Archive | 2018/11/08

O judaizmie i islamie [Komentarz do parszy Chajej Sara]

O judaizmie i islamie [Komentarz do parszy Chajej Sara]

RABIN JONATHAN SACKS
Tłumaczenie: Jolanta Różyło


„Hagar w dziczy”, obraz Camille Corot z pierwszej połowy XIX wieku/ fot. The Metropolitan Museum of Art

PARSZA CHAJEJ SARA – 3 LISTOPADA 2018/ 25 CHESZWAN 5779

Znane sformułowanie ukute przez Ericha Auerbacha mówi, że Tora jest „naszpikowana kontekstami”. W tle jasno opisanych wydarzeń kryją się zagadkowe historie, które czekają na nasze interpretacje. O tej kryjącej się pod powierzchnią parszy Chajej Sara dowiadujemy się tylko z aluzji. W tekście znajdują się trzy wskazówki, które pomogą nam ją odkryć.

Pierwsza pojawia się, kiedy sługa Abrahama wraca z kobietą, która ma zostać żoną Izaaka. Rebeka widzi w oddali przyszłego męża, który „wracał właśnie z wycieczki do studni Lachaj-Roi” (Be-reszit 24:62), aby medytować w polu. Miejsce akcji tej opowieści jest zaskakujące. Do tej pory rodzina patriarchy kojarzyła nam się przede wszystkim albo z Beer Szewą, dokąd Abraham powrócił po związaniu Izaaka, albo z Hebronem, gdzie umarła i została pochowana Sara. Czym jest zatem Lachaj-Roj (lub Beer-Lachaj-Roj) i jakie jest jego znaczenie?

Drugą wskazówką jest ostatni, niezwykły etap w życiu Abrahama. W każdym kolejnym rozdziale czytamy o wzajemnej miłości i wierności jego i Sary. Wspólnie wyruszyli w podróż w nieznane. Wspólnie walczyli z bałwochwalstwem. Sara dwukrotnie uratowała życie męża, udając, że jest jego siostrą. Mieli nadzieję i modlili się o potomstwo – przez długie lata, aż do narodzin Izaaka, znosili ból bezpłodności Sary. Kiedy żona umiera, Abraham opłakuje stratę. Postanawia kupić jaskinię, w której ją pochowa i w której sam kiedyś spocznie. Wydawałoby się, że resztę życia spędzi w samotności, a następnie zostanie złożony obok „Sary żony jego” (25:10) w jaskini w Machpela (25:9).

Niespodziewanie jednak po ślubie Izaaka Abraham postanawia poślubić kobietę o imieniu Ketura, która rodzi mu sześcioro dzieci. Nic więcej nie wiemy o jego nowej żonie, a sama historia i jej znaczenie nie są jasne. Jednak żadne, nawet drobne detale zawarte w Torze nie są przypadkowe. Wygląd Abrahama na przykład nie jest nam w ogóle znany, podobnie jak nieznane jest imię sługi, który został wysłany z misją znalezienia żony dla Izaaka. Według tradycji był to Eliezer, ale tej informacji nie ma w Torze. Co więc oznacza drugie małżeństwo Abrahama i jakie ma znaczenie w kontekście jego historii?

Trzecia wskazówka do rozszyfrowania ukrytej historii zawarta jest w opisie śmierci Abrahama:

I skończył, i umarł Abraham w sędziwości szczęśliwej, stary i syt życia, i przyłączon został do ludu swojego. I pochowali go Icchak i Iszmael, synowie jego, w jaskini w Machpela, na polu Efrona, syna Cochara, co naprzeciw Mamre. Na polu, które nabył był Abraham od synów Cheta, tam pochowany został Abraham i Sara żona jego (25:8-10).

Obecność Iszmaela na pogrzebie jest zaskakująca. W końcu został wygnany na pustynię, gdy Izaak był jeszcze dzieckiem. Do tego momentu jesteśmy przekonani, że przyrodni bracia żyli w całkowitej separacji. Tora umieszcza ich jednak razem na pogrzebie ojca bez słowa wyjaśnienia.

Mędrcy połączyli te trzy zagadkowe wskazówki, tworząc fascynującą historię.

Po pierwsze zauważyli, że Beer-Lachaj-Roj, miejsce, z którego wracał Izaak, kiedy Rebeka ujrzała go po raz pierwszy, wspomniane jest w jeszcze jednym wersie Tory, w księdze Be-reszit 16:14. W tym miejscu ciężarna Hagar, uciekając przed zazdrością Sary, spotkała anioła, który kazał jej zawrócić. To ona nadała miejscu jego nazwę, która oznacza „studnia Żyjącego, który mnie widzi” (16:14). W Bereszit Raba czytamy zatem, że Izaak udał się do Beer-Lachaj-Roj w poszukiwaniu Hagar. Kiedy usłyszał, że ojciec próbuje znaleźć mu żonę, powiedział: „Czy żenić się mam, kiedy ojciec mój żyje samotnie? Pójdę i przyprowadzę mu Hagar” (60:14).

Stąd odpowiedź mędrców na pytanie, kim była Ketura. Jak twierdzą, była nikim innym, jak samą Hagar. Postaci biblijne otrzymują często więcej niż jedno imię. Ojciec Mojżesza, Jetro, miał ich siedem. Hagar nazwana została Keturą, bo „jej uczynki pachniały, jak pachnie kadzidło [hebr. ketoret]” (Be-reszit Raba 51:4). Taka interpretacja pokazuje, że drugie małżeństwo Abrahama jest istotnym elementem całej narracji.

Hagar nie spędziła reszty życia na wygnaniu. Ku zadowoleniu Izaaka i za zgodą Abrahama wróciła, aby zostać żoną swojego dawnego pana. Zmienia to nieco wymiar bolesnej historii wygnania Iszmaela.

PRENUMERATA

Jak wiemy, Abraham nie chciał wcale odsyłać syna. „I przykrą była rzecz to wielce w oczach Abrahama, z powodu syna jego” (21:11) – tak Tora opisuje reakcję ojca na żądanie Sary. Bóg jednak kazał Abrahamowi wysłuchać rad żony. W Pirke de rabi Eliezer (30) czytamy o tym, jak Abraham dwukrotnie próbował odwiedzić syna. Za pierwszym razem nie zastał go w domu, a żona Iszmaela, nie wiedząc kim jest Abraham, odmówiła nieznajomemu chleba i wody. Midrasz mówi, że po tym incydencie Iszmael rozwiódł się i ożenił z kobietą o imieniu Fatima. Kiedy Abraham po raz drugi przyszedł odwiedzić syna, również nie ujawniając, kim jest, znowu go nie zastał, ale tym razem Fatima nakarmiła go i dała mu wody. Dalej czytamy w Midraszu, że „Abraham wstał i modlił się przed Świętym Błogosławionym, i dom Iszmaela wypełnił się całym możliwym dobrem. Kiedy Iszmael wrócił, opowiedziała mu żona o tym, co się stało. I wiedział Iszmael, że ojciec darzył go miłością”. Między ojcem a synem doszło więc do pojednania.

Imię drugiej żony Iszmaela ma ogromne znaczenie. Według Koranu Fatima była córką Mahometa. W Pirke de-rabi Eliezer, dziele pochodzącym z VIII wieku, znajdujemy więc wyraźne, pozytywne nawiązanie do islamu.

Ukryte znaczenie parszy Chajej Sara jest więc niezwykle istotne dla naszych czasów. Zarówno Żydzi, jak i muzułmanie wierzą, że są potomkami Abrahama – Żydzi, że pochodzą od Izaaka, a muzułmanie od Iszmaela. Fakt wspólnego uczestnictwa braci w pogrzebie ojca oznacza, że i oni się pogodzili.

Pod powierzchnią historii opowiedzianej w Chajej Sara mędrcy odkryli wskazówki, które po złożeniu w całość tworzą niezwykłą historię pojednania: z jednej strony Abrahama z Hagar, z drugiej Izaaka z Iszmaelem. To prawda, że doszło między nimi do konfliktu i rozłamu, na tym jednak historia się nie kończy. Przyjaźń i wzajemny szacunek między judaizmem a islamem są możliwe. Abraham kochał obu swoich synów, którzy wspólnie go pochowali. W historii dawnych dziejów kryje się nadzieja na przyszłość.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


WILL CLINTON, SCHUMER, BOOKER FINALLY CONDEMN FARRAKHAN?

NO HOLDS BARRED: WILL CLINTON, SCHUMER, BOOKER FINALLY CONDEMN FARRAKHAN?

SHMULEY BOTEACH


“But what I did not hear at all last week was that radical antisemites from the left, like Louis Farrakhan, had contributed to a culture of hatred of the Jewish people.”

NATION OF ISLAM leader Louis Farrakhan addresses of marchers at the Mall in Washington, DC, during the ‘Million Man March’ in 1995. (photo credit: MIKE THEILER/REUTERS)

We’ve spent the best part of a week in grief for 11 martyred Jews in Pittsburgh and largely hearing that they died because of Donald Trump. My good friend Bret Stephens, The New York Times Pulitzer-Prize winning columnist, wrote, “The blood that flowed in Pittsburgh is on [Trump’s] hands also.” 

Bret joined me in a public discussion on the subject, along with Elisha Wiesel, son of Nobel laureate Elie Wiesel, at our World Values Network headquarters. I challenged Bret, pointing out not only that Trump had protected Israel against Iran’s genocidal threats and ferociously defended Israel at the UN, but that it would be seen as extreme to accuse President Obama of having Israeli blood on his hands because he legitimized Iranian genocidal language with his nuclear deal. The audience was divided, with some agreeing with Bret’s argument, that Trump had stoked the fires of immigrant-hatred which expressed itself in the murder of innocent Jews, and some agreeing with me that, rather than condemning a president who has shown unprecedented support for Israel and friendship to the Jewish community, we should instead implore him to give a prime-time address categorically and unequivocally condemning white supremacist ascendancy. 

But what I did not hear at all last week was that radical antisemites from the left, like Louis Farrakhan, had contributed to a culture of hatred of the Jewish people, with Democrats refusing to condemn his recent and vile comparison of Jews to termites. 

It is right to demand that President Trump condemn neo-Nazis. But why should Democrats give Farrakhan a pass? And I ask this more than ever of Senate Minority Leader Chuck Schumer, a proud supporter of Israel who has committed the Democratic Party to fighting antisemitism, and my close friend Cory Booker, who has received more pro-Israel financial support than almost anyone in American political life and enjoys a unique friendship with the Jewish community, ever since he served as my student President at Oxford University.

A week before the Pittsburgh massacre, a man got up on a stage in the United States of America, called the Jews termites, and received a standing ovation. 

That man was Louis Farrakhan. 

The civil-rights activist turned religious leader turned racist, sexist, homophobic, antisemitic incendiary is the official leader of the Nation of Islam. Both religion and social movement, the Nation was born from a combination of elements of traditional Islam with black nationalism. Added to the mix was a healthy infusion of race-based theology, with the group claiming that up until just a few thousand years ago there were no white people. It took an evil black scientist to develop such beings in a lab before setting them loose and allowing them to take over the world – a development which they believe needs to be corrected. 

The Nation of Islam is also one of the most powerful black organizations in the United States, with up to 50,000 members and a formidable list of powerful allies and celebrity patrons.

Martin Luther King famously called the Nation of Islam a “hate group.” The Southern Poverty Law Center did the same, adding on their website that the Nation has earned itself a “prominent position in the ranks of organized hate.” Under Farrakhan the Nation of Islam has emerged as one of our country’s leading springs of hatred against not only whites, but against homosexuals and, of course, Jews. 

About white people, Farrakhan insists that they have only the “potential” to be human since they “haven’t evolved yet.” “Murder and lying come easy for white people,” he said on another occasion, eventually topping off the accusation with the judgment that “white people deserve to die.” (He actually said these words with a massive banner directly behind him reading the name of his sponsor: the “Conflict Resolution Center.”) 

In 1984, he referred to the world’s only Jewish State as one “structured on injustice, thievery, lying and deceit.” He accused the Jews of “using the name of God to shield [their] dirty religion…”

Like all haters of Israel, Farrakhan’s antisemitism has nothing to do with a belief in Palestinian rights. On the contrary, it’s because Israel is filled with Jews. 

Louis Farrakhan hates Jews, pure and simple. 

Most often, Farrakhan parrots the oldest antisemitic tropes. Taking verbiage right out of the Nazi playbook, Farrakhan has on a number of occasions referred to Jews as “bloodsuckers” for having worked as landlords in black communities. 

He’s also taken time to point out the severely unoriginal idea that the Jews control Hollywood. He added to the conspiracy the even older idea that Jews use their influence to bring people all over the world “down in moral strength” by spreading “filth and degenerative behavior.” In this particular instance, he was referring to Hollywood’s belief that it’s OK to be gay. “It’s the wicked Jews, the false Jews, that are promoting lesbianism [and] homosexuality.” He didn’t say this decades ago. These quotes all come from speeches given in 2006 and 2018. 

Where he went further than almost any of his Jew-hating peers, however, was in his accusation that the Jews “have been conclusively linked to the greatest criminal endeavor ever undertaken against an entire race of people … the black African Holocaust.” Unlike the earlier examples, these words were not spoken in the heat of a speech or in the casual environment of a radio interview. These words came right out Farrakhan’s book, The Secret Relationship Between Blacks and Jews. 

Two weeks ago, Farrakhan managed to surmount every one of those poisonous words, tweeting out a clip of a recent speech in which he declared “I’m not an anti-Semite. I’m anti-Termite.” In Farrakhan’s universe, Jews were no longer just bad people. Now, there were no people at all. They were vermin. Cockroaches. Termites. 

And we all know what you do with termites. You exterminate them. 

Throughout history, antisemites of all stripes have sought to cast the Jews as something utterly worthless yet massively destructive. It was a way of making the act of killing a Jew something that was not only necessary but meaningless. Hitler’s SS troops, therefore, were able to exterminate tens of thousands of Jews in a day. You see, they were killing an infestation, not people. 

It may be extreme to compare Farrakhan to Hitler. But he did it himself. During a radio interview, Farrakhan acknowledged the fact. “[T]he Jews don’t like Farrakhan, so they call me Hitler.” Instead of rebuffing the comparison, he embraced it. “That’s a good name,” he said, “Hitler was a very great man.” He then reinforced it. “[Hitler] raised Germany up from nothing,” he explained, adding, “In a sense, you could say there’s a similarity in that we are raising our people up from nothing.” He’s also used the Holocaust as a metaphor to describe what awaited the Jews in hell. My late friend Christopher Hitchens personally heard Farrakhan punctuate a tirade against Jews with this: “And don’t you forget, when it’s God who puts you in the ovens, it’s forever!” 

The only question that remains is this: how could leading political figures like Bill Clinton have agreed to legitimize such genocidal hate by recently appearing on the same stage as Farrakhan at Aretha Franklin’s funeral? And given the unfortunate association, why didn’t Clinton immediately condemn Farrakhan’s genocidal Jewish reference? 

Just days before his “termites” slur, Farrakhan announced the release of a new music album made in collaboration with some of the most powerful men in music, including Stevie Wonder, Rick Ross, Snoop Dogg and Common. At least seven members of Congress — including Maxine Waters, Barbara Lee, Danny Davis, Andre Carson, Gregory Meeks, Al Green and most famously, DNC whip Keith Ellison, have all sat down for personal meetings with Farrakhan while representing the American people in Congress. Farrakhan even attended a 2005 meeting of the Black Congressional Caucus. At that meeting, former president Barack Obama even smiled for a photograph with Farrakhan just three years before becoming president. 

American Jews need to draw a line. 

It is not only neo-Nazis that need to be condemned by Republicans. It is Farrakhan and his ilk who should be repudiated utterly by Democrats. Never again must mean exactly that: Never Again.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Jadwiga Emilewicz: Izrael jest dla nas wzorem

Jadwiga Emilewicz: Izrael jest dla nas wzorem

Aleksander Gurgul


Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii. (Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Gazeta)

Nasze instrumenty wsparcia innowacyjności wzorujemy na programie Yozma, uruchomionym w Izraelu w 1993 r. Dziś wydajemy w Polsce 1 proc. PKB na badania, a Izrael – 8 proc.

Jadwiga Emilewicz – politolożka, menedżerka kultury, wiceprezeska partii Porozumienie Jarosława Gowina. W rządzie PiS od 2015 r. – u Beaty Szydło na stanowisku podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju, od stycznia 2018 r. na stanowisku minister przedsiębiorczości i technologii w rządzie Mateusza Morawieckiego

ALEKSANDER GURGUL: Pani ostatni wyjazd do Izraela na forum miał miejsce przed nowelizacją ustawy o IPN i wspólnym oświadczeniem premierów Morawieckiego i Netanjahu.

JADWIGA EMILEWICZ: To było bardzo dobre, merytoryczne wydarzenie.

Dwa lata temu konferencji międzyrządowej towarzyszyło spotkanie przedsiębiorców z obu państw. Na sali było nie więcej niż 50 firm izraelskich i polskich, a średnia wieku prezesów wynosiła co najmniej 65 lat.

Tegoroczną konferencję zaczęliśmy organizować w marcu. Z polskiej strony zarejestrowało się bardzo szybko ponad 70 firm, łącznie ponad 100 osób. Prezesi Asseco czy Polfy Tarchomin zabrali do Tel Awiwu całe zespoły. Ze strony izraelskiej też było dużo chętnych, a zainteresowanie było tak duże, że w pewnym momencie musieliśmy zamknąć rejestrację, ponieważ nie mieliśmy już miejsc w salach. W sumie w forum uczestniczyło ok. 250 przedsiębiorców, średnia wieku była o dwie dekady niższa. Branże: telemedycyna, cyberbezpieczeństwo, biotechnologia… Wszyscy zainteresowani wejściem na polski rynek.

Pokazaliśmy, jak zmieniliśmy prawo dotyczące stref ekonomicznych i jakie mamy instrumenty inwestycyjne w Polskim Funduszu Rozwoju. Otworzyliśmy biuro handlowe Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu w Tel Awiwie, co przyjęto z dużym zainteresowaniem.

Zgrzyt pojawił się już podczas pani wyjazdu. Izraelski minister współpracy regionalnej Tzachi Hanegbi powiedział, że stosunki z Polską nie wrócą do normy, dopóki nie zmieni ona ustawy o IPN. Pani resort dobrych kontaktów z Izraelem potrzebuje najbardziej, bo to światowa potęga w nowoczesnych technologiach.

– Nie będę oszukiwać, że to zdanie nie padło, ale minister nie
powiedział tego do mnie, lecz raczej do swoich izraelskich
wyborców, ze sceny, otwierając forum.

Mieliśmy długą rozmowę w cztery oczy. Okazało się, że rodzina ministra Hanegbiego pochodzi z Białegostoku. Zgodziliśmy się, iż nieporozumienie ostatniego półrocza nie służy ani Polsce, ani Izraelowi. Ja wyraziłam przekonanie, iż zmierzamy do zakończenia problemu.

Podczas pobytu w Tel Awiwie odbyłam wiele pozytywnych rozmów. W oficjalnym otwarciu biura Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu wziął udział izraelski wiceminister finansów Rabbi Yitzhak Cohen, który ani słowem nie wspomniał o polityce historycznej. Co więcej, zapytał, czy zaproszę go do Polski, bo chciałby przyjechać z oficjalną wizytą, i podkreślił, że zależy mu na zbudowaniu wspólnego polsko-izraelskiego funduszu inwestycyjnego.

Obaj politycy zdają sobie sprawę, że jeśli zależy im na rozwoju dobrych relacji gospodarczych w Europie, to muszą mieć w Polsce strategicznego – obok Niemców – partnera.

A jednak ostatnio Naftali Bennett, minister edukacji, skrytykował wspólne oświadczenie premierów. Nazwał je „hańbą i szkodą dla pamięci o Holocauście”. Instytut Yad Vashem uważa, że zmiana ustawy to za mało.

– Zarówno w Polsce, jak i w Izraelu słyszymy jednocześnie słowa uznania i krytyki. To najlepszy dowód, iż premierzy przygotowali dobrą deklarację. Przed nami duża praca edukacyjna, zarówno w Warszawie, jak i w Tel Awiwie.

Niedawno udzieliła pani wywiadu wspólnie z ambasador Anną Azari. Podkreśliła w nim pani, że Izrael stał się w ostatnich latach potęgą nowych technologii.

– Przykład Izraela jest niezwykle inspirujący. W krótkim czasie stał się drugim po USA państwem na świecie, które wydaje najwięcej na badania i rozwój, a produkty innowacyjne są motorem napędowym jego gospodarki. Wiele wysokich technologii, które zostały wypracowane w Izraelu przez ostatnie 10-12 lat, podbija dzisiaj świat.

Nasze instrumenty wsparcia wzorujemy na programie Yozma, uruchomionym w Izraelu w 1993 r. Dziś wydajemy w Polsce 1 proc. PKB na badania, a Izrael – 8 proc. Widzimy, w jakich zawodach uczestniczymy – to maraton w tempie sprintu. Ale mamy do tego solidne podstawy. Nasza kadra – inżynierowie, informatycy czy deweloperzy – ma znakomitą międzynarodową reputację.

Kiedy ambasador Azari krytykowała ustawę o IPN, polał się na nią hejt z polskich środowisk narodowych. Oberwała też wiceminister kultury, Magdalena Gawin, która jako jedyna biła jej brawo. Zbliżenie z ambasador Izraela może politycznie kosztować.

– Widzę gorące komentarze na portalach społecznościowych po naszej wizycie w Izraelu, ale rzeczywistość wirtualna rządzi się swoimi prawami. Radykalizm opinii napędza popularność, a gorąca dyskusja polityczna pierwszego półrocza sprzyjała uproszczeniom i polaryzacji.

Przeanalizowałam nagłówki gazet we Francji po wizycie premiera Netanjahu w Paryżu. Gdyby podobne pojawiły się w Polsce, to trudno mi wyobrazić sobie, o co bylibyśmy oskarżani.

Nie chcę się licytować na pomiar temperatury antysemityzmu, ponieważ zarówno kulturowo, jak i politycznie jest dla mnie nie do zaakceptowania, ale jednak warto – poznawczo – mieć jego mapę przed oczami.

Nagłówki na prawicowych portalach po wspólnym oświadczeniu premierów: „Rząd przehandlował zmiany w IPN za izraelskie innowacje?” albo: „To dlatego PiS uległ Żydom? Minister Emilewicz usłyszała w Izraelu ultimatum. »Jeśli nie zmienicie ustawy o IPN, to…«”.

– Skrajne opinie są obecne we wszystkich społeczeństwach. Liczą się fakty, a nasz rząd jednoznacznie negatywnie odnosi się do wszelkich przejawów dyskryminacji czy antysemityzmu. Podczas wojny straciliśmy 6 mln obywateli, w tym 3 mln obywateli pochodzenia żydowskiego. Byliśmy państwem wielokulturowym, tylko tutaj ci ludzie mogli się osiedlać i rozwijać. Zawsze byliśmy bardzo tolerancyjnym krajem.

Jednocześnie pali się w Polsce kukłę Żyda w miejscu publicznym, a po lasach ukrywają się wielbiciele Adolfa Hitlera. Przypominam też, że Polska nadal nie przyjęła uchodźców z Syrii, co źle świadczy o tej naszej tolerancji i otwartości na inne kultury.

– Tak jak powiedziałam – w każdym kraju i każdym społeczeństwie zdarzają się skrajne postawy i patologiczne zachowania, które trzeba eliminować z życia publicznego.

Sytuacja nigdy nie jest jednak czarno-biała. Yehiel Hilik Bar, wiceprzewodniczący Knesetu, opowiedział mi o swojej pierwszej podróży do małej miejscowości w Wielkopolsce, z której pochodzi jego rodzina. Nigdy wcześniej nie spotkał się z tak ciepłym przyjęciem jak tam.

W przypadku relacji z Izraelem musimy więc bardzo
dużo zrobić w zakresie wzajemnej edukacji.

Pani Azari powiedziała niedawno, że tak jak my staramy się w Polsce walczyć z antysemityzmem w domenie publicznej, tak dla Izraela ogromnym wyzwaniem jest zmiana retoryki antypolskiej. Wynika ona często z niezrozumienia i nieznajomości, ale dziś obie strony starają się nad tym pracować. Dlatego cieszę się m.in. z podpisania umowy między liniami lotniczymi z obu państw. To krok ku lepszemu poznaniu się. Zresztą społeczeństwa najlepiej wypowiadają się swoją aktywnością. Jeśli z sześciu kierunków w Polsce 21 bezpośrednimi połączeniami tygodniowo między naszymi państwami podróżuje LOT-em ok. 3 tys. pasażerów, to znaczy, że interesuje nas już nie tylko turystyka pielgrzymkowa albo historyczna. A są jeszcze tanie linie i EL AL – wszystkie połączenia obłożone do ostatniego miejsca.

Biznes wyleczy nas z antysemityzmu?

– Nie jesteśmy antysemitami! Silne relacje gospodarcze są niewątpliwie forpocztą skutecznej dyplomacji. Ale dziś też są osoby, które chcą lepiej poznać naszą kulturę, ludzi, kraj. Spędzają tu czas, jadą na zakupy, na koncert.

Były minister środowiska Jan Szyszko jednak nie będzie przewodniczącym szczytu klimatycznego. Zastąpił go po wyraźnie politycznej decyzji Michał Kurtyka. To tylko PR-owy zabieg mający przykryć katastrofalne decyzje ministra Szyszki? Pytam panią, bo jest pani odpowiedzialna m.in. za kwestię smogu.

– Podczas szczytu chcemy pokazać, jak wiele ten rząd zrobił na rzecz walki o czyste powietrze. Przypomnę tylko, że w Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju znalazł się rozdział poświęcony walce z zanieczyszczeniem powietrza, a w kwietniu 2017 r. rząd przyjął program „Czyste powietrze”. To pierwszy tej rangi dokument rządowy poświęcony w całości konkretnym działaniom na rzecz poprawy jakości powietrza w Polsce.

Wiele z tych działań już się dokonało. Wprowadziliśmy zakaz sprzedaży tzw. kopciuchów, Sejm uchwalił właśnie ustawę o normach jakości dla paliw stałych, realizujemy program termomodernizacji dla mniej zamożnych Polaków.

Szyszko chwalił się, że będzie promował leśne gospodarstwa węglowe.

– Minister Szyszko rozpoczął prace, które kontynuuje wiceminister Michał Kurtyka, nieco inaczej rozkładając akcenty merytoryczne i polityczne. Poza tym powiedzmy sobie wprost: polityka klimatyczna to dziś polityka energetyczna.

Szczyt Klimatyczny Narodów Zjednoczonych COP24 w Katowicach będzie największym międzynarodowym wydarzeniem w Polsce w tej kadencji, większym logistycznie nawet niż szczyt NATO. Do Polski przyjedzie około 200 szefów rządów z całego świata.

Minister Kurtyka przez ostatnie dwa lata prowadził negocjacje w sprawie tzw. pakietu zimowego, ma bardzo dobre kontakty z komisarzami energii i środowiska oraz ministrami zajmującymi się polityką klimatyczną w Europie.

Czyli dobra zmiana?

– Z pewnością minister Kurtyka szybko i sprawnie przejął pałeczkę organizacji COP24 po ministrze Szyszce.

Program roboczo nazywany przez media „Pralka plus” pachnie kolejnym rozdawnictwem i kupowaniem głosów. To pani pomysł na przyszłoroczną kampanię wyborczą?

– To typowy przykład faktu medialnego. W maju spotkałam się w łódzkiej strefie ekonomicznej z branżą AGD. Jesteśmy największym producentem wyposażenia gospodarstw domowych w Europie, przedstawiciele branży zapytali mnie wówczas, czy po programie „Mieszkanie plus” rząd nie pomyśli nad dołączeniem do niego pakietu wyposażenia mieszkań.

Odpowiedziałam, że to ciekawy pomysł, ale ściśle komercyjny. To producentom powinno zależeć na tym, by złożyć ciekawą ofertę tym, którzy wprowadzą się do tych mieszkań. Zaproponowałam, iż zorganizuję okrągły stół, przy którym mogą usiąść sektor bankowy, przedstawiciele programu „Mieszkanie plus” i producenci wyposażenia. Branża na razie się zastanawia.

Opozycja drwi, że jako minister technologii i przedsiębiorczości znalazła pani sposób na wyprowadzanie pieniędzy publicznych. Mowa o słynnych różańcach, które podległa pani spółka kupiła, by opłacić w barterze reklamy w mediach Tadeusza Rydzyka.

– To fake news. Zarzuty, że Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii zlecało produkcję różańców, są całkowicie nieprawdziwe, nigdy i nikomu nie zlecaliśmy takiej produkcji. Umowa została zawarta przez spółkę, która nie jest jednostką przez nas nadzorowaną, gdyż wykonujemy w imieniu skarbu państwa jedynie prawa korporacyjne z 1,58 proc. akcji spółki, więc mówienie w tym kontekście o jakimkolwiek wyprowadzaniu publicznych pieniędzy to kłamstwo, które zresztą wielokrotnie prostowaliśmy.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com