Tal Gilboa.
„Gdybym nie wierzyła Netanjahu, nie zostałabym na stanowisku ani sekundy dłużej”
Ruthie Blum
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Tal Gilboa, doradczyni premiera ds. praw zwierząt, której siostrzeniec jest zakładnikiem w Strefie Gazy, wierzy w siłę Netanjahu i obietnicę zwrócenia wszystkich jeńców.
.
Po raz pierwszy spotkałam Tal Gilboa w lipcu 2023 r. Podczas naszego pełnego optymizmu spotkania nie mogłyśmy sobie wyobrazić, że zaledwie trzy miesiące później jej ukochany siostrzeniec Guy — 22-letni syn jej siostry Meirav i szwagra Ilana — zostanie brutalnie porwany do Gazy przez terrorystów z Hamasu. To, że jest tam do dziś, pełne 11 miesięcy później, jest jeszcze bardziej niepojęte.
Tal po raz drugi jest doradczynią premiera Izraela Benjamina „Bibi” Netanjahu ds. praw zwierząt. Pełniła tę funkcję w jego poprzednim rządzie — tym, który został zastąpiony przez rotacyjną koalicję kierowaną przez Jaira Lapida i Naftalego Bennetta.
Kiedy Bibi powrócił do sterów w grudniu 2022 r., zatrudnił ją ponownie. Przedsięwzięciem bliskim obojgu było promowanie hodowanego w laboratoriach mięsa i obniżanie jego kosztów poprzez wykorzystanie sztucznej inteligencji.
Znałam jej wystąpienia w panelach politycznych w telewizji i wiedziałam, że wygrała izraelską wersję reality show „Big Brother” w 2014 roku. Moje zainteresowanie naprawdę wzrosło, gdy stała się celem ataków lewicy za odmowę podporządkowania się modzie intersekcjonalności jej kolegów, samozwańczych aktywistów, ale wcale nie liberalnych.
Kiedy przez krótki czas pracowałam w biurze premiera, przedstawiłam się jej i powiedziałam, że półtora roku wcześniej napisałam artykuł na temat hipokryzji jej krytyków.
Biorąc pod uwagę sposób, w jaki jest traktowana od czasu masakry Hamasu 7 października — pomimo porwania jej siostrzeńca z Nova Music Festival — uznałam, że nadszedł czas na kolejny artykuł broniący jej przed oszczerstwami. Ale zamiast tego postanowiłam pozwolić jej mówić samej za siebie.
Poniżej są fragmenty naszego wywiadu, jednak aby zachować pełną przejrzystość, należy opisać go jako rozmowę między dwiema przyjaciółkami o podobnych poglądach.
Pytanie: Jak zareagowałaś na konferencję prasową, którą premier Netanjahu zorganizował w języku hebrajskim 3 września?
Odpowiedź: Uważałam, że nie kierował jej do ludzi takich jak ja, którzy są bardzo zaangażowani politycznie. Jestem aktywna od czasów liceum, kiedy protestowałam przeciwko porozumieniom z Oslo, a po wojsku, jako młoda matka, kiedy protestowałam przeciwko wydaleniu z Gusz Katif [wycofaniu się z Gazy w 2005 r.]. Nawiasem mówiąc, wszystko, przed czym wtedy ostrzegaliśmy, spełniło się.
Chodzi o to, że doskonale zdaję sobie sprawę ze znaczenia Korytarza Filadelfijskiego, więc nie potrzebowałam wyjaśnień Netanjahu. Nie, konferencja prasowa była dla ludzi takich jak moja siostra, Meirav, matka Guya, która nie tylko zamartwia się o syna w niewoli Hamasu w Gazie, ale niedawno przeszła operację na otwartym sercu.
Po operacji cała rodzina spędziła z nią czas w szpitalu, rozmawiając o sytuacji. Forum Rodzin Zakładników i Zaginionych – nazwa błędna, ponieważ grupa nie reprezentuje wszystkich rodzin – wprawia ją i pozostałych krewnych zakładników w szaleństwo. Wszystko, co robią, to twierdzą, że Netanjahu torpeduje każdą możliwą umowę z Hamasem, skupiając się na Korytarzu Filadelfijskim i robiąc wszystko, aby zapewnić, że zakładnicy nie wrócą. Nieważne, że już odzyskał 140 zakładników.
Wyjaśniłam siostrze, że Korytarz Filadelfijski jest zbiornikiem tlenu Hamasu i że obecnie jedyną osobą, która twardo stoi w imieniu Guya – i robi to samotnie – jest Netanjahu.
Przyznałam również, że gdybym była ciotką zakładnika, którego uwolnienie zaplanowano na pierwszą fazę umowy, gdyby taka umowa istniała, mogłabym mówić co innego. Ale jestem ciotką Guya. A jeśli Korytarz Filadelfijski zostanie podarowany Hamasowi w pierwszej fazie umowy, nie zobaczę go wracającego do domu, ponieważ oddanie go pozbawiłoby Hamas wszelkich możliwości nacisku. Oznacza to również, że zakładnicy mogliby zostać przemyceni z Gazy do innych krajów, nawet Iranu, a Hamas mógłby się dozbroić.
Hamas zgodził się na porozumienie [w listopadzie] przed wjazdem do Gazy ciężarówek z pomocą humanitarną i gdy Siły Obronne Izraela były w trakcie poważnej inwazji lądowej w Strefie. Hamas zobaczył, że kończy mu się „tlen” i dlatego nie miał innego wyjścia, jak tylko zawrzeć porozumienie.
Niestety – i mam co do tego mieszane uczucia, bo ostatecznie część żywności z tych ciężarówek trafia do zakładników – z powodu pomocy humanitarnej docierającej do Gazy Izraelowi pozostało jedynie wywieranie presji militarnej i nieustępowanie.
Ponownie, jak powtórzyłam mojej siostrze, jedyną postacią, która potrafi pozostać stanowcza w tej sprawie, jest Netanjahu. Zwróciłam również uwagę, że nie ma to nic wspólnego z polityką. Nawet gdyby to Lapid lub Bennett zachowywali się w ten sposób — choć jestem pewna, że by tak nie postępowali — poparłabym ich. Podkreśliłam, że my, rodziny młodych mężczyzn przetrzymywanych w Gazie, musimy być wdzięczni, że Netanjahu jest premierem, ponieważ pracuje nad zapewnieniem ich powrotu.
P: W przeciwieństwie do wielu Izraelczyków nie wierzysz, że Izrael powinien za wszelką cenę zawrzeć umowę w sprawie uwolnienia zakładników, skoro wszyscy oni zostali porzuceni 7 października przez wojsko i rząd?
O: Mój siostrzeniec był wśród wszystkich ofiar porzuconych 7 października. Poszedł na imprezę zatwierdzoną przez IDF w pobliżu ogrodzenia granicznego z Gazą, chociaż w czasie święta Simchat Torah nie było tam prawie żadnego wojska. A na wydarzeniu było 5000 osób!
Jest więcej. W południe 7 października, kiedy Hamas opublikował nagranie porwania Guya z Eviatarem Davidem i dwoma innymi ich przyjaciółmi, Ron Zarfati i Idanem Hermatim (kilka dni później dowiedzieliśmy się, że Ron i Idan zostali zamordowani), pojechałam na posterunek policji w Ofakim, żeby odebrać Gala, starszego brata Guya, który pojechał tam, by mieć oko na Guya, ponieważ był to jego pierwszy festiwal muzyczny. Jechałam tam jak szalona, 200 km/h. To był totalny chaos.
Guy Gilboa-Dalal, sfotografowany przez hamasowskich porywaczy w Gazie. Zdjęcie: Dzięki uprzejmości i za zgodą rodziny.
To było straszne i traumatyczne dla wszystkich. Mimo to jest jedna rzecz w bezpośrednim następstwie masakry, za którą tęsknię: sposób, w jaki my, Izraelczycy, mieliśmy poczucie jedności. Wiedzieliśmy, że naszym wrogiem był Hamas, a nie Netanjahu. Ale ruch protestacyjny, który był aktywny przed masakrą — wszystkie organizacje, które sprzeciwiały się prawicowej koalicji Netanjahu i demonstrowały na ulicach przeciwko reformom sądownictwa, które chciał przeforsować jego rząd — porwały Forum Rodzin Zakładników i Zaginionych.
Stało się to bardzo szybko. Zaledwie dwa tygodnie po masakrze poszłam na Plac Zakładników w Tel Awiwie, gdzie już wisiały banery i transparenty wzywające Netanjahu do rezygnacji. Ludzie byli już wyposażeni w koszulki, naklejki, plakaty i namioty z demonstracji na ulicy Kaplan [wszyscy działający pod hasłem „byle nie Bibi” i przeciwko reformie sądownictwa]. Wtedy zrozumiałam, że zakładnicy przestaną być sprawą, w której jest konsensus.
Niestety, miałam rację. Chociaż w Izraelu nie ma ani jednej osoby, która nie chciałaby, aby zakładnicy wrócili, część społeczeństwa nie chce być utożsamiana z protestującymi i przestała nosić żółtą wstążkę i plakietkę z hebrajskim hasłem: „Sprowadźcie ich do domu teraz!”. Zamiast tego chcą, aby przesłanie było skierowane za granicę, po angielsku, i brzmiało: „Uwolnij ich. Uwolnij ich”.
Ale kiedy nalegałam na ludzi na Placu Zakładników, żeby nie zamieniali tego w wydarzenie polityczne, potraktowano mnie jak agitatorkę. Pewna kobieta krzyczała, że 7 października to „przez ciebie i twojego Bibi!” Ktoś inny zapytał: „Czy Bibi cię tu przysłał?” Odpowiedziałam: „Nie, Hamas mnie tu przysłał”. Nagle nie byłam już kimś, kogo bliski jest zakładnikiem w Gazie. Byłam po złej stronie politycznej.
Kiedy byłam wśród rodzin zakładników uczestniczących w spotkaniu z Netanjahu, przywódcy ruchu protestacyjnego pisali o mnie okropne rzeczy w mediach społecznościowych, w tym kwestionowali, co w ogóle tam robiłam, i oskarżali mnie o podlizywanie się premierowi. Nie pomogło, gdy inni stanęli w mojej obronie, wskazując, że mój siostrzeniec jest zakładnikiem.
Widzą, że pracuję w biurze premiera, a to wystarczy, by mnie zaatakować. Niektórzy komentujący na X nawet powiedzieli, że żałują, że moje córki nie zostały porwane przez Hamas.
Czego nie widzą, to jak nieumyślnie pomagają Hamasowi. Kiedy szef związku zawodowego Histadrut, Arnon Ben-David, próbował zamknąć gospodarkę w zeszłym tygodniu, napisałam do niego, że pokazuje Hamasowi nie tylko to, że nie musi płacić ceny za egzekucję sześciu zakładników z zimną krwią, ale także przekazuje wiadomość, że terrorystom opłaca się to robić. I mój siostrzeniec tam jest! Za kogo ci ludzie się uważają, że sądzą, że mają prawo to robić?
P: Czy rodziny zakładników, które protestują przeciwko Netanjahu i domagają się porozumienia za wszelką cenę, stanowią mniejszość czy większość?
O: Ważne jest zrozumienie, że większości rodzin w ogóle nie słychać. Nie wiesz, kim są. Słyszysz te same cztery rodziny po jednej stronie debaty i inne cztery po drugiej stronie debaty. Tak więc powstały dwie rzekomo przeciwstawne strony.
Nie chodzi o to, że nie rozumiem tych, którzy wzywają do zawarcia umowy „teraz, teraz, teraz” za wszelką cenę. Ta sytuacja rujnuje ci życie. Nie możemy spać, widząc obraz przerażonych oczu Guya, gdy jest brany do niewoli. Jesteśmy w stanie ciągłego niepokoju. Ale mam problem ze zrozumieniem, dlaczego rodzice młodych mężczyzn tak mocno naciskają, skoro umowa, o której słyszymy, jest sprzeczna z ich interesami.
P: Jak wytłumaczysz sprzeciw resortu obrony wobec strategii Netanjahu?
O: Moja utrata wiary w IDF — nie w żołnierzy — jest bardzo poważna; i nie dotyczy tylko mnie. Wielu Izraelczyków nie ufa już temu, co mówi establishment wojskowy. Wojsko przeszło przez niepokojący proces na przestrzeni lat. Kiedy byłam w wojsku, całkowicie podziwiałam dowódców. Mieli jasność co do oceny wroga i ochrony społeczeństwa. Dzisiaj już nie jest to jasne. Armii coś się pomieszało. Można to zobaczyć od 7 października. Najwyższa kadra odsuwa na bok dowódców, którzy żądają zwycięstwa nad wrogiem, chociaż taka powinna być ich rola.
P: Czy jest coś, co Netanjahu mógłby zrobić lepiej w obecnych okolicznościach?
O: Netanjahu musi więcej mówić do opinii publicznej. Ludzie nie rozumieją. I nie jestem pewna, czy jest ktoś bardziej elokwentny niż on, kto mógłby jasno wyjaśnić, dlaczego robi to, co robi. Uczestniczę we wszystkich spotkaniach z rodzinami zakładników i za każdym razem przypominam sobie, jakie to szczęście, że to on rządzi. Nikomu nie wciska kitu; mówi nam twardą prawdę prosto w oczy.
Kiedy zapytano go, jak zareagowałby, gdyby jego własne dziecko było w Gazie, odpowiedział: „Gdyby mój syn tam był, zrezygnowałbym. Nie byłbym w stanie podejmować przemyślanych decyzji. Przyznaję”.
Kiedy rodziny mówią mu, że nie rozumie, przez co przechodzą, bo nie jest na ich miejscu, odpowiada: „To prawda, że nie jestem na waszym miejscu. Ale wy też nie jesteście na moim. Jestem premierem Izraela, ze wszystkim, co się z tym wiąże, zwłaszcza teraz”.
Jak nieustannie przypominam mojej siostrze: to niesamowite, ile siły wymaga od niego stanie przed zdewastowanymi rodzinami i powiedzenie im, że nie są na jego miejscu. Ale zawsze zapewnia nas również, że jest zdecydowany przywrócić wszystkich zakładników.
Wierzę mu. Gdybym nie wierzyła, nie zostałabym w biurze ani sekundy dłużej. Od samego początku nikt tam mnie nie okłamał. Na przykład miesiąc po rozpoczęciu wojny, kiedy rząd prowadził rozmowy na temat umowy o uwolnieniu kobiet i dzieci jako zakładników, minister ds. strategicznych Ron Dermer zaprosił mnie do swojego biura. Wyraziłam obawy co do tej umowy, ponieważ było jasne, że Guy nie zostanie w nią włączony. Ze łzami w oczach Dermer powiedział: „Tal, zwrócimy każdego, kogo możemy, żywego. Nie mamy tu do czynienia z jakimś krajem; to mordercza organizacja terrorystyczna”. Przygotował mnie na fakt, że będzie umowa o uwolnieniu kobiet i dzieci — bez Guya.
Następnie powiedział, że Izrael „zapłaci wysoką cenę za zakładników”. Netanjahu również wielokrotnie to powtarzał. Jestem pewna uczciwości rządu w kwestii zwrotu zakładników i równie pewna, że strategia Forum Rodzin była błędna od samego początku.
P: Czy udało ci się przekonać o tym siostrę?
O: Moja siostra, która jest zupełnie załamana, odpowiedziała: „Nie masz pojęcia, jak bardzo mnie uspokajasz”.
Próbuję powstrzymać ją przed pogrążeniem się w rozpaczy. Jednym ze sposobów jest przypominanie jej, że Guy, choć ma łagodną duszę, będzie silny. Przeżyje.
Guy Gilboa-Dalal w szczęśliwszych czasach, zanim został porwany przez terrorystów Hamasu do Gazy.
Ruthie Blum – wieloletnia publicystka “JHerusalem Post”
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com