Iran Press – Palestyńskie grupy oporu w Gazie planują w tym tygodniu swoje czwarte wspólne ćwiczenia by wzmocnić gotowość na wypadek możliwego ataku ze strony izraelskiego reżimu. 10 września 2023r.
List otwarty do redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” Jarosława Kurskiego
Andrzej Koraszewski
Szanowny Panie Jarosławie,
Amerykański dziennikarz Jonathan Tobin pisze, że uczciwi liberałowie mogą dziś wyrządzić znacznie więcej szkód niż ci, którzy organizują masowe poparcie dla nazistowskich wyczynów Hamasu w Izraelu.
Być może warto rozważyć ten argument, gdyż po raz kolejny uczciwi ludzie zbiorowo popełniają ten sam błąd.
Zaledwie marginalnie obserwuję krajową prasę, koncentrując uwagę na światowych mediach, wiedząc, że w naszych znajdę tylko powtórzenie tego, co widzę gdzie indziej. Nie zdziwiłem się zatem czytając w kierowanej przez Pana gazecie tytuł: Po tej wojnie Izrael będzie znacznie bardziej prawicowy i rasistowski. Wybór tego właśnie dziennikarza jako informatora o tej wojnie nie był szczęśliwy, ale nie budzi zdziwienia. Takie właśnie wybory podejmują dziś „wszyscy” zajmujący się zawodowo informowaniem.
Dzień wcześniej zareagowałem na krzyk znanej i zasługującej na szacunek działaczki, która napisała, że „na Gazę lecą pociski z białym fosforem. To jest potworne. Mord za mord.” Autorka tych słów wzięła swoją „informację” z szacownego źródła Human Rights Watch. Wywołała dyskusję uczciwych i głęboko zdezorientowanych przez szacowne źródła ludzi. Tę dyskusję warto przestudiować. To nie były głosy trolli. To były głosy ludzi, którzy zawierzyli dziennikarzom, ale nie dostali rzetelnej informacji.
Artykuł Davida Grosmana z „Haaretz” nie dostarcza żadnej informacji, jest opinią izraelskiego środowiska, które przed niespodzianą napaścią Hamasu namawiało żołnierzy izraelskich do odmowy służby wojskowej, a lotników do odmawiania lotów bojowych. Grosman bawi się w kontynuowanie propagandy nienawiści. W Izraelu zdecydowana większość mówi dziś dość. Nie chcą teraz szukać winnych, chcą zapobiec niebezpieczeństwu kolejnej Zagłady. Dla reszty świata zrozumienie tego, co się właściwie dzieje, nie jest bez znaczenia. Jonathan Tobin ma rację, zachowania uczciwych liberałów zajmujących się zawodowo informowaniem społeczeństwa będą tu miały ogromne znaczenie.
Nie będzie mi łatwo klarownie przedstawić charakter tego potwornie złożonego problemu. Wróćmy na moment do tych masowych demonstracji poparcia nazistowskich wyczynów Hamasu. Widzieliśmy je na Times Square w Nowym Jorku, w Berlinie i w Paryżu, w Sydney i (oczywiście) w Teheranie. W Nowym Jorku słyszeliśmy okrzyki „chwała mordercom”, na tych wiecach nie ukrywano pochwały metod walki z Żydami obejmujących obcinanie głów niemowlętom, gwałty, mordowanie całych rodzin.
Wielkie media głównego nurtu były dalekie od takiej pochwały, widzieliśmy przerażenie i wyrazy solidarności i podobnie jak po zamachu na WTC 11 września 2001, obawy przed islamofobią, przed odwetem, niechęć do analizy powiązań islamofaszystowskiego frontu, odmowę publikowania głosów palestyńskich i innych arabskich dysydentów.
Panie Jarosławie,
Karykaturzysta używa symboli, o których sądzi, że wszyscy je kojarzą. Prasie nie wolno stosować zasad obowiązujących w karykaturze.
Arabski dziennikarz Khaled Abu Toameh pisze:
Przez ostatnie trzydzieści lat funkcjonariusze Hamasu nigdy nie ukrywali ambicji swojej grupy, by zniszczyć Izrael poprzez dżihad (świętą wojnę). Nie ma dnia bez kolejnego oświadczenia Hamasu dotyczącego potrzeby „wyzwolenia całej Palestyny” (co oznacza zniszczenie Izraela).
Na kilka dni przed ostatnim atakiem Hamasu na Izrael ta grupa terrorystyczna wezwała wszystkich Arabów i muzułmanów do „kontynuowania prawomocnej walki we wszelkich formach” do czasu, aż Izrael zostanie pokonany i wyrzucony z „naszej historycznej ziemi”.
Ale wy wolicie publikować Davida Grosmana. Toameh prezentuje dokumenty Hamasu zapowiadające walkę do ostatniego Żyda, m. in.:
„Przywódcy Hamasu, w tym Ismail Hanija, Chaled Maszaal, Saleh Arouri i Chalil al-Hajja, mieszkający bezpiecznie w pięciogwiazdkowych hotelach w Katarze i Libanie, zaprosili reporterów, aby sfilmowali ich podczas specjalnej modlitwy, którą odprawiali, dziękując Bogu za masakrę Żydów. Ci fałszywi przywódcy w najmniejszym stopniu nie dbają o tysiące Palestyńczyków w Strefie Gazy, którzy stracili życie, domy i bliskich, bo Hamas pragnie żydowskiej krwi.”
Dla ludzi dobrze wiedzących kto jest odpowiedzialny za los Palestyńczyków, takich jak Toameh, Bassem Eid, Yoseph Haddad czy egipski dysydent Husain Abubakr Mansour nie ma wątpliwości, że Izrael nie ma innego wyboru jak zniszczenie faszystowskiego gniazda terroru. Uczciwi liberałowie ukrywają to przed uczciwymi czytelnikami. Czytelnicy nie dowiedzą się od uczciwych liberałów, którzy kierują wielkimi mediami, że duchowy przywódca sunnickich muzułmanów już 7 października pogratulował Hamasowi pisząc, że Al-Azhar „z największą dumą oddaje hołd wysiłkom oporu dumnego narodu palestyńskiego” i że „wspiera serca i ręce dumnego narodu palestyńskiego, który nasycił nas duchem i wiarą oraz przywrócił do życia”.
Grzegorz Gauden, były redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”, pisze do mnie w prywatnym liście, że powinienem napisać o powiązaniach palestyńskiego ruchu narodowego od czasów Wielkiego Muftiego Jerozolimy i założyciela Bractwa Muzułmańskiego Al Bany z niemieckim nazizmem. Ciekawa propozycja, ale miliony uczciwych ludzi nie szukają informacji na niszowych stronach, ufają informacjom przekazywanym przez uczciwych liberałów, którzy w obronie swojej szlachetności wybierają artykuły takie jak ten Grosmana i starannie eliminują wszystko, co może wskazywać na odpowiedzialność tych, którzy rządzą Palestyńczykami, którzy finansują i zbroją nazistowskich terrorystów, którzy zaopatrują ich w ideologię. Efektem jest i musi być rozbita busola moralna uczciwego odbiorcy zniekształconego obrazu świata.
Po upadku komunizmu chcieliśmy być prawdziwymi Europejczykami, mogło by się zdawać, że powinniśmy zauważyć, że uczciwi zachodni liberałowie masowo przejęli tak dobrze znane z naszej młodości hasło „Antysyjonizm to nie antysemityzm”. Zajmująca się historią Izabella Tabarovsky pisze, że wszystko, co czyta dziś w amerykańskiej prasie na temat antysyjonizmu, czytała pierwszy raz w czasach swojej młodości w ZSRR. Jej doskonałych analiz uczciwy czytelnik nie znajdzie w mediach redagowanych przez uczciwych liberałów. Tabarowsky pokazuje, w jak wielkim stopniu sowiecka antysemicka propaganda przejęła, udoskonaliła i przekazała na Zachód nazistowską antysemicką propagandę.
Wspomniany tu Husain Abubakr Mansour analizuje jak arabskie elity intelektualne zachłysnęły się najpierw nazistowską propagandą, żeby po klęsce nazizmu przeskoczyć do stalinizmu i dalej do islamofaszystowskiej syntezy. Szukający zrozumienia tamtego świata uczciwy czytelnik jest bez szans, media, które darzy zaufaniem serwują mu propagandę „Guardiana”, ‘Le Monde”, „New York Times’a” czy Haaretz. Uczciwi ludzie nie mogą żądać uczciwej informacji, bo nie wiedzą, że cokolwiek innego istnieje.
8 października Serwis Russia Today opublikował wywiad z wysokim funkcjonariuszem Hamasu Alim Barakiem. Ten człowiek powiedział zupełnie wyraźnie: „Sprawiliśmy, że myśleli, że Hamas jest zajęty rządzeniem w Gazie i że chce się skupić na 2,5 milionach Palestyńczyków [w Gazie]… przez cały czas pod stołem Hamas przygotowywał się do tego wielkiego ataku”.
W tym wywiadzie hamasowski przedstawiciel uczciwie mówił:
Mamy fabryki moździerzy i ich pocisków. Mamy fabryki produkujące działa B-7 i B-10 oraz ich amunicję. Mamy fabryki produkujące karabiny Kałasznikowa i ich kule. Mamy rosyjską licencję na produkcję pocisków Kałasznikowa w Gazie.
[…]
Naszymi sojusznikami są ci, którzy wspierają nas bronią i pieniędzmi. Przede wszystkim to Iran daje nam pieniądze i broń. Jest także Hezbollah oraz naród arabski i islamski, którzy stoją za nami. Są kraje, które nas wspierają politycznie. Także Rosja sympatyzuje z nami. Także Rosjanie wysłali nam wczoraj rano wiadomości. Sympatyzują z nami. Rosja jest szczęśliwa, że Ameryka jest uwikłana w Palestynę. Zmniejsza to presję wywieraną na Rosjan w Ukrainie. Jedna wojna łagodzi presję w drugiej wojnie. Dzięki temu nie jesteśmy sami na polu bitwy.
Czy nie sądzi Pan, że to jest ważniejsza informacja dla polskiego czytelnika niż majaczenia oszołoma z Izraela? Obawiam się jednak, że Pana redaktorzy nie umieją dotrzeć do tych informacji.
Ten problem ma głębokie korzenie. Ponad dziesięć lat temu zastanawiały mnie zachwyty polskiej wyrobionej publiczności nad wierszem Güntera Grassa. Zastanawiałem się wówczas nad pytaniami, na które nie ma rzetelnej odpowiedzi. Ile tych zachwytów związanych było z dziedzictwem Prymasa Tysiąclecia, a ile z tęsknotą do zachodniego postępu?
Grass jako dziecko miał wyprany mózg jak dzisiejsze dzieci w Gazie i pod władzą Autonomii Palestyńskiej. Był ciągle dzieckiem, kiedy w ostatniej fazie wojny znalazł się w szeregach SS.
Pod koniec życia doszedł do wniosku, że Żydzi zagrażają światowemu pokojowi, ponieważ bronią się przed ludźmi z kompletnie wypranymi mózgami. Nie tak to ten poeta ujmował. Poeta udawał człowieka uczciwego i przerażonego potęgą Żydów zdolnych do obrony swojego życia. Taki dobry, taki uczciwy człowiek. Świat tak pięknie zareagował na jego krzyk moralnego oburzenia. Nie osądzam, nie wiem, czego poeta dowiadywał się o Iranie od uczciwych liberałów z niemieckiej prasy. Przyznawał, że trochę wiedział, ale tę nazistowską oszalałą nienawiść uznawał za nic nie znaczące puste gadanie.
Jak pięknie i jak głośno wybrzmiał wiersz poety, jak wielu uczciwych ludzi uznało go za głos sumienia świata? Czy muszę przypominać jak skromnie „Gazeta Wyborcza” informowała o nazistowskiej propagandzie Islamskiej Republiki Iranu w czasach Ahmadinedżada?
Panie Jarosławie,
Przed paroma dniami zareagowałem na radosną wypowiedź, że świat musi porzucić wszystkie religie. Przypomniałem cicho, że porzucenie religii nie zawsze oznacza gotowość rozstania się z potrzebą zapisania się do jakiegoś klubu mądrych i dobrych, że religię może doskonale zastąpić komunizm, nazizm czy postmodernizm. To ostatnie bezgranicznie oburzyło jakiegoś człowieka z wykształceniem historyka. Odpisał, że przecież postmodernizm to wyraz najwspanialszego humanizmu. Nie wdawałem się w dyskusję, nie przypomniałem, że znakomita część tego ruchu uznaje Hamas za niezbywalną część frontu walki z rasizmem, imperializmem i kolonializmem. Zastanawiałem się komu zaufał, gdzie zdobył swoją pewność, gdzie znalazł swój klub mądrych i dobrych.
Ci, do których żywimy odrazę moralną rzadko wprowadzają nas w błąd, prawdziwym zagrożeniem są ci, którym ufamy, i którzy zazwyczaj mają najlepsze chęci. Dziś, po raz kolejny, stosunek do Żydów jest papierkiem lakmusowym moralności świata. Siódmego października dostaliśmy próbkę tego, jakie są zamiary Hamasu, Fatahu, Hezbollahu, Iranu, Turcji i setek milionów ludzi. Artykuł Davida Grossmana nie ma wielkiego znaczenia. Rzetelna informacja uczciwych ludzi ma ogromne znaczenie, bez niej uczciwi nie z własnej winy mogą w poszukiwaniu szlachetności znowu podpisać się pod wezwaniem jakiegoś poety.
Łączę serdeczne pozdrowienia
Andrzej Koraszewski
Dobrzyń nad Wisłą, 14 października 2023r.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com