Archive | 2018/10/17

Jan Hartman: Bronię Urbana

Studio OpiniiJan Hartman: Bronię Urbana

Jan Hartman


Jan Hartman

Wprasie pojawiły się jednocześnie dwie aktualne wiadomości na temat Jerzego Urbana. Pierwsza wręcz bulwersująca – otóż po kilkuletnim procesie sędzia Rafał Stępniak z Sądu Rejonowego na Mokotowie skazał Urbana na horrendalną grzywnę 120 tys. zł (trzykrotność tego, co zażądał prokurator) za opublikowanie w 2012 r. w „Nie” wizerunku Jezusa (nawiązującego do ikonografii Najświętszego Serca Jezusa) ze zdziwioną miną.

Nawet jeśli uznać, że twarz Jezusa z Nazaretu jest symbolem religijnym i przedmiotem kultu, to z całą pewnością przekształcenie wizerunku Jezusa w sposób, który nie uwłacza godności uwidocznionej osoby (jakkolwiek sąd twierdzi, że Jezus z „Nie” jest mało inteligentny…), nie jest żadną obrazą ani bluźnierstwem. […]

Zresztą kontekst rysunku bardzo dobrze go uzasadniał. Trudno przypuszczać, by Jezus z Nazaretu (jeśli tylko istniał takowy i faktycznie uważał się za wysłannika Boga), zważywszy na przypisywane mu poglądy, nie zdziwiłby się na wieść, że jego wyznawcy utworzyli imperium o strukturze monarchii absolutnej, z królewską władzą papieży, i to w dodatku imperium prowadzące krwawe wojny i… prześladujące współwyznawców religii wyznawanej przez Jezusa oraz jego współplemieńców, czyli Żydów.

Wolno mieć pogląd przeciwny i z pewnością nie powinno się za to karać, lecz tak samo nie wolno karać nikogo za wyrażenie przypuszczenia, iż hipotetyczny Jezus w hipotetycznej sytuacji powzięcia informacji o Kościele katolickim bardzo by się zdziwił. Ja zresztą tego poglądu akurat nie podzielam – sądzę, że wpadłby w gniew podobny do tego, który okazał w Świątyni, wypędzając z niej kupców. […]

Sąd swoim wyrokiem dał dowód nie tylko kompletnego niezrozumienia przepisu kodeksu karnego (art. 196 kk) mówiącego o obrazie uczuć religijnych, lecz przede wszystkim nieopanowanego fanatyzmu religijnego i serwilizmu politycznego wobec Watykanu i rządzącej Polską partii katolickiej. Wyrok przynosi wstyd polskiemu wymiarowi sprawiedliwości, który w ostatnim czasie zapisał wszak kilka pięknych kart w swej historii, broniąc niezawisłości sędziowskiej przed zakusami autorytarnego narodowo-katolickiego reżimu.

Drugi powód, dla którego mówi się dziś dużo o Jerzym Urbanie, to jego wypowiedź z wywiadu udzielonego pewnej dziennikarce przed premierą filmu „Kler”. Urban wypowiedział się przeciwko tej odmianie antyklerykalizmu, który dobrze życzy Kościołowi bądź w swej hipokryzji i tchórzostwie za takowy się podaje.

Urban powiedział m.in., że chcąc dla Kościoła jak najgorzej, chciałby też, żeby wszyscy księża okazali się pedofilami. Popełnił błąd i w tym punkcie przyłączam się do krytyków jego wypowiedzi – z pedofilii bowiem nie wolno sobie żartować. Po prostu przez szacunek dla ofiar. Co do meritum zaś, to nie tylko wypada z Urbanem się zgodzić, lecz i podziękować mu, że jako jeden z niewielu upomina się w przestrzeni publicznej o prawo do bycia nie tylko niekatolikiem, lecz antykatolikiem, nie tylko krytykiem Kościoła z pozycji dobrze mu życzących i troszczących się o jego dobro, lecz również krytykiem Kościoła i katolicyzmu po prostu.

Czymś żenującym jest panujący w polskim życiu społecznym dogmat, że wolno krytykować Kościół tylko dla jego dobra, a więc „konstruktywnie”. A niby to dlaczego? […] A czy od ateisty można oczekiwać czegoś poza gniewem i wzgardą, gdy słyszą lekkie tam kościelne aluzyjki, że ateista stoi moralnie niżej niż katolik?

A tak przy okazji, to mój pogląd jest taki, że jeśli ktoś naprawdę wierzy w Boga, bałby się tego Boga, chodząc do Kościoła, który nakazuje oddawać cześć boską człowiekowi i przypisującego Bogu ludzkie cechy, jak osobowość, a nawet uczucia. I mam prawdo do takiego zdania, tak jak inni mają prawo twierdzić, że Bóg jest absolutnie jeden i troisty, absolutnie bezcielesny, lecz przebywający ze swym ciałem w niebie itp. Na to przez pokolenia walczyło się ze sprzysiężonymi siłami feudalizmu i katolicyzmu o wolność słowa i opinii, a także wolność religijną, żeby dziś każdy mógł otwarcie i bezpiecznie być katolikiem lub antykatolikiem. Ale tego najwyraźniej jeszcze Polska nie pojmuje. Może dzięki Urbanowi zacznie pojmować, że katolicyzm nie jest nietykalny i poza krytyką?

Gdyby w stanie wojennym, gdy wraz z milionami Polaków oglądałem Urbana kłamiącego w sprawie Jerzego Popiełuszki w reżimowej telewizji, ktoś powiedział mi, że po latach zostanę jego znajomym, żywiącym do niego sympatię i szacunek, pomyślałbym, że zwariował. Wszak „gdyby Urban nosił turban…” itd. Nie usprawiedliwiam ówczesnych wyborów politycznych Urbana, choć jestem w stanie je zrozumieć i nie mam wątpliwości, że prowadząc pionierską w naszym kraju działalność mającą na celu śledzenie ciężkich nadużyć i demoralizacji kleru oraz informowanie o tym opinii publicznej, z nawiązką odpokutował za swoje dawne kłamstwa.

W długim życiu Jerzego Urbana okres służby dla Jaruzelskiego jest tylko jednym z kilku, a pozostałe – działalność dziennikarska, za którą bywał w PRL szykanowany, oraz wydawanie tygodnika „Nie” – były przecież chwalebne i społecznie pożyteczne. Słusznie powiada Urban w inkryminowanym wywiadzie, że jego pismo „Nie” przygotowało grunt pod „Kler”. Tak, bez Urbana, Palikota i kilku innych bylibyśmy dziś jedynie podnóżkiem Watykanu, a rozbestwienie kleru nie miałoby żadnych ograniczeń i hamulców.[…]

Jeśli ktoś uważa piętnowanie złodziejstwa, korupcji, rozwiązłości, pijaństwa i pedofilii wśród kleru – a tym zajmuje się od wielu lat Jerzy Urban – za niegodziwe, złośliwe, przesadne, agresywne i Bóg wie, jakie jeszcze, to niechaj lepiej uważa, bo jak wybroni się przed zarzutem, że staje się w ten sposób wspólnikiem przestępców i oprawców, a wzgardzicielem ich ofiar?

Jerzy Urban ma wiele na sumieniu i jeszcze większe tytuły do chwały. Wiele kłamał, lecz nie tyle co współcześni politycy wiadomych „opcji”. Przyjęty w Polsce powszechnie zwyczaj opluwania Urbana i brzydzenia się nim brzydzi mnie po stokroć bardziej niż sam Urban ze swoimi kłamstwami z czasów stanu wojennego oraz obscenicznymi dowcipami.W tym odruchu awersji do Urbana nie ma nic poza obłudą i stadnym resentymentem. A kto zna Urbana z jego dorobku dziennikarskiego, a zwłaszcza ten, kto zna go osobiście, w każdym znanym mi przypadku ceni go za inteligencję i talent.

Ja też znam Urbana osobiście i mogę powiedzieć, że jest człowiekiem niezwykle miłym, uprzejmym i skromnym. A więc nie tylko inteligentnym, bo to akurat wiedzą nawet jego zagorzali wrogowie. Swoją drogą cieszę się, że rzecznicy rządów PiS, z pewnością prześcigający Urbana w cynizmie i zakłamaniu, tak bardzo nie dorównują mu intelektem. Z pewnością w takim wypadku byłoby nam trudniej obalić ten reżim. …]


Jan Hartman

Blog Autora w portalu Polityka.pl
Tamże pełny tekst
Skróty i wytłuszczenia – redakcja Studia Opinii


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


UNPACKING THE ACTUAL IMPACT OF BDS ON ISRAEL’S ECONOMY

UNPACKING THE ACTUAL IMPACT OF BDS ON ISRAEL’S ECONOMY

ADAM REUTER/GLOBES


One of the goals of the Boycott, Divestment, and Sanctions movement is to hurt the Israeli economy. The movement may not be as effective as many believe it to be.

‘INSTEAD OF fighting the Israeli army on the battlefield or killing civilians through acts of terrorism, the BDS movement seeks to destroy Israel’s image in the eyes of the world.’. (photo credit: REUTERS)

Several years ago, I was invited to meet with executives from the Ministry of Strategic Affairs. One of the ministry’s main goals included “combating the delegitimization of Israel.” The purpose of the meeting was a study we conducted at the Financial Immunities company of the effect of BDS on the Israeli economy. To the best of my knowledge, the study we conducted, which began in 2010, was the only one of its kind. It was meant to determine to what extent the Israeli economy was being affected by the BDS organization. The study included queries to hundreds of senior executives of large companies from every economic sector. It was important to Financial Immunities as a company focusing on helping its clients in risk management at both the macro and micro levels, including an individual company.

The results of the study surprised me. I did not expect such a wide gap between the journalists’ reports over the years about the effect of the BDS monster and its actual effects, which were negligible at the most. The study’s figures are correct as of late 2017.

I obtained a hint about the impotence of the BDS organization at the very beginning of the study. I constructed a false digital identity and applied to the organization as a young Australian interested in boycotting Israel. I asked what I should do. In response, the organization sent me a link to a page with hundreds, if not thousands, of names of international companies having connections with Israel. I was told to boycott them. When I saw the list, I burst out laughing. It included most of the companies selling some kind of products around the world. Boycotting them would have prevented me from buying things ranging from basic items at the supermarket to any kind of mobile telephone whatsoever, a refrigerator, or a car.

The more important step was to question the managers of Israeli companies, the most important question being, “Can you quantify in money how much your company lost as a result of the economic boycott created by BDS?” The proportion of Israeli companies able to state that they had been damaged by the sanctions was around 0.75%. The rate of damage of each of them was less than 10% of their turnover, and even that was mostly during Operation Protective Edge; they experienced no damage in other years.

According to our calculations, based on the information we obtained from the companies, the cumulative proportion of economic damage since 2010 was 0.004%. To put it more colorfully, if the Israeli economy’s yearly income were to average NIS 1 million, the damage from the sanctions would have been NIS 40 – a completely negligible amount.

Paradoxically, there were also Israeli companies that benefited from the boycott. How is that possible? I asked the deputy CEO of a well-known Israeli company that holds a chain of stores in Europe, among other things. It was reported that the company had been damaged by the boycott during Operation Protective Edge when BDS activists stood in front of its store in a European capital and called for boycotting its products. To my surprise, the deputy CEO told me that the company had suffered no damage; on the contrary. How? The activists demonstrating in front of the store in London left after two days when journalistic interest waned. After they left, the number of buyers at the store was four times the number on an ordinary day. These were local non-Jewish residents who liked Israel and came especially to buy at the store in order to demonstrate their sympathy for Israel.

At the same meeting with senior staff at the Ministry of Strategic Affairs, they said that the power of the BDS movement existed mainly in the publications of the Israeli press. This was a different problem – probably a matter of our culture – the emotional and panicked response by Israelis to everything, but that could also be one of the indications of our power.


The author is chairperson of Financial Immunities and coauthor of the book, “Israel – Island of Success.”


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Marilyn Monroe’s Annotated Jewish Prayer Book

Marilyn Monroe’s Annotated Jewish Prayer Book Expected To Fetch A Fortune At Auction

Jenny Singer


Marilyn Monroe, thinking about pesukei dezimra (probably)

A bright white prayer book, published in 1922 and owned by American bombshell Marilyn Monroe, will be sold at auction on November 12. Jonathan Greenstein, of the auction house J. Greenstein & Company, says he’s sold Sammy Davis Jr.’s menorah and Alan Dershowitz’s judaica, “But nothing like this — Marilyn Monroe’s personal siddur.”

Hubba hubba.

Monroe hitched her wagon to the Jewish star in 1956, converting when she married playwright Arthur Miller and going on to practice Judaism through the rest of her life, even after the dissolution of the marriage. The Washington Post reports that Monroe marked up her prayerbook — some pages read “omit” or “skip” in the starlet’s hand. Does that mean Marilyn Monroe didn’t say asher yatzar? You only need a few thousand bucks to find out, according to Greenstein, who estimates that it could go for a minimum of $7,000, though more seems likely — in 2010, an x-ray of Monroe’s chest sold for $45,000.

The wear and tear on the prayerbook suggests that Monroe used it regularly — she chose to convert despite lack of pressure from Miller and was open about her love of Judaism. She was drawn, her rabbi Robert E. Goldburg said, to “the rationalism of Judaism.”


Jenny Singer is the deputy lifestyle editor for the Forward. You can reach her at Singer@forward.com or on Twitter @jeanvaljenny

 


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com