Archive | 2018/02/05

Było, jak było

Było, jak było

Jerzy Jedlicki*


Warszawa, wieczorne uroczystości na kopcu Powstania Warszawskiego (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Rok 1943. Drużynowy komunikuje mi, że jako Żyd nie mogę pozostać w drużynie. Gdyby jeszcze powiedział, że moja obecność może być zagrożeniem – to bym zrozumiał. Ale nie. “Ty jako Żyd”

1.

We wrześniu 1941 roku, mając 11 lat, zostałem uczniem klasy piątej w prywatnej szkole przy ulicy Sewerynów w Warszawie. Była to dobra, patriotyczna szkoła, w której uczyliśmy się potajemnie historii Polski. Do dziś pamiętam, jak pisałem wypracowanie o księciu Józefie. Było nas w klasie sześciu chłopców i dziewięć dziewczynek. Chyba na początku następnego roku szkolnego my, chłopcy, zostaliśmy zaproszeni po lekcjach do domu dyrektorki, gdzie przywitał nas poważny, na oko 30-letni pan, który powiedział nam, że jeżeli zechcemy, a nasze matki wyrażą zgodę, możemy przystąpić do tajnego polskiego harcerstwa.

Aż nam dech zaparło. Tylko jedna z matek, zalękniona o swego jedynaka, się nie zgodziła. Moja matka wyraziła zgodę bez wahania. I tak nasza piątka stworzyła zastęp, jak się wkrótce dowiedzieliśmy, 16. Warszawskiej Drużyny Harcerzy. Naszym zastępowym został Zbyszek Stok, morowy kolega i przewodnik, który miał chyba nie więcej niż 18 lat. Nad wszystkim czuwał jednak drużynowy Michał, ten właśnie, co nas przyjmował. Ze względów konspiracyjnych nie wolno było zwracać się do starszych “druhu”, tylko po imieniu.

Następny rok upłynął nam na częstych zbiórkach po domach, grach harcerskich i zdobywaniu sprawności. I tak na ulicach sterroryzowanej Warszawy graliśmy w podchody, w których nasz zastęp miał śledzić nieznanych nam chłopców z drugiego zastępu. Zdobywałem sprawność “sygnalizatora”. Uczyliśmy się historii harcerstwa, a zwłaszcza tradycji naszej drużyny, podobno jednej z najświetniejszych, z której mieliśmy być dumni. Wszystko to było dla nas fascynującą przygodą, nauką koleżeństwa i wzajemnego zaufania.

Aż nadeszła wiosna 1943 roku. Miasto zasnuło się dymem z getta i zapachem spalenizny. W mojej klasie dziewczyny, też zresztą harcerki, zawsze uwielbiały przynoszone z domów dowcipy o Żydach, a w czasie powstania i bombardowania getta zapanowała atmosfera szczególnego podniecenia.

Nie było to przyjemne, starałem się, jak mogłem, wyłączać z tych rozmów, ale w pewnym momencie sam stałem się ich przedmiotem. W roku 1942 w mojej klasie i zarazem w zastępie pojawił się chłopak, który był ze mną w szkole na Mokotowie przed wojną i znał mnie pod dawnym moim nazwiskiem. Szczęśliwie, gdym tylko go zauważył, zdążyłem odciągnąć go na bok i wyjaśnić moją sytuację. Jurek R., ewangelik, od razu pojął, w czym rzecz, i przez osiem miesięcy trzymał gębę na kłódkę. Wszelako któregoś dnia zdradziliśmy się mimo woli w rozmowie, że znamy się od dawna. W ślad za tym koledzy, którzy jakieś podejrzenia co do mnie już mieli, przycisnęli mojego imiennika do ściany, a on wszystko wygadał.

Karuzela przy ul. Bonifraterskiej podczas walk w getcie (z tyłu widać mur, a na pierwszym planie po prawej – niemieckie działko). Ta była nieczynna. Na placu Krasińskich kręciła się druga

Atmosfera wokół mnie zrobiła się nieznośna. Mniejsza o szkołę: ostatnia, siódma klasa już się kończyła, a denuncjacja – w tej szkole – była raczej nieprawdopodobna. Ale harcerstwo!

Nie pamiętam, czy to Zbyszek zawiadomił mnie, że mam się zgłosić do drużynowego, czy sam o to poprosiłem. Nie było to zapewne zgodne z regułami konspiracji, ale my, chłopcy, znaliśmy adres drużynowego i mieliśmy prawo zgłaszać się do niego z problemami. Wspiąłem się więc na najwyższe piętro domu przy placu Zbawiciela.

Michał zakomunikował mi dość oschle, że jako Żyd nie mogę pozostać w drużynie. We mnie jakby piorun trzasł. Gdyby jeszcze powiedział, że moja obecność może być zagrożeniem – z pewnością bym zrozumiał. Ale nie. “Ty jako Żyd”. Wtedy stało się coś, czego się później przez lata wstydziłem. Rozbeczałem się – i przez łzy bełkotałem, że nie jestem Żydem, tylko Polakiem i katolikiem, a moja rodzina jest polska od pokoleń. Była to prawda, ale ja odcinałem się w ten sposób od tych, co ginęli za murem. Drużynowego i tak nie przekonałem, a był to człowiek, którego szanowałem jako naszego wychowawcę, jako wzór pedagoga.

Stanęło ostatecznie na tym, że nie jestem z drużyny wprost wyrzucony, mam tylko przez wakacje porządkować biblioteczkę drużyny, schowaną na jakimś strychu, i nie pokazywać się więcej na zbiórkach.

Zgodziłem się na ten upokarzający układ i robiłem, na co mi pozwolono. Tego lata 1943 roku byliśmy szantażowani i zadenuncjowani przez szmalcowników (co z tą historią nie miało żadnego związku). I trzeba było po raz czwarty zmieniać adres, meldunki i metryki. Po tych wydarzeniach zostałem umieszczony w internacie oo. marianów na Bielanach: czy z domysłem ich, czy nie, to nie było jasne. Tam zaś pojawił się dla odmiany Feliks S., chłopiec z drugiego zastępu, z arystokratycznej familii, który na spacerze zaczął mnie zaczepiać i zagajać w te słowa: “Co też u pana słychać, panie Grosman?”.

To już zaczęło wyglądać niebezpiecznie. Moja matka, której to opowiedziałem, poszła sama do drużynowego. Michał przyjął ją uprzejmie, wysłuchał, po czym oświadczył: “Za bezpieczeństwo pani syna ręczę, moi chłopcy zostaną poinstruowani, ale – dodał z naciskiem – w polskim harcerstwie nie ma miejsca dla Żydów”. Kilka dni później Felek podszedł do mnie, podał mi rękę i powiedział: “W porządku, bądź spokojny”. Zaczepki się skończyły.

Trafiłem raz jeszcze do harcerstwa w czasie powstania warszawskiego. Chciałem mimo wszystko zgłosić się do mojej drużyny, ale działała w innej części miasta. Przyłączyłem się więc do innej, powiślańskiej, posłusznie odbywałem służbę wartowniczą i biegałem z listami poczty harcerskiej. Ale serca już do tego nie miałem, czułem się wykluczony. Po wojnie nie miałem też ochoty wracać do ZHP, a jednak nie były mi obojętne wiadomości, że jeden mój kolega z zastępu zginął pod bombami, Felek stracił nogę, a drużynowy Michał zginął na Starówce, podobno przy słynnym wybuchu niemieckiej pułapki pancernej wyładowanej dynamitem.

Kiedy Władysław Bartoszewski ogłosił w “Tygodniku Powszechnym” w roku 1963 apel o nadsyłanie wiadomości o Polakach, którzy pomagali Żydom, w relacji, którą napisałem razem z matką, pisaliśmy i o tych, co pomagali, i o tych, co szkodzili, chociażby tylko moralnie, a pośród kilku przykładów znalazł się i ten, dwakroć później powtórzony w obu wydaniach antologii (”Ten jest z ojczyzny mojej. Polacy z pomocą Żydom 1939-1945”, oprac. Władysław Bartoszewski i Zofia Lewinówna, wyd. 2 rozszerzone, Znak, Kraków 1969, s. 679). Co ciekawe, temat ten nie wywołał wówczas żadnego odzewu.

2.

W ankietach personalnych, które trzeba było po wielekroć wypełniać, na pytanie: “Do jakich organizacji należał pan w czasie okupacji?”, odpowiadałem: “do Szarych Szeregów”. Do czasu, kiedy mój kolega z Instytutu Historii PAN, przedwcześnie zmarły Jerzy Janusz Terej, kiedy mu wspomniałem o moich przejściach z harcerstwem, uświadomił mi, że 16. WDH nie weszła w skład Szarych Szeregów. Według niego nie należała również do HP (Harcerstwo Polskie albo Hufce Polskie) i pozostała cały czas osobna.

Niemniej z książki Tereja o Stronnictwie Narodowym w czasie wojny można się było dowiedzieć, że na Starym Mieście poległ ”kwiat Harcerstwa Polskiego” i zarazem Narodowej Organizacji Wojskowej, a wśród innych wymieniony też został Michał Wojnicz-Sianożęcki (Jerzy Janusz Terej”Rzeczywistość i polityka. Ze studiów nad dziejami najnowszymi Narodowej Demokracji”, Książka i Wiedza, Warszawa 1971, s. 368-378). Sprawa przynależności nie jest więc do końca wyjaśniona, jednakże źródłowa praca Tereja opowiada m.in. o toczącej się przez cały okres okupacji walce ideowej o wpływy w harcerstwie między obozem legionowym a organizacjami wywodzącymi się z pnia endeckiego.

Do nas, nastolatków, niewiele z tego docierało: ledwie pamiętam zbiórkę zastępu, na którą przyszedł Michał i coś nam mówił o rozłamie w ZHP – ale z tego niewiele żeśmy wtedy uchwycili. Dopiero po latach, konfrontując moje wspomnienia z literaturą przedmiotu, zrozumiałem, że znalazłem się w pobliżu frontu walki o narodowe wychowanie młodzieży. HP było organizacją od Szarych Szeregów mniej liczną i słabszą, niemniej liczyć miało ponad tysiąc harcerzy i harcerek wychowywanych w duchu katolicko-narodowym, z wykluczeniem wszelkich obcych przymieszek.

Kto choć trochę przeglądał tajne gazetki czasu wojny, wie dobrze, iż antysemityzm był wówczas, z chlubnymi wyjątkami – jak “Biuletyn Informacyjny” czy prasa lewicowa – tendencją niemal powszechną i niewielu jego adherentów, w tym wychowawców młodzieży, uświadamiało sobie, zwłaszcza w roku 1943, że ma on wątpliwą komponentę etyczną. Skąd więc dziś taka wrzawa, szanowni państwo? Było, jak było, już się tego nie zmieni.


*Jerzy Jedlicki – ur. w 1930 r., historyk, emerytowany profesor Instytutu Historii PAN. Autor m.in.: ”Jakiej cywilizacji Polacy potrzebują. Studia z dziejów idei i wyobraźni XIX wieku”, ”Źle urodzeni, czyli o doświadczeniu historycznym. Scripta i postscripta”, ”Świat zwyrodniały. Lęki i wyroki krytyków nowoczesności”. Redaktor i współautor ”Dziejów inteligencji polskiej do roku 1918”. Przewodniczący rady programowej Stowarzyszenia przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii ”Otwarta Rzeczpospolita”



Jerzy Jedlicki, Krystian Legierski i Ireneusz Krzemiński o rasizmie i ”Brunatnej Księdze”

 


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Oświadczenie prof. Pawła Śpiewaka, dyrektora Żydowskiego Instytutu Historycznego

Oświadczenie prof. Pawła Śpiewaka, dyrektora Żydowskiego Instytutu Historycznego

Paweł Śpiewak


Oświadczenie prof. Pawła Śpiewaka, dyrektora Żydowskiego Instytutu Historycznego, w sprawie projektu nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej.

PROF. DR HAB. PAWEŁ ŚPIEWAK – dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego

Wyrażamy najwyższe zaniepokojenie projektem nowelizacji Ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, ustawy o grobach i cmentarzach wojennych, ustawy o muzeach, ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych za czyny zabronione pod groźbą kary oraz ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, a przede wszystkim wprowadzeniem do ustawy artykułów 55a i 55b.

Wydaje nam się, że brzmienie zapisów projektu ustawy jest wysoce nieprecyzyjne oraz pozostawia bardzo wiele niejasności. W szczególności chodzi o brak określenia, czym jest „działalność artystyczna lub naukowa”, jak i statusu wypowiedzi w przestrzeni publicznej wchodzących w zakres ustawy.

Bardzo wiele dokonań badawczych o wysokiej wartości poznawczej jest podejmowanych przez osoby bez tytułu naukowego, które według projektu ustawy będą mogły być penalizowane.

Nierozstrzygnięta jest również kwestia edukacji – projekt ustawy pozostawia możliwość penalizacji za działalność edukacyjną w szkołach oraz instytucjach takich jak Żydowski Instytut Historyczny, gdy mowa będzie o napięciach polsko-żydowskich.

Nie do zaakceptowania jest również pkt 2. ustawy o karaniu działań nieumyślnych.

Wydaje się nam, że nowelizacja tej ustawy w takim brzmieniu jest regresem, jeśli chodzi o swobodę badań, wypowiedzi i popularyzację wiedzy.

Apelujemy do posłów, senatorów i Prezydenta RP, aby ustawa nie weszła w życie w obecnej formie.

Nasze stanowisko ma również oparcie w statucie ŻIH.


Prof. Paweł Śpiewak, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego im. Emanuela Ringelbluma


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Hatikvah, played on restored violins owned by Jews during the Holocaust

Hatikvah, played on restored violins owned by Jews during the Holocaust

   Image Magazine


Hatikvah, the Israeli national anthem, played on restored violins owned by Jews during the Holocaust, in the eternal capital of the Jewish people: Jerusalem.

 


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com