Archive | 2021/07/28

Brud, smród i prostytucja, czyli jak wyglądały hotele robotnicze w PRL-u

Katowice, październik 1969 r. Mężczyźni zakwaterowani w hotelu robotniczym Przedsiębiorstwa Budownictwa Miejskiego oglądają wystawę w klubie Kalejdoskop Młodych z okazji Dnia Trzeźwości (Fot. Kazimierz Seko / PAP)


Brud, smród i prostytucja, czyli jak wyglądały hotele robotnicze w PRL-u

Jacek Hołub


Pod koniec lat 40. XX w. w PRL-u budowniczowie Nowej Huty mieszkali w barakach, w których panowały tak podłe warunki, że powszechnie nazywano je “małym Oświęcimiem”. W 1953 r. inspektorzy wizytujący hotele robotnicze alarmowali, że rozwija się tam pijaństwo i kolportowane są pornograficzne zdjęcia.

.

Zarzygane schody, powybijane szyby, połamane stoły, brudna, zalana tanim winem pościel. Cerber w portierce – stara, otyła baba – długo oglądał moją legitymację. Były to bowiem purytańskie czasy, z aparatu wyrzucano dziewczynę za to, że na wycieczce zakładowej przespała się z chłopcem. Więc oczywiście do tego Domu Młodej Robotnicy mężczyzn nie wpuszczano. Na pierwszym piętrze pijana dziewczyna, jaskrawo umalowana, w waciaku powiedziała do mnie: „U, malutki, lalunia, pójdziemy w gruzy”. A potem przez wielkie sale pełne leżących dziewczyn, które piszczały, krzyczały, zgłaszały mi różne propozycje – tak wizytę w hotelu robotniczym dla dziewcząt przy ul. Ogrodowej w Warszawie opisywał Jacek Kuroń, na początku lat 50. kierownik wydziału propagandy zarządu stołecznego Związku Młodzieży Polskiej.

W 1953 r. w Polsce było 218 domów młodego robotnika (DMR), w których mieszkało 21,7 tys. dziewcząt i chłopców w wieku od 17 do 21 lat. Poza nimi działały setki zwykłych hoteli pracowniczych.

Najwięcej DMR-ów działało w województwach stalinogrodzkim (katowickim) oraz wrocławskim – po 78. Pokoje były zatłoczone, brudne i zapluskwione, a ich mieszkańcy słynęli z pijaństwa, skłonności do bitki, złodziejstwa i swobody seksualnej.

Wolny czas, który ma po pracy robotnik, brak rodziny i sąsiedztwa, brak zorganizowanej kontroli społecznej, która działa w wiejskiej społeczności lokalnej – to przyczyny demoralizacji – konkludował w 1957 r. socjolog Stefan Nowakowski. Młodzi i niewykształceni ludzie z prowincji nie byli przyzwyczajeni do dbania o wspólne mienie i odkładania pieniędzy z wypłaty. Większość przepijali i przejadali.

Który hotel robotniczy nazywano “małym Oświęcimiem”?

Zasady użytkowania hoteli regulowało zarządzenie ministra pracy i opieki społecznej z 7 maja 1951 r. Zgodnie z nimi każdy hotel – osobno dla kobiet i mężczyzn – powinien mieć sypialnie o rozmiarach w zasadzie nie większych niż 30 m kw. każda (…), obliczając na jednego mieszkańca 4,5 m kw. powierzchni podłogi, umywalnie powinny być urządzone w taki sposób, aby przypadał jeden kurek (kran) na 5-8 osób i jeden natrysk na 15-20 osób. W hotelu powinny być również ustępy o ilości nie mniejszej niż jeden otwór na 16 osób dla mężczyzn i nie mniejszej niż 12 osób dla kobiet. Noclegownie miały być ogrzewane, wyposażone w pralnie, izbę chorych oraz bibliotekę i świetlicę.

Jednak realia często odbiegały od założeń. Inspektorzy ZMP w 1953 r. alarmowali: W DMR przy Hucie im. Dzierżyńskiego w Dąbrowie Górniczej przez dłuższy czas nie zmieniano pościeli i nie opalano pokoi, mimo że dyrekcja bezpodstawnie potrącała z wypłat każdemu mieszkańcowi po 40 zł miesięcznie za węgiel. Chłopcy niszczyli taborety, stoły i szafy i używali tych przedmiotów jako podpałki do pieca. W DMR przy Głuchołaskich Zakładach Papierniczych brak jest misek, taborety, łóżek, widelcy [pisownia oryginalna] – kilku mieszkańców zmuszonych jest jeść z jednego talerza i jedną łyżką.

Pierwsze hotele robotnicze przy budowie kombinatu metalurgicznego w Nowej Hucie powstały pod koniec 1949 r. Latem 1955 r. mieszkało w nich już niemal 18 tys. osób, z czego 17 proc. stanowiły kobiety.

Ciasnota i fatalne warunki sanitarne sprawiały, że władze obawiały się wybuchu epidemii. Słomę w siennikach zmieniano czasem raz na rok, co było główną przyczyną wszawicy. Kontrolerzy z ZMP opisywali: Brud i smród, który powoduje stojąca woda na podłodze w jadalni powstała na skutek pęknięcia rur i podskórnej wody nie uprzątana przez nikogo oraz istniejące różne komórki, które są używane jako ubikacje, powoduje, że ochotnicy wolą jeść na zewnątrz budynku niż w jadalni.

W barakach dla nowohuckich robotników w Łęgu mieszkańcy przez dwa miesiące się nie kąpali, bo nie było łaźni. Miejsce to nazywano „małym Oświęcimiem”. Sekretarz Komitetu Miejskiego PZPR w Krakowie alarmował o fatalnych warunkach, ale jego monity ignorowano.

Warunki w hotelach robotniczych przerażały, ale były lepsze niż w domach rodzinnych robotników

Pracownicy nie dbali o hotele: zakwaterowani niszczą stolarkę, urządzenia wodociągowo-kanalizacyjne, instalacje świetlne, centralnego ogrzewania, częste jest wybijanie szyb, wyrywanie zamków itp. – odnotowano w 1951 r. w Wydziale Przemysłu Ciężkiego KC PZPR.

Na 771 kradzieży odnotowanych w milicyjnych kartotekach w 1954 r. w Nowej Hucie większość dokonały „elementy zdemoralizowane” w hotelach robotniczych. Minister hutnictwa Kiejstut Żemaitis wydał zarządzenie o odpowiedzialności zbiorowej za kradzieże. Jak komuś ukradną jakąś rzecz, wszyscy mieszkańcy muszą ją odkupić. Opłaca się niejednemu ukraść za zł 100, a dać składkę 15 czy 20 zł. Milicja Obywatelska jest bezradna w walce z kradzieżami – czytamy w notatce o sytuacji w Nowej Hucie z 1955 r.

W tym samym roku milicjanci interweniowali ponad 1,5 tys. razy podczas chuligańskich wybryków połączonych z upilstwem sprawców. W Nowej Hucie obowiązywała prohibicja, ale wódkę i samogon można było kupić w melinach. W hotelach Stoczni Gdańskiej co miesiąc po wypłacie około 15 proc. młodzieży nie przychodziło do pracy, urządzając w pokojach pijatyki, awantury, dopuszczano się kradzieży.

Choć warunki w hotelach mogły przerażać, często były lepsze niż w domach rodzinnych robotników.

Chłopskie chaty w większości były stare, ciasne i kryte strzechą. W 1947 r. 95 proc. mieszkańców powiatu kozienickiego nocowało w bunkrach, szałasach i prymitywnych barakach. Do 1956 r. aż 64 proc. gospodarstw nie miało elektryczności.

Dziewczęta, które przyjeżdżały do pracy w Zambrowskich Zakładach Przemysłu Bawełnianego (ZZPB), chwaliły sobie nowe życie. Nie musiały pracować w polu i przy zwierzętach, gotować ani sprzątać w obejściu. Jedna z nich, choć spała w łóżku z koleżanką, wymianę pościeli i obskurną stołówkę uważała za luksus.

Opłaty za nocleg nie były wysokie. Od 1956 r. – przez 20 lat – w zależności od kategorii hotelu i liczby osób w pokoju wynosiły od 30 do 210 zł miesięcznie, a przeciętne wynagrodzenie sięgało wtedy 1118 zł.

Osobnym problemem była prostytucja

Reportażysta Salomon Łastik z tygodnika „Nowa Kultura” krytykował separację małżeństw – mężowie mieszkali w hotelach dla mężczyzn, żony – dla kobiet: Należałoby wszystkim naszym dyrektorom odpowiedzialnym za zapewnienie dachu nad głową robotnikom zaproponować, by wstąpili do warszawskiego hotelu wieczorną porą i zobaczyli, jak mężowie siedzą skuleni na oknie koło portierni na Ogrodowej i chłepczą z garnuszka strawę, którą im żony ugotowały, by zobaczyli, jak zabiegają bez tchu do hotelu mężów, by im zanieść jedzenie, którego nie sądzono im w ciągu lat spożywać razem, po ludzku, przy stole. Może wówczas zrozumieliby, dlaczego młode, fizycznie i moralnie zdrowe dziewczęta rezygnują z myśli o zamążpójściu i godzą się często świadomie na dziecko pozamałżeńskie, by dać upust swoim macierzyńskim uczuciom, dlaczego tak wiele młodzieży obojga płci się zdeprawowało.

Mężowie czasem waletowali w domach dla pań. W notatce z Nowej Huty władze alarmowały, że przyczyną demoralizacji jest zamieszkiwanie w hotelach 600 małżeństw we wspólnych pomieszczeniach z samotnymi kobietami. Mężowie odwiedzają żony w hotelu, gdzie najintymniejsze współżycie odbywa się na oczach dzieci i współmieszkanek – odnotowano. W jednym z pokoi kontrolerzy zastali matkę z pięciorgiem dzieci. Cała szóstka spała na piętrowym łóżku – na górze kobieta z dwójką maluchów, na dole troje pozostałych. Razem z nimi mieszkały dwie inne robotnice.

Osobnym problemem była prostytucja.

Komendant milicji w Nowej Hucie szacował, że może ją uprawiać nawet 10 proc. lokatorek.

Mieszkańcy Zambrowa niechętnie patrzyli na młode prządki, które na początku lat 50. przyjeżdżały do pracy w kombinacie. Mówili na nie „szpule”, co – jak tłumaczyła jedna z aktywistek na łamach „Sztandaru Młodych” – oznaczało niepiękne słowo na literę „k”. Jesienią 1954 r. dyrektor zakładu narzekał, że część pracownic jest już w ciąży i trzeba wzmóc wysiłki, aby tej rzeczy zapobiec. Miejscowe kobiety oskarżały przyjezdne o demoralizację mężczyzn i roznoszenie chorób wenerycznych. Komitet PZPR i ZMP zalecał rozmowy z rodzicami źle prowadzących się prządek. Te z kolei narzekały, że są w niewybredny sposób zaczepiane przez stacjonujących w miasteczku żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Hoteli robotniczych przybywa z każdym rokiem

Hotele miały też wychowywać „nowego człowieka” oddanego sprawie socjalizmu. W świetlicach ZMP-owscy aktywiści mieli prowadzić „pracę polityczno-wychowawczą”. W DMR-ach przy Fabryce Papieru w Jeziornie organizowali zbiorowe czytanie prasy, dyskusje na aktualne tematy. W hotelu przy Chodakowskich Zakładach Włókien Chemicznych prowadzili szkolenia ideologiczne, organizowali wyjazdy do teatru i kina oraz wydawali gazetki ścienne, tzw. błyskawice.

W latach 1951-71 ze wsi do miast przeniosło się 2,2 mln Polaków. W 1971 r. w całym kraju działało już 1660 hoteli, w których mieszkało ponad 182 tys. osób, w tym ponad 3,5 tys. małżeństw. Zdecydowana większość małżonków mieszkała jednak osobno. Choć warunki się ucywilizowały – w niektórych hotelach działały nawet gabinety lekarskie i stomatologiczne – wciąż co czwarty budynek nie miał centralnego ogrzewania i ciepłej wody. Jak wyliczył GUS, na sto miejsc przypadało przeciętnie 2,8 wanny, 5,3 natrysku i 8,4 ustępu. Niemal 40 proc. lokatorów nocowało w pokojach czteroosobowych, co czwarty – w trójce, a ponad 7 proc. – w pomieszczeniach dla sześciu i więcej osób.

Dwie szafy i dwa kicze malarskie

Naukowcy z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych (IPiSS), którzy w 1975 r. odwiedzili hotele dziewięciu zakładów i zapytali lokatorów o warunki, usłyszeli długą listę skarg. Większość chciała mieć warunki przypominające własne mieszkanie, a nie „cele z numerami”. Marzyło im się wyposażenie pokoi według własnego uznania, a nie odgórnego rozdzielnika: 2 łóżka, 2 szafy, 2 krzesła, 2 stoliki nocne + 2 kicze malarskie. Dyrekcja noclegowni – pod groźbą kar – zabraniała nawet wieszania plakatów.

Robotnicy narzekali na niewygodne łóżka, brak mebli, lampek nocnych, firanek, zasłon i ciepłej wody. Jednak najbardziej dotkliwy był brud w łazienkach i kuchniach oraz mała liczba pryszniców i ustępów.

Lokatorzy skarżyli się też na współlokatorów nadużywających alkoholu i wszczynających awantury. Część osób unikała kontaktów. Nie piję, a oni takich nie lubią. Nawiązana znajomość sprowadza się do picia alkoholu – tłumaczyli badaczom z IPiSS. Polem do konfliktów był także zupełny brak kultury współżycia, niski poziom intelektualny. Odnośnie utrzymania porządku, dbania o przedmioty i urządzenia ogólnego użytku króluje ohydna zasada – przecież to nie moje własne, a dlaczego musiałbym dbać o państwowe?

W czerwcu 1976 r. minister pracy ustalił cztery kategorie hoteli i w zależności od warunków wprowadził nowe stawki opłat. Doba w pokoju dwuosobowym kosztowała od 2 do 4 zł, w cztero- lub pięcioosobowym – od 1,50 do 1,80 zł. Pensja wynosiła 4,3 tys. zł. Władze dopuściły wreszcie możliwość wspólnego mieszkania młodych małżeństw.

Z takiej możliwości skorzystali młody inżynier z żoną i dwiema córeczkami, którzy zamieszkali w czteropiętrowym hotelu Olsztyńskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Przemysłowego przy ul. Kętrzyńskiego 5. Byliśmy jedynym małżeństwem w całym hotelu – wspomina inżynier. – Ponieważ byłem z ” kadry technicznej”, dostaliśmy dla siebie duży pokój z umywalką, nad stołówką, z dala od innych lokatorów.

Małżeństwo zrobiło przepierzenie, by wydzielić kuchnię, ale musiało korzystać ze wspólnej toalety. Tego smrodu nie da się opisać. Trauma została mi do dzisiaj – opowiada żona budowlańca.

Po 1989 r. hotel robotniczy przy Kętrzyńskiego w Olsztynie – jak wiele innych – został sprywatyzowany, a potem upadł. Budynek został zaadaptowany na normalne mieszkania, na dole są sklepy.


Korzystałem m.in. z książek i opracowań: D. Jarosz, „Notatka o sytuacji w Nowej Hucie z października 1955 roku” oraz „Notatka o sytuacji w Domach Młodego Robotnika” w „Polska 1944/45-1989. Studia i materiały”, tom 2, Warszawa 1997; B. Balcerzak, „Warunki życia młodzieży i młodych małżeństw w hotelach pracowniczych”, Warszawa 1977; J. Kuroń, „Wiara i wina. Do i od komunizmu”; M. Fidelis, „Kobiety, komunizm i industrializacja w powojennej Polsce”, Warszawa 2015


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

2,000-year-old basilica unearthed in Ashkelon


2,000-year-old basilica unearthed in Ashkelon

ROSSELLA TERCATIN


“The basilica was first discovered in the 1920s by British archaeologist John Garstang who then covered it once again,” said Dr. Rachel Bar Nathan, IAA director of excavation.

The Basilica and the Odeon Complex in the Tel Ashkelon National Park
(photo credit: YANIV COHEN/NATURE AND PARKS AUTHORITY)

The remains of a magnificent Roman basilica, the largest in Israel, have been uncovered in Ashkelon in an excavation conducted by the Antiquities Authority (IAA) within a development project of the Tel Ashkelon National Park and will soon be accessible to the public, the Israel Nature and Parks Authority (INPA) announced on Monday.

Located just a few meters from the seashore, the structure, a public building, was divided into three sections: a main hall and two side parts. According to the archaeologists, the main hall was surrounded by massive marble columns as high as 13 m. and ornate with elaborated capitals, featuring plant motifs and in some instances an eagle – a Roman symbol. Their remains offer an insight into the splendor of the original building.

“The basilica was first discovered in the 1920s by British archaeologist John Garstang who led an expedition on behalf of the Palestinian Exploration Fund and then covered the structure once again,” said Dr. Rachel Bar Nathan, IAA director of excavation together with Saar Ganor and Federico Kobrin.

Archaeologist Saar Ganor with a capital in Tel Ashkelon National Park. (Credit: YOLI SHWARTZ ISRAEL ANTIQUITIES AUTHORITY)

The area would not be excavated again for almost a century, until a few years ago the works started one more time, in the years 2008-2012 and then in 2016-2018, when the INPA decided to develop the area and reconstruct part of the colonnade.

Among other things, a small odeon (theatre) was uncovered during the works.

“Garstang had already calculated the dimensions of the building, and seeing the remains of the marble columns, made with materials imported from Asia Minor, he had suggested that the basilica dated back to the time of King Herod the Great, since historian Josephus described how the king built a colonnaded hall and other structures in the city,” Bar Nathan said.

Appointed by the Romans as king of Judea in the second half of the 1st century BCE, Herod was known for the extensive construction and restoration works that were carried out around the land on his behalf, including the complete rebuilding of the Temple of Jerusalem.

“Our project started in 2016,” Bar Nathan said. “When we excavated the basilica we realized that while the original structure did date back to the time of Herod, as Garstang thought, the more grandiose elements, the marbles, the columns, were built later, around the 2nd-3rd century CE, the time of emperor Septimius Severus style.”

The archaeologists found some Herodian coins at the site.

Several massive marble sculptures from Severus’s era were also found, some of them portraying pagan gods, including Isis – an Egyptian deity depicted as Tyche, the city’s goddess of fortune – and Nike, the goddess of victory.

When Herod ruled over Judea, Ashkelon was a free city and a renowned trade port. A Jewish population lived there but did not represent the majority. Later, Ashkelon became a Roman city.

In Roman times, the basilica was not a religious building, but rather a public building in the center of the city used for commerce, court cases and other civic functions. In the following centuries, Christian churches would be inspired by this architectural structure.

An earthquake destroyed Ashkelon and the basilica in 363 CE. Its remains would be reused in the Abbasid and Fatimid periods – 8th-12th centuries CE – to build industrial installations in the area.

An operation to preserve and restore the complex, including the basilica and the theater, is currently being carried out by the IAA as part of a joint project by the INPA, the Ashkelon Municipality and the Leon Levy Foundation to develop the area and make it accessible to the public.
The organizations are also working on a new itinerary for visitors, touching all the main attractions in Tel Ashkelon, including an arched Canaanite gate.

“The Tel Ashkelon National Park combines a fascinating antiquities site with unique natural resources characteristic of the dunes in the coastal plain,” Shaul Goldstein, CEO of the INPA, said in a press release. “It was the first national park to be declared in Israel in the 1960s and since then, it has been constantly evolving and renewing for the benefit of visitors from all over the country.”


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


JEWISH PIONEERS RETURNING TO ALL “QUARTERS” OF JERUSALEM’S OLD CITY

JEWISH PIONEERS RETURNING TO ALL “QUARTERS” OF JERUSALEM’S OLD CITY

David Mark


While today is the traditional day for mourning over the First and Second Temples in Jerusalem and many other calamities, it is becoming clear that what happened in 1967 was only the beginning of the return to Jerusalem.
.

.
In the fifty plus years since Jerusalem’s liberation, young Jewish pioneers have returned to live across all of Jerusalem’s Old City. These pioneers are not “colonists” as the world wants to claim, but returnees.

Before the Arab pogroms of the 1920s and 1930s there was a Jewish majority in Jerusalem. Jews in fact lived across the entire Old City in what is now considered the Muslim and Christian Quarters

So how is it that today’s pioneers are so successful in reversing the Jewish exile from the Old City?

Faith.

Organizations like Ateret Cohanim, Ir David, Heritage House, and others are leading the way as a driving force in helping to connect, return, and develop Jewish neighborhoods throughout the Old City and Holy Basin.

Through education, purchases, and community activities, old Jewish neighborhoods where Jews were driven out are now resettled. Historical landmarks like Beit Wittenberg where Mark Twain stayed and the Old Yemenite Shul in Kfar Shiloach (today called Silwan) have been returned and restored.

So have we won? Have we liberated to the point where we no long have to cry and fast on Tisha B’Av. Not yet, but we are well on our way.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com