U.S. rejects IDF plan to invade Rafah; EU announces $1B aid package for Lebanon

U.S. rejects IDF plan to invade Rafah; EU announces $1B aid package for Lebanon

TV7 Israel News



1) U.S. Secretary of State Antony Blinken concludes his visit to Israel after relaying a list of demands.
2) Israel reportedly considers an American-proposed plan vis-à-vis Hezbollah in Lebanon.
3) The European Union announces a one-billion aid-package to the government of Lebanon.

Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Teraz jest czas na dokonanie wyboru

Premier Izraela Benjamin Netanjahu przemawia podczas konferencji prasowej w Jerozolimie, 31 marca 2024. Zdjęcie: Marc Israel Sellem/POOL.


Teraz jest czas na dokonanie wyboru


Caroline B. Glick
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


W środę turyści odkryli koło miasta Arad na południu Izraela pozostałości irańskiego pocisku balistycznego z nocnego ataku 13 kwietnia. Izraelski telewizyjny kanał 11 zidentyfikował to jako pocisk Khader-1. Khader-1, podobnie jak rakiety Imad, których Iran również użył w ataku, mają zdolność przeniesienia głowicy nuklearnej.

Fakt, że Iran użył dwóch rakiet balistycznych zdolnych do przenoszenia głowic nuklearnych, powinien wywołać wszystkie możliwe sygnały alarmowe. We wtorkowym wywiadzie dla Deutsche Welle przewodniczący Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej Rafael Grossi powiedział, że Iranowi brakuje „tygodni, a nie miesięcy” od posiadania wystarczającej ilości wzbogaconego uranu do skonstruowania bomby atomowej.

Wojna Izraela nie jest wojną z wyboru. To nie jest konflikt, wobec którego Izrael może wzruszyć ramionami i odejść lub zdecydować się na ograniczony cel, jakim jest blokowanie nadchodzących ataków. To jest wojna o przetrwanie narodu. 7 października Hamas jasno pokazał, że zamierza dokonać ludobójstwa. Jego przerażające okrucieństwo wobec zakładników, których przetrzymuje w niewoli przez ponad sześć miesięcy, jeszcze bardziej pokazuje, że nie ma sposobu na zakończenie remisem walki z tym dżihadystycznym reżimem terrorystycznym. Nie ma żadnego „porozumienia” z przywódcami Hamasu. To samo dotyczy kontrolowanego przez Hezbollah Libanu. To samo dotyczy oczywiście Iranu.

Hamas, Hezbollah, Iran i ich partnerzy w terrorze wykorzystali wszystkie dostępne im zasoby, aby zwiększyć swoje możliwości unicestwienia Izraela. Nie zrobili tego, aby walczyć o silniejsze pozycje negocjacyjne. Wkładają wszystko, co mają, w budowanie tych zdolności, ponieważ naprawdę chcą zniszczyć Izrael i zabić Żydów. Wezwania do zniszczenia Izraela to nie tylko slogany. Są to solidne zobowiązania.

Dobra wiadomość jest taka, że Izrael ma siłę militarną i gospodarczą, aby całkowicie pokonać swoich wrogów. Zła wiadomość jest taka, że w swoich wysiłkach Iran, Hamas, Hezbollah i ich inni partnerzy nie walczą samotnie. Chociaż Stany Zjednoczone i inne kraje zachodnie są skłonne od czasu do czasu wypowiadać się przeciwko Hamasowi i Iranowi, całkowicie sprzeciwiają się wysiłkom Izraela mającym na celu pokonanie jego wrogów. Izraelowi wolno bronić się przed nadchodzącymi atakami. Zabronione jest jednak podejmowanie zdecydowanych działań ofensywnych.

Aby uniemożliwić Izraelowi zwycięstwo, Stany Zjednoczone i ich partnerzy w Europie oraz Organizacja Narodów Zjednoczonych prowadzą przeciwko Izraelowi bezprecedensową, wszechstronną i stale eskalującą wojnę polityczną. Jej wyraźnym celem jest kryminalizacja wysiłku wojennego Izraela i skuteczne odmówienie państwu żydowskiemu prawa do samoobrony.

Spójrzmy na doniesienia z Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze. Izrael nie jest członkiem MTK. Aby jednak przejąć jurysdykcję nad Izraelem, MTK podjął prawnie wątpliwy krok, przyjmując „Palestynę” jako państwo członkowskie. Od 7 października Autonomia Palestyńska zasypuje MTK skargami dotyczącymi zbrodni wojennych przeciwko Izraelowi, mimo że brakuje im podstaw dowodowych. Są jednak wspierani politycznie przez mnóstwo antyizraelskich organizacji pozarządowych oraz instytucjonalnie antysemicki aparat i agencje rządzące ONZ.

Na początku tego tygodnia zaczęły krążyć pogłoski, że główny prokurator MTK Karim Khan jest gotowy podjąć działania w związku z tymi bezpodstawnymi skargami i wydać międzynarodowe nakazy aresztowania izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu, ministra obrony Joava Gallanta i generała broni Herziego Halevi, szefa sztabu Sił Obronnych Izraela. Jeśli Khan postąpi zgodnie z doniesieniami, najważniejsi przywódcy Izraela nie będą mogli odwiedzić żadnego ze 120 krajów członkowskich MTK bez uprzedniego zawarcia dwustronnych porozumień z władzami w każdym kraju, by nie aresztowano ich podczas wizyty.

To oczywiście samo w sobie jest okropne. Ale szersze implikacje są jeszcze bardziej tragiczne. Jeśli Khan zrealizuje swój plan, zasadniczo ogłosi Izrael państwem przestępczym bez prawa do samoobrony.

Biorąc pod uwagę, że Izrael jest w trakcie straszliwej wojny o przetrwanie narodowe, odmawiając Izraelowi prawa do samoobrony, MTK odmówi Izraelowi prawa do dalszego istnienia. Co więcej, MTK uczyni stanowiskiem społeczności międzynarodowej pogląd, że państwo żydowskie musi zostać zniszczone.

Stany Zjednoczone nie są członkiem MTK. Niemniej Khan zawdzięcza swój wybór poparciu, jakie otrzymał od Waszyngtonu. Aby odwdzięczyć się za tę przysługę, wkrótce po objęciu urzędu Khan zamknął dwa śledztwa MTK w sprawie rzekomych amerykańskich zbrodni wojennych związanych z amerykańską wojną w Afganistanie.

We wtorek czołowy izraelski reporter polityczny, Amit Segal, ujawnił, że „bardzo wysokiej rangi pracownicy” w MTK powiedzieli mu, że inicjatywa Khana otrzymała „zielone światło” od administracji Bidena.

„Nie ma mowy, aby główny prokurator zdecydował się na tak dramatyczny krok w czasie wojny, która wciąż trwa – z bardzo małą liczbą dowodów – bez uprzedniego uzyskania przynajmniej ‘zielonego światła’ od Amerykanów” – twierdzi Segal, cytując swoje źródła.

Jeśli ich twierdzenie jest prawdziwe, mówi Segal, „jest to kolejny bezprecedensowy kryzys w stosunkach między Izraelem a Stanami Zjednoczonymi w bardzo wrażliwym momencie, w przededniu operacji lądowej w Rafah”.


Zaliczenie Izraela do głównych winnych łamania praw człowieka

Rafah jest sercem tej historii. Od miesięcy było jasne, że kluczem do zwycięstwa Izraela w wojnie z Hamasem jest zajęcie Rafah, ostatniego bastionu Hamasu, strategicznie położonego wzdłuż granicy z Egiptem.

Od miesięcy prezydent USA Joe Biden i jego najwyżsi urzędnicy robili wszystko, aby uniemożliwić Izraelowi zajęcie miasta. Upierali się, że Izrael jest odpowiedzialny za dobrostan 1,4 miliona Gazańczyków przebywających w mieście i że Izrael musi ich ewakuować. Zakazali także Izraelowi otwarcia granicy z Egiptem, aby umożliwić Palestyńczykom opuszczenie Gazy i szukanie bezpieczeństwa w krajach trzecich.

Zamiast się kłócić, Izrael kupił dziesiątki tysięcy namiotów i rozłożył je w bezpiecznym miejscu dla Gazańczyków, którzy opuścili Rafah.

W miarę jak zbliżał się czas działania, Stany Zjednoczone nasiliły swoje oszczercze roszczenia wobec Izraela. Administratorka USAID Samantha Power oskarżyła Izrael o celowe wywołanie „głodu w północnej Gazie”. Stany Zjednoczone uczyniły zaopatrzenie Gazy swoim głównym wysiłkiem wojennym. Nieważne, że Gaza może być najlepiej zaopatrzoną enklawą na świecie, a pakiety pomocowe można kupić za grosze na otwartych rynkach. W poniedziałek Biden ogłosił, że Ameryka przekazuje Gazie 1 miliard dolarów i oskarżycielsko wskazał palcem Izrael.

„Zamierzamy natychmiast zapewnić tę pomoc i zwiększyć ją, zwiększyć, włączając w to żywność, środki medyczne i czystą wodę. Izrael musi dopilnować, aby ta pomoc bezzwłocznie dotarła do Palestyńczyków w Gazie” – szczeknął Biden.

Ogromne ilości dostaw codziennie napływających do Gazy umożliwiły Hamasowi przygotowanie się na nadchodzącą bitwę i przywrócenie kontroli nad wszystkimi aspektami życia cywilnego na tym obszarze. Umożliwiło to także komórkom Hamasu szybkie odtworzenie się na obszarach opuszczanych przez siły IDF, zmuszając żołnierzy do ich ponownego zajmowania raz za razem.

Przed wiadomością o inicjatywie MTK Departament Stanu USA poinformował media o swoim zamiarze nałożenia sankcji na całą jednostkę IDF obsadzoną przez żołnierzy z sektora ultraortodoksyjnego. Departament Stanu rozszerzył także amerykańskie sankcje wobec izraelskiej ludności cywilnej w Judei i Samarii, aby objąć nimi organizacje i osoby wskazane przez antyizraelskie organizacje pozarządowe w Stanach Zjednoczonych oraz Autonomię Palestyńską, które dążą do delegitymizacji prawa Izraela do istnienia.

W tym tygodniu Departament Stanu opublikował roczny Raport dotyczący praw człowieka za rok 2023. W raporcie uplasował Izrael wraz z Rosją, Chinami i talibami jako głównych sprawców łamania praw człowieka. Atak Departamentu Stanu na Izrael stoi w sprzeczności z dogłębnymi raportami amerykańskich i brytyjskich ekspertów wojskowych, które szczegółowo opisują, w jaki sposób Izrael dołożył wszelkich starań, aby zapobiec ofiarom śmiertelnym wśród cywilów, bezprecedensowych w historii działań wojennych. Jak wykazały badania, stosunek liczby ofiar śmiertelnych wśród cywilów do liczby zabitych wojowników w Gazie wynosi co najwyżej 1,3:1 i jest najniższy w historii.

Podobnie jak groźba wydania nakazów aresztowania przez  MTK, wszystkie te szokująco wrogie działania Stanów Zjednoczonych mają na celu kryminalizację wysiłków wojennych Izraela i zastraszenie przywódców Izraela, aby odwołali operację w Rafah i starali się o układ o zakładników, co doprowadzi do strategicznej porażki Izraela i zabezpieczy przetrwanie Hamasu oraz strategiczne zwycięstwo i wyłonienie się Iranu jako niekwestionowanego regionalnego hegemona – u progu zdobycia arsenału nuklearnego.


„Trzeba zrobić więcej”, aby walczyć z antysemityzmem

Atak kierowany przez administrację jest podbudowany przez antyżydowskie, prohamasowskie pogromy na kampusach od wybrzeża do wybrzeża. Symbiotyczny związek między oczernianiem Izraela przez społeczność międzynarodową pod przywództwem USA w celu wsparcia przetrwania Hamasu i porażką Izraela, w połączeniu z atakami na Żydów na uniwersytetach, zmusza nas wszystkich do wyboru. W środowym przemówieniu premiera wyraźnie było widać to powiązanie.

Zauważając, że wiele wiodących uniwersytetów umożliwiło antysemicką przemoc na swoich kampusach, Netanjahu powiedział, że „trzeba zrobić więcej”, aby walczyć z antysemityzmem.

„Trzeba to zrobić nie tylko dlatego, że atakują Izrael. To wystarczająco złe. Nie tylko dlatego, że chcą zabijać Żydów, gdziekolwiek się znajdują. To wystarczająco złe. Jest to także… ponieważ mówią nie tylko ‘Śmierć Żydom’, ale ‘Śmierć Ameryce’. A to nam mówi, że mamy tu do czynienia z falą antysemityzmu, która ma straszliwe konsekwencje”.

Wyjaśniając związek między wydarzeniami wojny na miejscu a atakami na żydowskich studentów i wykładowców, Netanjahu powiedział: „Widzimy wykładniczy wzrost antysemityzmu w Ameryce i w społeczeństwach zachodnich, gdy Izrael próbuje bronić się przed ludobójczymi terrorystami. Ludobójczymi terrorystami, którzy chowają się za cywilami. A jednak to Izrael jest fałszywie oskarżany o ludobójstwo. Izrael jest fałszywie oskarżony o powodowanie głodu i rozmaite zbrodnie wojenne. To wszystko jest jednym wielkim zniesławieniem. Ale to nie jest nic nowego”.

„Widzieliśmy w historii, że ataki antysemickie zawsze poprzedzało oczernianie i oszczerstwa; kłamstwa rzucane na naród żydowski, które były niewiarygodne. A jednak ludzie im wierzyli.

A teraz ważne jest, abyśmy wszyscy, my wszyscy, którzy… cenimy nasze wartości i naszą cywilizację, zjednoczyli się i powiedzieli: dość.

Musimy powstrzymać antysemityzm, ponieważ antysemityzm to kanarek w kopalni. Zawsze poprzedza większe pożary, które ogarniają cały świat. Dlatego proszę was wszystkich, zarówno Żydów, jak i nie-Żydów, którym zależy na naszych wspólnych wartościach i naszej wspólnej przyszłości, abyście zrobili jedną rzecz: wstańcie. Przemówcie. Odważnie głoście wasze przekonania”.

Izrael ma wybór pomiędzy pokonaniem swoich wrogów na polu bitwy, nawet za cenę straszliwego potępienia i izolacji, lub upadek pod presją i przegraną. Izrael musi dokonać tego wyboru w najbliższej przyszłości, a jego los zależy od decyzji w sprawie Rafah.

Ale chociaż uwaga skupia się na Izraelu, wybór należy do wszystkich, którzy chcą zachować swoją wolność i bezpieczeństwo. Czy staniesz po stronie Izraela i robiąc to, będziesz chronić swoją wolność i prawa, czy też poświęcisz jedno i drugie przez milczenie?


Caroline Glick – Znana dziennikarka izraelska. Urodzona w Stanach Zjednoczonych, gdzie ukończyła studia z nauk społecznych. Emigrowała do Izraela w 1991 roku, wstępując natychmiast do IDF, w 1996 roku zakończyła karierę w wojsku w stopniu kapitana. Występuje często w izraelskiej telewizji, jest również zapraszana przez różne stacje telewizyjne w USA.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Don’t compromise with pro-Hamas students; expel or suspend them

Don’t compromise with pro-Hamas students; expel or suspend them

JONATHAN S. TOBIN


Giving in to the mob’s demands for antisemitic divestment from Israel is further confirmation that some schools have become hostile environments for Jews.

.
Faculty for Justice in Palestine at the Gaza solidarity encampment at the University of California, Los Angeles, one day before violent riots on campus, April 29, 2024. Credit: Noopur28 via Wikimedia Commons.

Negotiating with mobs is always a fool’s errand. That’s what Minouche Shafik, the president of Columbia University, learned in recent days when she attempted to talk her way out of an impasse with pro-Hamas students who set up an encampment on the school’s South Lawn and then occupied a building in order to force the administration to, among other things, divest itself from any investments related to Israel. In the end, talks with protesters failed, the situation escalated, and police had to be called in to restore order, albeit at the cost of shutting down the campus and making it impossible for the university to operate normally.

At colleges across the nation, administrators are being faced with similar choices as mobs of students chanting for the destruction of Israel and in favor of terrorism against Jews are crossing the lines from legal protests to illegal acts of intimidation and violence to get their way. But as much as universities are tempted to compromise with the protesters, doing so is a mistake. That’s true not just because appeasement of bullies—and that is what those conducting these protests are as they seek to silence dissent against their stands, and shield themselves from accountability and press coverage—always leads to escalating demands and further concessions.

The real danger in giving in to protests goes deeper than undermining the rule of law or making colleges hard to administer. Every concession to activists chanting for a “free Palestine” to exist “from the river to the sea” or cheering to “globalize the intifada” is a gesture that legitimizes Hamas’s genocidal cause of destroying the Jewish state and slaughtering its population.

Normalizing hate

The protesters rationalize, excuse or even label the unspeakable atrocities of Oct. 7 as justifiable “resistance.” Those are not reasonable opinions that deserve respect and understanding. Doing so normalizes what ought to be labeled as an outrageous expression of hatred. Agreeing to negotiate whether or not to boycott Israel is equally unacceptable. It means an acceptance of the vile idea that antisemitism is a legitimate form of discourse.

Yet that is exactly what those who are defending the students are doing. It’s true that many observers put this outbreak of chaos on campus down to students empathizing with Palestinian civilians in the Gaza Strip caught up in a war started by Hamas on Oct. 7. But as anyone who listens to their rhetoric knows, these are not anti-war protests. In fact, they are pro-war demonstrations since their cause is not really an end to the fighting but to keep Hamas in place, essentially declaring victory for terrorism and ensuring that it will continue. This is the same Hamas that intends to carry on with plans to eliminate Israel, which it falsely labels as a settler/colonial oppressor, rather than the sole democracy in the Middle East and the only Jewish state on the planet.

The student mobs’ apologists characterize their actions as—like the Black Lives Matter riots of the summer of 2020—“mostly peaceful.” They excuse their use of facemasks that conceal their identity in much the same way the violent racists of the Ku Klux Klan wore white hoods. And they minimize their intimidation of Jewish students. In this way those who condone or negotiate with these thugs cosplaying Palestinian terrorists with keffiyehs are saying that being a fan of Hamas and supporting an antisemitic ideology is acceptable or even laudable behavior. That is something no fair-minded or decent person should be advocating.

And when one of the pro-Hamas students’ cheerleaders, Rep. Alexandria Ocasio-Cortez (D-NY), divides Jewish students into two groups — “pro-genocide” and “anti-genocide” — that’s nothing less than incitement to violence, even if it is couched in a disingenuous condemnation of antisemitism.

Chaos at Columbia

Having had the students evicted from their tents last week only to see them return the next day, Shafik was still trying to appease a group whose rhetoric and actions were creating an atmosphere of hatred for Israel and Jews. Sensing weakness, these students—assisted by outside agitators—seized Hamilton Hall, one of the campuses’ main buildings. Then, in a parody of Hamas terrorists’ demands in Gaza, they insisted that “humanitarian aid” be allowed for those who had violently seized the place and, if only briefly, taken some employees hostage.

Shafik had been roasted by the left-wing press, including The New York Times, for her first call to the police, because supporters of the students likened them to the generations who protested against the Vietnam War or South African apartheid. But as the situation on campus deteriorated into violence and chaos, the school’s trustees gave her the OK to ask the New York City Police Department to resolve the standoff. They did so with professionalism, evicting the occupiers of both the building and the tent city with a minimum of fuss and without any of the violence that ended a similar confrontation in 1968.

In defending the police action, New York City Mayor Eric Adams correctly identified the protests as profoundly un-American. Incidents on campuses where U.S. flags were torn down and replaced with Palestinian flags are symbolic of the contempt that the leftist ideologues’ agenda is not limited to their support for the destruction of Israel. Their disdain for America and its democratic values is part and parcel of a mindset formed by indoctrination in the woke myths of critical race theory and intersectionality. And they are insensible to the pride that most Americans feel for those instances in which police or students have defended the stars and stripes or returned it to its proper place.

Shafik and her board deserve little credit for her decision to act. She had tolerated an intolerable situation on the Manhattan campus for weeks. During that time, Jews on campus were subjected to an unprecedented atmosphere of intimidation and threats from students, faculty and others spouting lies about Israel committing a Palestinian “genocide” and who made no secret of their identification with the Hamas terrorists responsible for the largest mass slaughter of Jews since the Holocaust. Rhetoric about not tolerating the existence of “Zionists” had become normative, as had advocacy for antisemitic BDS resolutions that seek to target Israelis and Jews for discrimination.

Buying quiet on campus

But as appalling as Shafik’s performance has been, it was far better than what happened at Northwestern University and Brown University. In both cases, the schools gave in to student demands and allowed them a say in whether these institutions would implement divestment from Israel in exchange for quiet on campus.

For those administrators, it seems like a good bargain; they probably thought that they bought peace rather cheaply. After all, implementing boycotts at these schools will be a long, drawn-out affair and may not ultimately lead to the discriminatory agenda the pro-Hamas students seek. Among other complications, the state laws of Illinois and Rhode Island rightly hold BDS to be a form of illegal discrimination.

Opponents of Israel, however, have reason to celebrate both the weakness of those school’s administrators and the willingness of mob leaders to take “yes” for an answer. Many of the protesters, outside agitators and their funders think that the ongoing spectacle of shutting down campuses and crowds at major institutions cheering on terrorists helps their cause. Some may even believe that outcomes in which the protests are ended by police action also turn them into martyrs or help make them appear sympathetic to liberals who view student demonstrations from the Vietnam era with nostalgia.

But the object of all the post-Oct. 7 protests is to mainstream the demonization of Israel and Zionism, and to essentially ostracize and silence Jewish students who refuse to bow to fashionable opinion on campuses and join the mobs. Schools that make these sorts of concessions only make that problem worse.

Authorities are not wrong to view the anti-Israel demonstrations as a challenge to the normal functioning of institutions of higher education as well as to public order. For example, Columbia’s very liberal regulations allow all sorts of protests but still require that, among other things, demonstrations be conducted in a manner that does not impinge on the rights of other students. Such rules cannot be flouted with impunity if the university is not going to be ruled by the whims of radical mobs assembled at the behest of any cause.

Nor should any university permit libraries to be commandeered by protesters, which occurred at Portland State University in Oregon. Or, in the case of the University of California, Los Angeles, its sprawling anti-Israel encampments made it difficult or impossible for students to access classes or parts of the school grounds.

At its heart, this nationwide struggle is not just a matter of preserving law and order on college campuses. It’s about a sinister movement whose aim is to single out Israel and Zionism—the national liberation movement of the Jewish people—for opprobrium, isolation and destruction. It is nothing less than a 21st-century variety of antisemitism rooted in woke ideology that grants a permission slip for Jew-hatred. If any other minority group—African-Americans, Hispanics, Asians—were being treated in the way that Jews are now being hounded on campuses, there would be no debate about the necessity of a zero-tolerance policy for such behavior. Those who have broken school rules or gone so far as to commit violence to further their hateful cause should be suspended and expelled, not coddled as misunderstood idealists. Universities that tolerate this behavior and allow hostile environments for Jews to be imposed by campus radicals should be stripped of federal funding for violating Title VI of the 1964 Civil Rights Act.

Statements from President Joe Biden that create false moral equivalencies to media coverage that legitimizes the protests or concessions from universities to the anti-Israel protesters, must all be seen as part of the same moral failure on the part of much of our political and educational establishments. Toleration of antisemitic mobs will only lead to more antisemitism.


Jonathan S. Tobin is editor-in-chief of JNS (Jewish News Syndicate). Follow him @jonathans_tobin.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Amy Schumer Discusses Backlash for Supporting Israel, Receiving ‘Hatred’ for Being Jewish

Amy Schumer Discusses Backlash for Supporting Israel, Receiving ‘Hatred’ for Being Jewish

Shiryn Ghermezian


Amy Schumer attends the 2023 Bring Change to Mind Gala at City Winery, New York, NY, Oct. 9, 2023. Photo Anthony Behar/Sipa USA via Reuters Connect

Jewish actress Amy Schumer discussed in a new interview the negative attention she’s received for speaking in support of the Jewish community and commenting on the Israel-Hamas war, as well as how discussions about the ongoing conflict are usually one-sided.

“The focus is so razor-sharp on Jewish people but not on Hamas. It’s very strange,” the Trainwreck star, 42, told Variety magazine, while talking about the war that began following Hamas’ deadly Oct. 7 terrorist attacks in southern Israel.

“It’s gotten to this place where you can’t speak up for other Jews without people feeling like it’s a slight to the conditions in Gaza,” added the actress, who was bullied as a teenager for being Jewish. She also recommended that people read Israel: A Simple Guide to the Most Misunderstood Country on Earth by Noa Tishby to better understand the Jewish state or anything written by Jews because “Jewish people wrote everything down.”

Schumer was in New York in March filming her new movie Kinda Pregnant when a stranger shouted at her from the sidewalk: “F—k you, Amy Schumer! You’re a Zionist! You love genocide!” Meanwhile, during her interview with Variety in Brooklyn, a woman approached the actress’s table and told her: “Thank you for everything you’re doing for Israel. I follow you on social media. I used to live in Israel and … thank you. We support you.” Afterward, Schumer told the reporter from Variety, “That moment you just saw? Maybe 10 times a day that happens to me.”

The Life & Beth star, writer, director, and stand-up comedian has been vocal in her support for Israel since the Oct. 7 attacks — and has been criticized for doing so.

In November, she shared on X/Twitter a video of Martin Luther King Jr. denouncing antisemitism and stating that Israel has the right to exist. Bernice King, the activist’s daughter, responded to Schumer’s post by saying that although she and her father were against antisemitism, she was certain the civil rights leader “would call for Israel’s bombing of Palestinians to cease, for hostages to be released, and for us to work for true peace, which includes justice.”

Schumer clarified her stance on the Israel-Hamas war during her interview with Variety, saying that she doesn’t support the Israeli government.

“I don’t agree with anything that [Israeli Prime Minister Benjamin] Netanyahu is doing, and neither do the Israelis I know. Of course what’s going on in Gaza is sickening, horrifying, and unthinkable,” she said. “And, I don’t think it’s OK to hate anyone because they were born Jewish.”

Schumer’s friend and fellow actress Jennifer Lawrence also told Variety that she thinks Schumer is better than most at handling scrutiny, regardless of what it’s about. “Amy’s choice to use her voice to speak for justice puts her under immense fire,” Lawrence said. “I wouldn’t say she navigates it so much as she throws her middle fingers up and walks away from negative comments like a gas station fire in a Michael Bay movie.”


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Co widzą ci, którzy nie widzą?

Co widzą ci, którzy nie widzą?

Andrzej Koraszewski


Kadr z filmu “Kabaret”

Czasami pytam młodych ludzi, czy widzieli film „Kabaret”. Wśród urodzonych w tym stuleciu, z tych, których o to pytałem, nikt nie słyszał o tym filmie. Kiedy wszedł na ekrany w 1972 roku, był niezwykle popularny. Fenomenalna gra Lizy Minnelli i Michaela Yorka była częściej tematem dyskusji, niż fakt, że była to (i nadal jest) najwspanialsza prezentacja atmosfery Berlina w momencie, w którym nazizm stawał się religią niemieckiego narodu. Film jest dostępny za niewielką opłatą, można go również kupić na DVD. Oglądanie go dziś robi piorunujące wrażenie. Ponad pół wieku temu ten film opowiadał o odległej historii, dziś opowiada o świecie, w którym żyjemy.

Dekadencja i rozpad znanego świata, zachwyt barbarzyństwem, oportunizm tych, którzy powinni widzieć, ale woleli odwracać oczy, beznadzieja protestu wobec wzbierającej fali, obecność zła w morzu zabawy. Drobne i z pozoru mało znaczące incydenty zaczynają się zlewać w nową, odrażającą  rzeczywistość.

Ayaan Hirsi Ali pisze o incydencie, który miał miejsce w Londynie 13 kwietnia 2024r. Nagrana na wideo scena przedstawia mężczyznę w centrum Londynu, w pobliżu propalestyńskiego marszu. Mężczyzna jest w garniturze, ma na głowie małą jarmułkę. Brytyjski policjant ostrzega go:

„Jesteś otwarcie Żydem, to jest marsz propalestyński, o nic cię nie oskarżam, ale obawiam się reakcji na twoją obecność.”

Ayaan Hirsi Ali, była muzułmanka, która uciekła z Afryki w poszukiwaniu wolności, jest przerażona. W londyńskiej metropolii człowiek jest zagrożony, ponieważ nie ukrywa tego, że jest Żydem. Autorka pisze o ludobójczych hasłach wielotysięcznych tłumów w mieście, które jest kolebką europejskiego parlamentaryzmu. Do tych haseł na ulicach Paryża, Barcelony, Madrytu, Berlina czy Amsterdamu zdążyliśmy się już przyzwyczaić.        

„Prawdziwym szokiem wywołanym tym nagraniem z 13 kwietnia nie jest jednak tylko zagrożenie islamistyczną przemocą na tle antysemickim. Do tego jesteśmy przyzwyczajeni. Prawdziwym szokiem jest to, że brytyjski funkcjonariusz policji, przedstawiciel państwa, zdaje się sugerować, że bycie ‘całkiem otwarcie Żydem’ jest dziś nie do zaakceptowania na ulicach dużego zachodniego miasta.”

Policjant prawdopodobnie kierował się troską o bezpieczeństwo mężczyzny, którego łatwo rozpoznać jako Żyda, pewnie bał się również o własne bezpieczeństwo, gdyby musiał interweniować i chronić obywatela przed rozbestwionym tłumem. Zapewne nie jest antysemitą ani sympatykiem Hamasu.   

Mężczyzna na tym nagraniu to Gideon Falter, dyrektor naczelny Kampanii Przeciw Antysemityzmowi. Czy jego zachowanie było prowokacyjne, czy chciał pokazać, że sama jego obecność ujawni jednoznacznie antysemickie postawy i poglądy demonstrującego tłumu? Możemy uznać to zachowanie za odważne, nierozważne lub niepotrzebnie prowokacyjne. Ayaan Hirsi Ali przypomina, że pokojowe protesty są legalne, a współczucie dla postronnych i niewinnych ofiar wojny jest zrozumiałe. Równocześnie trudno o wątpliwości, brytyjska policja doskonale wie, że ci demonstranci są gotowi do przemocy, że wyrażają solidarność z ludobójczymi działaniami, może nawet policjanci wiedzą co oznacza skandowanie okrzyku: Khaybar, Khaybar, ya yahud!

W wielu miastach europejskich od wielu lat pojawiły się całe dzielnice, do których policja obawia się wchodzić. Utrata zdolności utrzymania porządku i prawa przesuwa się krok po kroku coraz dalej. Stopniowo zanika neutralna przestrzeń publiczna. 

„Nie możemy udawać, że nie ma różnicy pomiędzy pokojowymi protestami a tymi, którym towarzyszy groźba islamskiej przemocy” – pisze ta była muzułmanka, która lepiej niż inni zna przesłanie islamu i jego radykalnych organizacji.

Islamizm to świat, w którym minaret góruje nad wszystkim. To powiewające poły burki otulającej kobiety niczym inwazyjna winorośl w niegdyś kwitnącym ogrodzie. To zgromadzenie na placu krzyczy, że „to jest teraz nasza przestrzeń”. To adhan rzucany głośno na chrześcijanina, żyda – lub świeckiego! W tej, czy innej części miasta. Aż pewnego dnia w mieście nie ma już żadnej niemuzułmańskiej części. Chrześcijanie w Stambule i Żydzi z Bagdadu przekonali się o tym na własnej skórze. Modlę się, aby zamożni agnostycy Mayfair i Chelsea nigdy tego nie doczekali.

Ayaan Hirsi Ali zastanawia się nad pytaniem, czy brytyjskie państwo nauczy się odróżniać pokojowe (niezależnie uzasadnione, czy nieuzasadnione) protesty od marszów ogłaszających podbój. Apeluje o powrót do agory, na której panuje poszanowanie prawa i godności wszystkich istot ludzkich. Przypomina, że bez tego nasz świat będzie coraz bardziej podatny na wrogie przejęcie.

Czytając ten tekst miałem wrażenie, że autorka świadomie wybrała ton łagodnej perswazji w nadziei, że coś dotrze wreszcie do tych, którzy widzą i odmawiają wiary w to, co widzą, lub jeszcze gorzej, świadomie wspierają to wrogie przejęcie.

Urodzona w Somalii Ayaan Hirsi Ali przyjechała jako młoda kobieta do Holandii, zrobiła tam studia, została posłanką  do holenderskiego parlamentu i musiała uciekać dalej przed byłymi współwyznawcami i ich zachodnimi sojusznikami. Dziś mieszka w Stanach Zjednoczonych. Uniwersytety odwołują zaplanowane z nią spotkania, media głównego nurtu unikają jej jak zarazy. Jej książki mówią o grozie wojującego islamu, głoszą pochwałę zachodniej wolności i grzeszą poparciem dla Izraela. Dla takich ludzi nie ma miejsca na scenie, w publicznym dyskursie, w dobrym tonie jest udawanie, że oni nie istnieją.                  

W Stanach Zjednoczonych, gdzie dziś mieszka, najlepsze uniwersytety są wylęgarnią osobliwie uplasowanej empatii z wolna przechodzącej w otwarte poparcie ludobójczych ruchów dążących do tego, co Ayaan Hirsi Ali nazywa wrogim przejęciem. 

Młodzi ludzie demonstrują na rzecz „Palestyny”. Co wiedzą, a czego nie wiedzą? Wiedzą, że nie lubią „syjonistów” i wykrzykują, że „syjoniści” mają wracać do Polski. Atakują każdego, kto ma jakiekolwiek symbole związane z judaizmem lub z żydowskim państwem, odmawiają jakiejkolwiek dyskusji i blokują wszelkie próby ich organizowania. Pilnują, żeby opanowana przez nich przestrzeń publiczna była wolna od Żydów.     

Próbując to obejrzeć  i zrozumieć reporterka The Free Press, Olivia Reingold postanowiła zmieszać się z tłumem „protestującej” młodzieży.  Zajęcia zignorowane, studenci rozbijają obóz na trawniku przed biblioteką Columbia University. Jedni robią bransoletki przyjaźni, inni malują hasła na kawałkach tektury. Olivia zatrzymuje się przed tabliczką z napisem „Paint Ur Nails 4 Palestine” (pomaluj swoje paznokcie dla Palestyny). Właścicielka namiotu demonstruje swoje czerwone paznokcie u nóg. Młodzieniec z książką Frantza Fanona, który dziesiątki lat temu wzywał do mordowania białych, jest radośnie witany przez swoją wybrankę. Agitatorka z megafonem budzi umiarkowane zainteresowanie. Dominują kefije znad których wystają fioletowe i marchewkowe czupryny. Zabawa w pełni. „Każdy ma swoją rolę w rewolucji” – mówi studentka stroniąca od tradycyjnych zaimków osobowych.      

Olivia pstryka zdjęcie większego namiotu, pod którym umieści podpis:

„W rozległym mieście namiotowym znajduje się punkt pierwszej pomocy, namiot doradczy, ‘Biblioteka Ludowa Wyzwolonej Nauki’, kącik artystyczny, kącik dla mediów i ‘pralnia’ do suszenia ubrań po deszczu. Przed namiotem na gobelinie rozłożone są olejki i nalewki.”

Witamy w „obozie Solidarności z Gazą”. Jest tu namiot doradczy, centrum pisania, kącik sztuki. Są stoiska ze zdrową żywnością, organicznymi tamponami, gry planszowe i znaczki „Wspólnoty dumnych”.  

W drugim dniu protestu student przedstawiający się jako „W” wyjaśnił dziennikarzom, że  studenci uniwersytetu przeciwstawiają się „brutalnemu tworowi syjonistycznych osadników” w Izraelu.

Ludobójstwo – pisze Olivia Reingold  – to słowo, które nieustannie pojawia się wśród studentów. Widać tu bezgraniczny gniew na Izrael, nie widać żadnych pretensji do Hamasu, grupy terrorystycznej, która 7 października 2023 r. zamordowała 1200 osób i nadal przetrzymuje 129 zakładników. Nie ma wzmianki o 500 000 Syryjczyków zamordowanych przez prezydenta kraju Baszara al-Assada. Ani jedna osoba nie wyraziła oburzenia z powodu Ujgurów w Chinach, którym grozi rzeczywiste ludobójstwo i zsyłka do obozów pracy tylko dlatego, że są muzułmanami.”

Zdjęcie Olivia Reingold
Zdjęcie Olivia Reingold

Wcześniej organizatorzy z Yale i Columbia opublikowali przewodnikzatwierdzony przez organizację „Studentów na rzecz Sprawiedliwości w Palestynie”. Ma ciekawy tytuł: First We Take Columbia (najpierw bierzemy Columbię). Przewodnik nawiązuje do studenckich protestów podczas wojny w Wietnamie, ostrzega przed infiltrującymi ruch agitatorami „okupacji”.   

To wszystko jest świetnie zorganizowane. Chociaż nie wygląda na to, żeby policja interesowała się specjalnie, kto to organizuje i skąd płyną instrukcje oraz pieniądze. Dla obserwującej te harce reporterki interesujące są zachowania uczestników.

Ci, którzy chcą dyskutować, to „syjoniści, którzy weszli do obozu”. Zarządca określający się jako „rzecznik”, natychmiast poleca „wypchnięcie ich”. Młodzi ludzie tworzą ludzki łańcuch, wypierając intruzów.    

Reporterka zauważa również sprzęt z napisem „People’s Forum” – to nazwa organizacji finansowanej przez multimilionera powiązanego z chińskim rządem.

Olivia Reingold przez osiem dni obserwowała ten studencki protest. Jej obszerny reportaż kończy się sceną, podczas której jej rozmowę ze studentką, która specjalnie przyjechała na gościnne występy z Wielkiej Brytanii, przerywa dziennikarz z Japonii. Dziennikarz pyta, dlaczego nikt w tym obozie nie potępia Hamasu. Mówi, że należałoby to powiedzieć. Jeden ze stojących obok studentów wykrzykuje z gniewem, że „Powiedziano”. Japoński dziennikarz doskonale wie, że to kłamstwo i głośno zaprzecza.

Studenci milkną, patrzą w ziemię, dziennikarz dziękuje za rozmowę i odchodzi.

Kiedy już go nie ma, jeden ze studentów idzie „z kimś o nim porozmawiać”. „To było dziwne” – mówi, strzepując brud z dżinsów. „Organizatorzy muszą o nim wiedzieć”.

Domyślam się, że wśród tych tysięcy ludzi porwanych przez nową religię będą jednostki, które odkryją, że ich oszukano. Zastanawiam się, jak można zwiększyć liczbę tych, którzy zrozumieją co widzą, w czym uczestniczą i co popierają. Sprawa jest niemal beznadziejna. W odległym od tamtego zamieszania kraju wysłałem list do organizacji, która zajmuje się zwalczaniem rasizmu i która opublikowała nagrodzone zdjęcie Palestynki ze zwłokami owiniętego w całun dziecka. Nagrodzony fotograf z Gazy jest zatrudniony przez agencję Reutersa, ale przegląd jego wpisów na koncie X i w Instagramie nie pozostawia żadnych wątpliwości, dokumentuje „zbrodnie Izraela” zgodnie z instrukcjami Hamasu. Organizacja zajmująca się dokumentowaniem rasizmu wiernie powtarza informacje Ministerstwa Zdrowia Hamasu, komentujący to czytelnicy poprawnie odbierają przekaz. Pod wpisem wylew nienawiści do Żydów. Nie pytam, czy znają Kartę Hamasu, nie powtarzam pytania japońskiego dziennikarza. Przesyłam im zestaw zdjęć bojowników Huti, bojowników Hezbollahu, dzieci szkolonych przez Hezbollah oraz to zdjęcie, które „walczący z rasizmem” sami zamieścili.  Pytam, czy są świadomi tego, co robią.

Organizacja dokumentująca rasizm pozostawia moje pytanie bez odpowiedzi.

Film „Kabaret” zaczyna się od sceny, w której młody Amerykanin, który postanowił podszlifować swój język niemiecki, przyjeżdża do Berlina i puka do drzwi mieszkania, w którym wynajął pokój. Otwiera młoda kobieta i przez uchyloną szparę pokazuje pomalowane na czarno paznokcie. Śmieje się, upewnia się, czy jej gość jest zaszokowany.

Film kończy pieśń „Przyszłość należy do mnie”. Nowa religia jest już religią powszechną. Młodość zdobyła agorę, przestrzeń publiczna jest już całkowicie opanowana.            

.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com