Archive | 2025/06/22

Niech przemówi mój podziw dla Żydów


Niech przemówi mój podziw dla Żydów

Paul Finlayson
Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski


Zacznijmy od szczerej obserwacji: naród żydowski, stanowiący zaledwie 0,2% populacji świata, nie tylko przetrwał, ale wręcz rozkwitł, uderzając tak mocno, że równie dobrze mogliby boksować w wadze ciężkiej. Tymczasem ich przeciwnicy — szczególnie w świecie arabskim — tkwią w bagnie, które sami stworzyli, miotając się w lamentach, podczas gdy ich gospodarki i społeczeństwa są w rozpadzie. Teza jest prosta: Żydzi wygrywają, ich wrogowie  obsesyjnie myślą o Izraelu i jego mieszkańcach, być może nadszedł czas, aby nienawistnicy spojrzeli w lustro i zajęli się swoją katastrofalną impotencją.

Rozważmy historię Żydów, sagę odporności, która brzmi jak kosmiczne ostrzeżenie  dla tych, którzy uważają, że prześladowania prowadzą do porażki. Pogromy, niewolnictwo, Holocaust — gdzie dwie trzecie europejskich Żydów zostało systematycznie wymordowanych — to powinno zmiażdżyć tę maleńką grupę etniczną. A jednak są, zbierając 22% wszystkich Nagród Nobla (214 z 965, dla tych, którzy chcą zauważać), liczba tak nieproporcjonalna, że to niemal komiczne.

Albert Einstein przepisał prawa fizyki; Jonas Salk wyeliminował polio; Elie Wiesel dał głos temu, czego nie da się wypowiedzieć. W literaturze Franz Kafka i Saul Bellow zdefiniowali na nowo kondycję człowieka. W muzyce Leonard Bernstein i Bob Dylan zmienili krajobraz kulturowy. W Hollywood Steven Spielberg i Natalie Portman dominują na ekranach, podczas gdy w technologii Siergiej Brin i Mark Zuckerberg zbudowali imperia. Żydzi odcisnęli swoje piętno nawet na sporcie — Garry Kasparow dał światu mata, a Julian Edelman jak nikt łapał podania w NFL. To nie jest naród spoczywający na laurach; to naród przepisujący zasady ludzkich osiągnięć.

Teraz spójrzmy na Izrael, ten ogarniętym walkami skrawek ziemi otoczony przez wrogów, którzy od dziesięcioleci planują jego upadek. Pomimo nieustannych ataków, wojen i geopolitycznego otoczenia, którego machinacje zdumiałyby Machiavellego, Izrael zbudował gospodarkę wolnorynkową, która jest przedmiotem zazdrości w regionie i nie tylko. W 2024 r. jego PKB na mieszkańca wynosił 54 191 USD, co plasuje go na 13. miejscu na świecie.

Porównaj to z sąsiadami: Jordania kuleje, PKB na mieszkańca na poziomie 3950 USD, Egipt osiągnął 4177 USD, a Liban, niegdyś „Paryż Bliskiego Wschodu”, jest wrakiem z PKB 4486 USD, zaś jego gospodarka jest zniszczona przez korupcję i kryzys. Sektor technologiczny Izraela jest światową potęgą, zajmującą drugie miejsce po Stanach Zjednoczonych w kategorii startupów, a takie znane firmy jak Intel, Microsoft i Apple mają w Izraelu znaczącą obecność. Jego innowacje — nawadnianie kroplowe, odsalanie wody, cyberbezpieczeństwo — to rodzaj praktycznego geniuszu zrodzonego z konieczności. Tymczasem jego przemysł zbrojeniowy, zajmujący 9. miejsce na świecie pod względem wielkości eksportu broni, zapewnia przetrwanie w okolicy, w której „militarna siła” jest kwestią życia i śmierci.

Ale nie chodzi tylko o pieniądze. Raport o szczęściu na świecie 2025 plasuje Izrael na 8. miejscu spośród 147 krajów, co świadczy o jego spójności społecznej, wolności i hojności — cechach, które rozwijają się nawet pod nieustannym ostrzałem. Jordania? Jest na 128 miejscu. Egipt? Na 135 miejscu. Liban? Smutna pozycja 145. miejsce, praktycznie ocierając się o dno beczki zadowolenia z życia. Można by zapytać: w jaki sposób naród będący w ciągłym zagrożeniu przyćmiewa swoich sąsiadów zarówno pod względem dobrobytu, zadowolenia z życia i kilku innych wskaźników? Odpowiedź jest równie stanowcza, co niezaprzeczalna: Izrael działa. Jego mieszkańcy są innowacyjni, dostosowują się i, szczerze mówiąc, dobrze sobie radzą.

Teraz zwróćmy się ku światu arabskiemu, gdzie kontrast jest tak wyraźny, że graniczy z karykaturą. Liban, niegdyś kulturowy symbol, jest teraz synonimem upadku, jego waluta jest bezwartościowa, a ludzie egzystują zaspakajając z trudem najbardziej podstawowe potrzeby.

Egipt, z bogactwem ropy naftowej i starożytnym rodowodem, jest sparaliżowany przez biurokrację i siłę roboczą nieprzygotowaną do współczesnego świata. Jordania, uboga w zasoby i zacofana, zmaga się z ubóstwem i bezrobociem. Te narody podobnie jak i inne w tym regionie mają wspólną rozrywkę: obwinianie Izraela za swoje nieszczęścia. To wygodne odwrócenie uwagi, sposób na uniknięcie lustra, które odbija ich porażki — skorumpowane rządy, stagnacyjne systemy edukacji i kulturowy opór przed przyjęciem innowacji, które pchnęły Izrael do przodu.

Zamiłowanie do „nienawiści do Żydów”, jest nie tylko moralnym bankructwem; jest też strategicznym samobójstwem. Podczas gdy arabscy przywódcy i ich apologeci produkują antyizraelskie tyrady, ich społeczeństwa tkwią w stagnacji.

Dowodem są liczby: PKB Izraela na mieszkańca jest ponad dziesięciokrotnie wyższe niż u sąsiadów. Jego ranking zadowolenia z życia jest radykalnie odmienny. Jego wkład w światową naukę, medycynę i technologię przyćmiewa wkład całego regionu razem wziętego. Zamiast pytać, dlaczego Izrael prosperuje, pogrążeni w nienawiści  wolą krzyczeć o okupacji, o apartheidzie lub jakimkolwiek innym modnym słowie, które akurat jest popularne w mediach. Łatwiej jest oczernić kozła ofiarnego niż przyznać, że twój własny dom tonie.

Nie oznacza to, że świat arabski nie ma potencjału. Może pochwalić się bogatą historią, żywą kulturą i bogactwem kapitału ludzkiego. Ale potencjał nie jest osiągnięciem, a uraza nie jest polityką. Wyobraź sobie, że energia wydana na antyizraelską retorykę zostałaby przekierowana na reformę edukacji, inwestycje technologiczne lub przejrzyste zarządzanie. Wyobraź sobie, że przywódcy Libanu skupiliby się na odbudowie swojej gospodarki, a nie na arsenałach Hezbollahu. Wyobraź sobie, że Egipt usprawniłby swoją biurokrację, aby uwolnić swojego ducha przedsiębiorczości. Wyobraź sobie, że Jordania zainwestowałaby w swoją młodzież, zamiast polegać na pomocy zagranicznej.

Droga do postępu nie prowadzi przez marzenie o zdobyciu Jerozolimy, lecz przez autorefleksję i ciężką pracę.

W przeciwieństwie do ich mazgajstwa, żydowska historia sukcesu jest historią  przekształcania przeciwności w korzyść. Ocaleni z Holokaustu zbudowali naród na pustyni, otoczony wrogami, bez zasobów naturalnych, które mogłyby ich wesprzeć. Nie mogli pozwolić sobie na luksus narzekania; musieli wprowadzać innowacje lub umrzeć. Rezultat? Kraj, który nie tylko trwa, ale i przewodzi.

Porozumienia pokojowe Izraela z Egiptem, Jordanią i sygnatariuszami Porozumień Abrahama (ZEA, Bahrajn, Maroko) wykazują pragmatyczną passę, która powinna przekonać krytyków. Podczas gdy sąsiedzi gniją, Izrael negocjuje, buduje i prosperuje.

Dla wyznawców nienawiści rzucam wyzwanie: przestańcie fetyszyzować swoje żale i zacznijcie rozwiązywać swoje problemy. Żydzi nie wygrywają z powodu jakiegoś mrocznego spisku; wygrywają, ponieważ opanowali sztukę odporności. Przekształcili prześladowania w postęp, niedobór w innowację. Tymczasem obsesja świata arabskiego na punkcie Izraela jest samookaleczeniem, odwróceniem uwagi od prawdziwej pracy nad budowaniem społeczeństw, które mogą konkurować w XXI wieku. Liczby nie kłamią: 54 000 dolarów kontra 4000 dolarów; 8. miejsce kontra 145. Żydzi wygrywają, a ich przeciwnicy przegrywają spektakularnie.

Na zakończenie, odpuśćmy sobie świętoszkowate załamywanie rąk. Naród żydowski i Izrael osiągnęli swój sukces dzięki determinacji, pomysłowości i nieustępliwej odmowie bycia definiowanym przez cierpienie. Paplanie o własnej wielkości nie czynni narodów wielkimi.

Świat arabski, mimo całego swojego potencjału, marnuje swoją przyszłość na bezowocną wendetę. Wybór jest oczywisty: dalej nienawidzić i dalej przegrywać, czy spojrzeć w lustro i zacząć budować. Żydzi pokazali drogę. Pytanie brzmi, czy ich sąsiedzi odważą się zejść z drogi go donikąd, czy przynajmniej będą mieli na tyle rozumu, żeby zrezygnować z dalszych prób zniszczenia Izraela.


Paul Finlayson – kanadyjski nauczyciel akademicki, wykładowca marketingu na University of Guelph-Humber, od listopada 2023 roku zawieszony w związku z zarzutem uporczywego dementowania kłamstw o Izraelu. Nie jest Żydem, gdyby ktoś pytał.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Ciąg dalszy „Listów z naszego sadu”


Ciąg dalszy „Listów z naszego sadu”

Andrzej Koraszewski


Dostaję pytania, co dalej z „Listami”. Nie umiem jeszcze odpowiedzieć. Chwilowo wyjmowałem ze spiżarni teksty przełożone przez Małgorzatę, ale to się skończyło. Wózek zaprojektowany na dwa konie trzeba będzie przerobić. Małgorzata poświęcała sześć godzin dziennie na przeglądy źródeł — jedne referowała ustnie, inne z adnotacją „przeczytaj koniecznie”, jeszcze inne „zobacz, czy to dla nas”.

Czy jest szansa, żeby ciągnąć te „Listy” bez obniżenia ich poziomu? Rozważam różne koncepcje: ograniczenie publikacji do pięciu dni w tygodniu albo do jednego tekstu dziennie. Nie wiem, być może będę trochę eksperymentował, sprawdzał, ile potrafię. Pewnie będzie nieco więcej moich tekstów, mniej tłumaczeń. (Czasu potrzebnego na śledzenie tego, co ważne, nie można nadmiernie redukować.)

Najtrudniejsze będą pierwsze miesiące. Chwilowo nie wiem, kim jestem, nie wiem, co mogę. Biegam między dwoma komputerami, bo wszystkie subskrypcje są na Małgorzatę, więc robię przegląd na jej komputerze i wysyłam do siebie listy od Niej. Odnalazłem działkę listów z autorami, tysiąc technicznych problemów. To wszystko będzie przez jakiś czas kulało, póki się jakoś nie przepoczwarzy w coś, co albo zaakceptuję, albo ostatecznie porzucę. Będę potrzebował pomocy czytelników, bo będzie znacznie więcej błędów, głupich literówek, błędów rzeczowych, niezręczności. Sprawdzaliśmy teksty we dwójkę, a błędy i tak były. Teraz będzie ich dużo więcej, więc muszę liczyć na Was.

Idea zostaje ta sama. Po siódmym października 2023 zmienił się nasz profil. To nie była decyzja, to był nakaz chwili. Ciąg dalszy wynikał z reakcji świata, który znów zwęszył żydowską krew i zareagował tsunami nienawiści. Ten obłęd trwa, ale Izrael nie tylko trwa wbrew pragnieniom tych, co paplali „nigdy więcej”, oddawali się pamięci już pomordowanych Żydów i miłości do ludzi, którzy próbują zamordować tych, którzy jeszcze żyją, ale zwycięża. Moja pisanina nie zatrzyma tego obłędu — może być świadectwem naszych czasów, może być jakoś przydatna w dyskusjach. Nic szczególnie ważnego, nic wielkiego, być może potrzebne bardziej mnie niż innym.

Czy powinienem się teraz obawiać, że zacznę mówić nazbyt wyraźnie, co myślę o tych wszystkich paniach Grupińskich? Małgorzata często tonowała mój gniew, zmuszając do oszczędnego posługiwania się ocenami, do przedkładania chłodnych argumentów. Więc teraz zastanawiam się, czy Jej algorytmy będą działać dalej? Czasem tak, czasem nie.

Na biurku mam teraz niesamowity śmietnik — sprawy do załatwienia, stare dokumenty z adresami instytucji, z którymi trzeba się skontaktować, notatki robię na odwrocie starych wydruków. Przypadkiem rzuciłem okiem na początek używanej jako makulatura strony:

„Antysemityzm to nie jest coś, do czego człowiek dociera w drodze filozoficznej, to choroba, którą człowiek zaraża się we wczesnym dzieciństwie i która wybucha, kiedy tylko nadarza się okazja. Bestialski atak Hamasu był dla milionów ludzi wspaniałą okazją.”

Zastanawiam się nad pytaniem: co musi się stać, żeby fala nienawiści zaczęła opadać? Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że jak ognia unikam spekulacji na temat przyszłości. Zbyt wiele zmiennych, zbyt wiele zależy od przypadku, zawsze zbyt mało wiemy. A jednak — jeśli upadnie Islamska Republika Iranu, to nie można wykluczyć, że pożar nienawiści do Izraela zacznie przygasać. „Jeśli” to wielkie słowo. „Jeśli” i „kiedy”. Nie wiemy, czy, nie wiemy, kiedy.

Chwilowo w przestrzeni publicznej są tysiące ludzi, którzy próbują walczyć z płomieniami nienawiści, obnażać działania medialnych piromanów, takich jak BBC. Skuteczność tych działań pokazują dane na temat liczby otwarć. Podżegający do nienawiści mają obserwujących liczonych w milionach. Po drugiej stronie najlepsi mają tysiące obserwujących, a pchełki takie jak ja to zaledwie pisk myszy.

Małgorzaty nie ma, ale „Listy” będą tak długo, jak długo starczy mi sił i jak długo będę miał wrażenie, że ich jakość nie spadła poniżej tego, co uważam za akceptowalne.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Zmasowany atak Ameryki na Iran. Donald Trump włącza USA do wojny po stronie Izraela

Zmasowany atak Ameryki na Iran. Donald Trump włącza USA do wojny po stronie Izraela

Marta Urzędowska / Bartosz Hlebowicz


Pierwsze przemówienie Donalda Trumpa po ataku na Iran. Z tyłu od lewej: wiceprezydent JD Vance, Sekretarz Stanu Marco Rubio i Sekretarz Obrony Pete Hegseth. Biały Dom 21.06.2025. (Fot. REUTERS/Carlos Barria)

Irańskie władze zakomunikowały, że każdy amerykański obywatel w regionie będzie traktowany jako “uzasadniony cel”

Co wiemy o decyzji USA?

    • 21 czerwca lotnictwo USA zbombardowało cele w Iranie.
  • Prezydent USA uległ naciskom Izraela, który nie dysponuje odpowiednią bronią do zniszczenia programu nuklearnego Iranu 

Informację o uderzeniu Donald Trump podał w sobotę na swoim koncie społecznościowym. Komunikat pojawił się przez godziną 20 czasu lokalnego w Waszyngtonie. Według Trumpa amerykańskie lotnictwo zbombardowało zakłady produkcji wzbogaconego uranu w Fordo, Isfahanie i Natanz. Izrael został uprzedzony o ataku.

Nieoficjalnie Biały Dom podaje, że bombowce B2 zrzuciły co najmniej sześć ładunków o masie ok. 14 ton na Fordo, a okręty podwodne wystrzeliły 30 pocisków manewrujących TLAM w kierunku Natanz i Isfahanu.

“Wszystkie samoloty [USA – red.] są już poza irańską przestrzenią powietrzną. Pełny ładunek bomb został zrzucony na instalację w Fordow. Wszystkie samoloty są bezpieczne i wracają do domu. Gratulacje dla Amerykańskich Wojowników. Nie ma innej armii na świecie, która mogłaby to zrobić. TERAZ JEST CZAS NA POKÓJ!” – oświadczył Trump. W krótkiej rozmowie z portalem Axios Trump powiedział, że “Izrael jest teraz znacznie bezpieczniejszy”.

“The New York Times” informuje, że system informacji o pożarach NASA wykrył znaczące zdarzenie generujące ciepło w pobliżu zakładu wzbogacania uranu w Fordo. Miało to miejsce około 30 minut przed ogłoszeniem przez prezydenta Trumpa ataków USA.

Iran potwierdza uderzenie USA. “Każdy obywatel amerykański uzasadnionym celem”

Szczegółów ataku Trump nie podaje, ale uderzenie potwierdza strona irańska. „Kilka godzin temu, po aktywacji obrony powietrznej Qom i zidentyfikowaniu wrogich celów, część obszaru otaczającego elektrownię jądrową Fordow stała się cele ataku lotniczego wroga” — powiedział szef zarządzania kryzysowego Qom w środkowym Iranie, cytowany przez irański serwis niezależny Iran International.  Urzędnik potwierdził, że w tym samym czasie w Isfahanie i Natanz słychać było wiele eksplozji.

Byliśmy świadkami wrogich działań w pobliżu obiektów jądrowych w Isfahanie i Natanz

– dodał.

„Republika Islamska jakiś czas temu ewakuowała trzy obiekty nuklearne” – zapewnia irańska telewizja państwowa po ujawnieniu przez USA nalotów na obiekty nuklearne.W podobnym tonie na X wypowiada się Mehdi Mohammadi, główny doradca Mohammada Ghalibafa, przewodniczącego parlamentu Iranu. Moahammadi napisał, że Iran od kilku nocy spodziewał się ataków na Fordo. „Miejsce zostało ewakuowane dawno temu, a szkody nie są nieodwracalne” napisał. I dodał

nie można bombardować wiedzy.

„Waszyngton musi ponieść konsekwencje” – skomentował krótko po ataku Hezam al-Assad, członek Biura Politycznego jemeńskiej milicji Huti wspieranej przez Iran, cytowany przez niezależny serwis Iran International.

Prezenter irańskiej telewizji publicznej zadeklarował jasno:

Od teraz każdy amerykański cywil i personel wojskowy w regionie będą uważani za uzasadniony cel

Wkrótce po ataku ambasador USA w Tel Awiwie poinformował, że rozpoczyna się ewakuacja obywateli USA z Izraela.

Bombardowanie skomentował sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres który na X napisał, że jest „poważnie zaniepokojony użyciem siły przez Stany Zjednoczone przeciwko Iranowi”. Guterres dodał, że „to niebezpieczna eskalacja w regionie, który już jest na krawędzi – i bezpośrednie zagrożenie dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa”.

Trump o ataku USA na Iran. “Tyran Bliskiego Wschodu”

O godzinie 22 czasu lokalnego Trump wygłosił orędzie. Towarzyszyli mu wiceprezydent JD Vance, Sekretarz Stanu Marco Rubio i Sekretarz Obrony Pete Hegseth. – Naszym celem było zniszczenie potencjału wzbogacania uranu w Iranie i powstrzymanie zagrożenia nuklearnego, jakie stwarza państwo, będące największym sponsorem terroryzmu na świecie. Iran, tyran Bliskiego Wschodu, musi zawrzeć pokój – tłumaczył Trump. Ostrzegał też, że po sobotnim ataku mogą nastąpić kolejne:

Jeśli pokój nie nadejdzie szybko, będziemy uderzać w pozostałe cele precyzyjnie, szybko i umiejętnie

– zapowiedział. Podkreślał też, że Iran stanowi zagrożenie nie tylko dla Izraela, ale również dla USA. – Od 40 lat Iran mówi “Śmierć Izraelowi, Śmierć Ameryce” – wskazywał.

USA zaatakowały cele w Iranie. Trump włączył Amerykę do wojny na Bliskim Wschodzie

Informacja, że Donald Trump zdecydował się włączyć USA do wojny, oznacza zmianę dynamiki konfliktu i ma znaczenie nie tylko dla Bliskiego Wschodu. Jemeńscy Huti mogą wznowić ataki na statki na Morzu Czerwonym, a proirańskie milicje w Iraku i Syrii prawdopodobnie spróbują zaatakować tamtejsze bazy amerykańskie. Iran może zacząć minować Cieśninę Ormuz, żeby unieruchomić amerykańskie okręty wojenne w Zatoce Perskiej. Decyzja wpłynie zapewne na transport ropy z Bliskiego Wschodu.

Jeszcze w środę 18 czerwca Donald Trump mówił, że nie podjął decyzji w sprawie włączenia USA do wojny. – Nie szukam walki, ale jeśli jest to wybór między walką a posiadaniem broni jądrowej, musisz zrobić to, co musisz zrobić. Może nie będziemy musieli walczyć – kluczył. Podkreślił jednak, że USA nie szukają zawieszenia broni, tylko „całkowitego zwycięstwa”.

A potem mówił, że jego cierpliwość się wyczerpała, a na pytanie, czy USA uderzą w Iran, odpowiedział:

“Mogę to zrobić albo i nie. Nikt nie wie, co zamierzam

W czwartek 19 czerwca Biały Dom informował, że prezydent USA decyzję podejmie w ciągu dwóch tygodni. Sam Trump stwierdził wprost, że na razie odpuszcza, ponieważ

istnieją znaczne szanse na negocjacje z Iranem, które mogą się odbyć albo nie.

Iran przerwał prowadzone z Waszyngtonem rozmowy na temat ograniczenia programu nuklearnego po rozpoczęciu izraelskich ataków. I zapowiedział, że do stołu z Amerykanami nie usiądzie, dopóki Izrael będzie bombardował cele w Iranie.  

USA włącza się do wojny. Izraelczycy, mimo sukcesów, potrzebowali amerykańskiej pomocy

Eskalacja trwa od 13 czerwca, odkąd Izrael rozpoczął naloty na cele wojskowe i nuklearne w Iranie, przekonując, że uderzenie to jedyny sposób, by powstrzymać ajatollahów przed wyprodukowaniem bomby atomowej. Izraelska kampania jest niezwykle skuteczna – Izraelczycy niemal bez przeszkód wlatują w irańską przestrzeń powietrzną, bo wcześniej zniszczyli ich obronę przeciwlotniczą.

W efekcie w ciągu tygodnia zabili wszystkich najważniejszych irańskich generałów, w tym dwóch kolejnych szefów sztabu i dowódcę Gwardii Rewolucyjnej, a także kilkunastu speców od atomu. Poważnie uszkodzili też ważne ośrodki wzbogacania uranu.

W nocy z piątku na sobotę (20/21.06) Izraelczycy wysłali na Iran 50 myśliwców, które zrzuciły 150 pocisków. Zaatakowany został m.in. ośrodek nuklearny w Isfahanie, w tym zakład produkujący wirówki do wzbogacania uranu. 

Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) potwierdziła te informacje. Był to trzeci taki obiekt zniszczony na terenie Iranu od początku ataków Izraela na Iran. 

Mimo spektakularnych sukcesów izraelska armia nadal potrzebowała jednak pomocy Amerykanów — mają ciężkie bomby GBU-57, które teoretycznie są w stanie dotrzeć do ukrytych pod ziemią i wewnątrz gór najważniejszych irańskich instalacji, co jest niezbędne do zniszczenia irańskiego programu atomowego.

Wojna Izraela z Iranem. Wydawało się, że Donald Trump zmienił ton

USA. Prezydent Donald Trump. 18 czerwca 2025 r. Fot. REUTERS/Kevin Lamarque

Sytuacja nabrała nowej dynamiki we wtorek (17.06), kiedy amerykański przywódca zmienił ton. Wezwał ajatollahów do „bezwarunkowej kapitulacji”, zasugerował, że Ameryka może zabić najwyższego przywódcę Iranu ajatollaha Alego Chameneiego i odniósł się do izraelskiej operacji, używając słowa „my”, co natychmiast podchwycili komentatorzy jako ewidentną wskazówkę, że USA są gotowe dołączyć do wojny z Iranem.

Decyzja Trumpa z pewnością wywoła polityczną burzę w USA. Członkini Izby Reprezentantów ze strony Partii Demokratycznej Summer Lee napisała na X: “Trump działa całkowicie poza swoimi uprawnieniami i po raz kolejny depcze Konstytucję. To nielegalna i przerażająca eskalacja. Zrzucanie bomb na Iran zbliża nas do wojny, a nie pokoju, a on naraża miliony istnień ludzkich. Kongres musi natychmiast uchwalić naszą rezolucję o uprawnieniach wojennych, aby go powstrzymać”. Lee ma na myśli rezolucję przedstawioną przez Tima Kaine’a, senatora Demokratów z Wirginii. Ten dokument zabrania siłom zbrojnym USA podejmowania bezpośrednich działań przeciwko Iranowi bez upoważnienia Kongresu lub deklaracji wojny.

Wiadomo też, że polityczne otoczenie Trumpa jest głęboko podzielone w tej sprawie. Przeciwnikiem jest m.in. republikański kongresman Thomas Massie, który przed atakiem jasno komunikował na X: “To nie jest nasza wojna”. Massie poparł Demokratów w sprawie rezolucji.

USA atakują cele w Iranie. Bombowce B-2 na wyspie Guam

W sobotę (21.06) po południu Reuters poinformował, że wojsko USA przenosi bombowce B-2, które są w stanie zrzucać bomby GBU-57, z kontynentalnej części Stanów Zjednoczonych na wyspę Guam na Pacyfiku.

Według “The New York Times” bombowce, które mają zasięg ponad 6000 mil morskich i ładowność ponad 40 000 funtów do przenoszenia różnych broni konwencjonalnych i nuklearnych, wystartowały z bazy sił powietrznych Whiteman w Missouri.

Zgodnie z komunikatami kontroli ruchu lotniczego, bombowcom towarzyszyły tankowce.

Administracja prezydenta USA Donalda Trumpa rozlokowuje bombowce w odpowiednim miejscu na wypadek, jeśli będą potrzebne do ataku na Iran — poinformował “The Wall Street Journal”, dodając, że przemieszczanie samolotów może pomóc w wywarciu presji na Iran.

Urzędnicy przekazali wówczas mediom, że nie wydano rozkazu przygotowania ataku z wykorzystaniem bombowców B-2.

Niedługo przed atakiem USA siły izraelskie pochwaliły się uderzeniem w trzy irańskie myśliwce. 


Redagował Michał Olszewski


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com