Konferencja w Wannsee. Jak przetrwał wojnę protokół z tajnej narady o Holocauście?
Bartosz Wieliński
Uczestnicy konferencji w Wannsee w 1942 r. Od lewej: Adolf Eichmann – szef sekcji żydowskiej w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA), Heinrich Müller – szef Gestapo w RSHA i Reinhard Heydrich – szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (Wikimedia Commons)
80 lat temu odbyła się konferencja w Wannsee. W ekskluzywnej willi na przedmieściach Berlina piętnastu wysokich urzędników III Rzeszy, jedząc śniadanie, zaplanowało, jak wymordować 11 milionów Żydów.
.
W koszarach imienia generała Lesleya McNaira ruch był jak w ulu. Dżipy i wojskowe ciężarówki krążyły między blokami wielkiego kompleksu, nad którym górowała wysoka na dziewięć pięter wieża zegarowa. Żołnierze czyścili broń, rekruci biegali wzdłuż uliczek, śpiewając marszowe piosenki. W kasynach niemieckie kelnerki rozkładały kwiaty w stojących na stolikach wazonach, a kucharze uwijali się, szykując posiłki. W sztabowych biurach stukały maszyny do pisania. Wojskowa biurokracja produkowała dziesiątki raportów dziennie.
Koszary McNaira w Lichterfelde na południowo-zachodnim skraju Berlina były jedną z czterech wojskowych baz w amerykańskim sektorze w okupowanej stolicy III Rzeszy. Amerykańscy żołnierze uważali je za najlepsze miejsce do życia. Modernistyczne dwupiętrowe bloki o żelbetowej konstrukcji wzniesiono tuż przed wojną. Mieściły się w nich biura i hale produkcyjne zakładów Telefunkena, koncernu produkującego sprzęt radiotechniczny, m.in. pierwsze telewizory i pierwsze wojskowe radary. Kompleks przetrwał alianckie bombardowania i szturm Armii Czerwonej. Dlatego gdy w 1945 r. do Berlina wkroczyli Amerykanie, zajęli obiekt i nazwali go na cześć swojego generała, który zginął w czerwcu 1944 r. Normandii od wybuchu bomby zrzuconej omyłkowo przez amerykański samolot.
Żołnierze chwalili solidne i przestronne pomieszczenia, wielkie kasyna i to, że Telefunken zaprojektował swoją fabrykę jak małe miasto. Sklep, fryzjer, kino, wszystko było na miejscu.
Różowa teczka
W jednym z budynków praca odbiegała od wojskowej rutyny. Magazynowano w nim zdobyte archiwa ministerstwa spraw zagranicznych III Rzeszy. Od 1946 r. teczki uważnie przeglądał zespół niemieckojęzycznych ekspertów doskonale orientujących się w strukturach nazistowskiego państwa. Szukali dokumentów obciążających nazistowskich funkcjonariuszy.
Jednym z badaczy był Brytyjczyk, major artylerii Kenneth Duke, przydzielony do zespołu oskarżycieli przy Międzynarodowym Trybunale Wojskowym w Norymberdze. Miał już spore doświadczenie i osiągnięcia – stał na czele grupy, która kartka po kartce przeanalizowała archiwa Kriegsmarine. Dzięki jego pracy udało się sporządzić akt oskarżenia przeciwko wielkiemu admirałowi Erichowi Raederowi, dowódcy marynarki wojennej III Rzeszy, który za zbrodnie został skazany na dożywocie. Teraz major Duke szukał dowodów, które pozwoliłyby postawić przed trybunałem nazistowskich dyplomatów. Ich szef, minister Joachim von Ribbentrop, został już wprawdzie skazany na śmierć, ale w Norymberdze szykowano proces urzędników rządowych, w tym jego podwładnych. Potrzebne były jednak niezbite dowody. Śledczy mieli w pamięci, że trybunał uniewinnił Hjalmara Schachta, ministra gospodarki Rzeszy i prezesa Reichsbanku, którego oskarżyli o współudział w nazistowskich zbrodniach.
Wiosną 1947 r. Duke rozdygotany wpadł do gabinetu Betty Richardson, brytyjskiej tłumaczki nazistowskich archiwaliów.
– Zobacz, co znalazłem! – krzyknął, pokazując różową teczkę.
Richardson spojrzała na okładkę. Nagłówek „Auswärtiges Amt” oznaczał, że pochodzi z ministerstwa spraw zagranicznych. Poniżej znajdowało się słowo „Deutschland”, co oznaczało wydział ds. niemieckich, który zajmował się żyjącymi na terenie Niemiec bezpaństwowcami i pozbawionymi na mocy ustaw norymberskich praw obywatelskich Żydami. A poniżej odręcznie wypisano tytuł: „Endlösung der Judenfrage”, czyli ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej.
W teczce znajdowało się m.in. pismo adresowane do Martina Luthera, szefa wydziału ds. niemieckich i podsekretarza stanu w MSZ, podpisane przez Reinharda Heydricha, szefa Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy:
„31 lipca 1941 r. marszałek Rzeszy Hermann Göring powierzył mi zadanie, z udziałem innych zajmujących się tymi sprawami centralnych instancji, bym poczynił wszelkie możliwe przygotowania w kwestii organizacyjnej, merytorycznej i materialnej do całkowitego rozwiązania kwestii żydowskiej w Europie i by wkrótce przedstawić mu całościowy plan. (…) Dlatego zapraszam pana na naradę połączoną ze śniadaniem na 9 grudnia 1941 r. na godz. 12″.
Kolejnym dokumentem był protokół spotkania w gościnnej willi należącej do podległej Heydrichowi Policji Bezpieczeństwa. Mieściła się ona w Wannsee, na przedmieściach Berlina, nad rozlewiskiem Haweli noszącym tę samą nazwę. W aktach znajdował się protokół tej rozmowy. Richardson po jego lekturze rozumiała emocje majora Duke’a.
Zwróciła uwagę, że na dokumentach pewne kwestie popodkreślano na zielono. W nazistowskim MSZ pióra z takim atramentem używał jedynie Ribbentrop. Zawartość teczki interesowała więc samego szefa dyplomacji, którego jednak nie można było z nią skonfrontować. Nad ranem 16 października 1946 r. zawisł na szubienicy. Nie można było też przesłuchać Heydricha. 4 czerwca 1942 r. zmarł w szpitalu w Pradze w wyniku ran, jakie odniósł w zamachu przeprowadzonym przez przysłanych z Wielkiej Brytanii czechosłowackich żołnierzy.
Poszlaki to za mało
Gdy Richardson zatelefonowała do Norymbergi z informacją o odnalezionych dokumentach przydatnych do procesu urzędników, usłyszała, że ma natychmiast je przywieźć. Spakowała więc różową teczkę i ruszyła na amerykańskie lotnisko na Tempelhofie. Była nieco zaskoczona. Do tej pory Robert Kempner, zastępca głównego amerykańskiego prokuratora, prosił ją jedynie o przesyłanie uwag na piśmie.
Kempner pracował nad procesem przeciwko wysokim urzędnikom nazistowskiego państwa. Na ławie oskarżonych mieli zasiąść m.in. Ernst von Weizsäcker, dyplomata, zastępca Ribbentropa, Hans Lammers, szef kancelarii Rzeszy, Lutz Schwerin von Krosigk, minister finansów, Otto Dietrich, zastępca ministra propagandy i oświecenia publicznego Josepha Goebbelsa, zwierzchnik nazistowskiej prasy. Cześć z nich znał osobiście. Do 1933 r. Kempner był wysokim rangą urzędnikiem w MSW Prus i głównym doradcą ds. prawnych pruskiej policji. Był zajadłym wrogiem nazizmu, domagał się nawet, by oskarżyć Adolfa Hitlera o zdradę państwa i postawić przed sądem, a jego NSDAP zdelegalizować. Po przejęciu władzy przez nazistów został wydalony ze służby państwowej, a w 1935 r. jako Żyd utracił niemieckie obywatelstwo. Przed wybuchem wojny wyemigrował do Francji, a stamtąd do USA, gdzie jako prawnik znający tajniki niemieckiej machiny państwowej został doradcą prezydenta USA, a potem członkiem powstałej w 1943 r. Komisji Narodów Zjednoczonych ds. Zbrodni Wojennych. Gdy w 1945 r. wrócił do Niemiec, jako amerykański prokurator zajął się ludźmi, którzy osobiście odpowiadali za wyrzucenie go z pracy i kraju: premierem Prus Hermannem Göringiem i ministrem spraw wewnętrznych Wilhelmem Frickiem. Na podstawie zgromadzonych przez Kempnera dowodów trybunał norymberski skazał obu na śmierć.
Kempner, badając archiwa, nie znał terminu „ostateczne rozwiązanie”. Nie zdawał sobie sprawy, że Zagłada Żydów była skoordynowanym i zaplanowanym przedsięwzięciem, z udziałem wielu instytucji. Na początku 1947 r. znał dokumenty Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy i zeznania dowódców mordujących Żydów Einsatzgruppen. Powoływali się oni jedynie na rozkazy z góry, które musieli wykonać. Napotkał też pewien paradoks. Przed rozpoczęciem deportacji Żydów z okupowanych krajów zachodniej Europy podległe SS instytucje słały pisma do MSZ z prośbą o opinię.
W dokumentach zachowały się podpisywane przez wysokich rangą funkcjonariuszy dyplomacji dokumenty, w których wydawano zgodę na transporty Żydów do obozów zagłady.
To z kolei świadczyło, że ministerstwo Ribbentropa było zaangażowane w Zagładę. Kempner miał w garści jedynie poszlaki, ale Richardson wiozła mu teczkę, która uzupełniała układankę, zarówno jeśli chodzi o zaangażowanie MSZ, jak i samo planowanie Zagłady.
Gdy dokumenty przetłumaczono, Kempner zaniósł je przełożonemu, głównemu amerykańskiemu oskarżycielowi Telfordowi Taylorowi. – To na pewno prawdziwe dokumenty? – zapytał Kempnera po lekturze.
Protokół Eichmanna
Konferencja w Wannsee nie odbyła się – jak planowano – 9 grudnia 1941 r. Przełożono ją, gdyż dwa dni wcześniej Japonia zaatakowała Pearl Harbor, a 11 grudnia III Rzesza wypowiedziała USA wojnę. Odbyła się dopiero 20 stycznia 1942 r.
Martin Luther, zadeklarowany antysemita, który w MSZ zajmował się dotąd represjami wobec niemieckich Żydów, jechał na nią z ośmiopunktową „listą życzeń MSZ”. Domagał się „deportacji na Wschód” wszystkich Żydów bez wyjątku: zarówno żyjących w Rzeszy, państwach okupowanych, krajach satelickich takich jak Słowacja czy Chorwacja, a także państwach, które zachowywały pewną niezależność od Niemiec, jak Węgry, Rumunia czy Bułgaria.
– Wojna to okazja, którą trzeba wykorzystać, by kwestię żydowską w Europie ostatecznie usunąć – stwierdził po otrzymaniu zaproszenia od Heydricha.
W południe na posiedzenie do Wannsee przybyli też ze swoimi propozycjami urzędnicy rządu Rzeszy, przedstawiciel rządzącego podbitą Polską generalnego gubernatora Hansa Franka, szefowie wydziałów Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, w tym szef Gestapo Heinrich Müller. W sumie za stołem w sali konferencyjnej zasiadło 15 osób. Obradom przewodniczył Heydrich, a protokołował je SS-Obersturmbannführer Adolf Eichmann, szef wydziału IV B4 w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy. Jego komórka odpowiadała za deportacje Żydów. Eichmann miał opinię nie tyle sprawnego organizatora, co wybitnego znawcy spraw żydowskich. Do historii przeszedł zaś jako logistyk Holocaustu. Po wojnie uciekł do Argentyny, skąd w 1960 r. uprowadzili go agenci izraelskiego wywiadu. Sąd w Jerozolimie skazał go na śmierć, wyrok wykonano w 1962 r.
– Kierowniczą rolę w rozwiązaniu kwestii żydowskiej bez względu na granice geograficzne odgrywa Reichsführer SS i szef niemieckiej policji – zanotował wstępne uwagi Heydricha, który poinformował zebranych, że zamierza wymienić z nimi poglądy i przeprowadzić uzgodnienia z instytucjami, które reprezentują. Heydrich opisał efekty akcji przymuszania niemieckich Żydów do emigracji, w wyniku czego Rzeszę opuściło pół miliona osób. – Innym możliwym rozwiązaniem, zamiast emigracji – na co Führer wcześniej wyraził zgodę – jest obecnie ewakuacja na Wschód. Tego typu działania mają jedynie charakter alternatywny, przy ich przeprowadzaniu zebrano jednak praktyczne doświadczenie, które ma przy nadchodzącym ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej ważne znaczenie – notował Eichmann słowa Heydricha, który nawiązywał do trwających deportacji europejskich Żydów do obozów zagłady. Na Lubelszczyźnie rozpoczęto właśnie budowę obozu w Sobiborze. Pół roku wcześniej w KL Auschwitz po raz pierwszy do mordowania więźniów użyto owadobójczego preparatu o nazwie cyklon B.
Ambitny plan Heydricha
Szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy przedstawił wyliczenia dotyczące rozmiarów ostatecznego rozwiązania. W załączonej do protokołu tabeli uwzględniono Żydów nie tylko z terenów okupowanych lub państwach satelickich i sojuszniczych, ale wyliczono też wielkość wspólnot w Szwajcarii, Hiszpanii, Portugalii, Szwecji, Irlandii, a nawet europejskiej części Turcji.
– Razem ponad 11 mln – konkludował Eichmann. Rozmach, z jakim Heydrich kreślił wizję, był zrozumiały. Wehrmacht panował nad zachodnią Europą, na froncie wschodnim doszedł pod Moskwę i choć musiał się cofnąć, nie stracił inicjatywy. W Afryce sukcesy odnosił Afrika Korps, tak jak Japończycy na Pacyfiku. Triumf w styczniu 1942 r. wydawał się pewny.
– W wielkich robotniczych kolumnach, przy rozdzieleniu płci, zdolni do pracy Żydzi będą prowadzeni na te obszary, budując jednocześnie drogi. Przy czym większa część bez wątpienia odpadnie w wyniku naturalnej redukcji. Niezbędną pozostałość trzeba będzie odpowiednio potraktować, gdyż chodzi o niewątpliwie najbardziej odporną część, która jako efekt naturalnej selekcji może po uwolnieniu stać się zarodnikiem nowego żydowskiego odrodzenia – notował Eichmann słowa Heydricha pełne maskujących planowane ludobójstwo eufemizmów.
Nikt nie zgłaszał sprzeciwu. Szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy ciągnął więc dalej, że by pozbyć się Żydów, trzeba będzie przeczesać Europę „z Zachodu na Wschód”, a z powodu braku mieszkań ostateczne rozwiązanie ma rozpocząć się od terenów Rzeszy i Protektoratu Czech i Moraw. Heydrich planował deportację Żydów do gett przejściowych, a osoby po 65. roku życia do getta dla starców w Terezinie. Luther przestrzegał, że w okupowanych krajach nordyckich może dojść do problemów, więc rozwiązanie kwestii żydowskiej należy tam odsunąć w czasie, tym bardziej że Żydów żyje tam niewielu i opóźnienie nie będzie miało poważniejszych konsekwencji. – MSZ nie widzi jednak większych trudności w zachodniej i południowo-wschodniej Europie – tak jego słowa zaprotokołował Eichmann.
Później zebrani zastanawiali się, co robić z tzw. mieszańcami, czyli ludźmi mającymi żydowskiego rodzica lub dziadka, oraz mieszanymi małżeństwami Żydów z aryjczykami. Konferencja skończyła się po 90 minutach.
Spisany przez Eichmanna protokół Heydrich wielokrotnie przeredagowywał. Ostateczną wersję przepisano jedynie w 30 kopiach. Liczący 15 stron maszynopis opatrzony stemplem „Tajna sprawa Rzeszy”, oznaczającym najwyższą klauzulę tajności, rozesłano do uczestników narady i ważnych notabli, którzy nie brali w niej udziału, dostał go m.in. Goebbels.
Choć w Wannsee planowano ludobójstwo 11 mln ludzi, a za złamanie tajemnicy państwowej można było skończyć na gilotynie, temat narady w kręgach rządowych był znany, co więcej, powoływano się nań w innych dokumentach.
Heydrich przed śmiercią nie zdążył przedstawić Göringowi całościowego planu rozwiązania kwestii żydowskiej. Mimo to ludobójstwo nabierało tempa.
Konferencja w Wannsee. Niezniszczona kopia
Gdy klęska III Rzeszy wydawała się nieunikniona, rozpoczęto niszczenie dokumentów. Spłonęły wszystkie kopie protokołu konferencji w Wannsee. Poza egzemplarzem nr 16, który otrzymał podsekretarz stanu w MSZ Martin Luther.
Luther nie zajmował się jedynie niemieckimi Żydami. Był łącznikiem między Ribbentropem a organizacjami partyjnymi, w tym z SS. Ribbentrop był przekonany, że jest mu całkowicie oddany, powierzył mu m.in. wybieranie mebli do swoich rezydencji. Tymczasem Luther, noszący na mundurze stopień SS-Brigadenführera, odpowiednik generała brygady, orientował się na szefa SS Heinricha Himmlera. Relacje z Ribbentropem stawały się coraz gorsze. Minister wypominał mu nielojalność i uległość wobec Himmlera. Do tego doszły zarzuty o sprzeniewierzanie pieniędzy resortu na prywatne cele. W 1943 r., czując, że jego pozycja słabnie, Luther zaangażował się w intrygę, która miała obalić Ribbentropa. W liście do Himmlera twierdził, że jego zwierzchnik jest psychicznie chory i niezdolny do pełnienia obowiązków. Jednak się przeliczył. Himmler wysłał do Ribbentropa adiutanta, który przekazał mu list Luthera. Po dyplomatę zaś przyjechało Gestapo. Został więźniem KL Sachsenhausen, gdzie w położonym na skraju obozu osobnym baraku miał oczekiwać na proces. 13 maja 1945 r. zmarł na atak serca.
Jego wydział zlikwidowano, a archiwum skonfiskowano i wydzielono, by mogli je przeanalizować śledczy. Ribbentrop po wojnie zamierzał urządzić mu proces pokazowy. Na przełomie 1943 i 1944 r. razem z resztą dokumentów MSZ akta – by uchronić je przed bombardowaniami – przeniesiono do zamków w górach Harzu w Turyngii. Gdy rok później zaczęto niszczyć poufne dokumenty, 16. kopii protokołu konferencji z Wannsee w Berlinie już nie było.
Wiosną 1945 r. dokumenty przejęli Amerykanie, którzy zajęli Turyngię. A ponieważ region miał stać się częścią radzieckiej strefy okupacyjnej, archiwa przewieziono na zamek w Marburgu w Hesji. A stamtąd do koszar im. McNaira w Berlinie.
Gdy Kempner w Norymberdze przeglądał dostarczone akta, połowa z uczestników konferencji w Wannsee nie żyła. Mimo to prokurator użył dokumentów. W listopadzie 1947 r. rozpoczął się proces, który przeszedł do historii jako proces Wilhelmstrasse (od nazwy ulicy w śródmieściu Berlina, gdzie mieściła się Kancelaria Rzeszy i kluczowe ministerstwa). W kwietniu 1949 r. trybunał uznał 19 z 21 oskarżonych za winnych zarzucanych im zbrodni i wymierzył im kary od trzech do 25 lat więzienia.
Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com