Archive | 2020/10/17

Arabia Saudyjska: My także mamy dosyć Palestyńczyków

Arabia Saudyjska: My także mamy dosyć Palestyńczyków


Khaled Abu Toameh
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Książę Bandar bin Sultan bin Abdulaziz. (Zdjęcie: kremlin.ru)

Zjadliwy i bezprecedensowy atak saudyjskiego księcia Bandara bin Sultan bin Abdulaziza na palestyńskich przywódców w wywiadzie nadanym 6 października przez saudyjską stację telewizyjną Al-Arabiya dodaje Arabię Saudyjską do rosnącej listy Arabów, którzy uważają Palestyńczyków za „niewdzięcznych”.

W wywiadzie książę, były saudyjski ambasador w USA, powiedział, że “palestyńska sprawa jest słuszną sprawą, ale jej orędownicy są porażką, a izraelska sprawa jest niesłuszna, ale jej orędownicy odnieśli sukces”.

Oskarżył Palestyńczyków o przypochlebianie się do wrogów Arabii Saudyjskiej, Iranu i Turcji, i krytykował ich za oskarżanie Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Bahrajnu o zdradę za zgodę na nawiązanie stosunków dyplomatycznych z Izraelem. Oskarżył także Palestyńczyków o “niewdzięczność i brak lojalności” wobec Arabii Saudyjskiej i innych krajów arabskich, które wspierały ich przez dziesięciolecia.

Po tym wywiadzie wielu Saudyjczyków i obywateli innych państw Zatoki wyraziło poparcie dla krytycznych uwag księcia Bandara bin Abdulaziza wobec Palestyńczyków, a niektórzy mówili, że nadszedł czas, żeby kierownictwo palestyńskie zaczęło traktować priorytetowo interesy swojej ludności i przestało zabierać do własnych kieszeni pieniądze z finansowej pomocy wysyłanej im przez kraje arabskie i przez Zachód.

“Uważam, że nadszedł czas na stworzenie stałego arabskiego komitetu do zajmowania się sprawą palestyńską i prowadzenie bezpośredniego dialogu z Izraelem – napisał emiracki publicysta i politolog, Abdullah Nasser Al-Otaibi. – Dzisiaj, po tej bardzo wiele mówiącej i szczerej wypowiedzi (saudyjskiego księcia) mocno wierzę w potrzebę znalezienia przez Arabów sposobu na postępowanie ze sprawą palestyńską”.

Al-Otaibi jest jednym z wielu arabskich komentatorów, którzy mówili niedawno o potrzebie, by kraje arabskie wzięły sprawy we własne ręce i rozwiązały izraelsko-arabski konflikt bez angażowania niekompetentnego i skorumpowanego kierownictwa palestyńskiego. To jest żądanie, jakiego żaden Arab nie ośmielił się przedstawić przez ostatnich kilkadziesiąt lat. Pokazuje ono, że rosnąca liczba Arabów wierzy, że nie może być rozwiązania dla izraelsko-arabskiego konfliktu, jak długo obecni przywódcy palestyńscy pozostają u władzy.

Saudyjski politolog, Fahim Al-Hamid, zauważył, że przez ostatnie kilkadziesiąt lat Palestyńczycy stracili wiele możliwości znalezienia rozwiązania ich konfliktu z Izraelem.

Nawiązując do trwającej walki o władzę między rządzącym Zachodnim Brzegiem Fatahem a Hamasem w Strefie Gazy, Al-Hamid oskarżył obie strony o „kupczenie” sprawą palestyńską.

“Kiedy Izrael wycofał się ze Strefy Gazy w 2005 roku, Palestyńczycy mogli wykorzystać okazję, by osiągnąć więcej” – napisał.

“Hamas, odmówił jednak zjednoczenia się z Palestyńczykami i założył fundamenty pod podział. Zamiast współdziałania Hamas starał się o fundusze od Turcji, Kataru i Iranu”.

Chwaląc wypowiedzi księcia Bandara, Al-Hamid dodał:

“Szkoda, że palestyńscy bracia handlowali swoją sprawą przez ponad 60 lat i upierali się przy odmawianiu kompromisów, sabotowaniu negocjacji i odrzucaniu wszystkich inicjatyw pokojowych. Minął czas na kupczenie troskami palestyńskiego narodu. Interes ludzi w Gazie i na Zachodnim Brzegu wymaga interwencji racjonalnych Arabów, by osiągnąć wszechstronny pokój w regionie. Mówimy Palestyńczykom to, co powiedział prezydent (USA, Abraham) Lincoln: ‘Można oszukiwać wszystkich ludzi przez pewien czas i pewnych ludzi przez cały czas, ale nie można oszukiwać wszystkich ludzi przez cały czas’”.

Saudyjski publicysta Mohammed Al-Saaed, powtarzając krytykę księcia Bandara bin Abdulaziza, odrzucił palestyńskie twierdzenia, że nie wtrącają się w sprawy wewnętrzne krajów arabskich:

“Przez ostatnie sześćdziesiąt lat Palestyńczycy przedstawiali siebie jako neutralnych w kwestiach arabskich. Jednak [Palestyńczycy] zamienili się w marionetki w rękach Kataru, Turcji i Iranu, praktykowali systematyczny terror przeciwko większości krajów arabskich i kierowali swoje karabiny i bomby na Arabów”.

Al-Saaed powiedział, że Palestyńczycy zajmowali się także inną postacią terroryzmu: wymuszając pieniądze od Arabów “bo inaczej zaliczali was do wrogów (Palestyńczyków). Nie wolno nam zapomnieć ich terrorystycznych operacji przeciwko konsulatom i ambasadom, zabijania saudyjskich obywateli, jak również porywania i wysadzania w powietrze samolotów”.

Następnie oskarżył Palestyńczyków o obrażanie Arabii Saudyjskiej przez palenie jej flag i portretów jej przywódców oraz publikowanie obelżywych karykatur w mediach prowadzonych przez Fatah i Hamas. Al-Saaed dodał:

“Arabia Saudyjska chce tylko, by (Palestyńczycy) przestali szkodzić królestwu i jego obywatelom. Palestyńczycy muszą wiedzieć, że saudyjska ulica nie jest w stanie dłużej tego tolerować. Palestyńskie kierownictwo musi zająć racjonalne stanowisko zanim straci poparcie Arabii Saudyjskiej”.

Saudyjski politolog, Abdel Rahman Al-Mulhem, chwalił saudyjskiego księcia za ujawnienie  nieudacznictwa palestyńskich przywódców. “Maski spadły i została ujawniona prawda –  napisał Al-Mulhem. – Palestyńscy przywódcy mogli zakończyć tragedię Palestyńczyków przez zaakceptowanie Rezolucji 242 Narodów Zjednoczonych” – powiedział nawiązując do rezolucji z 22 listopada 1967 roku, która mówiła o “potrzebie działania na rzecz sprawiedliwego i trwałego pokoju, w którym każde państwo na tym obszarze może żyć w bezpieczeństwie i pokoju w uznanych granicach, wolne od gróźb lub aktów przemocy”.

Al-Mulhem powiedział, że w pełni zgadza się z twierdzeniem saudyjskiego księcia, że palestyńscy przywódcy nie chcą zakończyć konfliktu z Izraelem, ponieważ chcą zachować swoje prywatne interesy i dodał:

“Palestyńscy przywódcy stracili wiele okazji, które mogły zakończyć izraelsko-palestyński konflikt, ale zmarnowali te okazje, żeby mogli kontynuować handel sprawą palestyńską… Palestyńscy przywódcy wybrali sojusz z Iranem, wrogiem numer 1 arabskiego narodu. Co zrobił Iran dla Palestyńczyków od 1979 roku? Iran jest krajem terrorystycznym. Palestyńscy przywódcy ukradli środki finansowej pomocy wysłane dla palestyńskiej ludności i zbudowali rezydencje w Waszyngtonie, Paryżu i Londynie, ignorując cierpienia własnej ludności”.

Komentując wypowiedzi saudyjskiego księcia o korupcji i nieudolności palestyńskiego kierownictwa, Fahd Al-Szokiran, saudyjski badacz i publicysta, napisał, że Palestyńczykom “trzeba przypomnieć, że setki miliardów dolarów, jakie ich przywódcy otrzymali na poparcie ich sprawy od Arabii Saudyjskiej przez całą ich historię, mogły zbudować olbrzymie miasta palestyńskie”.

Zamiast tego, napisał Al-Szokiran, palestyńscy przywódcy użyli tych pieniędzy na kupowanie prywatnych samolotów i luksusowych budynków w Europie i w USA. „Dla palestyńskich przywódców sprawa palestyńska jest tylko projektem inwestycyjnym, który przynosi olbrzymie zyski” – powiedział.

“To dlatego słowa o potrzebie skutecznego, alternatywnego kierownictwa politycznego powoduje u nich panikę. Mowa księcia była jasna, bezpośrednia, ścisła i szczera. Jest ona dzwonem alarmowym. Sytuacja zmieniła się i każdy, kto chce rozwiązania, powinien szukać sposobów na osiągnięcie go”.  

Tymczasem palestyńscy przywódcy wydają się bać odpowiedzi na poważne oskarżenia wysunięte przez księcia Bandara bin Abdulaziza.

Ci przywódcy nie wysłali swoich ludzi na ulice, by palili saudyjskie flagi w proteście wobec krytyki ze strony księcia ani innych Saudyjczyków. Prezydent Autonomii Palestyńskiej, Mahmoud Abbas i jego dygnitarze są w pełni świadomi tego, że w odróżnieniu od ZEA i Bahrajnu, Arabia Saudyjska jest dużym i niezmiernie potężnym krajem. Wiedzą także, że utrata poparcia Arabii Saudyjskiej oznaczałaby utratę poparcia wielu innych krajów arabskich, ściśle związanych z królestwem.  

Najnowszy napad mediów saudyjskich na Palestyńczyków można widzieć jako preludium do pójścia przez Arabię Saudyjską w ślady ZEA i Bahrajnu przez nawiązanie stosunków z Izraelem. Co jest tymczasem ewidentne, to że jeśli chodzi o Arabię Saudyjską, Palestyńczycy znajdują się na bardzo cienkim lodzie. W rzeczywistości mogą zbudzić się i odkryć, że lód topi się w całym świecie arabskim.  


Khaled Abu Toameh – urodzony w 1963 r. w Tulkarem na Zachodnim Brzegu, palestyński dziennikarz, któremu wielokrotnie grożono śmiercią. Publikował między innymi w “The Jerusalem Post”, “Wall Street Journal”, “Sunday Times”, “U.S. News”, “World Report”, “World Tribune”, “Daily Express” i palestyńskim dzienniku “Al-Fajr”. Od 1989 roku jest współpracownikiem i konsultantem NBC News.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Danish neo-Nazi jailed for a year for desecrating over 80 Jewish graves

Danish neo-Nazi jailed for a year for desecrating over 80 Jewish graves

AFP


Accomplice yet to be sentenced for attack; pair also vandalized building adorned with two Stars of David, put stickers with logo of neo-Nazi group on rainbow-colored bench

Tombstones vandalized at the Jewish cemetery in Randers, Denmark, November 10, 2019. (Bo Amstrup/Ritzau Scanpix via AP)

COPENHAGEN — A Danish court on Friday sentenced a 39-year-old man with neo-Nazi sympathies to a year in prison for desecrating a Jewish cemetery in the western town of Randers.

The man and his 28-year-old accomplice were both found guilty of desecrating a graveyard and aggravated vandalism, but the latter’s sentence has yet to be handed down.

In November 2019, 81 years after Kristallnacht when Nazis smashed Jewish-owned stores, buildings and synagogues in Germany, the pair desecrated more than 80 tombstones, overturning some and covering others with graffiti.

The two were also found guilty of vandalism on two other occasions, for covering a building adorned with two Stars of David with paint and putting stickers with the logo of the neo-Nazi Nordic Resistance Movement (NMR) group on a rainbow-colored park bench.

This photo taken on November 10, 2019 shows tombstones painted with green graffiti and some overturned at the Oestre Kirkegaard Jewish cemetery in Randers, Denmark (Bo Amstrup / Ritzau Scanpix / AFP) / Denmark OUT

These “actions were sending a message that was intended to threaten, insult or degrade certain groups because of their beliefs, ethnic origins or sexual orientation,” police prosecutor Cathrine Brunsgaard Jacobsen said in a statement after the sentencing.

The 39-year-old, whose name was not disclosed, is a leading member of the Danish branch of NMR, according to the prosecutor.

Members of the Nordic Resistance Movement march in central Gothenburg, Sweden, September 30, 2017. (Fredrik Sandberg/TT via AP)

NMR, which designates itself as a “revolutionary national socialist” organization, was founded in Sweden in 1997 and is present in all of the Nordic countries.

Finland’s Supreme Court banned the organization in September, ruling that it violated freedom of speech laws by spreading “hateful rhetoric about immigrants, sexual minorities and Jews.”

In Denmark, the number of anti-Semitic acts rose by 50 percent from 2017 to 2018, the Jewish community said in 2019.

In February 2015, Copenhagen’s synagogue was targeted in an attack that left one person dead.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


How True Love Won the Day With Conrad Black

How True Love Won the Day With Conrad Black

SETH LIPSKY


The Memoir of Barbara Amiel, Who Confounded the Gossips in a Story for Our Time

One of the things that made me look forward to reading Barbara Amiel’s new memoir is something she said shortly before her husband, Conrad Black, departed for prison. It was at a dinner for him at the Breakers in Palm Beach, where ten or so editors had gathered to buoy his spirits. At some point during the evening, I leaned over to Barbara and asked whether she was going to be okay.

“The thing to remember about me,” Barbara replied, or words to that effect, “is that I am a Jewish girl from North London.” What I took her to mean is that she may have just lost the glittering life that comes with marriage to a British newspaper baron, but she has never been able to take anything for granted, always had to work her way up, and was tougher than one might guess.

Not that she wasn’t tested, as is clear in her extraordinarily affecting book. “Friends & Enemies” is billed as a “Life in Vogue, Prison, & Park Avenue.” It is certainly all that, and beautifully crafted. The early notices have focused on Ms. Amiel’s adventures and affairs between marriages. And her caustic comments on the friends and institutions that fell away once her husband lost his newspaper empire.

Yet it’s much more than that. It’s a glimpse of newspaperdom at its apogee, sketched by a brilliant newspaperwoman in her own right (Ms. Amiel was the first woman to be editor of a Canadian metropolitan daily, the Toronto Sun, and a columnist of the Times, the Telegraph, and Maclean’s). It’s a devastating look at high society. It’s a riveting courtroom drama that’s at times as tragicomical as Dickens.

It’s also a love story that, as her marriage prospered in adversity, confounded the gossips who’d predicted — and with a touch of glee — that she would throw over her husband after he was cast into prison. And it’s a Jewish story of an assimilated woman who turns out to feel fiercely the tug of Zion. That’s not the primary strand of this tale, but it glints throughout in one of its most poignant subplots.

The future baroness was born in London. Her father was a lawyer and then a soldier. Her parents divorced when she was eight, and her mother, after remarrying, took Barbara to Canada. She never again saw her biological father, who died by suicide, and she had to support herself since she was 15. She eventually landed at the Canadian Broadcasting Corporation, where she began her climb.

“Friends & Enemies” briefly covers Ms. Amiel’s first three marriages. They served mainly to put into relief the likelihood that the Black-Amiel union was genuinely beschert. The book touches on the world of competitive jewelry into which the marriage ushered Barbara Amiel. Yet at their home in Toronto, I was once shown, off Conrad Black’s private chapel, a library Conrad had constructed to honor his wife. It contained their Jewish books.

Who else can boast of such a jewel?

The first half of Ms. Amiel’s memoir includes the story of her most storied scoop. It happened at a dinner party at their London townhouse, where 100 friends had gathered for Boris Johnson. At one table the French ambassador remarked that the world’s troubles were all because of “that shitty little country Israel.” Asked the French envoy: “Why should the world be in danger of World War Three because of those people?”

Ms. Amiel herself didn’t, as she relates the story, actually hear the remark. Conrad Black did, but had a hard time believing his own personal ears. “I’m sorry,” said the press baron, “could you repeat that?” He later related the exchange to his wife. She was stuck for a column, and the rest is an uproarious bit of history. In the book, it comes shortly before the start of the long travail that would upend the Blacks’ life at the top.

It happens that I’ve long opposed the way the government piles on when it wants to make an example of an alleged criminal. I was on the Wall Street Journal editorial board when it defended Michael Milken. I supported President Clinton’s pardon of Marc Rich, and defended, among others, Martha Stewart. The Sun defended Conrad Black, and would have even hadn’t his company been an investor in — and he a founding director of — the paper.

That said, it’s hard to think of a federal case in which the claims made by the government were so vainglorious, the corporate value destroyed by the prosecution so outsized, and the vindication of the accused so complete. Or that found a chronicler who manages to capture as well as Barbara Amiel does the Kafkaesque qualities of the rack and the ratcheting attempts at personal annihilation.

It is an enormous testament that Conrad Black was acquitted outright of all of the most serious charges in the case and also the petty ones, like abusing his expense account and spending corporate cash on his wife’s birthday party. Enormous, too, that the remaining fraud convictions were vacated by the Supreme Court in a unanimous opinion (written by, in one of her finest hours, Justice Ruth Bader Ginsburg).

recomended by: Leon Rozenbaum
A bitter appeals judge reinstated one count, so that Black stood, wrongly, guilty of having committed a fraud and was, after being let out of prison, sent back, albeit for a reduced sentence. In the end, his appeal to the President — to whom the Constitution grants the power to wipe clean the slate — finally won the day, with a total and unconditional pardon, which can’t be questioned or reversed.

Today, the Blacks are still together — and, this memoir records, happily so. Toward the end of the story Ms. Amiel and her sister drive to Kitchener for the funeral of their distant mother, Vera. In the funeral venue, they discover, on the wall above her casket, a cross. They look at one another and, suddenly, dash to the microphone, where their mother’s birth into a great rabbinical dynasty is marked for the mourners of Zion and Jerusalem by the Jewish baroness from North London. What a trouper


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com