Archive | October 2022

“NYT”: Biden naprawdę wierzył, że ma z Saudami naftowy deal. Czuje się oszukany

Saudyjski książę Muhammad ibn Salman spotkał się z Bidenem w lipcu. Amerykanie myśleli wówczas, że mają porozumienie z Arabią Saudyjską w sprawie zwiększenia wydoycia ropy (Fot. Ricardo Mazalan / AP Photo)


“NYT”: Biden naprawdę wierzył, że ma z Saudami naftowy deal. Czuje się oszukany

Marta Urzędowska


Waszyngtońscy urzędnicy byli pewni, że mają naftowy deal z Rijadem, bo Saudowie na kolejnych tajnych spotkaniach obiecywali zwiększenie produkcji ropy. Gdy ogłosili, że drastycznie ją obcinają, Amerykanie poczuli, że zostali oszukani – opisuje “New York Times”

Gdy Joe Biden latem wybierał się do Arabii Saudyjskiej, jego najważniejsi doradcy uważali, że mają z Saudami tajny deal, w ramach którego Rijad pod koniec roku zwiększy produkcję ropy.

Taka obietnica, uzyskana w czasie szalejącej inflacji i wzrostów cen energii wywołanych wojną w Ukrainie, zdaniem waszyngtońskiej administracji usprawiedliwiała uznawaną w świecie za kontrowersyjną decyzję, by amerykański prezydent spotkał się z saudyjskim następcą tronu.

Dla księcia Muhammada ibn Salmana spotkanie było bezcenne – potwierdziło, że ma prawo wrócić na światowe salony, choć wcześniej Zachód uznawał go za pariasa, bo Muhammad osobiście miał zlecić zamordowanie saudyjskiego publicysty Dżamala Khashoggiego.

Dziennikarze „New York Timesa”, którzy szczegółowo opisują dziś tajny deal Waszyngtonu z Saudami, powołują się na rozmowy z amerykańskimi urzędnikami znającymi szczegóły negocjacji, a także z przedstawicielami krajów Zatoki Perskiej i bliskowschodnimi ekspertami dobrze zorientowanymi w dyskusjach między Waszyngtonem i Rijadem.

Jak opisuje dziennik, już w maju udało się osiągnąć porozumienie, w którego zawarciu uczestniczyli m.in. Amos Hochstein, wysłannik Bidena ds. energii i Brett McGurk, który w radzie bezpieczeństwa narodowego odpowiada za politykę bliskowschodnią. W ramach umowy Saudyjczycy mieli obiecać, że przyspieszą planowane na wrzesień zwiększenie produkcji ropy o 400 tys. baryłek dziennie, przenosząc je na lato.

Co więcej, Saudowie obiecali podjąć starania, by zwiększyć wydobycie jeszcze mocniej, niż chcieli tego amerykańscy partnerzy – o kolejne 200 tys. baryłek. Jeszcze tego samego dnia, kiedy waszyngtońscy urzędnicy dogadali się z przedstawicielami Rijadu, Amerykanie ogłosili, że Biden poleci latem do Arabii Saudyjskiej.

O tajnych rozmowach Białego Domu prowadzonych z Saudami doskonale poinformowani byli kongresmeni – dostawali ich szczegółowe opisy w kolejnych tajnych raportach.

Życzeniowe myślenie i błędnie odczytane sygnały

Z umowy nic nie wyszło. Jak opisuje dziennik, podczas gdy Amerykanie wyjeżdżali z Arabii Saudyjskiej pewni, że ich umowa działa w najlepsze, a książę Muhammad dostał, czego chciał, w Rijadzie saudyjscy urzędnicy podejmowali decyzję, że nie będzie żadnych znaczących wzrostów produkcji ropy.

Arabia Saudyjska nie tylko nie zwiększyła produkcji, ale na początku października, wraz z innymi członkami OPEC, ogłosiła, że obcina ją o dwa miliony baryłek dziennie. Jak opisuje dziennik, amerykańscy urzędnicy jeszcze kilka dni przed ogłoszeniem przez OPEC i Rosję decyzji o przykręceniu kurka z ropą byli zapewniani przez samego następcę tronu, że produkcja nie zostanie obcięta. A kiedy dowiedzieli się o ostatecznej decyzji Saudów, bezskutecznie w ostatniej chwili próbowali przekonywać ich do zmiany.

„To, co wydarzyło się w ciągu ostatniego pół roku, to historia umów pieczętowanych uściskiem dłoni, życzeniowego myślenia, błędnie odczytanych sygnałów i wytykania sobie złamanych obietnic – opisuje dziennik. – Zamiast odbudowania relacji z przywódcą, którego Biden obiecał kiedyś traktować jak pariasa, efektem jest kolejny kryzys w burzliwych stosunkach Ameryki z Arabią Saudyjską”.

Rijad: W kwestii ropy nie bawimy się w politykę

Urzędnicy Białego Domu w rozmowach z “NYT” nie ukrywają gniewu i przyznają, że są zaskoczeni zwrotem ze strony Saudów. Stąd seria wrogich oświadczeń wydawanych w ostatnich tygodniach, w tym oskarżenie Rijadu o pomaganie Rosji inwazji w Ukrainie. Z Waszyngtonu płyną głosy, że Saudom należy się odwet, a Demokraci w Kongresie chcą ograniczenia gospodarczych i wojskowych relacji z Rijadem.

Saudowie nie tracą rezonu. „Królestwo odrzuca podobne oskarżenia i podkreśla, że takie opisy, dokonywane przez anonimowe źródła, są całkowicie fałszywe – brzmi oświadczenie saudyjskiego ministerstwa ds. energii. – Decyzje grupy OPEC Plus podejmowane są na zasadzie konsensusu wszystkich członków, wyłącznie w oparciu o sytuację na rynkach, nie o politykę”.

Jednocześnie Biały Dom powtarza, że i bez pomocy Saudów jego strategia obniżania kosztów energii działa. – Owszem, doszło do nieporozumienia z Arabią Saudyjską w sprawie ostatnich cięć w produkcji, jednak nasza polityka energetyczna zawsze koncentrowała się na cenach, nie liczbie baryłek – podkreśla w oświadczeniu z ostatniego wtorku Adrienne Watson, rzeczniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

Wtóruje jej Hochstein. – Choć, rzecz jasna, nie zgadzamy się z decyzją OPEC Plus z początku października, uznajemy za ważne, by kontynuować naszą pracę i komunikować się z Arabią Saudyjską i inni producentami, zapewniając stabilną i sprawiedliwą sytuację na światowym rynku energii – przekonuje.

Arabia Saudyjska chce pomóc Rosji

Niektórzy analitycy przyznają, że zarówno amerykańscy, jak i saudyjscy urzędnicy, źle zrozumieli swoje zamiary, tak w kwestii sytuacji na rynku ropy, jak i geopolityki i stosunku do Rosji. Wielu analityków i doradców już od wczesnej wiosny namawiało Bidena na podróż i spotkanie z księciem, które miało pozwolić dyskretnie poprawić wzajemne stosunki. Przekonywali, że warto współpracować z Rijadem w sprawie Iranu, jemeńskiej wojny i pozycji Izraela w regionie, a także – że spotkanie ułatwi namówienie Saudów na zwiększenie produkcji ropy po wybuchu wojny w Ukrainie.

Według “NYT” administracja Bidena nie wie, co dokładnie poszło nie tak w rozmowach z Arabią. – Zrozumienie procesu podejmowania decyzji przez Saudów jest dzisiaj jak analizowanie decyzji Kremla, tylko na sterydach – kwituje cytowany przez dziennik Hussin Ibish, ekspert w waszyngtońskim Arab Gulf States Institute. – Wszystko dziś zależy tam od garstki osób wokół króla i następcy tronu. W efekcie nawet najlepiej zorientowani ludzie w USA po prostu nie wiedzą [jak podejmowane są decyzje] – dodaje.

– Wszyscy są tu mocno zakłopotani, podczas gdy Saudyjczycy radośnie dalej robią swoje – przyznaje Gerald Connolly, demokrata i członek komisji spraw zagranicznych w Izbie Reprezentantów.

Także McGurk przyznaje we wtorkowym oświadczeniu, że założenia dealu z Saudami były słuszne. – Chodziło o budowanie stabilności i dobrobytu na Bliskim Wschodzie. Od doprowadzenia do rozejmu w Jemenie, po sprzeciwienie się Iranowi i poprawę regionalnych stosunków, w tym także pozycji Izraela – tłumaczy.

Niektórzy amerykańscy urzędnicy są przekonani, że to Rosja wpłynęła na zmianę decyzji Rijadu. Jednocześnie Waszyngton szykuje się na kolejny wzrost cen – Amerykanie zakładają teraz, że w grudniu, jeśli wejdzie w życie europejskie embargo na rosyjską ropę, Saudowie odmówią zwiększenia produkcji, by nadrobić braki w dostawach. Według Białego Domu byłby to zdecydowany sygnał ze strony Rijadu, że chce pomóc Rosji i podważyć amerykańskie i europejskie plany.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Nowa bajka na zimę: “Europa jest ofiarą Amerykanów”

Prawda jest taka, że Europa jest ofiarą samej siebie. To nie Amerykanie zniszczyli niemiecki, francuski lub belgijski potencjał nuklearny. Na zdjęciu: wejście do elektrowni jądrowej Flamanville, jednej z kilkudziesięciu elektrowni jądrowych we Francji, które w tym roku zostały wyłączone na dłuższy czas w celu przeprowadzenia pilnej konserwacji i napraw. (Zdjęcie: Sameer Al-Doumy/AFP via Getty Images)


Nowa bajka na zimę: “Europa jest ofiarą Amerykanów”

Drieu Godefridi Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


W dzisiejszych czasach coraz częściej spotykamy linię argumentacji wspólną dla rosyjskiej propagandy państwowej i amerykańskich kręgów teorii spiskowych, a mianowicie: Amerykanie rzekomo podżegali do wojny w Ukrainie w celu zniszczenia Europy.

Na przykład amerykański portal teorii spiskowych, Revolver News, bez trudu odwołuje się do geostrategicznych rozważań czołowego eksperta ds. wojny w Ukrainie Andrieja Korybko. Nawiasem mówiąc, Korybko jest także “analitykiem z Moskwy” finansowanym przez autokratyczny rząd Rosji: ot, taki drobny szczegół.

W tej koncepcji, w której Europa występuje jako ofiara amerykańskiego spisku, wszystko jest fałszywe. Jest to infantylny i mętny fałsz – co czyni, że ta koncepcja jest atrakcyjna dla bezkrytycznych umysłów.

Prawda jest taka, że Europa jest ofiarą samej siebie.

To nie Amerykanie zniszczyli niemieckifrancuski lub belgijski potencjał nuklearny.

To nie Amerykanie zakazali eksploatacji gazu łupkowego w Europie. Założyciel i prezes Centrum Postępu Przemysłowego, Alex Epstein, wyjaśnia:

“Ponieważ niedobory gazu ziemnego i gwałtownie rosnące ceny szkodzą Europie, osoby najbardziej odpowiedzialne za kryzys – ci, którzy sprzeciwiają się produkcji i transportowi gazu ziemnego – próbują zrzucić z siebie winę, twierdząc, że sytuacja jest ‘złożona’. Ale tak nie jest. To proste: gdyby nie poważne globalne ograniczenia w produkcji i transporcie gazu ziemnego, podaż gazu ziemnego mogłaby zaspokoić popyt….

Co narody europejskie powinny zrobić z własnoręcznie sprowadzonymi na siebie cierpieniami? Po pierwsze, powinny natychmiast cofnąć swoje samobójcze zakazy szczelinowania. Po drugie, ci, którzy opowiadali się za zakazem szczelinowania, powinni przeprosić i obiecać radykalne ograniczenie własnego zużycia gazu ziemnego”.

Prawda jest taka, że Europa w dużej mierze zniszczyła swoją zdolność do zaopatrzenia się w gaz ziemny.

To nie Amerykanie zabronili Niemcom budowy terminali do importu amerykańskiego gazu.

To nie Amerykanie zaprojektowali niemiecką ultra “zieloną” Energiewende (przewrót energetyczny).

Czy to Amerykanie zadekretowali koniec energetyki jądrowej w Niemczech w 2001 roku, przejmując kontrolę nad umysłami ówczesnego kanclerza Gerharda Schroedera i jego “zielonego” ministra Jürgena Trittina?

Czy to Amerykanie, hipnotyzując ówczesną kanclerz Angelę Merkel, przyspieszyli wycofywanie się Niemiec z energii jądrowej w 2011 roku?

Czy to Amerykanie zmusili Niemców, a tym samym i Europejczyków, do zdania się na łaskę Moskwy, stawiając wyłącznie na rosyjski gaz? W rzeczywistości “Amerykanie” zrobili dokładnie odwrotnie: ostrzegli Niemców. “Trump w ONZ oskarżył Niemcy o ‘całkowitą zależność’ od rosyjskiej energii. Niemcy tylko się uśmiechnęli” – donosiła “Washington Post” w 2018 roku.

Dla wyznawcy teorii spiskowej im większa sprawa, tym lepiej. Losem takiego wyznawcy jest to, że myśli, że jest mądrzejszy, podczas gdy w rzeczywistości niekoniecznie jest głupszy, ale jest mniej poinformowany niż inni. Wyznawca teorii spiskowej nie potrzebuje faktów; w ten sposób można go rozpoznać: tweet, wideo Odyssey, “mem”, to wszystko, czego potrzebuje, aby “udowodnić” jego rację.

Według niedawnego raportu Korporacji RAND na temat rosyjskiej propagandy:

“Współczesna rosyjska propaganda jest nieustanna i szybko reaguje na wydarzenia. Ze względu na brak szacunku dla obiektywnej rzeczywistości… rosyjscy propagandyści nie muszą czekać, aby sprawdzić fakty lub zweryfikować twierdzenia; po prostu rozpowszechniają interpretację pojawiających się wydarzeń, która wydaje się najlepsza dla ich tematyki i celów. Dzięki temu mogą być niezwykle elastyczni i zwinni, często nadając pierwsze ‘wiadomości’ o wydarzeniach (oraz, z podobną częstotliwością, pierwsze wiadomości o nieistniejących wydarzeniach czyli rzeczach, które się nie wydarzyły).”

Czy to nie najwyższy czas, by Europejczycy wreszcie zmierzyli się ze swoją odpowiedzialnością?


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Crowds gather at Mahsa Amini’s graveside, call for death of Khamenei

Crowds gather at Mahsa Amini’s graveside, call for death of Khamenei

By REUTERS


Iran is deploying special forces throughout the country in preparation for escalated conflict following the 40-day anniversary of Mahsa Amini’s death.
.

A newspaper with a cover picture of Mahsa Amini, a woman who died after being arrested by the Islamic republic’s “morality police” is seen in Tehran, Iran, September 18, 2022. /  (photo credit: MAJID ASGARIPOUR/WANA (WEST ASIA NEWS AGENCY) VIA REUTERS)

Iranian riot police deployed in large numbers in Mahsa Amini’s home town of Saqez on Wednesday, witnesses said, after activists called for protests across the country to mark 40 days since she died in detention over her “inappropriate attire.”

Witnesses in the capital Tehran and the cities of Tabriz and Rasht to the north also reported a heavy presence of security forces in the streets.

Protests ignited by the 22-year-old’s death while in the custody of Iran’s morality police on Sept. 16 have become one of the boldest challenges to the Islamic Republic’s clerical leadership since the 1979 revolution.



A large crowd gathers at Aichi cemetery in the Iranian city of Saqqez to mark the 40th day of the death of Mahsa Amini.. The crowd at the graveside chant: “My life (VIDEO CREDIT: SCOPAL)

.

A witness in Saqez said the cemetery where Amini is buried was filled with members of the volunteer Basij militia and police.



“They tried to stop us from entering the cemetery … but I managed to get in. I have not seen Mahsa’s parents yet,” the witness said.

Another witness said residents were heading for the scene. “People have defied warnings by security forces and are going to the cemetery but there are dozens and dozens of riot police and Basij (volunteer militia) members,” the witness said.

New fears rise as milestone approaches

Fearing the 40-day anniversary of Amini’s death would fuel further violent protests, security police had warned her family not to hold a memorial procession, rights groups said.

Authorities closed all schools and universities in the Kurdistan province on Wednesday “because of a wave of influenza,” Iranian state media reported.

While students have played a pivotal role in the protests, with dozens of universities on strike, unconfirmed reports on social media showed workers at a Tehran refinery had joined in. A refinery official denied the reports.

Videos circulating on social media showed people at Saqez cemetery chanting “Death to Khamenei.” Others showed security forces blocking roads leading to the town. Reuters could not verify the authenticity of the videos.

Some of the deadliest unrest has been in areas home to ethnic minorities with long-standing grievances against the state, including Kurds in the northwest and Baluchis in the southeast.

Rights groups said at least 250 protesters have been killed, including teenage girls, and thousands have been arrested.

The authorities, who have accused the United States and other Western countries of fomenting what they call “riots,” have yet to announce a death toll but state media have said around 30 members of the security forces have been killed.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Kilka poważnych powodów do śmiechu


Kilka poważnych powodów do śmiechu

Andrzej Koraszewski


26.09.2022 Koronacja sumeryjskiego króla miasta Ur, około 2600 przed naszą erą. (Źródło: Wikipedia)

Patrząc jak Bóg tworzy świat Sumerowie pokładali się ze śmiechu. Nie mamy zapisów opisujących ten spektakl, ale trudno o wątpliwości. Niektórzy badacze datują początek kultury Uruk na okres 4300 lat przed naszą erą, inni przesuwają ten początek na plus minus 500 lat później. Arcybiskup James Ussher obliczył, że stworzenie świata miało miejsce 4004 lata przed naszą erą, a dokładniej zaczęło się w niedzielę 22 października rano i zostało ukończone w piątek przed szabatem. Istnienie Sumerów jest lepiej udokumentowane niż istnienie Adama i Ewy, zwraca jednak uwagę zbieżność czasu i miejsca. Gdzieś między Eufratem a Tygrysem działo się wtedy (sześć tysięcy lat temu) na potęgę. Dlaczego właśnie tam i dlaczego właśnie wtedy?

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że w tamtych okolicach zaczęło się rolnictwo. Zdaniem Jareda Dimonda tam, bo tam rosły trawy, które dziś nazywamy pszenicą, bo tam żyły zwierzęta, które nadawały się do udomowienia. Początki rolnictwa datuje się na 10-12 tysięcy lat temu, co zbiega się z końcem epoki lodowcowej, cofaniem się lodowca i podnoszeniem się poziomu mórz, a to z kolei wiązało się z podnoszeniem ilości COw atmosferze, co nie tylko dalej podgrzewało temperaturę, ale przyspieszało wzrost roślin.

Podnoszenie się poziomu mórz oraz zmiana opadów śniegu na obfite opady deszczu, czynią biblijną opowieść, jeśli nie o potopie, to o dramatycznej powodzi, wielce prawdopodobną i są tu różne teorie. Biblijną opowieść poprzedza sumeryjski mit o potopie, więc uczeni zastanawiają się, czy mogło być tak, że morze wdarło się na tereny dzisiejszego Iraku, czy też jakieś siedem tysięcy lat temu była jakaś powódź tysiąclecia Tygrysu i Eufratu? Są tu różne hipotezy, żadna jak dotąd nie znajduje wystarczająco mocnego potwierdzenia. Pozostaje fakt, że Sumerowie są najstarszą znaną cywilizacją rolniczą, zaś Sargon Wielki z Agade, który 4300 lat temu scalił państwa-miasta Mezopotamii, podbijając Sumer, Elam i Syrię, ogłosił się władcą świata, zakładając zapewne, że dużo więcej już nie ma. (Nic dziwnego, że wielka powódź mogła zostać uznana za potop całego świata.)

Jeśli ktoś się dziwi, że synowie biblijnego Adama zakładali miasta, to nie ma się czemu dziwić, bo istotnie sześć tysięcy lat temu miasta wyrastały jak grzyby po deszczu, a to właśnie z powodu eksplozji rolnictwa, towarzyszącemu tej eksplozji rozwojowi handlu i rzemiosła oraz niewolnictwa jako nowej formy ładu społecznego, (bo rolnictwo to nie to samo co zbieractwo i myślistwo, gdzie się łazi kupą i żyje z tego, co się trafi).

Nawiasem mówiąc, bliskie sąsiedztwo domniemanego raju nie było jedynym miejscem na świecie, gdzie kwitły wówczas miasta. Sto sześćdziesiąt kilometrów od dzisiejszego Szanghaju, w delcie Błękitnej Rzeki (Jangce), znaleziono ruiny miasta Lingshu. Jakieś 5 300 lat temu było to duże, otoczone murami miasto, poprzecinane kanałami, po których mogły pływać łodzie, tamy pozwalały nawadniać pola ryżowe, krótko mówiąc wysoko rozwinięta rolnicza cywilizacja, z centralnie zarządzaną gospodarką wodną.

Dlaczego nagle upadła? Nie ma śladów zniszczeń wojennych. Zdaniem archeologów i geologów, najbardziej prawdopodobną przyczyną był znowu potop, czyli gigantyczna powódź, która zniszczyła nie tylko uprawy, ale i miasto. (Dziś w dorzeczu Jangcy mieszka 40 procent Chińczyków i zbiera się tam 70 procent krajowego ryżu. Jeśli idzie o techniki nawadniania pól nadal są podobne do kultury Lingshu. Niewolników zastąpiły maszyny, siłę mięśni energia silników elektrycznych i spalinowych.)

Twierdzenie, że nie ma chleba bez wolności jest nieporozumieniem, ponieważ bogactwo rolniczych cywilizacji oparte było na pracy niewolniczej. Wcześniej napadające na siebie klany nomadów nie miały żadnego interesu w zachowywaniu przy życiu pokonanych przeciwników, teraz jednak sytuacja radykalnie się zmieniła i nadający się do pracy jeńcy byli często bardziej cenni niż ich dobra.

W mojej młodości panowało przekonanie, że najstarszym miastem świata jest Jerycho, później znaleziono jeszcze starsze ośrodki miejskie, ale Jerycho jest szczególnie dobrze znane, również tym, którzy nie interesują się archeologią, ponieważ wszyscy słyszeli o trąbach jerychońskich, których dźwięk zburzył mury miasta (niektórzy nawet o tym czytali).

Początki Jerycha szacuje się na między 9 a 7 tysięcy lat temu, czyli, tak czy inaczej, przed stworzeniem świata. Plus minus sześć tysięcy lat temu było tam już miasto otoczone kamiennym murem o wysokości 3,5 metrów, z kamienną wieżą wysoką na dziesięć metrów. Domy budowano z cegieł z wysuszonej gliny, a mieszkańcy zajmowali się handlem uprawianą w okolicy pszenicą, jęczmieniem i innymi towarami rolnymi, ceramiką i narzędziami i bronią.

Trzy tysiące sześćset lat temu Egipcjanie najechali tereny obecnego Izraela burząc liczne miasta, biblijna opowieść o zburzeniu Jerycha przez Żydów jest o trzysta lat późniejsza, jednak archeolodzy mają kłopoty z jej potwierdzeniem. (Trąby jerychońskie zostały prawdopodobnie przewiezione do Polski i są przechowywane na Nowogrodzkiej w Warszawie).

W jakim stopniu zatem Biblia jest źródłem prawdy historycznej i moralnej? Cóż, jest to dość niesamowita księga opowiadająca nam o stanie umysłów najbardziej rozwiniętych w owym czasie  starożytnych ludów, wraz z ich odrzucającą nas dzisiaj moralnością (w której ukrywały się również normy i dla nas nadal akceptowalne). Ta biblijna moralność nie różniła się szczególnie w krajach sąsiednich i była znacznie bardziej barbarzyńska w krajach mniej rozwiniętych. Osobliwą winą Żydów była ich umiejętność czytania i pisania, co powoduje, że mamy ich zapisy, a nie mamy obszernych zapisów innych ludów z tamtego okresu.

Chrześcijańscy antysemici lubią się oburzać na określenie „naród wybrany”, zapominając po pierwsze, że lokalni bogowie zwykli wybierać sobie lokalną ludność i na przykład skąpe jeszcze zapisy sumeryjskie informują nas o wojnach między sąsiadującymi miastami-państwami, które miały swoich własnych bogów opiekuńczych i walczyły o to, który z nich jest silniejszy i sprawi, że uda nam się ograbić sąsiadów, wymordować ich mężczyzn, spalić miasto, zabrać bydło i kobiety, i powiększyć obszar władzy naszego boga. Zapominają również, że ukradli żydowskiego boga i niemądre legendy o stworzeniu świata i nakłamali, że ten bóg zawarł nowe przymierze z chrześcijanami, którzy teraz są „narodem wybranym”, strzegącym biblijnej moralności. (Potem muzułmanie ogłosili, że wygrali przetarg na nowe porozumienie z Panem Bogiem i teraz to oni są „narodem wybranym”). Śmiać się z tego już można, bo na wcześniejszym etapie, za próby  wyśmiewania tych pomysłów palono na stosach, wyrywano języki, rozrywano końmi i obcinano głowy. Więc teraz ich lament, że krzywdzimy ich okrutnie naszym szatańskim śmiechem, można od biedy uznać za lament humanitarny.

Zastanawia pytanie ilu chrześcijańskich kapłanów szczerze wierzy, że zbliża się 6024 rocznica stworzenia świata, ilu przedkłada obliczenia matematyków żydowskich, według których pamiętny piątek, w którym Bóg zakończył dzieło stworzenia i poszedł odsapnąć, miał miejsce 5782 lata temu i właśnie zaczął się 5783. Możemy się zastanawiać nad pytaniem, ilu pobożnych rabinów nadal w to święcie wierzy. Nasza wiedza o świecie od dość dawna nie opiera się na biblijnych objawieniach i wierzący muszą sobie jakoś radzić z tym, czego nauczają kapłani i tym, że wiemy dziś nieco więcej niż wiedzieli mieszkańcy żyznego półksiężyca ponad trzy tysiące lat temu. Większość kapłanów nie upiera się przy płaskiej ziemi, nawet Jan Paweł II doszedł do wniosku, że ewolucja to więcej niż tylko teoria. Co rozsądniejsi teolodzy gimnastykują się, jak zmienić biblijne twierdzenia o rzeczywistości w metafory, tak żeby kapłani mogli pozostać autorytetami moralnymi bez konieczności nazbyt energicznego zaprzeczania nauce.

Aczkolwiek były zakony, które przyczyniły się do rozwoju rolnictwa, a pierwsze uniwersytety powstawały pod patronatem Kościoła, ilekroć nauka kwestionowała starożytne zabobony uznawane za objawienia, instytucje religijne wpadały w panikę, obawiając się, że ludzie przestaną uznawać przebierańców za niekwestionowane autorytety moralne. Czy długa epoka kapłańskich, teatralnych autorytetów moralnych ma się ku końcowi? Trudno powiedzieć, wielu z nas ma świadomość, że moralny autorytet papieża i tabunów arcybiskupów w rodzaju naszego Jędraszewskiego jest nie tylko oparty na wątpliwych podstawach, ale jest zaprzeczeniem zarówno tego, co uważamy za autorytet, jak i tego, co uważamy dziś za moralność. Nadęte kazania tych ludzi zasługują wyłącznie na gromki śmiech.

Właśnie dostałem garść życzeń z okazji żydowskiego nowego roku. Mam wrażenie, że ludzie, którzy mi je przesłali, traktują religijny obyczaj jak Brytyjczycy monarchię, która nie wpływa na współczesność, ale podtrzymuje ideę brytyjskości. Składający nam życzenia żydowscy przyjaciele nie chodzą do rabinów pytać, jak to jest z tą ewolucją, a moralności szukają w sporach o to, co słuszne, ale nie bez związku z tym, co odkryte. Są poważne powody do śmiechu z błaznów w szkarłatnych szatach wybierających co jakiś czas najwyższy i nieomylny autorytet moralny.

Co nie musi przeszkadzać w pogodnym traktowaniu tradycji, włącznie z respektem dla kalendarza, czy to żydowskiego, czy chrześcijańskiego. Kalendarz jak kalendarz, można go nawet kotami ozdobić. Shana Tova!!!!, a do siego roku z czasem.


Publicysta i pisarz ekonomiczno-społeczny.

Ur. 26 marca 1940 w Szymbarku, były dziennikarz BBC, wiceszef polskiej sekcji BBC, i publicysta paryskiej „Kultury”. Więcej w Wikipedii.  Facebook


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Taking the fight straight into the heart of the Lions’ Den – analysis

Taking the fight straight into the heart of the Lions’ Den – analysis

ANNA AHRONHEIM


Israeli security forces have gone on the offensive against the Lions’ Den, carrying out operations deep in the Casbah of Nablus where the group’s gunmen feel most secure.

.
A burned vehicle is seen outside the house of Palestinian group Lions’ Den member Wadee Al-Houh, which was targeted during a raid by Israeli security forces, in Nablus in the West Bank, October 25, 2022.
(photo credit: REUTERS/RANEEN SAWAFTA)

Israeli security forces have gone on the offensive against the Lions’ Den, carrying out operations deep in the Casbah of Nablus where the group’s gunmen feel most secure.

The group, which was formed in response to the IDF’s Operation Break the Wave meant to crack down on Palestinian terror, has been a thorn in the military’s back in recent weeks.

Though a small group, it’s been able to carry out numerous shooting and bomb attacks against Israeli troops and civilians, including the deadly drive-by shooting that killed St.-Sgt. Ido Baruch.

The operation on Tuesday morning targeted one of the main actors in the group, 31-year-old Wadi al-Houh. He is said to have been one of the founders of the group, along with Ibrahim al-Nabulsi who was killed by Israeli security forces several weeks ago. 

Al-Houh, not only fired toward troops on numerous occasions but was the middle-man between bomb-makers and weapons smugglers and Palestinians who he sent out on attacks.

A Palestinian militant takes part in the funeral of two Palestinian gunmen who were killed by IDF in a gun battle during a raid, in Nablus in the West Bank July 24, 2022. (credit: REUTERS/RANEEN SAWAFTA)

He was killed along with four other members of the Lions’ Den. And despite the massive gunfire directed at troops, no Israeli security forces were killed or injured.

Israel’s fight against terrorism

Fighting terror is nothing new for Israeli security forces. From state-sponsored terror to terror groups like Hamas and Palestinian Islamic Jihad, the IDF, Border Police and the Shin Bet have been handling this fight for decades. 

But the fight against the Lions’ Den is different. The group is not Hamas, it is not organized like the Gaza-based terror group. It is a number of heavily-armed young Palestinian men, who in their past belonged to Fatah- the party of the Palestinian Authority President Mahmoud Abbas and his Security Forces.

The IDF continues to work with the Palestinian Authority Security Forces (PASF) against terror,  and while PASF has arrested several members of the Lions’ Den, they have been largely incapable to impose any sort of law and order on the group and inside the Casbah.

That disappointment has led Israel’s defense establishment to take matters into their own hands, and carry out operations such as the one overnight to prevent Nablus from turning into another Jenin.

Because though the PASF could very likely crackdown on the group, its been so far unable to do so at the level the IDF wants and needs it to.

While the main actors of the group number less than 20, Israel is concerned that continued escalation with the group will encourage youths to not only imitate the group but carry out deadly attacks in their name.

And that’s what makes the group so dangerous and has placed it on the military’s list of top threats that must be dealt with.

As part of the intense pressure placed on the group, just two days ago, the IDF carried out a targeted killing of another top leader of the group. Tamer el-Kilani was killed as he walked by a motorcycle that had been rigged with a large explosive device.

It was a message that the group is not safe in the Casbah. 

But it’s not only the Lions’ Den phenomenon that is worrying the defense establishment.

The “TikTok Intifada”

The attack by Uday Tamimi against the Shuafat checkpoint and in Maale Adumim where he was killed, shows that it’s not only Palestinians in the West Bank but also those who hold Israeli ID cards and who are encouraged by TikTok that can open fire and kill Israelis.

If the wave of attacks in 2015 was called the “Knife Intifada”, this time it’s the “TikTok Intifada.”

Every Palestinian militant killed by Israeli security forces becomes a martyr and TikTok hero, even for a short period of time. And every TikTok hero, like Lions’ Den founder Ibrahim al-Nabulsi, fans the flames for further attacks.

Twenty years after IDF Chief of Staff Lt.-Gen. Aviv Kohavi broke through the walls of the Casbah in Operation Defensive Shield in April 2002 to get to Palestinian terrorists dug in among booby-trapped buildings and streets, forces are still on the offensive against Palestinian terror.

This time, not by breaking through walls, but street by street, house by house, driven by the goal to route out all those who plan attacks against Israeli citizens.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com