Archive | 2025/10/14

Pycha w kitlu: nowy katechizm mądrych głupców


Pycha w kitlu: nowy katechizm mądrych głupców

Paul Finlayson


Głupota naszej sprytnej epoki — rozum spleciony z pychą, arogancja w kitlu laboratoryjnym, ideologia w sutannie, samouwielbienie podniesione do świętości, błogosławiące zło i nazywające je postępem.

Zacznijmy, jak należy, od definicji. Rozum to nie, jak wielu sądzi, sterylne narzędzie logiki, bezkrwawa maszyna produkująca dowody i sylogizmy. Rozum to uporczywe domaganie się spójności — odmowa traktowania sprzeczności jako cnoty, odmowa podporządkowania prawdy plemieniu. To zdolność konfrontowania przekonań z dowodami i zmieniania zdania, kiedy dowody tego wymagają.

Wiara natomiast została karykaturalnie przedstawiona przez ateistów jako ślepa przesądność, a przez fanatyków — jako święta pewność.

Tymczasem już Biblia Hebrajska głosi, że mądrość przemienia umysł: „Bojaźń Pana początkiem wiedzy; głupcy gardzą mądrością i karnością” (Prz 1,7). Rozum i wiara nigdy nie były z natury wrogami; zostały poróżnione z wygody.

Oświecenie wywróciło stół. Locke ogłosił, że „Objawienie musi być osądzane przez rozum”, Spinoza rozebrał Pismo Święte jako ludzką układankę, a Voltaire — wieczny szyderca z kapłaństwa — powiedział, że gdyby Bóg nie istniał, trzeba by go wymyślić, najlepiej jako sierżanta policji dla motłochu. Wiara w ich rękach nie została zniesiona, ale zdegradowana, pozbawiona monopolu.

Stąd wzięła się nowoczesna mitologia: że rozum raz na zawsze wyzwolił nas z wiary, światło wyparło ciemność. Uważasz, że elitarna arogancja to nowy wynalazek? Oczywiście, że nie: dawniej nosiła peruki i mówiła po łacinie. Prawda jest bardziej złożona.

Judaizm i chrześcijaństwo kwitły w epoce Oświecenia. Krytyka biblijna współistniała z wiarą, a sekularyzm był nie tyle triumfem, co zasiewem, który miał dopiero wzrosnąć. Wiara nie została zamordowana — zeszła do podziemia, zmutowała i wciąż się odradza.

Co prowadzi nas, niestety, do naszej własnej epoki — jednocześnie bystrej i głupiej.

Kusi, by powiedzieć, że cofamy się do przedoświeceniowych zabobonów, ale to byłoby zbyt łaskawe. Średniowieczny chłop bał się komety, bo wiedział, że jej nie rozumie. Nasze zagrożenie jest inne. Nie zmierzamy ku irracjonalnej wierze w bóstwa i tajemne siły, lecz ku fuzji rozumu z irracjonalną pychą.

Ona podszywa się pod rozum, ale jest czystą arogancją — a ta rozrasta się w szaleństwo.

Szaleństwo to nie obelga, lecz diagnoza: niezdolność odróżnienia rzeczywistego od wyobrażonego. Dla jasności: przez „głupotę” nie rozumiem ignorancji, którą można wyleczyć; ani naiwności, z której można wyrosnąć; ani niekompetencji, którą można poprawić dzięki umiejętnościom.

Dietrich Bonhoeffer, niemiecki pastor i teolog stracony przez nazistów za opór wobec Hitlera, pisał z więzienia, że głupota to „bardziej niebezpieczny wróg dobra niż zło”, twierdząc, że nie jest to defekt intelektualny, lecz moralny — odmowa dostrzeżenia, upadek sumienia przebrany za cnotę.

Istota pychy i arogancji polega na tym, że nie możemy ich dostrzec — bo wypaczają myślenie od środka. To jak soczewka zniekształcona w samym centrum: obraz nadal dociera, ale jest wygięty, załamany, przekręcony.

Umysł patrzy i mówi: „ostro, wyraźnie”, nie zdając sobie sprawy, że zniekształcenie jest wbudowane w szkło. W tym sensie pycha jest niewidzialna dla tych, którzy jej ulegają, bo mechanizm osądu został przejęty.

Zło w tym świetle to nie tylko szaleństwo czy ignorancja.

Zło często rodzi się z pychy. Czujemy się nieswojo używając tego słowa — zbyt religijne, za bardzo związane z księżmi i czarownicami, zbyt niepasujące do nowoczesnego racjonalisty.

Samo to zawahanie jest już arogancją, bo dowody krzyczą inaczej. Mężczyzna dzwoni do domu, by pochwalić się, że zabił dziesięciu Żydów, a rodzice się cieszą. Kultura uczy dzieci, że ich Bóg przybija piątki mordercom niemowląt, a potem obiecuje tymże mordercom siedemdziesiąt dwie dziewice jako pornograficzną nagrodę.

Albo urzędnik, który z precyzją inżyniera układa rozkłady jazdy do Auschwitz i gratuluje sobie efektywności, gdy miliony jadą na śmierć.

Albo 54-letni biały mężczyzna z brzuszkiem, który zdejmuje koszulę, zakłada bikini z Walmartu i wchodzi do damskiej toalety — w pełni przekonany, że ma do tego prawo, bo wypowiedział magiczne zaklęcie: „identyfikuję się jako kobieta”.

Albo menedżerowie w garniturach, którzy chwalą się algorytmami uzależniającymi dzieci, rozbijającymi demokrację i podsycającymi nienawiść plemienną — wszystko w imię „łączenia świata”.

W każdym przypadku pycha przywdziewa szaty rozumu, postępu lub cnoty — ale owoc jest ten sam: tron dla zła.

Czyż nie mamy do czynienia z pychą, która twierdzi, że ma boskie przyzwolenie na okrucieństwo? Zły bóg nie jest Bogiem — jest diabłem.

Stary Testament ostrzegał: pycha jest korzeniem upadku, pierwszym grzechem, który prowadzi do zguby. Izajasz pisze o Lucyferze: „W sercu swoim mówiłeś: Wstąpię na niebiosa, wznoszę swój tron nad gwiazdy Boże.”

Pycha odwraca porządek stworzenia; koronuje siebie samego. Bonhoeffer dostrzegał to samo w swoich listach z więzienia: głupota i zło często rosną razem, a to, co wydaje się racjonalne, jest w rzeczywistości moralnym spaczeniem.

C.S. Lewis, w „Problemie cierpienia”, pisał, że zło nie jest obcym intruzem, lecz zepsuciem woli. To nie ignorancja — to świadome wypaczenie wolności w bunt. W tym sensie zło nie jest przeciwieństwem rozumu, lecz jego przejęciem — zaprzęgnięciem go do pychy.

Słynny rosyjski powieściopisarz Fiodor Dostojewski, pisząc w XIX wieku przeciwko rodzącemu się racjonalistycznemu utopizmowi, dostrzegł to z przerażającą jasnością.

Zbrodni i karze Raskolnikow przekonuje samego siebie, że morderstwo można usprawiedliwić arytmetyką: zabij jedną „wszę”, a społeczeństwo zyska. Ale poczucie winy to nie pozycja w arkuszu kalkulacyjnym; krew nie daje się sprowadzić do algebry.

— „Nie zabiłem człowieka, tylko zasadę!” — protestuje. Ale zasady też krwawią.

Biesach Szygalow ujawnia swoją słynną formułę: „Zaczynając od nieograniczonej wolności, kończę na nieograniczonej tyranii.” Dostojewski rozumiał, że pycha najpierw przemyka się w szatach rozumu, potem przeradza się w obłęd, a ostatecznie twardnieje w zło.

Taka jest logika pychy: wolność jako slogan, tyrania jako rezultat. W Braciach Karamazow Iwan idzie o krok dalej: „Jeśli Boga nie ma, wszystko wolno.” A człowiek, dodaje Dostojewski, potrafi przywyknąć do wszystkiego — nawet do inkwizycji, nawet do obłędu — o ile tylko powtarza się je wystarczająco długo. Dostojewski jest niezbędny, bo widział, że rozkład zaczyna się nie od ignorancji, lecz od racjonalności skażonej pychą.

I jeśli myślisz, że to wszystko dotyczy tylko XIX-wiecznego Petersburga, to znaczy, że nie zwracasz uwagi.

Wczesne XX-lecie ubrało pychę w szaty nauki i nazwało to eugeniką, sterylizując tysiące ludzi w imię postępu. Dziś pycha zakłada tęczowe smycze i ogłasza, że mężczyzna staje się kobietą, jeśli tylko krzyczy wystarczająco głośno — biologia zastąpiona ideologią, sprzeciw ścigany jak herezja.

Rządy, w swojej paternalistycznej arogancji, zapewniają nas, że cenzura „chroni” wrażliwych — choć zwykle służy tłumieniu głosów ideologicznych przeciwników. Ta buta jest zdumiewająca: wyobrażać sobie, że można oddzielić „złą” mowę od „dobrej”, nie okaleczając przy tym samej wolności słowa.

Na moim uniwersytecie przetestowałem tę butę, kontaktując się z tzw. „obrońcami wolności słowa”. Ani razu nie odpowiedzieli.

Ich arogancja była kompletna: wyśmiewali samą ideę wolności słowa, traktując ją jak anachronizm z komiksu. Dla nich „wolność” oznaczała dokładnie to, co przewidział Dostojewski: wolność powtarzania tego, co chcą usłyszeć tyrani.

Na Uniwersytecie Guelph-Humber tyranami nie byli brutalni despoci, ale przeciętni menedżerowie, pijani własną pychą i ośmieleni swoją banalnością.

My, mędrcy od smartfonów, intelektualiści TikToka, nie jesteśmy racjonalnymi istotami wstępującymi do Kantowskiego „miej odwagi posługiwać się rozumem”. My dryfujemy w bok, otumanieni myśleniem binarnym, uzależnieni od emocji, dumnie niepiśmienni w sprawach wymagających cierpliwości. Žižek, marksistowski błazen pijący z równą radością z Hegla i Lacana, widzi to doskonale: Oświecenie nigdy nie zniszczyło wiary — jedynie ją przebrało.

Wciąż kurczowo trzymamy się fikcji, bo bez nich rzeczywistość się rozpada. Dzisiejsza „racjonalna” liberalna tolerancja kryje w sobie bliźniaka — neurotyczny lęk przed „nękaniem”.

Nasza chwalona racjonalna debata jest przesiąknięta emocją i ideologią. Wiemy lepiej, ale działamy, jakbyśmy nie wiedzieli — to doskonały opis polityki plemiennej.

Nasze zdolności skupienia maleją do kilku sekund, nie przez „technikę”, ale dlatego, że ideologia nauczyła nas pożądać rozproszenia, które nas niszczy. A my wmawiamy sobie, że to postęp — jakby doomscrolling był prawowitym spadkobiercą Kartezjusza.

Bonhoeffer, siedząc w celi pod nazistowskim butem, zauważył to już wtedy: głupota jest groźniejsza niż złośliwość. Złośliwość można zwalczyć; głupota przebiera się w cnotę, powtarza slogany i myśli, że jest święta. To nie ignorancja — bo ignorancję można wykształcić, a tępotę naostrzyć, nieudolność wyszkolić.

Głupota, w sensie Bonhoeffera, to coś mroczniejszego: moralna porażka, odmowa poznania, upadek sumienia przebrany w moralny język. To ślepota wybrana jako cnota.

To administrator z doktoratem, który podpisuje fałszywe oskarżenie, nie czytając akt. To dziennikarz, który feruje wyrok po trzech akapitach. To student, który krzyczy „kolonialista!” zamiast użyć argumentu. A wszyscy oni wyobrażają sobie, że są odważnymi wolnomyślicielami.

I nie miej złudzeń: ta głupota nie jest bierna. Jest monetyzowana, wzmacniana i nagradzana. Mattias Desmet, belgijski psycholog, którego uniwersytety zwykle trzymają za szafą, wskazuje, że propaganda nie należy tylko do reżimów z bagnetami — jest wbudowana w „racjonalistyczne” społeczeństwa, gdzie nieustanny sączek nagłówków i powiadomień trzyma nas posłusznych jak owce radośnie maszerujące do rzeźni, bo na ścianach wiszą plakaty z napisem „sanatorium odnowy”.

Jürgen Habermas, frankfurcki mędrzec, który nigdy nie spotkał zdania, którego nie mógłby wydłużyć, ostrzegał pół wieku temu, że „sfera publiczna” — niegdyś miejsce argumentu i perswazji — zamienia się w teatr, gdzie mowa służy nie prawdzie, lecz pozorom.

Widzimy to dziś z bolesną wyrazistością: zdolność koncentracji spadła z 12 do 8 sekund, przypomina nam Gloria Mark, jakbyśmy trenowali do roli złotej rybki.

Yuval Noah Harari, historyk TED-talków, zapewnia nas, że sapiens już wkrótce odda duszę algorytmom. Według niego nie zmierzamy do oświeconego uniwersalizmu — raczej cofamy się w kierunku plemienności.

Z tą różnicą, że dzisiejsze getta nie są tworzone przez inkwizytorów z mieczami, lecz przez serwery z Doliny Krzemowej — nowoczesne kapłaństwo programistów, decydujących, kim są twoi sąsiedzi, wrogowie i bogowie.

To nie ignorancja. To triumf głupoty ze świętym z aureolą. I ludzie pytają, czemu Platon nie ufał tłumowi; najwyraźniej poznał nasze sekcje komentarzy.


Religia niegdyś stanowiła fundament postępowania — przykazania, cnoty, zobowiązania. Można się z nią było spierać, reinterpretować ją, nawet odrzucić — ale nadawała kształt.

Odrzucając ją całkowicie, uznaliśmy się za wyzwolonych. A to, co zbudowaliśmy w zamian, to pustka. I w tę pustkę wtargnął nowy katechizm: hashtagi, slogany, oburzenie. Kiedyś kapłan mówił ci: niebo albo piekło.

Dziś aktywista mówi: rasista albo sprawiedliwy, transfob albo sojusznik. Oba systemy nie znoszą niuansów. Oba palą heretyków. Oba są głupie od kadzideł. I oba oczekują owacji na stojąco.

Sam rozum nie jest panaceum. Naziści byli racjonalni w układaniu rozkładów jazdy do Auschwitz. Księgowy z gułagu był racjonalny, licząc trupy. To, co ratuje rozum, to jego zakotwiczenie w moralnej jasności — inaczej staje się kalkulatorem okrucieństwa.

Einstein widział to jasno: „Nauka bez religii jest kulawa, religia bez nauki jest ślepa.” Lewis widział: zło jest pasożytem dobra. Bonhoeffer widział: głupota jest groźniejsza niż złośliwość. Lekcja nie brzmi: wiara ma rządzić, ani że rozum jest nieomylny — lecz że bez obu, bez moralnego kompasu i racjonalnej metody, jesteśmy zgubieni.

A zgubieni, jak się wydaje, jesteśmy z determinacją. Uniwersytety, niegdyś katedry dociekań, dziś goszczą inkwizycję. Dziennikarze, niegdyś strażnicy prawdy, dziś produkują oburzenie. Politycy, niegdyś przynajmniej hipokryci w służbie ideałów, dziś pławią się w sprzeczności.

To nie jest ignorancja. To głupota — wiedzieć lepiej, ale woleć plemię od prawdy, emocję od faktu. I to pycha w dosłownym sensie: duma, która oślepia samą siebie, wypaczona soczewka, która nie widzi własnego wypaczenia. Wydaje nam się, że kieruje nami rozum, gdy tymczasem rozum jest podporządkowany arogancji, a arogancja osuwa się w obłęd.

Zakład Oświecenia — że istoty rozumne potrafią same sobą rządzić — właśnie przegrywamy. Nie przez podbój, lecz przez lenistwo. Kapłani dziś noszą togi akademickie, odpusty płaci się hashtagami, a procesy czarownic odbywają się w mediach społecznościowych. Nie jesteśmy średniowiecznymi chłopami bojącymi się komet. Jesteśmy absolwentami bojącymi się tweetów.

Kant mówił sapere aude! — miej odwagę wiedzieć. Nasze motto dziś to sentire aude! — miej odwagę czuć.

I dopóki będziemy koronować emocje i krzyżować rozum, zasłużymy na los, przed którym ostrzegał Bonhoeffer: cywilizację, która świadomie wybiera głupotę i z otwartymi oczami wpada w ciemność.

Ignorancję można wyleczyć; tępotę można wyszkolić; niekompetencję poprawić. Ale głupota — moralna odmowa poznania, dobrowolna ślepota pychy — nie może zostać pokonana samą informacją. I dlatego jest tak niebezpieczna.

Ponura diagnoza Bonhoeffera wciąż obowiązuje: „Ani protesty, ani użycie siły nie odnoszą skutku wobec głupoty; argumenty trafiają w próżnię.” Człowiek głupi nie daje się przekonać — on jest opętany.

Nasza epoka jest dość bystra, by budować superkomputery, ale zbyt głupia, by używać ich do czegoś poza hashtagami; dość oczytana, by znać Locke’a, ale zbyt leniwa, by go czytać; dość dumna, by nazywać się oświeconą, ale zbyt ślepa, by nie maszerować ku ciemności.

A jak powiedział Dostojewski — człowiek potrafi przywyknąć do wszystkiego. Nawet do inkwizycji z lepszym logo. I udało nam się go potwierdzić z entuzjazmem: dziś inkwizycje mają loga działów HR i tęczowe smycze, kaci uśmiechają się na zdjęciach w Facebooku, a tłum rzuca nie kamieniami, lecz hashtagami.

Jeśli to jest postęp, to dom wariatów zamienił się w uniwersytet.

Jeśli nie zaczniemy stawiać oporu, dostaniemy to, na co zasługujemy: cywilizację, która zamieniła prawdę sprawdzoną na niesprawdzone dogmaty, rozum na pychę, pokorę na głupotę — i nazwała to szaleństwo „postępem”.

Lekarstwem nie jest więcej sprytu, ale odzyskanie mądrości: rozumu sprzęgniętego z moralną jasnością, wolności związanej z odpowiedzialnością i pokory dość silnej, by oprzeć się pysze. Bez tego nie tylko pogrążymy się w ciemności — ale nazwiemy to nowym oświeceniem.


Link do oryginału: https://www.freedomtoffend.com/p/hubris-in-a-lab-coat-the-new-catechism

Freedom To Offend, 9 października 2025

Paul Finlayson – kanadyjski nauczyciel akademicki, wykładowca marketingu na University of Guelph-Humber, od listopada 2023 roku zawieszony i w 2025 roku ostatecznie wyrzucony z pracy w związku z zarzutem uporczywego dementowania kłamstw o Izraelu. Nie jest Żydem, gdyby ktoś pytał.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


The fantasy state of ‘Palestine’


The fantasy state of ‘Palestine’

Melanie Phillips


It’s time for the United States and the Jewish world to start holding their supposed champions’ feet to the fire.

Keir Starmer, the United Kingdom prime minister, meets with U.S. President Donald Trump at Trump Turnberry golf course, July 28, 2025. Credit: Lauren Hurley/No. 10 Downing Street.

In his barnstorming speech this week at the United Nations General Assembly, in which he lobbed one uncomfortable home truth after another at member states, U.S. President Donald Trump told the world body itself that it was useless. Instead of stopping wars and saving lives, he said, it produced only empty words.

The problem with the United Nations is rather more acute than that. Supposedly the guardian of peace and justice in the world, it has become instead an avatar of evil.

Institutionally programmed to single out the State of Israel for systematic defamation, delegitimization and destruction, it has been captured by an agenda to destroy Israel because it represents the world. Most of the world is run by liberal universalists, Marxist dictatorships or Muslim regimes, which in various combinations hate Israel, the Jews and the West.

So it wasn’t surprising that—as a result of the global strategy of terrorism, war and defamation launched by the Hamas-led atrocities on Oct. 7, 2023, as an all-out push to destroy Israel—157 countries voted at the United Nations to recognize Palestine.

As Trump said, this rewarded Hamas for Oct. 7 “even while they refuse to release the hostages or accept a ceasefire.”

The unilateral Palestine recognition stunt was led by France and Britain, who thus ripped up the 1993 Oslo Accords, which required a negotiated settlement to the Israel-Palestinian issue.

Recognition, which, as the British government concedes, does not create a state of Palestine, is in effect a declaration of war against Israel by creating a fake diplomatic infrastructure to pressure the Jewish state, through both national and international bodies, to cut its own throat.

British Prime Minister Sir Keir Starmer and the French President Emmanuel Macron have done this partly to appease the ever-more powerful Muslim blocs in Britain and France, and partly to save their own skins from their political enemies.

It was also in part because they are genuine believers in the liberal universalist fantasy of a “two-state solution” to this Arab war of extermination against Israel, a genocidal war that they catastrophically mischaracterize as a dispute between two parties with a well-founded claim to the same area of land.

The British government, however, deserves particular censure. Many critics observed not only that a state of Palestine couldn’t be conjured up by merely wishing it to exist, but also that it didn’t even have any geographical borders or shape.

So the British government promptly conjured them up, too. On the U.K. Foreign Office website, its page of travel advice now sports a map on which the “West Bank” and Gaza are named as “Palestine.”

Strangely, these mapped areas appear not to include Jerusalem or Bethlehem. These are nevertheless described as the “West Bank” in the accompanying text, advising against all but essential travel there in its frequent references to traveling in Palestine.

This discrepancy suggests sloppiness, cluelessness or extreme haste—or a combination of all three—by the officials who drew up this map.

The Starmer government’s malicious promotion of a fantasy “Palestine” doesn’t stop there. The British Consulate General in Jerusalem, which deals with Palestinian Arab issues, has now changed its address to “East Jerusalem, Palestine.”

In London, in a ceremony attended by a grisly crowd of Israel-haters, various Labour Members of Parliament and the junior Foreign Office minister Hamish Falconer, the Palestinian mission to London changed its name to the “Embassy of Palestine.”

This ceremony saw the raising of what was described as the “Palestine flag.” In fact, this flag of black, green and white with a red triangle emerged in 1916 as the symbol of the Arab revolt against Ottoman rule. It was then adopted by the Palestine Liberation Organization when it was created as a terrorist organization in 1964.

The crowd was addressed by the mission’s head, Husam Zomlot, who has now become the “Palestine ambassador” to Britain.

This is a man who in 2020 pooh-poohed as “a media stunt” a rocket attack from Gaza on Ashdod which injured two people; who has supported BDS; who has denied that the Palestinian Authority’s “pay for slay” program, which funds terrorists and their families for murdering Israelis, amounts to payments for violence; and who has claimed that the Israelis have “genocidal genes.”

At this ceremony, Falconer told the crowd that “Palestine” recognition was “a rejection of extremist ideas on both sides.”

What kind of delusion is this? The “Palestine” flag is a terrorist flag. The sole purpose of the state of “Palestine” is to exterminate Israel. The Palestinian “ambassador” denies the Palestinians’ genocidal aims and instead ascribes them obscenely to their Israeli victims.

Recognition constitutes the British government’s rejection of civilization for barbarism.

Most Brits are unaware of the monstrosity of all this because no one in Britain’s media or political classes tells them the truth about the Palestinian Arabs and their history. And crucially, neither Israel nor Britain’s Jewish leadership choose to educate them either.

The vast majority of Brits are unaware that Palestinian identity is a fiction invented solely to destroy Israel and steal from the Jews their own history in the land. They are unaware that even the supposedly moderate Palestinian Authority is committed to the destruction of Israel, makes heroes out of terrorists who slaughter Israelis, and has taught its children for decades to murder Jews and steal all their land.

They are unaware that Britain is ultimately responsible for the Arab-Israel impasse, having torn up international law in the 1930s when it offered the Arabs part of Mandatory Palestine that the League of Nations had said should be settled by the Jews alone. That was a reward for genocidal terror against the Jews—a “two-state solution”—that the British are still promoting to this very day.

Many in Britain and the West have no idea that there’s no illegal “occupation” because Israel is the only state with a legal, historical and moral claim to the disputed territories of the “West Bank” and Gaza.

They have no idea that the Palestinian Arabs they so naively support are obsessed by hatred against not just Israel but against the Jews as Jews, who are routinely and hysterically demonized in Palestinian society through Nazi and medieval antisemitic imagery portraying them as rats, insects, snakes and octopuses holding the entire world in their demonic grip.

People in Britain and the West have no idea about any of this because Israel and Diaspora Jewish leaders don’t tell them. One reason for this is a deeply rooted, deeply problematic attitude by both Israel and Diaspora Jews to their position in the world.

In his 2011 book, Perspectives of Psychological Operations in Contemporary Conflicts, Dr. Ron Schleifer, an Israeli researcher into psychological warfare, analyzed Israel’s utter inadequacy in countering the defamation, demonization and delegitimization used against it for decades by the Palestinian Arabs.

As the root of this, he suggested, was the Jews’ desperate need to be loved and accepted in the world. Throughout history, they always took an apologetic, defensive approach to their enemies. They made no attempt to condemn their persecutors’ own culture or behavior. Concerned almost entirely with their own image, they wanted, above all, to convince people not to hate them.

That’s partly why Israel has never called out the Islamic world or the Palestinians in general for their barbaric attitudes and behavior towards the Jews. It has always been preoccupied instead by the need to achieve legitimacy in the eyes of the world.

The disastrous result is all around us—a global loss of legitimacy for Israel, and the legitimization instead of the bogus state whose sole purpose is to destroy the Jewish homeland.

Israel should now throw out British and French diplomats, and start to withhold critical intelligence from these countries. Trump should withdraw from the United Nations and its kangaroo courts, and shut them down as the menace they are.

Britain and France are going down. Israel and America alone are fighting for civilization. Now they have to start tackling the so-called champions of global peace and justice, and holding their feet to the fire.


Melanie Phillips, a British journalist, broadcaster and author, writes a weekly column for JNS. Currently a columnist for The Times of London, her new book, The Builder’s Stone: How Jews and Christians Built the West and Why Only They Can Save It, is published by Wicked Son and can be purchased on Amazon. To access her work, go to: melaniephillips.substack.com.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


%”>

Activist Laura Loomer Blasts Pentagon Over Planned Qatar Military Facility in Idaho


Activist Laura Loomer Blasts Pentagon Over Planned Qatar Military Facility in Idaho

Reuters and Algemeiner Staff


Laura Loomer arrives in Philadelphia, Pennsylvania, U.S., September 10, 2024. REUTERS/Eduardo Munoz

Far-right activist Laura Loomer slammed President Donald Trump’s administration on Friday over its deepening defense ties with Qatar and made false accusations that spread on social media that the Pentagon was giving it a military base on US soil.

US Defense Secretary Pete Hegseth met with Qatar’s Deputy Prime Minister Sheikh Saoud bin Abdulrahman al-Thani at the Pentagon earlier in the day, announcing that Qatar would pay for a facility at a US air base in Idaho. He did not say the US would give Qatar the base, or any base in the United States.

The facility, which has been in discussions for years, would support Qatar’s plans to train pilots on 12 F-15 fighter jets that the country is buying and which would be located there, a US official told Reuters. The facility would include hangars to shield the aircraft from the elements and a squadron operations building for the pilots, the official said.

U.S. TO SUPERVISE CONSTRUCTION

The arrangement, which the official said was in line with those agreed with other US allies, would result in the facility being built by local contractors under US military supervision and funded by Qatar. Pilots from Singapore already train at the US base.

“We’re signing a letter of acceptance to build a Qatar Emiri Air Force facility at the Mountain Home Air Base in Idaho,” Hegseth said, alongside his Qatari counterpart.

Shortly after the announcement, Loomer said she did not think she would vote in next year’s mid-term elections.

“Never thought I’d see Republicans give terror financing Muslims from Qatar a MILITARY BASE on US soil so they can murder Americans,” Loomer wrote on X.

She posted a clip of Trump speaking in 2017, when he accused Qatar of historically funding terrorism “at a very high level.”

In the wake of her remarks, Hegseth posted on X: “To be clear, Qatar will not have their own base in the United States — nor anything like a base. We control the existing base, like we do with all partners.”

Qatar’s embassy spokesperson said the facility in Idaho would not be a Qatari air base.

“Qatar has made an initial 10-year commitment to construct and maintain a dedicated facility within an existing US air base, intended for advanced training and to enhance interoperability,” Ali Al-Ansari said in a statement.

He said the arrangement was similar to existing programs the US has with other international allies.

Qatar is a US security partner and host to al-Udeid Air Base, the largest US military facility in the Middle East. It acted as a mediator alongside Egypt in talks between Israel and Hamas.

A self-proclaimed “Islamophobe” who for years argued the September 11, 2001, attacks were an inside job, Loomer has a history of provocative and self-promotional actions, including handcuffing herself to Twitter’s headquarters in New York in 2018 after the platform banned her for hate speech.

With 1.8 million followers on X and her own weekly program that draws a large audience, Loomer can say she speaks for many of the MAGA faithful and influences their views of the Trump administration.

In April, Trump fired US General Timothy Haugh, who was the director of the National Security Agency and head of US Cyber Command. The New York Times reported that Loomer had called for his ouster.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com