I w końcu: Uznajcie Palestynę, nie zważając na konsekwencje

Ambasada Palestyny w Warszawie (Wikipedia)


I w końcu: Uznajcie Palestynę, nie zważając na konsekwencje

Sheri Oz


Niniejsze śledztwo analizuje, co w praktyce przyniosło 157 uznań państwowości Palestyny

Pokazałam w moim poprzednim artykule, że świat poświęca „Palestynie” więcej uwagi niż jakiejkolwiek innej nieuznawanej, samozwańczej jednostce państwowej — fascynacja ta wynika z poparcia dla sprawy, która nie wymaga żadnej odpowiedzialności (ponieważ winą obarcza się Żydów).

Tym razem pytam, co ta uwaga rzeczywiście przyniosła i co uznanie bez realnych podstaw może faktycznie zdziałać w świetle dotychczasowych światowych doświadczeń.

Od swojego powstania w 1945 roku z 51 państwami członkowskimi, ONZ rozrosła się do 193 krajów. Część z nich odniosła sukces, budując funkcjonujące instytucje i stabilne społeczeństwa. Inne pogrążyły się w wojnach domowych, autorytaryzmie lub trwałej zależności od pomocy zewnętrznej. Różnica rzadko leżała w samym momencie uznania, lecz raczej w istnieniu funkcjonującej infrastruktury państwowej jeszcze przed uznaniem.

Trwają wysiłki, by dodać Palestynę do grona państw suwerennych — ostatnio do grona 157 państw członkowskich ONZ, które uznały Palestyńskie Państwo, dołączyły Kanada, Francja, Australia i Wielka Brytania.

Wzorzec uznania państwowości Palestyny bez infrastruktury niezbędnej do jej realizacji stanowi kluczowy element zjawiska, które seria Ciche porzucenie państwowości palestyńskiej dokumentuje: państwa Zatoki Perskiej zwróciły się ku partnerstwom gospodarczym z Izraelem. Egipt i Jordania przedkładają bezpieczeństwo granic nad solidarność. USA i Europa oferują wsparcie retoryczne, unikając jednocześnie instytucjonalnego zaangażowania, jakiego wymagałaby realna państwowość. Uznanie bez fundamentów staje się doskonałym narzędziem tego porzucenia: symboliczne gesty, które zaspokajają potrzeby antyizraelskich odbiorców krajowych, jednocześnie uniemożliwiając powstanie realnego państwa.


Teatr uznań

Zwolennicy uznania twierdzą, że jest ono zarówno moralne, jak i praktyczne: stanowi prawo wynikające z prawa międzynarodowego, katalizator budowania państwowości oraz klucz do pokoju. Prezydent Francji Emmanuel Macron nazwał je „jedynym rozwiązaniem, które pozwoli Izraelowi żyć w pokoju”. Sekretarz generalny ONZ António Guterres powtarza, że państwowość palestyńska to „jedyna droga do trwałego pokoju”.

Prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas argumentował, że Palestyna będzie wtedy negocjować „z pozycji państwa członkowskiego ONZ, którego terytorium jest militarnie okupowane przez inne”, osiągając „suwerenną równość”, która zmienia wszystko. W 1978 roku palestyński historyk Walid Khalidi pisał, że państwowość zapewni „psychologiczny przełom”, kończący „anonimową, widmową egzystencję Palestyńczyków jako narodu-nieistniejącego”. Te same psychologiczne motywy pojawiają się w niedawnym badaniu palestyńskich aktywistów.

Argumenty te mają silny oddźwięk wśród pro-palestyńskich środowisk, lecz nie odpowiadają na kluczowe pytanie: w jaki sposób zmienią one ministerstwa, które nie są w stanie same się finansować, granice, które nie znajdują się pod kontrolą Palestyńczyków, czy system polityczny z dwoma rywalizującymi rządami? Uznanie może wpłynąć na psychologię i status, ale nie na zdolność działania.

A dopóki Izrael pozostaje nieodzownym wrogiem, palestyńscy przywódcy są zwolnieni z odpowiedzialności za rządzenie — każda porażka staje się dowodem na ich ofiarność, a nie impulsem do reformy.


Palestyna nie przypomina żadnego udanego nowego państwa

Historia pokazuje, że uznanie bez fundamentów nie przynosi suwerennej trwałości — niezależnie od tego, jak państwo powstało. W porównaniu z warunkami, które umożliwiły funkcjonowanie innych nowych państw, Palestynie brakuje jakiejkowiek kluczowej podstawy:

  • W przeciwieństwie do państw zdekolonizowanych, Palestyna nie odziedziczyła instytucjonalnych struktur. Indie i Indonezja przejęły po koloniach biurokrację, sądy i systemy podatkowe umożliwiające natychmiastowe funkcjonowanie. Pakistan również, choć cierpiał z powodu słabej spójności. Nawet Zimbabwe, mimo że później upadło, zaczęło z odziedziczonymi strukturami administracyjnymi z układów z Lancaster House. Turcy osmańscy, Brytyjczycy, Jordańczycy i Egipcjanie nie pozostawili Palestyńczykom żadnego spójnego dziedzictwa administracyjnego.
  • W przeciwieństwie do kontrolowanych procesów transformacji, Palestyna nie przeszła przez okres wymuszonego budowania instytucji. Liban początkowo osiągnął stabilność dzięki paktowi narodowemu o podziale władzy, choć później pogrążył się w wojnie domowej. Namibia osiągnęła sukces dzięki latom nadzorowanego przez ONZ procesu przejściowego, wyborom i rozbrojeniu. Gdy darczyńcy próbowali powiązać swoją pomoc z reformami edukacyjnymi i innymi, Autonomia Palestyńska nic nie zrobiła i nie poniosła żadnych konsekwencji. Uznanie zostałoby przyznane bez choćby cienia przygotowania instytucjonalnego.
  • W przeciwieństwie do udanych secesji, Palestyna nie posiada zjednoczonych instytucji, wyraźnej kontroli terytorialnej ani historii reform. Bangladesz, mimo że narodził się z wojny i głodu, zbudował funkcjonujące instytucje powiązane z reformami. Słowenia odniosła sukces dzięki kontroli terytorium i integracji regionalnej. Palestyńska Autonomia rządzi częścią Zachodniego Brzegu, podczas gdy Gaza znajduje się pod kontrolą Hamasu — brak wspólnego systemu prawnego czy jednolitego dowództwa sił zbrojnych.
  • Niektórzy mogą twierdzić, że podzielona władza Palestyny przypomina Jemen, który mimo istnienia konkurencyjnych rządów jest nadal uznawany międzynarodowo. Ale Jemen pokazuje bezsens uznania bez jedności: świat nadal nazywa go jednym państwem, mimo że w praktyce stanowi rozdrobniony krajobraz konkurujących reżimów.
  • Nawet gdyby świat uznał Gazę i Zachodni Brzeg jako dwa oddzielne państwa, problemy nie znikną. Do 7 października Gaza miała kontrolę terytorialną, ale brakowało jej zdolności gospodarczej i legitymacji. Autonomia Palestyńska ma na papierze ministerstwa, sądy i legislaturę — ale są one rozproszone i zależne od darczyńców. Uznanie nie przekształci ich w suwerenne instytucje — tylko utrwali istniejące dysfunkcje.
  • W przeciwieństwie nawet do nieudanych secesji, Autonomia Palestyńska nie ma podstawowej kontroli terytorialnej, jaką miały Sudan Południowy czy Erytrea przed uznaniem. Sudan Południowy pogrążył się w wojnie domowej już po dwóch latach, mimo wcześniejszej kontroli terytorium i zjednoczonego przywództwa.

Choć argument prawny o prawie do samostanowienia jest formalnie poprawny, nie stwarza on instytucjonalnej infrastruktury, jakiej wymaga realna suwerenność. Konferencja z Montevideo określiła minimalne kryteria państwowości, ale historia pokazuje, że spełnienie ich — jak w przypadku Sudanu Południowego, Erytrei czy Liberii — przynosiło legalną suwerenność, ale niekoniecznie jej funkcjonalność. Pytanie nie brzmi, czy Palestyna może zostać ogłoszona państwem w teorii, lecz czy takie państwo przetrwa w praktyce.

Nawet Palestyńczycy, tacy jak Samer Sinjlawi czy Yousef Munayyer, przyznają, że obecne wysiłki na rzecz uznania to głównie „ćwiczenia performatywne”.


Idealne rozwiązanie dla tych, którzy Palestynę porzucają

Dla wszystkich aktorów analizowanych w serii Ciche porzucenie, uznanie Palestyny bez fundamentów stanowi idealny wynik. Państwa Zatoki mogą deklarować solidarność, jednocześnie zacieśniając więzi gospodarcze z Izraelem. Egipt i Jordania zaspokajają nastroje społeczne, zachowując stabilność granic. Europejscy liderzy mogą sygnalizować postępowe wartości bez podejmowania zobowiązań dotyczących bezpieczeństwa lub przyjmowania uchodźców. Politycy amerykańscy unikają konieczności wyboru między konkurującymi grupami wyborców.

Wszyscy skutecznie „zarządzają” kwestią palestyńską, a państwowość Palestyny pozostaje na zawsze aspiracją, nigdy realizacją.


Miraż uznania

Uznanie to politycznie tani gest. Zadowala aktywistów i państwa-darczyńców, świetnie wypada w przemówieniach dyplomatycznych. Ale nigdy nie zbudowało systemu podatkowego, funkcjonującej legislatury, sądów, służby zdrowia czy sieci energetycznej. W 2005 roku RAND oszacował, że budowa infrastruktury państwa palestyńskiego kosztowałaby 33 miliardy dolarów w ciągu 10 lat — dziś byłoby to ponad 50 miliardów. Faktyczna pomoc wynosi około 1,8 miliarda dolarów rocznie, z czego znaczna część ginie przez korupcję, wypłaty dla bojówek i pensje lub emerytury dla terrorystów — w zależności od liczby zabitych Żydów.

Uznanie nie zniweluje tej różnicy.


Historyczny werdykt

Dowody porównawcze są jednoznaczne: uznanie Palestyny bez instytucjonalnych fundamentów gwarantuje porażkę. Nowe państwa upadały z powodu słabych instytucji, wojen zastępczych, presji sekciarskich, wrogich sąsiadów lub kruchej gospodarki. Te czynniki mają większe znaczenie niż uznanie prawne.

Zwolennicy Palestyny twierdzą, że uznanie zainicjuje budowę państwa. Historia pokazuje coś przeciwnego: uznanie staje się celem samym w sobie, a nie początkiem rządzenia.

Nawet umiarkowane głosy palestyńskie uznają ten stan rzeczy. Samer Sinjlawi podkreśla, że „Palestyńczycy muszą odpowiedzieć na uzasadnione obawy bezpieczeństwa Izraela” oraz że „presja międzynarodowa nie przekona Izraelczyków, podobnie jak polityczny teatr uznań”. Jego zdaniem należy skupić się na „realnych reformach”, a nie na symbolicznych gestach.


Droga naprzód

Analiza porównawcza nie pozostawia złudzeń. Zwolennicy państwowości palestyńskiej mogą nadal dążyć do zewnętrznego uznania bez fundamentów i zaakceptować historyczne schematy porażki. Mogą pozostać uwięzieni w iluzjach udających postęp. Albo mogą otworzyć się na różnorodne palestyńskie głosy — nie tylko te najgłośniejsze i antyizraelskie — i odpowiednio dostosować swoje plany.

Izrael ma wybór: może dalej reagować jedynie na presję międzynarodową. Może utrzymywać status quo, skupiając się wyłącznie na zarządzaniu bezpieczeństwem. Albo może przejąć inicjatywę i ogłosić suwerenność nad Judeą, Samarią i Gazą — tworząc fakty dokonane, odzwierciedlające cały bieg historii.

Uznanie bez fundamentów to ostatni etap porzucenia — gest dyplomatyczny, który nie zmienia niczego w terenie, ale podtrzymuje ostrą antyizraelską retorykę.


Aneks

  • Dekolonizacja – dziedziczenie instytucji
    Fala dekolonizacji po II wojnie światowej przyniosła dziesiątki nowych państw. Wiele z nich odziedziczyło kolonialne biurokracje, sądy i systemy podatkowe, umożliwiające natychmiastowe funkcjonowanie. Inne n
  • Nie poradziły sobie — nie tylko z powodu słabych instytucji, ale także przez wojny zastępcze w czasie zimnej wojny czy „klątwę surowcową”. Uznanie samo w sobie nigdy nie wystarczało.
  • Warunkowa niepodległość – uznanie z wymogami
    Niektóre państwa uzyskały uznanie dopiero po spełnieniu określonych reform pod nadzorem zewnętrznym. Czasem to działało, czasem nie. Liban, choć miał ustalenia dotyczące podziału władzy, ostatecznie rozpadł się pod naporem demograficznych i sekciarskich napięć — pokazując, że zewnętrzny nadzór nie chroni kruchego społeczeństwa przed wewnętrznymi podziałami.
  • Secesje – sukces i upadek
    Uznanie przyznawano także oderwanym państwom — z mieszanymi rezultatami. Nawet gdy nowe państwa kontrolowały swoje terytorium, czynniki takie jak fragmentacja etniczna, wrodzy sąsiedzi czy brak podstaw gospodarczych często decydowały o ich trwałości.
  • Procesy pod nadzorem ONZ i państwa częściowo uznane
    Niektóre państwa powstały pod bezpośrednim zarządem międzynarodowym lub są tylko częściowo uznawane. Ich losy zależały od trwałości międzynarodowego zaangażowania: tam, gdzie opieka była długoterminowa, jak w Timorze Wschodnim, państwa pozostały kruche, ale pokojowe; tam, gdzie uznanie było sporne, jak w Kosowie, nierozwiązane spory ograniczały integrację mimo sprawnego rządzenia.

Link do oryginału: https://ozsheri.substack.com/p/recognition-of-palestine-without?source=queue

Israel Diaries, 26 października 2025


Sheri Oz

Urodzona w Kanadzie w 1951 roku, w wieku 26 lat wyemigrowała do Izraela, gdzie studiowała rolnictwo, po studiach wróciła do Kanady, studiowała psychologię. W 1986 wróciła do Izraela zajmując się psychoterapią rodzin. Autorka książki  Overcoming Childhood Sexual Trauma: A Guide to Breaking Through the Wall of Fear for Practitioners and Survivors

Sheri Oz prowadzi blog Israel  Diaries.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com