Archive | 2018/05/01

Cywilizowany świat nie wybaczy Polsce ekshumacji w Jedwabnem

Cywilizowany świat nie wybaczy Polsce ekshumacji w Jedwabnem[Polemika z Pawłem Wrońskim]

Stanisław Skarżyński


31.08.2011 JEDWABNE , SWASTYKI I NAPISY NIE PRZEPRASZAM ZA JEDWABNE ! ‘, ‘ BYLI LATWOPALNI ‘ WYMALOWANE ZIELONA FARBA NA POMNIKU UPAMIETNIAJACYM POGROM LUDNOSCI ZYDOWSKIEJ W JEDWABNEM 10 LIPCA 1941 ROKU (&Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Gazeta)

Odkopanie ciał ofiar pogromu z 1941 r. będzie miało tylko jeden skutek – obrażenie uczuć społeczności żydowskiej. Przyzwalanie dziś na ekshumacje w Jedwabnem to przyzwalanie na demolowanie resztek wizerunku Polski pod płaszczykiem troski o prawdę historyczną.

„Nie mam złudzeń, że nawet rzetelnie przeprowadzone ekshumacje [w Jedwabnem], które potwierdziłyby znaną od 17 lat wersję przedstawioną przez IPN, przetną spiskowe teorie. Mogą je jednak znacznie ograniczyć” – pisze w „Wyborczej” Paweł Wroński.

Porównując sprawę Jedwabnego do katastrofy smoleńskiej, dowodzi, że dokonanie ekshumacji w miejscu, w którym Polacy spalili żywcem trzystu swoich sąsiadów, to wybór, „czy narazić się na konflikt z religijnymi Żydami w imię praw umarłych, czy zadbać o przyszłość żywych Polaków i historyczną prawdę”.

Uważam pogląd Wrońskiego za nieuzasadniony, przedstawioną alternatywę za błędną, a formułowanie tej tezy w dzisiejszych warunkach społecznych i politycznych za zupełnie niebywałą naiwność.

Antysemityzm jest odporny na fakty

Wbrew tezie Pawła Wrońskiego odkopanie ciał ofiar pogromu z 1941 r. będzie miało tylko jeden skutek – obrażenie społeczności żydowskiej. Autorzy prawicowych teorii spiskowych – wedle których „wszechmocne lobby żydowskie” zmusiło słabego duchem Lecha Kaczyńskiego do zatrzymania ekshumacji w Jedwabnem – są doskonale zaimpregnowani na fakty.

To oczywiście przykre, że ludzie niezdolni do spojrzenia na ciemne karty polskiej historii – minister edukacji Anna Zalewska, wiceprezes IPN Krzysztof Szwagrzyk – zajmują dziś eksponowane stanowiska w Polsce. Nie zmienia to jednak faktu, że paliwem ich wypowiedzi nie jest dążenie do prawdy, ale troska o ten sam antysemicki elektorat, z myślą o którym napisano, przegłosowano i podpisano nowelizację ustawy o IPN.

Ekshumacje nic nie dadzą. Jeśli potwierdzą to, co wiemy od 17 lat, okażą się niepotrzebne, a będą kolejną raną w relacjach polsko-żydowskich.

Antysemici powiedzą dokładnie to samo, co opowiadają dziś o Lechu Kaczyńskim
– że wyniki badań sfałszowano na polecenie „antypolskiego lobby żydowskiego”.

Paradoksalnie jeszcze gorzej byłoby, gdyby IPN przeprowadził ekshumacje i doszedł do wniosku, że w Jedwabnem mordowali Niemcy, a nie Polacy. Po ośmiu latach bredni o zamachu w Smoleńsku, trwającej od kwartału awanturze o uchwalenie ustawy służącej do fałszowania historii i złożeniu przez Mateusza Morawieckiego kwiatów na pomniku Brygady Świętokrzyskiej NSZ reputacja Polski w leży na dnie rynsztoka.

To czynnik, który warto wziąć pod uwagę: na całym świecie nikt przy zdrowych zmysłach nie wierzy, że skolonizowany przez PiS Instytut Pamięci Narodowej jest w stanie przeprowadzić w Jedwabnem coś, co chociaż troszkę przypomina rzetelne dochodzenie prawdy o sprawcach pogromu z 1941 r.

Dla odmiany kogoś nie obrazić

Ekshumacje w Jedwabnem nie są wyborem między „konfliktem z religijnymi Żydami w imię praw umarłych” a „dbaniem o przyszłość żywych Polaków i historyczną prawdę”.

Po pierwsze, konflikt nie będzie jedynie z „religijnymi Żydami”. Nie ma żadnych wątpliwości, że przeciwko ekshumacjom w Jedwabnem ostro wypowie się nie tylko Izrael, w którym rządzi populistyczna i troszcząca się o ortodoksów prawica, ale również olbrzymia część diaspory, dla której spokój ofiar Jedwabnego nie ma znaczenia religijnego, ale jest wyrazem politycznego i kulturowego przywiązania Polski do cywilizacji, w której szanuje się mniejszości.

Po drugie zatem, nie o „prawa umarłych” tu idzie – szanowanie żydowskiego zakazu ekshumacji jest wyrazem postawy żyjących Polaków wobec żyjących Żydów. Polacy powinni zresztą to doskonale rozumieć, bo z tych samych powodów pod szczególną obserwacją polskiej opinii publicznej jest np. Cmentarz Orląt Lwowskich.

Po trzecie, „troska o przyszłość żywych Polaków” wymaga dziś właśnie powstrzymania się od ekshumacji w Jedwabnem, ponieważ Prawo i Sprawiedliwość od objęcia władzy robi wszystko, żeby zerwać relacje łączące Polskę z cywilizowanym światem. Ekshumacje będą kolejnym potężnym uderzeniem w najgorsze po 1989 r. relacje polsko-izraelskie oraz napięte relacje polsko-amerykańskie.

Po czwarte wreszcie, o „historyczną prawdę” PiS mógłby lepiej zadbać, polecając Julii Przyłębskiej wywalenie ustawy o IPN na śmietnik. Takie działanie miałoby niezwykły walor – udałoby się nikogo nie obrazić.

Warunki dla ekshumacji

Tekst Pawła Wrońskiego odczytuję jako wyraz niezwykłej wprost naiwności, w której cała złożoność świata zasłonięta jest prawdziwym poglądem, że z punktu widzenia historycznej prawdy lepiej, by ekshumacje w Jedwabnym zostały przeprowadzone.

Rzeczywiście – rzetelne badanie historyczne to zawsze jeden argument mniej w arsenale polskich antysemitów.

I nie jest to wcale niewykonalne. Wymagałoby jednak zmiany władzy w Polsce (by państwo odzyskało wiarygodność i zdolność prowadzenia dyplomacji) oraz w Izraelu (by Likud – polityczny bliźniak PiS – nie wykorzystał ekshumacji do polityki wewnętrznej). Potem konieczna byłaby długa i zakrojona na olbrzymią skalę akcja dyplomatyczna, która rozwiałaby wątpliwości rozsianych po całym świecie organizacji żydowskich. 

Nie będzie łatwo przekonać olbrzymią diasporę, że celem ekshumacji w
Jedwabnem ma być tępienie polskiego antysemityzmu, a nie umizgi do
żydożerczego elektoratu.

Nie ma jednak takiego celu, którego nie da się osiągnąć długą i konsekwentną pracą. Będzie to tym łatwiejsze, im bardziej działania dyplomatyczne w celu przeprowadzenia ekshumacji w Jedwabnem uzupełniać będzie rzeczywiste zwalczanie antysemityzmu, troska władz publicznych o prawa mniejszości religijnych, porządne programy edukacji dla tolerancji, podjęcie zagadnienia restytucji mienia żydowskiego oraz powołanie w IPN pionu zajmującego się badaniem udziału Polaków w Zagładzie – „pamięć narodowa” z nazwy tej instytucji nie musi się odnosić tylko do bohaterskich czynów, ale również wyrażać gotowość do piętnowania i uczenia się na błędach przodków.

Wobec takiej pracy propozycja ekshumacji w Jedwabnem mogłaby wręcz zyskać aprobatę części religijnych Żydów. Religia ta bowiem, w przeciwieństwie na przykład do katolicyzmu, jest pozbawiona scentralizowanej hierarchii. A przekonanie reformowanych i liberalnych rabinów oraz izraelskich uczonych do udziału w pracach ekshumacyjnych byłoby najlepszym sposobem, by zagwarantować tej pracy międzynarodowe uznanie.

III RP nigdy jeszcze nie była w stanie prowadzić tak złożonej polityki, a dziś jest od tego dalej niż kiedykolwiek. Dlatego ofiary Jedwabnego najlepiej zostawić w świętym spokoju.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Krótki traktat o podłości.

Krótki traktat o podłości. Dlaczego rani nas zwykły wulgaryzm, a nie kropkujemy „Żydzi do g…”?

Robert Mazurek


autor: Fratria/Andrzej Wiktor

Co jakiś czas i ja dostaję, ale nawet nie zauważam. Niektóre, jawnie anonimowe, kasuję bez czytania, inne, w trakcie, ot, rytualna czynność, jak wyłapywanie pcheł. Ale wiecie, co innego czytać tak o sobie, a co innego o kimś drogim. To mniej więcej taka różnica jak wtedy, gdy pijak wrzeszczy za tobą – excusez le mot, ale dziś będzie sporo brzydkich słów – otóż, powtórzmy, pijak wrzeszczy za tobą: „Ty ch…”. Zero reakcji, czasem autentycznie nawet zabawne. No ale gdy wrzeszczy do twojej żony: „Ty k…!”, to jednak w ryj dać, mogę dać, że zacytuję klasyka.

Tym razem ta druga ewentualność spotkała mnie, gdy w rocznicę powstania w getcie i jednocześnie rocznicę powstania Izraela zaprosiłem do RMF Szewacha Weissa. Moja wzburzona realizatorka – a dziewczyna widziała wiele – zablokowała komentarze na fejsie. „Żydzi do gazu” było najłagodniejsze – oznajmiła.

Naprawdę? Naprawdę chciałbyś anonimowy bohaterze z Bogiem, Ojczyzną i Honorem w awatarze powiedzieć Szewachowi Weissowi, gdybyś go spotkał: „Żydzie, do gazu!” i porechotać z udanego dowcipu? A wiesz, mój drogi patrioto, że Szewach Weiss miał lat sześć, gdy do Borysławia przyszli Niemcy? Był chłopcem z zerówki – rozejrzyj się, może masz takiego syna lub wnuczka, może ktoś z sąsiedztwa, nikt? I pomyśl, że następne trzy lata ten maluch spędzi w szafie, kryjówce pod podłogą lub w stodole. Z pchłami, wszami i ze szczurami. Nie zagra w piłkę, nie dostanie cukierka na urodziny, nikt nie przytuli, nie ułoży dobrze do snu, nie odwiedzi. No, chyba że gestapo, ale wtedy ta historia nie miałaby happy endu.

Tak, rozumiem, że w twym skurczonym móżdżku zalęgła się nienawiść do jakichś Żydów, którzy źle o nas mówią. OK, rozumiem emocje. Ale odpowiedzią na nie jest życzenie komuś śmierci? Tak? To powiedz, chciałbyś bardziej zagazować Szewacha wtedy, jako sześciolatka, czy teraz, kiedy jest po osiemdziesiątce? I co chciałbyś zrobić z ciałem? Krematorium? Mamy się zrzucić na to z podatków czy chciałbyś się tym zająć osobiście?

Przepraszam państwa za te obrzydlistwa, już kończę. Zastanawiam się po prostu – nie po raz pierwszy zresztą na tych łamach – jak to możliwe, że ludzie piszą takie rzeczy? Co takiego z nich zrobiono, że są gotowi coś takiego napisać? Czy naprawdę tak myślą, czy tylko chcą sobie ulżyć, bo przecież słowa nie bolą, są bezkarne?

Tak, boli mnie to, bo piszą to o moim przyjacielu, jednym z najszlachetniejszych ludzi, jakich znam. Kiedy przeróżne anonimowe postaci wysyłają mnie do Izraela – stały greps, częstszy nawet niż imputowanie mi rozpaczliwej chęci akcesu do salonu – zastanawiam się z niejakim rozbawieniem, któż też dał im to prawo. Jakim cudem mają do Polski prawo większe niż ja. I większe niż polscy Żydzi, żyjący na tej ziemi setki lat. Rusz się, jeden z drugim geniuszu, do Monte Cassino, rusz się do Palmir, jeśli ci za daleko. Wiesz, co zobaczysz na wojskowych cmentarzach? Gwiazdy Dawida. Tak, znajdziesz tam również gwiazdy Dawida, bo ci Żydzi oddali życie, byś ty mógł sobie żyć w wolnej Polsce i byś po polsku mógł mówić, nawet jeśli rzucasz tylko koszmarnym bluzgiem.

I à propos bluzgu: dlaczego nasze uszy, oczy może bardziej, rani „chuj” czy „kurwa”? Dlaczego piszemy jednak „ch…”, „k…”, doskonale wszak wiedząc, co się za owym wielokropkiem kryje? Słowem: dlaczego rani nas zwykły wulgaryzm, a nie kropkujemy „Żydzi do g…”? Bo co? Bo w tym zwrocie każde ze słów z osobna jest cenzuralne? Owszem, ale razem są zabójcze.

I nie będzie zabawnej puenty, żadnej dykteryjki na koniec, nic. Nawet nic ku pokrzepieniu. Zaiste, jesteśmy jako gatunek wyjątkowo podli.

Felieton Robert Mazurka ukazał się w numerze 17-18 tygodnika „Sieci”.


autor: Robert Mazurek
Dziennikarz, publicysta, felietonista. Współpracuje z wieloma mediami. Stały współpracownik tygodnika “Sieci”.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com