Archive | October 2015

Anti-Israel billboard causing controversy in Detroit

Anti-Israel billboard causing controversy in Detroit

A photo of the billboard reading “America first, not Israel” placed on 8 Mile Road in Detroit. (photo credit:COURTESY DEIR YASSIN REMEMBERD INC. WEBSITE)
billboard

A billboard in the Michigan city of Detroit that reads “America First Not Israel” is arousing accusations anti-Semitism.

The large sign, placed on the city’s 8 Mile Road, was paid for by “Deir Yassin Remembered,” a New York-based organization that has been posting similar signs throughout the country.

Although the metro-Detroit area has one of the largest Arab populations outside the Middle East, as well as a sizable Jewish community, the sign was placed in a part of the city that is neither predominantly Jewish nor Muslim.

In an interview with Detroit’s WXYZ radio, a Fox News affiliate, the Anti-Defamation League’s Heidi Budaj said that the ad and its choice of location is trying to “drive a wedge between the American people and the State of Israel.”

“This particular sign goes a step further and raises an old anti-Semitic canard of dual loyalty, implying that Jews are not loyal to the country in which they live,” Budaj said. “Make no mistake that, while many of the Jewish people in the United States support the State of Israel as a Jewish state, we are loyal Americans.”

The website of Deir Yassin Remembered, Inc. lists its mailing address under the name of Daniel A. McGowan, a professor emeritus of economics at Hobart and William Smith colleges.

The battle of Deir Yassin, a village on the western outskirts of Jerusalem, was one of the most controversial of the War of Independence. It took place in April 1948, one month before the State of Israel was declared. A study by Bir Zeit University, based on discussions with each family from the village, arrived at a figure of 107 Arab civilians dead and 12 wounded, in addition to 13 combatants killed. The New York Times said more than 40 were captured and 70 women and children were released. No hint of a massacre appeared in the report.


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com

 


Koniec złego, początek gorszego?

Koniec złego, początek gorszego?

Mateusz Kamiński


James Sturm "Dzień targowy" (Wydawnictwo Komiksowe 2015)

„Nie masz już, nie masz, żydowskich targów!”, chciałoby się rzec i rozczulić nad losem Mendelmana, którego rzeczywistości nie zagraża jeszcze Zagłada czy mieszane małżeństwa, a nowy, niechętny mu właściciel sklepu, w którym dotychczas sprzedawał swoje dywany oraz wielki, nowoczesny dom handlowy. Sturm nie pokazuje jednak ówczesnego porządku świata z sentymentem, co jest niezwykłe, gdy spojrzymy na inne opowieści o sztetlach. Przeciwnie, wzorowane na fotografiach Romana Vishniaca ilustracje są ponure, uśmiechy pojawiają się rzadko, a protagonista komentuje to, co widzi, słowami: „Po drugiej stronie ulicy nosiwoda rozlał zawartość swoich wiader przed stoiskiem szlifierza…który go ruga… i kopie w głowę. Bosy starzec sprzedaje połamane meble. Mija mnie sędziwy tragarz, ledwie dźwigający swój ładunek. Ślepy żebrak o zdeformowanej twarzy”. Jedyne, co zdaje się sprawiać, że Mendelman lubił stary świat, to jego przewidywalność i to, że mógł przed nim uciekać do swojego krosna.

Czy „Dzień targowy” jest jedynie opowieścią o żydowskim artyście żyjącym dawno gdzieś na wschodzie Europy? Teraźniejszość bohatera wydaje się dziwnie uniwersalna: „Ta przygnębiająca teraźniejszość. Smród. Cierpienie. Nieznośnie pełny pęcherz. Pięta ocierająca o skórę buta. Melancholijny głupiec. Sprzedawca zabawek, na które już mnie nie stać, bo ostatnie grosze oddałem wróżbicie”. To rzeczywistość artysty – człowieka nagle skonfrontowanego z brakiem zapotrzebowania na misternie dopracowane dzieła, w które wkłada kawał własnej duszy. Staje on przed pytaniem, jak wyżywić własną rodzinę. To teraźniejszość dzisiejszego trzydziestolatka, który musi wybrać między marzeniami a pościgiem za codziennym posiłkiem dla mającego narodzić się lada moment dziecka. Człowieka, który jak bohater, „kończy bujać w obłokach, gdy dołącza do setek innych”. Z książki wycieka frustracja i chęć odmiany życia; załamany Mendelman sam karci się za sprowokowane alkoholem marzenia o śmierci żony i nienarodzonego jeszcze dziecka, by zacząć wszystko od nowa.

Nastrój opowieści podkreśla kreska Jamesa Struma, która zdaje się odwoływać bardziej do europejskiej tradycji komiksów niż do powszechnie kojarzonych historii o superbohaterach (chociaż rysownik ma na koncie chociażby własną wersję opowieści o Fantastycznej Czwórce). Oszczędny w środkach wyrazu, przemyca w obrazkach melancholię fabuły i genialnie oddaje ucieczkę bohatera w świat fantazji, gdy przeistacza to, co widzi, we wzory dywanów.

„Dzień targowy” jest wyjątkową pozycją na półkach. O ile komiks i powieść graficzna coraz częściej wykorzystuje się jako sposób mówienia m. in. o Zagładzie, i dedykuje się je najczęściej młodszemu czytelnikowi, o tyle dzieło Sturma nie jest dynamiczne i pełne zwrotów akcji, a koncentruje się na umyśle i duszy bohatera. Warto przezwyciężyć ewentualną niechęć do tej formy przekazu i przeżyć z Mendelmanem jeden dzień z jego życia. ∎


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com

 


Killing Israelis – Music to the ears of NYT and CNN

Killing Israelis – Music to the ears of NYT and CNN

Jack Engelhard


Hamas is right. They won the media war. Shame on us.

It keeps getting better for The New York Times and for killers everywhere.

This morning’s paper offers a cheerful report about Palestinians who’ve put their “anger” to music – soundtracks to harmonize their knifing spree.

The Times, always in tune with the Palestinians and their “anger,” sings along with what it calls “political songs as a way to make the Palestinian people get up and resist.” Plainly, killing Jews is music to the ears of Palestinian “teenagers” and to the reporters and editors of The New York Times.

A group of these Palestinian “teenagers” – burly men of rock-throwing age – have compiled a list of their top 10 knifings accompanied by bloodcurdling lyrics, so let’s dance, says the Times…let’s rock, says the Times, let’s roll, says the Times, let’s glorify the knifing, the stabbing, the firebombing of any and all Israelis, says the Times.

Clap hands with Times’ reporters Jodi Rudoren and Rami Nazzal who call it “inspirational,” namely, say, such hits as “Stab, Stab,” not to mention the ever popular “Stab the Zionist and say god is great.” Not quite Gershwin.

Other melodies like that have the full support of the Times, which quotes this satisfied Palestinian customer:

“The thrumming score has helped PUMP HIM UP for near-daily demonstrations where he hurls rocks at Israeli soldiers.”

Beautiful, in the eyes of The New York Times.

Wonderful, in the eyes of The New York Times.
Good going, says the Times.

More, more Jewish blood, says the Times.

That is the way to bring up kids. Rocks, knives, guns, stab, hate, kill – terrific way to inspire the next generation.
This is “the paper of record,” my son, read by millions, so do not be astonished that the world is going to hell in a handbasket.

Do not be amazed that no Jew, or Christian, can feel safe anywhere and that no Arab can be trusted any place. The news media have turned the world upside down, yes, sweet is bitter, bitter is sweet, day is night, night is day.

Lest we forget CNN, “The Most Trusted Name In News.” Okay, now TRUST this headline from last night:

“Palestinians Shot Boarding Kids’ Bus.”

Oh those poor Palestinians…oh but wait, because here’s the real story. These were Hamas terrorists preparing to shoot up Jewish kids on the bus.

Truth? Honesty? Integrity? Are you kidding?

Guess what? He’s right. Hamas warlord Ismail Haniyeh says that the Palestinian Arabs have won the media war as to the current Palestinian Arab temper tantrum. He says so sneeringly, menacingly and pridefully. He’s got the proof. He’s got the evidence. He’s got the news media in his pocket.

His pride. Our shame.

In the newsroom thriller “The Bathsheba Deadline” the question arises as to whether to use the courtesy title Mr. for Mahmoud Abbas, hence Mr. Abbas. Everybody else says yes. Editor Jay Garfield says no. Garfield says that the minute you give even the slightest honor to such evil men you dishonor the entire world and launch chaos.

“But,” someone says, “The Times used Mr. for Arafat and even for Adolph Hitler.”

“Precisely my point.”


New York-based author and bestselling novelist Jack Engelhard writes a regular column for Arutz Sheva. He is the author of the international classic “Indecent Proposal” now followed by the newsroom thriller “The Bathsheba Deadline.” Engelhard is the recipient of the Ben Hecht Award for Excellence in Journalism. Website:   jackengelhard.com


Jack Engelhard

Jack Engelhard’s classic international bestselling novel Indecent Proposal, which later became a worldwide hit movie, has been republished to meet readers’ demands. His other major works include Compulsive: A Novel, his award-winning post-Holocaust Montreal memoir Escape from Mount Moriah, plus Slot Attendant: A Novel About A Novelist. His website: www.jackengelhard.com


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com

 


13 – WARSZAWSKI FESTIWAL FILMÓW O TEMATYCE ŻYDOWSKIEJ

 Festiwal

Zapraszamy na 13. WARSZAWSKI FESTIWAL FILMÓW O TEMATYCE ŻYDOWSKIEJ, który odbędzie się w dniach 2-8 listopada 2015 r. w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN (główny partner festiwalu) i w JCC Warszawa. Tegoroczna edycja festiwalu dedykowana jest Mike’owi Nicholsowi.

NA WSZYSTKIE PROJEKCJE WSTĘP WOLNY!

Dziękujemy wszystkim filmowcom za zgłoszenia filmów do konkursu 13. Warszawskiego Festiwalu Filmów o Tematyce Żydowskiej. Poniżej prezentujemy listę filmów, które zakwalifikowały się do tegorocznego konkursu. Gratulujemy i życzymy powodzenia! Repertuar 2015 pdf oraz wedle dni projekcji.

Selekcja 2015:

Fabuła długometrażowa:

  • ANDERSWO – GDZIE INDZIEJ / ANDERSWO – ANYWHERE ELSE, Ester Amrami, Niemcy 2014, 87’
  • CHAGALL MALEVICH, Aleksandr Mitta, Rosja 2014, 119’
  • FELIX I MEIRA / FELIX AND MEIRA, Maxime Giroux, Kanada 2014, 95’
  • KLEZMER, Piotr Chrzan, Polska 2015, 90’
  • OSTATNI CZŁOWIEK / THE LAST MENSCH, Pierre-Henry Salfati, Niemcy/ Szwajcaria 2014, 93‘
  • SEKRETY WOJNY / SECRETS OF WAR, Dennis Bots, Holandia/ Belgia/ Luksemburg 2014, 95’
  • SPRAWIEDLIWY / RIGHTOUS, Michał Szczerbic, Polska 2015, 95’
  • ZA ŻYCIE / TO LIFE, Jean-Jacques Zilbermann, Francja 2014, 104’

Dokument długometrażowy:

  • AMNEZJA/ AMNESIA, Jerzy Śladkowski, Polska 2015, 56’
  • MÓJ TATA GENE GUTOWSKI /DANCING BEFROE THE ENEMY, Adam Bardach, USA 2014, 63’
  • OCZAMI FOOTGRAFKI / THROUGH THE EYES OF THE PHOTOGRAPHER, Matej Minac, Czechy / Słowacja 2015, 81’
  • OSTATNI WIĘZIEŃ TREBLINKI / TREBLINKA’S LAT WITNESS, Alan Tomlinson, USA 2014, 100’
  • POWRÓT / THE RETURN, Adam Zucker, USA 2014, 83’
  • WZNIEŚMY DACH: SYNAGOGA Z GWOŹDŹCA / RAISE THE ROOF, Yari and Cary Wolinsky, USA 2014, 85’

Fabuła krótkometrażowa:

  • DYLEMAT SZCZURA / THE RAT’s DILEMMA, Naor Meninghe, Izrael 2015, 10’
  • INCOGNITO, Jeremiah Quinn, UK 2015, 11’
  • KLIENT / THE SIR IS SERVED, Niccolň Piramidal, Włochy 2015, 15‘
  • MATKA/ MOTHER, Iryna Zhygaliuk, USA 2015, 14’
  • NASZ CZŁOWIEK / OUR PEOPLE, dir. by Albert Kahn, USA 2015, 7
  • RANDKA W CIEMNO / JEWISH BLIND DATE, dir. by Anaelle Morf, Switzerland 2015, 16
  • UKRYTE GENY / HIDDEN GENES,, Ariel Revel, Izrael 2015, 24’

Dokument krótkometrażowy:

  • CENTRAL PARK, Tomasz Wisniewski, Polska 2014, 27‘
  • ENDBLUM, Wiola Sowa i Dorota Krakowska, Polska 2014, 11’
  • OY VEY, Joanna Satanowska, Polska 2014, 14’
  • PICKING UP THE PIECES, Joshua Tebeau, USA 2015, 28’
  • NIE PRZYSZLIŚMY TU ZNIKĄD / WE CAN’T COME FROM NOTHING, Eliane Bots, Holandia 2014, 30’

Repertuar 2015 pdf oraz wedle dni projekcji

Sponsorzy i Patroni 13 edycji Festiwalu 2015!


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com

 


Przeprowadzimy ofensywę historyczną!

Senator Jan Żaryn: „Przeprowadzimy ofensywę historyczną”!

Aleksander Szycht


Senator Jan Żaryn: „Przeprowadzimy ofensywę historyczną”!O katastrofalnym wpływie braku polityki historycznej na tożsamość Polaków i planach spowodowania zmiany tego stanu rzeczy przez nowy rząd, z nowo wybranym senatorem Janem Żarynem rozmawia Aleksander Szycht.

Panie profesorze, a właściwie Panie senatorze. Mogę się jako historyk domyślać, że Pan również jako historyk będzie w parlamencie walczył o historię, najdelikatniej mówiąc traktowaną po macoszemu. Czy tak nie jest? Wielu ma na to nadzieję.

– W programie PiS historia, pamięć o naszych dziejach, kwestia budowania tożsamości narodowej, rola instytucji państwa w tym zakresie, te wszystkie punkty i wiele innych były podnoszone w czasie kampanii przez kandydatów Prawa i Sprawiedliwości. Można więc liczyć na to, iż ta sfera będzie istotną od samego początku, gdy tylko powstanie rząd i odpowiednie ministerstwa, w tym Ministerstwo Edukacji Narodowej, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, a także senat, który być może ponownie zajmie się kontaktami z Polonią i Polakami na wschodzie.

W pierwszym rzędzie będę starał się bez wątpienia czynić dwie rzeczy. Z jednej strony wpływać na powstawanie instytucji w Polsce, które miałby na celu tworzenie i realizowanie polskiej polityki historycznej na zewnątrz państwa polskiego. To dzisiaj szalenie ważne, ponieważ dzisiaj ten język fałszu historycznego, jest stosowany przeciwko Polsce, a ma na celu zdeprecjonowanie naszej pozycji międzynarodowej. Te fałsze dotyczą przede wszystkim przebiegu II wojny światowej, czy interpretacji roku 1945. A nawet zaszły tak daleko, że z narodu – ewidentnej ofiary, napadniętej 1 i 17 września 1939 roku zostaliśmy ustawieni jako współsprawcy wybuchu tej wojny. W tej właśnie sferze szeroko pojętej polityki historycznej zewnętrznej musimy stworzyć pewnego rodzaju instytucje, zajmujące się naciskiem międzynarodowym, idącym w dwóch kierunkach. Z jednej strony to obrona dobrego imienia Polski, ale to nie jest wystarczające. I drugi dużo poważniejszy kierunek ataku, tj. bardzo świadoma polityka promocji polskiej historii w świecie. I to wymaga oczywiście namysłu, wymaga pieniędzy, ludzi którzy by się tym zajmowali i partnerów zewnętrznych w narodach i państwach europejskich, amerykańskich. Tutaj zwłaszcza ważny jest kontakt nasz z Polonią.

Zatem nie tylko obrona, ale i ofensywa historyczna Panie Profesorze?

– Tak jest, tak właśnie mówię. Nie tylko obrona naszego przekazu historycznego jest ważna, bo to jest reagowanie jedynie na fałsze historyczne, a ofensywa na rzecz polskiej historii XX wieku, za pomocą powstających instytucji winna być ona realizowana i przemyślana. Mam na myśli np. celowe powstawanie puli stypendiów dla młodego pokolenia uczonych brytyjskich i amerykańskich, francuskich i niemieckich, zainteresowanego historią Polski. Mam tu także na myśli kulturę masową, której nie możemy zostawić środowiskom antypolskim, czyli powinniśmy finansować scenariusze i produkcje filmowe; zapraszać do kręcenia propolskich dzieł wybitnych reżyserów holywoodzkich.

To jest właśnie szeroko pojęta ofensywa, która mogłaby zaowocować, nie w ciągu jednego roku, czy dwóch, tylko trzeba to raczej widzieć w długim planie. Planie realizowanym w perspektywie 10-20 lat, planie, jaki wiązałby się z narodzeniem się i dojrzewaniem całego młodego pokolenia Europejczyków i mieszkańców Stanów Zjednoczonych, w tym inteligencji amerykańskiej i zachodnioeuropejskiej, które by powoli wyzbyło się tych kalek fałszujących nasze dzieje. A te kalki powstawały, przypomnę od zakończenia drugiej wojny światowej do lat 90-tych, bez de facto należytej reakcji ze strony państwa polskiego, co w okresie PRLu było oczywiste, ale już po odzyskaniu niepodległości jest to ewidentne zaniedbanie.

Mówił Pan, że się robi katów z narodu ofiar, czyli nas, ale trzeba zwrócić uwagę, że jest także odwrotnie, robi się na siłę naród ofiar. Jednak nie mamy z tym do czynienia na zachodzie, ale podobne wzorce są chociażby na wschodzie, choćby na Ukrainie, o Rosji nie wspominając. A nawet na Litwie, kraju Unii Europejskiej, gdzie przemilcza się Holocaust dokonany przecież przez mieszkańców tego małego kraju. To jest coś wręcz niebywałego.

– Bez wątpienia mamy do czynienia z pewnym, nie tyle fenomenem, co oczywistością. Tylko my ją dopiero zauważyliśmy, jako naród generalnie, bo elity prawicowe wiedziały o tym od dawna, że historia to nie jest zamknięta przeszłość, zdefiniowana jedynie przez uczonych i hobbystów. Historia jest żywą materią, która podlega ustawicznej formacji, bądź deformacji, także z punktu widzenia bieżących interesów politycznych. I każde państwo europejskie jest bardzo mocno, z jednej strony zanurzone we własnej historii, a z drugiej strony próbuje własną narrację historyczną „sprzedać” światu zewnętrznemu, jako bezdyskusyjną. Problem polega na tym, że my jako naród Polski nie musimy się wstydzić, nie musimy naginać, nie musimy kłamać na temat naszej przeszłości. Przynajmniej, my jako rozmówcy, pan i ja mamy świadomość, że możemy być dumni z własnej przeszłości. Wiemy też jak powszechność naszej świadomości ułatwiłaby tę ekspansję narracyjną, która wpisywałaby się w stan bieżącej walki o bezdyskusyjny, polski wymiar opowieści o przeszłości. Niestety, tak się nie dzieje, mimo iż podobnie do nas myślących jest w Polsce więcej osób.

Świat zewnętrzny nie wie o istnieniu polskiego państwa podziemnego, jako fenomenu na skalę europejską i światową lat 1939-1945. Świat zewnętrzny nie wie, że polskie państwo podziemne i rząd polski na uchodźctwie to były jedyne struktury państwowe w ówczesnym czasie antyniemieckie, które miały za jeden z celów w wojnie, wspieranie i pomaganie Żydom, mordowanym na polskich ziemiach przez Niemców. Świat nie wie, że nie pogodziliśmy się z utratą niepodległości i mieliśmy w związku z tym długie jeszcze trwanie po 1944 roku, wojny z przeciwnikiem, jakim był bolszewizm, czyli to co nazywamy nową okupacją, przy akceptacji tego stanu rzeczy przez naszych zachodnich sprzymierzeńców. I bardzo wiele, wiele innych wydarzeń z dziejów najnowszych moglibyśmy wymieniać, o których właśnie jako o faktach – świat zewnętrzny nie wie, a które w sposób bezdyskusyjny winne być przezeń przyjęte. Tak bezdyskusyjnie, jak jest przyjęta prawda o zagładzie, która to wiedza o losie Żydów znajduje się we wszystkich możliwych podręcznikach szkolnych, akademickich świata. Przecież nikt tego nie podważa i słusznie, że naród Żydowski został wymordowany planowo przez Niemców w okresie II wojny światowej. To jest to nasze zadanie zewnętrzne bardzo ważne, które jest oczywiście współzależne od zadania wewnętrznego, co do polskiej edukacji. My sami musimy się uzbroić w wiedzę, dumę, dotyczącą naszej przeszłości. Czyli musimy też zmienić edukację powszechną historyczną na poziomie szkoły podstawowej, gimnazjalnej, średniej aż do matury tak byśmy mieli rozpoznany wspólny kod historyczny i kulturowy.

Powiedział pan o uczonych brytyjskich, amerykańskich, zachodnich, których trzeba zapraszać na stypendia i zapoznawać z naszą historią i tym, jaka jest wspaniała. Nie powinniśmy się ograniczać tylko do Zachodu. Chciałem nawiązać do tego co się działo przez 25 lat. Weźmy pod uwagę proces choćby przyjeżdżania masowo młodzieży ukraińskiej i nie tylko. Jednak przykład przyjazdu na studia młodzieży ukraińskiej jest najbardziej znamienny. Powinni tu oni zapoznawać się, już nie nawet tyle z polskim punktem widzenia, co w wielu kwestiach po prostu z prawdą jak to rzeczywiście było. To się nie tylko nie działo, co wielu wypadkach utwierdzali się na miejscu w tych swoich nacjonalistycznych stereotypach historycznych i propagandowych, parafowanych niejako w wielu miejscach przez instytucje, wydziały, organizacje pozarządowe, które powinny robić odwrotną robotę. Nawet Ukraińcy ze wschodu mający do tego stosunek obojętny wyjeżdżali jako wojujący nacjonaliści. Z takim procederem mieliśmy do czynienia. Tak samo ci młodzi uczeni z zachodu przyjeżdżają oddychając retoryką mediów mainstreamowych i zaczynają np. „mówić Wyborczą”.

– Mamy oczywiście w naszych elitach inteligencji takie grono ludzi, którzy antypolonizm uznali za swoje credo i próbują niejako językiem obrażania Polaków, czy poprzez fałsz historyczny, dotyczący polskiej przeszłości zbratać się z sąsiednimi narodami. Liczą na to, że ten fałsz jest drogą do jakiegokolwiek pojednania i porozumienia, a tych Polaków, którzy nie chcą przystać na fałsz wyzywają, zresztą od początku transformacji „nacjonalistami”, „szowinistami” oraz określają innymi „izmami”. To jest oczywiście pewien zamysł strategiczny, w którym szczególnie środowiska postkomunistyczne, lub środowiska inteligencji polskiej umoczone w szeroko pojęty komunizm chcą dwie rzeczy na jednym ogniu upiec. Z jednej strony wpłynąć na to żeby Polacy zatracili dobrą opinię na temat własnych przodków, własnej przeszłości, życiorysy swoich pradziadków (tak jak w PRL było to bardzo silnie wytworzone), a z drugiej strony by na tej bazie fałszu historycznego nie zmuszać z kolei tych naszych sąsiadów, do odkrycia iż to ich historia bardzo często jest umoczona w zbrodnie. I to dotyczy z jednej strony narodu ukraińskiego, którego nie tylko nie potrafimy oduczyć antypolskich naleciałości w interpretowaniu stosunków polsko-ukraińskich w przeszłości, ale także w gruncie rzeczy przez to krzywdzimy samych Ukraińców.

Powinniśmy to mówić bardzo wyraźnie, ze jeżeli chcą być narodem europejskim i chcą wkraczać do tutejszej rodziny cywilizacji łacińskiej, to nie mogą tego zrobić, de facto afirmacyjnie wspierając ludobójcze organizacje OUN-UPA i ich struktury wojskowe. Nie mogą bowiem z powodów moralnych akceptować ludobójstwa jako formy rozwiązywania sporów międzynarodowych. Jeżeli tak próbują dzisiaj głosić chwałę banderowcom i na pomnikach ich stawiać to znaczy, że są gotowi tymi narzędziami posługiwać się w przyszłości. A to jest bardzo odległe od pozytywnej tradycji europejskiej. Póki Europa jest Europą to mam nadzieję, że takich praktyk ludobójczych nie będziemy honorować. Tak jak nie uhonorowała po wojnie swoistego dorobku cywilizacyjnego III Rzeszy, jak np. użycia Cyklonu B.

Panie profesorze z naszej rozmowy wynika w tym momencie, że historia jest częścią naszej tożsamości, co jest właściwie oczywiste. Bez niej naród ma najpierw kompleksy, później przestaje istnieć, zgodzi się Pan? Wydaje się, iż w tej kwestii przez ćwierć wieku w Polsce nie tylko nie zrobiono nic dobrego, ale też wiele złego?

– Przede wszystkim sami jako naród po 1989 roku zostaliśmy bardzo mocno przećwiczeni, w sytuacji kiedy jeszcze nie przedyskutowaliśmy swojej historii po dziesięcioleciach PRL. Namacalnym przykładem procesu ćwiczenia nas batem była książka Jana Tomasza Grossa pt. Sąsiedzi z zakłamaną treścią i zakłamaną interpretacją, która uderzyła w nas w momencie kiedy jeszcze nie odkryliśmy pamięci wspólnotowej, choćby fenomenu ratowania Żydów w czasie II wojny światowej. Zarówno zinstytucjonalizowanej, jak i indywidualnej formy pomocy. To jest oczywiście przykład dotyczący szerszego kontekstu. A mianowicie w PRL byliśmy w ogóle bardzo mocno zatomizowani.

Jedną z tych form naszego zatomizowania to było niedopuszczenie do wymiany pamięci środowiskowej, rodzinnej, biograficznej, regionalnej. Inaczej: Polacy z Mazowsza, nie wiedzieli o przeżyciach Górnoślązaków w 1945 roku i w następnych latach, wyrzucanych do Niemiec mimo że nie byli Niemcami, z kolei aresztowanych i wywożonych do Związku Sowieckiego w 1945 r. do tamtejszych kopalni. Z kolei myśmy także nie wiedzieli o losach Kaszubów w 1945 roku. Nie wiedzieliśmy o losach Wołyniaków, którzy uratowali się z rzezi. Z kolei oczywiście inne środowiska, dalsze od Warszawy nie znały tragedii dogłębnie przeżywanej przez uczestników powstania warszawskiego. Ludzie oddaleni od osób należących do rodzin żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych nie wiedzieli rzecz jasna jaka jest skala kłamstwa oskarżeń o bandytyzm i wspieranie III Rzeszy – rzekomo – żołnierzy i oficerów tej formacji w czasie II wojny światowej, itd. Można by wiele mówić o niemożności w tym okresie PRL komunikowania się wzajemnego na poziomie przekazywania przeżyć rodzinno-środowiskowych. Przykładem najbardziej znanym jest historia rodzin katyńskich. I jeszcze na początku lat 90-tych myśmy nie rozpoczęli tego procesu wzajemnego odkrywania siebie i swoich cierpień, a już otrzymywaliśmy nowe ciosy, które miały nas pognębić i spowodować dezintegrację, wstyd i wole porzucenia przodków. I niestety na czele tego zjawiska dezintegracyjnego stanęła spora część polskiej elity intelektualnej, ta część haniebna, ale tak było.

Rzeczywiście obserwuję to także pod względem tyleż perfidnej, co absurdalnej próby przeciwstawiania sobie rodzin pomordowanych przez UPA z rodzinami walczącymi z okupacją sowiecką – dokonywanej przez Rosjan i nacjonalistów ukraińskich, którzy próbują podzielić między siebie Polaków jako swoich stronników. Jednak chciałem prosić Pana profesora o wyraźne stwierdzenie: Demontaż państwa to także, a może przede wszystkim demontaż historii?

Resztę jeśli dasz radę przeczytaj tu: „Przeprowadzimy ofensywę historyczną”


A tu przeczytaj komentarz do tego artykulu pióra Jerzego Halbersztadta zamieszczony na Facebook’u.

Właściwie cieszę się, że nowy senator Jan Żaryn przeszedł jawnie do działalności politycznej.

W polityce w 2015 roku mogą co prawda dziwić takie sformułowania jak: “Jestem jak najbardziej zwolennikiem koncepcji Międzymorza Bałtyk – Morze Czarne – Adriatyk, jako obszaru narodów i państw szukających własnych interesów wspólnych, przed wiecznie żywym zagrożeniem nie tylko historycznego paktu Ribentropp-Mołotow, ale to nie znaczy, żeby te wątki wspólne miały być jednocześnie plutonem egzekucyjnym dla prawdy historycznej”. Przez prawdę historyczną sen. Żaryn rozumie generalnie to, co Polacy mogą zarzucić innym, a nie to, za co inni mogą krytykować dawną Polskę. Szczególną uwagę poświęca stosunkom z Ukrainą. “Naród ukraiński nie jest zdolny do samorefleksji bez pomocy Polski i Polaków”, “bez Lwowa, miasta zawsze wiernego Polsce, nie ma narodu polskiego”, “próbują dzisiaj głosić chwałę banderowcom i na pomnikach ich stawiać (…). Póki Europa jest Europą to mam nadzieję, że takich praktyk ludobójczych nie będziemy honorować. Tak jak nie uhonorowała po wojnie swoistego dorobku cywilizacyjnego III Rzeszy, jak np. użycia Cyklonu B”. To są jasne zapowiedzi kłopotów na własne życzenie w polityce, nie tylko międzynarodowej, co okaże się zapewne dość szybko, ale wydaje mi się, że gorzej było, gdy podobne opinie były głoszone pod pozorem wiedzy naukowej i osłoną stopnia profesorskiego.


Zamieszczone ze zgoda J. Halbersztadta


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com