomatycznego, gdzie ambasada PRL pokazywala Zaklete rewiry, dobry film z dobrej, przedwojennej ksiazki, który Glos Ameryki mi kazal zobaczyc. Tego popoludnia bylo goraco w Waszyngtonie, wiec poszedlem w rozpietej koszuli. Myslalem, ze to bedzie zwykly seans w ciemnosci, a tu rozswietlona, krysztalowa sala, szampan i dyplomaci z calego sowieckiego obozu. Niektórzy nieznacznie sie usmiechali, a skosnoocy nawet do mnie zagadywali, pytajac, co to za znak, tylko radca kulturalny polskiej ambasady, który byl gospodarzem imprezy, uciekal na mój widok z jednego konca sali w drugi, scigany przez ironiczne spojrzenia kolegów i konkurentów. A do tego z szampanskiej sali zjezdzalo sie do kina winda, na która trzeba bylo dlugo czekac, a potem dlugo jechac twarza w twarz i radca krecil glowa we wszystkie strony, zeby mojej gwiazdy nie widziec. Podobnie zachowywali sie pasazerowie na lotnisku w Mediolanie, gdzie wyladowalem po 15 latach amerykanizacji i zapomnialem zapiac koszule, a pogranicznik badajacy mój paszport obrzucil mnie mroznym spojrzeniem.

I tak samo na tlocznym lotnisku w Brukseli, gdzie wysiadlem z dwustoma mlodymi Zydami z Ameryki. Jedni w haftowanych jarmulkach, inni z gwiazdkami jak ja, szlismy rzedem, zeby nie pogubic sie w tlumie, dlugim szpalerem spojrzen – nieprzyjaznych, zdumionych, w najlepszym razie wystraszonych. Czarterowe autobusy zabraly nas stamtad do Kolonii, gdzie przesiedzielismy noc w odosobnionym hangarze pod bronia automatyczna niemieckiej strazy, zeby nic nam sie nie stalo, az nad ranem zabral nas izraelski samolot. To bylo wiele lat temu i nie nosze juz mojej pieknej, zydowskiej gwiazdy, kiedy lece do Europy. I dziwie sie coraz bardziej, ze Zydzi tam jeszcze mieszkaja.

W zydowskiej szkole uczono mnie, ze powinienem byc dumny z tego, ze jestem Zydem. Wydawalo mi sie to nielogiczne. Z czego mam byc dumny? Z wrogosci i pogardy? Teraz wiem, ze dobrze, kiedy motloch nami pogardza, i ze zle by bylo, gdyby nas wielbil. I jestem dumny, ze nie zdezerterowalem jak Lustiger. Jak katolicka swieta Edyta Stein, która opuscila swój lud w potrzebie i przylaczyla sie do tych, co wystawili go na Zaglade, a podzielila zydowski los z przyczyn od siebie niezaleznych. Nazywam ja dezerterka, ale nie winie. Nie winie nikogo, kto w Europie boi sie i nie chce byc Zydem. Ja tez balem sie i nie chcialem. Ja winie Europe.

Jej chrzescijanska etyka pochodzi od zydowskiej, ale jest kilka podstawowych róznic. Chrzescijanie modla sie, zeby Bóg przebaczyl ich wrogom, a Zydzi – zwlaszcza po Holokauscie – przeciwnie. Chrzescijanska modlitwa jest godna podziwu, a zydowska – szczera. Zydzi i w slad za nimi chrzescijanie wierza, ze sa wybrani, ale Zydzi nigdy nie glosili, ze wszyscy inni sa potepieni. Dlatego nie zaluje, ze wrócilem do Zydów.

Europejska szkola starannie wymija spuscizne zydowska. Bada kazde slówko na kazdej skorupce greckiej i rzymskiej, na kazdym sredniowiecznym kamieniu, a ignoruje setki tysiecy hebrajskich slów, z których wyszlo prawie wszystko, co uchodzi za wartosci chrzescijanskie. Dlatego dzieci Europy tak malo sie nauczyly. Dlatego tak barbarzynskie jej wojny (lokalne, swiatowe, domowe), systemy i metody wladzy. Dla mnie spuscizna europejska, której sie nie da wymazac, to inkwizycja, tajna policja, Hitler, Stalin (tu i ówdzie Moczar) i ogien. Jek plonacych na stosach, hebrajskie pergaminy na stosie w srodku Paryza, dlugie milenium zbrodni zbiorowej, zakonczone najwiekszym stosem w dziejach. Wyjatkowosc europejskiego barbarzynstwa polega na tym, ze przez tysiac lat niszczono nie tylko najbardziej bezbronna grupe etniczno-religijna, ale i starozytna kulture, której ten swiat ma najwiecej do zawdzieczenia, i o malo jej nie zgladzono ze szczetem. Wandale talibanscy pozbawili swiat dwóch cennych posagów z kamienia, co przetrwaly póltora tysiaca lat, a europejscy kilku milionów bezcennych pomników z krwi i kosci, które przetrwaly tysiace lat.

Europejskiej szkole, rzekomo racjonalistycznej, nie przeszkadzal zaden absurd w odniesieniu do Zydów. Ludzi, którzy stworzyli Boga, sluzyli Mu przez tysiace lat i doslownie z Jego imieniem na ustach umierali, przedstawiano jako bogobójców i zdrajców, a Boga jako antysemite, choc w podstawowym misterium chrzescijanstwa Jezus jest przeciez Zydem, a Judasz chrzescijaninem. Ludzi, którzy nie odstapili od swojej religii. Zdradzanych w kazdym pokoleniu. W calej Europie do dzis. Przez chrzescijan, komunistów, liberalów. Kto w tym strasznym uniwersalnym misterium jest naprawde Judaszem? – retoryczne pytanie.

Europa ma na swoim sumieniu wiecej zbrodni niz cala reszta swiata, a jej XX wiek pobil rekordy wszystkich czasów. To ona urodzila Hitlera. Tylko w Europie wychowanej na micie antyzydowskim mozna bylo tak zdeprawowac sumienia. W Europie, gdzie – jak pisze Bogdan Wojdowski – “przez dwa tysiace lat Zyd sluzyl do mszy na etacie diabla”. Zyd, który odkryl sumienie, oparl sie hellenizmowi, wynalazl panaceum dla uciemiezonych, zwane wiara chrzescijanska, i zalozyl Kosciól, który przeklal go jako diabla.

W pojednawczym dokumencie Pamietamy: refleksje nad Szoa Kosciól wyrazil zal za postepowanie chrzescijan wobec Zydów “na przestrzeni wszystkich wieków” uznal Holokaust za “najwazniejsze wydarzenie” XX wieku i nazwal “symbolem zdziczenia” i “zbawcza przestroga”. Lecz równoczesnie staral sie jak czula matka zlagodzic przewinienia swoich dzieci, stawiajac eufemistyczne pytania retoryczne: “Czy nazistowskie przesladowania Zydów nie byly ulatwione przez antyzydowskie uprzedzenia obecne w umyslach i sercach niektórych chrzescijan?” “Czy antyzydowskie uczucia wsród chrzescijan nie czynily ich mniej wspólczujacymi lub bardziej obojetnymi na przesladowania Zydów?” “Czy chrzescijanie udzielili wszelkiej mozliwej pomocy przesladowanym, zwlaszcza Zydom?” I bardzo niesmialo przyznajac, ze byli tacy, co “potrafili nawet wykorzystac sytuacje dla wlasnych celów”, i tacy, “którymi powodowala zwykla zawisc”. Nie nienawisc, bron Boze.

Zyd, który przezyl Szoa, odpowiada na to: Nazistowskie przesladowania nie byly “ulatwione”, lecz umozliwione; nie przez “uprzedzenia”, ale nienawisc; nie “niektórych chrzescijan”, tylko wiekszosci. Antyzydowskie uczucia czynily ich nie “mniej wspólczujacymi lub bardziej obojetnymi”, lecz wrecz chetnymi uczestnikami zbrodni. Zydzi nie wymagali “wszelkiej mozliwej pomocy” – wystarczyloby, zeby ich nie wydawano. Nie o to chodzi, ze chrzescijanie “nie byli w stanie podniesc glosu w protescie”, lecz ze denuncjowali po cichu. Wielu Zydów radzilo sobie po aryjskiej stronie, pomagali sobie nawzajem, kupowali pomoc – dziesiec razy wiecej by ich przezylo, gdyby ich nie wydawano lub wydawano tylko dla korzysci materialnych, a nie z nienawisci i przekonania, ze spelnia sie chrzescijanski obowiazek. Nie jest istotne, “jak wielu chrzescijan w krajach okupowanych lub rzadzonych przez nazistów i ich sprzymierzenców bylo przerazonych”, ale jak wielu sie z nimi sprzymierzylo przeciwko Zydom (Austria, Vichy, Chorwacja, Litwa, Lotwa, Wegry, Rumunia, Ukraina, Slowacja ksiedza Tiso).

Watykanska komisja nie omieszkala przy okazji podjac jeszcze jednej a dosc nachalnej próby uniwersalizacji Holokaustu, twierdzac, ze “ostateczne rozwiazanie” bylo “skierowane przeciw calej ludzkosci”. Podejrzenia budzi takze to, ze do straszliwych ludobójstw popelnionych na Ormianach, Cyganach, w Afryce, Zwiazku Sowieckim, Kambodzy, Chinach i na Balkanach doczepiono “dramat, jaki jest udzialem Bliskiego Wschodu”. Holokaust sprawil, ze Kosciól zaczal przyznawac sie do swoich grzechów przeciwko Zydom. Czego jeszcze trzeba, zeby sie zdobyl na szczerosc?

W slynnym eseju Biedni Polacy patrza na getto (1987) Jan Blonski pisal o winie zaniechania ludzkiego obowiazku wobec Zydów jako rodzaju winy zbiorowej. Która, wedlug Jaspersa, obciaza nie tylko uczestników zbrodni, lecz i tych, co sie nie sprzeciwiaja, niedostatecznie sprzeciwiaja czy chocby zyja w swiecie zla. Jaspers przeoczyl akceptacje zbrodni we wlasnym domu, wine wieksza od tamtych trzech, za która jest takze wieksza kara, bo w takim domu nie moze byc wiecej prawdziwej radosci. Rozklad moralny poholokaustowej Europy najlepiej przedstawil Friedrich Dürrenmatt w Wizycie starszej pani, najgenialniejszym europejskim dramacie. “Wizyta” przeciagnela sie i bedzie trwala tak dlugo, az Europa rozliczy sie z nia i oczysci swój domu. Co byc moze nigdy nie nastapi, bo wielkie klamstwo, które doprowadzilo do wielkiej zbrodni, wcale sie nie skonczylo. Przeciwnie, zaciera sie kolaca prawde, zamazuje sie, rozwadnia, uniwersalizuje: nie tylko Zydzi gineli; 11 milionów zginelo, w tym 6 milionów Zydów; 6 milionów zginelo, “w wiekszosci” Zydzi. Stad pomniki “mieszkanców”, “obywateli”, “ofiar faszyzmu”. I oswiecimska Droga Krzyzowa, i krzyze, i swieci. Owszem, mozna zanegowac i wyrugowac Zydów z Holokaustu jak w swoim czasie z Kosciola. Jesli udalo sie raz, moze udac sie po raz drugi. Wystarczy przez kilka wieków powtarzac, ze Holocaust “skierowany byl przeciwko calej ludzkosci”.

Grabiac i mordujac Zydów przez wieki, Europa potrzebowala odtrutki psychicznej. Jak oskarzanie Zydów o mord rytualny. Jeszcze jeden wielki paradoks, bo – jak podkreslila Anna Sobolewska w recenzji z mojego Memorbucha – przeciez to Zydzi byli ofiarami powtarzanego przez wieki mordu rytualnego. Zydzi oskarzani o porywanie i zabijanie chrzescijanskich dzieci byli przy tym najlepszym alibi dla zboczenców, dzieciobójców, wiec dzis mozna sie tylko domyslac, co naprawde sie stalo z tysiacami dzieci rzekomo uprowadzonych przez Zydów. Na tej samej zasadzie spiskowcy hitlerowscy i stalinowscy orkarzali Zydów o spisek przeciw swiatu, a islamscy czynia to dzis. Takze oprawcy i donosiciele w bylym komunistycznym imperium zla, których jest dziesiec razy wiecej niz wszystkich Zydów na ziemi, robia sobie z nich mydlo do mycia brudnych rak. Optymisci twierdza, ze bywaly pogodne okresy, ze oskarzen nie rzucano nieustannie. Owszem, nieustannie – w nabozenstwach, literaturze, sztuce – zawsze wisialy nad zydowskimi glowami. Jeden z obrazów w sandomierskim kosciele przez setki lat ukazywal, jak Zydzi wytaczaja z chrzescijanskiego dziecka krew. I wisi tam do dzis – jako dzielo sztuki, spuscizna.

Nigdy “zydowskie zbrodnie” nie byly Europie tak niezbedne, jak po Holokauscie. Dlatego bacznie sledzi kazdy ruch izraelskiego wojska i krzyczy “masakra”, “ludobójstwo”. I zaczyna juz wolac o sankcje – po raz pierwszy od Trzeciej Rzeszy – i odszkodowania za swoje budynki w Palestynie. Izraelskiego dowódce, w którego strefie okupacyjnej chrzescijanscy bojówkarze dopuscili sie masowego mordu na muzulmanach, maluje na plakatach z Saddamem Husajnem i Miloszeviciem. Do sankcji nie doszlo, bo nie dopuscili Niemcy, nie mieli smialosci – jeszcze. Do odszkodowan tez nie, bo jeszcze sie nie rozliczono z budynków zydowskich w Europie.

Nie mogac znalezc “zydowskich zbrodni” w swiecie fizycznym, szuka sie w metafizyce. Podczas oblezenia betlejemskiego kosciola Narodzenia Panskiego w prestizowej europejskiej gazecie ukazal sie rysunek Boskiego Dzieciatka w zlobku z podpisem “Czy znowu chcecie mnie zabic?”. Ile klamstwa mozna zmiescic w jednym krótkim zdaniu? Ile zaklamania i bezwstydu trzeba, azeby nawet po ukrzyzowaniu milionów wyznawców Boga jedynego wraz z milionem dzieci ukazywac ich jako bogobójców i dzieciobójców? A krwaworekich, którzy uciekajac przed reka sprawiedliwosci, wdarli sie przemoca do kosciola, wiedzac, ze Zydzi nie narusza tego miejsca uwazanego przez chrzescijan za swiete, jako co? Obronców swietosci, niewinnosci owegoz Dzieciatka? Ten jeden obrazek i podpis powiedzial wiecej niz tysiac slów o mentalnosci, która przetrwala 2 tysiace lat i Holokaust i nie zmienila sie ani na jote.

Europa zaluje Zydów w kazda rocznice Holokaustu, ale nie w chwilach biezacych. W czerwcu 1967, kiedy armie arabskie uzbrojone przez wschodnio-europejskich antysemitów podeszly do zydowskiej oazy i jej los wydawal sie przesadzony, oddzialy miedzynarodowe usunely im sie z drogi, spokojnie czekajac na nowa rzez, i dopiero zwyciestwo Zydów wzbudzilo ogólne zaniepokojenie. Podobnie bylo w pazdzierniku 1973. Dlaczego Europa nie przejmuje sie losem Zydów w “dramacie Bliskiego Wschodu”, tylko losem ich wrogów? Dlaczego protestuje, kiedy Zydzi zabijaja smierc, a milczy – jak podczas Holokaustu – kiedy smierc wchodzi do zydowskich domów? To nie tylko dla nafty europejscy “pacyfisci” obcalowuja Arafata, bronia Saddama Husajna i pokrzykuja na Ameryke, ze smie stawac po zydowskiej stronie.

Koncentrujac uwage na Zydach, Europa nie dostrzega noza na swoim gardle. Jak w latach 30. Jak w starogreckiej tragedii nosi w swoim charakterze swój los. Zydzi tez powtarzaja swoje bledy pomimo dlugiego doswiadczenia. Jak kolaboranci z Judenratów, nie chca spojrzec prawdzie w oczy. Wciaz trudno im sie pogodzic z mysla, ze ich wrogowie wola mordowac, niz kolaborowac.

Przez pól wieku tysiace SS-manów z róznych krajów Europy otrzymywalo od Niemiec pensje “za wierna sluzbe”. Pól wieku po Holokauscie Niemcy stali sie znów potega i nie chca wiecej byc “wiezniami historii” – jakby to byla za wysoka kara. A najliberalniejsi wolni demokraci upominaja sie o prawo do antysemityzmu – jak wolnosc, to wolnosc. A co, jesli zazadaja jeszcze wiecej? Naprawde wiele zalezy od tego, z jakimi ma sie do czynienia “liberalami” i “pacyfistami” i skad oni sie biora. “Zniszczenie syjonistycznego wroga jest najwazniejszym celem w swiecie” – oswiadczyl przed sadem nawrócony na islam Niemiec, któremu w 1997 nie udal sie napad terrorystyczny w Izraelu. Juz wyroslo nowe pokolenie. Juz znów z jednej strony nagonka, a z drugiej mordercy. Znowu jest rok 1938 i plona synagogi. A tchórzliwa Europa chce jak wtedy rzucic Zydów wilkom, zeby ja zostawily w spokoju. Europa, co tak uroczyscie zaluje, ze nie uczynila wtedy “wszystkiego”.

Europa nigdy naprawde nie zaakceptowala emancypacji Zydów. Dlatego usiluje zepchnac panstwo zydowskie do defensywy, do statusu petenta, pariasa, Zyda. Którego nie ma, którego zamordowala. Po milenium bezkarnego zabijania Zydów trudno jej pogodzic sie z tym, ze wiecej na to nie pozwalaja. Po wiekach pogardy nie moze wybaczyc im rycerskiego prowadzenia wojny, które tak bardzo kontrastuje z bezecenstwem i okrucienstwem jej wojen. Suwerenna wladza zydowska, i to w najswietszych miejscach, jest nieznosna drzazga psychiczna dla Europy, gdzie wladza tradycyjnie pochodzila od Boga, z wrodzonego przywileju i oznaczala godnosc. Totez hierarchowie koscielni w Jerozolimie pienia sie przed kamerami. Woleliby ja w rekach Arabów, Otomanów, mameluków, aby tylko nie Zydów, którzy w przeciwienstwie do tamtych nie zrobili im nic zlego. Albowiem nie ma logiki w tym, co europejski Kosciól lagodnie nazywa “niechecia”. A jest za to ciezki kompleks, który sprawia, ze nawet na krawedzi wojny swiatowej z muzulmanami Europa woli ich anizeli Zydów.

Wedlug wiary, która, jak twierdzi kardynal Lustiger, jest nieodlaczna czescia europejskiej spuscizny, Zydzi mieli istniec tylko po to, zeby cierpiec za rzekome winy. W rzeczywistosci jednak nasze istnienie przeszkadzalo Europie zapomniec o jej wlasnych, rzeczywistych winach, a nigdy nie bylismy tak niewygodnymi swiadkami i takim wyrzutem sumienia jak po Holokauscie. Totez nie nalezy sie dziwic, ze sie nie nawrócila, ze przeciwnie, jej antysemityzm przybiera na sile. Moja znajoma w Warszawie praktykuje judaizm i na wszystkich odrzwiach jej mieszkania jest mezuza, tylko nie wejsciowych, gdzie najbardziej powinna byc. Dlaczego? – zapytalem. Nie zwariowalam – odpowiedziala. Przed Holokaustem mezuza oznaczala z zewnatrz kazde zydowskie mieszkanie, i w Polsce, i w calej Europie, a gdzie dzis w Europie Zyd nie boi sie wystawic mezuzy? Poczatkowo zamierzalem zatytulowac niniejszy esej “W Europie bez zmian”, ale bylby to oczywisty blad. Zmiany sa, i to znamienne.

Dzisiejsi “pacyfisci” z nieodzownymi europejskimi intelektualistami i pisarzami o pawich piórach przypominaja glupców z lat 30., którym przyklaskiwal Hitler, i “obronców pokoju” z lat 40-50., którym przewodzil Stalin, ale róznia sie ostentacyjnym antysemickim znakiem. Którego sie nie krepuja, choc kazdy dzis na swiecie wie, ze antysemityzm jest narzedziem mordu. A najlepiej Europa, która nas ukrzyzowala i umyla rece, i – nie moze nam tego wybaczyc.

Europa zaluje Zydów w kazda rocznice Holokaustu, ale nie w chwilach biezacych. W czerwcu 1967, kiedy armie arabskie uzbrojone przez wschodnio-europejskich antysemitów podeszly do zydowskiej oazy i jej los wydawal sie przesadzony, oddzialy miedzynarodowe usunely im sie z drogi, spokojnie czekajac na nowa rzez, i dopiero zwyciestwo Zydów wzbudzilo ogólne zaniepokojenie. Podobnie bylo w pazdzierniku 1973. Dlaczego Europa nie przejmuje sie losem Zydów w “dramacie Bliskiego Wschodu”, tylko losem ich wrogów? Dlaczego protestuje, kiedy Zydzi zabijaja smierc, a milczy – jak podczas Holokaustu – kiedy smierc wchodzi do zydowskich domów? To nie tylko dla nafty europejscy “pacyfisci” obcalowuja Arafata, bronia Saddama Husajna i pokrzykuja na Ameryke, ze smie stawac po zydowskiej stronie.

Koncentrujac uwage na Zydach, Europa nie dostrzega noza na swoim gardle. Jak w latach 30. Jak w starogreckiej tragedii nosi w swoim charakterze swój los. Zydzi tez powtarzaja swoje bledy pomimo dlugiego doswiadczenia. Jak kolaboranci z Judenratów, nie chca spojrzec prawdzie w oczy. Wciaz trudno im sie pogodzic z mysla, ze ich wrogowie wola mordowac, niz kolaborowac.

Przez pól wieku tysiace SS-manów z róznych krajów Europy otrzymywalo od Niemiec pensje “za wierna sluzbe”. Pól wieku po Holokauscie Niemcy stali sie znów potega i nie chca wiecej byc “wiezniami historii” – jakby to byla za wysoka kara. A najliberalniejsi wolni demokraci upominaja sie o prawo do antysemityzmu – jak wolnosc, to wolnosc. A co, jesli zazadaja jeszcze wiecej? Naprawde wiele zalezy od tego, z jakimi ma sie do czynienia “liberalami” i “pacyfistami” i skad oni sie biora. “Zniszczenie syjonistycznego wroga jest najwazniejszym celem w swiecie” – oswiadczyl przed sadem nawrócony na islam Niemiec, któremu w 1997 nie udal sie napad terrorystyczny w Izraelu. Juz wyroslo nowe pokolenie. Juz znów z jednej strony nagonka, a z drugiej mordercy. Znowu jest rok 1938 i plona synagogi. A tchórzliwa Europa chce jak wtedy rzucic Zydów wilkom, zeby ja zostawily w spokoju. Europa, co tak uroczyscie zaluje, ze nie uczynila wtedy “wszystkiego”.

Europa nigdy naprawde nie zaakceptowala emancypacji Zydów. Dlatego usiluje zepchnac panstwo zydowskie do defensywy, do statusu petenta, pariasa, Zyda. Którego nie ma, którego zamordowala. Po milenium bezkarnego zabijania Zydów trudno jej pogodzic sie z tym, ze wiecej na to nie pozwalaja. Po wiekach pogardy nie moze wybaczyc im rycerskiego prowadzenia wojny, które tak bardzo kontrastuje z bezecenstwem i okrucienstwem jej wojen. Suwerenna wladza zydowska, i to w najswietszych miejscach, jest nieznosna drzazga psychiczna dla Europy, gdzie wladza tradycyjnie pochodzila od Boga, z wrodzonego przywileju i oznaczala godnosc. Totez hierarchowie koscielni w Jerozolimie pienia sie przed kamerami. Woleliby ja w rekach Arabów, Otomanów, mameluków, aby tylko nie Zydów, którzy w przeciwienstwie do tamtych nie zrobili im nic zlego. Albowiem nie ma logiki w tym, co europejski Kosciól lagodnie nazywa “niechecia”. A jest za to ciezki kompleks, który sprawia, ze nawet na krawedzi wojny swiatowej z muzulmanami Europa woli ich anizeli Zydów.

Wedlug wiary, która, jak twierdzi kardynal Lustiger, jest nieodlaczna czescia europejskiej spuscizny, Zydzi mieli istniec tylko po to, zeby cierpiec za rzekome winy. W rzeczywistosci jednak nasze istnienie przeszkadzalo Europie zapomniec o jej wlasnych, rzeczywistych winach, a nigdy nie bylismy tak niewygodnymi swiadkami i takim wyrzutem sumienia jak po Holokauscie. Totez nie nalezy sie dziwic, ze sie nie nawrócila, ze przeciwnie, jej antysemityzm przybiera na sile. Moja znajoma w Warszawie praktykuje judaizm i na wszystkich odrzwiach jej mieszkania jest mezuza, tylko nie wejsciowych, gdzie najbardziej powinna byc. Dlaczego? – zapytalem. Nie zwariowalam – odpowiedziala. Przed Holokaustem mezuza oznaczala z zewnatrz kazde zydowskie mieszkanie, i w Polsce, i w calej Europie, a gdzie dzis w Europie Zyd nie boi sie wystawic mezuzy? Poczatkowo zamierzalem zatytulowac niniejszy esej “W Europie bez zmian”, ale bylby to oczywisty blad. Zmiany sa, i to znamienne.

Dzisiejsi “pacyfisci” z nieodzownymi europejskimi intelektualistami i pisarzami o pawich piórach przypominaja glupców z lat 30., którym przyklaskiwal Hitler, i “obronców pokoju” z lat 40-50., którym przewodzil Stalin, ale róznia sie ostentacyjnym antysemickim znakiem. Którego sie nie krepuja, choc kazdy dzis na swiecie wie, ze antysemityzm jest narzedziem mordu. A najlepiej Europa, która nas ukrzyzowala i umyla rece, i – nie moze nam tego wybaczyc.

W konflikcie zydowsko-filistynskim, który sie nigdy nie skonczyl, Europa wystepuje jak zwykle po niewlasciwej stronie i do tego bezwstydnie udaje autorytet moralny. To nie tylko pragmatyzm naftowy, który w cynicznym swiecie wydaje sie zrozumialy. Latem 1967, przed sama ucieczka z Europy, spotkalem w Domu Pracy Twórczej starszego pana z Interpressu, który na osobnosci skarzyl mi sie ze lzami w oczach, ze musi tlumaczyc z polskiego na angielski wstretne antysemickie broszury na eksport. Mord rytualny, spisek “medrców Syjonu”, zydowskie pieniadze, szescioramienna gwiazda ze swastyka, Izraelczycy w hitlerowskich mundurach, “zydowski rasizm” – wszystko to zostalo umiejetnie zasiane w arabskich umyslach i przynosi dzis plony wieksze, niz sie spodziewano. Europa od wieków roznosi po kontynentach swoja antyzydowska zaraze i moge smialo powtórzyc za moim dobrym znajomym, zydowskim publicysta poholokaustowego pokolenia, który podpisuje sie wymownym pseudonimem Dawid Warszawski, ze “antysemityzm to europejski wklad w dorobek ludzkosci”. Podobnie jak i rasizm, który przyplynal i wciaz przyplywa do Ameryki z Europy. Który w Ameryce opada, a w Europie przeciwnie, przybiera – proporcjonalnie do liczby przybyszów z jej bylych kolonii. Juz jest wiecej meczetów w Europie, niz bylo synagog, i wiecej muzulmanów, niz bylo Zydów, a muzulmanie nawet nie próbuja do niej sie dostosowac i w przeciwienstwie do Zydów wcale jej sie nie boja. Tak zle bylo z Zydami? Jeszcze za nami zatesknicie.

Ciesze sie kazdego dnia, ze wyrwalem sie z jej szponów i ze moge patrzec na nia z dystansu Ameryki, która stworzyli uchodzcy i wygnancy jak ja. Dla których tak samo jak dla mnie nie bylo w Europie miejsca. Ameryka, która powstala z protestu przeciwko Europie, przerosla ja pod prawie kazdym wzgledem, a zwlaszcza moralnym, i wyciaga ja za kazdym razem z gówna. Tak bylo w 1918, w 1944-45, w 1948 (plan Marshalla). Bez Ameryki Europa nie przetrwalaby zimnej wojny. Nie wylazlaby nawet z lokalnego ludobójstwa balkanskiego, które raz jeszcze ukazalo plytkosc i kruchosc jej wartosci, jej prawdziwa spuscizne. Wyobrazmy sobie, ze Ameryka zniknela i zostawila ja sama wobec inwazji z poludniowego wschodu, która juz sie rozpoczela. Europa istnieje juz tylko na gwarancjach amerykanskich. Tego nie mówi zaden amerykanski maz stanu, dyplomata ani zwyczajny, taktowny Amerykanin. Ja sie nie musze krepowac.

Chrzescijanska Europa wypiera sie swoich zloczynców i morderców. Nazywa ich neopoganami, Hunami, Azjatami. Natomiast bogobójcy, krwiopijcy, krwawi bolszewicy, przemozni bogacze to w jej jezyku bez zastrzezen Zydzi. Odwzajemnie sie wiec odwrotnym disclaimerem: W Europie zyja, uchowaly sie, miliony porzadnych ludzi, dobrych chrzescijan, wielu z nich sprzeciwiajac sie jej spusciznie, wspomagalo i ratowalo Zydów, ale ja ich nie utozsamiam z tym, co nazywam Europa.

Szczerze podziwiam jej stara architekture, literature, muzyke, rzezbe, malarstwo, teatr, ale to piekno jest dla mnie zaprawione gorycza. Pamietam ostrzezenie mojego znakomitego profesora Aleksandra Sergiejewicza Isaczenki, ze Rosja to nie tylko literatura, muzyka i balet, i w ten sam sposób patrze na fornir Europy. Obawiam sie, ze Bóg dal za wygrana. Cale szczescie, ze jeszcze Ameryka czuwa.


Henryk Grynberg – prozaik, poeta, eseista i dramaturg. Od 1967 roku mieszka w Stanach Zjednoczonych. Opublikowal miedzy innymi powiesci: Zydowska wojna, Zwyciestwo, Zycie ideologiczne, Kadisz, Memorbuch (nominowany do nagrody “Nike” 2000) oraz tomy opowiadan: Ekipa “Antygona”, Drohobycz, Drohobycz. Ostatnio wydal wraz z Janem Kostanskim Szmuglerów (2001).


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Polowanie na Żydów

Polowanie na Żydów

Krzysztof Wasilewski


Rząd w Londynie o Zagładzie i szmalcownikach

Polskie władze emigracyjne od początku zdawały sobie sprawę z położenia Żydów w okupowanym przez Trzecią Rzeszę kraju. Bały się jednak, że zbyt głośne upominanie się o ich los odwróci uwagę zachodniej opinii publicznej od tragedii Polaków. Obawiały się także reakcji samego polskiego społeczeństwa, które niechętnie odnosiło się do żydowskich współobywateli.

„Stosunek [Polaków] do współtowarzyszy – Żydów najczęściej bezlitosny, bezwzględny. Często spycha się ich z zajętych miejsc, urąga, odgraża, naigrywa. Żydzi zachowują się biernie, potulnie”, pisał w raporcie z lutego 1940 r. Jan Karski.

Ocenę słynnego kuriera potwierdził kolejny raport, przygotowany kilka miesięcy później przez krajowe struktury konspiracyjne. Pisano w nim m.in.: „Mur oddzielający getto przepuszcza tylko pieniądze i towary, a wiadomości o niesłychanej nędzy – nie”. To, jakie były nastroje społeczne, dobrze oddawały śpiewane piosenki. Jedna z popularniejszych w stolicy zawierała słowa: „Już nareszcie brudny Mosiek siedzi w getcie”. Jak donosiła konspiracja, „za te piosenki zawsze sypią się datki. Słyszy się je powszechnie na ulicach Warszawy”.

Bez wątpienia tym nagannym postawom sprzyjała polityka okupanta. We wspomnianym już raporcie Karski cytował pewnego gestapowca: „Każdy Polak może pójść do jakiegokolwiek sklepu żydowskiego, wyrzucić Żyda zza lady i prawo nasze weźmie go za to w opiekę. Każdy, kto chce, może zabić Żyda – i prawo nasze nie potępi go za to”. Zdaniem Karskiego te słowa trafiały na podatny grunt, a opinie w rodzaju „Niemcom należy się wdzięczność za antyżydowską politykę, możemy od nich się tylko uczyć”, można było usłyszeć coraz częściej na polskich ulicach.

Wspólnota losów

Początkowo władze emigracyjne koncentrowały uwagę na losie polskiej ludności w okupowanym przez Trzecią Rzeszę kraju. Taka polityka nie może dziwić, zważywszy na skalę masowych rozstrzeliwań i zwykłych mordów dokonywanych na Polakach przez żołnierzy SS i Wehrmachtu. Szacuje się, że zaledwie do końca października 1939 r. przeprowadzono co najmniej 700 egzekucji, w których zginęło ok. 16,5 tys. osób – mężczyzn, kobiet, starców i dzieci. Kolejne tysiące zostały w brutalny sposób wysiedlone, m.in. z Pomorza i Wielkopolski.

W pierwszych miesiącach okupacji można zatem mówić o wspólnocie losów wszystkich obywateli państwa polskiego. Wkrótce jednak położenie społeczności żydowskiej zaczęło się pogarszać szybko i drastycznie. Część niemieckich żołnierzy chętnie uczestniczyła w tzw. turystyce egzekucyjnej, w ramach której pokonywali wiele kilometrów w poszukiwaniu żydowskich ofiar. Jeden z oficerów Wehrmachtu, który później trafił do brytyjskiej niewoli, wspominał: „SS zaprosiło nas na rozstrzeliwanie Żydów. Cały oddział przyszedł z karabinami. Każdy mógł sobie wybrać, kogo zabić”.

Szybko też swoją obecność na polskich ziemiach zaznaczyły tzw. Einsatzgruppen. Głównym zadaniem tych jednostek specjalnych było wyszukiwanie i likwidowanie przedstawicieli polskiej elity. Jednak równie często na celownik brały one Żydów. O ich morderczej efektywności świadczy fakt, że w ciągu zaledwie trzech dni działań operacyjnych w Przemyślu Einsatzgruppen zgładziły ok. 600 miejscowych Żydów. Jeden z „rekordzistów” własnoręcznie uśmiercił pół setki.

Wszystkie te wydarzenia nie uchodziły uwagi polskich władz emigracyjnych. Zdaniem Adama Puławskiego, historyka zajmującego się dziejami Holokaustu, w pierwszym roku okupacji postrzegały one „proces zagłady jako akcje lokalne – najpierw, w drugiej połowie 1941 r., dotyczące tylko Żydów ze wschodu, potem – na początku 1942 r. – Żydów z zachodnich ziem polskich. Dopiero rozpoczęcie eksterminacji w Generalnym Gubernatorstwie (marzec-kwiecień 1942 r.) uzmysłowiło samym konspiratorom żydowskim, że nastąpiło przejście do drugiego etapu zagłady: po pośredniej w gettach – do Ausrottung, zagłady fizycznej”.

List Bundu

Niemal od początku różnymi kanałami docierały do Francji, a następnie Anglii informacje o pogarszającej się sytuacji polskich Żydów. Zazwyczaj nie wywoływały one stanowczych reakcji, co jednak można tłumaczyć tym, że struktury państwowe na emigracji i w kraju dopiero się kształtowały. W odpowiedzi na obojętność rządu RP na uchodźstwie przedstawiciele Bundu, socjalistycznej partii żydowskiej, w marcu 1942 r. wystosowali do premiera Władysława Sikorskiego list, w którym opisali skalę mordów dokonywanych na ludności żydowskiej. Alarmowali poza tym o niemal powszechnym antysemityzmie w polskim społeczeństwie. Autorzy listu ubolewali, że tytuły wydawane przez ONR pochwalały „politykę eksterminacyjną Hitlera”, chociaż nie do końca akceptowały środki jej realizacji: „Cały szereg pisemek podziemnych, strojących się w szaty rzekomej walki z okupantem, w istocie sekunduje mu, uprawiając propagandę antysemicką”. Najwięcej żalu Bund kierował jednak w stronę prasy związanej z podziemnymi strukturami państwa polskiego, która pozostawała głucha na los Żydów.

Przywódcy Bundu nie doczekali się konkretnej odpowiedzi ze strony polskiego Londynu. Wiele lat po wojnie Adam Pragier, minister informacji i dokumentacji w rządach emigracyjnych Tomasza Arciszewskiego i Tadeusza Komorowskiego, tak to tłumaczył: „Propaganda, by była skuteczna, musi mieć przynajmniej jakiś związek z prawdą lub prawdopodobieństwem. Jakże można uwierzyć w zabicie 700 tys. ludzi? Bund powinien był napisać, że zabito 7 tys. ludzi. Wtedy moglibyśmy tę wiadomość podać Anglikom z jaką taką szansą, że w to uwierzą. W mojej wyobraźni nie mieściło się, że zabijanie ludzi można zorganizować na sposób przemysłowy”.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 7/2018, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Prezydent Abbas chce pokoju

Prezydent Abbas chce pokoju

   Malgorzata Koraszewska


Na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ prezydent Abbas wezwał do natychmiastowej konferencji pokojowej w celu doprowadzenia do rozwiązania w postaci dwóch państw, u siebie w domu, po arabsku, obiecywał Palestyńczykom podbój Izraela. Dlaczego media o tym milczą? Wyjaśnia Daniel Pomerantz.

 


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com